ył Artur królem prawdziwie, ale wrogowie jego
♦IJ1
przez czas długi opierali się jego władzy prawo- witej. Kiedy do Walii przybył, aby tam w mieście Karlionie się koronować, kazał przez heroldów swo
ich wielką ucztę na dzień Zielonych Świątek zapowie
dzieć. Przybyło na tę ucztę sześciu królów tej krainy, a z nimi wielu ich rycerzy, myślał więc Artur, że pragną mu cześć okazać. Ale, kiedy uradowany ich przybyciem dary bogate im posłał, nie przyjęli tych darów królowie i powiedzieli, że za nic mają sobie upominki przysłane im przez gołowąse pacholę z niskiego pochodzące rodu.
Nadto kazali wysłańcom Arturowi powiedzieć, że przyjdą sami złożyć mu upominek twardymi mieczami po karku, gdyż za hańbę mają sobie wielką, aby chłopię młodziut
kie władało tak szlachetnym jak cała Walia królestwem.
Taką odpowiedź otrzymawszy król Artur do potęż
nej twierdzy się udał, a z nim pięciuset luda dobrych ry
cerzy. Tu oblegało go sześciu królów, ale Artur i jego ry
cerze dosyć mieli broni i żywności. Wkrótce też i Merlin w twierdzy się pojawił i powiedział królowi, aby niczego się nie lękając śmiało sobie z wrogami postąpił. Gdyż
— mówił on — chcąc czy nie chcąc i tak ulec ci będą mu- sieli.
Tedy uzbroił się król Artur, a z nim wszyscy jego ry
cerze i z twierdzy wystąpił, aby walkę z wrogiem stoczyć.
34 Wielkiej
Wielkiej też od razu doznał pociechy, gdyż trzystu ludzi najlepszego wojska sprzymierzonych królów przeszło na jego stronę. I tak na wrogie zastępy runął i z rycerzami swoimi wielu znamienitych czynów wojennych dokonał.
Cofnąć się musieli wrogowie. Wówczas lud Karlionu w pałki i kije zbrojny z miasta wyległszy rzucił się na nich i wielu wytłukh Przeto umknęli.
A jednak wciąż silni jeszcze bardzo byli wrogowie Ar
tura. Więc też Merlin królowi doradził, ażeby aż za morze pięknie ułożone listy posłał do dwóch braci, wojowników wielkich. A jeden z nich zwał się król Ban z Benwicku, zasię drugi król Bors z Galii. A miał im Artur napisać, iż, jeśli z pomocą mu przyjdą, on im wzajem pomoc zaprzy- sięże przeciw potężnemu królowi Klaudasowi, który z nimi o zamek jeden walczył.
Tedy zgodnie z wolą królewską, listy w sposób jak najbardziej dworny ułożono, potem zaś Ulfius i Brastias, Artura wysłańcy, piękne rumaki i zbroje najlepsze wziąwszy z Anglii wyruszyli, morze przepłynęli i do mia
sta Benwicku zawitali. Tam podejmowano ich godnie, jak długo bawili, po czym zaś odpowiedź otrzymali, że król Ban z królem Borsem nie mieszkając do Artura przy
będą.
Natenczas owych sześciu królów z Walii sprzymie
rzywszy się z pięciu jeszcze innymi królami poprzysięgło sobie wzajem, iż poty stać będą przy sobie zarówno w szczęściu, jak i w klęsce, póki całkiem Artura nie znisz
czą. Połączywszy się tedy na Artura ruszyli, ale on wzmoc
nił się już był przybyłymi zza morza posiłkami. Potem wielka bitwa nastąpiła, w której wielu wspaniałych z obu stron dokonano czynów. Aż wreszcie Merlin królowi do
radził, aby dalszej walki zaprzestał, albowiem owych je
denastu wrogich królów sroższy kłopot, niż przypuścić są zdolni, czeka, więc i tak z pola ustąpić będą musieli. Tak
35 Ac* się też
się też i stało, gdyż wysłaniec do królów owych przy
bywszy wieść im przywiózł, że gromady rozbójnicze oraz wojska Saracenów w sile czterdziestu tysięcy ziemie ich naszły, ogniem i mieczem bez litości je niszcząc. Zakoń
czyła się tedy wielka bitwa i jedenastu wrogów Arturo- wych rozjechało się, każdy do siebie.
Wtedy król Artur, król Ban i król Bors z wojskami swymi do kraju zwanego Kameliardem pociągnęli i tam
tejszemu królowi — Leodegrans się on zwał — w walce z wrogami jego królestwa dopomogli. Dziękował im król Leodegrans za ich dobroć i podejmował godnie, aż dopóki król Ban z królem Borsem z powrotem za morze nie ru
szyli.
W Kamełiardzie to Artur ujrzał po raz pierwszy Leo- degransa córę, Ginewrę, a ujrzawszy ją na zawsze poko
chał. Gdy więc nastąpił znów pokój na jego ziemi, Mer- lina Artur o radę zapytał, czy ma Ginewrę za żonę pojąć, albowiem dzielniejszej i piękniejszej od niej pani na ca
łym świecie nie znał.
— Panie — rzekł mu Merlin — co się piękności tej pani tyczy, jedna to z najpiękniejszych, jakie po tej ziemi chodzą. Przecież, gdybyś jej nie miłował tak bardzo, lep
szego bym dla ciebie dokonał wyboru. Wiem ci ja jednak, że serce człowiecze raz pokochawszy żadnej już nie pra
gnie odmiany.
Posłał więc Artur Merlina do króla Leodegransa, aby mu o życzeniu jego oznajmił. Uradował się król Leode
grans, że król tak szlachetny, dzielny i wspaniały o rękę córki jego prosi. Tedy na małżeństwo to zezwolił i przy- rzekł Arturowi dać w ślubnym podarunku nie ziemie, bo tych miał Artur dość i więcej nie pragnął, ale to, co mu jeszcze większą sprawić miało radość — Okrągły Stół, który król Uter Pendragon królowi Kameliardu niegdyś był podarował, stół przez Merlina czarodzieja sporzą
36 dzony,
dzony, a tak wielki, że stu i pięćdziesięciu rycerzy dokoła niego zasiąść mogło.
Tedy Ginewra, a towarzyszył jej Merlin, z orszakiem stu zacnych rycerzy (wszystkich nieledwie, których ze
brać mógł Leodegrans, tak wielu bowiem ludzi w walkach, które z dawna prowadził, poległo) Okrągły Stół ze sobą zabrawszy, z wielką paradą morzem i lądem do Londynu ruszyli. Tam ich król Artur z wielką radością przyjął, długo bowiem i bardzo Ginewrę miłował. Także dar Leo- degransa milszy mu był, niż bogactwa największe. Odpra
wiono co rychlej zaślubiny i koronację królowej, a od
było się to wszystko najwspanialej, jak się tylko pomy
śleć dało.
Zasię Merlina posłano, aby na całej ziemi angielskiej pięćdziesięciu najbardziej szlachetnych i najwaleczniej
szych rycerzy wyszukał. Mieli oni dopełnić liczby wybra
nych, godnych zasiąść u Okrągłego Stołu. Dwudziestu i ośmiu jednak tylko takich Merlin wynalazł i tych na dwór królewski powołał. Merlin też sporządził potem i stołki, na których rycerze ci zasiadać mogli. A było tych stołków wszystkich sto pięćdziesiąt, a na każdym Merlin złotymi literami imię rycerza wypisał.
Tego samego dnia król Artur wielki Zakon Okrągłego Stołu założył, którego sława miała przetrwać wieki. Stu dwudziestu ośmiu rycerzy zaprzysięgło wówczas zwać się rycerzami Okrągłego Stołu, zasię co roku, w pierwszy dzień Zielonych Świątek, miano nowych dobierać, którzy się godnymi tego okazali. Jeden tylko stołek przez czas długi nie zajęty zostawał. Stołkiem Niebezpiecznym go nazwano, gdyż jeden tylko taki na świecie rycerz był, który na nim zasiąść mógł, ktokolwiek by zaś inny na stołku tym usiąść się ważył, zginąć musiał.
Tedy bardzo uroczyście każdy z wybranych rycerzy rycerstwo prawdziwe ślubował, solennie przyrzekając —
37 pod utratą
pod utratą życia, czci rycerskiej i łaski króla Artura — żadnym podłym czynem się nie splamić, królowi swemu wiernie służyć, zmiłowanie proszącym o to okazać, wobec dam zawsze dwornie się zachować i z wszelką im śpie
szyć pomocą, w walce o sprawę niesłuszną i zysk ziem
ski na celu mającą udziału nie brać.
A zaprzysięgli to wszyscy rycerze Okrągłego Stołu młodzi i starzy zarówno. Albowiem największa to wów
czas hańba była rycerski honor splamić; przeciwnie — niezachwianie, dzielnie, dwornie i wiernie postępując czci rycerskiej godnym się okazać było najwyższym ży
cia celem.
Tak oto ustanowił król Artur zakon swoich rycerzy, tym zaś z nich, którzy w niedostatku byli, ziemie da
rował.
I rozjechali się po świecie rycerze Arturowi, aby krzywdy uczynione przez złych ludzi wyrównywać i uci
śnionym z pomocą śpieszyć. Z ich to pomocą zaprowadził król Artur ład i sprawiedliwość w królestwie swoim, tak, iż najnędzniejszy nawet z jego poddanych pracować mógł w spokoju i plon pracy swojej zbierać.
KONIEC ROZDZIAŁU PIĄTEGO 0 SZLACHETNYM ZAKONIE OKRĄGŁEGO STOŁU