• Nie Znaleziono Wyników

ról poślubił Damę Ginewrę w Kamelocie z uroczy- iU? stością wielką. A właśnie kiedy wszyscy do uczty weselnej zasiedli, wpadł do sali biały jeleń a za nim sfora psów gończych z ujadaniem wielkim. I biegł ten jeleń wokół Okrągłego Stołu. Wreszcie, kiedy go jeden z psów dopadł i ugryzł boleśnie, odsądził się jeleń potęż­

nym susem od ziemi i rycerza ucztującego po drodze oba­

liwszy z sali uszedł, zasię charty za nim.

Rad był król, że tak się skończyło, gdyż wiele ów je­

leń ze sforą psów na sali czyniły hałasu, ale Merlin po­

wiedział:

— Tego zdarzenia nie powinieneś był zbyć tak lekko, przywołaj tedy Pana Gawena, niech za białym jeleniem wyruszy i pojmie go.

— Uczynię to — król odpowie — albowiem wszystko według twojej rady dziać się winno.

Zaraz też Pana Gawena przywołał, a ten rozkaz otrzy­

mawszy nie mieszkając zbroję wdział i na przygodę wy­

ruszył. Zasię był ten Pan Gawen jednym z króla siostrzeń­

ców i dopiero co pas rycerski otrzymał. Prosił on bowiem króla, aby go rycerzem uczynił w tym samym dniu, kiedy piękną Ginewrę poślubi.

Jechał tedy Pan Gawen szybko naprzód, a z nim brat jego, Gaheris, aby mu za giermka służyć. Gdy tak kieru­

jąc się ujadaniem sfory jelenia ścigali, na wielką rzekę na­

39 trafili.

trafili. A gdy jeleń w wodę skoczył i wpław rzekę przepły­

nął, popłynęli i oni za nim. I tak wreszcie do zamku jed­

nego go zapędzili. Tu, w środkowym podwórcu psy do­

konały jelenia, zanim Pan Gawen z młodym Gaherisem nadbiec zdołali. A wtem z komnat zamkowych rycerz jakiś z mieczem obnażonym w dłoni wychodzi i dwa charty w oczach Pana Gawena zabiwszy resztę sfory pła­

zem miecza poza bramy zamku wypędza.

Zasię od bramy wróciwszy rzecze:

— O biada mi, biały mój jeleniu, żeś życie postradał!

Dała mi cię pani moja, królowa, a oto jakem cię pięknie upilnował. Jeśli jednak nie zginę, srogiego za śmierć twoją zażądam okupu.

I na Pana Gawena z zajadłością wielką skoczył i starli się z sobą potężnie. Tarcze, hełmy i kolczugi na sobie porozrąbywali, aż krew im do stóp spływała.

Wreszcie z taką siłą Pan Gawen rycerza uderzył, że ten na ziemię upadł i za zwyciężonego się uznając Pana Ga­

wena jako rycerza i szlachetnego człeka prosił, aby mu życia nie odbierał.

— Zginiesz — Pan Gawen mu odpowie — za to, żeś psy moje zabił.

— Zapłacę ci za nie według mojej mocy — rycerz rzeknie.

Ale Pan Gawen nie miał nad nim zmiłowania i pod­

pinki hełmu mu odpiął, aby mu głowę uciąć. W tejże chwili wyszła z zamku pani, żona tego rycerza. Ciałem swoim leżącego ona przykryła w tym właśnie oka mgnie­

niu, kiedy Pan Gawen miecz opuszczał. I tak jej to Pan Gawen głowę uciął, zasię rycerz ocalał.

— O biada! — Gaheris zawoła. — Nikczemnieś cał­

kiem i sromotnie postąpił. Odtąd niesława towarzyszyć ci będzie. Powinieneś okazać zmiłowanie, gdy oń pro­

szą, rycerz bowiem bez litości jest rycerzem bez honoru.

40 Pan Gawen

Pan Gawen tak był zdumiony śmiercią pięknej pani, że nie wiedział zgoła, co czyni. Rzeknie tylko rycerzowi:

— Wstań, daruję ci życie. Jedż do króla Artura i opo­

wiedz mu, jak pokonał cię rycerz, który za białym jele­

niem wyruszył.

— Za nic mi teraz zmiłowanie twoje — rycerz odpo­

wie. — Zabiłeś tę, którą najwięcej na świecie miłowałem, zarówno mi, czy umrę, czy żyć będę.

Potem Pan Gawen do komnat zamkowych wszedł i na spoczynek nocny jął się gotować.

— Co czynisz — Gaheris mu rzeknie. — Chcesz w kraju tym na noc z bronią się rozstać? Bądź pewien, że wielu wrogów w nim posiadasz.

Nie zdążył jeszcze Gaheris ostatniego słowa wymówić, kiedy czterech rycerzy w pełnej zbroi do komnaty wpadło.

Niezadługo też obu braci pokonali i do niewoli wzięli, chociaż Pan Gawen i Gaheris srogą wpierw z nimi sto­

czyli walkę, w której Pan Gawen bolesną ranę w ramię był otrzymał.

Wczesnym rankiem przyszła do ciemnicy, dokąd Pana Gawena wtrącono, jedna z dam tego zamku i rze- kła mu:

— Jakże ci się powodzi, panie rycerzu?

— Źle całkiem — odpowie jej rycerz.

— Twoja to tylko wina — mówi dama — dokonałeś bowiem niecnego czynu niewiastę zabijając. Niesławęś przez to wielką na siebie ściągnął. Nie jestżeś czasem z króla Arturowego rodu?

— Prawdziwie, jestem — Pan Gawen odpowie. — Gawenem mnie zwą, a matka moja jest króla Artura siostrą.

— Ach, tedy jesteś króla Artura siostrzeńcem — dama rzecze. — Przez przyjaźń więc dla króla przemó­

wię za tobą, abyś doń z paradą powrócił.

41 I wypuszczono

I wypuszczono Pana Gawena z niewoli pod warun­

kiem, że ciało zabitej na dwór królewski zawiezie, głowę jej uciętą na szyi sobie powiesiwszy. I tak Pan Gawen do Kamelotu wyruszył. Tam, kazał mu Merlin swoją przygodę opowiedzieć, jak to niewiastę zabił i proszą­

cemu o zmiłowanie rycerzowi zmiłowania odmówił, przez co zginęła niewiasta. Wówczas król i królowa bardzo się na Pana Gawena pogniewali. Zasię z rozkazu królo­

wej sąd niewieści nad przestępcą utworzono. I orzekły niewiasty, że przez życie całe damom Pan Gawen ma służyć i o ich walczyć sprawy, że zawsze dwornie po­

stępować ma i nigdy już zmiłowania proszącemu oń nie odmówić. Zaprzysiągł tedy Pan Gawen na Ewangelię świętą, że nigdy przeciw damie, ani innej szlachetnie urodzonej niewieście nie wystąpi, chyba gdyby dla pani jakiejś walczył, a jego znowu przeciwnik dla innej sta­

wał.

Tak skończyła się przygoda Pana Gawena, której do­

znał w dniu króla Artura zaślubin.

KONIEC ROZDZIAŁU SZÓSTEGO O DAMSKIM RYCERZU

ROZDZIAŁ VII O SZALEŃSTWIE MĄDREGO