• Nie Znaleziono Wyników

O TYM JAK PAN GARET NA DWÓR KRÓLA ARTURA POWRÓCIŁ

teraz Pana Gareta z Panem Gringamurem i sio- strami jego, Lionessą i Linetą, na Zamku Niebez- piecznym pozostawmy i do króla Artura po­

wróćmy, który znów na Zielone Święta doroczną ucztę w Karlionie wydał.

A przybył na tę ucztę najpierw Zielony Rycerz z pięć­

dziesięciu rycerzami i wszyscy królowi Arturowi się pod­

dali. Potem i brat jego, Czerwony Rycerz, z sześćdzie­

sięciu swymi rycerzami nadjechał - i takoż jeńcem kró­

lewskim się opowiedział. Wreszcie i brat ich, Ry­

cerz Rłękitny, we sto koni nadciągnął siebie i ludzi swych służbom królewskim polecając. Wówczas też opowiedzieli trzej bracia królowi, jak wszystkich ich rycerz jeden pokonał, który z panną jechał i Piękną Rączką się zwał. Opowiedzieli także, jak czwartego brata, Czarnego Rycerza, Pan Piękna Rączka zabił, jaką przygodę miał z dwoma braćmi broniącymi mu przej­

ścia przez rzekę i coraz bardziej zdumiewał się król, kto zacz był ów rycerz, co w kuchni jego przez rok sie­

dział i przez Pana Kaja wzgardliwie Piękną Rączką na­

zwanym został.

A właśnie, gdy król stał z trzema tymi braćmi rozma­

wiając, nadszedł Pan Lancelot z Jeziora z wieścią, że znaczny jakiś pan z sześciuset rycerzami na dwór kró­

lewski przybył. Wyszedł król gościa powitać, a tu Krwawy

100 Rycerz

Rycerz z Krwawych Błoni dworny mu ukłon składa i mówi:

— Przysyła mnie tu rycerz, co Piękną Rączką się zo­

wie. W pojedynczej walce on mnie pokonał, a równego mu przeciwnika nigdym jeszcze przedtem nie miał. Na jego tedy rozkaz ja i rycerze moi woli się twojej królew­

skiej poddajemy, aby ci odtąd w miarę sił naszych wier­

nie służyć.

Przyjął go król Artur dwornie, jako przedtem trzech braci przybyłych, i przyrzekł im wszystkim przez miłość dla Pięknej Rączki cześć okazywać. Przeto do stołu swego ich zaprosił i na miejscu poczesnym posadził.

A gdy wszyscy za stołem zasiedli, weszła do sali królowa z Orkney, a za nią dam i rycerzy liczba wielka. Zerwali się natenczas zza stola synowie tej pani, Pan Gawen, Pan Agrawen i Gaheris i, podszedł­

szy do niej, na kolanach ją powitali o błogosławień­

stwo prosząc, bowiem nie widzieli jej już lat piętnaście.

Zasię ona z gniewem do brata swego, króla Artura, przemówi:

— Coś z najmłodszym synem moim, Panem Garetem, uczynił? Cały rok tu między wami przebywał, a tyś go kuchcikiem zrobił wstyd przez to na was wszystkich ściągając.

— Ach, matko miła — Pan Gawen zawoła — nie po­

znałem ci go wcale.

— Takoż i ja — król powie. — Lecz Bogu niech bę­

dą dzięki, rycerzem wielkim, jak żaden jeszcze w jego latach, on się okazał, i dopóki go nie odnajdę, radości nie zaznam. Zdaje mi się też, siostro, że niesłusznie wyrzuty mi czynisz, skoroś mnie swego czasu o przybyciu mego siostrzana wcale nie uwiadomiła. Gdybym wiedząc kto zacz z krewniakiem moim źle się obszedł, w prawie by­

łabyś mi dzisiaj przyganiać. Ale syn twój na mój dwór

101 wsparty

wsparty na ramionach dwóch ludzi się przywlókł, jakby o własnych siłach iść nie mógł. Potem o trzy dary mnie prosił, z których jednego tego samego dnia miałem mu udzielić. A tego zażądał, abym go przez rok cały karmił i poił. 0 dwa inne dary w rok potem poprosił i tego znów chciał, abym sprawę panny Linety, która tu o pomoc mnie błagać przybyła, jemu poruczył i aby Pan Lance­

lot rycerzem go uczynił wówczas, kiedy tego zażąda. Te wszystkie jego życzenia spełniłem, a wielu tu na tym dworze dziwowało się, że o jadło i napitek prosił, mnie­

mano też, iż o to właśnie zabiegając z podłego rodu on pochodzi.

— Panie — rzeknie bratu królowa z Orkney — po­

słałam go do ciebie w piękną zbroję, broń i konia zaopatrzonego, sporo też złota i srebra miał on ze sobą.

— Być może — król odpowie — ale tegośmy nie widzieli. Dopiero w dniu, kiedy na wyprawę wy­

ruszał, powiadali mi rycerze, że karzeł jakowyś we dworze nagle się pojawił i konia mu pięknego i zbroi bogatej dostarczył. Wielceśmy się też dzi­

wowali, skąd bogactwa te pochodzić mogły i wszyscy­

śmy orzekli, że snąć wielkiego rodu młodzian ten być musi.

— Bracie — rzeknie na to królowa — wierzę wszyst­

kiemu, co powiadasz, gdyż odkąd z lat dziecięcych syn mój wyszedł, swoim się on rządził rozumem, a prze­

myślny był zawsze i wszystko, co sobie zamyślił, wiernie był zawsze wykonał. Temu się tylko dziwuję, że mógł Pan Kaj nad nim się natrząsać i w pogardzie go mieć i Piękną Rączką przezwać. Przecież lepszą mu nazwę dał, niż sam się spodziewał, gdyż, jeśli tylko syn mój żyje jeszcze, nie masz na świecie człeka, który by mu pięk­

nością twarzy i rąk dorównał.

102 — Siostro,

— Siostro — Artur powie — jeśli tylko w granicach moich siedmiu królestw przebywa, Bóg go nam odno- leźć pozwoli. A teraz do uczty wracajmy i weselmy się, gdyż dowiódł, że człowiekiem jest honoru, a to mnie raduje.

Napisano potem piękne listy i posłano z nimi wy­

słańca do pani Lionessy prosząc ją, aby króla powiado­

miła, gdzie Pan Garet najpewniej znajdować się może.

Dała na to odpowiedź, iż nie może jeszcze powiedzieć, gdzie się rycerz obraca, zamierza jednak wielki turniej na zamku swym urządzić, a podczas turnieju na pewno i o Panu Garecie da się jakiejś wieści zasięgnąć.

Tedy król Artur i wszyscy co przedniejsi jego rycerze na zamek pani Lionessy, co w podle wyspy Awilionu leżał, razem przybyli. Wiele czynów niezwykłej odwagi i zręcz­

ności tam dokonano, jednak ze wszystkich rycerzy Pan Garet największą sławę zdobył. Brał on ci udział w tym turnieju przez nikogo nie poznany, aż wreszcie herold je­

den miano rycerza na hełmie jego odczytawszy wszyst­

kim to głośno wyjawił.

Słusznie też domyślać się możecie, jak wielce się król odnalezieniem Pana Gareta ucieszył; z radości jak dziecko on zapłakał. Na tę chwilę właśnie matka mło­

dzieńca, królowa z Orkney przybyła, a kiedy Pana Ga­

reta we własnej osobie twarzą w twarz ujrzała, zemdlona na ziemię upadła. Podniósł ją Pan Garet i tak umiejętnie pocieszał, że przyszła całkiem do siebie i radości wielkiej się oddała. Podeszła ku nim i pani Lionessa, taka piękna, że wśród zebranych tam dam najświetniejszych za pierw­

szą uznana była.

Wówczas król siostrzeńca swego, Pana Gareta, zapy­

tał, czy by panią tę za żonę pojąć sobie życzył.'

— Panie mój — Pan Garet odpowie — wiedz to, że ją nad wszystkie inne miłuję.

103 - A ty,

— A ty, piękna pani, co mi powiesz? — król za­

pyta. :

— Najszlachetniejszy królu — pani Lionessa odpor wie — wiedz, że pan mój, rycerz Garet, droższym małżonkiem mi będzie niż każdy z królów, czy ksiąT żąt w chrześcijaństwie całym. A jeśli mu pozwo­

lisz wolę swą wypowiedzieć i wybór po własnej my­

śli uczynić, twierdzić się ośmielę, że mnie on za żonę zechce.

— Prawda to! — Pan Garet zawoła — jeśli ciebie za żonę nie pojmę, żadnej innej nigdy nie zaślubię.

— Powoli, siostrzeńcze, powoli — król na to po­

wie. — Alboż ci tego wzbraniam ? Wolej bym część królestwa utracił, niż między wami dwojgiem stanął.

Daję wam miłość moją i królewską zgodę na to mał­

żeństwo i wszystko dla was, co tylko w mojej leży mocy, uczynię.

Tak więc zarządził król, aby zaślubiny Pana Gareta z Damą Lionessa odbyły się z uroczystością wielką w dzień świętego Michała Archanioła w Kink-Kenadon nad morzem. Sam Biskup Canterbury przybył ślubów małżeńskich młodej parze udzielić. A tego samego dnia Pan Gaheris pannę Linetę poślubił.

Zasię na gody weselne przybył Zielony Rycerz i brat jego, Czerwony Rycerz i wszyscy inni, których Pan Garet był zwyciężył. I hołd mu złożyli przysięgając lennikami jego być po wsze czasy. Oni też na własne życzenie przy uczcie mu usługiwali. A zjechało się na te gody wiele królów i królowych, książąt, grabiów, baronów i ry­

cerzy wspaniałych. A wiedzcie, że nie brakło tam na tych godach jadła smakowitego i napitków, ani też uciech rozlicznych, gier i harców, i pieśni śpie­

wania, którymi się chętnie, jak to w owych czasach we zwyczaju było, zabawiano. Zasię nie zaprzestano

104 bawić się

bawić się i ucztować wcześniej, niż po dniach czter­

dziestu.

Słusznie tak się działo, gdyż ten Pan Garet wielce szlachetnym rycerzem był i rozum miał nie byle jaki i wysławiał się pięknie.

KONIEC ROZDZIAŁU SZESNASTEGO

O TYM JAK PAN GARET NA DWÓR KRÓLA ARTURA POWRÓCIŁ

ROZDZIAŁ XVII O TYM JAK PAN PARCYWAL