• Nie Znaleziono Wyników

OPIEKA NAD ZWIERZĘTAMI

Zw róćm y piln ą uw agę na to, że 1 zw ierzęta cierpią. A cierpią, niestety, tak często z naszej w iny, z naszego n ied b alstw a i z naszej złośliw ości. Ba!

trzeb a w yznać ze z g ro z ą , że naw et zw ierzęta bard zo pożyteczne i będ ące po d staw ą lud zk ieg o utrzym ania, d o ­ znają nieraz w zam ian za sw oją w ier­

ność, usłużność i ciężką pracę nieli- tościw ego i o k ru tn eg o o bchodzenia się od człow ieka. T ru d n o o tem m ó ­ wić bez zaw sty dzenia i sm utku, że n ierzad k o i srogo nad używ am y swej królew skości w św iecie i d an eg o nam p an o w an ia n ad zw ierzętam i, ale w im ię praw dy należy to sobie i innym przypom nieć.

N iem a dopraw dy człow ieka, k tó ry ­ by n ig d y nie był św iadkiem zd ro żn e­

go pastw ienia się nad zw ierzętam i.

C iągle przecież zd arza się katow anie i przeciążanie koni, bicie, k opanie i w ypęd zan ie psów , p rześladow anie ko ­ tów , przetrzym yw anie żyw ego inw en­

tarza w niezdrow ych i niechlujnych m iejscach, złe karm ienie dobytku, n ie­

dorzeczne i szkodliw e p o stępo w anie ze zw ierzętam i chorem i, straszne k rz y ­ w dzenie p tasząt, m otyli i m uszek dla zabaw ki, dręczycielski sp osób przew o­

zu i p rzeg onu b ydła i nierogacizny, jak o też przen o szen ia drobiu, w ogóle posp o lite trak tow anie żyjących istot, jak o b y p rzedm iotó w bez czucia — to w szystko stanow i ogrom boleści, k tó ­ rego słow am i opow iedzieć nie m ożna!

A m oże, co gorsza, nietylko k ażdy z nas był w idzem podob nych o k ro p n o ­ ści, ale — ach ! b iad a! — nieraz także s p r a w c ą ? !

Z aiste, stosunki pod tym w zględem są tak u nas przykre i o p łakane, że

czasam i o g arnia zw ątpienie, czy da się rychło napraw ić tak niem iło sierne i n iespraw iedliw e zw yczaje... Ale św i­

ta n ad zieja w tem , że w znacznej czę-

| ści dzieje się to nietyle z pow odu

\ gru n to w n eg o zepsucia i okrucieństw a charakteru , jak raczej z pow od u za-

; p o m n ien ia się i z b rak u zastanow ie-

; nia. G d y bow iem zw ażym y w ielkość

! niedoli zw ierzęcej, ich pożyteczność,

; a nasz m oraln y obow iązek łagodności, nie b ęd ziem y bezlito sny m i b a rb a rz y ń ­ cam i, lecz d ob ry m i w ładcam i n ad w szelkim rodzajem zw ierząt i p raw dzi­

w ym i opidkunam i tych szczególniej, którym zaw dzięczam y doch ody , p o ­ dziw piękności i obyczajów , w zru sza­

jące do nas przy w iązanie itd. Jed y n ie tylko dla ob ro ny lub dla u trzym ania zażądam y ich życia lub dan in y w p ro ­ duktach i w pracy, a to w szy stk o bez żadnej nadw yżki niep otrzeb ny ch b ó ­ lów, co by łoby znam ieniem naszej dzikości.

c " *

N iektórym nasuw a się p rzy p u szcze­

nie, iż w obec rozpow szechnionej b ie­

dy ludzkiej nie w arto zajm ow ać się zw ierzętam i, m yśleć o nich i łożyć jakichkolw iek kosztów dla ulżenia ich losowi. T akie zapatry w an ie je st g ru ­ bo fa łs z y w e : ow szem n ależy zaw sze jak najczynniej być dobrym dla zw ie­

rząt. Albow iem straszliw ość nędzy zw ierzęcej je st o w iele d olegliw sza i częstsza, niż nędza, k tó ra się u ludzi przytrafiać zw ykła. P om oc, jakiej p o ­ trze b u ją zw ierzęta, je s t o w iele p ro ­ stsza i tań sza, niż dla lu d z i; d lateg o to najw iększy b ied ak i żeb rak m oże być jeszcze dob ro dziejem zw ierzęcia.

D o o pieko w an ia się zw ierzętam i

po-— 43

go zaznaczenia, iż religia katolicka, surow o grom i dręczenie zw ierząt, a

44

-K ażde uciśnione stw orzenie ma o dchodziły d otąd , aż św. F ranciszek, praw o do opieki ludzkiej. P ew n eg o błogosław iąc je, pozw olił im się od-razu sp o tk ał on na d rodze do Sieny dalić.

m łodzieńca, nio sącego schw ytane prze- T aka interw encya ratunkow a zda- pió rki na sprzedaż. „O, dobry m ło- rżała się n atu ra ln ie rzadziej. Rzeczą dzieńcze", rzecze, „toż to niew inne pta- zaś p ow szed nią była uw aga, ja k ą p ó ­ ki, które P ism o św. przyrów nyw a do św ięcał stw orzeniom . N ie p og ard zał dusz czystych i w iernych. B łagam cię, ż a d n e m ; lubił je w idzieć w szystkie, ab y ś ich nie w ydaw ał w ręce ludzi, Stanow iły one dla n ieg o rad o sn e wi-którzy je z a b iją , ale m nie je o d d a ł“. dow isko. Był on d u m n y z ich zalet.

I dostał je ' w p o daru nku. B łogosła- P o szukiw ał tych zalet w sam ej ich wiony WążJ przytulił je zaraz do pier- istocie, k tó rą p rzen ikał z b ystro ścią

Św ięty F ranciszek z Assyżu.

si i pieszcząc je , m ów ił: „O, m oje przepiórki, proste, niew inne i czyste, dlaczego dajecie się złapać? T eraz ja w as chcę uratow ać od śm ierci i za ło ­ żyć wam gniazd a, abyście m ogły w y­

chow yw ać m łode i m nożyć się w edle rozkazu Stw órcy". Św ięty F ranciszek zrobił im w szystkim gniazd a, a one, osw ajając się, zaczęły znosić jaja i w ysiadyw ać je w sąsied ztw ie braci za­

konnych, jak g d y b y były k u ra m i, co­

dziennie żyw ionem i z ich rąk. I nie

o s o b liw ą , z by stro ścią człow ieka św ią­

tobliw ego, a g d y w nich jak ie przy- m ioty odkrył, w ysław iał je, jak g d y ­ by w ysław iał je w bracie lub siostrze.

N ieraz cały dzień trw ały tak ie p o ­ chw ały".

„D ługie g o d zin y" — pisze o nim O zanam w dziele p. t. „F ranciszkanie we W łoszech w XIII. w ieku" (P aryż, 1882 r.) — „spędzał na w ychw alaniu pracy p szc zó ł; i on, b ęd ąc n iezm ier­

nie u b ożu ch ny m , daw ał im w zim ie

45 -m iodu i w ina, aby nie zginęły z zi­

m na.

Jeżeli św. F ranciszek przez sw oją n ie­

w inność i p ro sto tę doszedł, m ożna

ce grzeczne. „B racie-bażancie", — rzekł do n iego — „chw alm y Stw órcę!" B a­

46 u w zględniać w szystkie stw orzenia".

L udzie dobrej woli! D bajm y o zw ie­

rzęta i w szystkich do tego naw ołujm y!