• Nie Znaleziono Wyników

Kazanie o życiu i śmierci królowej Jadwigi

W dokumencie Kazania funeralne (Stron 29-47)

Pan daje śmierć i życie, w grób wtrąca i zeń wywodzi (1 Krl 2, 6).

[1] Nieśmiertelny i nieograniczony Bóg uczynił człowieka istotą rozumną,

uczy-nił go niezwykle kształtnym i harmonijnie zbudowanym, uczyuczy-nił go takim, że gdyby człowiek nie dopuścił się grzechu, zachowałby życie wieczne, żyjąc zaś nieustannie, na zawsze przylgnąłby do Boga, na zawsze przylgnąłby do tego, który jest nieśmier-telny. Życie jego trwałoby bez końca i nigdy by nie zaznał goryczy śmierci; albo-wiem gdyby nie zgrzeszył ‒ z dala od niego trzymałyby się choroby, z dala wrodzo-ne słabości i skłonności do występku, z dala odeń byłyby łzy, z dala smutek, z dala jakakolwiek ułomność. Ale człowiek popełnił grzech i dlatego został odepchnięty przez Boga, wyrzucony z raju, pozbawiony radości, odsunięty sprzed oblicza Pań-skiego. Pozostał tułaczem i wygnańcem na ziemi, gdzie na skutek grzechu wszyst-ko niebawem wypowiedziało mu wojnę: i niebo, i ziemia, powietrze, ogień i woda, burze, spiekota i upał, lęk i trwoga, smutek i rozpacz, aż w końcu nie było już ni-czego, co by nie stanęło do walki przeciw człowiekowi.

[2] I rzeczywiście, niejako prawo i zasada grzechu sprawiły, że wszystko teraz

wy-wołuje w człowieku niepokój, wszystko go uciska i dręczy, on zaś trapiony różny-mi smutkaróżny-mi, ciężkiróżny-mi chorobaróżny-mi nigdzie nie znajduje wytchnienia, nigdzie opar-cia, ale bez ustanku musi się trudzić, opada z sił, ginie. W sobie i z sobą toczy walkę, jako że w nim zmagają się żywioły: zimno z gorącem, wilgoć z suchością, dopóki nie zostaną zerwane więzy łączące duszę z ciałem. Rozważając to, prorok powiada: Czyż jest jakiś człowiek, który by żył a nie widział śmierci? – jakby mówił – nie ma takiego, ponieważ prawem grzechu przychodzi śmierć [por. Ps 88, 49].

[3] My zaś, skoro wszyscy jesteśmy grzesznikami i wszyscy błądzimy jak owce bez

musimy umrzeć. Jeśli zatem każdy zastanowi się, dokąd zawiodła go własna droga i dokąd prowadzi, nie zdziwi się, że widzi jej kres, do którego bez wątpienia spo-dziewa się dotrzeć. Dlatego człowiek nie powinien żywić obawy, że nie można tego wcale uniknąć. Jeśli przywilejem, właściwością i zasadą jakiejś rzeczy jest sprawianie przyjemności, to również śmierć, wynikająca z grzechu, mając szczególne uprawnie-nia w stosunku do wszystkich ludzi, musi zachować te swoje przywileje.

[4] Lecz żeby nikt nie doznał przykrości, niech każdy spokojnie oczekuje

swe-go końca i to niech będzie dla nieswe-go pociechą, że najpewniejszą rękojmię złożył w Panu, który jako prawy sędzia przeznaczył dla nas wieniec sprawiedliwości. On to bowiem kiedy chce, zsyła śmierć i daje życie, według swej woli wtrąca do gro-bu i zeń wyprowadza, gdzie chce, tam wyznacza człowiekowi dowolne miejsce. Powiadam: on sam zsyła śmierć, ponieważ się godzi, abyśmy umierali, gdy zacho-wując prawo przyrodzone, uwalnia nas odeń, ale też daje życie dzięki swej łasce, ponieważ jest rzeczą ze wszech miar godziwą, aby nasze ciało, jak i dusza, zosta-ły wynagrodzone przez niego za walkę, jaką toczymy. On jest także tym, który wiedzie do głębokości czyśćca wszystkich wymagających oczyszczenia – Boska sprawiedliwość nie pozostawia żadnego zła bez kary – oczyszczonych zaś wy-prowadza, aby odebrali stosowną do ich zasług nagrodę.

[5] Skoro jednak Pan zsyła śmierć, sługa nie ośmieli się Go zapytać: Dlaczego

tak czynisz? Nie przystoi bowiem słudze przymuszać Pana, aby spełniał upodo-bania sługi. Jeśli Pan daje śmierć, jest również tym, który daje życie.

[6] Kiedy sługę zasmuca myśl o śmierci, niech raduje się z życia; gdy

przera-ża go piekło, niech wierzy w możliwość powrotu do nieba. Jeśli władca wzywa kogoś niespodziewanie i w tajemnicy, aby ten odebrał nagrodę za swoje zasługi, to bezrozumnie czyni ktoś, kto takiego opłakuje, wierząc przy tym, że ten może być nagrodzony koroną nieśmiertelności.

[7] Ale rzecz dziwna, że gdy zostajemy wezwani przez Boga, to ociągamy się

i gdy-byśmy tylko mogli, chętnie złożylii gdy-byśmy odwołanie, odkładali termin, wymawiali się, grali na zwłokę, aż w końcu po niewoli przychodzimy do Boga i chcemy, aby nas ob-darzył niebiańską koroną. Co dzień prosimy, aby przyszło Jego królestwo, aby stała się Jego wola, a kiedy wreszcie ta wola dokonuje się i zjawia się śmierć po to, by zro-dziło się życie, by przybliżyło się niebo, przepełnia nas smutek i żal głęboki.

[8] Przyznaję, że ludziom powodującym się szczerym odruchem uczucia nie

można zakazać wylewania z umiarem serdecznych łez za zmarłymi, skoro czyta-my, że zarówno święci, jak i święty nad świętymi, Pan nasz Jezus Chrystus, rzewnie ronił łzy. Nie godzi się wszakże opłakiwać zmarłych, zwątpiwszy w przyszłe życie albo w niewdzięczność z ich strony, skoro wiemy, że nie zostali oni straceni na za-wsze, a tylko wyprzedzili nas w drodze, jak powiada Cyprian, zwłaszcza, że Bóg Oj-ciec nie oszczędził swego jednorodzonego Syna, skoro wydał Go za nas na śmierć.

[9] Toteż kiedy Syn nie oszczędził siebie samego, ale oddał za nas swoje życie,

nią pobudzony podjął brzemię krzyża dla naszego zbawienia, przeto niestosowną rzeczą byłoby domagać się, aby Bóg oszczędził człowieka, kiedy wcale nie oszczę-dził swego Syna. Jeżeli nie oszczęoszczę-dził ojców naszych, nie oszczędzi i synów; jeżeli nie oszczędził przodków, nie oszczędzi potomków. Albowiem związani jesteśmy tym samym co i oni układem, ponieważ dziedzicząc ojcowiznę, nie mamy szer-szych uprawnień od tych, jakie pozostawili nam ojcowie nasi.

[10] Zauważ, Wasza Królewska Wysokość i wy wszyscy dostojni panowie, że od

chwili narodzenia do momentu zgonu jednakowo ku śmierci i przyszłemu zmar-twychwstaniu zmierza król i żołnierz, najemnik i wódz, pospołu bogacz i żebrak. Niech przeto każdy zrozumie, że Bóg nas nie skrzywdził, wzywając do siebie na-szą panią Jadwigę, niegdyś królową Polski. Pan wszelako jest sprawiedliwy i świę-ty. Cokolwiek czyni, jest słuszne, czegokolwiek chce, jest święte.

[11] A zatem nie wyrządził jej krzywdy, gdyż – jak by to powiedział

Sene-ka – w taki sposób na ten świat przyszła, w jaki go opuściła. To prawda, że wśród łez zanosiliśmy nasze modlitwy i powiem nawet, że wołanie nasze wzniosło się ku niebu, aby nam Pan Bóg zachował tę ozdobę Królestwa Polskiego, ostoję ładu państwowego, ten klejnot niezwykły, to ukojenie wdów, tę pociechę nędzarzy, to wspomożenie uciśnionych, poszanowanie dostojników Kościoła, tę ucieczkę ka-płanów, to umocnienie pokoju, świadectwo i osłonę prawa Bożego – a mimo to nie wybłagaliśmy utrzymania jej przy życiu.

[12] Modliliśmy się przecież, bo tak jakbyśmy ją widzieli i słyszeli w mieście

Pana naszego i na świętej jego górze [por. Ps 47, 2], tak też dostrzegając jej obec-ność po kościołach, na ołtarzach, w ozdobach, w znakach cudownych, w radach i uczynkach, taką ją zachowaliśmy w pamięci.

[13] Widzieliśmy bowiem, że była matką duchownych, dobrodziejką wdów,

po-cieszycielką sierot, tarczą ubogich, ucieczką pokrzywdzonych, orędowniczką od-suniętych sprzed oblicza naszego króla. Tym wszelako, których niegdyś lękiem napełniała osoba króla i przerażała jego sprawiedliwość, ona swoim osobistym wstawiennictwem przyniosła radosną ulgę.

[14] Widzieliśmy, jak roztropną była w radzie, jak przewidującą w przedsięwzięciach,

z jaką gorliwością starała się zachować wszystko, co umacniało potęgę Korony Polskiej.

[15] Widzieliśmy i poznaliśmy jej niezwykłą urodę, jej ujmujący sposób

mó-wienia, jej szlachetny ród, ale jeszcze szlachetniejsze obyczaje, jej głęboką poko-rę, a przy tym nierównie wielkie dostojeństwo.

[16] Widzieliśmy, jak wzniosła kościoły, jak uposażała ołtarze, fundowała

al-tarie, z jakimi oznakami szacunku odnosiła się do książąt, do szlachty, do bisku-pów i kapłanów, z jaką łaskawością przyjmowała ubogich, jak życzliwie udziela-ła posłuchania, jak daleka byudziela-ła od wyszydzania kogoś, nie wszczynaudziela-ła kłótni ani nie była gadatliwa, nie unosiła się gniewem bez słusznej konieczności.

[17] Wiele z tego widzieliśmy, wiele poznaliśmy, lecz jeszcze więcej moglibyśmy

niech będzie przyczyną waszej skargi żałosnej i zarazem kojącym lekarstwem, bo jeśli bolejemy za zmarłą o takich zaletach, to powinniśmy się raczej cieszyć, że ona, której sława nigdy nie zejdzie z ust ludzkich, taką właśnie była za życia.

[18] Zaiste głęboko wierzę, że już została wprowadzona do nieba, że jej imię

wyryło się w sercach wiernych i zostało zapisane w księdze żywota. Godną tego była i dlatego odeszła do Tego, który jest pełen majestatu. W jej przekonaniu królestwo ziemskie było wygnaniem, przeto z tej doliny łez wzbiła się ku nie-bu. Ona czyniła pokój i dlatego miejsce dla niej przygotowane wypełnia spokój, a mieszkanie jej na Syjonie [por. Ps 75, 3]. Szukała czci Bożej i dlatego wieczne szczęście będzie nad jej głową [por. Iz 35, 10].

[19] Umiłowała Kościół walczący, ochraniając go jak tylko mogła, dlatego też

‒ należy wierzyć ‒ odeszła zeń do Kościoła triumfującego. Dobrymi uczynka-mi rozpalała serca żyjących według ducha i dlatego, jeśli nawet czegoś zaniedba-ła z racji ułomności natury ludzkiej, to przecież wspierana ich modlitwami już osiągnęła ostateczną szczęśliwość lub wkrótce ją osiągnie.

[20] Dobrocią i miłosierdziem szafowała wśród potrzebujących i dlatego

pe-łen miłosierdzia Bóg, zanim nadeszła jej ostatnia chwila, podał jej pokarm ży-cia, pokarm sakramentalny. On z wysokości swego tronu wspierał ją w cierpli-wości, albowiem wiele znosiła w ukryciu, a jeżeli już nie mogła czemuś kresu położyć, cierpliwie to wytrzymywała. Lecz żeby jeszcze dokładniejszej próbie poddać jej cierpliwość, zesłały na nią niebiosa ciężkie choroby, przeróżne cier-pienia i była poddawana doświadczeniom, jak złoto w tyglu.

[21] Dlatego też Wasza Królewska Wysokość nie powinien się oddawać

niepo-hamowanemu żalowi, ale przeciwnie, powinieneś radować się Królu, że tak nie-zwykłą miałeś małżonkę, a teraz – wielką przed Bogiem orędowniczkę Królestwa. Również duchowieństwo i cały naród, przejęte żalem z powodu odejścia i braku jej osoby, niech nabiorą otuchy, wszak podążyła wspólną drogą, drogą uczęszcza-ną przez wszystkich bez wyjątku, drogą, którą trzeba przemierzyć, którą się idzie i dochodzi do Boga, ponieważ do oglądania Boga twarzą w twarz można dojść je-dynie poprzez gorycz umierania. Ona poszła drogą, po jakiej Bóg polecił jej kro-czyć, jako że On daje życie i zsyła śmierć. On wtrąca w grób i zeń wywodzi. Ode-szła od nas i podążyła tam, gdzie rozciąga się nasze dziedzictwo.

[22] Zaiste żywię nadzieję, że Bóg, którego umiłowała, w którego wierzyła,

któ-rego czciła ponad wszystko, obdarzył ją królestwem wiecznym w miejsce doczes- nego, zamiast kruchej korony – niezniszczalną, zamiast światowego rozgłosu, przemijającego na kształt cienia, dał jej cześć wiekuistą już teraz albo też uczyni to niezwłocznie za wstawiennictwem świętej Bogarodzicielki, wszystkich świę-tych i według ducha żyjących. Nie dziwimy się przeto, że odeszła ta, która zosta-ła wezwana, że osiągnęzosta-ła kres swego życia ta, która umarzosta-ła, aby żyć.

[23] Ale może ktoś w skrytości serca tak sobie mówił: – Panie Boże!

Twoje i na cześć świętych Twoich. Cóż zatem stanęło na przeszkodzie, co od-daliło Cię od nas, że nie zostaliśmy wysłuchani w naszych prośbach? Odpowia-dam im: Dobrze czynicie, pytając o to Pana. Do Niego bowiem tylko należy od-powiedź. On jeden wie, dlaczego tak postąpił.

[24] Jednakże bracia najmilsi, mówiąc całkiem zwyczajnie, jestem pewien, że Bóg,

uczyniwszy wszystko dobrze, i w tym wypadku postąpił słusznie. My zaś, nie zna-jąc Jego powodów, szlochamy i zawodzimy żałośnie. Mogły zresztą one, lub przy-najmniej jeden z nich, się pojawić, ale czy tak się zdarzyło, tego nie wiem. Bo to, że nie zostaliśmy wysłuchani, mogło wynikać stąd, że Pani nasza tak bardzo zo-stała umiłowana przez Boga, iż godniej jej było zamieszkać w miejscu ochłody niż w mrocznej i dusznej atmosferze życia ziemskiego; albo też została tak nagle za-brana, aby żadna nieprawość nie odmieniła jej życia; mogło też być, że błyszczała takimi zasługami, iż mówiła sobie: Chciałabym już umrzeć i połączyć się z Chry-stusem; albo też my nie byliśmy godni posiadania takiego skarbu.

[25] Jednych bowiem wynosiła pycha, innych poniżała lichwiarska przewrotność,

jeszcze innych dręczyły bezwstydne cudzołóstwa, na jednych głośno użalają się wdo-wy, przez innych płaczą sieroty i skarżą się kościoły. Próżność niektórych do takich doszła rozmiarów, że troszczyli się tylko o siebie i tylko o sobie rozpowiadali naoko-ło; inni zaś dopuszczali się coraz to nowych występków, tak jakby każdy z nich czcił w swym domu bożków lub jakieś potwory, przeciwko którym Bóg obraca swój gniew.

[26] Lecz może też być, że wszystko to stało się w celu wypróbowania naszej

wiary, aby na Wschodzie i na Zachodzie, i we wszystkich częściach świata po-znano i przekonano się, jaka jest ta nasza wiara i przysięgi, których trzeba docho-wać. Albo też może to cierpliwość naszego króla została wystawiona na próbę? On bowiem sam, gdy tylko przyjął wiarę w prawdziwego Stwórcę, znosił rów-nież różnego rodzaju doświadczenia życiowe. Spotykały go one już to ze strony matki, już to ze strony braci albo przynosiły je wojny i inne rozmaite wypadki, ostatnie zaś zostało związane z przyszłością rodu i małżonką.

[27] Wielka próba dotknęła św. Eustachego, równie wielka naszego króla.

Sta-ło się to wszakże po to, aby zajaśniał on tym większym blaskiem, im cierpliwiej znosił z pomocą Bożą koleje swego losu. Niech błogosławiony na wieki Bóg ła-skawie umocni go i nie opuszcza w pocieszeniu, a głowę jego małżonki otoczy koroną Niebieskiego Królestwa. Amen.

Stanisław ze Skarbimierza, Mowy wybrane o mądrości, oprac. M. Korolko, tłum. R. M. Za-wadzki, Kraków 1997, s. 221–233. Inne edycje: J. Wolny, R. M. ZaM. Za-wadzki, Królowa Jadwiga w tradycji kaznodziejskiej XV wieku, „Analecta Cracoviensia” VII, 1975, s. 20–30; Dzieło Ja-dwigi i Jagiełły. W sześćsetlecie chrztu Litwy i Jej związków z Polską. Antologia historyczno-lite-racka, wybór i oprac. W. Biliński, Warszawa 1989 (tu tekst łaciński i tłumaczenie, s. 293–299); J. Urban, Grób – relikwiarz Świętej Królowej Jadwigi, Kraków 1999, s. 21–27; K. Panuś, Wiel-cy mówWiel-cy katedry na Wawelu, Kraków 2008, s. 21–26.

Nota biograficzna

Stanisław ze Skarbimierza (Skalbimierza) (ok. 1360‒1431), pierwszy rektor odnowione-go Uniwersytetu Krakowskieodnowione-go. Kształcił się w Pradze, gdzie uzyskał stopień magistra sztuk wyzwolonych i bakalaureat oraz doktorat obojga praw. Wygłaszał mowy z okazji różnych uro-czystości uniwersyteckich, a także mowy pogrzebowe i kazania dla kleru, w których wystęwał przeciwko naukom Jana Husa i Johna Wiklefa. Z jego działalności kaznodziejskiej po-została postylla, która była podręcznikiem dla kaznodziejów (Liber conclusionum evangelicae veritatis), oraz zbiór krótkich kazań, a właściwie szkiców kazań. Ważnym problemem w je-go rozważaniach był temat wojen sprawiedliwych i niesprawiedliwych: De bello iusto et iniusto. Wybrana bibliografia: Stanisław ze Skalbimierza (Skarbimierza), [w:] Historia nauki polskiej, red. B. Suchodolski, t. 6, Dokumentacja bio-bibliograficzna, oprac. L. Hajdukiewicz, Wrocław 1974; R. M. Zawadzki, Spuścizna pisarska Stanisława ze Skarbimierza. Studium źródłoznaw-cze, Kraków 1979; T. Witczak, Stanisław ze Skarbimierza, [w:] Dawni pisarze polscy od po-czątków piśmiennictwa do Młodej Polski. Przewodnik biograficzny i bibliograficzny, t. 4, S–T, ko-ordynacja całości R. Loth, oprac. haseł W. Albrecht-Szymanowska et al., Warszawa 2003; J. Rajman, Stanisław ze Skalbimierza, Stanisław ze Skarbimierza, [w:] idem, Encyklopedia śre-dniowiecza, Kraków 2006; J. Sondel, Stanisław ze Skarbimierza, [w:] idem, Słownik historii i tradycji Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2012; R. Skrzyniarz, Stanisław ze Skarbimie-rza, EK 18, s. 800–801.

Objaśnienia

Tytuł: Kazanie przed królem i jego dostojnikami o życiu i śmiercy królowej Jadwigi.

Kazanie zostało poświęcone królowej Jadwidze Andegaweńskiej d’Anjou (ur. ok. 18 lutego 1374). Była ona trzecią córką króla Węgier i Polski Ludwika i Elżbiety Bośniaczki. Jadwi-ga została królową Polski 16 października 1384 r. Zmarła 17 lipca 1399 r., pogrzeb odbył się dwa dni później1. Na wstępie objaśnienia tego kazania (a także następnego) warto przytoczyć ogólne uwagi Arona Guriewicza na temat średniowiecznych kazań de mortuis (o zmarłych):

1 Biogram królowej Jadwigi zob. m.in. A. Strzelecka, Jadwiga, PSB 10, s. 291–297; Jadwiga

An-degaweńska, [w:] M. Duczmal, Jagiellonowie. Leksykon biograficzny, Kraków 1996, s. 305–136;

Kiedy umierał papież albo inny hierarcha kościelny, świecki monarcha czy arysto-krata, w kościele wygłaszano kazanie, w którym składano zmarłemu pośmiertny hołd: przedstawiano słuchaczom jego czyny i zasługi, a zarazem poruszano ogólniejsze tematy, mówiono m.in. o śmierci i konieczności przygotowania się do niej, o raju, czyśćcu i pie-kle, wskazywano wzory chrześcijańskiego postępowania, pouczano, jak żywi mogą ulżyć duszom zmarłych2.

[1] Nieśmiertelny i nieograniczony – opis właściwości Boga.

pozostał tułaczem i wygnańcem – człowiek to homo viator („człowiek wędrowiec”), piel-grzym3 – bardzo rozpowszechniony motyw w tradycji biblijnej4, literaturze teologicznej i w literaturze pięknej, poczynając od średniowiecza, aż do współczesności (np. Homo viator to tytuł znanej pracy Gabriela Marcela5). Jak pisze Aron Guriewicz, średniowieczna kon-cepcja „człowieka w drodze (homo viator)” oznaczała „pielgrzymującego w sensie dosłow-nym i przenośdosłow-nym (duchowym) oraz pokutnika odczuwającego skruchę. Życie na ziemi pojmowano jako drogę, która prowadzi do Boga; w życiu doczesnym pielgrzymowanie to pątnictwo i wyprawy krzyżowe”6. Dla przykładu podajemy dwa różne sposoby realizacji li-terackich tego motywu. W Epitafium Jadwigi Królowej Polski czytamy, że.

Ta nie umarła, odeszła jedynie,

Bo umierając przeszła do żywota (w. 61‒62, tłum. J. Mrukówna)7.

2 A. Guriewicz, Jednostka w dziejach Europy (średniowiecze), tłum. Z. Dobrzyniecki, przedmowa J. Le Goff, Gdańsk–Warszawa 2002, s. 106. Zob. także J. Le Goff, Człowiek średniowiecza, [w:]

Człowiek średniowiecza, red. J. Le Goff, tłum. M. Radożycka-Paoletti, Warszawa–Gdańsk 1996,

s. 16n.

3 „Człowiek pielgrzym” to motyw rozpowszechniony w wielu kulturach i religiach, zob. hasła

Piel-grzym i PielPiel-grzymowanie [w:] J. E. Cirlot, Słownik symboli, tłum. I. Kania, Kraków 2006.

War-to także przypomnieć fragment epicedium O śmierci Jana Tarnowskiego auWar-torstwa Jana Kocha-nowskiego: „Człowiek na świecie mieszka jako wywołany, / A nie ma tu na ziemi żadnej pewnej ściany. / W niebie jego ojczyzna; szczęśliwy to będzie, / Kto tam po tym pielgrzymstwie kiedyż-kolwiek siędzie” (w. 153–156). J. Kochanowski, Pieśni, oprac. M. R. Mayenowa, K. Wilczewski, przy udziale B. Otwinowskiej oraz M. Cytowskiej, Wrocław 1992.

4 Zob. hasła: Droga, Pielgrzymka, [w:] Słownik teologii biblijnej, red. X. Léon-Deufour, tłum. i oprac. ks. K. Romaniuk, Poznań–Warszawa 1973. Zob. także: Droga, [w:] M. Lurker, Słownik

obra-zów i symboli biblijnych, tłum. bp K. Romaniuk, Poznań 1989; Droga, [w:] FORSTNER; Podróż,

[w:] M. Battistini, Symbole i alegorie, tłum. K. Dyjas, Warszawa 2005; A. Wieczorkiewicz,

Dro-gi życia i droDro-gi poznania. Alegoryczne wizje wędrówki w literaturze dawnej, „Pamiętnik Literacki”

LXXXIV (1993), z. 2.

5 Zob. G. Marcel, Homo viator. Wstęp do metafizyki nadziei, tłum. P. Lubicz, posł. A. Podsiad, Warsza-wa 1984. Zob. także: J. Abramowska, Peregrynacja, [w:] Literatura i przestrzeń, red. M. Głowiński, A. Okopień-Sławińska, Wrocław 1978; M. Lurker, Życie jako pielgrzymka, [w:] idem, Przesłanie

symboli, tłum. R. Wojnakowski, Kraków 1994; M. Skwara, Krajobraz z drogą, [w:] idem, „Miejsca wspólne” polskiej poezji i sztuki funeralnej XVI i początku XVII wieku, Szczecin 1994;

A. Wieczor-kiewicz, Wędrowcy fikcyjnych światów. Pielgrzym, rycerz, włóczęga, Gdańsk 1996.

6 A. Guriewicz, Jednostka w dziejach Europy (średniowiecze), op.cit., s. 18.

7 Cyt. za: J. Długosz, Jana Długosza Roczniki, czyli Kroniki sławnego królestwa polskiego, ks. X,

W pieśni IV ze zbioru Pieśni kilka Jana Kochanowskiego czytamy:

Wszyscy w niepewnej gospodzie mieszkamy; Wszyscy-śmy pod tym prawem się zrodzili,

Że wszem przygodom jako cel być mamy (w. 10‒12)8.

[2] w nim zmagają się żywioły: zimno z gorącem, wilgoć z suchością – zob. Owidiusz, Meta-morfozy, 1, 189. Kaznodzieja odwołuje się tu do quattuor humores, czyli czterech soków, które tworzą cztery temperamenty:

Są w człowieku cztery soki, które naśladują różne żywioły; każdy z nich przybiera w innej porze roku, każdy dominuje w innym okresie życia. Krew naśladuje powietrze,

W dokumencie Kazania funeralne (Stron 29-47)