• Nie Znaleziono Wyników

Dziecięcość i magia wzajemnie się rymują. Dziecko, jak stwierdza Anna Sobolewska, „obdarzone potęgą wiary i wyobraźni jest magiem - czarodziejem z natury"1. Kilkulatek nie potrzebuje tajemnych ksiąg, specjalnych receptur, żeby czarować, kieruje się elan magique - po­ wiedziałby znawca wyobraźni poetyckiej Gaston Bachelard. Zamiast skomplikowanego laboratorium alchemika wystarczą zamknięte oczy, „kamyki, sznurki, szkiełka, pióra zardzewiałe" (z wiersza Leopolda Staffa Kieszeń). Tak postrzegana magia opiera się na istniejącej wo­ kół malucha rzeczywistości, nie posiłkuje się zodiakiem ani tarotem. Kilkuletni człowiek posiada kompetencje maga-uzdrowiciela, kiedy leczy chorego pluszowego misia, cudotwórcy, kiedy babkę z piasku zamienia w urodzinowy tort.

Dziecko w pierwszych latach swej egzystencji percypuje rzeczywi­ stość realną dwoma kanałami. Patrzy, co zauważył Jerzy Cieślikowski, niejako „od spodu"2, ma zatem przywilej perspektywy raz od dołu, raz „zadartej głowy", dojrzy wtedy to, co niewidoczne dla dorosłych oczu. Zdobyte empirycznie doświadczenie uzupełnia świeżym niezbruka- nym jeszcze racjonalizmem spojrzeniem, projekcjami marzeń, iluzji, magii i snów, przesądami i błędnymi przekonaniami, tworzy przecież nawet własną kosmogonię (z ust pewnego czterolatka usłyszałam, że świat zaczął się w środę po południu, wtedy cała jego rodzina spadła z nieba, łącznie z samochodem, który trochę się potłukł i dlatego ma wgnieciony zderzak!). „Beniaminek ludzkości" to wcielenie homo

ma-' A. Sobolewska, Od magii do mistyki. Powieści inicjacyjne Janusza Korczaka, [w:] tejże,

Mistyka dnia powszedniego, Warszawa 1992, s. 111.

gicus, by posłużyć się efektownym i trafnym określeniem Alicji Baluch, który chce wyjść z cienia olbrzymów, udowodniwszy wcześniej swoją moc. Znakomicie funkcjonuje bez zegarka, czas fizykalny dlań nie ist­ nieje, żyje wiecznym „teraz", odcięty od perfectum i futurum, serce zaś tego kosmosu bije w jego własnych piersiach.

Obraz „magicznego dziecka" zaczyna się kształtować w kulturze przełomu XVIII i XIX wieku, szybko zdobywając rangę jednej z klu­ czowych kategorii filozofii człowieka romantyzmu. Literatura doro­ słych odkrywa walory dziecięcości paradoksalnie w czasach, kiedy ugrzeczniona autorytarna moralistyka dla młodych czytelników wy­ korzystywała każdą sposobność, aby pokazywać wyłącznie ujemne strony dziecięcej natury. Uczniowie Goethego i Schillera tymczasem stawiają za wzór dorosłemu artyście wrażliwość małego człowieka, z upodobaniem kreują „natchnione" dziecięctwo i kreślą portrety ma­ łych profetów. Wzorem stał się jasnowidzący chłopiec naznaczony piętnem śmierci ze słynnej ballady Król Olch pióra Goethego. Odbiera on „głosy z ciemności" niesłyszalne przez tulącego go w ramionach ojca. Rzeczywistość „mroku" utożsamiana w romantycznym odczyta­ niu z rzeczywistością metafizyczną zwraca się wyłącznie do dziecka. Albowiem dorosły, przekroczywszy niegdyś granicę dzieciństwa, jak przekonywali czciciele „czucia i wiary", utracił wyjścia poza realność, przekroczenia progu Innego Świata.

Małoletni bohaterowie literaccy - artyści, wizjonerzy, mają „do­ stęp do prawd i tajemnic nieosiągalnych dla innych"3, są również, cytując Marię Janion, „niezbrukanym wcieleniem wytęsknionej ideal- ności"4. Dla wybrańców Muz: Orda z Nie-Boskiej komedii Zygmunta Krasińskiego, Beniamina z Poganki Narcyzy Żmichowskiej, bliskość Absolutu okazuje się zarówno darem jak i przekleństwem. Ich losy uosa­ biają podwójne doświadczenie generacji romantycznej z Heglowskim kultem wybitnych indywidualistów oraz młodzieńczym dynamizmem, napiętnowanym wszelako mai du siecle - widmem zwątpienia i śmier­ ci. Dopełnieniem a zarazem odwróceniem sielankowej wizji dzieciń­ stwa, znamiennej dla preromantyzmu (inspirowanej lekturą Emila J.J. Rousseau) było ponadto martyrologiczno-mesjanistyczne „Boskie dziecięctwo", symbolizujące los całego narodu, który miał przeżywać w myśl romantycznego światopoglądu podobną Chrystusowej Drogę

3 A. Kubale, Dziecko, [w:] Słownik literatury polskiej XIX wieku, red. J. Bachórz, A. Kowal-czykowa, Wrocław 1991, s. 199.

47

Krzyżową, opisywane w poezji Norwida, Ujejskiego czy też „ciem­ ne", „lucyferyczne" w późnych dramatach Słowackiego5. Ten wątek zapowiadał słynną koncepcję „grzesznego dzieciństwa", ogłoszoną w następnym stuleciu przez klasyka psychoanalizy Sigmunda Freuda. W romantycznej fascynacji zagadką dzieciństwa Anna Kubale dostrze­ ga wiele niekonsekwencji. Obraz podwójnej natury dziecka romantycz­ nego, w którym widziano zbawcę narodu albo „poetę przeklętego", zdaniem badaczki, wyprowadzi! pokolenie Krasińskiego na manowce wzajemnie wykluczających się interpretacji. Tęskniący za dziecięcym rajem poeci romantyczni skazali swoich bohaterów na wygnanie i sa­ motność, nobilitując ich odmienność, pozbawili, o ironio, przywilejów wieku. Kostium „dziecka romantycznego" ukrywał także często pa­ triotyczne mrzonki, nadzieje i rozczarowania dorosłych6.

Warto przypomnieć, iż wciąż obecny w kulturze i literaturze dla dorosłych mit dziecka-artysty, dziecka-poety nie jest wyłącznie dzie­ dzictwem romantyzmu. Zrodził się pod egidą włoskiego historiozofa połowy XVIII stulecia Giambattisty Vico, który wysuwając tezę o poe­ tyckiej i mitycznej zarazem naturze ludów pierwotnych, połączył poezję z dzieckiem. Koncepcja Vico znalazła swoją kontynuację nie tylko w epoce Byrona, powrócili do niej moderniści, utożsamiając po­ stawę dziecka z postawą artysty.

Centralne miejsce, nie tylko w romantycznej antropologii, małe dziecko zawdzięczało swej kosmogonicznej naturze, uosabiało prze­ cież prapoczątek, inicjalny stan człowieka, jeszcze rajski, czysty, zwia­ stujący dorosłość, wyrażający „pierwotny stan rzeczy". Obcy dziecku podział na ciało i duszę przezwyciężał skostniały Kartezjański dualizm świata. Stało niejako na granicy doczesności i nieśmiertelności, dlatego kultury pierwotne dostrzegały w nim pośrednika w kontaktach z za­ światami czy naturą. Usytuowanie dziecka w tzw. przestrzeni gra­ nicznej7, na co zwrócili uwagę pionierzy romantyzmu, przechowywała tradycja ludowa, powierzając niedorosłym bohaterom bajek wyprawy do piekieł, by odwagą i ciężką pracą odpokutowali grzechy swoich najbliższych. To uzasadniało inny pogląd, w myśl którego dziecko, dopóki nie opanuje mowy, widzi anioły i potrafi porozumiewać się

5 Por. A. Kubale, Dziecko, dz. cyt., s. 199-200. Inne przykłady „romantycznych dzie­ ci" Anna Kubale podaje w studium Dziecko romantyczne, Wrocław 1984. Por. też M. Piwińska, Dziecko. Fragment romantycznej biografii, „Twórczość" 1976, nr 8. 6 Por. tamże.

7 Termin Ewy Nowiny-Sroczyńskiej. Por. tejże, Przezroczyste ramiona ojca. Studium etno­

ze zwierzętami8. Wszystkie wymienione walory doskonale uchwy­ ciła wyobraźnia Jacka Malczewskiego, malarza urzeczonego roman­ tyczną wizją enigmatycznego dzieciństwa. Sceny z udziałem dzieci spotykających w realnym świecie anioły albo fauny, utrwalone m.in. na obrazie Aniele, pójdę z Tobą (namalowany pod wpływem wiersza Lenartowicza Za aniołem), ukazują charakterystyczną otwartość „wy­ jątkowego" dziecka na rzeczywistość metafizyczną i jego przymierze z Naturą. Mali bohaterowie obrazu Moje modele bez lęku czy zdziwie­ nia przyjmują obecność leśnego bożka w wojskowym płaszczu i dra­ pieżnych chimer9. Ewa Nowina-Sroczyńska w interesującym studium etnologicznym przypisuje „magicznemu dziecku" rangę uniwersalnej figury ludzkiej wyobraźni. Analizuje różne wcielenia niedorosłych bo­ haterów: od odmieńca Jasia-Jeżyka z baśni braci Grimm, „świętego dziecka" z wierzeń ludowych i tradycji chrześcijańskiej, poprzez dzieci pośredniczące między dorosłymi a zaświatami, po „absurdalne dziec­ ko" z Małej apokalipsy Konwickiego. Tworzą one, zdaniem badaczki, swoistą topikę, wyobrażeniowy portret „dziecka magicznego"10.

Topos „uświęconego dziecięctwa" zaszczepiła w świadomości chrześcijańskiej tradycja ewangeliczna. Podstawową wartość po­ czątkowego stadium życia Chrystus, a za nim pierwsi wyznawcy, upatrywał w niewinności utożsamianej z prostotą i niewiedzą, bę­ dących nie mankamentem, lecz największym atutem w teologicznej edukacji. Umiejętność bezwarunkowego zawierzenia Bogu, co z taką łatwością przychodzi dziecku, przeciwstawiano skłonnej do scepty­ cyzmu naturze dorosłego, przedkładającego częściej mądrość własną nad słowo Najwyższego. Wielokrotnie przywoływane słowa Jezusa:

8 Zob. tamże. Por. też P. Kowalski, Leksykon. Znaki świata. Omen, przesąd, znaczenie, War-szawa-Wrocław 1998, s. 109-118 (tu hasło: Dziecko). Pogląd, że to głównie dzieci widzą i rozmawiają z aniołami, że mają wyjątkową wrażliwość dzięki percep­ cji obejmującej „obszar" między snem, marzeniem a rzeczywistością, dość po­ wszechny w świadomości ludowej, nadal funkcjonuje w pewnych kręgach (por. A. Grtin, Każdy ma swojego anioła, przel. K. Zimmerer, Kraków 2001).

9 Malczewski namalował kilka płócien przedstawiających spotkanie wiejskich pastusz­ ków z Aniołem Stróżem. Godne szczególnej uwagi są tu dzieła: tryptyk Za anio­

łem, Anioł i pastuszek, Do sławy. Wizję dzieciństwa w malarstwie Malczewskiego omawia Urszula Makowska w szkicu Dziecko to malarstwie polskiego modernizmu, [w:] Mit dzieciństwa w sztuce młodopolskiej, red. ). Papuzińska, Warszawa 1992, s. 21-25. Por. również Dziecko w malarstwie polskim od XVI do końca XIX wieku ze

zbiorów muzeów polskich [katalog wystawy], Warszawa 2004, s. 40-41.

10 Zob. E. Nowina-Sroczyńska, dz. cyt., s. 202. Pojęcie „dziecka magicznego" E. No­ wina-Sroczyńska zapożyczyła z prac francuskiego socjologa Philippe'a Ariesa, autora przełomowej rozprawy Historia dzieciństwa.

49

„ktokolwiek nie przyjmie Królestwa Bożego jako dziecię, nie wejdzie do niego", uczyniły powrót do puerylnego nieskalania grzechem i bezwarunkowej wiary przepustką do osiągnięcia szczęścia wiecz­ nego11. Scalenie dzieciństwa z sacrum przypieczętowały jednocześnie przekazy apokryficzne, gloryfikujące okoliczności narodzin Bożego Dzieciątka. Szczególnej opieki Opatrzności nad maluczkimi dowo­ dzi w powszechnym mniemaniu siła dziecięcej modlitwy, która zy­ skuje większy posłuch w niebie aniżeli prośby dorosłych wiernych. Niebiańskość w potocznej świadomości wymieniała się synonimicz- nie z dziecięctwem (nie dzieciństwem jako takim). Miejscem natural­ nie przynależnym, zwłaszcza małym dzieciom, były „górne rejony", żywiołem zaś powietrze, nie dotyczyło ich Newtonowskie prawo gra­ witacji. Ten na poły transcendentny status potwierdzają wyjątkowe predyspozycje do przeżywania objawień i cudów. Za ich pośrednic­ twem komunikuje się ze światem Matka Boska (słynne XX-wieczne objawienia w Lourdes, Fatimie czy La Salette były wszak udziałem młodych pastuszków). W akcie epifanii naiwność, brak uprzedzeń, wiara i prostota, wszystkie metrykalne „niedostatki", okazują się naj­ większymi atutami12. Wyobraźnię „ludzi z gminu" zdominował za­ tem tkliwy obraz maleńkości jako swobodnego poruszania się między niebem a ziemią, pełnej radosnego upojenia bliskością Boga. Nad gło­ wami wiernych w kościołach obok Świętej Trójcy, zastępów aniołów i świętych, zwiewne, złotowłose cherubinki głoszą chwałę Pana w dy­ namicznych pozach ze śpiewem na ustach.

Dzieciństwo kojarzyło się równocześnie ze stanem rajskiego nie- zróżnicowania, amorficzności, stąd brał się obojętny stosunek do bez­ grzesznej dziecięcej nagości. Taka wizja rzutowała z kolei na pajdial- ną ikonografię. Renesansowi malarze Hans Hołbein, Sandro Botticelli (odkryty na nowo w połowie XIX wieku przez Johna Ruskina) czy Rafael umieszczali na swoich płótnach niemowlęta, skrzydlate aniołki, eteryczne, często nagie amorki jako symbole czystości i autentyzmu. Obecność skrzydeł sygnalizowała natomiast sylficzną stronę dziecięcej

11 Warto przypomnieć, że odmienną wizję „początkowego stanu" człowieka prezentuje św. Paweł, znany z bardzo wnikliwej interpretacji dziecięctwa Bożego. W swoich

Listach traktuje niedojrzałość jako przeszkodę utrudniającą przyjęcie prawd wia­ ry, konfrontuje z dojrzałością, która oznacza dlań gotowość bycia świadomym chrześcijaninem. Por. ks. A. Banaszek, Biblijny obraz dziecka i jego implikacje mo­

ralne, [w:] Dzieciństwo i sacrum. Studia i szkice literackie, t. 1, red. J. Papuzińska, G. Leszczyński, Warszawa 1998, s. 25-36.

psyche13. Symbolizowały odradzanie się oraz ponowne odnalezienie Boga przez człowieka. Sztuka od wieków w toposie dziecka wyrażała przecież tęsknotę za powrotem do raju ziemskiego, za czasem har­ monii, dobra i swobody. Sentymentalizm delikatnych istot, malowa­ nych w XVIII i XIX stuleciu, przekreślił ostatecznie fin de sićcle sym­ bolicznymi portretami małych melancholików o głębokim spojrzeniu (Stanisław Wyspiański, Olga Boznariska) bądź poruszającymi wizjami dzieci-marionetek pędzla Witolda Wojtkiewicza14.