Pora uwyraźnić owo zogniskowanie pojęć, które stało się przyczyną po
stulatu, by podjąć próbę - mimo wieloletniej tradycji badania zagadnienia - stypologizowania, a może nawet sklasyfikowania gatunków (bo tylko o tych postaciach tu mowa) metatekstowych i paratekstowych. Bezpośrednią inspi
racją stała się rozprawa Palimsesty Gerarde'a Genette'a z 1982 roku, w której scharakteryzował on (nierównomiernie) obecne w tekście literackim relacje transtekstualne, czyli „wszystko, co wiąże go [tekst - I.L.] w sposób widocz
ny bądź ukryty z innymi tekstami" ( G e n e t t e 1992: 317). Przypomnę, że wymienił wśród nich intertekstualność (rzeczywista obecność jednego tekstu w drugim), architekstualność (wzmianka natury czysto taksonomicznej, np.
opowiadanie, felieton), hipertekstualność (implicytna derywacja międzyteksto- wa, np. parodia, pastisz, ironia), metatekstualność (relacja par excellence kry
tyczna wobec innego tekstu) i wreszcie paratekstualność (tekst właściwy wo
bec swojej „otoki")2.
Mnie interesują tylko dwie ostatnie relacje i teksty im odpowiadające. Ge- rarde G e n e t t e pisze o metatekście jedynie tyle, iż to „relacja zwana po
tocznie »komentarzem«, łącząca dany tekst z innym, o którym mówi, nieko
niecznie go cytując" (1992:321). Metatekstualność, według Genette'a, właści
wie sprowadza się do historii krytyki jako gatunku, tak więc za metateksto- we można uznać również wszelkie autokomentarze. Niewiele ponad to w wy
2 Form y przym iotników p rzytaczam za tłum aczeniem A leksandra M ileckiego. W tej postaci u żyw a ich także w polskiej literaturze przedm iotu R om ualda Piętkow a. Z d ecy d o
w ałam się na form ant -o w (y ) z u w agi na analogię do używ anej p ostaci p rzym iotn ika metatekstowy, a om ów ienie relacji paratekstu do metatekstu w dużej m ierze w y zn acza tok m oich rozw ażań.
wodzie Genette'a można znaleźć, natomiast z polskiego literaturoznawstwa da się przytoczyć sporo opracowań i szkiców, które relacje międzytekstowe wyłożyły dostatecznie przekonująco i wyraziście. Ale wróćmy do Genette'a, bo w jego propozycji wśród tych relacji znalazł się paratekst, którego z kolei, poza sporadycznymi wystąpieniami, nie zaadaptowano na polskim gruncie, przynajmniej terminologicznie. Myślę tu zwłaszcza o opracowaniach Danu
ty S z a j n e r t (1995; 2000; także K i t a M. 1998). W tej perspektywie chcia
łabym wszakże widzieć jeszcze rozprawę Moniki B o g d a n o w s k i e j (2003), ponieważ obie badaczki za przedmiot badań biorą odmienne obiekty, choć poruszają się w granicach Genette'owskiego metatekstu i tytułują swe prace podobnie.
Pierwsza z nich mianowicie rozważa „takie autorskie komentarze do własnej twórczości, które mają skończoną postać tekstową", pomija zaś „bez
pośrednie i pośrednie »wypowiedzi o dziele w dziele«" ( S z a j n e r t 1995:
149). Natomiast B o g d a n o w s k a przyjmuje, że komentarz jest [...] jednym z elementów struktury tekstu [...] pełni [...] rolę zinteriory- zowanego otoczenia kontekstowego. Przesądza o tym jego relacyjny charakter oraz związane z tym graniczne usytuowanie pomiędzy wnętrzem i zewnętrzem, które wynika z istnienia dwu kierunków odniesienia tej formy. Komentarz bowiem odsyła jednocześnie do tekstu i poza tekst.
2003:22
Dalej z rozważań autorki wynika, że komentarz jest przewidywalny na mocy jedności podmiotu i daje się wydzielić ze struktury kompozycyjnej kor
pusu, dlatego można go rozpatrywać jako gatunek tekstu (na równi z roz
ważaniem, opisem czy opowiadaniem). Kolejną cechą dystynktywną tej struk
tury jest różny wobec podstawy komentowania sposób (nie tylko dwa od
mienne głosy) odnoszenia się do tego samego ( B o g d a n o w s k a 2003:32- 36). Oto kwintesencja rozumienia przyjętych przez wymienione badaczki obiektów badań, a wybranych przeze mnie ze względu na deklarowane w ty
tule podobieństwo z zakresem metatekstualności zaproponowanej przez Ge
nette'a. Tej ścieżce wierna w istocie pozostaje jedynie Bogdanowska, wpisu
jąc komentarz w relacje metatekstowe wobec podstawy komentowania, lecz już Szajnert wprowadza do swych rozważań porządek paratekstualności, choć generalnie myśli obu autorek są wspólne, jak np. odpowiedzialność za tekst, jedność nadrzędnego nadawcy, choć odmienność jego perspektyw, koreferencyjność dwu tekstów, zdejmowanie masek jako praktyka komen
tarzy do tekstów literackich.
Do komentarza innego rodzaju nawiązuje też artykuł Bożeny W i t o s z, w którym autorka pisze m.in. tak: „Przypis pojawia się w powieści autotema- tycznej jako jej koherentny składnik. [...] Obok tytułu, spisu treści, czasem przed
mowy [...] plasuje się na poziomie metakomunikacji i podobnie jak wyżej wymienione metateksty jest głosem powieści o powieści, głosem komentarzem"
(1995:89). To, co Witosz łączy na mocy wspólnoty autora (jeden podmiot czyn
ności twórczych korpusu i przypisu), to w propozycji Genette'a znajduje się w dwu odmiennych porządkach (por. też M a r k i e w i c z 2000; 2002).
W moim przekonaniu, opierając się na rozważaniach Genette'a, nie można znaleźć satysfakcjonującej wykładni rozdzielenia dwu wspomnianych relacji międzytekstowych. Zapewne wynika to z nierównomiernego omówienia przez Genette'a wszystkich nawiązań transtekstualnych. W sprawie meta- tekstu powiedział badacz nadzwyczaj mało wobec tradycji, jaką ma meta
tekst w badaniach filologicznych, choćby na gruncie polskim. Intertekstual- ność i hipertekstualność zostały także w latach 80. i 90. ubiegłego wieku zba
dane na obszarze polskiej teorii literatury, tak że trudno by tu było cytować wszystkie ważkie wystąpienia. Zaś paratekstowi poświęcił Genette osobny tekst pt. Seuils. Omawiany szkic prezentuje - w moim odczuciu - pewien pa
radoks: wspomniano w nim o relacji metatekstualnej, by przykłady jej reali
zacji skojarzyć z paratekstualnością. To, co zostało zadeklarowane w typo
logii, nie ma przełożenia na analizy.
Nieczytelność tych dwóch porządków została przejęta przez Danutę S z a j n e r t , która zaadaptowała myśl Genette'a na grunt polskiego literatu
roznawstwa w dwóch szkicach. Jeden już przywołałam i zacytowałam wcze
śniej (1995), sama autorka tak nieco dalej komentuje przedmiot swych ana
liz: „skupię się na tych tekstach spośród paratekstów, które [...]" ( S z a j n e r t 1995:149). Rozumiem więc, że dla Szajnert nie ma zasadniczego zna
czenia rozróżnienie na metateksty i parateksty. Potwierdzałby to tytuł jej dru
giego szkicu z 2000 roku Osoba w paratekstach, w którym ponownie przywo
łuje parateksty Genette'a, ale obcuje z „metaliteraturą". Nawet w tekście przywołuje stanowisko polskich literaturoznawców wobec autotematyzmu (Danek) czy krytyki literackiej (Kostkiewiczowa), choć naprzemiennie po
sługuje się pojęciem metatekstu i paratekstu. Brak zainteresowania badaczki rozdzieleniem zakresów pojęć wynika zapewne z tradycji literaturoznawczej, która, za Michałem Głowińskim, przyjmuje, że „typologia Genette'a wydaje się w pewien sposób przeciążona i nierozłączna" ( G ł o w i ń s k i 1992: 95).
To zasadniczo dotyczy właśnie paratekstualności, którą badacz włączyłby chęt
nie do relacji metatekstualnych.
To mocne piętno, jakie Genette odcisnął na tekstach eskortujących korpus czy sterujących odbiorem, naprawdę może przyczynić się do tego, że bliska jest wówczas perspektywa wypowiedzi o dziele w dziele, obojętnie jak do
słownie traktować będziemy przyimek W, obnażający po raz kolejny problem integralności dzieła i jego całostek kompozycyjnych. Jeśliby zaś wyróżnić w eskorcie tekstu tzw. osoby trzecie, może dałoby się metateksty i parateksty sklasyfikować.