Włodkowica koncepcja praw człowieka 1. Uwagi wstępne
4. Charakter uprawnień wynikających z praw człowieka
Jak już podkreślałem, w ujęciu Pawła Włodkowica, prawa człowieka jawią się niejako abstrakcyjne pojęcia ani puste hasła czy gołosłowne deklaracje, lecz jako rzeczywiste uprawnienia człowiekowi służące, a niezbędne dla pełni jego człowie czeństwa i jego rozwoju. Gwarancje realności praw człowieka są różnorakie.
Będą one, po pierwsze, wynikać z akcentu na odpowiadające tym prawom obowiązki człowieka, również bardzo realne i wymagalne, których niespełnienie może niejednokrotnie wiązać się z sankcją. Ta jedność czy raczej odpowiedniość praw i obowiązków ściśle się wiąże z fundamentalnymi nakazami prawa natural nego i z nich poniekąd wynika: „Nie czyń drugiemu, co nie chcesz, aby tobie czyniono” i - na odwrót - „Czyń drugiemu to, co chcesz, aby tobie czyniono”.
Obowiązki takie pojawiają się w wywodach Włodkowica albo w ich ujęciu generalnym, albo też w konkretnym uwikłaniu sytuacyjnym. Mają zaś znaczenie nie tylko dla wspomnianej rekonstrukcji treści praw ludzkich, ale też granic ich rzeczywistej ochrony, skoro ochrona ta będzie właśnie uwarunkowana sytuacyj nie, w tym uzależniona od postawy, konkretnego zachowania się i postępowania danego podmiotu praw ludzkich. W tym sensie, można powiedzieć, że im pełniej sze wywiązywanie się człowieka z ciążących na nim powinności, w tym także, im solidniejsze poszanowanie i przestrzeganie przezeń prawa, tym większa gwaran cja poszanowania i umożliwienia realizacji jego własnych praw. Nie wyklucza przy tym Włodkowic sytuacji, w której określony podmiot - w rezultacie takiej a nie innej postawy własnej - może „skazać” siebe na pozbawienie go w szerszym lub węższym zakresie owych ludzkich praw.
Po drugie, będzie to - tak silny u Pawła Włodkowica - akcent na precyzyjne wytyczenie prawowitych granic, jeśli chodzi o powstanie władzy i jej sprawowa nie: jej charakter i granice kompetencji, poza którymi władca już działa li tylko jako „osoba prywatna”, nie wiążąc tym ani królestwa, ani nie zobowiązując
poddanych, jako że granice prawowitej i praworządnej władzy są zarazem grani cami wymagalności „prawa posłuszeństwa”.
Co więcej, nawet tam, gdzie co do zasady kompetencji władzy nie da się zanegować, może jej realizacja być uzależniona - jak np. przy przeniesieniu zwierzchnictwa nad częścią terytorium - od „zgody ludności”. Zarazem, jak już wspomniano, właśnie pod adresem władców, papieża nie wykluczając, szczegól nie dużo formułuje Włodkowic wymagań i zakazów, poprzez nie rzucając światło na rozmiar chronionych praw człowieka i granice ich realizacji.
W rezultacie, nie ma tam miejsca na jakąkolwiek omnipotencję i na żaden też totalizm, zwłaszcza że społeczeństwo (naród) jawi się jako podmiot prawa do oporu, do przeciwstawienia się bezprawnej albo bezprawnie działającej władzy. W swej ocenie zaś konkretnych działań władców potrafi Włodkowic być pryncy pialny i bezkompromisowy, nie unikając ich surowej krytyki i ostrego potępienia, choćby chodziło o króla polskiego, a nawet papieża.
Po trzecie - i to jest ogromnie istotne - nie rozważa Paweł Włodkowic praw człowieka jako kwestii z dziedziny religii i moralności li tylko. Skądinąd, wystę puje w jego myśli ścisła więź pomiędzy religią, moralnością i prawem, podobnie jak współgranie i hierarchicznie uporządkowana jedność prawa ludzkiego i prawa Boskiego, prawa naturalnego i prawa pozytywnego. Prawa zaś człowieka i odpo wiadające im obowiązki właśnie w prawie, i to na różnydh jego poziomach, znajdują swe zakotwiczenie i gwarancję ich poszanowania.
Niewątpliwie rzec można, że naturalną i normalną ich podstawą jest dziedzina „natufafnego prawa narodów” czy „naturalnego prawa społeczności ludzkiej”. Zarazem jednak, rozpatrując treść i konsekwencje praw i obowiązków poszczegól nych, raz po raz odwoła się Włodkowic do przykazań Dekalogu, a więc elementu prawa Boskiego, który jednak rodzi bezpośrednie konsekwencje prawne w stosun kach międzyludzkich, jak również w życiu państwowym i międzynarodowym, a który jest traktowany równocześnie jako wyraz wymagań prawa naturalnego.
Z drugiej strony, niejednokrotnie wskaże Paweł Włodkowic na to, iż określone prawo, jakiś element jego treści bądź jego realizacji, znajduje oparcie w prawie pozytywnym, czy to kanonicznym, czy też cywilnym. Jakby nie było, każdorazo wo i zawsze prawa ludzkie jawią się u Włodkowica jako kategoria prawna i prawnicza, nie zaś jako li tylko kategoria moralna czy religijna.
Po czwarte wreszcie - i to jest równie ważne, jeśli nie najważniejsze dla ich realności - prawa człowieka w ich charakterze rzeczywistych uprawnień, a nie pustych haseł, znajdują swe potwierdzenie i umocowanie w zespole gwarancji, kreślonych przez Włodkowica, a składających się w sumie na zasadę skuteczności praw człowieka, co obejmuje: uznanie, iż pogwałcenie prawa ludzkiego rodzi po stronie jego ofiary prawowite roszczenie dotyczące powstrzymania naruszeń i wyeliminowania ich skutków, np. restytucji ukradzionego czy zagarniętego mie nia; prawo skorzystania z owego „postępowania prawniczego”, włączając w to prawo do rozpoznania sprawy przez właściwy sąd, prawo do środków odwoław czych (o którym, co prawda, Włodkowic specjalnie nie mówi, ale który przez
implikację z całości jego rozważań wynika); prawo do słusznego procesu, włącza jąc w to prawo do „wezwania” i prawo do obrony, wraz z towarzyszącym mu domniemaniem niewinności i wykluczeniem zbiorowej odpowiedzialności; prawo do odszkodowania z tytułu poniesionych szkód i krzywd; wreszcie - w kontekście uniwersalnej kompetencji jurysdykcyjnej papieża, jak również soboru - w jakimś sensie również prawo do międzynarodowego dochodzenia roszczeń z tego tytułu. Wszystkie te elementy, wzięte razem, tworzą obraz praw człowieka jako jego rzeczywistych i - przynajmniej w założeniu swym - skutecznie realizowanych uprawnień.
Dodałbym już tutaj - z racji jego ogólnego i jakby „wstępnego” charakteru, istotnego dla realizacji jakiegokolwiek innego prawa ludzkiego i wszystkich praw razem wziętych - prawo człowieka do poznania swoich praw i do działania na ich podstawie.
W swej części dotyczącej prawa do działania na podstawie praw człowieka zawiera się ono - w sposób naturalny i konieczny - w konstrukcji obowiązków człowieka, a przede wszystkim w konstrukcji roszczenia i jego skutecznego do chodzenia.
Co do części zaś dotyczącej poznania praw człowieka, uczciwie trzeba przy znać, że w nauczaniu Włodkowica akcent pada raczej na ciążący na samym człowieku obowiązek znajomości jego podstawowych praw, w połączeniu także ze wskazanym ograniczonym zakresem ekskulpacji „zwiedzionych” czy „dają cych się zwieść”.
Jeśli jednak uwzględnilibyśmy bezpośredni charakter konsekwencji dla sfery prawa i „postępowania prawniczego”, wywodzonych przez Pawła Włodkowica z Dekalogu i z Pisma Świętego, pewne elementy owego prawa do poznania swych praw można by kojarzyć z Chrystusowym wskazaniem „Idźcie i nauczajcie... ”, jak również ze wspomnianym „wywyższeniem” przez Włodkowica trudu nauczy ciela z poziomu „prac służebnych” do poziomu „prac swobodnych”, bo sięgają cych ducha, „gdy kto naucza innych”.
Przede wszystkim jednak, o prawie do poznania swoich praw można wnosić niejako „poprzez skutek”, co jest tak typowe dla wnioskowania samego Pawła Włodkowica. Skoro niewiedza w tym zakresie jest przezeń potępiana i zazwyczaj nie może podlegać ekskulpacji, skoro człowiek w sytuacjach wątpliwych ma obowiązek dążenia do rozpoznania swych powinności, także poprzez „poradzenie się doświadczeńszych”, skoro nie „uniewinnia” Włodkowic tych, którzy pozostają „niepojętni”, choć mieli sposobność się nauczyć itd., przeto wynika stąd jego założenie o obowiązku znajomości praw człowieka.
Zarazem, skoro z całości nauczania Włodkowica - zawsze i bez wyjątku - wynika uznanie zasady umożliwienia wykonania jako warunku sine qua non realizacji określonych praw czy kompetencji, przeto można zakładać, iż zasada ta również powinna się odnosić do obowiązku znajomości praw człowieka, że więc zakłada dysponowanie przez człowieka środkami realizacji tego obowiązku, w tym możliwością rozpoznania swoich praw.
Zatem, „między wierszami” można by u Włodkowica wyczytać oczekiwanie, iż w ramach ewangelizacji i katechezy - na poziomie fundamentalnym - zostaje człowiek wyposażony w pewien podstawowy zasób wiedzy pozwalający mu na właściwą samorealizację, włączając w to korzystanie z należnych mu praw.
Oczywiście, byłoby przesadą utrzymywać, iż prawo do poznania praw człowie ka zostało przez Włodkowica wyraziście i precyzyjnie nakreślone, a tym bardziej, że ustalił ono obowiązki ciążące na państwie w tym zakresie.
Spośród komentatorów współczesnych to właśnie Bełch w szczególny sposób zwraca uwagę na to zagadnienie. Powiada on: „By być posłusznymi właściwym im prawom, muszą oni (tj. ludzie - przyp. moje T. J.) je znać i muszą chcieć być im posłusznymi. Człowiek ma być świadom tych praw, jak również swych obo wiązków. I tu jest miejsce na wiedzę intelektualną oraz na kształcenie woli dla potrzeb racjonalnego stosowania reguł praktycznego postępowania” (Bełch, Con
tribution, s. 5).
W innej swej pracy zaakcentuje Bełch - wciąż na tle nauczania Pawła Włodko wica - „zdolność naturalnego rozumu ludzkiego do poznania prawdy i do ustano wienia słusznych praw i do kierowania się nimi”. Tyle, że „człowiek może się stać, i bardzo często jest, zepsuty, a zatem niezdolny do znalezienia sprawiedliwości i kierowania się nią”; dlatego też, „by być prawdziwie ludzkimi, ludzie winni być właściwie edukowani”, jako że „Porządek tworzony przez łudzi wewnętrznie nieuporządkowanych jest, jak on (tj. Paweł Włodkowic - przyp. moje T. J.) nazywa, «inordinatus ordo», tj. pozornym porządkiem, który de iure stanowi brak porządku («disorder») (Bełch, Paulus, s. 512).
Co za tym idzie, „instytucjonalna jedność ludzkości, wskazane i pożądane przez Boga dojście wszystkich do tej jedności, daje się osiągnąć poprzez edukację chrześcijan w zdrowych zasadach moralnych” (Ibid., s. 516). Doda Bełch, że „ludzie są ontologicznie dobrzy, ale ich postępowanie moralne zależy od sił i wartości, które aktualizują to, co tkwi potencjalnie w człowieku, a to należy do edukacji ludzkiej” (Ibid., s. 516-517).
Nie chciałbym kwestionować tych wniosków Bełcha, które - przy spojrzeniu „z dystansu” na całość nauczania Pawła Włodkowica - mogłyby okazać się nawet i trafne, tyle że zanadto oddalone od konkretnych wywodów i ustaleń Mistrza Pawła.