• Nie Znaleziono Wyników

Część II Antoni Prochaska i jego twórczość

II. Unia polsko-litewska

1/ Korona dla Witolda

Jednym z pierwszych tematów, a zarazem najchętniej pó niej przez Prochaskę poruszanych, z którym przyszło mu się zmierzyć, była kwestia zjazdu monarchów w Łucku, a tak e próby uzyskania korony przez wielkiego księcia Witolda. Problem ten po raz pierwszy ukazał Prochaska na łamach "Przewodnika Naukowego i Literackiego" w 1874 r. jeszcze jako słuchacz seminarium K. Liskego.103 Jako odrębną pracą zajął się nią ponownie w 1923 r. w pierwszym numerze "Ateneum Wileńskiego" oraz na kartach tego samego czasopisma w 1927 r.104 Ponad 50 lat, jakie minęły od czasu ukazania się pierwszej i ostatniej z tych prac, pozwala w doskonały sposób przedstawić nie tylko ewolucję poglądów Prochaski na tę

103 A. Prochaska, Zjazd monarchów w Łucku, PNIL, 1874. Analizując tę pracę pamiętać nale y nie tylko o tym, e była ona jedną z pierwszych, jaką napisał Prochaska. Na jej charakter w większym bowiem stopniu wpłynął fakt, e powstała na kilka lat przed wydaniem kodeksu listów Witolda, stąd te i analiza tej problematyki była ubo sza o materiały ródłowe opublikowane w tym wydawnictwie.

104 A. Prochaska, Znaczenie niedoszłej koronacji Witolda, AW, 1, 1923ś tego , Z dziejów unji jagiellońskiej, AW, 4, 1927. Nie wspominamy naturalnie o podejmowaniu tej tematyki przy innych okazjach, jak choćby monografiach po więconych Witoldowi czy Jagielle.

kwestię, ale ukazać równie zmiany w pisarstwie lwowskiego historyka, tak to pod względem stylistyki, jak sposobu wykorzystania ródeł.

W swojej młodzieńczej pracy Prochaska przede wszystkim zanegował przekaz Źługosza na temat zjazdu łuckiego. Jego zdaniem, kronikarski opis był niczym innym, jak fikcją, której celem było przedstawienie w jak najlepszym wietle Zbigniewa Ole nickiego jako obrońcy związku polsko-litewskiego. Prochaska zatem kategorycznie odrzucił przekaz Źługosza jako ródła do poznania przyczyn i przebiegu zjazdu w Łucku.105

Odrzucając przekaz polskiego kronikarza, który w wielu miejscach, zdaniem Prochaski, jest nie cisły, dowodził jednocze nie, e w adnym ze współczesnych ródeł nie napotyka się twierdzeń mówiących o intrydze Zygmunta czy te o separatystycznych dą eniach Witolda.106 Motywem działania tego ostatniego była, twierdził Prochaska, nie chęć oderwania Litwy od Polski, lecz jego koronacja jako wyraz „wdzięczno ci i dostojeństwa dla tym lepszego umocowania stosunków wzajemnych pomiędzy Polską i Litwą".107 Prochaska nie znalazłszy w ródłach potwierdzenia wniosków Źługosza, stwierdził ponadto, e negatywną opinię kancelarii polskiej na projekt koronacji Witolda wiązać nale y z separatystycznymi dą eniami nie Witolda, lecz bojarów litewskich. Obawiano się bowiem w Polsce, e po mierci nowo obranego króla Litwy ci chcieliby utworzyć niezale ne od Korony państwo. Kancelaria królewska obwiniała Zygmunta Luksemburskiego za wprowadzenie planu intrygi, mającej na celu koronację Witolda. Zdaniem Prochaski, zamierzeniem tym nie było jednak szerzenie separatyzmu na Litwie, a jedynie „modelowanie barbarzyńskich według niego [Zygmunta – przyp. S.G.] stosunków Litwy".108 Historyk, przytaczając poglądy innych uczonych, nie ukrywał, e najbli ej mu do zdania K. Szajnochy wyra onego w dziele

"Jadwiga i Jagiełło".109 Zjazd łucki, który nie rozwiązał problemów, dla których został zwołany, wprowadził element niepokoju pomiędzy Jagiełłę a Witolda. Mimo e monarchowie opu cili go w pokojowym nastawieniu, krytycznym dla dalszych stosunków okazało się veto Ole nickiego, które dodatkowo wprowadziło niesnaski i posądzenia o brak zaufania.110

mierć Witolda zakończyła "sprawę łucką"Ś „Mo e te i w porę umarł, znowu musiałby się był nara ać na intrygi kancelarii królewskiej." mierć jego dopiero zwiastowała zawieruchę w stosunkach Polski z Litwą, jak pisał bowiem lwowski historyk: „po mierci

105 Jak pisałŚ „(...) ju po pierwszym przeczytaniu opisu Źługoszowego, po owych Liwiuszowych mowach, które wkłada w usta Ole nickiemu, mo na poznać, e historykowi naszemu wcale o co innego chodziło, ani eli o skre lenie prawdy historycznej", tego , Zjazd monarchów…, s. 189-190 i s. 198.

106 Prochaska powoływał się na badania m.in. Voigta, Narbutta, Malinowskiego i edycję ródłową Raczyńskiego, zob. tam e, s. 193.

107Według Prochaski, gdyby Witold faktycznie dą ył do separatyzmu, skorzystałby z pomocy stronnictwa, które wówczas na Litwie powstało. Jego zadaniem za było oderwanie Litwy od Polski po mierci Witolda, tam e, s. 194.

108 Tam e, s. 198.

109 Szerzej na temat zjazdu w Łucku w historiografii przede wszystkim niemieckiej, a tak e poglądów Szajnochy, zob. tam e, s. 198 i n. Szczególne miejsce w tej analizie zajął J. Caro i jego synteza dziejów Polski.

Prochaska zakwalifikował go do innej grupy, ni historyków idących za Źługoszem w kwestii analizy zjazdu łuckiego. Choć ostatecznie doszedł on, zdaniem Prochaski, do tych samych wniosków, co historycy zawierzający Źługoszowi, to odrębno ć od tej grupy zawdzięcza Caro „nienawi ci ku naszemu Źługoszowi", tam e.

110 Sprawy te w historiografii są doskonale znane, dlatego pominiemy ich dokładne omówienie, skupiając się na przedstawieniu analizy dokonanej przez Prochaskę. Ten za uwa ał, e sprzeciw Ole nickiego miał du o dalej idące skutki. Mógł bowiem stać się w przyszło ci przyczyną separatyzmu litewskiego w okresie rządów

widrygiełły, tam e, s. 385.

Witolda, przyszło kancelarii, która w imieniu Polski działała, srodze zarówno z Polską odpokutować za to niedyplomatyczne postępowanie, za wywołanie niechęci bojarstwa Litwy".111

Sprawą zjazdu w Łucku i koronacji Witolda Prochaska zajął się obszerniej w studium o ostatnich latach ycia wielkiego księcia litewskiego.112 Przekonywał wówczas, e zjazd łucki był kontynuacją szeregu zjazdów zapoczątkowanych zjazdem w Wielonie z maja 1423 r. Choć rozpoczął się od pozornej pora ki Zygmunta, jaką odniósł w kwestii mołdawskiej, król rzymski szybko powetował ją sobie, czyniąc Witolda sędzią polubownym w przyszłych sprawach spornych dotyczących Mołdawii. Źzięki temu udało się pozyskać Zygmuntowi wielkiego księcia, co nie spodobało się stronie polskiej.113 Prochaska, ponownie oceniając zjazd, podkre lił, e nie załatwił on adnej ze spraw, dla których został zwołany. Co gorsza, doprowadził do wzrostu napięcia pomiędzy Jagiełłą a Witoldem, co było efektem gry Zygmunta, który z pewno cią wiedział, e król Polski nie przystanie na uczynienie kuzyna sędzią polubownym.114

Co za się tyczy sprawy inicjatywy w sprawie koronacji Witolda oraz jej dalszego przebiegu, sąd Prochaski uległ diametralnej zmianie w porównaniu z opiniami przedstawionymi w pracy "Zjazd monarchów w Łucku".115 Nieznane dotąd ródła skłoniły Prochaskę do stwierdzenia, e propozycja korony dla Witolda była niczym innym, jak intrygą mającą na celu wprowadzenie zamętu pomiędzy władców Polski a Litwy.116 Co wa ne, lwowski historyk twierdził, e o koronie Witold nigdy nie my lał, wystarczała mu bowiem mitra wielkiego księcia. Choć z drugiej strony, kategorycznie nie odtrącał podsuniętej mu my li.117 Zdaniem Prochaski, rozpoczętego zamieszania dało się uniknąć, gdyby nie brak rozwagi ze strony kancelarii królewskiej. żros zarzutów spadło na podkanclerzego Władysława Oporowskiego, którego „zasługi" dla sprawy koronacji Witolda ocenił bardzo

111 A. Prochaska, Zjazd monarchów..., 2, t. II, 1874, s. 68.

112 A. Prochaska, Ostatnie lata..., Warszawa 1882.

113 Tam e, s. 135-136. Prochaski nie dziwił fakt, e sprawa ta została przemilczana przez Źługosza, oznaczała ona bowiem pora kę Polski.

114 Tam e, s. 139-140.

115 Tak pisał Prochaska, oceniając wspomnianą pracę w tym miejscuŚ „I autor niniejszego opowiadania, lubo postarał się był przed niewielu laty o odpisy kilku dokumentów tego wypadku dotyczących, nie znając innych, nie był wolny od zarzutu niejasno ci w swym przedstawieniu. (...) Obecnie atoli rzecz się ma inaczej.

Historykowi pracującemu nad tą epoką, przybywa obecnie przywilej powie ciopisarza zaglądania przez ramię swoim bohaterom, gdy ci listy piszą. Przy pomocy materiałów korespondencyjnych, które dawniej w archiwum zakonnem butwiały, mo e historyk przedstawić dokładniej czytelnikowi pobudki i sposób my lenia aktorów.”, tam e s. 142.

116 Tam e, s. 139-150. Propozycja Zygmunta była nawrotem do zło onej Witoldowi ju du o wcze niej propozycji koronacji, którą ten odrzucił. Obecna opierała się na kilku czynnikach, które tylko zasygnalizujemy.

Zdaniem Prochaski, Zygmunt znany był z łatwego zjednywania sobie ludzi, a tak e umiejętnego wykorzystywania ich wad i zalet. Po drugie, Zygmunt jako doskonały znawca stosunków polsko-litewskich miał ułatwione zadanie. Po trzecie, Prochaska uwa ał, e do wywołaniu konfliktu w znacznym stopniu przyczynił się

„prostoduszny" Jagiełło, który jako „starzec o niepewnym i chwiejnym zdaniu" dał się zwie ć przez „chytrego Zygmunta". Jak przedstawia to Prochaska, Zygmunt był gotowy na ka dą ewentualno ć, począwszy od odpowiedzi otrzymanej od Witolda, który ostateczną decyzję uzale niał od zdania króla polskiego.

117 „Ona to bowiem blaskiem swym wzmocniłaby wpływ jego w Polsce, nadałaby wyraz dą eniom i pracom jego na Litwie i Rusi, a sankcje owocom trudów jego przez pół wieku z góra podejmowanych. Przez koronę Litwa byłaby porównaną z resztą królestw, a on zamykając powieki na wieczny spoczynek, nie potrzebowałby się obawiać o jej losy przyszłe.", tam e, s. 145.

negatywnie. Źziałania kancelarii królewskiej obróciły się przeciw Polsce i pozwoliły wciągnąć kwestię korony na nowe tory. 118

Charakteryzując poszczególne strony konfliktu, wypada stwierdzić, e najlepiej oceniona została postać Witolda. Prochaska zdecydowanie odrzucił wersję Źługosza, który twierdził, e to chęć władzy i uzyskanie korony były motorem napędowym działań wielkiego księcia.119 Lwowski historyk uwa ał, e tylko zmysłowi politycznemu Witolda i jego roztropno ci mo na zawdzięczać, e w pierwszych miesiącach konfliktu nie dokonał on koronacji jako odwetu za złamane przez Jagiełłę słowo.120 Prochaska nie ukrywa, e Witold wpadł w sieci intrygi Zygmunta Luksemburskiego i zakonu. Zdawał sobie jednak sprawę z faktu, e gra ta prowadzi do konfrontacji pomiędzy Litwą a Polską, do której wielki ksią ę nigdy nie dą ył. Po pewnym czasie Witold, odkrywając nici intrygi, stał się panem sytuacji i to on, jako uczeń krzy ackiej dyplomacji, wymy lił intrygę, której aktorami byli Zygmunt i Krzy acy. Zdaniem Prochaski bowiem, Witold, pozostając w pozornej przyja ni z Zygmuntem i wielkim mistrzem Rusdorfem, wykorzystywał ich do własnych celów – przede wszystkim do osiągnięcia zwycięstwa nad partią Szafrańców oraz prowadzoną przez nich polityką.121

Cieniem na przedstawienie postaci Witolda kładą się natomiast ostatnie jego dni. Choć trudno uznać je za całkowicie krytyczne, to jednak Prochaska dopiero wtedy widzi w działaniu wielkiego księcia stanowczo ć i ądanie otrzymania od Zygmunta korony. W tym czasie dostrzegał równie nieszczero ć w działaniach Kiejstutowicza wobec wszystkich stron.

Miało to prowadzić do "uzyskania lekarstwa na zranioną ambicję".122

Na kartach dzieła Prochaski trudno znale ć bardziej pozytywną opinią o bohaterach tych wydarzeń, ni ta, którą wyraził na temat wielkiego księcia Witolda. Pozostali aktorzy doczekali się bowiem du o bardziej krytycznych osądów. Na pierwszym miejscu przedstawimy ocenę postaci Zygmunta, która, co nie powinno dziwić, musiała być negatywna. Ruch bowiem skierowany przeciwko związkowi polsko-litewskimi nie mógł być przez Prochaskę aprobowany. Zygmunt, który był doskonałym znawcą stosunków łączących Polskę i Litwę i charakterów ich władców, miał ułatwione zadanie w zawiązaniu sieci intrygi.

118 Podobnie krytycznie Prochaska ocenił działania Szafrańców, którzy, jego zdaniem, byli głównymi przeciwnikami koronacji Witolda. Zdaniem lwowskiego historyka, zło oną Witoldowi przez Jagiełłę obietnicę w Łucku, mo no była odwołać w dwojaki sposób. Pierwszym z nich była próba przekonania Witolda do odwołania zamysłów koronacyjnych, które z podszeptów Zygmunta groziły związkowi polsko-litewskiemu i były niezgodne z zapisami unii horodelskiej. Źrugą za drogą była próba wymuszenia na cesarzu odwołania propozycji zło onej wielkiemu księciu. Krok ten, który ostatecznie został obrany przez podkanclerza i Szafrańców, nazwał Prochaska "drogą krętów manowców", tam e, s. 151-152.

119 O zamierzeniach Witolda Prochaska pisał m.in.Ś „Owe listy i pół rodki, których u ywa energiczny i gwałtowny w działaniu Witold, ka ą wnosić, e korona, do której dą y obecnie, nie była wypływem tajnych a od dawna ywionych w sercu jego my li, lecz wypływem nieszczęsnego przypadku, błędów kancelarii i zawiłej intrygi - i gdyby nie ostatnie, historia sławiłaby księcia jako mę a, który powtórnie odrzucił zaszczyt, jakim go obdarzyć chciała najpowa niejsza, według pojęć ówczesnych, osoba w wiecie chrze cijańskim.", tam e, s. 199.

120 Tam e, s. 166-167. Podobnie jedynie zmysłowi politycznemu Witolda zawdzięczać mo na, e nie doszło do połączenia dwóch poprzednio skrajnych sobie stron, jakimi były ura one obecnie przez stronę polską bojarstwo litewskie oraz sam wielki ksią ę, którego rządy dą yły do ograniczenia wpływów na Litwie tego pierwszego.

121 Tam e, s. 340.

122 Tam e, s. 335 i n. Zachowanie Witolda w ostatnich tygodniach ycia Prochaska tłumaczył „wewnętrzną walką", jaką toczył w głębi duszy. Choć negatywnie oceniał to zachowanie, po raz kolejny daleki był od bardzo krytycznej oceny wielkiego księcia, jakiej dokonał Źługosz. Opowiadanie jego miało, zdaniem Prochaski, oczernić Witolda i przedstawić jako osobę o chorobliwej ambicji, która nawet na ło u mierci my lała o osiągnięciu upragnionej korony, szerzej o relacji Źługosza, zob. tam e, s. 337 i n.

Źo intrygi Zygmunta włączony został równie zakon krzy acki, który stał się powolnym narzędziem w rękach Luksemburga.

Jeszcze dosadniejszą opinię wyraził Prochaska na temat sterników polityki polskiej w tych czasach, którymi byli Szafrańcowie. Krytyczna opinia na temat działań tego stronnictwa wpisuje się w ogólną opinię lwowskiego historyka o ich działaniach w kraju.123 Jak uwa ał Prochaska, Szafrańcowie równie dali się wplątać w sieć intryg Zygmunta, co uczyniło ich narzędziem jego polityki.124 Lwowski historyk czynił ich współodpowiedzialnymi za rozpętanie zawieruchy, której, jego zdaniem, mo na było uniknąć, gdyby nie nierozwa ne posunięcia polskiej dyplomacji tu po zje dzie łuckim. Chodziło o skłonienie Zygmunta do wycofania się z propozycji przedstawionej Witoldowi w Łucku, którą następnie Luksemburg wykorzystał przeciwko Polsce.125 Polityka Szafrańców nacechowana była szowinizmem i hipokryzją, a jej celem było uderzenie w postać wielkiego Witolda, którego uwa ali za swojego wroga.126 Z pozytywną oceną Prochaski nie spotkała się równie próba oddania korony Jagiełły Witoldowi, która miała ratować związek Polski z Litwą. Zdaniem lwowskiego historyka, zgoda króla polskiego na takie rozwiązanie oznaczała jego upokorzenia przed radą królewską.127 Źziałania Szafrańców, którzy ostatecznie ponie li pora kę w kwestii korony Witolda, odbiły się echem nie tylko na współczesnych stosunkach polsko-litewskich, ale - zdaniem Prochaski - rzutowały na przyszło ć. Polityka ta miała bowiem doprowadzić do zaognienia stosunków pomiędzy Litwą a Polską po mierci Witolda.128

Źaleką od pozytywnej była równie ocena postępowania Jagiełły, którego Prochaska przedstawił jako narzędzie polityki Szafrańców. W kontaktach z Zygmuntem wypominał mu natomiast zbytnią łatwowierno ć, samego Jagiełłę okre lając mianem "prostodusznego".129

123 Szerzej zob. tam e, s. 176 i n.

124 Jak pisałŚ „żdy w ten sposób Witold pląta się ju w sieci, nastawionej chytrze przez Zygmunta i mistrza zakonu, có dopiero dzieje się z królem Jagiełłą i z Szafrańcami! Ci ostatni wyzyskali ju całkowicie łatwowierno ć sędziwego króla, którego uwa ają tylko za firmę swej polityki, usunęli go z pod wpływu reszty senatorów i w roli obrońców ojczyzny, zbroją Polskę, oskar ają Zygmunta i Witolda przed kurią papieską i usprawiedliwiają uzbrojenia pozorem obrony od husytów, z którymi w podejrzane wchodzą układy. Ale to za lepienie czyni ich narzędziem intrygi", tam e, s. 201.

125 Prochaska uwa ał, e mo na było w dwojaki sposób rozwiązać kwestię koronacji Witolda. Pierwszym z nich było udanie się przez króla na Litwę i osobista próba odwiedzenia Witolda od zamiaru koronacji. Źrugą za , nakłonienie Zygmunta do sprostowania popełnionego w Łucku błędu. Oporowski, znając jednak charakter Jagiełły i jego chęci wywy szenia Litwy i Witolda, postanowił skorzystać z drugiej mo liwo ci, którą Prochaska nazwał mianem „krętej drogi". W miejscu tym równie lwowski historyk poruszył kwestię zgody króla na wysłanie listu do Zygmunta, której nie uwa ał Prochaska za pewną. Źowodem na to mo e być pó niejsze wypieranie się Jagiełły kontaktu podkanclerzego z Zygmuntem. Pewnym natomiast jest, e Oporowski dokonał tego po konsultacji z Szafrańcami, padając jednocze nie ofiarą intrygi Zygmunta. Szerzej zob. tam e, s. 152 i n.

126 „Szowinizm i hipokryzja, przygotowywanie się do boju i rozmy lne oczernianie czci i sławy wielkiego Witolda, oto była polityka Szafrańców z tej epoki nieszczęsnej historii intrygi", tam e, s. 221.

127 „Zaiste trudno nam nie podziwiać po więcenia Jagiełły, tak głęboko upokarzającego się wobec swej rady króla, ustępującego z tronu rozgniewanemu bratu. Cokolwiek by my zresztą o charakterze złamanego wiekiem i trudami i ju z tego względu pozostającego pod wpływem swego otoczenia króla powiedzieć mieli, jakimkolwiek wpływom przy pisać by my mogli jego stanowcze postanowienie, nic nie zdoła umniejszyć jego po więcenia. Nie zapominajmy, e prawie pół wieku piastował berło polskie a bez brzemienia korony chciał schodzić do grobu.", tam e, s. 226.

128 „Sprytni Szafrańcy hazarduja, ukrywając starannie tajemniczą broń pod płaszczem obłudy. Ta obłuda wszczepia jad swój w krew powa nionych narodówś skutki tego jadu przez długi szereg lat dadzą się odczuć w dziejach obu narodów.", tam e, s. 285.

129 „Król Jagiełło był starcem o niepewnym i chwiejnym zdaniu, łatwo tedy dał się zwie ć przez chytrego Zygmunta", tam e, s. 143 i n.

Błędem Jagiełły była, zdaniem Prochaski, zbytnia ufno ć i poleganie na zdaniu swoich doradców, którymi byli Szafrańcowie.130 Mimo to, e jego zdaniem zdawał sobie sprawę z błędu, jaki popełniono, wysyłając list do Zygmunta.131

Sprawę koronacji Witolda poruszył równie A. Lewicki, który w "Powstaniu widrygiełły" bezpo rednio odniósł się do ustaleń A. Prochaski zawartych w "Ostatnich latach Witolda." Zdaniem Lewickiego, w pracy tej lwowskie historyk wyszedł z zało enia

„niedo cignionej wielko ci Witolda i intrygi całego wiata przeciwko niemu".132 Oceniając postawę wielkiego księcia, Lewicki zdecydowanie twierdził, e odpowiedzialnymi za podsunięcie mu propozycji przyjęcia korony byli Krzy acy i Zygmunt. Jego zdaniem, nie mo e być mowy o wielkich zamysłach Witolda odno nie Litwy, z którymi ten miał się obnosić wcze niej.133 Lewicki uwa ał, e pragnienie uzyskania korony pojawiło się u Kiejstutowica dopiero w momencie zmiany zdania przez Jagiełłę. Pobudką za do tego było zniesławienie Litwinów przed wiatem oraz ura ona ambicja wielkiego księcia.134 Rezygnacja Witolda z zamiarów koronacji nastąpiła wraz z zatrzymaniem poselstwa wiozącego plany sojuszu antypolskiego, co miało otworzyć oczy władcy litewskiemu, u wiadamiając ku jakiej „przepa ci goni".135 Lewicki, oceniając Jagiełłę, uznał, e król polski, dając początkowe przyzwolenie na koronację Witolda, nie zdawał sobie prawdopodobnie sprawy z konsekwencji swojej decyzji. Zmiana królewskiego zdania spotkała się z krytyczną oceną Lewickiego, który uznał ją za nielojalną i niepolityczną wobec Witolda. Podobnie jak Prochaska, uwa ał, e spowodowana była jego chwiejno cią i niedołę no cią podatnego na wpływy starego człowieka, który wpierw uległ zdaniu Zygmunta, a następnie podkanclerzego Oporowskiego.136

Jak widać zatem, Lewicki i Prochaska niemal e w identyczny sposób ocenili dwie główne postaci konfliktu polsko-litewskiego. Choć przyznać trzeba, e wielki ksią ę litewski doczekał się surowszej oceny u Lewickiego.137 Jak natomiast krakowski historyk przedstawił rolę Zygmunta w czasie "burzy koronacyjnej"? I w tym przypadku opinie były niemal e identyczne. Lewicki uznał bowiem akcję Luksemburga za próbę odciągnięcia monarchii

130 „(...) król wobec tak nagłej i wa nej zmiany w sytuacji, nie powołał do rady całego kompletu starszych senatorów, e całkowicie zdał się na kanclerza, jego braci i na podkanclerzego. Zawojowany przez nich zupełnie. w głębokim poczuciu. e on jest głównie winnym i e odpowiedzialno ć za mniemaną separację, im głównie będzie cię yła, stary król wierzy ju tylko Szafrańcom -oni go wyratują - w nich le y zbawienie, w nich całą ufno ć pokłada i posuwa ją do tego stopnia, e nie widzi, jak haniebnie go oszukują, e senat polski jest obcym tej sprawie", tam e, s. 174.

131 Tam e, s. 171.

132 A. Lewicki, Powstanie widrygiełłyŚ ustęp z dziejów Unii Litwy z Koroną, Kraków 1892, przyp. 3, s. 34 i s.

300. Zdaniem Lewickiego, praca ta nie rozwiązała kwestii "burzy koronacyjnej".

133 Z tezą taką wystąpił Caro, zob. szerzej tam e, s. 36 i przyp. 9, s. 300.

134 Tam e, s. 39 i n. Lewicki widział równie wa ną rolę bojarstwa litewskiego, którego naciskom prawdopodobnie uległ Witold. Ci bowiem, zdaniem Lewickiego, inaczej rozumieli zapis mówiący o wyborze nowego księcia po mierci Kiejstutowica. Nacisk bojarów na równi z ura oną dumą stanowiły koło zamachowe walki Witolda.

135 Zdaniem Lewickiego, trudno posądzić 80-letniego Witolda o to, by zgodził się przystąpić do sojuszu projektowanego przez Zygmunta. Oznaczałoby to skierowanie po jego mierci Litwy na tory burzliwej przyszło ci, tam e, s. 46.

136 Lewicki zmianę zdania Jagiełły w sprawie koronacji Witolda uznał za niepolityczny ruch, zadający kłam systemowi politycznemu, który dotąd okazywał się zbawiennym, tam e, s. 39 i n.

137 Choć przyznać trzeba, e głównym winowajcą „burzy koronacyjnej” czynił Lewicki Witolda. Zygmunta usprawiedliwiał bowiem faktem, e działał w interesie własnym. Wielkiego księcia za obwiniał o motywy osobiste, które doprowadziły do zaognienia sytuacji, tam e, s. 49.

Jagiełły od spraw czeskich. W ostateczno ci za koronacja Witolda miała doprowadzić do

Jagiełły od spraw czeskich. W ostateczno ci za koronacja Witolda miała doprowadzić do