TEGO GRAALA ROZPOCZĘTO
®
wo naczynie, z którego Pan nasz Jezus Chrystus baranka wielkanocnego przy ostatniej wieczerzy z uczniami swoimi spożywał, ludzie Świętym Graalem zowią. Do tego to naczynia Józef z Arymatei ostatnie krople krwi przenajświętszej zebrał. A gdy dokonała się Męka Pańska, wówczas ów rycerz szlachetny, który z krzyża Boskie ciało zdjął umęczone, z wielu człon
kami rodziny swojej opuścił Jeruzalem Świętego Graala ze sobą unosząc.
I zdarzyło się tak, że przybyli oni najpierw do miasta zwanego Sarras, zasię stamtąd do Brytanii popłynęli. Za ich to sprawą cały lud pogański tej ziemi na wiarę chrze
ścijańską się nawrócił. Upływały lata, a z każdym ro
kiem Święty Graal cenniejszym się stawał i coraz bar
dziej świętą stawała się sprawa owej pamiątki cennej po
siadania. Aż wreszcie grzechy ludzkie to sprawiły, że cał
kiem ze świata tego Graal zniknął i tylko ci, których ży
cie i serce czystymi były, oglądać go czasem mogli.
Merlin, zanim pod kamieniem uwięziony został, prze
widział był, że przez rycerzy, którzy Zakon Okrągłego Stołu utworzą, prawda Świętego Graala się objawi. Za dobrych też dni króla Artura rosła wśród rycerzy tę
sknota, aby stać się godnymi oglądania tego znaku Bo
skiej między ludźmi obecności. Co więcej i pustelnik jeden świątobliwy powiedział, że, kiedy stołek Niebez
121 pieczny
pieczny zajętym zostanie, niedaleką już będzie sprawa Świętego Graala odnalezienia.
To też, kiedy Pan Galahad miecza z głazu dobył, król i wszyscy jego rycerze w głębokich myślach pogrążeni na zamek wrócili, po czym zaś do katedry na modły wie
czorne się udali. Ze świątyni wróciwszy do wieczerzy zasiedli, a każdy swoje miejsce przy Stole Okrągłym zajął.
Wtedy usłyszeli nagle trzaskanie i przeciągłe jęki gro
mów i zdawało im się, że chyba ta burza cały zamek na strzępy rozniesie. A wśród mroku i burzy promień słońca do sali przeniknął, siedem razy, niż za dnia, jaśniejszy i wówczas zapalił ich wszystkich Duch Święty.
Poczęli jeden na drugiego spoglądać, wzajem się sobie piękniejsi niż kiedykolwiek wydając. Żaden też słowa przemówić nie mógł i patrzyli na siebie, jakby niemi byli.
Zasię potem Święty Graal im się objawił. Chustą z bia
łego brokatu przed oczami ich zasłoniony przez salę po powietrzu płynął, jakby go ktoś niewidzialny niósł. Na
tenczas zapach przecudny salę wypełnił i pożywiła się dusza każdego z rycerzy. A kiedy Święty Graal przez całą salę tak się przeniósł, zniknął nagle i nie wiedzieli, co się z nim stało.
Dopiero wtedy odetchnęli i mowę odzyskali. I podzię
kował król Artur Bogu za łaskę, którą w dobroci Swojej na nich zesłał. Potem Pan Gawen przemówił:
— Wielkiegośmy to błogosławieństwa dzisiaj doznali, wszelako rzecz jedna nas ominęła. Nie ujrzeliśmy samego Świętego Graala, gdyż go owa chusta bogata spowijała.
Przeto ślub tu wobec was wszystkich składam, że zaraz jutro nie mieszkając w świat jadę Świętego Graala szu
kać. A szukać Go będę przez rok i dzień jeden, albo i dłu
żej, jeśli tak wypadnie. Zasię przez cały ten czas na dwo
rze tym się nie zjawię, dopóki moje oczy Graala bez osłony żadnej nie zobaczą. A jeśli mi się nie powiedzie
122 i Świętego
i Świętego Graala nie znajdę, powrócę, gdy czas mój upły
nie, gdyż taka widać będzie wola Pana naszego Jezusa Chrystusa, której przeciwić się nie chcę.
A kiedy rycerze Okrągłego Stołu przemowy Pana Ga
wena wysłuchali, zaraz większość z nich powstała i takież samo ślubowanie złożyła.
To wszystko słysząc wielce się król Artur zasmucił.
Wiedział on bowiem dobrze, że złożonego ślubowania do
pełnią, że odjada go ci najlepsi towarzysze i że rozproszy się ów zakon rycerski, jedyny, jaki był świat dotąd oglą
dał, kwiat najprawdziwszy rycerstwa całego kraju w so
bie skupiający. Przeczuwał to, że gdy dwór jego opuszczą, nigdy się już wszyscy razem nie spotkają na tym świecie, że wielu druhów jego szczerych i rycerzy szlachetnych w wyprawie tej życie utraci.
A gdy wieść o tym do królowej dotarła i po całym dworze się rozeszła, taki smutek, taki żal ogromny na zamku zapanował, że i język żaden tego nie wypowie.
Wiele też pań, każda za rycerzem umiłowanym, w świat jechać się zbierało, ale człek jeden stary, co szaty zakonne nosił, zaraz głośno wszystkim zapowiedział, że na tę wy
prawę żaden rycerz niewiasty brać ze sobą nie może.
Przestrzegał on również rycerzy, aby z grzechów swych się oczyścili, gdyż inaczej oczy ich tajemnic Pana Chry
stusowych nie ujrzą.
Wreszcie udali się rycerze na spoczynek, zasię Pana Galahada, aby mu cześć okazać, król Artur sam do kom
naty swojej zaprowadził i łoża mu swego ustąpił.
Nazajutrz wstał król o świcie, gdyż ze smutku nie mógł spać tej nocy. Potem razem z królową do katedry się udali Mszy Świętej wysłuchać. Poszli za nim wszyscy ry
cerze, w zbroje już przyodziani hełmów tylko i tarcz nie biorąc.
Po skończonym nabożeństwie chciał się król dowie
123 dzieć, ilu
dzieć.ilu też z jego rycerzy szukać Świętego Graala jedzie.
Odpowiedziano mu, że stu i pięćdziesięciu — wszyscy ry
cerze Okrągłego Stołu.
Potem rycerze hełmy włożyli, na konie siedli i przez ulice Kamelotu pojechali. A wtedy po całym mieście roz
legło się szlochanie, bogaci i biedni — wszyscy płakali.
Zasię król Artur twarz od odjeżdżających odwrócił i łka
jąc słowa przemówić nie mógł.
Niezadługo przybyli rycerze do miasta i zamku, co Vagon się zwały. A panem tego zamku był starzec jeden poczciwy. Zaraz bramy on rycerzom gościnnie otworzył i podejmował ich u siebie, jak mógł najgodniej. Zasię nazajutrz umówili się, że każdy z nich samotnie dalej po- jedzie. Zapłakali przy rozstaniu, potem każdy z nich smutny konia na tę drogę skierował, która mu się naj
lepszą zdawała.
KONIEC ROZDZIAŁU DZIEWIĘTNASTEGO O TYM JAK SZUKANIE ŚWIĘTEGO GRAALA ROZPOCZĘTO
ROZDZIAŁ XX O TYM JAK PAN GALAHAD