• Nie Znaleziono Wyników

Historyk musi pam iętać to, co inni zapom i­

nają.

Erie H o b sb a w m

Sposobem na to, by mieć rację w przyszłości, jest niekiedy umiejętność bycia niemodnym.

E rn e s t R en a n

1

Idee, fakty filozoficzne jesteśm y w stanie natchnąć życiem, jedynie w chodząc w umysły i pun k ty w idzenia ich tw órców i nosicieli, przez zanurzenie się w społeczne i kulturow e konteksty, w jakich ludzie ci funkcjonow ali. W przypadku doktryn takich filozofów, jak Pascal, K ierkegaard czy Rousseau, pełne ich zrozum ienie byłoby zapew ne w ręcz niem ożliw e bez odw ołania się do biografii tych, którzy p o ­ wołali je do życia. W biografii filozofa, w jego osobow ości twórczej, niczym w sw oistym „pryzmacie psychicznym ”, dokonuje się w okre­

ślony, typow y dla danej osoby, sposób załamania i transform acja róż­

n orakich czynników podłoża sytuacyjno-kulturowego. K ońcowy efekt tego procesu, jego obiektyw izację odnajdujem y w dziele filozoficz­

nym.

Integralny związek między filozofem i jego dziełem próbują ro zer­

w ać liczne w ostatnim półw ieczu tendencje, inspirow ane niegdyś

sukcesam i strukturalizm u, dziś — dekonstrukcjonizm u, zm ierzające do pisania „historii filozofii bez filozofów ”. W brew nim — wierzym y w istnienie wyłaniającej się spoza systemu osoby filozofa.

2

Losy indyw idualne jednostek w yznaczane są przez kluczowe, kry­

stalizujące pokoleniow ą i historyczną tożsamość, w ydarzenia. Do­

strzega to naw et filozof daleki od skłonności do socjologizowania.

„Dola — pisze M artin H eidegger — nie składa się z pojedynczych lo­

sów, p o d o b n ie jak nie m ożna w spólnego bycia pojm ow ać jako w spółw ystępow ania pew nej liczby podm iotów . We w spólnym byciu w tym samym św iecie i w zdecydow aniu na określone możliwości losy są już z góry ukierunkow yw ane. Moc doli wyzwala się dop iero w kom unikow aniu się i w walce. Losowa dola jestestw a w jego «poko­

leniu» i z nim stanow i pełne, w łaściw e dzianie się jestestw a”1. Pokole­

niow a w spólnota, lokując się w czasie historycznym , stanow iącym dlań sw oiste pole możliwości, sama w jakimś sto p n iu czas ów tw orzy

„na g ru n cie odziedziczonej, ale i w ybranej m ożliw ości”2.

Dokonując przeglądu różnych koncepcji pokolenia, Maria Ossow­

ska wskazywała na trzy podstaw ow e znaczenia tego term inu: „1) p o ­ kolenie jako poszczególne ogniw o genealogii biologicznej [rodzice — dzieci], 2) pokolenie jako poszczególne ogniw o genealogii kulturo­

wej [nauczyciel — uczniow ie], 3) pokolenie jako g ru p a ludzi o w spól­

nych postaw ach w yznaczonych przez w spólnie przeżyte w ydarzenia historyczne”3.

Do ostatniego z nich nawiązywał Kazimierz Wyka, konstruując w łasną koncepcję pokolenia. Autor

Pokoleń literackich

w prow adził pojęcie „czasy zbiorow e”, p od którym rozum iał czasy pow stające na przecięciu tego sam ego dla danej populacji w ieku czasu indyw idual­

nego z tym samym czasem historycznym . W przedstaw ionym przez krakow skiego literaturoznaw cę rozum ieniu, pokolenie — to specyficz­

1 M. H e i d e g g e r : Bycie i czas. Tłum. B. B a r a n . Warszawa 1994, s. 538; por.

J. O s t r o w s k i : Marcowa rodzinaJosifa. „Krytyka Polityczna. Czas Zadymy” 2004, n r 2, s. 132-134.

2 Ibidem , s. 537.

3 M. O s s o w s k a : Koncepcjapokoletiia. „Studia Socjologiczne” 1963, z. 2, s. 51.

ne, zbiorow e dośw iadczenie czasu4. Gdy dośw iadczenie to znajduje oparcie w św iadom ości w spólnych zadań i celów, w poczuciu łączno­

ści, w ów czas m ożem y m ów ić o pokoleniu jako zjawisku hum ani­

stycznym.

O pisując pokolenie jako zjawisko hum anistyczne, Wyka posługuje się dw om a istotnym i pojęciami: „przeżycie pokoleniow e” i „świado­ strukturalnej zależności. „Świadomość pokoleniow a nie m oże istnieć bez swojego »ośrodka krystalizacyjnego«, jaki stanow i przeżycie poko­

leniow e. To ostatnie zaś nigdy nie zjawia się niezależnie od tej całości, jaką stanow i św iadom ość pokoleniow a”7.

K ategorią szerszą, w yraźnie wykraczającą poza jakąkolwiek jed­

nostkow o ujm ow aną dziedzinę tw órczości artystycznej czy intelek­

tualnej jest kategoria „pokolenia kulturow ego”. „Przez pokolenie kulturow e rozum iem — pisze Paweł Rodak — p ew n ą stru k tu rę rów ie­

śniczą, w spółtw orzoną przez osoby reprezentujące różne profesje, role społeczne, rodzaje aktyw ności i form y w ypow iedzi, która tw orzy

o d ręb n o ść w postaci św iadom ości pokoleniow ej; przy czym przeży­

cie pokoleniow e i św iadom ość mają tu w yraźnie charakter całościo­

wy, związany z kształtem ludzkiego świata i kondycją zamieszkałego w nim człow ieka”8. By w pełni oddać całościow y i w szechogarniający charakter przeżycia pokoleniow ego, a zarazem związanej z nim świa­

dom ości pokoleniow ej, w arto przytoczyć słowa Jana Garewicza: J a k a m usi być skala zdarzenia, by m ogło stać się przeżyciem pokolenio­

wym? Musi ono objąć pew ną, większą lub mniejszą, społeczność w całości i bez wyjątku. Jednostka może się, oczywiście, uchylić od czynnego uczestnictw a w nim lub być z niego w yłączona [...], w ażne jest jednak to, że zdarzenie dotyczy całej społeczności. [...] W każdym jednak razie istotą przeżycia pokoleniow ego jest przedsm ak końca świata: jakiem uś gro n u ludzi, związanych p ew n ą więzią, wali się jego świat. [...] Jeśli zadamy pytanie, dlaczego przeżycie pokoleniow e w y­

w iera tak silne p iętn o na całym późniejszym życiu jego uczestnika, odpow iedź jest prosta: w zdarzeniu, które leży u p o d staw ow ego przeżycia, następuje pierw sze zetknięcie ze złem i z d o b rem nie w skali indyw idualnej, lecz społecznej. [...] N astępuje podczas takiego zdarzenia zachw ianie ustalonych no rm po stęp o w an ia i w łaśnie w związku z tym konieczność p o w ro tu do w artości najbardziej fu n ­ dam entalnych. O dpada cały blich tr i szych, ludzie pow racają niejako do stanu nagości”9.

3

Bronisław Baczko — 1924, Leszek Kołakowski — 1927, i Andrzej Walicki — 1930, niezależnie od dzielących ich różnic i dokonyw anych w yborów indyw idualnych, reprezentują to samo pokolenie m etrykal­

ne i kulturow e — to samo specyficzne, zbiorow e dośw iadczenie cza­

su. Łączą ich, ale i dzielą „przeżycia pokoleniow e” oraz „świadom ość pokoleniow a” kształtow ane p o d w pływ em takich w ydarzeń, jak lata II wojny światow ej i okupacji, okres stalinizm u i destalinizacji roku

8 Ibidem , s. 16—17.

9 J. G a r e w i c z : Pokolenie ja k o kategoria socjofilozoficzna. W: Na kraw ędzi epoki. Rozwój duchowy i działanie człowieka. Red. J. R u d n i a ń s k i i K. M u ­ r a w s k i . W arszawa 1985, s. 142, 148, 151; por. P. R o d a k : Wizje kultury..., s. 17.

1956, w reszcie — Marzec 1968. To one — słabiej lub m ocniej — w y­

w ierały w pływ na ich wizje upraw iania filozofii i historii idei; one legły u źródeł i determ inow ały biografie intelektualne znanych dziś i uznanych na całym świecie polskich myślicieli. O zróżnicow anym w pływ ie tych okoliczności, jego konsekw encjach dla rozw oju tw ó r­

czości filozoficznej myślicieli traktuje przedstaw iony tekst. W zamia­

rach jego autora, za w łasną dew izę przyjm ującego słow a I. Berlina, tw ierdzącego, że kluczem do poznania historycznego jest uchw yce­

nie różnicy, zauw ażenie odrębności, „wyczucie tego, co n iep o w ta­

rzalne i w yjątkow e”, leży zilustrow anie różnych dróg uczestnictw a w życiu filozoficznym w ybranych bohaterów , ze w skazaniem p u n k ­ tów, w których krzyżowały się one i rozchodziły. Przedstaw iony szkic stanow i rów nież, inspirow aną chęcią przyw rócenia zerw anego w e w spółczesnej hum anistyce związku dzieła z jego tw órcą, p ró b ę reha­

bilitacji biografistyki filozoficznej.

Na przykładzie losów tego pokolenia, posługując się nim i niczym w ziernikiem , chcę ukazać p ew n e zjawiska szersze, zjawiska ponad- jednostkow e, których obserw atoram i byliśmy w polskiej filozofii przez ostatnie blisko 60 lat. Zjawiska te miały charakter ogólny, ale nie tyle — w o b ręb ie p ań stw tzw. dem okracji ludowej — pow szechny, by nie uznać ich za polskie osobliwości. Nie pretendując do ich całościow ego ogarnięcia, ograniczę się jedynie do ukazania sw oisto­

ści polskiej filozofii pow ojennej w form ie luźno zestaw ionych, pow ie ktoś naw et — tendencyjnie dobranych — obrazków. D okonuję tego z tej perspektyw y czasowej, jaką mam obecnie, zastrzegając się przy tym, iż w cale nie m usi to być perspektyw a ostateczna i jedynie słuszna.

4

Podejm ujący studia w pierw szych latach pow ojennych byli specy­

ficznym pokoleniem . W ybuch wojny zastał ich jeszcze dziećmi, gdy nadszedł jej kres, w kraczali dop iero w e w czesną m łodość, chociaż w odniesieniu do tego w łaśnie pokolenia przykładanie zbyt wielkiej wagi do w ieku m etrykalnego może stanow ić błąd. Wojna, a zwłaszcza traum atyczne dośw iadczenie Pow stania W arszawskiego z pew nością

u *

nie pozostały bez wpływu na ich pokoleniową genealogię, tym wszakże co wywarło najbardziej znaczący w pływ na ich biografie, było przeżycie stalinizmu. Miało ono charakter zróżnicowany. By to zachodzące w ramach jednego, rozumianego w sensie rocznikowym, pokolenia zróżnicowanie zrozumieć, warto posłużyć się Mannhei- mowską kategorią „jednostka pokoleniowa”. Charakteryzując pokole­

nie jako zjawisko kulturowe, Karl Mannheim wyróżnia „położenie pokoleniow e”, „związek pokoleniowy” i „jednostki pokoleniow e”.

Termin „położenie pokoleniow e” (Generationslagerung) rezerwuje on na oznaczenie faktu istnienia w tej samej przestrzeni kulturowej i historycznej osób w tym samym wieku. „Związek pokoleniowy” (Ge­

nerationszusammenhang) użyty zostaje przez socjologa w iedzy jako nazwa świadomego udziału części z tych osób w e wspólnym losie po­

kolenia, losie zobiektywizowanym wspólnie wytworzonymi, charak­

terystycznymi treściami, ideami i wartościami. I — wreszcie — najbardziej nam w tym momencie przydatne pojęcie „jednostka po­

koleniowa” (Generationseinheiten) oznaczało dla Mannheima „od­

miany wewnątrz związku pokoleniowego, tworzące się na bazie wspólnoty najbardziej zasadniczych założeń i przeświadczeń, ale róż­

niące się od siebie, nieraz bardzo znacznie, w sposobach reakcji, ty­

pach postaw i konkretnych propozycjach rozwiązań. »W ramach tego samego związku pokoleniowego — pisze Mannheim — mogą się tw o­

rzyć liczne, biegunowo przeciwne, jednostki pokoleniowe. Ale właśnie przez to tworzą one ‘związek’, że walcząc, określają się wza­

jemnie«”10.

5

Zgadzając się, przynajmniej po części, z tezą filozofii egzystencjal­

nej, że życie człowieka jest „życiem w świecie”, a zatem życiem zako­

rzenionym, że tylko w kontekście tego świata kształtujemy siebie, że nasze wybory, jeżeli są, to są jedynie na poły autonomiczne, wreszcie, że nie wybiera się miejsca i czasu, w których samotna egzystencja zo­

staje wrzucona w świat — zauważmy, iż tragizm pokolenia

urodzo-10 K. M a n n h e i m : Das Problem der Generationen. „Kölner Vierteljahrshefte für Soziologie”. Cyt. za: P. R о d a к: Wizje kultury..., s. 34.

nych w latach 1924—1930 wynika z faktu, że ich św iatem był stalinizm. To on, stosunek do ów czesnej rzeczywistości, stanow ił p u n k t odniesienia dla w chodzących w dorosłe życie po II w ojnie światowej, zaciążył na ich w yborach oraz biografiach11. Stalinowski totalitaryzm spraw ił — jak zauważa Anna Świda-Ziemba — iż „charakte­

rystyczną [...] cechą tego pokolenia była jego dram atyczna polaryza­

cja. Między złamaną, milczącą większością, która postrzegała swoją drogę życia »u progu« jako życie bez perspektyw — a gniew nym i akty­

w istam i reżim u, którzy tworzyli »nowe życie i now y ład«, nie było ko­

m unikacji. [...] Bakcyl ideologii działał silniej na pokolenie m łode niż na pokolenie starsze, a w ięc «chorążych rew olucji dobrej wiary« było w naszym kręgu w ięcej, cechow ał ich też częściej fanatyzm i agre­

syw ność rew olucyjnej walki. Przytłaczająca w iększość m łodzieży »nie- zaangażowanej« natom iast silniej niż starsze pokolenie odczuw ała beznadziejność i dram atyzm w łasnego życia w łaśnie dlatego, że stała u jego progu z dynam izm em młodości, który na w stęp ie ulec miał de­

strukcji”12.

6

Zarów no L. Kołakowski, jak i B. Baczko należeli do kreatorów system u stalinow skiego w Polsce. Pierw szego z nich — L. Kołakow­

skiego, zaliczyć m ożna, chociaż nie bez pew nych zastrzeżeń, do jed­

nostki pokoleniow ej, której nazw ę spopularyzow ała Alicja Lisiecka, publikując w 1965 roku książkę

Pokolenie „pryszczatych”.

Akade­

micki Związek Walki Młodych „Życie”, z którym związał się tuż po podjęciu studiów Kołakowski, stanowił, przynajm niej w Łodzi, orga­

nizację radykalnych, lew icow ych studentów — kom unistów p o ch o ­ dzenia inteligenckiego. „Ideałem aktyw istów łódzkiego »Zycia« były radzieckie organizacje polityczne. Różnice w ystępujące m iędzy for­

mami i treścią życia politycznego Polski i ZSRR tłum aczono sobie opacznie jako rezultat większej rew olucyjności WKP(b). Wyrażała się w tym typow a dla łódzkiego środow iska »życiowców« rew olucyjna

11 H. Ś w i d a - Z i e m b a : Człowiek wewnętrznie zniewolony. Problemy psycho- socjologiczne m inionej formacji. Warszawa 1998, s. 133.

12 Ibidem , s. 167.

egzaltacja”13. Marzyła im się — pisze dalej Adam Leśniewski — kadro­

wa partia typu leninowskiego, „która składałaby się wyłącznie z w y­

soce ideowych jednostek”14. Z pewnością nie byli „ortodoksami”, w stosunku do obowiązującej linii partii cechował ich wówczas swoisty lewacki radykalizm; w radykalizmie — zresztą — wręcz się licytowali. Wspomniany radykalizm, który w pewnym momencie kazał nawet „życiowcom ” w idzieć w Adamie Schaffie „zachodniego marksistę” (i za to właśnie krytykować), współgrał jednocześnie z niebywałą wprost chłonnością intelektualną przedstawicieli poko­

lenia. W postawie ówczesnych „pryszczatych” nie sposób wreszcie nie dostrzec silnej obecności komponentu romantycznego. Byli for- pocztą „N ow ego Świata”, godząc się zarazem, że ceną, jaką przyjdzie im zapłacić, będzie wyobcowanie ze społeczeństwa15. Ich rewolucyj­

ny zapał, zbliżony do tego, jaki cechował członków pierwszych chrześcijańskich gmin, charakteryzował A. Braun: „Obiektywnie była nas garstka, owych zetwuem owców i życiowców, odizolowanych od ogółu, żyjących własnym zamkniętym światem środowiska, politycz­

nymi akcjami partii [...]. Nieufni w obec ludzi, często sekciarscy, ale

W szyscy członkow ie Żydzi, jewreje, W z g lę d n ie kacapy, sowiety.

15 „Sprawiedliwi w Sodomie — pierw si chrześcijanie wśród pogan — dumni posia­

dacze prawdziwej wiary, prawdziwej wiedzy, praw dziw ego sensu istnienia — za­

grożeni ze wszystkich stron — wystawieni na kpinę, niezrozumienie i niechęć — ale tym bardziej utwierdzający się w swojej słuszności — usiłujący narzucić ją innym — odrzucający racje odmienne — afirmujący swą wiarę i siebie jako jedynych obrońców w iary” — tymi słowy charakteryzował własne środowisko „pryszczatych” W iktor W o r o s z y l s k i : Nasza łódzka młodość. W: I d e m : Tranzytem przez Łódź. Łódź

1964, s. 136.

16 Cyt. za: M. Fi k: Kultura polska po Jałcie. Cz. 1. Warszawa 1991, s. 247.

7

Do innej jednostki pokoleniowej należał z pewnością B. Baczko.

Jako powracający „stamtąd”, obdarzony zaufaniem oficer wojska, dodatkowo — powiązany, także rodzinnie, z kręgami władzy, i on oczywiście zasilił grono wtajemniczonych, gorliwych kreatorów stali­

nizmu w Polsce. Prezentował przy tym jakościowo inny, wyższy sto­

pień wtajemniczenia. Ale to tylko pół prawdy. Rzeczywistość i w tym przypadku jawi się bardziej skomplikowaną. Po wybuchu wojny, jako piętnastolatek, B. Baczko trafił na ziemie wcielone do ZSRR. Pozo­

stając ofiarą paktu Ribbentrop—Mołotow, dzielił tam typowe dla przedstawicieli swego pokolenia losy, wielokrotnie ocierając się o granicę życia i śmierci. Głód, choroby, wycieńczająca praca ponad siły — nic nie zostało mu oszczędzone. Do Polski powrócił wraz z I Armią Wojska Polskiego17. W czasie pełnienia służby wojskowej odznaczony orderami: Krzyżem Grunwaldu III Klasy i Krzyżem Polo­

nia Restituta V Klasy18. Przeżycia wojenne, ogrom zbrodni napotka­

nych na swej drodze, wreszcie wiara, że to komunizm ucieleśnia sens Historii, nie pozostawiły mu miejsca na inny, niż dokonany, wybór ideowy. Zapewne nieobca mu była również, typowa dla jego pokole­

nia, fobia antynacjonalistyczna, której nosicielami, prócz osób pocho­

dzenia żydowskiego, byli także na przykład Czesław Miłosz i jego filozoficzny mentor — Tadeusz Kroński. Pozostając oficerem Wojska Polskiego służby czynnej, major, a później podpułkownik B. Baczko — dziennikarz pism wojskowych, rozpoczął w roku 1947 studia filo­

zoficzne na Uniwersytecie Warszawskim. Pracę magisterską, za­

tytułowaną O poglądach filozoficznych i społecznych Tadeusza Kotarbińskiego, obronił w 1951 roku19.

17 K. P o m i a n : Baczko: lumières et revolution. „Revue européenne des Scienes Sociales” 1989, t. 27, nr 85, s. 14—15 [numer specjalny pośw ięcony В. Baczce],

18 Zespół archiwalny Baczko B. Akta studenckie, sygn. WFS — 3461. Archiwum Uniwersytetu Warszawskiego.

19 Ibidem. Praca ta była dwukrotnie publikowana — jako artykuł B. B a c z k o : O poglądach filozoficznych i społeczno-politycznych Tadeusza Kotarbińskiego. „Myśl Filozoficzna” 1951, nr 1—2, oraz w wydaniu broszurowym pod tym samym tytułem, Warszawa 1951.

8

Andrzej Walicki w przeciwieństwie do swych późniejszych kole­

gów z Warszawskiej Szkoły Historii Idei nigdy nie był stalinistą, ani nawet członkiem partii. Jak sam pisze o sobie: „Nie należałem [...] ani do »pokolenia Kolumbów«, uformowanego w okresie walki z okupan­

tem, ani do »pokolenia pryszczatych«, czyli młodych entuzjastów no­

w ego ustroju. Jak większość mych rówieśników, nie sympatyzowałem z komunizmem, ale nie należałem również do jednostek nieprzejed­

nanych, całkowicie immunizowanych na w pływ różnego rodzaju uza­

sadnień ustroju »demokracji ludowej«”20. Syn „wroga klasowego”

(ojciec Andrzeja, Michał Walicki, za działalność w antykomunistycz­

nym wywiadzie Polski Podziemnej na początku 1949 roku został uwięziony) w czasie studiów na najbardziej zsowietywizowanym kie­

runku — rusycystyce Uniwersytetu Warszawskiego, stał się przedmio­

tem różnorakich oddziaływań „wychowawczych”. Mimo że dystans ideologiczny, który dzielił Walickiego od kreatorów stalinizmu, był dystansem oddzielającym ofiarę od jej oprawców, stalinizm przeżył on — jak wspomina — od wewnątrz, „z większym zapewne dystansem intelektualnym, bez politycznego zaangażowania, ale nie mniej głę­

boko niż oni”21. Argument o rozumnej konieczności dziejów, w y­

muszający podporządkowanie się idei w imię praw Historii, nie­

ubłagalnie zmierzającej ku „królestwu wolności”, stanowił, zwłaszcza po załamaniu się w e wrześniu 1939 roku pewnej wizji państwa oraz po doświadczeniach zroszonych krwią lat okupacyjnych, alternatywę o dużej, także intelektualnej sile oddziaływania.

Jednostkę pokoleniową, której udziałowcem był A. Walicki, dosko­

nale opisała jego pokoleniowa rówieśniczka — Anna Świda-Ziemba.

Zwracała ona uwagę zwłaszcza na jej socjopsychologiczne uwarun­

kowania i komponenty. Cechą charakteryzującą wielu jej przedsta­

w icieli stała się tolerancja. W pracy stanowiącej podsumowanie przeprowadzonej przez siebie analizy dokumentów biograficznych przedstawicieli jednostki pokoleniowej socjolog pisze: „Niekiedy przy lekturze dokumentów odnosi się wrażenie, że »szacunek dla innych przekonań« staje się u niektórych wartością usytuowaną w hierarchii wyżej niż nawet posiadanie przekonań. Ci młodzi, którzy w świecie

20 A. W a 1 i с к i: Polskie zmagania z wolnością. Widziane z boku. Kraków 2000, s. 425.

21 A. W а I i с к i: Umysł zniewolony po latach. Warszawa 1993, s. 45.

ideacyjnym pragną p o w ojnie znaleźć drogę do redukcji konfliktów na świecie, odnajdują ją nie tylko w wizji organizacji p o n ad p ań stw o ­ wych, ale także w postaw ie nietolerancji w o b ec braku tolerancji. Po­

staw a ta odnosi się do ludzi różnorakich przekonań, jeśli tylko ich św iatopogląd taką nietolerancję zakłada”22. W innym m iejscu zaś ró w ­ nie trafnie charakteryzow ała poglądy przedstaw icieli jednostki p o ­ koleniow ej opisanej w

Urwanym locie

(jej udziałow cem był także A. Walicki), pisząc: „Wielość racji, praw d, św iatopoglądów to oś o rien ­ tacyjna naszego pokolenia. Uznanie relatywizm u było dla nas ró w n o ­ znaczne z dążnością do pogłębienia praw dy, m ożliw ością w yrobienia w szechstronnych przekonań, stanow iło św iadectw o racjonalnego umysłu. Na św iecie istnieje w iele um ysłowych konstrukcji, w ielu lu­

dzi różnych przek o n ań — to był p u n k t wyjścia. Punkt dojścia zaś zale­

żał od w ielu zindyw idualizow anych czynników. Mógł być to system przekonań, a mógł być nihilizm poznaw czy”23. Sposób przeżycia stali­

nizm u przez W alickiego z pew nością legł u źródeł jego nacechow anej em patią postaw y badawczej — postaw y hum anisty bez dogm atu.

9

Stalinizm zakładał partyjność nauki, zwłaszcza nauk społecznych.

W praktyce oznaczało to pełną dyspozycyjność ich przedstaw icieli w o b ec kolejnych „linii partyjnych”. Marksizm w szczególnej — stali- nowsko-żdanowowskiej — w ersji zdobywał pełną dom inację. Po roku 1948 adw ersarzom odbierano m ożliwość artykułow ania w łasnych poglądów, n ajp ierw likwidując w znow ione p o w ojnie pism a filozo­

ficzne (które zastąpiła jednolita doktrynalnie, utw orzona na m ocy uchw ały I K ongersu Nauki Polskiej

Myśl filozoficzna

), a n astęp n ie — już po I Kongresie Nauki Polskiej w 1951 roku — rugując ich z zajmo­

w anych dotychczas katedr uniw ersyteckich. Zw olnione przez p rzed ­ w ojennych profesorów „ideologicznie doniosłe” katedry zajmowała nowa, pospiesznie kształcona kadra marksistowska. Kwalifikacje zdo­

bywała ona w specjalnie do tego celu utw orzonym decyzją КС PZPR

22 H. Ś w i d a - Z i e m b a: Urwany lot. Pokolenie inteligenckiej m łodzieży pow o­

jen nej w świetle listów i pam iętników z lat 1945—1948. Kraków 2003, s. 298—299.

23 Ibidem , s. 302.

z 1950 roku Instytucie Kształcenia Kadr Naukowych. Jego organizato­

rem, a n astęp n ie dyrektorem został Adam Schaff24. W zorow any na m o­

skiew skim Instytucie Czerw onej Profesury, IKKN był aspiranturą p ar­

tyjną, skupiającą na trzech wydziałach: filozoficznym, ekonom icznym i historycznym , starannie w yselekcjonow anych członków partii. Zada­

niem działającej do 1957 roku placów ki było kształcenie kadry nauko­ Zbigniew K uderow icz, H enryk Hinz, Anna Śladkowska-Hochfeldowa, Jan Jarosław ski, J. Litwin, Karol Martel, Janina W ojnar, Zygm unt Ponia­

towski. Nie przym ierzając zatem — w łaśnie w IKKN zdobyw ali ostrogi naukow e najw ybitniejsi rep rezen tan ci pokolenia, któ re na długie lata decydow ać miało o znaczeniu i w ielkości polskiej filozofii. Przy

towski. Nie przym ierzając zatem — w łaśnie w IKKN zdobyw ali ostrogi naukow e najw ybitniejsi rep rezen tan ci pokolenia, któ re na długie lata decydow ać miało o znaczeniu i w ielkości polskiej filozofii. Przy