• Nie Znaleziono Wyników

44Pan Generał Kawalerii Gubernator Wojenny Litewski

W dokumencie Czy żubry ziewają? (Stron 46-49)

Carskie bydełko

44Pan Generał Kawalerii Gubernator Wojenny Litewski

Baron Benigsen!

Zważywszy na rzadkość gatunku zwierząt zwanego żubrem, który znajduje się na Litwie, w lesie Białowieskim, uznałem za konieczne ochronić je przed zabijaniem i płoszeniem, a w celu ich wyżywienia przypisać, jak dawniej, wsie pozostałe po Eko-nomii Brzeskiej: Ćwirki, Panasiuki, Kamieniuki i Myzpnary Pauckie. W związku z tym polecam wam, biorąc pod uwagę miejscowe uwarunkowania, przedstawić do zatwierdzenia Senatowi Cesarstwa ulgi, które winny być przyznane tym Chłopom.

Pozostaję z życzliwością

Jego Cesarska Wysokość Aleksander.

W tym czasie wprowadzono również zwyczaj liczenia żubrów, dzięki czemu mamy dzisiaj orientację, jak kształtowała się liczebność zwierząt przez niemal cały XIX wiek. Początkowo była dość niska – w 1802 r. wykazano zaledwie 200 żubrów, ale siedem lat później było ich 350, a w 1857 r. aż 1898. W końcu XIX wieku ponownie ich liczba spadła do około 700 i na tym poziomie utrzymała się do wybuchu I wojny światowej.

Można podejrzewać, że są to wartości bliskie rzeczywistości, chociaż nie zawsze badacze dają im wiarę. Dzisiaj w całej Puszczy Białowieskiej żyje około 1200 żubrów i – jak to niektórzy określa-ją – żubry wylewają nam się z Puszczy. Bo faktycznie dużo żubrów wychodzi obecnie poza obszar Puszczy, wędrując na odległość kilku-nastu, a nawet kilkudziesięciu kilometrów od jej najbliższego skraju.

Najczęściej takie stada po pewnym czasie wracają, ale dla niektórych badaczy jest to dowód na to, że tak olbrzymia liczba żubrów nie mogłaby znaleźć w Puszczy wystarczającej ilości pokarmu, a dane podawane przez służby carskie są przesadzone. Inni zauważają jed-nak, że w okresie, w którym żubrów było niemal 2 tys., w Puszczy praktycznie nie było innych dużych zwierząt roślinożernych, służby carskie zaś dwoiły się i  troiły, by zapewnić żubrom konieczne do przetrwania zimy zapasy karmy.

45

Zostawiając jednak te dyskusje na boku, trzeba przyznać, że rzeczy-wiście opieka nad żubrami była w tym okresie bardzo rozbudowana.

Żubry zaczęto dokarmiać już w 1812 r. i czyniono to przez kolejne sto lat. Od 1860 r. odbywały się carskie i wielkoksiążęce polowania.

Pierwsze polegało na zapędzeniu masy zwierząt do olbrzymiej, liczącej 800 ha, zagrody, by później w ciągu dwóch dni zastrzelić w niej 28 żub-rów i wiele innej zwierzyny. Łowy te otworzyły nową erę w dziejach Białowieży, ponieważ coraz chętniej zaczęli zjeżdżać tu na polowania rosyjscy kniaziowie. Puszczę zaczęto przekształcać w wielki zwierzy-niec, a ostatecznie w 1889 r., po kilkuletnich negocjacjach z własnym rządem, car wymienił ją za inne ziemie i włączył w skład tzw. Domen Carskich, czyli prywatnych posiadłości. W Białowieży wybudowano pałac i cerkiew oraz doprowadzono linię kolejową. Puszcza, a nade wszystko żubry, miała w postaci kolejnych carów wielkich opiekunów.

Ale carowie najczęściej byli daleko…

Zapewne dlatego nie wszystko szło „ładnie i składnie”, a wiele współczesnych publikacji pomija milczeniem smutną rzeczywistość tamtego okresu. Jej niezatarty ślad pozostawił jednak w 1903 r. Gre-gorij Karcow w monumentalnym dziele pt. „Białowieżskaja Puszcza”.

Mimo wprowadzenia carskiego ukazu o ochronie żubrów,

wiadomym było, że skóry żubrów sprzedawano Żydom i rze-mieślnikom na publicznych targowiskach (…) w 1809 r. 5 skór i 2 głowy zakupił profesor fizyki, zakonnik, Dominik Wojsznie-wicz. Kiedy departament, z powodu próśb muzeów i uniwer-sytetów, zażądał przysyłania skór i szkieletów padłych żubrów, z Puszczy informowano, że skóra zgniła, a kości rozwlekły wilki…

W roku 1912, w czasie marszu Napoleona na Moskwę, Puszcza stała się areną działań wojennych.

W połowie polski personel (administracji Puszczy – przyp. W. S.) uważał się za zwolniony od wszelkich obowiązków: wyżsi urzędnicy porzucili swe miejsca pracy, leśnicy, strażnicy i po-zostali wraz z chłopami stali się kłusownikami…

46

Czteromiesięczne walki i związane z nimi przemarsze wojsk, a tak-że kłusownictwo sprawiły, a tak-że część żubrów w ogóle wyniosła się z Puszczy. Znana stała się historia ucieczki części zwierząt do Puszczy Świsłockiej, własności hrabiego Tyszkiewicza. Próby ich odzyskania trwały jedenaście lat i ostatecznie skończyły się zwrotem ośmiu osob-ników, tylko nikt nie wie, ile ich tak naprawdę tam uciekło.

Tyszkiewicz jakoby zwracał żubry, lecz zawsze wychodziło tak, że albo nie można ich było przegnać latem z obawy przed utopieniem się w zabagnionych brzegach Narewki, zaś zimą po-jawiało się drugie niebezpieczeństwo, że jakoby cielne żubrzyce mogą poślizgnąć się na lodzie…

Ciśnie się na usta powiedzenie ukute jeszcze przed zaborami, że

„szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie”.

Zanim w Białowieży pojawił się na swym pierwszym polowaniu car Aleksander II, polowało tu wielu innych możnych. Również potem zjeżdżało na polowania wielu członków carskiej rodziny. Jednak naj-wyraźniej nie miało to większego znaczenia dla ogólnego rozluźnienia panującego w służbie leśnej.

W ogóle – pisze Karcow – głównymi kłusownikami byli sami strażnicy lasu. Łamiąc prawo, nie mogli jednocześ nie nie pa-trzeć przez palce na kłusownictwo okolicznych mieszkańców.

Ubitą zwierzynę na oczach wszystkich wieziono na sprzedaż do Wilna, a nawet do Warszawy. O tym wszystkim, gdy zmie-niły się czasy, otwarcie opowiadali żyjący do dziś członkowie puszczańskiej służby.

W swej opowieści o niedoli żubrów Karcow dość sarkastycznie stwier-dził, że uratowała je nieznajomość prawa. Przez lata było ono stop-niowo łagodzone, do tego nawet stopnia, że obcokrajowcy drwili, iż grzywnę powinno uiszczać się jeszcze przed przyjazdem do Puszczy – była tak niska, że aż zachęcała do kłusowniczego strzału. Wynosiła 25 rubli, gdy w tym samym czasie za granicą za głowę żubra płacono

47

W dokumencie Czy żubry ziewają? (Stron 46-49)