• Nie Znaleziono Wyników

104Bieszczad gruźlica jest stale obecna od przynajmniej pół wieku

W dokumencie Czy żubry ziewają? (Stron 106-113)

Miasteczko darmozjadów

104Bieszczad gruźlica jest stale obecna od przynajmniej pół wieku

W latach 50. i 60. XX wieku w okolicach Ustrzyk Dolnych funkcjo-nowało państwowe gospodarstwo, do którego przywożono chore krowy mleczne. Gospodarstwa dawno już nie ma, ale najwyraźniej gruźlica w środowisku przetrwała. Gdy prątki gruźlicy pojawią się w organizmie, osłabiają go i stopniowo wyniszczają, prowadząc do śmierci zwierzęcia. Najczęściej, zanim chory żubr padnie, zaraża wiele innych zwierząt w stadzie.

Z pewnością choroby, którymi żubry mogą się zarazić od innych zwierząt, są problemem wymagającym ciągłej obserwacji. Kiedyś zagrożenie wynikające z sąsiedztwa żubrów i krów było dużo poważ-niejsze. W XIX wieku liczba bydła wypasanego w Puszczy Białowieskiej była kilkakrotnie wyższa niż liczba żubrów. Na początku wieku XX Konrad Wróblewski opisał, jak wygląda postępowanie z chorymi zwierzętami domowymi: „padlinę wywleka się nad rzekę lub na brzeg lasu, gdzie zostawiają ją na pożarcie psom, świniom i dzikom”. Wtedy problemem był również spęd bydła, który mimo zakazu przepędzania zwierząt gospodarskich przez Puszczę znajdował się na porządku dziennym.

Przepędzane partie bydła rogatego – pisał Wróblewski – są za-wsze niewielkie, przechodzą przez puszczę często i nie podlega-ją żadnym oględzinom, ani kontroli, są skupowane swobodnie i w miejscowościach tak wolnych od chorób, jak i zarażonych.

Przytem przy sformowaniu tych partyj nikt ich nie ogląda, nie uznaje się potrzeby świadectw, stwierdzających stan zdrowia bydła, jako też zdrowotność miejsca wyjścia zwierząt. W ten sposób stają się one najpierwszymi roznosicielami wszyst-kich epizoocji. I nie ma roku, by do puszczy nie zawleczono pryszczy…

Pryszczyca rzeczywiście jest chorobą dla żubrów groźną, czego naj-lepszy dowód mieliśmy w latach 50. XX wieku, kiedy jej epidemia przeszła przez rezerwaty żubrowe południowej Polski. W niektórych nie przetrwał żaden żubr.

105

Wróblewski wskazał też na inną możliwą drogę przenoszenia chorób lub pasożytów do ostoi żubrów. Jest nią przywożenie i wy-puszczanie na wolność (lub do zagrody) zwierząt z odległych geo-graficznie miejsc. Ponad sto lat temu to zagrożenie płynęło np. od importowanych saren syberyjskich i danieli. Wówczas było teore-tyczne, ponieważ nie stwierdzono, by żubry cierpiały od chorób lub pasożytów zawleczonych tu z innych rejonów świata wraz z dzikimi zwierzętami. Dzisiaj, mimo znacznie większej świadomości tego typu zagrożeń, nie udało się przed nimi ustrzec. Najlepszym tego przykła-dem jest krwiopijny nicień, który nie doczekał się jeszcze polskiego określenia, a jego nazwa naukowa to Ashworthius sidemi. Pierwotnym miejscem jego występowania była wschodnia Azja, gdzie pasożytował w przewodach pokarmowych zwierząt jeleniowatych. Niestety, dotarł do wschodnich i południowych granic Polski wraz z przewożonymi na Białoruś, Ukrainę i Słowację jeleniami sika. Zresztą te azjatyckie jelenie wypuszczano również w Polsce. Nicień bardzo szybko zaczął się przenosić na nasze rodzime gatunki, a w 1997 r. po raz pierwszy odkryto jego obecność u żubrów w Bieszczadach. Już w 1999 r. wy-stępował we wschodniej części Puszczy Białowieskiej, a w 2000 r.

stwierdzono go u żubra po polskiej stronie Puszczy. W 2003 r. noto-wano nicienia u blisko 90% białowieskich żubrów, a od 2004 r. był już we wszystkich badanych zwierzętach. Widać więc, że jego inwazja przebiegła błyskawicznie.

Dla człowieka nieobytego z chorobami zwierząt wstrząsające mogą być liczby pasożytów wewnętrznych wykrywanych w żubrach. W wy-padku motylicy wątrobowej – jednego z ważniejszych żubrzych pa-sożytów – w wątrobie jednego zwierzęcia może być ich przynajmniej kilkaset. Obecność tak dużej liczby organizmów żyjących kosztem swojego żywiciela (w tym wypadku żubra) może prowadzić do znacz-nego osłabienia zwierzęcia.

Jeszcze większe wrażenie robią liczby związane ze wspomnia-nym wcześniej krwiopijwspomnia-nym nicieniem. On także potrafi znacznie pogorszyć kondycję zdrowotną swojego żywiciela, wpływając przede wszystkim na obniżenie parametrów krwi. W Puszczy Białowieskiej u  jednego żubra stwierdzono nawet 77 tysięcy tych pasożytów!

Prawda, że robi to wrażenie? Trzeba jednak dodać, że była to wielkość maksymalna. Natomiast średnio w każdym przebadanym żubrze znajdowało się po kilka tysięcy nicieni. A przecież Ashworthius si-demi nie jest jedynym pasożytem żyjącym wewnątrz żubra. Samych robaków płaskich i obłych stwierdzono u białowieskich żubrów aż 37 gatunków. To też nie jest koniec wyliczanki. Są jeszcze pasożytnicze pierwotniaki, a jeśli dodać do tego kolejnych kilkanaście gatunków wszołów, muchówek, kleszczy czy świerzbowców „podgryzających”

żubry od zewnątrz, to robi nam się prawdziwe pasożytnicze „zoo”.

W trakcie ponadstuletnich badań nad pasożytami żubrów naukowcy znaleźli ich w sierści oraz w organach wewnętrznych aż 88 gatunków.

Oczywiście, nie wszystkie „zamieszkują” każdego żubra, ale i tak można powiedzieć, że żubr to małe przemieszczające się „miasteczko”

pełne „darmozjadów”.

Trudno ocenić, czy to znaczna liczba pasożytów prowadzi do osła-bienia, czy raczej jest inny powód pogorszenia kondycji zwierzęcia, czego konsekwencją jest rozwój dużej liczby pasożytów w organizmie żubra. Wiadomo, że dla każdego żubra, podobnie jak dla innych zwierząt roślinożernych żyjących w naszym klimacie, najtrudniejszym okresem roku jest wczesna wiosna. Począwszy od lutego, aż do kwiet-nia, zwierzęta są coraz bardziej osłabione zimowym niedostatkiem pokarmu. Wtedy może dojść do gwałtownego zwiększenia się liczby niektórych pasożytów. Wygląda to trochę tak, jak gdyby wiedziały o osłabieniu żubrów i zaczęły produkować większą liczbę jaj. Nie-świadome tego zwierzęta wydalają je wraz z kałem i tu zawiązuje się intryga. Stada w okresie zimowym często spotykają się w miejscach dokarmiania, gdzie przebywają nawet dłuższy czas. Im tęższa zima, tym bardziej ograniczają swoje zimowe areały. To z kolei powoduje nagromadzenie odchodów na niewielkiej przestrzeni. A ponieważ żubry z talerzy nie jedzą, to żubrze „placki” mieszają się z porozrzuca-nym sianem. Wraz z nim do organizmu trafiają jaja pasożytów. Koło się zamyka i „intruz” może się rozwijać w nowym żywicielu.

Zdarza się, że samica z kilkumie-sięcznym młodym samotnie chodzi po Puszczy. Możliwe, że właśnie wędrują w poszukiwaniu nowego stada. Zmiana grupy, w której żyją, jest u żubrów stosunkowo powszechnym zjawiskiem

111

W dokumencie Czy żubry ziewają? (Stron 106-113)