Spośród omawianych w książce środków komunikowania prasa jako me
dium jest przekaźnikiem najdawniejszym. To wcale nie oznacza, że w trak
cie swojego rozwoju przeszła ona jakieś wyjątkowe zmiany w porównaniu z pozostałymi. Otóż każde z mediów ze względu na potrzeby rynku i prefe
rencje odbiorców modelowało swój wizerunek w stosownym dla siebie cza
sie. Dla prasy takimi przełomami było spopularyzowanie ruchomych czcio
nek drukarskich, które pozwoliło na cykliczne wydawanie gazet. W efekcie czego w prasie znalazły się nie tylko informacje bieżące, ale regularny ko
mentarz do nich (początek temu daje osiemnastowieczny „The Weekly Re
view" wydawany w Anglii trzy razy w tygodniu). Drugi ważny okres to po
łowa wieku XIX, kiedy następuje wzrost nakładów, dochodzi do specjaliza
cji tytułów prasowych (powstają czasopisma dla kobiet, chłopów, robotni
ków, określonych zawodów, dzieci) oraz do modernizacji technik wydaw
niczych (czasopisma ilustrowane) ( D z i k i 2000). Od tej pory prasie przypi
suje się cechę „masowy środek komunikacji". Jednak zaledwie sto lat póź
niej (lata 70. XX wieku) można ponoć mówić o masowości tylko w odniesie
niu do segmentu reklamowego w prasie, podczas jej ewolucji doszło bo
wiem do specjalizacji na niekorzyść wysokości nakładów. Stąd w książce z roku 1980 Alvin Toffler napisał, iż pierwszym przykładem pola, na którym masowe środki komunikacji przegrywają z „odmasowionymi środkami przekazu", są gazety (za: Toffler 2002). Toffler dokonał obserwacji rynku ame
rykańskiego, w Polsce podobne efekty zaobserwowano w latach 90. XX wie
ku: ukazują się polskie wydania cenionych pism zachodnich, europejskie domy wydawnicze wchodzą na polski rynek ze specjalistycznymi polskimi już ty
tułami, powstają komercyjne radiostacje, oferujące określony profil, w tele
wizji także rodzi się konkurencja pod postacią ogólnopolskich nadawców
prywatnych oraz regionalnych telewizji kablowych. W prasie coraz bardziej liczy się kreatywność i dochód domu wydawniczego kosztem ograniczania nakładów tytułów do tej pory wysokonakładowych, dążeniem firmy wy
dawniczej jest bowiem daleko idące sprofilowanie. „Gazeta Wyborcza" to sztandarowy dziennik wydawnictwa Agora, do którego należą ponadto
„Ładny Dom", „Cztery Kąty", „Poradnik Domowy", „Kwietnik", „Auto+",
„Kuchnia", „Dziecko. Pierwsze lata życia", „Świat Motocykli". Podobnie działają inne domy wydawnicze, np. pod szyldem Wprost wydawane są najbardziej opiniotwórczy w tym wydawnictwie tygodnik pod tym samym tytułem oraz „Pani", „Mój Pies", „BusinessWeek Magazine" (por. L o e w e 2005a).
Do odmasowienia prasy wbrew pozorom nie doprowadziła telewizja w swym nowym wizerunku biesiadująca z telewidzem od świtu do nocy, a więc teoretycznie zajmująca go sobą ani też radio z dominującą funkcją towarzyszenia słuchaczowi we wszystkich jego czynnościach (i za niego prze
glądające prasę), ale uczyniła to w większej mierze szeroka gama dostęp
nych na rynku niskonakładowych tytułów różnej wartości. Na rynku prasy da się zauważyć konkurencję globalności z lokalnością, ponieważ wysoko- nakładowe wielkomiejskie czasopisma i gazety mają niebagatelną konku
rencję w niskonakładowych tygodnikach i tzw. shopperach, które zajmują się na swych łamach wydarzeniami z regionu („Dziennik Zachodni"), ale wreszcie także miasta („Echo Dnia", „Metropol", „Nowiny Gliwickie", „Wia
domości Rudzkie"), dzielnicy czy osiedla („Biuletyn GSM Nasz Dom").
W perspektywie szerszej gazeta lub czasopismo są więc ciągle prymar- nie drukowanym (od końca lat 90. XX wieku istnieją już czasopisma w wersji elektronicznej, czyli e-ziny, jak np. „No name", „@t", „Reporter") przekaźni
kiem informacji i opinii; są środkiem masowego przekazu, ponieważ pu
bliczność prasy ciągle jest wielomilionowa, choć rozdzielona między więcej tytułów; ze względu na konieczność dopasowania się do mediów wizual
nych: telewizji i Internetu prasa staje się ponadto medium coraz bardziej ikonicznym. Procent fotografii w gazetach jest, rzecz jasna, najmniejszy, w dalszej kolejności znajdują się tabloidy dążące do osiągnięcia poczytności przez epatowanie sensacją, apogeum osiągając w pismach młodzieżowo-ro- dzinnych. Media drukowane zjawiają się współcześnie jako dinozaury w elektronicznym otoczeniu - jak pisze K o w a l s k i (2001) - by mu do
równać, muszą się stać przynajmniej dwukanałowe: typograficzne i ikonicz- ne zarazem. Dostosowują swe strony do okien portali internetowych nie tylko kombinacją ilustracji i pisma drukowanego, ale w ogromnej mierze poprzez zastosowane strategie eskortujące, mające przenieść czytelnika do wnętrza numeru pisma. Ogromną rolę we współczesnej prasie (neoprasie) odgrywa rodzaj dziennikarstwa, który - jak chce to widzieć Juan Velasco, pracownik amerykańskiej agencji 5W Infographic - informację przekazuje za
8 G atunki...
pomocą grafiki, co określa się mianem info grafiki ( G l u z a 2002). Łączy ona w sobie liczby, słowa, rysunki, zdjęcia w celu ukształtowania komunikatu p r a s o we g o ( Z wi e f k a - C h wa ł e k 2003).Infografikisąpercypowaneprzez 80% czytelników, podczas gdy 56% czyta wszystkie tytuły, zaś zaledwie 25%
czyta właściwe teksty prasowe ( G l u z a 2002). Badania z roku 2002 wyka
zały, że spośród trzech wpływowych polskich tygodników najwięcej info- grafik („takie połączenie słowa i obrazu, które stanowi nową integralną ja
kość") w numerze wykorzystuje „Wprost", dalej „Newsweek" oraz „Polity
ka" ( Z w i e f k a - C h w a ł e k 2003).
Omawiane zjawisko wpisuje się w szerszą problematykę mariażu dotych
czas rozdzielonych mediów audiowizualnych i typograficznych. Zwraca na to uwagę Mike Sandbothe, rozważając specyfikę Internetu, ale - jak już po
wiedziałam - prasa dąży do asymilacji z tym hipermedium. Otóż S a n d b o t h e pod nazwą splotów cyfrowych ukazuje „cztery zasadnicze tendencje transformacji semiotycznej. Są to upiśmiennienie mowy, oralizacja pisma, iko- nizacja pisma oraz upiśmiennienie obrazu" ( S a n d b o t h e 2001:193). Na owe sploty pozwala wielokanałowość Internetu, który umożliwia zobaczyć druk, obraz, a symultanicznie także usłyszeć mowę i inne dźwięki. W zależ
ności od wyboru sposobu internetowej komunikacji: konwersacyjnego, hiper
tekstowego albo e-mailowego dochodzi do splotów różnych kodów. Jeśli au
tor umieszcza w tekście pisanym elementy graficzne niebędące znakami pi
sma, wówczas daje się zaobserwować zjawisko jego i k o n i z a c j i , jeśli jed
nak w tekście pisanym lub w jego otoczeniu występują inne elementy gra
ficzne, wówczas - jak chce Jan G r z e n i a (2005) - dochodzi do g r a f i z a - c j i pisma. Ta jest zapewne prostą pochodną komputerowej obróbki tek
stów prasowych (i nie tylko), wszelako u podłoża wykorzystania tych moż
liwości leży potrzeba „większego panowania nad wizualnym kształtem wy
powiedzi pisanej" (G r z e n i a 2005:142). Jest to zadanie dla obu uczestni
ków aktu komunikacji, w gestii nadawcy leży bowiem opanowanie technik komputerowego przetwarzania tekstów, zaś w wypadku odbiorcy zadanie wcale nie jest łatwiejsze, bo ciąży na nim umiejętność odbioru takiego dys
persyjnego przekazu. Mimo że piszę w tym rozdziale przede wszystkim o pra
sie, to skłaniam się ku stanowisku Grzeni wyłożonemu w pracy Komunikacja językowa w Internecie (2006) w sprawie konieczności posiadania przez odbior
cę kompetencji komunikacyjnej typu elektronicznego. Ćwiczona przede wszyst
kim przez hipermedium nowa umiejętność współczesnego odbiorcy mediów z łatwością będzie wykorzystywana w akcie percepcji tekstów neoprasy, która szuka w portalach internetowych inspiracji wizualno-graficznych.
Potrzeba pracy nad kształtowaniem nowego typu kompetencji jest ko
niecznością, dlatego infografiki, których przejrzystość i informacyjność wcale nie są oczywiste, znalazły swoje miejsce w procesie edukacji. Dowodem są
gimnazjalne i maturalne egzaminy zawierające zadania, których treść wyra
żona zostaje właśnie infografiką.