• Nie Znaleziono Wyników

84decyzja, by wywieźć go po raz drugi. Mniej więcej w tym samym czasie

W dokumencie Czy żubry ziewają? (Stron 86-93)

Wilki Wojtka nie chciały

84decyzja, by wywieźć go po raz drugi. Mniej więcej w tym samym czasie

na stronie jednego z nadawców telewizyjnych ogłoszono: „Żubr Woj-tek zwycięzcą!”. W czym WojWoj-tek zwyciężył? Otóż aż 73% głosujących telewidzów uznało film z Wojtkiem przechadzającym się po Budach za najciekawszy. Wygrał z bójką w czasie debaty prezydenckiej w Rosji, z łodzią podwodną przebijającą krę, a nawet ze słynnym naukowcem Stephenem Hawkingiem. Wojtek stał się sławny, a jednak znowu musiał wyjechać w głąb Puszczy. Wyjechać i nigdy nie wrócić…

Kilka dni później Wojtek już nie żył. Nikt nie wie, co było powo-dem jego śmierci, choć snuto różne przypuszczenia: może starość, może stres spowodowany odłowem i podróżą. Jeszcze inni uważali, że niepotrzebnie użyto wobec niego środka usypiającego, bo mógł być na to zbyt stary. Do tego tuż przed śmiercią Wojtek został zaopa-trzony w obrożę z nadajnikiem, dzięki któremu miało być możliwe śledzenie jego wędrówki. Nie przydała się. Wojtek oddalił się zaledwie kilometr od miejsca wypuszczenia i ślad po nim zaginął. Wszedł w strefę, w której nie było zasięgu GSM, położył się w dębowo-gra-bowym młodniku i odszedł…

Był koniec marca 2018 r. Smutno zaczynała się tegoroczna wiosna i smutno się kończyła historia żubra Wojtka. Oczywiście, nie zabrakło chętnych, by ogłosić w mediach śmierć żubra, by jeszcze raz stało się głośno o Wojtku – żubrze z Bud. Czasem sobie myślę, że może nie chodziło o to, by było głośno o żubrze, lecz o tym, kto go nagrał, kto ogłosił jego „narodziny” i jego śmierć? Nie wiem, ale dziwne mamy teraz czasy. Tym bardziej że w mediach i Internecie trudno znaleźć apele o niedokarmianie żubrów, niechodzenie za nimi dookoła wsi, nieprzyzwyczajanie do widoku ludzi. Owszem, pierwsza wzmianka o Wojtku była połączona z apelem o ostrożną jazdę. Okazało się jed-nak, że apel trafił w próżnię. Złośliwość losu sprawiła, że dosłownie dzień później na drogach w sąsiedztwie Puszczy Białowieskiej doszło do dwóch kolizji z żubrami. Jedno zwierzę padło na miejscu, drugie odniosło poważne rany.

W tym miejscu opowieści o Wojtku muszę przedstawić Kubę.

Kuba nie jest żubrem. Jest biologiem, absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, doskonałym pracownikiem naszego

85

zespołu ornitologicznego; razem prowadzimy badania białowie-skich dzięciołów. To Kuba znalazł martwego Wojtka kilka dni po jego drugim wywiezieniu z Bud w głąb Puszczy. Początkowo miał wrażenie, że natknął się na odpoczywającego żubra, ale po dłuższej lustracji przez lornetkę nabrał pewności, że jest to zwierzę padłe.

Podszedł, mimo wszystko, zachowując ostrożność. Pierwszą rzeczą, która rzuciła mu się w oczy, to mnóstwo wilczych tropów. Tak się złożyło, że w noc poprzedzającą znalezienie Wojtka spadł śnieg.

Przetrwał ledwie kilka godzin i już w południe nie było po nim śladu.

Jednak wczesnym rankiem, gdy Kuba podchodził do padłego żubra, śnieg zalegał jeszcze dość dużymi płatami. W samym środku jednego z nich znajdował się Wojtek. Być może odszedł do Krainy Wielkich Rogów właśnie tej nocy.

Skąd takie przypuszczenie? Otóż liczba wilczych tropów wokół Wojtka sugerowała, że tej nocy towarzyszyła mu cała wataha dra-pieżników. Nasza ekipa pracowała w tej okolicy przez kilka ostat-nich dni i niejednokrotnie mieliśmy okazję spotykać zarówno ślady wilczej aktywności, jak i same drapieżniki. Z pewnością Wojtek padł w samym centrum ich ostoi. Tego samego ranka inny nasz współpra-cownik – Patryk – sfotografował na płacie topniejącego śniegu tropy kopulujących wilków. Było to niewiele ponad kilometr od martwego żubra. Od początku zastanawiało nas, dlaczego wilki nie skorzystały z okazji i nie zamieniły Wojtka na nocny posiłek? Tropy na śniegu jednoznacznie wskazywały na to, że żubr nie bronił się przed wilkami.

Leżał, a padający śnieg powoli go przykrywał. Wilki krążyły dokoła, podchodząc maksymalnie na odległość metra, jednak żaden nie zbli-żył się do martwego żubra.

Gdy oglądałem to miejsce kilkanaście godzin później, po śniegu nie było już śladu. Wilgotna ziemia nie zdradzała najmniejszych oznak, by Wojtek bronił się przed wilkami. Gdyby tak było, po walce zostałoby wiele głęboko odbitych tropów żubra odganiającego drapieżniki.

Niczego takiego nie dostrzegliśmy. Najwyraźniej wilki Wojtka nie chciały. Może były najedzone, a może tej nocy ważniejsze były dla nich amory? Ale istnieje jeszcze inna możliwość – Wojtek zwyczaj-nie… cuchnął. Nie, nie chodzi o to, że się już psuł. O tym nie było

mowy, bo nocne chłody jeszcze przez wiele dni ograniczały szybkość rozkładu. Wojtek mógł „zalatywać” ludźmi, wszak na jego szyi tkwiła świeżo założona obroża z nadajnikiem telemetrycznym. Dla wilków z pewnością nie był to atrakcyjny zapach.

W kolejnych dniach przy Wojtkowym truchle ludzie pojawiali się jeszcze kilka razy. Pracownicy BPN zdejmowali obrożę, a naukow-cy pobierali próby do badań. Zgodnie z procedurami pozyskano fragmenty mięśni, przewodu pokarmowego, kończyn i głowę. Gdy ponownie pojawiłem się w tym samym miejscu kilka tygodni później, ciało leżało tak jak poprzednio. Widoczny był postępujący rozkład, ale brakowało śladów padlinożerców. Nie zainteresowały się nim nie tylko wilki, ale również lisy, jenoty czy dziki. Żadne fragmen-ty skóry czy kości nie zostały odciągnięte na bok, żadnych śladów rozdzierania, szarpania, wbijania kłów. Jedynie rozdziobany odbyt sugerował obecność kruków. Za to wszędzie widać było wędrujące padlinożerne chrząszcze.

Do dzisiaj nie opuszcza mnie pytanie, czy gdyby nie ten jeden film udostępniony mediom i chęć zrobienia z niego turystycznej maskotki, losy żubra Wojtka potoczyłyby się inaczej? Owszem, był starym bykiem i z pewnością nie zostało mu wiele życia. Może jednak ominęłyby go dwukrotne wywózki, może nie dostałby usypiającego zastrzyku, a po śmierci nie pachniałby tak ludźmi (lub stosowanymi przez nich środkami farmakologicznymi) i pomógł w przeżyciu wilczej watasze? A może wciąż by żył…?

Bieg, szczególnie na dłuższym dystansie, rzadko jest sposobem obrony przed drapieżnikiem.

Co innego przed natrętnymi ludźmi, którzy czasem zmuszają żubry do długotrwałej ucieczki

91

W dokumencie Czy żubry ziewają? (Stron 86-93)