• Nie Znaleziono Wyników

Do A.C. i do Z.K102., których p r a w d z i w i e kocham i szanuję, i poważam.

„…Ale już czas rozejścia… ja, abym zmarł, wy – abyście w życiu pozostali – Kto z nas dział lepszy wybrał? To jeszcze dla wszystkich tajemnicą, wyjąwszy dla Boga”.

Apolo: S o k r a t e s a103.

101 Artykuł pod tym tytułem (pochodzącym od autora), znaleziony półtora miesiąca temu w papierach po Auguście Cieszkowskim, napisany jest na trzech stronach wielkiego 4-o; na czwartej ad-res: „A monsieur le comte Auguste Cieszkowski. Paris. Boulle-wards (sic!) des Italiens. Hotel de Bade”. Następuje na tejże stro-nie jeszcze dopisek: „D o b r o   cenię we w s z y s t k i m, nawet w  s o b i e. C. N.” [przyp. wyd.].

102 Adresatami tekstu Norwida byli A.C.  – August Cieszkowski (1914–1894) – filozof, którego Norwid poznał w Warszawie na początku roku 1841, oraz Z.K.  – Zygmunt Krasiński  – poeta, dramatopisarz poznany przez Norwida w Rzymie w 1848 roku.

W chwili pisania przez Norwida szkicu Jasność i ciemność, to jest w roku 1850, zarówno Cieszkowski, jak i Krasiński znajdo-wali się w Paryżu i spotykali się z Norwidem, zarzucając mu

„ciemność” jego utworów.

103 „Apologia” [przyp. wyd.]. Motto pochodzi z  dialogu Platona Obrona Sokratesa.

– Nie bronię się z zarzutu, iż c i e m n y jestem w piś-mie moim – zarzutu, który nie zaprasza do porozuw piś-mienia się, ale o d p y c h a   o s t a t e c z n i e   – bo jakimże języ-kiem tłumaczyć się może ktoś, którego języka niepodobna zrozumieć – ?

Nie bronię się więc, bo naturalnie bronić się nie mogę – bo o d p o w i a d a j ą c, muszę wierzyć, że mówię zrozumiale – bo odpowiadając, nie odpowiadam, lecz za-przeczam samą akcją mówienia.

Nie bronię się więc, ale z a p r z e c z a m o s t a t e c z -n i e   – choćby dlatego, że się bro-nię.

*

A czynię to z powodu, że i na Was przyjdą te zarzuty – kiedyś – czasu swojego.

*

Że zaś zaprzeczam ostatecznie i nie polemizuję, więc będę mówił, że to a to tak jest – będę po prostu twierdził jak o rzeczach, o których niezachwianie jestem przekonany – jak o rzeczach, za które najboleśniej cierpiałem od dziecka aż do dziś.

*

Unikanie c i e m n o ś c i   w wysłowieniu jest kierunkiem, który w tej chwili sam się pożera własną bez=twórczością swą – kierunkiem, którego myśl polska przyjąć nie może bez pokalania się, bez zajścia w brudne długi, na jakich się właśnie łamie ten kierunek.

Ci, którzy nań myśl polską naprowadzą, sami od jej aplikacji zginą albo się tłumaczyć będą my ś l a m i  t y m i, k t ó r e w   t e j c h w i l i   k r e ś l ę.

Które może wpierw rzucą, ale których zawezwą potem.

Bo u n i k a ć = c i e m n o ś c i = w y s ł o w i e n i a   jest toż samo, co s z u k a ć j e j.

Ś w i a t ł o ś ć (bowiem) w  c i e m n o ś c i a c h ś w i e -c i, a   -c i e m n o ś -c i   j e j n i e o g a r n ę ł y.

I każda inna światłość nie jest z tej światłości – ale z tej, której koniec – która się pożera sama sobą – która się potępia sama sobą, co dzień, co gazeta, co cytacja… Aż się zniszczy i pozrze.

A wtedy S ł o w o wstanie te, którego wszyscy pragną, chcą – Słowo, które pieśniami opiewałem104 – i za które kuglarzem, nieukiem i wariatem jestem.

Bo Polska nic od tego kończącego się słowa wyglądać już nie może, a o ile wyglądać będzie, o tyle dłużej n i e b y ć – to jest boleć b e z=m y ś l n i e będzie.

I cała właśnie przyczyna opóźnienia jej egzystencji stąd jest.

Stąd – że przepaść pomiędzy narodem a społeczeń-stwem105.

Stąd – że naród na onym s ł o w i e n o w y m, które do życia idzie, a społeczeństwo na onym obłamującym się dokoła – na onym s ł o w i e s t a r y m uporczywie się sklepi – i gdyby kto pragnął je oświecić w tym względzie – to odepchnie jak najostateczniej.

104 Pieśni społecznej cztery stron, Poznań 1849 (napisanej w 1848) i jej kolejne części, wówczas jeszcze niewydrukowane Trzy py­

tania (Niewola, 1849) oraz Psalmów – psalm (1850).

105 Kiedy ja to o społeczeństwie polskim mówię, to dlatego, żem od tego społeczeństwa więcej niż ktokolwiek odebrał. C.N. [Jak wiadomo, Norwid uważał Polskę za najdoskonalszy naród i za najlichsze społeczeństwo – przyp. wyd.].

To tylko co r o z = u m n e (to jest, k o n s e k w e n t -n i e = g ł u p i e) za cel może mieć jas-ność – ale jas-ność j a k o  c e l czyni, że właśnie staje się tym, co Pismo Świę-te zowie c i e m n o ś c i ą = z e w n ę t r z n ą, gdzie płacz i zgrzytanie zębów106. I dlatego to jasna szkoła Voltaire’a107 np. tymi ciemnościami zewnętrznymi dla jasności swej bardzo zaprzątnęła. I wszystkie inne szkoły j a s n e toż uczyniły i tym zginą (w s z t u c e, sztukę zabiły).

To tylko co m ą d r e (to jest G ł u p i e = k o n s e -k w e n t n i e) za przymiot, a nie za cel ma jasność, a za przymiot drugi oną c i e m n o ś ć, w której świeci, oną ciemność, która obrysowaniem i konturnem [!] kształtu prawdy jest, a której to tak zawarowanej obrysowaniem i konturnem [!] prawdy drugi przymiot ś w i a t ł o   kolo-rem jest. Dając tym sposobem p e ł n ą c a ł o ś ć  – kształt skończony nieskończonego rdzenia swego108.

I tak to są psalmy Dawidowe109 – Dant, do dzisiaj ciem-ny w wielu miejscach110 – Schackespeare (sic!)111, Zygmunt

106 Mt 8, 12: „A synowie królestwa będą wyrzuceni w ciemności zewnętrzne, tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”.

107 Szkoła jasna, to jest racjonalistyczna, kierująca się wyłącznie rozumem, której przedstawicielem był Wolter.

108 Jan Potocki  – wielki filozof polski zdaje się to przeczuwać, utrzymując, że słowo k u l ą jest [wyrysowana kula  – przyp.

wyd.]  – tu, i  turbiliony Deskarta (tak!) ważną też grają rolę [przyp. – C.K.N.].

109 Norwid był ich wielbicielem, cytaty z nich często umieszczał jako motta swoich wierszy i sam zatytułował jeden ze swoich ciemniej-szych utworów Psalmów – psalm (dedykując go Cieszkowskiemu).

110 Norwid pisał o języku Dantego Alighieri (1265–1321), wybitne-go włoskiewybitne-go poety, w piątej lekcji O Juliuszu Słowackim: „Dla Danta stworzono osobny wyraz dantesco, co znaczy: «zawile, ciemno i niezrozumiale»”.

111 William Szekspir (1564–1616)  – poeta, dramaturg, aktor, po-wszechnie uważany za jednego z najwybitniejszych pisarzy lite-ratury angielskiej.

Krasiński112 – niekiedy August Cieszkowski113 – często Boh-dan Zaleski114 – prawie zawsze Mickiewicz115. – A dawniej – Sokrates, który nie mogąc się jasno wytłumaczyć, umrzeć musiał116 – Plato, Cyceron nawet (De natura deorum117), Epiktet118 – Święty Paweł119 – Święty Jan Apokaliptyk120 itd.

Dalsze tych pojęć konsekwencje są n i e s k o ń c z o n e j w a g i   d z i s i a j, wszystkie w jednej ciemnej książce pod tytułem Ni e b o s k a   Ko m e d i a121 we wstępie, który do dziś dla większości w Polsce niezrozumiały,

nadmienio-112 Norwid o języku Krasińskiego pisze w piątej lekcji O Juliuszu Słowackim (Paryż 1861): „Zygmunta Krasińskiego prawie połowa pism niezrozumiałą pozostaje”.

113 Jako autor księgi filozoficznej Ojcze nasz. Pierwszym opubliko-wanym fragmentem Ojcze nasz był Wstęp, wydany anonimowo jako t. 1 Ojcze nasz w Paryżu w roku 1848, a następnie w Pozna-niu w roku 1870.

114 Norwidowi chodzi o rzadkie utwory poetyckie Józefa Bohdana Zaleskiego (1802–1886), głównie o jego poemacik Przenajświęt­

sza rodzina oraz kilka wierszy z cyklu Modlitwy i hymny.

115 W piątej lekcji O Juliuszu Słowackim Norwid pisze: „Bohate-rem Dziadów jest głęboko czujący człowiek, miany za obłąka-nego przez ludzi małych […]. Tak wystąpił Mickiewicz, którego utworów część spora i dzisiaj jeszcze nie jest jasna, a był sławny i jest sławny”.

116 Aluzja do okoliczności śmierci Sokratesa, będących skutkiem niezrozumienia jego filozoficznego przesłania. Por. także słowa poety: „To niegdyś Sokrat dowodząc Atenie – nie umarł – skoń-czył tylko dowodzenie” (C.K. Norwid, Niewola, 1849, w. 51).

117 De natura deorum [O naturze bogów]  – szczególnie cenione przez Norwida dzieło Cycerona (106–43 p.n.e.) – rzymskiego filozofa.

118 Epiktet z Hierapolis (ok. 50 – ok. 130) – filozof stoicki.

119 Norwid przywoływał św. Pawła nie tylko jako autora trudnych listów, ale także jako teologa, piszącego o światłości tych, „któ-rzy są w ciemnościach” (Rz 2, 19).

120 Św. Jan Ewangelista – autor księgi Objawienia (Apokalipsy), peł-nej zagadkowych obrazów i alegorii.

121 Dramat Zygmunta Krasińskiego z 1833 roku.

ne – są to n a j w a ż n i e j s z e, jakie dziś dośledzić moż-na, rzeczy. Z wystąpieniem Polski bliskim nierozłącznie zjednane. Te rozwinąć chciałem i w tym celu kontrakt z Adamem Potockim122 uczyniłem, ale ten pan nie nabrał jeszcze wprawy123 w mecenasowski piękny zawód i nie umie szanować pióra mego124. Zresztą, pieniądze zawsze służą mi do odpoczywania po czasie bez=pieniężnym, i tak kończą się siły.

Mówię, że tak jest – bo tak jest – że i bez polskiego pióra, a tym więcej bez tego, którym piszę, samo pożeranie się wzajemne m ą d r o ś c i   r e z u l t a t ó w   do m ą d r o -ś c i = p r z y c z y n naprowadzi. Więc będę sobie patrzył z dala – Inwalida intencji!

*

Cały ruch, który niepokoi Ludzkość dzisiejszą, z m y -ś l i   p o l s k i e j wyszedłszy, naturalnie i przez my-śl pol-ską ostateczną względem periodu125 swego odbierze

solu-122 Adam Józef Potocki (1822–1972) – konserwatywny polityk ga-licyjski, który dążył do przeniesienia ośrodka polityki polskiej z Paryża do Krakowa i w tym celu pertraktował z Hotelem Lam-bert; współzałożyciel czasopisma „Czas”.

123 Jak wszyscy hojni ludzie, f a w o r y z u j e nie o c e n i a, co i  jednej, i  drugiej stronie niewygodne i  ubliżają ce [przyp.  – C.K.N.].

124 Chodzi o  zawartą w  1850 roku umowę między Norwidem a hr. Adamem Potockim, w ramach której hrabia deklarował wypłaty w ratach pieniężnych za dostarczane mu kolejne części pisanej przez Norwida Historii (i teorii) sztuki. Kontrakt zerwał Norwid w  1851 roku, urażony protekcjonalnym tonem listów Potockiego.

125 Period – okres.

cję126. Drogi k’temu prostować za obowiązek w części swej uważałem, i może się podoba Panu Bogu, że jeszcze nie zaśpię. – Drogi, mówię, prostować i o prawdzie ś w i a d -c z y ć t y l k o, bom sam nie jest prawdą. Ale przewiduję jedną rzecz – to jest:

Że jak ten, który dał początek temu całemu rucho-wi, przy skonaniu dopiero poczęcie rozjaśnienia się myśli swojej widział – a prawie, iż cudzoziemcom porzucony od swoich (mówię o Koperniku127) – tak jest podobieństwo, że i odpowiadające mu zamknięcie sprawy jego skończy.

*

Naturalnie – kto? – nie wiem – ś w i a d c z ę t y l k o o   p r a w d z i e, której dla zewnętrznych drobnostek jak nerwowa kobieta nie opuszczam.

C y p r i a n K a m i l N o r w i d. 1850128.

Józef Ujejski