• Nie Znaleziono Wyników

3. Wnioskowanie a język

3.2. Prace teoretyczne i materiałowe

3.2.3. Komentarze i dyskusje

Prace teoretyczno-materiałowe (a raczej, skromniej, wybrane spośród pre-zentowanych w nich rozwiązania), które poruszają (w różnej mierze) zagadnienie wnioskowania w języku naturalnym (ściślej: we współczesnej polszczyźnie), nie wytrzymują krytyki, w mojej opinii, z wielu różnych powodów. Ponieważ pewne

I. Część historyczna. Dzieje problemu i stan badań

44

tezy i ich argumenty powtarzają się, natomiast inne padają tylko raz, zdecydo-wałem, że najpierw odniosę się do tych hipotez, które zaprzątają uwagę wielu ba-daczy (zestawiając ze sobą podobne problemowo poglądy), a dopiero w następnej kolejności poświęcę nieco swojej uwagi głosom jednostkowym i odosobnionym.

3.2.3.1. Uwagi ogólne

Najpierw więc zacznę od dyskusji z kilkoma ogólnymi hipotezami i twierdze-niami, z którymi albo nie do końca się zgadzam, albo które od razu odrzucam – jako poglądy, które nie znajdują swojego oparcia w mojej intuicji i materiale językowym.

Po pierwsze, stoję na stanowisku, że niektórzy uczeni, gromadząc mate-riał, włączają do klasy verba inferenti, predykaty, które wiążą się z inferencją w sposób dość luźny, często ewokowany subiektywnymi asocjacjami, nie znaj-dując swojego potwierdzenia w danych językowych. Sądzę przy tym, że w wielu wypadkach decyduje to o trafności formułowanych ostatecznie tez. Często bo-wiem wlicza się w poczet czasowników wnioskowania, bez stosownych uwag i notek, zarówno czasowniki właściwe, jak i niewłaściwe, zarazem czasowniki do-konane i niedodo-konane, tak leksemy używane współcześnie, jak również wyrazy przestarzałe, które wychodzą (lub też już wyszły) z użycia, por. (s)konkludować, (s)konstatować, (wy)kombinować, (wy)koncypować, (wy)mędrkować, wyrozumo-wać, (wy)spekulowyrozumo-wać, (z)miarkować. Nierzadko, i jak gdyby jednym tchem, wyli-cza się w ich otoczeniu wyli-czasowniki, które nazywają nie operacje lub stany, lecz pro-cesy. (Bywa też, że dotwarza się ich nieistniejące, dokonane postaci, por. wnosić i *wnieść).

Po drugie, niektóre formuły definicyjne są obciążone terminologią filozoficz-ną, mianowicie zawierają w swoich strukturach terminy, np. przyczyna, sąd oraz związek przyczynowo-skutkowy, opierające się na innych postulatach znaczenio-wych niż te, które akceptują wyrażenia językowe. W związku z tym trudno pod-jąć z tymi propozycjami rzeczową dyskusję, m.in. ze względu na brak wspólnego mianownika, jakim powinien być język potoczny.

Po trzecie, uwagę zwraca w wielu wypadkach kompletnie chybiona, względ-nie rozchwiana (i względ-nieustabilizowana) kwalifikacja czasowników wnioskowania pod kątem ich przynależności do odpowiedniej dla nich nadrzędnej kategorii (klasy) semantycznej w rodzaju: czynności, procesu lub stanu. Zdarza się nawet, że te trzy tradycyjne etykietki powtarzają się w jednej rozprawie w różnych jej miejscach (co obrazuje trudności, z jakimi borykają się badacze, którzy podej-mują próby osadzenia czasowników wnioskowania w systemie semantycznym języka).

Po czwarte, w projektowanych eksplikacjach nader często występują wyraże-nia semantycznie złożone, o stopniu komplikacji nierzadko nawet większym niż

3. Wnioskowanie a język 45 objaśniane za ich pomocą czasowniki wnioskowania (wyliczę je i scharakteryzu-ję w uwagach szczegółowych).

Po piąte, w niemal każdej spośród paru postulowanych reprezentacji znaczeń czasowników wnioskowania pojawiają się (w roli wykładników pewnych sensów) wyrażenia metatekstowe, które sytuują się w systemie i jego tekstach na pozio-mie nieprzedmiotowym, a więc odległym od tego, który prymarnie przypadł w udziale czasownikom wnioskowania, por. jednostki, które modelują istotę przesłanki: przyimki, np. na podstawie czegoś (i czasowniki, np. mieć podstawy do czegoś), oraz spójniki, w tym spójniki, które komunikują relacje wnioskowa-nia, np. jeśli p, to q, oraz (konwersywne do wnioskowań) stosunki uzasadniawnioskowa-nia, np. q, bo p i q, ponieważ p.

3.2.3.2. Uwagi szczegółowe

Teraz przejdę do krytycznego dialogu z wybranymi jednostkowymi pogląda-mi, formułując jednocześnie kilka uwag i kontrargumentów, a także wyciągając z nich naukę na przyszłość.

A. Wierzbicka eksplikuje sens czasownika wnioskować, odwołując się przy tym do wyrażeń, w jej mniemaniu, znaczeniowo prostszych. Wątpliwości budzi jednak pod tym względem status pojęć: przyjmować i sądzić, a zwłaszcza wy-nikać. Czasownik przyjmować (jako synonim wyrazu zakładać) wchodziłby bowiem z czasownikiem wnioskować w relację swoistej symetrii, a z kolei silnie nacechowane epistemicznie oraz faktywne wyrażenie wynikać sytuowałoby się na innym, nieco wyższym piętrze leksykonu, co od razu wykluczałoby je jako kandydata do zajęcia miejsca w eksplikacji czasownika wnioskować. Żywię też wątpliwości co do tego, czy w reprezentacjach treści czasowników wnioskowania powinno się znaleźć miejsce dla spójników uzasadniania typu bo lub ponieważ (wtrącających znaczenia pozostające do wnioskowań w stosunku konwersji).

Główny przedmiot dociekań w artykule E. Jędrzejko stanowią czasowniki wnioskowania. W tym miejscu pojawia się już jednak pierwsza nieścisłość. Otóż autorka włącza do tej klasy, bez stosownych rozróżnień, wyrażenia, które nijak do niej nie przynależą. Okazuje się również, że formuła eksplikacyjna, jaką pro-ponuje uczona, nie wytrzymuje krytyki podług standardów, jakie przyjmuje się w semantyce leksykalnej (definicja czasowników wnioskowania obejmuje m.in.

wykładniki sensów daleko bardziej złożonych niż eksplikowana jednostka, por.

orzekać, sądzić, stwierdzać, jak również terminy zaczerpnięte z żargonu filozo-ficznego i naukowego, por. baza, fakt, zbiór). W toku lektury daje się także za-uważyć brak powiązań między sferami: treści i formy; mianowicie pewnej porcji sensu (o dość luźno zarysowanych granicach i wyznaczonym składzie), przypo-rządkowuje się intuicyjnie („na wyczucie”) szereg różnych morfosyntaktycznie wykładników. Charakteryzując z kolei cechy walencyjne czasowników

wniosko-I. Część historyczna. Dzieje problemu i stan badań

46

wania, autorka sięga do systemu ograniczeń selekcyjnych, jaki przyjmują redak-torzy SS-G. Nie wiedzieć czemu sensy: przesłanki i konkluzji, modelują mgliste etykietki: ‘abstrakcyjny’ i ‘konkretny’, podczas gdy w zbiorze etykiet znajduje się adekwatny i poręczny marker: ‘informacyjny’. E. Jędrzejko preferuje w swoim ar-tykule podejście, które nazwałbym: „totalnym”, tj. mimo iż docieka tylko seman-tyczno-składniowych cech określonych leksemów, obiekty jej rozważań stanowią zarówno zdania minimalne, jak i nieminimalne, w interpretacjach: dosłownej i metaforycznej, w ujęciach: systemowym i tekstowym. Metoda, po jaką sięga uczona, nawiązuje do ustaleń składni wyrażeń predykatywnych oraz modelu ge-neratywnego, który doczekał się swojej praktycznej realizacji w trakcie prac nad SS-G; w gruncie rzeczy jednak daleko poza te koncepcje wykracza.

Z. Zaron, powołując się na klasyfikację predykatów, jaką zaproponował A. Bogusławski (1974: 47), kwalifikuje czasowniki wnioskowania jako predy-katy zjawisk mentalnych. Problem tkwi jednak w tym, że nie charakteryzuje ich bliżej ze względu na to, czy nazywają one zjawiska statyczne, np. stany, czy dyna-miczne, np. czynności lub procesy, a więc niejako wrzuca je wszystkie „do jedne-go worka”. W swoich nowszych publikacjach autorka, zakreślając granice klasy

„operacji mentalnych presumpcji”, wtrąca do ukutej ad hoc formuły definicyjnej elementy metatekstowe, np. na podstawie, a także wyrażenia znaczeniowo na-zbyt (jak na czasowniki wnioskowania) złożone, np. przypuszczać.

Wbrew klasyfikacyjnym postulatom, jakie formułuje M. Danielewiczowa, nie mogę przystać na kwalifikację leksemu wywnioskować z [czegoś], że_ jako predykatu nieczynnościowego, co automatycznie sytuowałby go w klasie proce-sów (zarazem nieczynnościowych i dynamicznych) typu domyślić się, że_. Trud-no mi się także zgodzić na identyfikację czasownika wywnioskować z [czegoś], że_ jako predykatu, które przyjmuje na siebie, w wypowiedzeniach neutralnych, główny zdaniowy akcent niekontrastywny. Twierdzę wreszcie, że – wbrew suge-stiom uczonej – czasowniki wnioskowania nie są wyrażeniami metatekstowymi, a w każdym razie: nie są nimi (jednostkami z poziomu meta-) prymarnie, jak np.

spójniki, lecz zaledwie – sekundarnie.

W przeciwieństwie do K. Kuś, nie jestem przekonany co do tego, czy istotnie wnioskowanie zawiera się na zasadzie inkluzji w dowodzeniu i udowadnianiu (jako część ich znaczenia). Nie potrafię skonstruować wiarygodnego testu, który by tę zależność mógł wykazać; nie czyni tego również autorka, trwając przy swo-ich racjach. Sądzę natomiast, że gdyby istotnie wnioskowanie stanowiło jakąś część udowadniania i dowodzenia, to z pewnością nie jako składnik pojęciowy w pozycji ich absolutnego czy ostatecznego rematu. Tak czy owak, czasowniki dowodzenia oraz udowadniania sytuują się, moim zdaniem, poza granicami kla-sy verba inferenti, co powoduje, że wyłączam je z pola moich badań.

Niełatwo mi przystać na szereg rozwiązań, jakie proponuje w swoich pracach I. Iwanowa. Po pierwsze, stoję na stanowisku, że pierwszym zadaniem, przed ja-kim staje badacz mowy, jest delimitacja jednostek języka w oparciu o dostępne

3. Wnioskowanie a język 47 mu dane: segmentalne i suprasegmentalne. Nie może więc ograniczać się li tylko do enumeracji ram syntaktycznych, w jakie przyobleka się badany leksem. Po drugie, nie podzielam także opinii, zgodnie z którą czasowniki wnioskowania są znaczeniowo bardziej złożone niż spójniki. Sądzę nawet, że jest wręcz odwrotnie, m.in. z tego powodu, że spójniki, ze względu na zakres swojej aktywności, sy-tuują się na wyższym piętrze leksykonu. Dlatego nie uważam również, aby sen-sowne było posunięcie polegające na włączaniu do definicji czasownika wniosko-wać wykładnika implikacji materialnej jeśli p, to q (pomijam już fakt, że spójnik, który ją wprowadza, zakłada brak wiedzy nadawcy co do logicznej wartości jej poprzednika). Po trzecie, szczerze wątpię w to, czy można z powodzeniem obja-śniać znaczenia czasowników wnioskowania w kategoriach kauzatywnych, opie-rając się przy tym na stwierdzeniu związku przyczynowo-skutkowego między przesłanką oraz konkluzją (w związku z tą sprawą nasuwa się pytanie: Czy wie-dza (w roli przesłanki) może coś robić?). Po czwarte wreszcie, żywię, uzasadnione – jak mniemam – wątpliwości co do tego, czy można modelować przesłankę za pomocą słabszego sądu (aniżeli najsilniejszej w tym względzie wiedzy). Po pią-te (i ostatnie), czasowniki wnioskowania, wbrew uwagom autorki, nie należą do klasy verba dicendi (wyjątek stanowi w tym względzie zwodnicza forma 1. osoby liczby pojedynczej, która istotnie referuje pewien akt mowy, ale nie jako perfor-matyw; z tego samego powodu odrzucam test, jaki proponuje w swojej książce A. Bednarek).

3.2.3.3. Podsumowanie

Przywołałem i omówiłem, w mojej opinii, najważniejsze (i zarazem najbar-dziej znane) prace, które podejmują problem wnioskowania: takim, jakim kreuje go język. Pod dyskusję poddałem, podkreślam, wyłącznie te hipotezy i twier-dzenia, które budzą moje wątpliwości i opory. Sporo spośród rozwiązań, jakie zaproponowali cytowani językoznawcy, znajdzie swoje potwierdzenie w tej roz-prawie; większość ich przypuszczeń (i intuicji) akceptuję, a do wielu pomysłów wręcz przychylam się i bezpośrednio nawiązuję, por. prace: M. Danielewiczo-wej, J. Wajszczuk i Z. Zaron. Jakkolwiek szanuję (i niezmiernie doceniam) do-robek moich poprzedników, śmiem twierdzić, że dyskutowane wcześniej prace nie ukazują jednak drogi, jaka wiedzie „od przesłanki do konkluzji”, tj. tego, jak krok po kroku wznosi się na cegiełkach językowych elementów gmach czasowni-ków wnioskowania: zaczynając od wiedzy i niewiedzy, przez refleksję nad nimi, a na sformułowanych dzięki wiedzy i refleksji wnioskach kończąc. Ścieżka, jaką zarysowuję, stanowi osnowę kompozycyjną niniejszej rozprawy, a zamieszczone w jej ostatniej części paralokucje – świadectwo pokonanej drogi i egzemplifika-cję osiągniętych w tej pracy tez.

I. Część historyczna. Dzieje problemu i stan badań

48