• Nie Znaleziono Wyników

Ligię, na widok jej kształtów, zarazem wiotkich i pełnych, utworzonych jakby z perłowej masy i róży, nie mogła wstrzymać okrzyku podziwienia… stała cudna jak cudny sen, ale zmieszana, różowa ze wstydu, z e ś c i ś n i ę t y m i kol any, z rękami na piersi…”188.

Nie łudziliśmy się, że ze słowami Sienkiewicza to krót-kie i szorstkrót-kie dźwięki ordynansu hetmańskrót-kiego o uszy się nam obiły. Ależ nie inaczej. Bo oto rozpoczęła się utarczka, Jowisz obłokiem nakryty, a tu w pobliżu har-cownicy, ukazując nam moralny swój mandat, wołają: nie ważcie się porywać na świętą osobę wodza. (Za czasów

„Przeglądu Poznańskiego”189, jak o tym dowodnie prze-konaliśmy się, p. Kaprys nie był tak elegancko „wycho-wany” i tolerował u siebie różne rzeczy…) Tu się nawija pewne budujące zestawienie. Parokrotnie ze zwykłym sobie dobrotliwym i pobłażliwym uśmiechem „Kraj”190 nadmieniał, że oto są niestety tacy a tacy, co radzi byli zachwiać stanowisko najznakomitszego naszego pisarza, ale Sienkiewicz tak wysoką jest otoczony czcią współ-ziomków, że szmer niechętnych cichnie. Zachwiać sta-nowisko… Jakie? Stanowisko artysty? Niedorzeczność.

Artystą jest wielkim, choć jednostronnym, a brak spoj-rzenia w głąb rzeczy i w głąb dusz wynagradza siłą. Nie o artyzm tu chodzi, lecz o prawo i o fakt przewodnictwa duchowego. I teraz, gdy z ubocznego powodu mowa wła-śnie o tym stanowisku, można i należy odeprzeć zarzut tchórzostwa, zarzut, który zresztą w piszącego niniejsze

188 Cytat z Quo vadis Sienkiewicza. Akte i Ligia – bohaterki po-wieści.

189 „Przegląd Poznański. Tygodnik polityczny, społeczny i  lite-racki” – czasopismo społeczno-kulturalne, ukazujące się w Po-znaniu w  latach 1894–1896. Jego redaktorem był Władysław Rabski.

190 „Kraj” – tygodnik społeczno-polityczny o charakterze konser-watywnym, wydawany w latach 1882–1909 w Petersburgu.

słowa ugodzić nie może. Trzeba powiedzieć otwarcie to, co czują i uświadamiają sobie tysiące, a co wypowiedział w „Głosie” p. Brzozowski, że Sienkiewicz jest dla nas ludzi wielu już pokoleń, wśród których działalność jego upływa,

„człowiekiem o b c y m”191, trzeba stwierdzić, iż mówiąc to, powiedział p. Brzozowski prawdę oczywistą i nama-calną. Nie chcemy i nie możemy posuwać się do niespra-wiedliwości. Z plastycznej, bogatej i barwnej wyobraźni pisarza wypłynęło kilkanaście tomów „dla pokrzepienia serc”. Krzepiąc serca, wzmacniał w nich poczucie łączno-ści z tym, co żyło a przeszło, budził może nieraz świado-mość przynależności sercowych do rodu swego. Musimy darować, iż przeszłość ta jest tak wyłącznie szlachecka, że wyraża się tylko w zgiełku bitewnym. Ale z wdzięcznością i wyrozumieniem łączy się także uczucie goryczy i żalu:

czemu z dzieł sączy się do niejednego „serca” trucizna pogardy i nienawiści dla gnębionych… Czemu artysta w swym własnym sercu nie wzniósł się na wyżyny wyro-zumienia i sprawiedliwości. To już nie zahipnotyzowanie wyobraźni bohaterskim gestem, swadą sejmikowych ręba-czy, wylotami kontusza: to już własnowolne zasklepienie się na dzisiejszy dzień w świecie szlacheckim, w świecie umarłym już od 1791 roku. I tu jest pierwsze pęknięcie ogniwa moralnej spójni między indywidualną myślą pi-sarza a zbiorową myślą pokolenia.

Punkt wyjścia dla Sienkiewicza był wspólny z rówieś-nikami jego. Ale odtąd ewolucja obustronnie rozwijała się w kierunkach rozbieżnych bez nadziei, by się te drogi kiedy skrzyżowały. Gdy studenckie artykuły pozytywistów rozwijały się w nieśmiałe kiełki nauki i myśli polskiej,

191 S. Brzozowski, I smutek tego wszystkiego…, s. 149 (zob. Teksty źródłowe, s. 86).

znakomity pisarz zaczął głosić wraz z Bourgetem192 i do-morosłymi smorgończykami193 bankructwo i  niebez-pieczeństwo tych usiłowań. A gdy czyją duszę opadła rozterka, on wraz z Rzewuskim194 kazał śpiewać anty-fony (i muzom też nie pofolgował) i zapewnił, że tysiące systematów filozoficznych diabli wzięli, a  oto… Gdy drzewo poezji polskiej bujną okrywać się pocznie listwą, on rzuci… wiemy co. Inżynier Rawicki (Ostatnia miłość Orzeszkowej195) przed trzydziestu kliku laty pieje dyty-ramb na cześć swego fachu, coś w rodzaju toastu: wiwat wszystkie stany! Rozejrzawszy się jednak wokoło w Wi-toldzie (Nad Niemnem196), odmłodziwszy się, nie tylko odwrócił się od swego kolegi Bijakowskiego (Dr Piotr Że-romskiego197), ale poszedł serdecznie uścisnąć rękę swoim uboższym braciom z zaścianka. Lecz technik Połaniecki, o tyle przezorniejszy od swego poprzednika, iż zamiast najemnikiem czyimś wolał zostać w sp ól n i k i e m domu handlowego, farbuje perkaliki na potęgę, a doskonały

in-192 Paul Bourget (1852–1935)  – francuski autor psychologicznych powieści. Jego Uczeń (1889) stał się natchnieniem zarówno dla Sienkiewicza (Bez dogmatu), jak i dla naszych modernistów.

193 Smorgończyk, smorgoński  – określenia prześmiewcze, po-wstałe od nazwy miejscowości Smorgonie w powiecie oszmiań-skim, szeroko znanej w epoce staropolskiej jako ośrodek tresury niedźwiedzi. Tak zwana Akademia Smorgońska, w której Cy-ganie-niedźwiednicy tresowali niedźwiedzie do celów rozryw-kowych, była wspierana m.in. przez Karola Radziwiłła „Panie Kochanku”.

194 Henryk Rzewuski (1791–1866) – powieściopisarz i publicysta, autor gawędy szlacheckiej Pamiątki Pana Seweryna Soplicy (1839) oraz cenionej powieści historycznej Listopad (1845–1846).

195 Ostatnia miłość  – powieść tendencyjna Elizy Orzeszkowej z 1868 roku.

196 Nad Niemnem – powieść społeczno-obyczajowa Elizy Orzesz-kowej z 1888 roku.

197 Doktor Piotr  – nowela Stefana Żeromskiego opublikowana w 1895 roku.

teres na głodzie uczyniwszy, zarzuca wreszcie kotwicę w Krzemieniu, by tam pełnić służbę bożą… Krzemień i służba boża… co to jest? Jakiś błysk, może przypomnie-nie jakieś… To może się jawiły przed oczami Połaprzypomnie-niec- Połaniec-kiego młodzieńcze Szkice węglem198? To może ideał pracy, pojednania, pielgrzymka do „tych żniw błogiego lata, kiedy razem dwór i chata na zagonie staną tam”199? A, co za natrętne i śmieszne obrazy… Jak one nam przesłoniły olśniewającą perspektywę. „Lecz już błyskawica mury przeszyła”, już teraz widzimy wyraźnie. Ogarnęło nas ro-zumienie rzeczy, których na pozór zrozumieć nie można.

Bo, myśleliśmy, nie ma i nie może być proroków we włas-nej ojczyźnie200. Prorok wypędza handlarzy ze świątyni, jako więc oni mają uczcić go? A oto przysłowie widocznie na nice się odwróciło – a oto i buława hetmańska, oto dar narodowy, oto pod stopami kurzawą się ścielą prochy,

„w których biją wdzięczne i zachwycone serca”. I teraz już nas żadne wątpliwości nie ogarną… Perkaliki… Krzemień i służba boża… Ależ tak. Przecież to cały krąg przemian zamknięty, społeczeństwo w całości postąpiło o cały krok dziejowy. Pozytywizm (społeczny) i praca organiczna, niegdyś para kopciuszków walcząca o prawo do życia, teraz oto z tryumfem i głośnymi fanfarami zawija do bez-piecznego portu z i e m i ańsk i e go i portu „służby bożej”

z dzwonkiem loretańskim201 i wodą Urs u s.

198 Szkice węglem – nowela Sienkiewicza z 1876 roku.

199 Niedokładny cytat z  wiersza Marii Konopnickiej O poranku z tomu Poezje. Seria druga, Warszawa 1883. W oryginale: „Do tych żniw błogiego lata, / Kiedy słońce wzejdzie nam, / Kiedy razem dwór i chata, / Na zagonie staną tam…” (ibidem, s. 255).

200 Nawiązanie do słów Jezusa: „żaden prorok nie jest mile wi-dziany w swojej ojczyźnie” (Ewangelia wg św. Łukasza 4, 24).

201 Dzwonki loretańskie – dewocjonalia związane z kultem Matki Boskiej z  Loreto (Francja), popularne szczególnie w  połu-dniowej Polsce, używane jako talizmany do odpędzania burz

Czy to wszystko, co mówimy, jest próbą zachwia-nia itd.? Ach dzieciństwo! Krzemień stoi mocno, kto go tam poruszy? I po co? Tylko rzesze całe płynęły wartkim nurtem, Krzemień omijając, zaledwie spostrzegając go.

I nadal inaczej nie będzie. Jest to tylko stwierdzenie rze-czywistości. Ponadto nic.

i  innych klęsk żywiołowych. Budowane przy głównych dro-gach we wsiach podgórskich dzwonnice loretańskie spełniały podobną funkcję oraz w południe wzywały do modlitwy Anioł Pański, czego ślad odnajdujemy w znanym wierszu Tetmajera Na Anioł Pański.