• Nie Znaleziono Wyników

Nie pamiętam, kto puścił pierwszy w  kurs potworne pojęcie „niezrozumialstwa” i nawet nie chcę wiedzieć – musiałbym bowiem tego kogoś w pewien sposób znie-nawidzieć, a nienawiść, poza tym, że jest uczuciem prze-ważnie podłym, jest także upokarzająca, przynajmniej dla pewnych typów psychicznych. Tak nienawidzę przy-najmniej pojęcie, a nie człowieka, co jest, zdaje się, formą szlachetniejszą tego uczucia. Są jednak tacy, dla których jest ono najistotniejszym motorem działania i nawet bywa często przez rykoszet czymś twórczym, zwłaszcza w życiu społecznym. Ale w sferze intelektu trzeba je tępić bez-względnie.

„Niezrozumialstwo” jest pojęciem, które nie waham się nazwać zbrodniczym. Godzi ono przede wszystkim w całą moją osobistą działalność, artystyczną i teoretycz-ną, przy czym w zetknięciu z moją strukturą psychiczną dysocjuje się ono na dwa swoje odrębne znaczenia: nie-zrozumialstwa artystycznego i pojęciowego i wyraża ra-czej postawę bierną, przyjmującego artystyczne wrażenia

171 W pierwodruku wydrukowano błędnie: „wstępnym”. Por. spro-stowanie S.I. Witkiewicza w artykule Dalszy ciąg o wstrętnym pojęciu „niezrozumialstwa”, „Przegląd Wieczorny” 1927, nr 148, s. 3 (zob. Teksty źródłowe, s. 197, przypis 177).

lub idee, niż czynną – tworzącego. Nie twierdzę że nie ma rzeczy pojęciowo niejasnych i artystycznie nie mających cechy konstruktywności. Można te właściwości wykazać ze swego osobistego punktu widzenia przy pomocy od-powiedniego aparatu pojęciowego, o ile oczywiście się go posiada. Ale ogólnikowe wprowadzenie ogólnego pojęcia

„niezrozumialstwa” przez ludzi nie posiadających kwa-lifikacji ani w jednym, ani w drugim kierunku i opiera-jących się na nie udowodnionym autorytecie w danych sferach, daje broń w rękę nieukom i w tym nieuctwie ich umacnia – jest społecznie szkodliwym. Byle dureń ma prawo nazwać daną teorię „niezrozumialstwem”, bo on, ten dureń, jej nie rozumie, i byle inteligent może określić dane dzieło sztuki jako niezrozumiałe dla niego z punktu widzenia treści, bo jest zupełnie nie nastawiony na przyj-mowanie artystycznych wrażeń.

„Niezrozumialstwo” artystyczne przede wszystkim jest wynikiem braku artystycznego nastawienia u publiczności i u krytyki, braku artystycznej kultury, czego przyczyną jest ogólne zawrócenie głów fałszywą estetyką, u nas raczej brakiem jakiegokolwiek systemu, przy podświadomym realistycznym założenia według którego każdy może być tak samo kompetentnym sędzią w sferze sztuki jak do-wolny krytyk: widzi dzieło sztuki i porównywa zawarte w nim wyobrażenia i idee ze swoim często ciasnym wy-cinkiem rzeczywistości i równie ciasnym światem myśli i sądzi – i niech mu Bóg przebaczy, bo ja nie mogę. Zarzut

„niezrozumialstwa pojęciowego”, stawiany np. mnie przez niektórych „wrogów”, jest przede wszystkim wynikiem niedokształcenia ich w tych sferach, w których powinni czuć się jak u siebie. Powodem tego stanowiska jest także:

a) zwykły konserwatyzm myślowy ludzi zachodzących za horyzont swoich przeznaczeń i chcących bez wysiłku utrzymać się na przodujących stanowiskach, b) starczy strach nowości, zmuszających do rewizji pojęć – każdą

nową ideę nazywa się pogardliwie „nowinkami”, wykazuje się chęcią małpowania Zachodu czy Wschodu i stara się ją zlekceważyć172, c) brak zaufania we własne siły, d) wyż-szy jeszcze, charakterystyczny obecnie dla nas, Polaków, brak zaufania do samych siebie, jako do Polaków właśnie, e) konieczność autorytetu z zewnątrz (odwrotność wy-padku (b)) lub oficjalnej krajowej marki dla danej idei, f) brak znajomości filozofii i niemożliwość uporania się wskutek tego z subtelniejszymi problemami i płynąca stąd bezsilna wściekłość (Co innego jest napisać, skądinąd bar-dzo może nawet ciekawych, 30 tomów np. o charakterach w komediach Fredry, a co innego jest myśleć filozoficznie i mieć do tego pewne podstawy na tle znajomości zasad-niczych linii filozoficznej myśli)173, g) chęć ukatrupienia wszystkiego, co nie jest wyrazem największego banału, jako czegoś zdrożnego, w imię zasady: „jeśli ja tego nie wynalazłem – nic nowego w ogóle, danego związku fak-tów czy danej idei – niech ginie ten, który to zrobił.

Gdy-172 „Man bleibt nur jung unter der Voraussetzung, dass die Seele sich nicht streckt, nicht nach Frieden begehrt”. F. Nietzsche [przyp.  – S.I.W.]. Tłumaczenie cytatu: „zachowuje się swą m ł o d o ś ć jeno pod tym warunkiem, że dusza nie ulega i spo-koju nie łaknie…” zob. F. Nietzsche, Zmierzch bożyszcz, czyli jak filozofuje się młotem, przeł. S. Wyrzykowski, Warszawa 1906, s. 34.

173 Rozumiem pod filozoficznym myśleniem ugruntowanie świato-poglądu w pojęciach stałych, w przeciwieństwie do babrania się w życiowych kontyngencjach [przyp. – S.I.W.]. Por. na ten temat artykuły Witkiewicza: O znaczeniu filozofii dla estetyki i krytyki,

„Przegląd Wieczorny” 1927, nr 116 (przedruk w: idem, O zna­

czeniu filozofii dla krytyki i  inne artykuły polemiczne, oprac.

i  przypisami opatrzył J. Leszczyński, posłowie B. Dziemidok, Warszawa 1976, s.  350–354); O polemice i  wrogach, „Przegląd Wieczorny” 1927, nr 116 (przedruk w: idem, O znaczeniu filo­

zofii…, s. 342–349); O stosunku wykształcenia literackiego i fi­

lozoficznego artystycznego krytyka, „Przegląd Wieczorny” 1927, nr 132 (przedruk w: idem, O znaczeniu filozofii…, s. 355–360).

bym to zrobił ja – to co innego”, h) pochodząca z tego stanowiska nieuczciwa krytyka, połączona z przekręca-niem idei przeciwnika, z programowym niezrozumiez przekręca-niem, i z odpowiednim przedstawieniem go tłumowi, raczej nie tego przeciwnika, tylko stworzonego przez siebie dla wy-gody manekina, który go ma uosabiać, i) strach, aby nie być nabranym – to najgorsze świadectwo intelektualnej niepewności, a nade wszystko lenistwo umysłowe, do-prowadzone u nas jako zjawisko zbiorowe wprost do po-tworności. Więcej odwagi i ambicji trzeba by – ale odwaga objawia się u nas przeważnie we wzajemnym wylewaniu pomyj na głowę, a jedyną ambicją jest pokonanie wroga bez względu na środki, których się do tego używa.

Twierdzę, że cała sztuka od początku świata, nawet wtedy, kiedy stanowiła niezróżniczkowany blok z religią, działała na współczesnych tak jak i na nas przez formę, mimo że element formalny jako taki nie był pojęciowo ani nawet bezpośrednio wyodrębniony. Nieistotne, życiowe różnice sztuki różnych epok zanikają, gdy się z dostatecz-nie szerokiego punktu widzenia na z dostatecz-nie spojrzy, ale trzeba go znaleźć – wydaje mi się, że takim punktem widzenia, i to jedynym, jest stanowisko formalne. W ciągu całej hi-storii mamy do czynienia z czymś, co mimo różnic treści trwa jako jedno, tożsame ze sobą zjawisko, podobnie jak odwieczne religie, a od czasów greckich filozofia i nauka, albo stały charakter zmian społecznych, chociaż te ostat-nie może więcej wykazują zmian zasadniczych od prymi-tywnej organizacji klanowej, przez państwa od Egiptu do Rewolucji Francuskiej, aż do zaczątków samorządzącej się masy naszych czasów – stałym jest wydzielanie indywi-duum przez społeczeństwo i następne pożeranie go, przy czym siła organizacji wzrasta nieograniczenie. Tylko sto-jąc na stanowisku życiowego i historycznego przypadku, możemy twierdzić, że sztuka egipska np. i nasza są to dwie zupełnie różne rzeczy. I religia, i sztuka mają jedno źródło

w metafizycznym niepokoju i rozdzielając się i rozchodząc w rozwoju ludzkości, zachowują w sobie elementy wspól-nego początku – pierwsza jest tworzeniem konstrukcji różnorodnych uczuć metafizycznych, pochodnych od bez-pośrednio danej jedności osobowości, w symbolach, dru-ga tworzeniem konstrukcji form, działających bezpośred-nio, jako wyraz podstawowego stanu tej jedności. W miarę rozdzielania się konstrukcji formalnej od symbolicznego, pojęciowego ujęcia uczuć religijnych, jako materiał sztuki zostają zużyte powoli wszystkie sfery wewnętrznego życia danego tworzącego osobnika, a nie tylko uprzywilejowa-ne z początku stany religijuprzywilejowa-ne. Ten materiał, ta treść dzieł sztuki nie wykracza z początku poza względnie normalne ujęcie rzeczywistości – wystarcza ono dla danego stopnia komplikacji konstrukcji formalnych. Nie podlegający ana-lizie, lity blok dawnej sztuki, mniej więcej zgodnej z rze-czywistością, nie niepokoił współczesnych ludzi, którzy przyjmując artystyczne wrażenia bardziej od nas bezpo-średnio i nieświadomie, nie zajmowali się pojęciowym ich ujęciem, nie mieli na to odpowiednich środków. Tłuma-czenia estetycznych wzruszeń, o ile są, opierają się z powo-du niedostatecznej introspekcji na życiowych podstawach.

Dopiero w okresie upadku sztuki, w którym jak na złość zjawiają się doskonalsze pojęciowe środki, powstaje gene-tyczna lub wprost dogmatycznie-naturalisgene-tyczna estetyka, która przez fałszywą pseudonaukowość i ten charaktery-styczny dla pozytywizmu strach przed metafizyką fałszuje cały problemat istoty sztuki. I kiedy wreszcie zaczyna się odrodzenie sztuki formalne w naszych czasach, następuje to fatalne nieporozumienie między krytyką, publicznością i sztuką trwające dotąd i którego końca na razie nie widać.

Krytycy, a z nimi publiczność obca przeważnie sztuce, w znaczeniu formalnego piękna, nie może się pogodzić z tym, że ten jej mizerny światek pospolitych doznań i przeżyć został z lekka choćby wykrzywiony

i przekształ-cony. Wykrzywienie to jest często złośliwe przez nie - współmierność artystycznego przeżywania z szarzejącą od wewnątrz, w pozornym bogactwie wynalazków, techniki, udogodnień życiowych i doskonałości środków wzajem-nego tępienia się, rzeczywistością. Dlatego to, z punktu widzenia życiowego, w pierwszym, stadium cały świat nowych form zaliczony został do karykatury i groteski, bez uwzględnienia czysto-artystycznych wartości, i za-kwalifikowany jako niższy gatunek sztuki w stosunku do sztuki dawnej, przedstawiającej jako uboczny produkt życie bez wyraźnej deformacji, w nietkniętym jego życio­

wym, nie artystycznym pięknie i różne „wielkie idee”, bez uświadomienia sobie tkwiących w nich sprzeczności. Te wielkie idee wolnościowe, począwszy od rewolucji fran-cuskiej aż do Wielkiej Wojny mamiły swą pozorną pro-stotą mózgi wszystkich krótkowzrocznych idealistów, aż póki życie nie wykazało czarno na białym, że są one tylko

„pierwszym przybliżeniem”, poza którym kryje się całe morze nowych komplikacji i możliwości znęcania się jed-nych ludzi nad drugimi. Różne słowa, których znaczenie wyprute dawno staramy się spotęgować, pisząc je przez wielkie litery, straciły swoją wartość – zmienił się materiał napięć dynamicznych w poezji i teatrze i z powodu niewy-starczalności niezdeformowanej rzeczywistości wszystko zaczęło przechodzić w sferę sztuki, trzeszczeć174 w wią-zaniach i rozsadzać ramy, ukazując znowu jako produit secondaire175 całą komplikację i sprzeczności dzisiejszego świata w karykaturze. Oczywiście nie każdy wychowany na realizmie może przyzwyczaić się do tego gatunku na-pięć dynamicznych i nie każdy widzi sens samego

zdefor-174 Por. dokonaną przez autora (w P.S. artykułu Dalszy ciąg o wstrętnym pojęciu „niezrozumialstwa”, s. 4 (zob. Teksty źródło­

we, s. 209) korektę tego zdania.

175 Produit secondaire (fr.) – produkt uboczny.

mowanego materiału twórczości artystycznej ukazującego nam spotęgowaną i przesadzoną współczesność. Wtedy to zaczynają wietrzyć krytycy „niezrozumialstwo”, nie mogąc swymi środkami umysłowymi ująć zawiłej treści i będąc zupełnie nieczułymi na stronę formalną sztuki. Istotna linia rozwoju form artystycznych odbiegła od normalnego obrazka rzeczywistości, w którego wymiarach dzisiejsza rzeczywistość nie jest nawet w stanie się zmieścić – uka-zana en bloc176 w skrócie, nie w kolejnych obrazach, musi się deformować, nawet poza samym problemem formy.

Sądzę, że jest to transformacja ostatnia.

Ale czy to, że współczesne poszukiwania w sferze for-my nie wydały dzieł odpowiednich wielkością dawnym, nie jest winą braku atmosfery dla twórczości, o którą nie postarała się zatęchła w realizmie i fałszywie pojmowanej dodatniości ideowości krytyka i estetyka, raczej starała się zdusić wszelkie zaczątki, tak artystycznego, jak i ideowego w estetycznym kierunku konstruktywizmu i nie pozwala-jąc dosłownie rozwinąć się pewnym artystom w najistot-niejszy dla nich sposób. Zamiast stworzyć warunki dla tego ostatniego podrygu sztuki najlepsze, starano się ten wybuch jedynego piękna zatłamsić brudnymi szmatami – jedną z takich szmat jest właśnie pojęcie „niezrozumial-stwa”. Felieton spuchł mi – dalszy ciąg nastąpi.

P.S. W ostatnim artykule zamiast słowa „ezoteryczne”, wydrukowano „erotyczne” – w zdaniu o oddalaniu się sztuki od powszechności.

176 En bloc (fr.) – całkowicie, w całości.