• Nie Znaleziono Wyników

Ten niezm ierzony ogrom aktów woli, interesów i działań — to narzędzia i śro d ki ducha świata, służące do spełnienia je g o celu, do uświadom ienia g o i urzeczywistnienia, a celem tym je s t:

odnaleźć siebie, dotrzeć do siebie i oglądać siebie ja k o rzeczyw istość'.

P

ublikację trzeciej części Twarzy księżyca oddziela od I i II sześć lat, w czasie których ukazały się cztery części Nowej Baśni, Tylko Beatrycze, 1 u możnych dziwny, Koła na piasku i Śmierć Aecjusza. Widać stąd, że Parnicki pracował równocześnie nad kilkoma powieściami, odwlekając zarazem zakończenie trylogii. Rok ukazania się trzeciej części Twarzy księżyca zbiega się z powrotem autora do kraju, jest zatem ona swo­

istym zakończeniem emigracyjnej twórczości Parnickiego. M imo że w raz z kolejnymi to­

mami Nowej Baśni zm ienia się kierunek jego pisarstwa, trzecia część Twarzy księżyca jest jeszcze powieścią historyczną o kształcie wypracowanym w Końcu „Zgody Narodów”

i Słowie i ciele. Stanowi, moim zdaniem, zamknięcie i ostateczne rozwiązanie własnego sporu pisarza z tradycją epiki historycznej.

Akcję III części oddziela od drugiej prawie trzysta lat. Już tym gestem Parnicki ostenta­

cyjnie zrywa z zasadą ciągłości fabuły historycznej opartą na ciągłości biografii bohatera.

Wydarzenia rozgrywają się w miejscu związanym z najbliższą Parnickiem u postacią — Chozroesem — bohaterem Słowa i ciała, w ruinach jego M iterum — tajemniczej świątyni, skarbcu, obserwatorium, na terenie dawnej Chorezmii, obecnie królestwa Chazarów. Czas akcji (731 rok) został tu uporządkowany w obrębie siedmiu dni rozdzielonych sześcioma interm ezzam i, a całość obramowana prologiem i epilogiem. K ażdą z części poprzedza motto, między innymi, z Kochanowskiego, Tuwima, Lermontowa, Szekspira, Eliota. M ot­

ta, prócz funkcji klucza znaczeniowego, są także ujawnieniem perspektywy autora, tradycji literackiej, w obrębie której tworzy, sygnałem deziluzji historycznego kostium u, oznaką rezygnacji z zabiegów imitacyjnych, zacierających obecność i współczesność pisarza.

Przejrzysta kompozycja czasu akcji nie stanowi jednak modelu przedstaw ienia zdarzeń w utworze. Jak coraz częściej w twórczości Parnickiego, od czasu napisania Słowa i ciała, przedm iotem przedstaw ienia są bezpośrednie wypowiedzi postaci, tu: dwa jej typy: zapisy nocne bohaterów (prolog, epilog oraz intermezza) oraz wypowiedzi ustne postaci w trakcie kolejnych dni debaty rodowej. Ramą, w którą ujął Parnicki akcję powieści, je st tajny zjazd rodzinny Mitroanidów. Cel zjazdu przez wiele stron utworu będzie tajem nicą, nieznaną większości członków rodu. Osnuł go Parnicki wokół słynnej bitwy stoczonej przez K arola M iota z Arabami pod Tours i Poitiers w 732 r. Bitwa m iała powstrzymać ekspansję arabską na południe Francji. Zjazd powinien wyłonić oddział straceńców, którzy swym przykładem powstrzymają Franków przed spodziewaną ucieczką z pola bitwy.

1 G.W.F. Hegel, Wykłady z filozofii dziejów, tom 1—2. w przekładzie J. Grabowskiego i A. Landmana, wstępem poprzedził T. Kroński, Warszawa 1958, t.l, s. 38.

Ten zarys streszczenia może inyłąco sugerować sensacyjno-przygodową konwencję fabu­

ły. Tymczasem czytelnik otrzymuje relację z debaty parlamentarno-sądowej. spory procedu­

ralne, metafizyczne, zapisy snów, a to wszystko prowadzone przez postacie-maski ozna­

czone num eram i. Dopiero w tle, poza salą obrad, rozgrywa się, sygnalizowana skąpymi oznakam i, dram atyczna akcja sensacyjno-polityczna. Oba plany przedstaw ienia wymagają pracy porządkow ania i selekcji, aby w efekcie dać umotywowaną fabułę. Wysiłek rekon­

strukcji lekturowej musi zmierzać do wydobycia spod maskujacego przedstaw ienia tożsa­

mości postaci, odkrycia ich imion, twarzy, motywacji działań. Już pierwsza lektura uzmy­

sławia czytelnikowi, że ma w rękach powieść o historii, w której historię musi odzyskać, zdobyć. Parnicki wyciąga konsekwentne i radykalne wnioski z krytyki poznawczych moż­

liwości historiografii. Skoro byt historii może się objawić w języku tylko negatywnie, jako nieadekwatne przedstawienie, wobec tego błąd i niepowodzenie orzekającej mocy języka stanie się w powieści podstawą funkcjonowania już zdekonstruowanego przedstawienia.

1

.

Zarys intrygi

P

ierwotnie tematem III części miały być dalsze losy dwojga bohaterów II części

— Karyzjusza i Storacji (zob. przypis w powieści — cz. 2, s. 300). Tymcza­

sem zm ianie uległ zarówno temat, bohaterowie, jak i miejsce akcji. To ostatnie wybrał Parnicki niezwykłe. Chazaria — niegdyś potężne państwo wielonarodowe między M orzem Kaspijskim a północnym wybrzeżem Morza Czarnego. Lata rozkwitu przypadają na VIII i IX w.

Choć utworzone przez plemiona tureckie, było także gościnne dla obcych przybyszów.

Prócz Turków zamieszkiwali tam Żydzi, Arabowie, Słowianie. Jest rok 731. W obliczu ekspansji arabskiej Chazarowie są cennym sprzymierzeńcem każdej z ofiar wielostronnego zagrożenia, jakie przyniosły najazdy arabskie od początku VIII wieku. W czasie trw ania akcji powieści najlepsze stosunki łączą Chazarów z Bizancjum. Niebawem dojdzie do m ałżeń­

stwa siostrzenicy kagana Chazarów z synem cesarza, Konstantynem.

Wraz z sukcesami militarnymi Arabów, rodzi się plan zjazdu rodu Mitroanidów. aby w obliczu katastrofy dziejowej zagrażającej chrześcijaństwu spróbować wpłynąć na bieg dziejów. Sześcioro pomysłodawców i organizatorów zjazdu (pięciu rzezańców — maski oznaczone numerami 18, 19, 28, 52 [okaże się, że to kobieta], 54 i 57) przygotowuje środki i procedury' wstępne. Z prawie dwudziestoletnim wyprzedzeniem wysyłają do odkrytych członków rodu na całym świecic środki na podróż i naukę greki, w którym to języku mają się toczyć obrady. Mitroanidzi otrzymują też pierścień, ubranie i tabliczkę z hasłem. Przybywającym na zjazd straże porządkowe przydzielają kolejne numery i maski. Oczekiwano pojawienia się stu czterech Mitroanidów. ostatecznie jest ich sześćdziesięciu siedmiu wraz z królewną chazarską Cziczak. Gmpa z Hiszpanii „rozmyśliła się” , co znaczy prawdopodobnie, że Arabowie nie dopuścili do ich przyjazdu.

Początkowo wydaje się, że uczestniczymy istotnie w zjeździe rodzinnym, szybko jednak okazuje się, że jedynym niekwestionowanym M itroanidą jest m aska 18 — Konstantyn, a co za tym idzie zjazd z rodzinnego przekształca się w polityczny. Wielu jego uczestników to tajni agenci władców zainteresowanych przebiegiem konfliktu z Arabami. Główne ośrodki sil politycznych w powieści to Bizancjum, Rzym papieski, Arabowie. Chazarowie. Żydzi, Frankow ie oraz mniej wpływowe, ale ważne dla rozumienia powieści, dwa stronnictwa — księstw: Tadm iru i Akwitanii. Kryterium doboru uczestników zjazdu nie przebiegało zatem jedynie według związków krwi, chodziło o wyodrębnienie zespołu straceńców („parszywej dw unastki”), wyrzutków społecznych i politycznych, mieszańców, którzy nigdzie nie są u siebie, z których można będzie stworzyć oddział samobójców.

Sponsorem i tym, który kontroluje zjazd od wewnątrz jest władca Chazarów, zaintereso­

wany w odciągnięciu i osłabieniu Arabów z dala od swych granic. Obrady toczą się w cie­

niu zbliżającego się najazdu Arabów na południową Francję.

Tak zaczyna się powieść, której akcja podzielona została na osiem nocy i siedem dni. Po­

czątek, to noc z poniedziałku na wtorek, rozwiązanie zjazdu następi we wtorek tydzień później. Kończy powieść epilog — list do Cziczak sporządzony prawie rok po zakończeniu zjazdu, po wygranej przez Karola M łota bitwie pod Poitiers 25 października 732 r.

Zjazd wypełniają dyskusje i „referaty”. Nocą zjazdowicze tworzą wypowiedzi pisem ne na zadany temat, w dzień zaś trwają debaty. Tematy dyskusji tak są dobrane, aby ukrywały cel zjazdu, a zarazem stanowiły motywację dla ofiary, którą spełnić m ają nieświadomi w części uczestnicy zjazdu. Przewodniczącym zjazdu zostaje jego główny organizator —- m aska 18

— Konstantyn, zwany Ostatnim. Osiemdziesięcioletni, otyły starzec, były pogrom ca zwie­

rząt w cyrku, rzezaniec, zakochany w królewnie Cziczak. Postać tragikom iczna. N ajw aż­

niejszy temat, nad którym dyskutują uczestnicy zjazdu to: „czy można żyć w świecie bez Chrystusa?” W intencji Konstantyna, debata nad tym problemem ma stworzyć uzasadnie­

nie dla ofiary z życia, ja k ą mają złożyć M itroanidzi.

Akcja powieści rozbija się wyraźnie na dwie płaszczyzny: pierwsza to debaty i pism a nocne, dnigą w ypełniają wątki sensacyjne, które można by nazwać grą wywiadów. Jej ce­

lem jest potajemne likwidowanie przeciwników politycznych oraz skierowanie obrad w korzystą dla siebie stronę. Podkreślić trzeba, że akcja sensacyjna pozostaje nieprzedsta- wiona. a jedynie ukazana poprzez skromne oznaki.

Na przykład, pierwszą ofiarą jest maska 23, której właściciel ginie ju ż pierwszej nocy.

Prawdopodobnie był to człowiek Eudona, księcia Akwitanii, który to książę próbował poro­

zumieć się z Arabami, aby stworzyć w swoim księstwie podobny twór polityczny, jakim jest księstwo Tadmiru, marionetkowa enklawa Gotów w podbitej przez Arabów Hiszpanii. Taki wzór jest szczególnie niebezpieczny dla idei zjazdu. Ponadto maska 23 zna praw dziw ą przyczynę zjazdu, zatem motyw zabójstwa wydaje się jasny. Takich zabójstw politycznych jest w powieści więcej, ale ich motywy, okoliczności oraz osoby zabójców rzadko są oczy­

wiste; rozwiązanie zagadki należy do czytelnika. Sprawa jest tym trudniejsza, że zam ordo­

wana postać najczęściej nie ubywa, gdyż jego maskę i strój wypełnia ktoś inny — m orderca lub osoba przez niego podstawiona.

Kiedy cel zjazdu zostaje rozpoznany, następuje bunt wymierzony przeciw tej części zjaz­

du, która usiłuje związać jego cel z Rzymem papieskim i Frankami. M imo przew agi (czter­

dziestu trzech buntowników) bunt zostaje opanowany, oczywiście przy pomocy „krzywych mieczy chazarskich” . Wtedy poznajemy prawdziwy cel zjazdu. Podczas zbliżającej się bitwy Franków pod wodzą Karola Miota z Arabami, Mitroanidzi mają utworzyć klin bitewny z Konstantynem w środku. Ten ma sterować ogromną tarczą, której dwa uchwyty będzie trzymać dwóch Mitroanidów. Jeśli zginą, zastąpią ich następni. Będzie to ofiara i przykład dla Franków, którzy, jak przewiduje Konstantyn, umkną przed pierwszym atakiem jazdy arabskiej.

W gorącym dniu bitwy pod Tours i Poitiers Karol nakazał swym wojownikom — według germańskiego zwyczaju — skupić się ciasno tarcza przy tarczy, aby przed oblężonym miastem stworzyć z nich wał2.

Za tarczą rodow ą nie kryje się jednak ideologia chrześcijaństwa. Konstantyn nie wierzy w jego boskie pochodzenie. Postanowienie ofiary w jego przypadku jest skrzyżowaniem różnych moty­

wów: przekonania o historycznej przewadze świeckiego wymiaru chrześcijaństwa oraz własnych lęków: dramatu miłości kastrata, próby rozpoznania lub przynajmniej nadania sensu własnej jednostkowości w dziejach. Jeśli szukać w powieści bezkompromisowego ideologa papiestwa jest

2 G. Faber, Merowingowie i Karolingowie, przełożył Z. Jaworski, Warszawa 1994, s. 124.

nim Maksymian — maska 19. On okaże się właściwym autorem fabuły ofiarnej, w której swoje role mają odegrać Mitroanidzi. Z bitwy wychodzą zdziesiątkowani. Z dziewięcioosobowego klina przeżyło czworo, z tych, którzy wyszli na pole poza klinem, a było ich dwudziestu ośmiu, zeszło troje. Zwycięstwo Franków, a zarazem spełnienie celu zjazdu, nie uwalnia ich od proble­

mu wyobcowania, właściwego bohaterom Parnickiego. Tarcza chrześcijaństwa nie jest jednolita, jej elementy nie pasują do siebie, nie jednoczy, a tylko osłania. Mimo wspólnego zagrożenia, papiestwo i Karol trwają w konflikcie. „Karol czerpał bowiem środki finansowe na swe liczne wyprawy z dóbr kościelnych.. ,”3 Dlatego ci z Mitroanidów, którzy przeżyli, szukają nowej „tar­

czy”, jako że skłócone strony — Frankowie i papiestwo — porozumieją się. Syn Karola Miota, Pepin Krótki zawrze układ z papieżem, w którym — w zamian za koronę — uzna władzę papie­

stwa nad częścią Italii. „Na podstawie sfałszowanego dokumentu — rzekomej donacji Konstan­

tyna — powstaje państwo pontyfikalne albo Patrymonium św. Piotra, podstawa doczesnej władzy papiestwa.”4 Nie ma miejsca, ani momentu w powieści, w którym bohaterowie byliby wolni od wpływu polityki i władzy. Przed kolejnym zagrożeniem zabezpieczają się zdobyciem imion świadków fałszerstwa rzekomej darowizny Konstantyna dla papieża: „Bo oto znamy już [...]

wszystkie imiona diakonów wszystkich z otoczenia papieża Sylwestra” [570].

Brak wyraźnego zakończenia dziejów Mitroanidów, ich ślady w innych powieściach P ar­

nickiego podkreślają otwartość tekstu historii, jego oczywistą nieogarnialność poza opowie­

ścią. K ażda z sześćdziesięciu siedmiu ukrytych pod maskami postaci wnosi swoje własne dzieje, które czytelnik musi zdobyć i zrekonstruować z ubogich informacji oferowanych przez tekst. Między koniecznością politycznych planów a wielością indywidualnych losów rozgrywa się dram at tej opowieści.

2 .

Tarcza i żółw

T

arcza jest jednym z niewielu przedmiotów przedstawionych w powieści, którego wygląd jest opisany. Każdemu czytelnikowi tego pisarstw a rzuca się w oczy fakt, że opis nie jest form ą podawczą wykorzystywaną chętnie przez Parnickiego.

Wydaje się, jakby był podejrzliwy wobec słowa oferującego „czystą” referencjalność. Dlate­

go, jeśli ju ż wprowadza opis w wypowiedzi narratora bądź postaci, to najczęściej obarcza go wielom a innymi funkcjami znaczącymi. Bodaj nigdy nie pełni on wyłącznie funkcji retardacyjnej czy deliinitacyjnej w obrębie fabuły. Nawet relacje o wyglądzie postaci nie poja­

wiają się w utworze bezpośrednio, ale wynikają z sytuacji osobowych i przedmiotowych.

Ta strategia opisu, charakterystyczna dla większości jego powieści wykazuje podobień­

stwo do tez Rom ana Ingardena, którego myśl wpłynęła znacząco na Parnickiego5:

Gdyby wyglądy były opisane, to nie przedmiot, który ma się przez nie przejawiać, lecz same wy­

glądy byłyby tym. co przedstawione w dziele (co naturalnie nie jest wykluczone), a przynależny do nich przedmiot w ogóle zniknąłby z obrębu danego dzielą lub przynależałby do niego jedynie jak o coś pośrednio przedstawionego6.

Wobec możliwie nieskończonej wielości szczegółów wyglądów przedmiotów, Parnicki rezygnuje z opisu, wyjąwszy te ich przedstawienia, które zostają powołane przez akcję.

W opisie tarczy, tym jednym z nielicznych opisów przedmiotów w powieści, uderza tro­

ska autora, aby nie pozwolić wypowiedzi opisowej uwolnić się od postaci i sytuacji, które

3 Ibidem, s. 126.

4 J. Le Goff, Kultura średniowiecznej Europy, s. 40.

5 Zob. m. in.: T. Parnicki, Muza dalekich podróży. Warszawa 1970, s. 556.

6 R. Ingarden. O dziele literackim, przekładu dokonała M. Turowicz, Warszawa 1988, s. 340.

powołały obecność przedmiotu. Przedmiot ukazany w powieści jest najczęściej prezentow a­

ny w wypowiedzi konkretnej postaci i przedstawiony ze względu na nią; wskazuje zawsze na ciało któremu staje na drodze, bądź, wobec którego jest na podorędziu. D arem nie szu­

kamy u Parnickiego mimetycznej dosłowności opisu, jego semantycznego wyczerpania, kiedy to „stan rzeczy w nim odsłaniany jest realnością, na której zatrzymuje się język lite­

ratury”7. Przedmiot opisu nie jest zorientowany na założoną uprzednio wobec tekstu i ze­

w nętrzną wobec niego realność, ale przede wszystkim zostaje wkomponowany w akcję, stanowi często jej zapowiedź bądź projekt.

— Jaki jest ciężar największej tarczy frankijskiej?

— Jeżeliby nawet miała dodatkowe obicia i okucia czy to skórzane, czy metalowe, m anew ro­

wać nią bez wielkiego trudu, choć ruchami o szybkości mocno zwolnionej, jed n ą ręką zawsze zdoła wojownik, który wielkich rozmiarów też mieczem lub toporkiem bojowym manewruje, trzymając tę czy ow ą broń, rzecz jasna, w ręce drugiej, jeżeli więc tarcza dostaje i drugi jeszcze uchwyt, to dw akroć też w zrasta szybkość, z którą można nią manewrować; równie jak dw akroć też wydaje się być lżejsza. Więc też rzadko kiedy ginie na polach bitewnych tak zw any dwuglo- wacz, czyli para wojowników, skuta z sobą w pasie, a okryta w toku boju jed n ą tarczą, właśnie dwuuchwytową. M anewrują bowiem nią z szybkością taką, iż nie sposób byłoby przebić się j a ­ kąkolwiek bądź bronią do ich ciała, chyba poprzez zajście od tyłu.

Ale dwuglowacz często na polach bitewnych nie pojawia się, bo wszak żeby sprawności obro­

ny odpowiadała też sprawność walki czynnej — jed n ą z połów dwugłowacza koniecznie musi być m ańkut, tych zaś niezmiernie mało jest wśród ludzi Ziemi.

— Istotnie. N a przykład na sześćdziesięcioro z górą na sali tej jam sam a chyba tylko była mańkutem. Skończyłam. [3. 458)

W cytowanym fragm encie pierwsza cecha tarczy pojawia się w pytaniu zadanym przez kobietę i to pytanie równie mocno ewokuje opis tarczy, co odpowiedź, jak a nastąpi. Pytanie 0 ciężar zadaje maska nr 12 — Ildykona z Galii, która odkrywa sfunkcjonalizowanie od­

rębności jej ciała, leworęczność, konieczną do trzym ania jednego z uchwytów tarczy.

Przedmiot wskazuje na ciało, które jest potrzebne do jego użycia. Ta m ikroanaliza antro­

pologii broni zostaje dram atycznie zestawiona z odm ienną funkcją wyznaczoną ciału przez postać: Ildykona chce „...darzyć laską miłości cielesnej [...] Pigmejów z puszcz wokół górnego N ilu” [3, 273— 274]. Przedmiot, dla którego powołana została na zjazd jest tu ukazany jako element rozbijający jej tożsamość i kompletność, którą obiecuje doznanie rozkoszy cielesnej. Potwierdzeniem tej funkcjonalnej dezintegracji ciała jest epilog, w któ­

rym martwa Ildykona zostaje rozpoznana ze względu na leworęczność:

Eiiedni Pigmeje! Ta, która chciała ciałem swym lęki ich koić, legia.

Stwierdziłem (tub stw ierdziłam ) to ponad wątpliwość wszelką: wszak m ańkut to był.[3, ] Ani przedmiot, ani ciało nie są przedstawiane w odosobnieniu, w niefunkcjonalnej próż­

ni. Przedm iot wprowadzony przez pisarza w pole przedstawienia wciąga za sobą cale wątki 1 epizody spojonych z nim fabularnie postaci. Nie pojawia się też jako dekom ni, tlo, ale w precyzyjnie umotywowanym miejscu fabuły, a przedstawione cechy dram atyzują akcję często bardziej niż elementy z porządku diegesis. Przykład: w czwartym dniu obrad, pod­

czas wypowiedzi maski 46, m aska 41 zgłasza znalezienie zguby:

...relikw iarzyk, katolicki tak zwany, czyli przynależny zapewne do kogoś spośród tych M itroani­

dów. którzy przybyli z zachodu. Umiem rozróżniać litery łacińskie, znam brzmienie omal każdej, jednakże łaciny właściwie nie znam. Napis brzmiał: CARLO VIRO ILLUSTRISSIM O ET FILIO

CARISSIMO. [3, 365]

— Karolowi, mężowi najszlachetniejszemu i najmilszemu synowi. [3, 376]

7 J. Sławiński, Opis w dziewiętnastowiecznej literaturze polskiej: ujęcie encyklopedyczne, [W tegoż:] Próby teo- retycznoliterackie, Warszawa 1992, s. 721.

Relikwiarzyk pokazuje maska 41 podczas debaty nad kryterium jedności skonfliktowane­

go zjazdu. Jedyna charakterystyka przedmiotu to jego „katolickie” pochodzenie oraz napis, którego znalazczyni (jak twierdzi) nie potrafi odczytać. M ożna by rzeczywiście przypusz­

czać, że znalezienie relikwiarza to przypadek, ale kilkadziesiąt stron później otrzymujemy informację, że „m aska czterdziesta pierwsza to moja niewolnica, a to z niewolnic takich, które panów swoich m iłują nieprzytom nie...” [3, 399] Wymieniona postać jest niewolnicą mężczyzny ukrytego pod m aską 9, który przybył z Hiszpanii. W dalszej części powieści będzie przywódcą buntu części uczestników zjazdu, [zob. s. 400] Dedykacja wy m ienia imię Karol, a więc imię inajordoinusa Franków zwanego Miotem. Zatem ten, kto zgubił ów relikwiarz, musi być w bliskich związkach zarówno z papieżem, jak i z Karolem. Wszystko wskazuje na maskę 54, jako właściciela relikwiarza. Pojawienie się relikwiarza w tym mo­

mencie akcji wyraźnie ma na celu rozbicie jedności zjazdu, poprzez wskazanie, iż wśród zjazdowiczów znajduje się najbliższy współpracownik dwóch władców Zachodu.

Widać tu jasno, że Parnicki wyrzeka się chwytów opisowych wzmagających iluzyjność przedstaw ienia, w zam ian piętrzy narracyjne i semantyczne możliwości opisu w ram ach nadrzędnego, integrującego porządku narracji. Każdy element tak skonstruowanego przed­

stawienia opisowego uwalnia się od swej tradycyjnie opóźniającej i dekoracyjnej funkcji.

Wróćmy do tarczy. M aska 18 — Konstantyn, opisując jej kształt i funkcję, potwierdza ten operacyjny, narracyjnie zorientowany charakter opisu. Detaliczność, uszczegółowienie wyglądu przedm iotu (dodatkowe obicia i okucia czy to skórzane, czy metalowe) jest moty­

wowana wyłącznie jego ukierunkowaniem na plan akcji. Zwraca uwagę w cytowanym fragm encie przewaga czasowników wyrażających ruch, szybkość. Czas teraźniejszy i przy­

szły użyty w opisie dynamizuje jego charakter. Ponadto, trzeba pamiętać, że w opisywanej scenie sam przedm iot jest nieobecny, istnieje jedynie w wypowiedzi postaci, antycypowany w swej użytkowej funkcji narzędzia walki. Jego ciężar i funkcjonalność — jakości zw iąza­

ne z działaniem — wyznaczają w tekście miejsca, które wiążą i podporządkowują opis przedm iotu zdarzeniom z jego udziałem. Narracja Konstantyna stanowi antycypację — nigdzie później nie przedstawionej — akcji.

Samo ostrze klina stanowić sobą będzie osoba moja. Od przodu osłaniać mnie będzie najw iększa możliwie rozmiarów tarcza, a będzie to tarcza dwuuchwytowa. Uchwyt z lewej jedno z was bę­

dzie trzymało obiema rękoma, uchwyt z prawej — drugie. Obowiązkiem tych dwojga będzie wy­

konywać tarczą ruchy: co by to miały być za ruchy, o tym rozstrzygać będę ja. [... ]

Moim bowiem zadaniem będzie stać za tarczą w bezruchu doskonałym. Mam stać, powtarzam.

Mam trwać — możliwie najdłużej. Jak długo zaś będę stał i trwał, tak długo też m anewrować ma z was dwu czy dwoje tarczą, gdy manewrujący padnie, ma doskoczyć na jego miejsce i przejąć w sw oją rękę uchwyt — czy to prawy, czy lewy — tarczy jeden z dwu czy dwojga znajdujących

Mam trwać — możliwie najdłużej. Jak długo zaś będę stał i trwał, tak długo też m anewrować ma z was dwu czy dwoje tarczą, gdy manewrujący padnie, ma doskoczyć na jego miejsce i przejąć w sw oją rękę uchwyt — czy to prawy, czy lewy — tarczy jeden z dwu czy dwojga znajdujących

Powiązane dokumenty