• Nie Znaleziono Wyników

Dania wobec pierwszej wojny światowej – polityka, gospodarka i konflikty społeczne

Podstawą duńskiej polityki zagranicznej i obronnej była zasada swobody zawierania sojuszy w czasie pokoju i neutralność w jakiejkolwiek sytuacji wojennej. Ustawa z 1909 r. przewidywała zachowanie duńskich sił zbrojnych w liczbie 50 tys. jako ochrony neutralności. W chwili wybuchu pierwszej wojny światowej Dania zadeklarowała neutralność. Utrzymanie tego statusu za wszelką cenę uznano za priorytet duńskiej polityki zagranicznej. Dla duńskiej gospodarki równie istotne w tym względzie było podtrzymanie dzięki neutralnej postawie ważnych kontaktów handlowych. Duńscy politycy, pamiętający katastrofalną prusko-duńską wojnę sprzed 40 lat i utratę Szlezwika-Holsztynu, obawiali się jednak, czy takie oświadczenie okaże się wystarczające, i czy strategiczne położenie Danii nie skłoni niemieckich generałów do działań prewencyjnych oraz zajęcia terytorium duńskiego w celu odcięcia Wielkiej Brytanii od Morza Bałtyckiego. Z problemem tym musiał się uporać mniejszościowy rząd RV z premierem Zahlem na czele, zdecydowany za wszelką cenę uchronić Danię przed wojną. Warto w tym miejscu przedstawić najważniejszych aktorów ówczesnej sceny politycznej, którzy musieli stawić czoła problemom, jakie niosła tocząca się w Europie i na świecie wojna. Ich postępowanie wobec zagrożenia ze strony Niemiec, które uważali za realne, to z jednej strony wynik trudnych doświadczeń w ubiegłym stuleciu, z drugiej – zapowiedź przyszłej polityki Danii wobec Trzeciej Rzeszy 20 lat później.

W pierwszym rzędzie wypada wymienić króla Chrystiana X. Monarcha ten osobiście czuł się odpowiedzialny za politykę duńską i miał ambicje odgrywania większej roli politycznej, co widoczne było choćby w postawie króla podczas politycznych zmagań o nową konstytucję. Choć to częściowo dzięki Chrystianowi X udało się ją uchwalić, parlament oceniał ambicje króla negatywnie. Niemniej jednak w czasie wojny współpraca układała się poprawnie, a król dzięki swemu godnemu zachowaniu rychło stał się swego rodzaju żywym symbolem narodowym.

Na czele rządu Jego Królewskiej Mości stał Carl Theodor Zahle, z przekonań demokrata, człowiek raczej prosty i bezpośredni. Jako premier w umiejętny sposób

95

korzystał z wiedzy i doświadczenia swoich ministrów, którym rzadko narzucał swój punkt widzenia. Gabinet Zahlego, jak żaden inny przedtem, podejmował decyzje w sposób kolektywny.

Wśród członków jego rządu pojawił się także jako minister spraw zagranicznych wybitny dyplomata Erik Scavenius. Po raz pierwszy tekę ministra objął w 1909 r. w wieku 32 lat, co wówczas było pewną sensacją. Jego wizja duńskiej polityki zagranicznej w czasie wojny była nieskomplikowana i oparta na

realpolitik – zachowując neutralność, Dania powinna zarazem dla własnego

bezpieczeństwa wychodzić naprzeciw niemieckim żądaniom. Ten sposób postępowania wobec groźnego sąsiada Scavenius rozwinął szczególnie 20 lat później w czasie okupacji podczas drugiej wojny światowej.

Najsilniejszą pozycję w rządzie miał minister spraw wewnętrznych, Ove Rode, w zakresie jego kompetencji leżały bowiem szczególnie ważne w czasie wojny kwestie polityki socjalnej oraz kontrola rynku. Rode był dziennikarzem liberalnego dziennika „Politiken” i współzałożycielem Partii Radykalnych Liberałów w 1905 r. Był także zapewne jednym z pierwszych w historii dziennikarzy śledczych, bowiem to dzięki jego publikacjom świat ujrzała afera Albertiego. Na płaszczyźnie państwowych finansów jego przeciwnikiem był minister finansów, Edvard Brandes, znawca języków wschodnich i brat pisarza Georga. Od lat siedemdziesiątych do roku 1900 E. Brandes pracował jako krytyk teatralny lansując w dramaturgii nurt naturalistyczno-modernistyczny w duchu ibsenowskim. W latach 1881–1884 był komentatorem politycznym w dzienniku „Morgenbladet”, a od roku 1884 w liberalnej „Politiken”. Należał do lewicowej, laickiej i antygrundtvigiańskiej frakcji Venstre, która w roku 1905 odłączyła się i utworzyła Partię Radykalnych Liberałów. Jako minister finansów umiejętnie pilnował bilansu państwowego budżetu i był znakomitą przeciwwagą dla socjalnych żądań ministra Rodego, którym był niechętny – mówił o nich „ministerialna słomka do ssania w kasie państwowej”. I wreszcie warto wspomnieć ministra obrony, Petera Muncha, który był znany jako historyk oraz autor poczytnych i wielokrotnie wznawianych podręczników oraz syntez historii Danii. Munch był zwolennikiem współpracy z Socjaldemokracją, jako minister obrony opowiadał się za konsekwentną neutralnością Danii i dążył do

96

zmniejszenia armii duńskiej. W polityce zagranicznej był niechętny wobec zacieśniania współpracy z mocarstwami.

Rząd Zahlego był mniejszościowy, ale dzięki poparciu socjaldemokratów zyskiwał w Folketingu większość. Choć to socjaldemokraci zdobyli o jeden mandat więcej niż radykałowie (32 mandaty wobec 31), byli w 1913 r. zbyt słabi politycznie, by utworzyć samodzielny rząd. Powierzenie misji formowania gabinetu partii bądź co bądź socjalistycznej wydawało się ponadto zbyt rewolucyjne. Socjaldemokracja, nie mając nic przeciwko politycznemu poparciu dla RV w parlamencie, zastosowała wówczas po raz pierwszy taktykę nazwaną przez opinię publiczną „socjalizmem ministerialnym”. Owa taktyka zakładała wprowadzenie – przy aprobacie większości członków partii – socjaldemokratycznych ministrów do rządu Zahlego w celu przyspieszenia reform socjalnych. Na polityczną scenę wkroczył wówczas jeden z najwybitniejszych duńskich polityków okresu międzywojennego, gorący zwolennik współpracy z Partią Radykalnych Liberałów – Thorvald Stauning. Jego polityczna kariera rozpoczęła się na przełomie wieków, gdy jako wykwalifikowany robotnik wytwórni cygar działał w związku zawodowym pracowników przemysłu tytoniowego. W 1916 r. został członkiem rządu Zahlego jako minister bez teki.

Wśród polityków opozycji najważniejszą postacią był bez wątpienia ekspremier i niekwestionowany lider partii Venstre, Jens Christian Christensen. Tak jak Stauning, który uosabiał duńskiego robotnika i rzemieślnika, tak Christensen wyrażał interesy duńskiej wiejskiej „klasy średniej” – farmerów, co ze względu na agrarny charakter duńskiego społeczeństwa w tym okresie dawało mu niezwykle silną pozycję wśród elektoratu. Był politykiem inteligentnym i zdolnym, ale nieprzewidywalnym (o czym świadczyły choćby jego opisane wyżej posunięcia w toku debaty konstytucyjnej), co spędzało sen z powiek radykałom i socjaldemokratom oraz jego kolegom z partii.

Najważniejszą kwestią w trakcie gorącego lata 1914 r. było zabezpieczenie nienaruszalności terytorium małej i słabej militarnie Danii ze strony potężnych Niemiec, co sprawiało, że neutralna Dania nie do końca równorzędnie traktowała skonfliktowane strony wojny. 30 lipca Erik Scavenius zapewnił niemieckiego posła w Kopenhadze o swej „pełnej dobrej woli neutralności” wobec Niemiec. Przedstawicielem Cesarstwa Niemieckiego w Danii był od 1912 roku (do r. 1918)

97

hrabia Ulrich von Brocksdorff-Rantzau, pochodzący ze starego holsztyńskiego rodu szlacheckiego i sympatyzujący z Duńczykami, czemu dawał wyraz ostro sprzeciwiając się pruskiej polityce germanizacyjnej w Szlezwiku. Z ministrem Scaveniusem nawiązał bliską współpracę i walnie przyczynił się do obrony duńskiej neutralności. Jednak mimo jego zapewnień, że Niemcy nie mają żadnych planów ataku na Danię, minister obrony Peter Munch podjął 1 sierpnia, czyli w chwili wybuchu wojny, decyzję o mobilizacji 50 tys. żołnierzy rezerwy. Gest ten miał znaczenie raczej propagandowe i miał pokazać światu, że Dania jest gotowa bronić swej neutralności. Pewna obawa polityków duńskich, że Niemcy pogwałcą duńską neutralność i zajmą przede wszystkim Jutlandię, nadal była żywa.

Na początku sierpnia, po rozpoczęciu działań zbrojnych i wypowiedzeniu wojny przez Wielką Brytanię, strona niemiecka postawiła kolejne żądania. 5 sierpnia zażyczyła sobie mianowicie, by Duńczycy zaminowali Wielki Bełt, co oficjalnie było skierowane przeciwko obu walczącym stronom, ale praktycznie miało uniemożliwić flocie brytyjskiej zaatakowanie Niemiec od strony Pomorza. Po kilku godzinach nerwowych dyskusji wśród duńskich polityków, którzy obawiali się, że byłoby to równoznaczne ze złamaniem zasady neutralności, Dania zgodziła się spełnić niemieckie żądania (duży wpływ na tę decyzję miał Chrystian X). Obawy Duńczyków, że to posunięcie zostanie przyjęte przez Wielką Brytanię jako wobec niej wrogie, okazały się płonne. Wielka Brytania nie tylko nie miała zamiaru podejmować raczej samobójczego manewru (pamiętając o Kanale Kilońskim, którym można było przeprowadzić flotę niemiecką), ale pospieszyła z deklaracją o zrozumieniu trudnej sytuacji Danii. Wielki Bełt został zaminowany. Jednak jeszcze kilkakrotnie w ciągu wojny duńscy politycy, całkiem słusznie obawiając się inwazji, ponawiali zapewnienia wobec Niemiec o swoim – jak to nazwano w prasie – „kursie na Niemcy”. Obie walczące strony respektowały odtąd neutralność Danii. Problemy logistyczne, z jakimi rząd duński musiał się zmagać przy mobilizacji, sprawiły, że już w 1915 r. siły zredukowano do 35 tys., a w roku 1917 – do 23 tys.

Że do inwazji nie doszło – ani ze strony niemieckiej, ani brytyjskiej - Dania zawdzięcza swemu znakomitemu rolnictwu (zainteresowanie budził także duński przemysł stoczniowy), z którego obie walczące strony pragnęły wycisnąć jak najwięcej. Do Wielkiej Brytanii wędrowały więc transporty jajek, masła, bekonu, a

98

nawet nowe okręty z duńskich stoczni, do Niemiec zaś – mimo blokady – żywe bydło i konie. Blokada stwarzała jednak duńskiej gospodarce poważne problemy – była ona całkowicie zależna od eksportu do Wielkiej Brytanii z jednej strony, z drugiej nie była w stanie normalnie funkcjonować bez dostaw opału, nawozów sztucznych, paszy i surowców. Skalę uzależnienia od handlu zagranicznego – i to właśnie od obu stron konfliktu wojennego – uzmysławiają dane statystyczne: w 1914 r. wynosił on około 30 proc. PKB. 90 proc. eksportu stanowiła produkcja rolna, z czego około 60 proc. wędrowało do Wielkiej Brytanii, do Niemiec zaś około 29 proc. W imporcie około 63 proc. stanowiły surowce i opał – Niemcy z 37 proc. były największym dostawcą, Wielka Brytania miała około 17 proc. Ogromną zasługą ministra Erika Scaveniusa było utrzymanie odpowiedniej równowagi między obiema stronami i zarazem kontrahentami duńskiej gospodarki, a zwłaszcza przekonanie rządu brytyjskiego, że Dania nie sprzyja po cichu stronie niemieckiej. Miał temu służyć m.in. wprowadzony już 6 sierpnia zakaz reeksportu z Danii. Duński handel zagraniczny wykazywał więc w pierwszych latach wojny nawet spory wzrost – wartość importu skoczyła z 718 mln DKK w 1914 r. do ponad miliarda w 1915 r. i 1,25 mld w 1916 r., zaś eksportu z 780 mln w 1914 r. do 980 mln w 1915 r. i 1,18 mld w 1916 r. Tylko częściowo wynikał on ze skoku cen.

Uspokoiwszy sytuację w polityce zagranicznej, rząd duński mógł skupić się na problemach wewnętrznych. A te stawały się coraz poważniejsze. W ciągu pierwszych dni sierpnia 1914 r. mieszkańcy Danii rzucili się na sklepowe półki. Zjawisku chomikowania towarów konsumpcyjnych towarzyszył szybki wzrost cen. Jednocześnie Duński Bank Narodowy (nazwa oficjalna Danmarks Nationalbank, praktycznie używana jest nazwa historyczna Nationalbanken) oblegali chętni zamienić banknoty na złoto, co już 2 sierpnia zostało zabronione47

. Dalsze decyzje były oparte na umiejętności Duńczyków do współpracy i kompromisu niezależnie od opcji politycznej (co nie wykluczało ostrych starć) – w duńskim parlamencie proklamowano tzw. pokój obywatelski. 6 sierpnia wszystkie zasiadające w parlamencie partie polityczne poleciły wspólnie ministrowi spraw wewnętrznych opracowanie ustawy, która pozwoliłaby państwu na daleko idące ingerencje na

47 Nationalbanken i København (Bank Narodowy w Kopenhadze) został powołany zarządzeniem królewskim w 1818 r. jako instytucja o charakterze prywatnym, zarządzana przez 15-osobową radę złożoną z akcjonariuszy i kredytobiorców, całkowicie niezależna od administracji państwowej.

99

wolnym rynku (pewne regulacje w tym względzie zapowiadała już ustawa o zakazie reeksportu z 6 sierpnia, która umożliwiała rządowi wprowadzenie zakazu eksportu niektórych towarów konsumpcyjnych). 7 sierpnia Rigsdag uchwalił ustawę (w ramach tzw. ustaw sierpniowych), która nie tylko ustalała zasady gospodarki wojennej, ale – jak się okazało – tworzyła podstawy duńskiego państwa opiekuńczego. Składała się raptem z kilku linijek: „Przyznaje się niniejszym ministrowi spraw wewnętrznych pełnomocnictwo do podejmowania decyzji regulujących ceny żywności i innych towarów, z prawem przejmowania przez państwo za pełnym odszkodowaniem tych produktów i towarów, które mają znaczenie dla społeczeństwa. Ceny przejmowanych przez państwo towarów i produktów żywnościowych ustalają komisje, których zakres obowiązków i skład określą odrębne ustawy”48

.

Z powołanych komisji najważniejsza była nadzwyczajna komisja do spraw cen towarów rynkowych. W praktyce na jej skład ogromny wpływ miał minister Rode, z jednej strony dbający o włączenie doń przedstawicieli wszystkich grup społecznych, z drugiej pilnujący zachowania politycznej większości przez zwolenników radykałów. Znaleźli się w niej reprezentanci największych duńskich firm, stowarzyszeń farmerskich i zagrodniczych, związków zawodowych i organizacji pracodawców, a także wszystkich obecnych na duńskiej scenie politycznej opcji. O obywatelskiej mentalności Duńczyków świadczy także fakt włączenia do współpracy szefów największych duńskich firm i organizacji gospodarczych, których rozesłano po świecie jako swego rodzaju ambasadorów handlowych. Ich obowiązki sprowadzały się do dbania o import potrzebnych Danii towarów (jak np. węgiel, saletra, nawozy sztuczne), wyszukiwania rynków zbytu dla eksportu (głównie towarów rolnych), a także zabiegania o ochronę dla duńskich statków handlowych wobec rozszerzającej się wojny morskiej. Nie ulega wątpliwości, że mimo idealistycznej retoryki kilka sektorów gospodarki duńskiej – rolnictwo, transport i niektóre gałęzie przemysłu – nieźle zarabiały dzięki popytowi na duńskie towary. Jednak warto zapamiętać ideę współpracy rządu i parlamentu z przedstawicielami największych duńskich przedsiębiorstw, gdyż dla systemu państwa opiekuńczego był to ważny precedens. Zwłaszcza, że rząd zapowiadał

100

kontynuację tej polityki po zakończeniu wojny. W październiku 1916 r. premier Rode wygłosił przemówienie – nazwane przez opinię publiczną „mową o Gimle” (Gimle-tale) – w którym podkreślał słabości systemu wolnego rynku i snuł takie wizje: „Ta walka, którą władze państwowe obecnie prowadzą w celu regulacji cen i zaopatrzenia oraz zwalczania nieuzasadnionego zysku, zapewne wzmocni jak każda walka siły polityczne i będzie wzmacniała władzę państwową także w przyszłości. […] Nikt nie wie, co nastąpi po Ragnaroku, ale dawni mieszkańcy Północy wierzyli, że po Ragnaroku przyjdzie epoka Gimle”49

.

Tymczasem rząd ostro wkraczał na teren wolnego rynku. Jesienią 1914 r. ceny żyta podskoczyły aż o 50 proc., windując wysoko cenę podstawowego duńskiego towaru konsumpcyjnego – czarnego chleba żytniego, nie tylko z powodu spekulacji wojennych, ale także wskutek przeznaczania go na pasze. W grudniu rząd dzięki wsparciu socjaldemokratów wprowadził ceny maksymalne na żyto, co wywołało ostrą polemikę z liberałami. Venstre wypowiadała się głównie w imieniu jutlandzkich farmerów (dysponowali oni największymi gospodarstwami w tej grupie właścicieli), którzy domagali się oczywiście wolnych cen na zboże. Dodatkowo, kukurydza, którą musieli przeznaczać na pasze, była znacznie droższa od żyta.

W 1915 r. wprowadzono regulacje cen smalcu, wieprzowiny i ziemniaków. Rok później, wskutek ogromnego napływu do miast nieradzącej sobie z kłopotami na rynku rolnym ludności, ustalono górną granicę wysokości czynszów i uchwalono rządowe dotacje dla prywatnego budownictwa mieszkaniowego. Sytuacji szybko nie dało się jednak opanować i bezdomnych umieszczano w budynkach szkół, więzień oraz tymczasowych barakach.

Wyrazem realizacji idei pokoju obywatelskiego było dokooptowanie 30 września 1916 r. do rządu Zahlego przedstawicieli partii opozycyjnych: Venstre – Jens ChristianChristensen (był w rządzie do 16 stycznia 1918 r.), konserwatystów – umiarkowany konserwatysta Christian Rottbøll (do 16 stycznia 1918 r.) oraz Socjaldemokracji – ThorvaldStauning.

Po proklamowaniu nieograniczonej wojny podwodnej i przyłączeniu się Stanów Zjednoczonych do konfliktu w 1917 r. Dania na dobre zaczęła odczuwać jej

49 Ibid., s. 476. Według mitologii nordyckiej Ragnarok (właśc. Ragnarök) to ostateczne przeznaczenie bogów, oznaczające zagładę obecnego świata i śmierć. Gimle zaś to miejsce wiecznego szczęścia, dokąd trafią dobrzy zmarli – bogowie i ludzie.

101

skutki. Przede wszystkim niemal zamarł import z powodu straty 275 statków (zginęło wówczas ok. 700 marynarzy) i zaniechania organizowania rejsów. Wprowadzono kartki na chleb, mąkę, masło i wieprzowinę, a z rynku niemal zniknęła benzyna, nafta, kawa, herbata i tytoń. Pojawiły się kłopoty z energią, niektóre elektrownie wprowadzały samodzielnie racjonowanie tego deficytowego towaru: o 22.00 wyłączano na chwilę światło, takie „mrugnięcie” oznaczało, że po kwadransie mieszkańcy Danii zostaną bez prądu. Spadek importu węgla o jedną trzecią zmusił rząd do jego racjonowania. Na zimę 1917–1918 każde gospodarstwo domowe otrzymało przydział zaledwie na 0,6 m sześciennego węgla. Ceny żywności wzrosły o 85 proc., jeszcze wyższe były ceny energii elektrycznej oraz gazu. Widok dzieci zbierających odpady węglowe na dworcach i w portach wkrótce stał się codziennością. Instytucje kościelne i komunalne organizowały bezpłatne stołówki dla najbardziej potrzebujących. Jednak w porównaniu z krajami bezpośrednio zaangażowanymi w konflikt wojenny w Danii sytuacja bytowa była relatywnie dobra. Największe problemy notowano na rynku mieszkaniowym, głównie z powodu napływu do miast biedoty wiejskiej.

Jednocześnie z wymienionymi problemami wzrastało bezrobocie. Jeszcze w 1916 r. wynosiło ono 5–8 proc., ale w 1917 r. podskoczyło do 10 proc., by w chwili zakończenia wojny wynosić aż 18 proc. Wprowadzane od lat osiemdziesiątych XIX w. ustawy socjalne okazały się niewystarczające i rząd był zmuszony znacznie rozszerzyć zakres opieki socjalnej. To w oczywisty sposób wpłynęło na podwyższanie podatków bezpośrednich i pośrednich, m.in. wspomnianej już wyżej akcyzy na alkohol. Miało to skądinąd pozytywne skutki – spożycie alkoholu spadło do 10 proc., a izby wytrzeźwień świeciły pustkami50. Były też znacznie poważniejsze konsekwencje – działalność państwa oraz daleko idąca ingerencja w funkcjonowanie wolnego rynku pracy i cen, wymuszona sytuacją wojenną, znacznie przekroczyły dotychczasowe tradycje duńskiego państwa opiekuńczego. Było to – jak wyraził się jeden duńskich historyków – „zarżnięcie świętych krów liberalizmu”51

.

Nie wszyscy Duńczycy cierpieli z powodu bezrobocia i trudności zaopatrzeniowych. Wojna stworzyła nową kategorię przedsiębiorcy, któremu mimo

50 Duńskie izby wytrzeźwień nie były samodzielnymi instytucjami, lecz wydzielonymi w komisariatach policji specjalnymi salami.

102

blokady udało się nawiązać trwałe kontakty handlowe z Niemcami. „Gulaszowa arystokracja” (gullasch-baroner) – gdyż tak bardzo im niechętna opinia publiczna nazywała błyskawicznie bogacących się obrotnych handlowców, którzy produkowali konserwy niemal z wszystkich towarów żywnościowych i korzystnie sprzedawali je armii niemieckiej. Liczne karykatury w ówczesnej prasie duńskiej wskazują, że w ślad za wzrostem majątku nie szedł poziom kulturalny „baronów”, którzy w wyzywający sposób demonstrowali swoje bogactwo i dobrobyt wobec wygłodniałej Danii. W protestanckim kraju, w którym okazywanie majątku nigdy nie było dobrze widziane, „gulaszowa arystokracja” musiała być uważana za wyjątkowo odrażającą.

Szybko się wzbogacić – ale także równie błyskawicznie wszystko stracić – można było także poprzez spekulacje na giełdzie. Było to tak popularne, że widziano nawet studentów, którzy wpadali do hal giełdy w przerwach między wykładami. Kopenhaska giełda, wówczas symbol szybko zdobywanych fortun, wkrótce miała stać się sceną ostrej walki politycznej.

Trudna ekonomicznie i socjalnie sytuacja podczas wojny sprzyjała aktywności społeczeństwa duńskiego. Z jednej strony związki zawodowe notowały ogromny przyrost – w latach 1914–1920 liczba członków wzrosła ze 160 tys. do ponad 360 tys. Z drugiej strony znacznej radykalizacji ulegała część ruchu socjaldemokratycznego, zwłaszcza po dokooptowaniu do składu gabinetu we wrześniu 1916 r. przedstawiciela socjaldemokracji, Thorvalda Stauninga. Wewnątrzpartyjna opozycja, składająca się głównie z młodzieżowego Związku Młodzieży Socjaldemokratycznej (Socialdemokratisk Ungdomsforbund, SUF) gwałtownie protestowała przeciwko udziałowi w rządzie „kapitalistycznym”. W środowisku tym były żywe nastroje pacyfistyczne. Po zarządzeniu w 1914 r. powszechnej mobilizacji do służb obronnych w Danii pojawił się problem młodych mężczyzn odmawiających służby wojskowej. Początkowo po prostu skazywano ich na kary więzienia o chlebie i wodzie, w 1917 r. wprowadzono ustawę o zastępczej służbie cywilnej.

Znacznie groźniejsze dla porządku społecznego zjawisko wyrosło w środowiskach skrajnej lewicy w postaci Porozumienia Opozycji Związkowej (Fagoppositionens Sammenslutning), organizacji programowo związanej z ruchem anarcho-syndykalistycznym. W lutym 1918 r. w Kopenhadze miały miejsce burzliwe

103

wypadki. Członkowie anarchistycznych bojówek zaatakowali siedzibę giełdy oraz pobili znajdujących się tam przedsiębiorców i maklerów. Po bitwie z policją aresztowano i skazano demonstrantów na kary więzienia od 3 miesięcy do 2 lat.

W latach 1917–1920 przez Danię przetoczyła się lawina strajków oraz demonstracji robotniczych pod hasłem walki z bezrobociem i niskimi płacami. Inicjatorami strajków była zarówno Socjaldemokracja, jak i syndykaliści, często zresztą ze sobą współpracujący. Codziennością stały się kary więzienia dla organizatorów demonstracji. Gdy w listopadzie 1918 r. w Niemczech abdykował cesarz Wilhelm II i w całym kraju zaczęły powstawać rady robotnicze i wojskowe, duńscy socjaldemokraci i syndykaliści podjęli zupełnie nieudaną próbę przeniesienia rewolucji do Danii. 10 listopada na jednym z większych kopenhaskich placów zorganizowano demonstrację, podczas której domagano się wypuszczenia z więzień przywódców strajków pod groźbą zapowiadanego na 13 listopada strajku generalnego. Choć poparcie dla tego projektu było niewielkie, „rewolucjoniści” stawili się jednak 3 dni później na placu Grøntorvet. Początkowa pokojowa manifestacja zakończyła się gwałtownym starciem z siłami policyjnymi. Uliczne walki trwały aż 3 dni i zakończyły się zatrzymaniem 50 uczestników. Najlżejsze kary