• Nie Znaleziono Wyników

Dymisja reakcyjnych ministrów

przedstawiciele praw icy zaczęli sabotować działalność rządu i F rontu Narodowego. Mimo, że we Froncie Narodowym stronnictw a uzgodniły po­

między sobą p ro je k t rozszerzenia reform y rolnej, przedstawiciele praw icy w Izbie sabotowali ten p ro je kt, oświadczając, że uchwały F ro n tu Narodo­

wego nie są wiążące.

169

Równocześnie przedstawiciele praw icy zakwestionowali udział we F ro n ­ cie organizacji masowych, ja k związki zawodowe, związki uczestników ru ­ chu oporu, związki byłych więźniów politycznych itd . P oparli ich w tym przedstawiciele opanowanego przez prawicę kierow nictw a socjaldemokra­

cji. A ta k motywowano tym , że rzekomo udział we Froncie tych organiza­

c ji spowoduje „podwójne przedstawicielstwo tych samych ludzi i kierow ­ ników w innych instancjach F ro n tu “ . Cel i sens ataku b y ł ja sn y: szło 0 pozbawienie F ro n tu Narodowego charakteru organizacji samodziel­

nej i żywotnej, utrzym ującej bezpośredni związek z masami, o prze­

kształcenie tego F ro n tu w przedwojenną „ko a licję p a rtii“ , opartą jedynie 1 wyłącznie na „kluczu p a rty jn y m “ . Szło równocześnie o uniezależnienie przywódców p a rty jn y c h od głosu ich własnych dołowych zwolenników, k tó ry m ógłby znaleźć w yraz w wypowiedziach organizacji masowych.

Bezpośrednim powodem ku rzy stało się jednak coś innego.

M in iste r spraw wewnętrznych, kom unista Nosek, dokonał przesunięcia k ilk u pracowników bezpieczeństwa, należących do p a rtii prawicowych. Do­

konał — w ramach swych kom petencji m in istra resortowego, dla dobra służby. D la prawicy, k tó ra ju ż oddawna szczuła przeciwko Bezpieczeń­

stwu, to przesunięcie wydało się idealnym punktem zaczepienia. M in is tro ­ wie re a kcyjn i zażądali cofnięcia zmian w bezpieczeństwie. Tow. Nosek od­

m ów ił i premier G ottw ald poparł jego stanowisko. W tedy m inistrow ie pra­

w icy podali się do dym isji.

Jaki b y ł sens tego ataku?

Tow. G ottw ald stw ierdził to w swej mowie w Izbie dnia 10-go marca.

„N a cisk re a kcji koncentrował się na Służbie Bezpieczeństwa. Panowie lic z y li ta k : dostać służbę bezpieczeństwa znowu do rą k reakcji i pod kie ­ row nictw o reakcji, mieć w rezultacie tego możliwość użycia te j służby przeciwko ludow i — ja k to robiono w niesławnych czasach przedmonachij- skich — to znaczy, dostać wszystkie a tu ty do rąk...“ .

Rachunek reakcji b ył bardzo prosty, prawica liczyła na to, że w re­

zultacie d y m is ji je j m in istró w rząd G ottwalda nie będzie mógł się u trz y ­ mać W tedy — wobec ostrego k o n flik tu politycznego i niemożliwości utrzym ania nawet fo rm alnej jedności F ro n tu Narodowego - prezydent Benesz powoła na okres przejściowy „d la przeprowadzenia wyborow rząd fachowców — nominalnie bezpartyjnych, burżuazyjnych urzędników. K o ­ muniści zostaną w ten sposób izolowani, poza rządem. N ow y rząd przepro­

wadzi oczyszczenie z elementów dem okratycznych a d m inistracji państwo­

w ej i bezpieczeństwa oraz przejęcie kierow nictw a a rm ii przez również

„b e zp a rtyjn ych “ a reakcyjnych generałów, tkw iących dotąd w je j szere­

gach. W ten sposób aparat państwowy znajdzie się znowu w ręku burzu-3-Zli.

¡Przewidując możliwość ta k ie j próby, m ów ił tow. G ottw ald jeszcze dnia 28 listopada 1947 roku, na posiedzeniu K om itetu Centralnego KPCz:

„B iorąc politycznie, k ro k ta k i b yłb y próbą reakcyjnego puczu, próbą dokonania reakcyjnego zamachu stanu. Na taką próbę musielibyśmy dać właściwą, druzgocącą dla reakcji, odpowiedź... byłoby to dla reakcji

170

śm iertelnym ryzykiem. Ale przyparta do m uru reakcja je st zdolna do ha­

zardowania, zwłaszcza gdy dostanie rozkaz z zewnątrz...“

Zapowiedź tow. G ottwalda spełniła się.

Rachunek reakcyjnych spiskowców został przekreślony całkowicie przez klasę robotniczą i je j pa rtię : Komunistyczną P artię Czechosłowacji.

L u d z a b ie ra głos.

Jednym z najistotniejszych źródeł siły Kom unistycznej P a rtii Czecho­

słow acji jest je j niezwykle głębokie i ścisłe powiązanie z masami ro b o tn i­

czymi i chłopskimi. Komunistyczna P artia Czechosłowacji liczyła w lu ty m

— a więc jeszcze przed kryzysem — na samych ty lk o ziemiach czeskich z górą 1.500.000 m iliona członków. P ółtora m iliona — na ogółem około 9 m ilionów całej, łącznie z dziećmi i starcami, ludności tych ziem. Są w oś­

rodkach przemysłowych wielkie fa b ry k i, gdzie ponad połowa załogi należy do KPCz. Są gminy, gdzie do p a rtii należy ponad połowa liczby obywateli, uprawnionych do głosowania w wyborach. Jeszcze latem ub. r. tow.

G ottw ald rzucił hasło zdobycia przez kom unistów w wyborach do parla­

mentu większości narodu, większości mandatów poselskich. I hasło to było całkowicie realne. Odpowiadało realnym możliwościom p a rtii .

Komunistyczna P artia Czechosłowacji prowadzi stałą, systematyczną pracę masową. Co niedzielę tysiące członków p a rtii udaje się na „agitację domową“ , od mieszkania do mieszkania. Pracą uświadamiającą objęta jest niemal cała masa członkowska. P artia pracuje niezwykle intensywnie w związkach zawodowych, w radach zakładowych, w innych organizacjach masowych. Wszystko to podniosło w bardzo dużym stopniu poziom świa­

domości czeskich mas robotniczych i chłopskich. KPCz. wychowała masy swych członków i zwolenników, p a rtia może na te masy liczyć. Wykazało się to najlepiej właśnie w okresie kryzysu lutowego.

Nie będziemy tu pow tarzali kalendarza wypadków, znanego czytelni­

kow i polskiemu z prasy codziennej. Zatrzym am y się ty lk o przy momen­

tach najbardziej charakterystycznych, a niekiedy niedostatecznie jasno występujących w depeszach.

Więc przede w szystkim :

Szeroka akcja robotników przeciwko puczowi reakcyjnem u: drukarze pierwsi odmówili składania antykom unistycznych a rtyku łó w prasy reak­

cyjnej, rady zakładowe i ko m ite ty a k c ji fa b ry k papierniczych postanowiły wstrzymać dostawę papieru dla prasy i w ydaw nictw reakcyjnych. Ta ak­

cja robotników świadczy o dużej dojrzałości politycznej i czujności robotni­

k a czeskich. Świadczy o tym , że robotnicy czescy wiedzą, co zdobyli so­

bie w dem okracji ludowej, wiedzą, że m ają czego bronić.

Moment d ru g i: zdyscyplinowanie mas i związanie ich z p a rty jn y m kie­

rownictwem. Skoro ty lk o tow G ottw ald rzucił hasło tworzenia K om itetów A k c ji, sieć tych kom itetów pokryła natychm iast cały k ra j, wszystkie in ­ stytucje i zakłady pracy. Na każde wezwanie partyjnego kierow nictw a robotnicza Praga reagowała niemal natychm iast. Setki tysięcy ludzi zbie­

ra ły się w ciągu k ilk u godzin od zapowiedzenia zebrania.

171

Moment trzeci: bojowość mas. Jest faktem niewątpliwym , że przez ca­

ły o k res kryzysu masy dążyły do ja k najbardziej stanowczych krokow przeciwko reakcji, do ja k najbardziej bezwzględnego stłumiema proby reakcyjnego puczu. M ilicje fabryczne, stworzone jeszcze w okresie wyzwo lenia ożyły niemal natychm iast i przyświecały w szystkim swą o t a O B j ą i zdyscyplinowaniem. W s tra jk u dem onstracyjnym wzięła udział cała, do słownie cała klasa pracująca Republiki. Na całej przestrzeni k ra ju , ze zgo- rą trzech m ilionów zatrudnionych, znalazło się zaledwie niespełna półtora

tysiąca łam istrajków . . . , , ,

Moment czw arty: K o m ite ty A k c ji, ja ko zupełnie nowa form a działa­

nia mas ludowych. Powstałe na wezwanie kierow nictw a p a rtu i premiera rządu są one przecież organizacją, wychodzącą daleko poza ram y par y j- ne i działającą bezpośrednio z ramienia mas ludowych. W trudnych mo­

mentach kryzysu, na poszczególnych odcinkach życia państwowego o- m ite ty A k c ji odegrały rolę ogniw aparatu państwowego tam, gdzie e ogniwa znalazły się w ręku elementów niezupełnie pewnych z punktu w i­

dzenia przekonań demokratycznych. , . ,

Moment, p ią ty : przełamanie hegemonii prawicy wewnątrz socjaldemo­

k ra c ji N a początku opanowana przez prawicę socjaldemokracja w yraź­

nie popierała pucz reakcyjny. N aw oływ ała masy do powstrzym ania się od wszelkich dem onstracji i wystąpień, szczuła w swej prasie przeciw ko­

munistom, występowała przeciwko Zjazdowi Związków Zawodowych, k tó ­ r y odegrał olbrzym ią rolę w przezwyciężeniu kryzysu. Ale to stanowisko oficjalnego kierow nictw a nie znalazło oddźwięku w dołach socjaldemokra­

tycznych. Socjaldemokratyczni robotnicy i pracownicy um ysłowi wzięli udział w tworzeniu K om itetów A k c ji, w s tra jk u dem onstracyjnym. Po­

szczególni działacze socjaldemokratyczni, nie oglądając się na represje ze stro n y kierownictwa, występowali na wiecach demonstracyjnych. I pod naciskiem te j olbrzym iej fa li idącej od dołu, w kierow nictw ie socjalde­

m o kra cji dokonała się daleko idąca przemiana. Chwiejne centrum oder­

wało się od praw icy i połączyło z ' je dnolito fro ntow ą lewicą Klęska pra­

w icy socjaldemokratycznej sprawiła, że nadzieje, ja kie reakcja wiązała z socjaldemokracją, prysnęły ja k bańka mydlana. ..

Moment szósty: uprzedzanie przez robotników decyzji rządowych, pa­

raliżowanie przez nich w zarodku reakcyjnych prób sabotażu K iedy Zjazd Związków Zawodowych wysunął żądanie unarodowienia zakładów prz myślowych, zatrudniających ponad 50-ciu robotników i zachodziło niebez­

pieczeństwo, że właściciele tych zakładów zaczną ogałacac je z surowców sprzętu itd . — robotnicy z miejsca objęli te zakłady pod adm inistrację narodową, ta k że władze państwowe ty lk o zatw ierdziły ich działanie.

Moment siódm y: ścisła łączność i ścisły sojusz pomiędzy robotnikam i i chłopami. Jeśli rozpoczęciem kontrofenzyw y demokratycznej była akcja robotników , a w szczególności w ie lk i Zjazd delegatów Związków Zawodo­

wych 22 lutego, to zakończeniem te j kontrofenzyw y, je j ukoronowaniem niejako b y ł w ie lk i zjazd delegatów chłopskich, odbyty siedem dni później, ju ż po zatwierdzeniu przez prezydenta Benesza nowego rządu Gottwalda.

Zjazd ten, w k tó ry m wzięło pdział sto kilkadziesiąt tysięcy chłopow, y

172

potężną demonstracją solidarności zasadniczej masy chłopskiej z klasą robotniczą m iast i z obozem dem okracji ludowej.

W praskich dniach lutow ych m ieliśm y w Czechosłowacji osobliwą sy­

tuację. M ieliśm y próbę puczu reakcyjnego, opierającą się o określone, dość poważne pozycje w aparacie państwowym, o mobilizację żywiołów wstecznych całego społeczeństwa, o w pływ y reakcji zagranicznej, ale nie rozporządzającą ani wojskiem, ani aparatem adm inistracyjnym . M ieliśm y u gó ry rząd ludowy, k tó ry wprawdzie przez politykę poszczególnych re­

akcyjnych m inistrów u tra cił pewne, bynajm niej nie mało ważne pozycje aparatu państwowego, rząd, k tó ry wprawdzie zdawał sobie sprawę, że w niektórych ogniwach wojska reakcja ma swoje „w ty c z k i“ , ale k tó ry 4 równocześnie dzierżył mocno w swym ręku aparat adm inistracyjny i apa­

ra t bezpieczeństwa. I m ieliśm y idącą od dołu temu rządowi z pomocą olbrzym ią falę ruchu masowego, znajdującego swój w yraz organizacyjny w Komitetach A k c ji, w masowej m ilic ji fabrycznej, w demonstracjach i po­

gotowiu bojowym milionowych rzesz robotniczych.

Kiedy reakcyjni ministrowie, mimo złożenia dym isji, nie spieszyli się z opuszczeniem swych m inisterialnych gabinetów — urzędnicy ich włas­

nych m inisterstw usunęli ich z tych gabinetów. W raz z nim i usunęli i tych z pośród swych dotychczasowych kolegów, k tó rz y wspólnie z ty m i m in i­

stram i prowadzili szkodliwą, reakcyjną robotę na terenie swej pracy.

Uogólniając teoretycznie doświadczenie praskie można powiedzieć:

wykazało ono, że w warunkach dem okracji ludowej dobra, sprawna orga­

nizacja mas je st gwarantem s iły państwa ludowego, że akcja mas może wyrównać, przezwyciężyć wahania, jakie w chw ili ataku reakcji przeja­

w ia ją się w niezdemokratyzowanej do końca części aparatu państwowego państwa ludowego. Jest to nauka, nad k tó rą powinniśmy i m y się zasta­

nowić.

P o 2 6 -y m lu te g o

N ow y rząd Czechosłowacji jest znowu rządem m iędzypartyjnym . Na jego czele stoi dotychczasowy prem ier tow. Gottwald. Rząd został za­

twierdzony i zaprzysiężony, ta k samo ja k poprzedni, przez prezydenta Edwarda Benesza. Jest to rząd parlam entarny. Uzyskał olbrzym ią w ięk­

szość w parlamencie — siedemdziesięciu absentujących się posłów, k tó ­ rych można traktować, jako przedstawicieli opozycji, stanowi m niej niż jedną czwartą izby, a zresztą i spośród nich spora część zapewne poprze w praktyce działalność rządu. L e g a ln o ś ć d e m o k ra ty c z n a n ie z o s ta ła n a ­ ru szo n a a n i n a ch w ilę. Ciągłość prawa trw a w pełni.

Odpowiadając na nagonkę prasy reakcyjnej, słusznie mówił tow. G ott­

wald w swej mowie 10-go marca: