• Nie Znaleziono Wyników

ROZDZIAŁ II. ŚWIAT ZAPAMIĘTANY

3. Kategorie tożsamości – „Stroje i rekwizyty”

3.8 O innych

Głowiński określa Irenę Sendlerową: „[…] dobry duch ukrywających się Żydów i ich arcyopiekunka […]” (KO, 75).

O Irenie Sendlerowej wspomina memuarysta przy różnych okazjach, pisząc o czasach Zagłady i ukrywaniu się po stronie aryjskiej. Wynika z tego, że była osobą po-mocną, a w wielu przypadkach wręcz niezbędną, aby przetrwać w tych arcytrudnych dla Głowińskiego czasach. O roli, jaką spełniła Sendlerowa w czasach okupacji zaświadcza fragment opisujący losy młodego człowieka po stronie aryjskiej:

101

I wtedy – jak zwykle – z pomocą pośpieszyła Irena Sendlerowa. Pamięta się o tym, że uratowała ona wręcz nieprawdopodobną liczbę żydowskich dzieci, nie można jednak przeoczyć faktu, że ratowała także z poświęceniem i w wielu wypadkach z dobrym skut-kiem również osoby dorosłe. Moja Matka zawdzięcza Pani Irenie życie, znalazła bowiem dla niej posadę służącej u pewnej nauczycielki w Otwocku. I za to jestem jej szczególnie wdzięczny. Wyznam, iż uważam się za człowieka, którego spotkało niezwykłe wyróżnie-nie – za sprawą tego, że udało mi się spotkać dwie osoby moralwyróżnie-nie imponujące i utrzy-mywać z nimi przez lata relacje przyjacielskie: Irenę Sendlerową i dużo później – Jana Józefa Lipskiego. […] obydwoje nazwać można laickimi świętymi (KO, 84).

Mimo że Irena Sendlerowa jest ważną postacią również w biografii Głowińskie-go, to pisze o niej niewiele. O ich wzajemnych relacjach dowiadujemy się więcej z pu-blikacji Anny Bikont220. Autor Gier powieściowych wspomina również szereg innych osób godnych upamiętnienia, takich jak Siostry Służebniczki Najświętrzej Marii Panny (Starowiejskie) z Turkowic (KO, 94-106; CS, 128-136) czy Józef Głowiński, zwany Długim (KO, 75; CS, 57-75). Najwięcej się rozpisuje o osobach ze środowiska nauko-wego, do którego przynależy (pozwolę sobie wymienić jedynie niektórych221

: o au-torytetach: Kazimierzu Wyce (SP – Mój Kraków), Kazimierzu Budzyku (KO, 216-219), Marii Renacie Mayenowej (KO: 215, 218, 365, 387), Romanie Jakobsonie (KO, 240), Rolandzie Barthesie (KO, 276-277), Marii Janion (KO, 238), Edwardzie Balcerzanie, Witoldzie Gombrowiczu (KO, 288-289), Jarosławie Iwaszkiewiczu (KO, 251); kole-gach: Januszu Sławińskim – KO: 214, 310 (którego jednak pomija w późniejszych wspomnieniach ze względu na prawicowe poglądy Sławińskiego), Aleksandrze Oko-pień-Sławińskiej (KO 215, 311), Teresie Kostkiewiczowej (KO, 311), Romanie Zi-mandzie (KO: 310, 332), Zofii Stefanowskiej (KO 310, 356, 387), Alinie Brodzkiej (KO, 310), Kazimierzu Bartoszyńskim (KO, 352), Janinie Abramowskiej (KO, 352), Zdzisławie Łapińskim (KO, 311), Alinie Witkowskiej (KO, 310), Jerzym Ziomku (KO, 352), Andrzeju Borowskim (KO, 350), Hannie Kirchner (KO, 310); działaczach opozy-cji demokratycznej: Janie Józefie Lipskim222

(KO, 396), Adamie Michniku (KO, 406); o swoich naukowych podopiecznych między innymi: Grażynie Borkowskiej, Wojciechu

220 A. Bikont, Sendlerowa w ukryciu, Wołowiec 2017 (tam szczególnie rozdz. 6).

221

Poniższy spis osób z Głowińskim związanych wraz z podaniem ich lokalizacji w poszczególnych tekstach ma charakter przykładowy, nie powstał z myślą o szczegółowym i wyczerpującym indeksie osobowym.

222 Jan Józef Lipski występuje w tym zestawieniu w roli podwójnej, poza działaniami opozycyjnymi był też kolegą-naukowcem Głowińskiego, zob. np. KO, 310.

102

Tomasiku, Krzysztofie Dybciaku, Jacku Brzozowskim, Jacku Leociaku (Genius loci – FP, 42-42), Grzegorzu Wołowcu, Jacku Kopcińskim, Magdalenie Saganiak (wszyscy wymienieni KO, 389), nieżyjącym Adamie Makowskim (KO, 390).

O czym świadczyć może takie szczegółowe opisywanie poszczegolnych osób, ba-daczy, autorytetów i podopiecznych? Autor Mitów przebranych jest częścią tego śro-dowiska naukowego, jest z nim związany niemal jak z rodziną. Owi ludzie w pewnym sensie zastepują mu rodzinę. W ich obecności czuje się bezpiecznie i swobodnie.

W prozie Głowińskiego, przede wszystkim nacechowanej autobiograficznie po-jawiają się również fragmenty fikcyjne, tworzone na podstawie opowieści zasłyszanych, czy świadomie wprowadzające postacie całkowicie fantastyczne. Taka postacią najbar-dziej się wyróżniającą jest Asmodeusz. W demonologii to istota, demon utożsamiany ze złem, co jednak pozostaje w pewnej sprzeczności z określnikami, których w stosunku do tej postaci fantastycznej używa Głowiński. Oksymoron okazuje się być pozorny, kiedy weźmiemy pod uwagę źródł talmudyczne. W Antropologii religii czytamy:

Tradycja talmudyczna nie nazywa Asmodeusza sprawcą wszelkiego zła, lecz wręcz przeciwnie, łączy go ze specyficzną funkcją utrzymania określonego porządku w świecie. Pomimo swej „oficjalnie” negatywnej i demonicznej osobowości Asmodeusz wydaje się działać według określonego planu i niezależnie od kontekstu Księgi Tobiasza (traktowa-nej raczej jako powieść diasporalna) w folklorze żydowskim przyczynia się ostatecznie do zachowania harmonii i ładu.

[…] Asmodeusz jest tu opisany jako znawca ludzkiego przeznaczenia, posiadający przy tym dar przepowiadania przyszłości223

.

Asmodeusz z Kładki nad czasem symbolizuje zatem siłę porządkującą świat, do-datkowo pobudzajacą ciekawość, tym samym mobilizującą do jego poznawania, „uchy-lania dachów”. Bowiem ta fikcyjna postać w prozie Głowińskiego niejako „patronuje” zasłyszanym, miasteczkowym opowieściom, przypominającym ballady podwórkowe. Te z kolei uliczne (w przypadku Białoszewskiego – warszawskie) ballady inspirowały Mirona Białoszewskiego przy tworzeniu Osmędeuszy (smętnych opowiadaczy224

). Cie-kawe wydają się w obu tych przykładach analogie leksykalne i semantyczne

223 B. Wiśniewski, Asmodeusz, w: Antropologia religii, tom 3, red. A. Sołtysiak, Warszawa 2003, s. 111-112.

224 Zob. na temat Białoszewskiego Osmędeuszy w: J. Kopciński, Od ballady do oratorium. Miron

103

usz-osmędeusz). Asmodeusz z Kładki nad czasem to opowiadacz miasteczkowych hi-storii.

Jeżeli piszemy o ludziach (pomijając postacie fikcyjne), którzy w życiu pisarza odgrywają znaczące role należy wspomnieć też o tych, którzy „ukrywają” się za inicja-łami. Pisarz nie wyjaśnia, kim jest „B.” z opowieści paryskich. Nie dowiadujemy się, kto kryje się za literą „M.”, a jest to postać bardzo ważna w życiu Głowińskiego, jego bliski przyjaciel. Można się domyślać, że spędzili ze sobą wiele wspólnych chwil, war-tych przeniesienia na karty opowieści. Nic się jednak takiego nie dzieje. Marek Kwapi-szewski225, profesor Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, w opowiada-niach występuje przeważnie w roli towarzysza podróży pociągu226

czy w relacji z sen-tymentalnej wycieczki do Turkowic, z której dowiadujemy się, że „Marek” jest przyja-cielem pisarza (szkic Powrót – MC, 203). W autobiografii jest tajemniczym mężczyzną, który towarzyszy Głowińskiemu przy różnych okazjach (na pogrzebie Ojca w 1990 roku – KO, 450; podczas urlopu spędzonego w Łagowie w 1993 roku – KO, 496). Do-wiadujemy się o nim niewiele. Pisarz wspominając ich wspólny, trzytygodniowy wy-jazd do Włoch, ujawnia, że „M.” jest miłośnikiem opery – KO, 438. Z prozy wspo-mnieniowej nie dowiemy się, czym się „M.” (lub „Marek”) zajmuje, jak wygląda, jaka jest ich wspólna historia. Jest to bez wątpienia celowe przemilczenie, chroni w ten spo-sób prywatność przyjaciela.