W jednym z niedawno czytanych względnie oglądanych wywiadów udzielanych przez dziewięćdziesięciopięciolatka prof. Aleksandra Krawczuka usłyszałem (zobaczyłem?), że pomiędzy „historią” i „życiem” w słynnym łacińskim porze
kadle Cycerona jest coś jeszcze46. Zaglądam, oczywiście, zrazu do kompendium ojca Michalunia i spostrzegam tam całe, trzywyrazowe wyrażenie z inicjalną 45 T. Makowiecki: Promethidion. W: K. Górski, T. Makowiecki, I. Sławińska:
O Norwidzie pięć studiów. Toruń 1949, s. 18.
46 Niedawno, na tyle jednak dawno, że nie potrafię teraz zlokalizować źródła inspiracji, przypomnieć sobie, czy był to program TVP 3 Kraków, czy raczej publikacja w jednym z ty
godników opinii; domniemywam, że mógł to być „Przegląd” z pierwszej połowy 2017 roku.
wielką literą (autor zbioru nie stosuje kropek domykających hasłazdania), bez żadnych dodatkowych wątpliwości: „Historia magistra vitae / ◊ Historia jest nauczycielką życia. – Cycero «De oratore» II, 9, 36”47 – może poza jedną:
w tak zapisanym równoważniku zdania nie widzę orzeczenia, które występuje w przekładzie. Kolejnym, niejako automatycznym krokiem jest sprawdzenie tej samej sentencji w Skrzydlatych słowach, w obrębie „złotych myśli” Cycerona:
„Historia […] magistra vitae. / Historia […] nauczycielka życia”48 – po tym bardziej precyzyjnym i poprawnym gramatycznie tłumaczeniu została podana lokalizacja źródła: O mówcy II, 9, 36. Ujęty w nawias kwadratowy wielokropek dobitnie sygnalizuje, że coś z tej sentencji wypadło. Ponieważ w domowych za
sobach dysponuję jedynie wspomnianą tu już w przypisie 12 niewielką (poniżej tysiąca stron) antologią, w której nie znajduję akurat tych fragmentów mowy Cycerona, zaglądam do wydzielonych w naszej katowickiej bibliotece zbiorów Katedry Filologii Klasycznej i widzę obszerny fragment (II, 9, 36):
Historia vero testis temporum, lux veritatis, vita memoriae, ma
gistra vite, nuntia vetustatis, qua voce alia nisi oratoris immortalitati commendatur?
Czyj wreszcie głos, jeśli nie mówcy, powierzy nieśmiertelności histo
rię, świadka czasów, światło prawdy, życie pamięci, nauczycielkę życia, posłankę dawnych dziejów?49.
To oczywiście o wiele obszerniejsze rozwinięcie tematu zalet uczłowieczonej jednostronnie „historii” („świadka”, „światła” i „życia”, wreszcie „posłanki”), gdyż jako taka zdumiewająco nie posiada żadnych wad. Nie dziwi posługiwanie się skrótem przez badaczy i komentatorów, powielanie uproszczeń w przestrzeni o ambicjach naukowych. Takie czasy. Przyjemność sprawia dopiero przywo
łanie owego skrótu na potrzeby felietonu przez autora, który wyprowadza na
ukę poniekąd moralną z bezsilności działań racjonalistycznych; tak w jednym z najbardziej aktualnych felietonów prof. Bronisława Łagowskiego widzę zdanie otwierające przed nami nowe horyzonty myślowe: „Wierzę, że historia jest na
uczycielką życia, a fakt, że mało kogo nauczyła, jest winą niezdolnych uczniów”50.
47 C. Michalunio: Dicta. Zbiór łacińskich sentencji…, s. 211. Nieco dalej na stronie daje do myślenia kolejna sentencja „Historia nuntia vetustatis / ◊ Historia głosicielka przeszłości.
/ – Wg Cycerona «De oratore» 2, 9, 36” (tamże). Domyślam się, że chodzi o ten sam rozdział (tj. II) mowy De oratore, pomyłkowo tu zapisany liczbą arabską.
48 H. Markiewicz, A. Romanowski: Skrzydlate słowa. Wielki słownik…, s. 100.
49 Marek Tulliusz Cyceron: O mówcy. Przekład, wstęp i komentarze B. Awianowicz.
W: „Ad Fontes”. Red. M. Olszewski. T. 17. Kęty 2010, s. 258, 259.
50 B. Łagowski: Wojna czy pokój? „Przegląd” 2017, nr 27 (913), s. 12.
Przykładam w tym rozdziale tak wielką wagę do ronienia przez wieki tylu słów i zwrotów (a zatem i myśli) wskutek zaniechań edukacji kultury i języka łacińskiego, gdyż zachwyciła mnie prostota wyznania pisarza i eseisty Jacka Bo
cheńskiego, autora między innymi Trylogii rzymskiej (Boski Juliusz, Nazo poeta i Tyberiusz Cezar): „Nie byłbym ich napisał, gdybym w dzieciństwie nie nauczył się łaciny”51. Równocześnie w przywoływanym tu eseju Bocheński przytacza dramatyczne wyliczenie ludzi zatroskanych o naszą przyszłość: po wdrożeniu obecnej oświatowej rewolucji, po reformie edukacyjnej „łaciny w Polsce będzie się uczyć może 0,2 proc. licealistów”, zatem „dwoje na tysiąc”! Oddali nas to niezawodnie od rozumienia pierwotnych związków słów z myślami, przybliży zaś niechybnie do posthumanistycznego świata.
*
Pozostaje – na tym rekonesansowym etapie badań – stwierdzić, że krótsze for
my wypierają dłuższe formy. Która którą wypiera? Ach, jak lubimy te zabawy słowne? – Mikołaj Kopernik, którego włos na początku tego wieku odnale
ziono i żył on, choć martwy (włos, nie Kopernik, chociaż on też), przez kilka medialnych minut, wygłosił w Grudziądzu w roku 1522 traktat ekonomiczny De aesti matione monetae (dosłownie „o szacunku monety”, to znaczy „o sza
cowaniu”, nie „o szacunku dla”), w którym przedstawił był sformułowane pięć lat wcześniej prawo, że „zły pieniądz wypiera dobry pieniądz”. Który górą?
– Wystarczy sprawdzić portfel lub konto, inflacja (wbrew pozorom) trzyma się lepiej niż Chińczycy za czasów Stanisława Wyspiańskiego i jego Wesela. Po latach Zachód łaskawie dopisał do Kopernika Thomasa Greshama, który chyba nie czytał tekstów wielkiego astronoma. Prawo KopernikaGreshama ma dziś znacznie więcej cytowań (wystarczy zajrzeć do Internetu) niż De revolutionibus.
Krótsze zdania, być może, wyżej cenione są w wojskowości, także wynalazek esemesowania przyczynia się do lakonicznienia współczesnej kultury. W lite
raturze krótsze zdania, gdy walczą o wyłączność, świadczą raczej o schyłku galaktyki Gutenberga. I tak pochłonie nas ikonosfera.
51 J. Bocheński: Dobra zmiana łaciny nie lubi. „Gazeta Wyborcza”, 30 czerwca 2017, s. 17.
Wsio budiet prawilno, na etom postrojen mir.
Słowa Wolanda skierowane do Małgorzaty1
G
odnym i dogodnym otwarciem tego rozdziału czynię konstatację, że każda domowa biblioteka, zwłaszcza gdy „z biegiem lat, z biegiem dni” niepostrzeżenie przekracza trzy tysiące egzemplarzy, obfituje w książki pozornie zbędne, których właściciele nie zdążą już przeczytać wskutek nieubłaganych praw bio
logii (biblioteki publiczne, ogólnodostępne kierują się innymi prawami: w nich każdy tom może zostać w dowolnej chwili wypożyczony i przeczytany). Są jednak w domowej bibliotece także książki niezwykłe; nie użyję tu słowa „kul
towe”, gdyż nierozważne nadużywanie zatarło jego dawny sens, oderwało od kontekstów źródłowych dotyczących obrzędu, sfery sacrum, spauperyzowało je w przestrzeni tabloidalnej i popkulturowej2. Współcześnie słowa tanieją jeszcze
szybciej niż odwaga.
* Pierwotnie rozważałem tytuł: „Komendant tajnej policji Afraniusz z Mistrza i Mał-gorzaty Michaiła Bułhakowa i centurion Pedan z Wojny żydowskiej Liona Feuchtwangera – gorliwi wykonawcy rozkazów à rebours procuratora Poncjusza Piłata i prefekta pretorianów
Tytusa”, jednak wszyscy czytający wydruk komputerowy doradzali mi skrócenie tegoż.
1 „Wszystko będzie, jak należy, na tym trzyma się świat”. Cyt. za: A. Drawicz: Wstęp.
W: M. Bułhakow: Mistrz i Małgorzata. Przeł. I. Lewandowska, W. Dąbrowski. Wstęp A. Drawicz. Oprac. tekstu i przyp. G. Przebinda. W: „Biblioteka Narodowa. Seria 2”.
Nr 229. Wrocław, s. LXXXI. Cytaty z powieści sygnuję MiM i podaję numer strony. To zdanie w przekładzie Andrzeja Drawicza.
2 Nie jest „książką kultową” Pan Tadeusz Adama Mickiewicza, zadomowiony u nas w blisko czterdziestu edycjach, począwszy od wydań w formacie książeczki do nabożeństwa (Warszawa 1954) po ogromne wydawnictwa albumowe, niektóre niezwykle starannie i pięk
nie ilustrowane, przez reprint wydany w sto pięćdziesiątą rocznicę ukazania się paryskiego