• Nie Znaleziono Wyników

Włodkowica koncepcja prawa do własności

8. Obowiązek restytucji

Bezwzględnemu charakterowi zakazu naruszenia, zaboru czy grabieży cudzej własności odpowiada w ujęciu Pawła Włodkowica równie bezwzględny charakter trwałości i aktualności prawowitego tytułu do tej własności; za tym zaś idzie równie prycypialne i konsekwentne stanowisko Włodkowica co do obowiązku restytucji zagrabionej własności po stronie nielegalnego nabywcy, i to zarówno tego pierwszego „gwałtownego napastnika”, jak i kolejnych nabywców, choćby o wchodzącej w grę nielegalności nie wiedzieli i sami działali w dobrej wierze.

Wyraźnie stwierdza Paweł, że „w ogóle wszystkie dobra, w jakikolwiek sposób przez nich nabyte czy dzierżone, są prawnie bezpańskie, o ile idzie o tych braci (tj. Krzyżaków - przyp. moje T. J.), i w konsekwencji są w każdym razie przez nich bezprawnie okupowane: (...) o ile idzie o innych, którym na mocy prawa przysłu­ guje żądanie zwrotu i zwrot, jak ponieważ zostali ich gwałtem pozbawieni, nie są (dobra te) bezpańskie, gdyż prawo i własność pozostają przy tych pozbawionych”

(Ad Aperiendam, I, s. 256. Por. Quoniam Error, II, s. 269-270).

Pojawi się u Włodkowica - jak to zwykle u niego bywa - argumentacja teologiczna, czemu przecież trudno się dziwić, skoro prawo Boskie i przykaza­ nia Dekalogu również stają na straży prawa do własności. Toteż powiada on: „Dla zbawienia konieczne jest, aby wszystkie rzeczy tak zabrane w miarę możności zwrócić, a w żaden sposób ich nie zatrzymywać (...), ponieważ

grzechu nie odpuszcza się, jeśli nie będzie zwrócone to, co zabrano” (Opinio

Ostiensis, I, s. 134).

Bezpośrednio w odniesieniu do Krzyżaków dopowie Paweł: „powinni w cało­ ści skutecznie odstąpić, odkładając habit tej obłudy i porzucając zupełnie i w całości wszystko mienie, posiadłości i państwa tak nabyte, gdyż niemożliwe jest, aby inaczej odbyli należytą pokutę za grzech, bo sakramentalnym zadośćuczynie­ niem jest wykorzenienie przyczyny grzechu. (...) A ponieważ te posiadłości i państwa były przyczyną tego błędu(...), zatem konieczną jest rzeczą zniszczyć tę przyczynę i opuścić państwa” (Ad Aperiendam, I, s. 211-212. Por. Oculi, 111, s. 21,

33; Do Biskupa, III, s. 215).

Przypomnijmy, że już w pierwszym swym wystąpieniu zdecydowanie utrzy­ mywał Włodkowic, iż „nie ma wątpliwości, że (zagrabione rzeczy) nie mogą należeć do zabierających i nie można, bez grzechu zatrzymać ich, ani też nie można zasiedzieć takich rzeczy, które siłą zostały zabrane. (...) Wszystko, co tak zajęte, podlega zwrotowi ’ (Saevientibus, I, s. 73-74. Por. Ad Aperiendam, I, s.

238-239; Quoniam Error, II, s. 252).

Aczkolwiek w bezpośrednio go obchodzącym przypadku Zakonu Krzyżackie­ go wykazał wcześniej Włodkowic podmiotową niemoc „kolegium” do posiadania własności, to jednak - zgodnie ze swą zasadą wyczerpywania wszelkich argumen­ tów prawnych - przeprowadza Paweł dowód ciążącego na Krzyżakach obowiązku restytucji wszystkiego, co zagrabili, i stwierdza, że „co do miejsc i co do mienia, które ci pruscy templariusze okupują(...), te nigdy nie były i nie mogły być ich, do ich zwrotu więc zawsze byli obowiązani i są obowiązani, nawet bez względu na herezję” (Ad Aperiendam, I, s. 213-214).

Wyżej przedstawione zasady znajdują zastosowanie ogólnie w stosunkach mię­ dzyludzkich, jak również między narodami, a to w sytuacji nielegalnego pozba­ wienia kogoś jego mienia czy własności. Zawsze wchodzi w grę brak jakiegokol­ wiek tytułu po stronie „gwałtownego nabywcy”, a - przeciwnie - „święta trwa­ łość” tytułu prawowitego właściciela. Zatem też, po stronie nielegalnego nabywcy jest to „choroba nieuleczalna”, jako że - na dobrą sprawę - nie znajduje Włodko­ wic żadnej możliwości prawnej dla konwalidacji tytułu do tego, co bezprawnie zostało nabyte.

Żaden też z „nabywców dalszych”, który odnośne mienie nabyłby od „gwałtowne­ go napastnika” w jakikolwiek sposób i choćby działał w najzupełniej dobrej wierze, na taką konwałidację liczyć nie może., ,Wada pierwotna” trwa, jest nieusuwalna, rodzi konsekwencje dla każdego dalszego nabywcy de facto. A zatem, urzeczywistnia się w pełni u Włodkowica owa zasada „Quid ab initio vitiosum est...".

Odpowiednio do tego trwa i przedawnić się nie może tytuł prawowitego właści­ ciela i służące mu roszczenie o zwrot zagrabionego mienia, skuteczne nie tylko wobec samego „gwałtownego pozbawiacza”, ale też wobec każdego dalszego nabywcy, choćby działał w najlepszej swej wierze. Służy mu też wspomniana „ekscepcja i skarga z powodu strachu” na wypadek, gdyby sytuacja de facto zmusiła go do wyrażenia swej zgody ex post na dokonany zabór.

Tak drastyczne w swej prycypialności postawienie przez Włodkowica sprawy, jeśli chodzi o owych „dalszych nabywców w dobrej wierze”, kojarzyć zapewne można z jego prycypialnym podejściem do sprawy ekskulpacji ignorancji co do prawa. Wynikałoby stąd, że, chcąc nabyć własność jakiegokolwiek dobra, ma się obowiązek skrupulatnego zbadania, czy ten, od kogo dane dobro chcemy nabyć, rzeczywiście jest legalnym jego właścicielem, a tym samym jego dysponentem.

Ignorantia... non exculpat.

Argument restytucji jest u Pawia tak silny, że przełamuje normalne warunki dopuszczalności wojny nawet. Zwykle chrześcijanie, przecież, nie mają prawa wszczynać wojny przeciwko niewiernym dla uzyskania jakichkolwiek ziem wła­ danych przez niewiernych. A jednak, gdy chodzi o ziemie, które niegdyś - choćby i dawno - należały legalnie do chrześcijan, a potem przez niewiernych zostały zdobyte, przysługuje chrześcijanom żądanie ich zwrotu, zaś jako ultima ratio także wojna sprawiedliwa celem ich odzyskania.

Takie też ziemie mogą - wyjątkowo - być przedmiotem nadania czy darowi­ zny. Powiada więc Włodkowic: „Gdzie bowiem po prostu daje się rzecz, która jest we władzy nieprzyjaciół, nie pod władztwem darczyńcy, darowizna taka nic jest ważna. (...) To jest prawda co do rzeczy, które zawsze były nieprzyjaciół; jeśli zaś raz były nasze, a teraz są przez nieprzyjaciół zajęte, mogą być darowane bezwa­ runkowo, zapisane i objęte umową ze względu na nadzieję, jaką mamy z mocy ius

postliminiC’ (Ad Aperiendam, I, s. 234-235).

9. Kilka uwag w sprawie dochodzenia roszczeń z tytułu niesłusznego pozbawienia własności

Z zastrzeżeniem wymagań owego „prawniczego postępowania”, tak istotnego w konstrukcji ładu prawnego kreślonego przez Pawła Włodkowica prawowity właściciel - właśnie w charakterze ultima ratio - zachowuje tytuł do odebrania siłą bezprawnie mu zabranego mienia czy posiadłości, zaś w stosunkach między narodami akcja zbrojna takiemu celowi służąca stanowiłaby jeden z wariantów wojny sprawiedliwej, jako że odzyskanie niesłusznie zagrabionej własności uzna­ wane jest za iusta causa. Jak tłumaczy Paweł, „gdy chodzi o odzyskanie ziemi, z której zostaliśmy wygnani, wojna jest legalna, i powinna być traktowana jako obrona, nie zaś inwazja”.

Ma się rozumieć, także, jeśli chodzi o spory co do własności, w pełni znajdują zastosowanie powszechnie wymagalne zasady „prawniczego postępowania”, co ściśle się wiąże z wezwaniem i prawem do obrony. Sądzić trzeba, że dopóki jakakolwiek możliwość takiego postępowania nie została wykluczona, nie wolno „brać sprawy w swoje ręce” i uciekać się do siły, zwłaszcza, że — co również przecież Włodkowic dostrzega i uwzględnia - nikt nie może być śedzią we własnej sprawie.

Tak więc, choć odzyskanie własności stanowi „iusta causa” dla odebrania swej rzeczy siłą i do wszczęcia wojny w tym celu, takie działanie winno być skrajnie wyjątkowym, a więc być podejmowane właśnie jako wspomniana „ultima ratio". Zwróćmy uwagę na to, że w kontekście nadań papieskich i to tam, gdzie kompe­ tencje papieża - wedle miary pojęć ówczesnych - wchodziłoby w grę, nie powin­ no to, zdaniem Pawła Włodkowica, mieć miejsca bez wysłuchania drugiej strony, bez rozpoznania sprawy i bez stosownej papieskiej „sententia". Także w stosunku do cesarza przypomni Włodkowic, iż „nie mógł ich pozbawiać ich państw bez rozpoznania sprawy” (Ad Videndum, III, s. 182). Podobnie, na korzyść „prawni­ czego postępowania” przemawia fakt zakwestionowania przez Włodkowica dopu­ szczalności i mocy wiążącej nadań, ugód czy darowizn odnośnie do mienia czy posiadłości, co do których spór już był rozpoznawany, a prawnicze rozstrzygnię­ cie zostało osiągnięte, a więc na straży których staje powaga rzeczy osądzonej („ res iudicata ). Twierdzi przecież Paweł, że „na ugodę nie ma miejsca po rzeczy osądzonej”, zatem, „gdyby nastąpiła ugoda przeciw wydanemu wyrokowi (...), (ugoda taka) nie byłaby ważna” (Oculi, III. s. 36).

Pewne dodatkowe światło na detale „prawniczego postępowania” mogące mieć znaczenie także w sporach dotyczących własności, rzuca Włodkowic przy okazji uwag na temat powinności sędziego.

Zdaniem Pawła, „wystarczy bowiem pożalić się na pozbawienie, choćby wyraźnie nie żądano zwrotu”, jako że „do urzędu sędziego należy powściągać gwałty”; „wielekroć bowiem sędzia obowiązany jest uczynić coś z urzędu, choć to nie jest żądane, kiedy sposobem zażalenia zostaje wykazane bezprawie” (Ad

Aperiendam, II, s. 98-99).

Dodaje Włodkowic nadto, że „jednak w jakikolwiek sposób rzecz cudza prze­ szła do innego bez sprawiedliwej przyczyny, wedle kanonów urząd sędziego jakkol­ wiek bądź zostaje pobudzony przeciw tamtemu, a wynika to ze słuszności naturalnej”; „zatem, nawet na mocy słuszności cywilnej będzie tu apel do obowiązku sędziego! lecz tym bardziej na mocy słuszności kanonicznej” (Ibid., s. 99).

sędzia więc musi być czujny i aktywny, nie ograniczać się do wysłuchania stron i oceny przedkładanych dowodów i argumentów. Nieraz będzie zobligowany do działania z urzędu, kiedykolwiek bezprawie czy przemoc i wynikająca stąd krzyw­ da to by uzasadniały. Zatem, gdy strona pokrzywdzona nie potrafi wykazać odpowiedniej dbałości w swojej sprawie, dowiodła jednak bezprawnie doznanej krzywdy, do urzędu sędziego należy zadbać o jej interesy, ma on być bowiem aktywnym stróżem sprawiedliwości i jej realizatorem, a nie biernym świadkiem zmagań procesowych stron sporu.

Oczywiście, tej aktywności sędziowskiej nie można też nadużywać, bo nie ma też w nauczaniu Włodkowica miejsca na arbitralność i nieograniczoność kompetencji sędziego. Powiada on przecież, że „ten, kto czyniłby coś nie należącego do jego urzędu, nie nazywałby się sędzia, lecz poniekąd osobą prywatną” (Ibid., s. 103).

Odsyłając do obszerniejszych uwag na temat „prawniczego postępowania” w rozważaniach poświęconych „prawu do słusznego procesu”, chciałbym tu jednak

podkreślić, że cala argumentacja Włodkowica, także ta dotycząca dochodzenia roszczeń z tytułu niesłusznego pozbawienia własności, jest przecież bezpośrednio osadzona w „prawniczym postępowaniu”, którego przykładem jest ów proces przed Soborem w Konstancji, w którego to ramach Mistrz Paweł formułuje wię­ kszość swych ustaleń.

Dlatego też istotnego znaczenia nabiera w tym kontekście fakt, że we wskaza­ niach Włodkowica - poza tak silnym akcentem na ciążący na Krzyżakach obowią­ zek zwrotu wszystkiego, co zagrabili - wielokrotnie pojawia się teza, zgodnie z którą „ci bracia nie mają żadnego prawa na ziemi Prus, a także na innych, które w ten sposób okupują w drodze rabunku, zatem w wypadku, gdyby nie chcieli opuścić ich, jak zobowiązani są uczynić bez zwłoki, Kościół zobowiązany jest zmusić ich do tego, nawet za wezwaniem ramienia świeckiego, gdyby było tako­ we, że zaś obowiązani są opuścić wszystkie tego rodzaju ziemie bez zwłoki, nie jest wątpliwe, ponieważ złodziej zawsze jest w zwłoce. (...) Ten, kto winien oddać, zobowiązany jest oddać zaraz, ponieważ jak brać rzecz cudzą jest grzechem przeciw sprawiedliwości, tak i zatrzymywać ją; (...) Kościół obowiązany jest zmusić ich do opuszczenia tych państw” (Ad Aperiendam, I, s. 240-241).

Kiedy indziej dopowie Włodkowic, iż Krzyżacy „powinni przez ten święty synod być rzeczywiście skutecznie zmuszeni do opuszczenia ich (tj. zagrabionych ziem -przyp. moje T. J.)”, „jako rzeczy zrabowanej i nabytej w sposób notorycz­ nie wadliwy”, ponieważ w wypadku, gdyby „ci bracia zostali zmuszeni do zwrotu rzeczonych ziem efektywnie (...), sprawiedliwość, prawda i słuszność, tak Boskie­ go, jakludzkiego prawa, zostają zastosowane” (Ibid., s. 227: Ad Aperiendam, II, s.

Rozdział IV

Prawo do słusznego procesu