• Nie Znaleziono Wyników

M yśli i zdania Doety z dziedziny estetyki, r e liiii i literatury

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1884, T. 3 (Stron 43-72)

P R Z E D S T A W IŁ

H e n r y k d r. ‘B ie g eleisen .

Łatwo zrozumieć, że umysł tak potężny i tak wielostronny, j a ­ kim Opatrzność uposażyła twórcę „Irydyona,“ „Nieboskićj komedyi“

i tylu innych arcydzieł poezyi, przedstawiał nader wdzięczny przed­

miot badań dla estetyków, literatów i krytyków, którzy na zwiercie- dle wrażliwćj duszy poety kreślili swoje zapatrywania na obfite, a zawsze podniosłą duchowością bogate poglądy Zyg. Krasińskiego w dziedzinie nietylko estetyki i literatury, ale i na polu filozofii, etyki, religii, nawet w zakresie nauk historycznych, społecznych i polity­

cznych. Z drugićj strony nie podlega i to żadnój wątpliwości, że przy tego rodzaju studyach nie mogli, mimo najszczerszych chęci, naw et najprzezorniejsi estetycy i krytycy uniknąć niebezpieczeństwa zab ar­

wienia poglądów poety własnemi pojęciami lub tendencyami, bo już sam krytycyzm piszących staw ał się trybunałem , który z trudnością tylko sprawiedliwie wyrokować potrafi. Zdawało nam się tedy, że usunięcie w tćj sprawie cudzych okularów, może być rzeczą pożytecz­

ną dla nauki: udzielmy raz głosu poecie, niechaj mówi sam za siebie!

Źródłem, z którego czerpać można autentyczne wiadomości do tego rodzaju studyum, mogą być oprócz samych dzieł poety, głównie korespondencye jego z różnemi osobami, wobec których nie krępuje się żaduemi ubocznemi względami, ale odkrywa całą głębię swojćj duszy i swojego serca. Korespondencya poety nie je st jeszcze ogóło­

wi w zupełności dostępną, a z wydań, dotychczas drukiem ogłoszo­

nych, trzeba także jeszcze czynić przezorny wybór. Ponieważ w te­

kście powoływać będę tylko daty listów, przeto wymieniam poniżćj te zbiory korespondencyi Z. Krasińskiego, z których korzystałem , mia­

nowicie:

1. Listy Z. Krasińskiego do K ajetana i Andrzeja Koźmiauów

ZY G M U N T K R A SIŃ S K I. 41 (1844 — 1856), poprzedzone słowem wstępnćm i obszernym życiory­

sem poety przez A. E. Koźmiana w „Przeglądzie poznańskim“ z 1859 r., tom XXVII, poszyt IV, str. 387— 448. (Tamże na str. 108—112 jest nekrolog poety).

2. W yjątki z listów Z. Krasińskiego wyd. K. Gaszyński, Paryż, 1860, wyszedł tylko t. I. W tym bardzo ważnym zbiorze mieszczą się tylko w małćj części listy Zygmunta do Gaszyńskiego (1829 — 1847) t. j. od str. 1 — 72. Przeważna ich część od str. 73 — 280, od­

nosi się do innych przyjaciół, bliźśj nie wymienionych. W końcu umieszczono listy Zygmunta z ostatnich lat życia (1855 — 1858), pisa­

ne do synów W ładysława i Zygmunta. Drugie wydanie tćj książki w Paryżu, a w ł a ś c i w i e w Naumburgu, 1861, jest tylko z ł y m p r z e d r u k i e m ,

3. WTyjątki z listów, pisanych z Nicei do przyjaciela, przeby­

wającego w Rzymie na początku 1847 r. w „Przeglądzie poznańskim8 z r. 1861, t. XXXI, str. 194—205.

4. Listy Z. Krasińskiego od r. 1835 — 1844 pisane do Edw ar­

da Jaroszyńskiego z oryginałów, znalezionych w hajsyńskim powiecie, we wsi Krużce na Podolu, ogłosił Maryus Gorzkowski. W Krakowie, w drukarni „Czasu,“ nakładem wydawcy, 1871. U nas znajduje się, 0 ile wiem, w Krakowie j e d e n egzemplarz. Zawiera on 12 listów poety z krótką przedmową wydawcy, str. 59 in 8-o.

5. W yjątki z listów Z. Krasińskiego, pisanych do Wł. Zamoj­

skiego, Br. Trentowskiego i innych, z lat 1848 — 1851, wyd. przez St.

Tarnowskiego w „Przeglądzie polskim“ z r. 1873, t. I, str. 187—220.

6. Z listów Z. Krasińskiego do Adama Soltana (1834 — 1858) przez St. Tarnowskiego w „Przeglądzie polskim“ z r. 1877, t. I, str.

7 5 —117.

7. Urywki z listów Z. Krasińskiego bez daty w „Krouice ro- dzinnćj“ 1873, str. 80, i i. W yjątki z listów Z. Krasińskiego do K.

Gaszyńskiego (1833 — 37) tamże r. 1874, str. 308 i i. i 1875, str. 35 1 98; do Adama Sotłana z 1836 i 1837 tamże 1875, str. 35 i inne.

List Zygm. Krasińskiego o stanie literatury polskiej, pisany do K.

B onstetten w r. 1830, w przekładzie S. z Z. Duchińskićj w „Kronice rodzinnćj“ z 1876, str. 225 i i. Z. Krasińskiego wycieczka w Góry szwajcarskie, odbyta wspólnie z Mickiewiczem i Odyńcem w r. 1830.

„Dziennik Zygmunta,“ pisany w formie listu do ojca z r. 1830, tamże 1876, str. 210 z przedmową A. z Ch. Borkowskićj. List Z. K rasińskie­

go do ojca z r. 1830 tamże 1877, str. 307 i i. Z rękopisów pośmier­

tnych Z. Krasińskiego. Listy do Ary Scheffer’a w przekładzie córki poety, hr. Maryi Raczyńskiej (1845— 1851) tamże 1880 str. 97 i inne.

List Zygmunta do żony, hr. Elżbiety z Branickich Iirasińskićj z Hagi, 1845 tamże 1881, str. 26. Wszystkie te listy wydano starannie przez p. Borkowską.

8. Listy Z. Krasińskiego 1.1 do K. Gaszyńskiego, Lwów, 1882, (1 8 2 9 — 1859). Wydanie niedbałe — w pierwszym tomie opuszczono

T o m III. L ipiee 1S84. 6

42 ZY G M U N T K R A SIŃ S K I.

3 listy, pomieszczone w „W yjątkach listów Zygmunta“ wyd. Gaszyń­

skiego z 1836,37, i 47 obcięto bez przyczyny listy str. 145,185, 228 i i.

i dano fałszywe objaśnienia str. 116, 265, 308 i i. Listy Zygmunta t. II do A. Sołtana, Lwów, 1883, (z lat 1834—1858). Wydanie liche, mocno obcięte bez najmniejszej przyczyny, brak niektórych wyjątków, umieszczonych przez Tarnowskiego w „Przeglądzie polskim“ z r. 1877 I, str 75 i i. Daty listów nie zawsze prawdziwe. List na str. 58 fałszywie datowany, ma być z 23 g r u d n i a 18 36. W układzie listów nr. 12 i 13 zaszła pomyłka chronologiczna.

9. Listy Z. Krasińskiego do J. Słowackiego (1841 — 1846), w Listach J. Słowackiego t. II, Lwów, 1883, str. 240 i n. Jestto lichy przedruk z „W arty “ poznańskiej i z „Dziennika literackiego“ lwow­

skiego, bez podania źródła.

Jakkolwiek niepodobna systematycznie rozdzielić na pewne po- jedyńcze grupy poglądów, które Krasiński objawiał w różnych sferach ducha ludzkiego, bo idee te łączą się niekiedy w większy, nader skom ­ plikowany węzeł, to dla lepszej przejrzystości pragnęlibyśmy je do pewnego stopnia zszeregować, nadmieniając, że pominiemy zupełnie poglądy polityczne poety, a rozpoczniemy od jego wyobrażeń e s t e t y ­ c z n y c h .

Co nazywa Z. Krasiński p i ę k n ć m ?

Istotna piękność, czy na płótnie, czy na marmurze, czy w poc- zyi, jest, zdaniem jego, niczem innem, jedno kształtem zewnętrznym, oddaniem najdokładuiejszćm na zewnątrz— prawdy myślanej na we­

wnątrz. Objaśnimy to na przykładzie. Kiedy myślimy o aniele, wy­

obrażamy go sobie jako posłannika Bożego, łączącego w sobie zara­

zem moc i łagodność, słodycz i potęgę— „niby lilia biała, śliczna, sm u­

kła, a opleciona piorunem .•* Otóż te myśli o aniele są prawdą, którą pojmujemy i wyobrażamy sobie w głowie, lecz nie widzimy jój jeszcze przed oczyma. Dopiero, kiedy staniemy przed rzeźbą marmurową i ujrzymy twarz anielską, której wszystkie rysy odpowiedzą naszym wyobrażeniom, a anielskiej naturze; kiedy wyżej wspomniane przymio­

ty anielskie, t. j. moc i dobroć, słodycz i potęga, posłannictwo Bożo i nadziemska duchowość na zewnątrz, wypłyną ku nam w rysach, które dłutem wyrobione stają się jakby słowem, skaczącem do oczu i mówiącćm: „Ja łagodny a silny, łaskawy a potężny, ja niebieski i Boży“ — wtedy powiadamy, że posąg teu jest piękny.

Piękno jest zgodnością idei z przedmiotem; to znaczy, że up>

rzeźba lwa będzie wtedy piękną, jeżeli wyobrażenie, które mamy o lwie, zgadza się z tą rzeźbą i jest prawdziwą ideą, ja k ą o nim ma duch ludzki, ogółem wzięty, pojmujący rzecz według praw wiekuistych Stworzyciela. Kiedy uczujesz, patrząc na lwa kamiennego, że każdy rys jego i kształt każdy, wyrażają ci najdokładniej myśl Bożą o nim, wtedy ten lew z kamienia zowie się pięknym. Wtedy kamień mar­

twy, dostawszy dłutem od rzeźbiarza, tak zm iękł pod uderzeniam rzeźbiarskiego natchuienia, że stał się jakby przejrzystą zasłoną,

Z TG M U N T K R A SIŃ S K I. 43 z poza którćj promieniami leje ci się w serce prawda Boża, myśl Boża, stworzycielka tego lwa. (Z listu Krasińskiego do jego synów," W łady­

sława i Zygmunta z Baden, 1856 r.).

Pojęcie to piękua w duchu Hegla oddziela ,,p i ę k n o a b s o l u ­ t n e “ od „ r e l a t y w n e g o .‘‘ Wieczny ideał, który żyje na dnie duszy artysty i przez którego wyrozumienie jest tak wielkićm, nie zdoła nigdy zstąpić na płótno obrazu takim, jak go artysta ogląda, gdy go­

ści w jego duszy w ścisłem z nią zjednoczeniu. Ta najlepsza cząstka, która pozostaje w duszy artysty: to piękno absolutne; a co się odeń oderwało i przybrało kształt obrazu: to piękno względne, pctrzebujące już pomocy materyi do objawienia się światu. I to objawione piękno jest Boskie, ale cierpiące już pod ograniczeniem czasu i przestrzeni.

,,Każdy raz, — pisze K rasiński do malarza Ary Scheffer’a przy końcu r. 1850 — gdy się będziesz mierzył z ideałem, duch przeciwko duchowi, i w tój walce niebieskiej zwyciężonego obalisz, by go oblec w ciało i tak przybranego rozciągnąć na płótnie, wtenczas ci, którzy widzą tylko ten obraz, wierzą, że sam ideał oglądają, bo po ludzku mówiąc, to jego najdoskonalsze wcielenie; ale ty, mistrzu, czujesz, że to płótno, co wiąże twoje natchnienie, to tylko jego całun, a nie ono samo.“

W tym idealizmie estetycznym posuwa! się Krasiński aż do mi­

stycyzmu. Sztuka jest według niego „proroctwem i wizyą przyszło­

ści, a zarazem „rozważaniem nieujętej formy Boskiej, Piękna nie­

zmiennego i wiecznego, z którego wypływają przez rzeki wieków wszystkie kształty światów i duchów „stworzonych.“ Cała przyszłość jest już w zarodku złożoną na dnie duszy poety, wciąż mu się obja­

wiając razem z najwyższą prawdą, dającą się poznać przez piękno.

Wyższość sztuki nad filozofią polega, zdaniem Krasińskiego, na tćm, że sztuka obleka prawdę w piękno, treść w formę, duszę w ciało, i tym sposobem dochodzi do „ducha życia.“ Kiedy filozofia odrzuca formę i sięga tylko po abstrakcyjne pojęcia Boskości na świecie i w nieskończoności; wyobraża sztukę rzeczywistość Boską na ziemi i w niebiosach. („K ronika rodzinna,“ 1880, str. 99, list Krasińskie­

go z 16 sierpnia, 1845 r.).

Doskonałe piękno, uważa słusznie Krasiński, nigdy się nie starzeje ani nie traci swój świeżości wiosennćj. Każdy widz inaczćj na nie patrzy, odkrywając w nićm nową stronę. I to jest siłą wiecznćj piękności, coraz prędsze, potężniejsze życie w sercach i wiedzy ludzi potomnych. (W yjątki z listów do Gaszyńskiego z Warszawy, 1844).

Zapatrywania i sądy Krasińskiego z d z i e j ó w s z t u k i sągłębokie, a wychodzą zawsze z idealnego punktu widzenia, jak np. te znamienne cechy, odróżniające a r c h i t e k t u r ę klasyczną od gotyckićj. A rchitek­

tu ra starożytua przenosi o wiele chrześciańską pod względem sztuki;

chrześciauska zaś tamtę pod względem myśli i ducha. W tćj odbija się wyższe uniesienie, w tamtój panuje powaga ciała. Jedność, nie- wzruszoność i ograniczoność, cechują architekturę klasyczną, w

go-44 Z Y G M U N T K R A S IŃ S K I.

tyckićj żyje ruch, rozmaitość i nieskończoność. Idea miary i piękno­

ści zostawia swoje piękno na tam tćj, tćj duch wzlatuje w sfery nie­

skończoności. A rchitektura starożytna jest duchem zupełnie wcielo­

nym w rozmiary, w inateryą, gotycką materyą, pracującą, by się zide- alizować i zduchownieć (w Przypiskach do części II Irydiona).

Pojęcia Krasińskiego o starożytnej i nowożytnój sztuce wogóle są trafne, chociaż także mocno zaostrzoue antytezą. Sztuka staroży­

tn a idzie, zdaniem Krasińskiego, od nieskończoności w skończoność, my zaś wychodzim ze skończoności a dążym w nieskończoność. Oni mieli obręb ciaśniejszy, ale lepićj go znali i rozumieli niż my nasz, d a ­ leko szerszy horyzont, ztąd nasze usterki i brak powagi, i skoki i po­

tykania się, u nich zaś godność i surowość. Bo kto zna dobrze drogę swoję, ten poważnie i zwolna stąpa. Oni byli synami ziemi i ziemię w głąb kopali, my dążym do góry „bośmy synami nieba.“ Dla przy­

kładu zestawia Krasiński architekturę w Pompei z katedrą kolońską.

W Pompei panuje równoległobok, elipsa, i m iara doskonała, filary cu­

downie piękne, ale wszystko ciasne, skończone, ograniczone. W Ko­

lonii piękność formy nie jest rytmiczną, ale pod tą formą żyje duch organiczny i wielki; wzrokiem idziesz wysoko za strzałą gotycką, a kiedy się przerwie, sięgasz tam , gdzie ci ona wskazuje—wr niebo!

Z tych przykładów wysnuwa K rasiński znowu ogólne różnice obu światów. Starożytni, powiada, znali tylko jednę część człowieka t. j. jego ciało, które wyidealizowali symetryą, jednością i regularno­

ścią. Świat nowożytny przedstawia w sztuce swój stworzenie z du­

szy i ciała, między któremi zachodzi walka, sprzeczność i ból i ruch.

(Neapol 26 kwietnia 1835 r.). Z tego prawdziwego porównania wy­

snuwa Krasiński niewłaściwe miano realizmu dla sztuki nowożytnćj, idealizmu zaś dla sztuki starożytnej. Nie trzeba jednak zapominać, że u niego realność nie jest m ateryą, a idealność u greków jest ograni­

czoną jedynie do m ateryi. „Im kto bliżćj Boga, tćm jest prawdzi­

wszym, rzeczywistszym“ i dlatego nazywa K rasiński romantyczną sztukę prawdziwą czyli realną.

Dlatego posąg Mojżesza, stojący na grobie papieża Juliusza II, dłuta Michała Anioła Buonarottego staw iał wyżćj nad Apollina Bel- wederskiego. Motywa poezyi i charakter twórcy „Irydiona“ były więcćj zbliżone do „Mojżesza“ niż do „Apolliua.“ Ten prorok co nie­

dawno rozmawiał z Jehową, a teraz na lud swój bezrozumny patrzy z całą wyższością rozumu i z całym żalem olbrzyma był dlań „naj­

wznioślejszym posągiem.“ Gdy się zbliżył do tego arcydzieła ode­

pchnęła go zrazu pogarda i gniew tych ust, w których się srożył i pio­

runow ał Jehową. Atoli niebawem odczuł wielką myśl artysty, aby ją odnieść jak wszystko— do idei chrześciańskićj. „Boga wam przy­

noszę, Boga wy nie zrozumieli“ mówi Tytan. Chrystus zakończy „d a­

ruj im Panie.“ „Miłość, dodaje poeta, pogodzi maluczkich z najwyższym rozumem. Kiedy tak dum ał nad wielkićm dziełem Michała Anioła przystąpili jacyś francuzi i zaczęli głośno krytykować. „Ich myśli

ZY G M U N T K R A S lŃ S K f. 45 wlazły na ten posąg jak pchły i skakały po nim.“ Ganili brodę i po­

wtarzali co chwila: b i z a r r e . Zachwycony poeta stał milczący i w ów- czas jeszcze lepićj zrozumiał ten uśmiech pogardy wyrzeźbiony na ustach posągu... (Z wyjątków listu do Gaszyńskiego, z Rzymu 1839 roku).

Za najwyższe arcydzieła nowożytnego malarstwa uważał ,,F ran- ceskę“ i „Monikę“ Ary Scheffer’a, tak pokrewnych własnym jego krea- cyoin i natchnieniom '). Były one, rzec można, ożywczemi źró­

dłam i ciepła i życia dla wieszcza „Przedświtu,“ który w pracowni Scheffer’a, jakby w głębi świętego przybytku spędził rzadkie chwile radości. Z duszą i wzrokiem opromienionym tą pogodną światłością, która tak łagodnie i błogo koi boleści oddawał się z zachwytem w ra­

żeniom „Franceski.“ Dantejskie jćj głębie odbijały się mistycznie w duszy poety. Doskonale odczuwał każdy szczegół, nawet ten samolubny okrzyk rozpaczy, który wydobywa się z piersi mężczyzny, kiedy z ust niewiasty ulatuje westchnienie miłości dla tego, co ją ścią­

gn ął do przepaści. Zachwycał się tą anielską postacią, która przez cud poświęcenia zapomina o swych mękach i zatapia się w bólu kochanka, c z u łjśj męczeństwo miłości, rzucające na czoło potępionćj blask nieba.

Popadał nawet w egzaltacyą i mistycyzm artysty-m alarza (list K rasiń­

skiego do Ary Scheffer’a, z Baden 14 sierpnia 1851 r. i list do Gaszyń­

skiego z 1845 Nr. 92).

Na widok „Moniki“ nad brzegiem morza nawracającej do świa­

tła wiary chrześciańskiej syna swego, jeszcze nie świętego Augustyna, łzy mu się puściły z oczu i dreszcz podziwu i miłości przeszył pierś jego. Byłto pierwszy obraz, który tak silnie podziałał na K rasiń­

skiego. J6j twarz i oczy podniesione w górę i „wlepione w twarz Bo­

ga,“ jćj miłość bez miary i to „zupełne stopienie się z Bóstwem“ od­

krywały mu całą głąb chrześciańskiego uczucia — otchłanie rajskich uniesień. Rafael wydał mu się niższym „m ateryalniejszym .“ (Z li­

stu do żouy, Haga 1845 r. 3 augusta).

Wyobrażenia estetyczne Krasińskiego cechuje idealny polot i go­

rący zachwyt, wyradzające się łatwo w mgliste „uczucia nieskończo­

ności.“ Świadczy o tśm także jego pojęcie m u z y k i . Sztukę tę nazy­

wa najwyższą mową ludzkości, łączącą nas z zaświeciem duchów, a wy­

rażającą wszystkie uczucia, na które słów nie mamy. Muzyka, żyjąca jak wiadomo w czasie a nie w przestrzeni i będąca najbardziej zniko­

mą i chwilową, ma u Krasińskiego dlatego „najwięcej boskiego.“

*) Ś la dy s t o s u n k u p rz y ja źn i Scheffur a z Z y g m u n t e m zac how ały się w o b r a z a c h a r ty s ty , „ k tó ry w ykońc zył w iz eru n e k p o o ty , oddaw szy w nim s zlache­

tn o ś ć ry sów z szcze góln ym w yr aze m b o l e ś c i .“ K i l k a k r o t n i e u ch w y cił tćż pędzlem rysy j e g o żony i dzieci. P o w tó r z y ł n a w et d l a Z y g m u n t a swój w ie lki o b r a z z D a n t e g o , p rz ed sta w iają cy 1'ran cesk ę di lti m in i i ofiarował mu j a k o p a m ią tk ę przyjaźni. O b ra z t e n , z n a jd u ją c y się w p ała cu K r a s i ń s k i c h , obudził w D e o ty m ie n a tc h n i e n i a do j ć j p i ę k n e g o p o e m a t u .

46 Z Y G M U N T K R A SIŃ SK I.

„Kiedy wstąpisz na jćj fale—powiada w liście do Gaszyńskiego z po­

czątku r. 1837— uczujesz ja k a różnica zachodzi między światem płyn­

ności, a światem miąższości, między ruchem, biegiem a bryłam i i to, co w sercu twojćm może śpi dotąd, czekając przebudzenia, wstanie wtedy jako Afrodyta z wód morskich.“

Utrzymywał, idąc za Platonem, że muzyka jest odbiciem na ze­

wnątrz, w danój chwili czasu tśj nieskończonej muzyki, tego ładu i piękna, co stanowi wszechświata spójnią i harmonią. Nazywał więc muzyką nietylko śpiew i grę na instrumentach, ale wszystko, co duszę zachwyca i unosi, wszelką harmonią, w którćj się rozpływa.

Muzyka Mozarta wywierała nań najgłębsze wrażenie. Pównój piękności uczucia jak „Requiem“ Mozarta doznał tylko dwa razy w ży­

ciu: w Katedrze medyolańskićj i w Varennie— odczuwał głęboko te ponure akordy artysty, który myślą o pogrobowym świecie w targnął w nieznany raj. Ale z wrażenia tej muzyki snuł znowu wnioski o nie­

śmiertelności duszy. (Monachium 21 grudnia 1841 i F ran k fu rt 24 lipca 1837 r.).

Ten sam idealizm przebija się w estetycznych teoryach i wyobra­

żeniach Krasińskiego o p o e z y i. Jest ona nietylko „najwyższym by­

tem “ ale także ostateczną prawdą przyszłości.“ Co poezya marzy, to stanie się kiedyś. Ona jest koniecznością przeznaczeń naszych, poję­

ciem świata i bytu w boskiśj formie—ciągłą wizyą przyszłości. (Rzym 1839 r.) Kiedy .poeta przepowiada, że się ludzkość odmieni, że w anielstwo porosną syny ludzkie, marzenie to będzie kiedyś rzeczy­

wistością (Rzym 1840).

Zgodnie z charakterem własnśj twórczości twierdził, że poezya jest syntezą i dlatego przestrzegał drugich przed analizą poetycznego uczucia. Poezya bowiem to losy dusz naszych w przeszłości i przy­

szłości w porównaniu z naszym planem dzisiejszym. (Z listów do Ga­

szyńskiego z r. 1833 i 1836).

Nie stosował poezyi w teoryi ani w praktyce do okoliczności, do chwili bieżącćj, do jednego kraju, do jednego stanu. Ona wieczność i nieskończoność garnie pod skrzydła swoje i mówi o zagadce, którą Bóg zadał całćj ludzkości, o uczuciach i przeczuciach ogólno ludzkich, a jakkolwiek zmienia formy swoje podług czasów i okoliczności, zada­

nie jćj zawsze i wszędzie jednakie. (Z listu do Gaszyńskiego, Rzym 17 stycznia 1834 r.).

Kto ją stosuje do jednego tylko położenia, do jednego tylko k ra ­ ju, ten pisze, zdaniem Krasińskiego, paszkwil,— polityczno-satyryczną analizę a nie poemat. Kto w poezyi pojmuje tylko objawienie się cząstkowe czegoś, dziś, na tem miejscu i przy owycli ludziach a nie przyrodę wiekuistą czegoś, ten nie może zwać się poetą. Prawdziwy poeta nie przedstawia arystokraty ani republikanina, ani nawet ary ­ sto k ra c ji i republikauizmu takim, jak był lub będzie, ale t a k , j a k j e s t w i e k u i ś c i e w d u c h u l u d z k o ś c i . Poezya ubiera i d e a ł

ZY G M U N T K R A SIŃ S K I. 47 o g ó l n y w kształty zdarzeń zaszłych lub podobnych do zaszłych (W ie­

deń, 5 kwietnia 1837).

Według tćj idoalistycznćj teoryi tworzył autor „Nieboskićj“

swoje dzieła, przepowiadając poezyi wysokie posłannictwo: pojedna­

nie natury z Bogiem, ciała z duchem. Symbol tćj zgody w itał już na szczycie katedry medyolańskićj tam, gdzie posępność gotycka przemie­

nia się w tryumfalny blask (z Warszawy, 1844). Znaczenie poezyi po­

dnosił wysoko. „Ona tylko wieszczy w obie strony, w oba kierunki czasu, zwane przeszłością i przyszłością; ona uadawa żywot, barwę, ruch i zmartwychwstanie temu, czego już nie ma, ujmuje nawet w przed­

wstępny kształt, czego nie ma jeszcze. Wieczna pani ideału jest zba- wczynią serc znękanych prozą obecności, suchćj, srogićj i niewdzięcz- nśj obecności, tym sercom udziela wspomnień i nadziei, bo każe pa- trzćć w twarze naddziadów lub w anielskie postacie przyszłości. Ona jest także zbawczynią i wieczną konserwatorką pomarłych, ocala ich dla potomności i tuli je do wieszczego łona, aby nie spadli w otchłań zapomnienia. Dawne, zapomniane dzieje odświeża i czyni z nich ja ­ koby krew wiecznie młodą, lejącą się z dźwiękiem rytmowym w piersi niemowląt; jak m atka opiekunka karm i przyszłe pokolenia tem, co by­

ło świętego i wzniosłego w przeminionych czasach.“

Ale poezya, zdaniem Krasińskiego, to t y l k o zachowuje i zacho­

wywać powinna z epok minionych, co w nich było ostatnie dobrćm, prawdziwćm i wzniosłćm. To stanowi jej piękność i idcalność. Brud i kał odrzucone być mają. Nie powinno nas tćż walać błoto te ra ­ źniejszości, bo to tylko żyje i zachowanćm bywa, co życia godnćm i na­

leży z natury swój do piękna i dobra. (List do K ajetana Koźmiaua z F rankfurtu 9 października 184G).

Przeznaczenie ubłogosławiło duszę człowieka pragnieniem nie- wyczerpauem piękności. Ile razy luka się wytnie wśród karczów ży­

cia i tam, gdzieś daleko mignie brzeżek błękitu, on wyciąga ręce i zda mu się na chwilę, że w niebie. ,,Głupcy, co krzyczą na poezyą—pisze do Sołtana z W iednia, w styczniu 1837 r.—niech przejrzą duszę mo- ję, a obaczą, żem przez poezyą tylko szczęśliwy, a jeśli jeszcze zdo­

ła ją powtórzyć sądy swoje nędzne, to radzę im, by sobie sklep kupili

ła ją powtórzyć sądy swoje nędzne, to radzę im, by sobie sklep kupili

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1884, T. 3 (Stron 43-72)