• Nie Znaleziono Wyników

Tak oprzypisowaną24 wersję wspomniani wcześniej moi zleceniodawcy wydru­

kowali w numerze 4 (44) „Postscriptum. Kwartalnika Szkoły Języka i Literatury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego” z 2002 roku (numer specjalny: Romantyzm raz jeszcze); w czasach niemiłościwie nam panującej carycy Parametryzacji 23 S. Pigoń: Konflikty i węzły społeczne w komediach A. Fredry. W: Tegoż: Z ogniw życia i literatury. Wrocław 1961, s. 166.

24 W tej wersji dodałem tylko przypis 11, o reinterpretacji pióra Jacka Lyszczyny.

9 punktów dla humanisty to kąsek łakomy25. Jeszcze brzmiały mi w uszach ostatnie zdania tłumaczenia Magdaleny Bąk: „However, it is only in our culture that educated people associate revange with comedy. If Poland did not have other problems, it could be regarded as a land of happy peoples”. To i dzisiaj brzmi może nawet poważniej, dobitniej niż w naszym języku „etnicznym”, jak go łaskawie nazywają światowe i rodzime gremia opiniotwórcze. Nie zmienił się zasadniczo odbiorca periodyku w stosunku do kręgu słuchaczy referatu, rozszerzył się znacznie ewentualny obszar oddziaływania.

Nie zajrzałbym po latach do teczki z nagłówkiem Zemsta, gdyby nie zapro­

szenie na konferencję poświęconą „Tradycjom retorycznym w kulturze oświe­

cenia i romantyzmu” (zob. Nota bibliograficzna). Na wierzchu zachowanych materiałów znalazłem własną dyspozycję: „W wersji rozszerzonej koniecznie uwzględnić realizację telewizyjną Zemsty w reżyserii Olgi Lipińskiej z 1994 roku”. Przywołuję więc tę realizację, odbiegającą dość wyraźnie od „salonowej”

tradycji wystawiania komedii, z akcentem położonym na aspekty satyryczne (to realizacja bardziej drapieżna, o naszych wadach, niż zabawna). Lipińska pokazała prowincjonalny zaścianek (szary i brudny, w scenografii wykorzysta­

no słomę, po planie spacerują żywe kury), pieniacz Cześnik (kreował go Jan Nowicki) kłóci się z hipokrytą Rejentem (świetna rola Jerzego Treli), Papkin (Jan Peszek) – jakże inny niż w teatralnej tradycji, śmieszny, ale też wzruszający.

Pamiętam jeszcze Podstolinę (Anna Dymna) i Klarę (Maria Peszek). A przecież wyparłem tę realizację26, gdy pisałem referat dla gości ze świata. Miał rację jeden z literatów w Dziadach Mickiewicza, gdy wygłaszał zdanie: „Nasz naród się prostotą, gościnnością chlubi, / Nasz naród scen okropnych, gwałtownych nie lubi”27 – wolimy sielanki. Realizacja telewizyjna Olgi Lipińskiej z pewnością modyfikuje wniosek o wyłączności utożsamiania „zemsty” z komedią, każe przyznać, że było to uproszczenie poczynione ze względu na adresata.

25 W okolicznościowym wierszu Na Jubileusz 25-lecia Szkoły Języka i Kultury Polskiej.

Prof. prof. Joli Tambor i Romkowi Cudakowi żartowałem sobie (publicznie, 25 maja 2015 roku): „Huczniejsze od zakończeń bywa rozpoczęcie, / Na dziesiątą rocznicę naszego dzie­

cięcia / Inaugurowaliśmy o Fredrze zajęcia; / Kończyłem wykład pointą średnio rozwiniętą:

/ «Szczęśliwy Kraj, gdzie mówią Aleksandrem Fredrą, / Gdzie Zemsta się kojarzy ludności z komedią…»”.

26 Wyparłem, chociaż rozmawiałem przez telefon z Olgą Lipińską podczas nagrań tego spektaklu w TVP Kraków, był to początek mojej współpracy z jej niezapomnianym Kaba­

retem (zob. M. Piechota: Mój „debiut i dojrzałość” w „Kabarecie Olgi Lipińskiej”. „Opcje”

1999, nr 5 (28), s. 38–41).

27 A. Mickiewicz: Dzieła. Wydanie Rocznicowe 1798–1998. T. 3: Dramaty…, s. 208 (Dziady. Część III, sc. VII, w. 206). Wypowiedź Literata IV w scenie Salon warszawski, w której „towarzystwo stolikowe” niewłaściwie reaguje na opowieść Adolfa o patriotycznym męczeństwie Cichowskiego.

Znalazłem też wycinek prasowy, tekst Błażeja Torańskiego zatytułowany sensacyjnie Bez słynnej sceny z listem (nadtytuł informował: Łódź. Stara i nowa filmowa „Zemsta” w Muzeum Kinematografii), poświęcony pozornie omówieniu wystawy kostiumów (projektu Krystyny Zachwatowicz i Magdy Biedrzyckiej) pierwszoplanowych postaci Zemsty właśnie filmowanej przez Andrzeja Waj­

dę, a także fragmentów dekoracji, szkiców sytuacyjnych, projektów adaptacji zamku w Ogrodzieńcu. Jednak z obszerniejszej całości na plan pierwszy tego wycinka z poczytnej gazety wysuwają się elementy nomen omen niezwykłe i dramatyczne:

Przypomniana zostanie również pierwsza ekranizacja Zemsty w re­

żyserii Antoniego Bohdziewicza i Bohdana Korzeniewskiego. Zdjęcia od marca 1955 roku kręcono na zamku w Niedzicy i w Józefowie pod Łodzią. […] Krytyce film się nie podobał, natomiast publiczność przy­

jęła go życzliwie. Po sezonie 1958/59 znalazł się na szóstym miejscu pod względem frekwencji. Na ekranie pojawili się popularni aktorzy: Jacek Woszczerowicz w roli Rejenta, Jan Kurnakowicz (Cześnik), Tadeusz Kon­

drat (Papkin). Towarzyszyli im: Danuta Szaflarska (Podstolina), Ryszard Barycz (Wacław).

W roli Klary wystąpiła 16­letnia uczennica gimnazjum sióstr niepo­

kalanek w podwarszawskim Szymanowie Beata Tyszkiewicz. Był to jej filmowy debiut28.

Dalej znajdujemy opinię, że aktorzy – chciałoby się powiedzieć teatralnie:

„Niestety!” – grali „z ogromną pasją i temperamentem”, co dokumentuje świa­

dectwo naocznego świadka:

Danuta Szaflarska wspomina tę realizację ze smutkiem. Na planie zmarł Edward Fertner (grający Dyndalskiego). W jednej ze scen został tak niefortunnie popchnięty przez Jacka Woszczerowicza, że uderzył w balustradę. W wyniku skomplikowanych obrażeń zmarł.

– Dlatego nie ma w filmie słynnej sceny pisania listu z nie mniej słyn­

nym „Mocium Panie” – wyjaśnia wybitna aktorka29.

Jakby tych sensacji było mało, pojawiają się jeszcze informacje o dramatycz­

nym wypadku samochodowym, któremu uległ, dojeżdżając na plan zdjęciowy, Tadeusz Kondrat (pękniecie podstawy czaszki, „Miał potem kłopoty z mówie­

niem i poruszaniem się. Nigdy już nie odzyskał dawnego wigoru i lekkości

28 B. Torański: Bez słynnej sceny z listem. „Rzeczpospolita”, 8–9 czerwca 2002, s. A 13.

29 Tamże.

– mówi Danuta Szaflarska”30). Wreszcie mniejszego już kalibru sensacją jest kolejny w tym rozdziale paradoks:

Niestety, kostiumy z tamtej Zemsty w łódzkiej „fabryce snów” nie ocalały. – Paradoksalnie, scenografia i kostiumy, które zwykle powstają najdłużej i często decydują o budżecie filmu, mają najkrótszy żywot – zauważa dyrektor Mieczysław Kuźmicki31.

Żadna z tych informacji nie mogła się znaleźć ani w wykładzie inauguracyj­

nym, ani w tekście drukowanym w „Postscriptum”, gdyż kolidowały z przesła­

niem puenty; wyłączność kojarzenia Zemsty z komedią musiałaby zostać (bodaj w części) zakwestionowana.

Znalazłem wreszcie notatkę o treści: „W wersji rozszerzonej koniecznie uwzględnić mniej znane opowiadanie Bolesława Prusa pt. Zemsta”. Zaglądam do tej niewielkiej (wszystkiego piętnaście stron) noweli i widzę cytaty, jakże odmiennie dziś do nas przemawiające, gdy już jesteśmy ponowocześni, post­

modernistyczni i postkolonialni32. Rzecz dzieje się w Paryżu, w którym spotyka się „trzech mężczyzn Polaków”: Władysław Miller, Zygmunt Goldberg i Jan Czerski. Panowie rozmawiają o zemście jako środku odwetu za wprowadzone w Poznańskiem w roku 1908 „pruskie prawo o wywłaszczeniu” Polaków. Snują plany – z dzisiejszej perspektywy – niewątpliwie terrorystyczne:

– Za jedno uderzenie – dziesięć uderzeń, za jedną ruinę – dziesięć ruin, za jedną śmierć – dziesięć śmierci… […] – Za jedną ich podłość oddaj dziesięć podłości – ciągnął Goldberg. – Kiedy pantera musi walczyć ze słoniem, nie włazi mu pod nogi, ale go chwyta za trąbę… Nie dasz im rady w Poznaniu, idź do Berlina; wypędzą cię z Europy, szukaj ich w Ameryce, Azji, Australji… Za wywłaszczony folwark – niszcz koleje, składy, kamienice, okręty, mosty… Nie masz bagnetów i armat, weź nóż, dynamit, arszenik, wreszcie bakterje cholery i dżumy… A dopiero kiedy całe Niemcy krzykną z bólu, rząd ich zrozumie, że w dwudziestym wieku 30 Tamże.

31 Tamże.

32 Nowoczesne odczytanie noweli Prusa proponuje Bartłomiej Szleszyński w artykule:

Kolonialne fantazje i kolonialne koszmary w „Zemście” Bolesława Prusa. „Wiek XIX. Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza” 2014, s. 207–228, rozpoczynają­

cy swe wywody od oddania pierwszeństwa Tadeuszowi Budrewiczowi, który przywrócił

„w pewnym sensie Prusowską Zemstę (1908) szerszej refleksji badawczej, wyjaśniając wiele kluczowych kwestii dla interpretacji tej noweli, zwłaszcza jej kontekst polityczny (sprawa wywłaszczenia) oraz dokładny przebieg i podłoże polemiki z Zemstą Marii Konopnickiej”

(tamże, s. 207; T. Budrewicz: Polska w roku 2008 – wizja Bolesława Prusa. W: Bolesław Prus.

Pisarz nowoczesny. Red. J.A. Malik. Lublin 2000, s. 87–114).

nawet słabszego nie wolno krzywdzić, bo on w chemji, w bakterjologji znajdzie środki odwetu. Taki jest mój plan33.

To oczywiście pogląd postaci, Goldberga, nie Bolesława Prusa (Aleksandra Głowackiego tym bardziej!). Jeszcze sześciokrotnie w tekście pojawi się słowo

„zemsta”, również w postaci synonimicznej „odwet” („– A jednak bez odwetu…

bez zemsty… takiej zbrodni jak wywłaszczenie Prusakom darować nie moż­

na! – rzekł Miller”34). Padają argumenty pozornie obiektywne: „Z łajdakami nie prowadzi się walki uczciwej, tylko łajdacką, gdyż oni innej nie ulękną się, a szlachetnej nie zrozumieją” – to znowu zdanie Goldberga35, choć owe terro­

rystyczne projekty otrzymują także sankcję negatywną „ohydnej roboty”. Prus kilkakrotnie posługuje się techniką paremiograficzną: „– Ci, którzy sieją kąkol, nie zbiorą pszenicy, lecz kąkol – odpowiedział Indus. Ze złego rodzi się tylko złe…”; „Kto sieje kąkol, zbierze kąkol”; „Kto posiał kąkol, nie może zebrać pszenicy”36. Zdania te padają w rozmowie z tajemniczym hinduskim ascetą („joginem”) Iswarem Ahakmarem, co do której nie ma nawet pewności, czy rzeczywiście się odbyła w świecie przedstawionym, czy tylko tak się wydawało Millerowi37, w każdym razie także Prus w poincie odwołuje się do Biblii, co temu szkicowi przydaje nieoczekiwaną konstrukcję ramową:

Miller już wrócił z Paryża i nie wie po dziś dzień, czy rozmawiał, czy nie rozmawiał z indyjskim czarnoksiężnikiem. Ale jego pogląd na użyteczność zemsty uległ gwałtownej zmianie, gdyż zaczął rozumieć, ile tajemniczej wagi mieści się w słowach: „Mnie zostaw zemstę – mówi Pan…”38.

33 B. Prus: Zemsta. W: Pisma Bolesława Prusa. Red. I. Chrzanowski, Z. Szweykowski.

T. 25: Nowele, opowiadania, fragmenty. T. 4. Warszawa [1936], s. 54. Pierwodruk: B. Prus:

Zemsta. Nowela. „Kurier Warszawski” 1908, nr 1.

34 Tamże, s. 55.

35 Tamże, s. 54.

36 Tamże, s. 63, 67.

37 Prus daje w tej noweli oryginalne świadectwo tego, jakie były marzenia Polaków w po­

czątkach XX wieku; autonomiczna wewnątrz jego Zemsty prognoza w formie sprawozdania

„Stulecie odrodzenia Polski 1908–2008”, ukazana przez hinduskiego maga w „cudownym zwierciadełku” Millerowi, zawiera i taki, intrygujący nas dziś akapit: „W ciągu jednego wieku Polacy wydali z pośród siebie kilku poetów, których genjusz porównywano z dantejskim i szekspirowskim, wynalazcę najlepszej machiny latającej, odkrywcę metalu tak pożytecznego i taniego jak żelazo, wynalazcę nowego sposobu ogrzewania. Ich lekarze obmyślili metody leczenia gruźlicy i raka. Jeden Polak był naczelnym wodzem armji francuskiej i wygrawszy niebezpieczną wojnę, cofnął się do życia prywatnego jak Waszyngton. Innego wybrano na papieża, który zaprowadził głębokie reformy w katolicyzmie” (tamże, s. 65; pogrubienie moje – M.P., pisowni nie uwspółcześniałem dla oddania archaicznego kolorytu).

38 Tamże, s. 68.

To właśnie piąte i szóste użycie interesującego nas tu słowa. Ukazanie tragicz­

nych skutków posługiwania się zemstą, jako środkiem niemoralnym, jest znako­

mitym i skutecznym zarazem środkiem perswazyjnym, prowadzi do zaniechania takich przedsięwzięć (czy to nie nadmiernie optymistyczne?). Po lekturze noweli Prusa trudno nadal twierdzić, że słowo „zemsta” kojarzy się wykształconym Po­

lakom wyłącznie z komedią Aleksandra Fredry (tytuł Zemsta – jak najbardziej).

Przy okazji inauguracji roku akademickiego dla studiujących język i kulturę polską obcokrajowców mówienie o Zemście Prusa byłoby nietaktem. Kategoria odbiorcy niewątpliwie usztywnia, ogranicza język nadawcy, bez względu na to, czy zdaje sobie z tego sprawę, czy tylko poddaje się intuicji.

Wśród wartości zapoznanych ze szczętem