• Nie Znaleziono Wyników

Pamiętnik Alfreda Potockiego w świetle komunikacji językowej

W obrêbie analizowanego pamiêtnika mo¿na wskazaæ ró¿ne formy gatunko-we, a wœród nich równie¿ te zbli¿one do gatunków publicystycznych. Mo¿na na

1Potocki Alfred Antoni (1896—1958) — ostatni ordynat ³añcucki. By³ synem Romana i drugiej jego ¿ony El¿biety z Radziwi³³ów. Po œmierci ojca w 1915 roku obj¹³ administracjê otrzymanych w testamencie dóbr ziemskich podlwowskich i galicyjskich oraz majorat ³añcucki.

Jako ordynat ³añcucki przeprowadza³ pewne inwestycje na terenie zamku, wzbogaci³ zbiory o cenne dzie³a sztuki. W ³añcuckim zamku licznie goœci³a miêdzynarodowa arystokracja, polscy ministrowie, dostojnicy z pañstw obcych. Potocki zna³ wiele wysoko postawionych osobistoœci, od cesarza Karola Habsburga po Churchilla. By³ odznaczony Orderem Polonia Restituta i Z³otym Krzy¿em Zas³ugi. Wiêcej zob.: ROSTWOROWSKI, red., 1983.

nie popatrzeæ jak na komunikacyjne konkretyzacje stylu niektórych gatunków prasowych, bêd¹cych przedmiotem badawczej orientacji mediocentrycznej.

Szczególnie dwie formy sytuuj¹ siê blisko publicystyki: podró¿ i komentarz.

Pierwsza — wywodz¹ca siê z trzech odmian funkcjonalnych jêzyka: publicy-stycznego, artystycznego i naukowego — jest relacj¹ opart¹ na faktach i autop-sji, z kompozycj¹, która pozwala œledziæ chronologiczne nastêpstwo zdarzeñ i w której nie brak rozmaitych refleksji. Druga omawia konkretne wydarzenia, s³u¿y wyjaœnianiu rzeczywistoœci, jej naœwietleniu i ocenie; jest tak¿e informa-cj¹ o komentowanych faktach.

Podróż

W Pamiêtniku wyraŸnie da siê wyekscerpowaæ fragmenty, w których wa¿-nym tematem jest podró¿owanie2. Mo¿na je potraktowaæ jako „podró¿” w sen-sie gatunku (uwzglêdniaj¹c z³o¿onoœæ tego terminu w kontekœcie odrêbnoœci gatunkowej i bez popadania w eklektyzm metodologiczny)3. Relacje podró¿ni-cze oparte na faktach i autopsji, o regularnej kompozycji, z zachowaniem chro-nologicznego nastêpstwa wydarzeñ i obserwacji maj¹ wspólne wyznaczniki, charakterystyczne dla tekstów o podró¿owaniu: dokumentarny faktograficzny typ relacji, autopsja, dominacja opisu, struktury komentarzowe i refleksje, osa-dzenie podmiotu w œwiecie przedstawionym, synkretyzm cech gatunków dzien-nikarskich i literackich, obrazowoœæ stylu, wieloplanowoœæ i ró¿norodnoœæ ma-teria³u tematycznego, kategoria przestrzeni, która porz¹dkuje ca³¹ narracjê. S¹ to cechy konstytutywne, które obudowuj¹ podstawowy czynnik, jakim jest sama podró¿ — turystyczna, pragmatyczna, religijna (BACHÓRZ, K OWALCZYKO-WA, red., 1991: 698; S£AWIÑSKI, red., 1989: 363). Te trzy rodzaje, w ró¿nych odmianach, wystêpuj¹ w Pamiêtniku Potockiego. Mamy tu do czynienia z po-dró¿ami dyplomatycznymi, naukowo-poznawczymi, relaksacyjno-rozrywkowy-mi, a tym samym — z komunikatem o funkcji informacyjnej i ekspresyw-no-impresywnej. Z jednej strony, konwencja gatunkowa podró¿y umo¿liwia przekazywanie wiadomoœci o œwiecie, z drugiej — pog³êbia tê wiedzê, pozwala na intelektualne i emocjonalne reakcje na przedstawiane fakty. „Podró¿e” s³u¿¹ wiêc opisowi rzeczywistoœci, jej wyjaœnianiu, a tak¿e ocenie. W „podró¿ach”

2O podró¿owaniu jako sposobie komunikowania siê pisa³yœmy ju¿ w artykule Pamiêtnik Alfreda Potockiego — pana na £añcucie — Ÿród³em informacji o podró¿ach polskiej arystokracji w okresie miêdzywojennym (B£ACHOWICZ,LIZAK, 2010).

3O podró¿y jako gatunku zob. np. w: NIEDZIELSKI, 1966; OSTROWSKI, 1979; WILKOÑ, 2007:

246—250.

zawieraj¹ siê trzy typy informacji: obiektywna — o istocie podró¿y, obiek-tywno-relacyjna — o znaczeniu podró¿y w ¿yciu cz³owieka, afektywna — za-wieraj¹ca emocjonaln¹ ocenê. „Podró¿” mo¿na zatem uznaæ za zdarzenie ko-munikacyjne, zachodz¹ce w okreœlonym akcie komunikacji (jakim s¹ tu wspomnienia Potockiego) i sk³adaj¹ce siê z okreœlonych kroków illokucyjnych.

Potencja³ illokucyjny sytuuje „podró¿” blisko gatunków publicystycznych czy dziennikarsko-publicystycznych.

O sposobie mówienia o podró¿y decyduje tu punkt widzenia autora. Jest to punkt widzenia arystokraty i cz³owieka œwiatowego, oparty na wiedzy

postrze-¿eniowej. To, co autor opisuje w pamiêtniku, by³o mu dane w jego codziennym doœwiadczeniu i prze¿ywaniu. W œwiecie magnaterii podró¿ traktowano jako narzêdzie komunikowania siê z drugim cz³owiekiem.

Na obraz podró¿y rozumianej, za autorem, jako sposób komunikowania siê sk³adaj¹ siê nastêpuj¹ce aspekty: przemieszczanie siê za pomoc¹ ró¿nych œrod-ków lokomocji, przemieszczanie siê do ró¿nych miejsc, nawi¹zywanie kontak-tów, uczestnictwo w ¿yciu towarzyskim.

Wœród magnaterii podró¿e by³y podstawowym sposobem komunikowania siê ze œwiatem. Ich znaczenie najlepiej oddaje sam Potocki:

Dla mnie podró¿owanie nigdy nie by³o prostym zaspokojeniem potrzeby poruszania siê, lecz raczej rozszerzeniem osobistych doœwiadczeñ przez spotykanie siê z ró¿nego rodzaju mê¿czyznami i kobietami ze wszystkich klas, ró¿nego pochodzenia i narodowoœci. Takie pewne doœwiadczenie w œwiecie kurcz¹cym siê dziêki szybkim œrodkom transportu, wiêcej ni¿

kiedykolwiek by³o niezbêdne, je¿eli chcia³o siê rozszerzyæ i pog³êbiæ poro-zumienie miêdzy ró¿nymi narodami.

Ten fragment, wyekscerpowany z ca³oœci tekstu, powala przeœledziæ treœæ pamiêtnika pod k¹tem rozumienia podró¿y jako powszechnego narzêdzia kon-taktowania siê z drugim cz³owiekiem. Taka wstêpna kategoryzacja pojêcia po-dró¿y warunkuje dalsz¹ charakterystykê.

Œrodki lokomocji. Przywo³any fragment wskazuje na ³atwoœæ przemiesz-czania siê w ówczesnym œwiecie. Po Europie latano samolotami, do Stanów Zjednoczonych p³ywano statkiem. W tekœcie czytelnik niejednokrotnie znajdzie informacje typu:

Bêd¹c w Londynie, otrzyma³em depeszê wzywaj¹c¹ mnie do natychmia-stowego powrotu do £añcuta. Wsiad³em do samolotu nazajutrz tu¿ przed wschodem s³oñca i po po³udniu by³em ju¿ w Warszawie.

Z Tangeru do Gibraltaru zawióz³ mnie angielski statek, z Algesiras do Madrytu poci¹g. By³a to moja pierwsza wizyta w stolicy Hiszpanii.

Zaledwie „Filadelfia” wyp³ynê³a, podnios³a siê wichura. Jacht, którego elegancka sylwetka wcale nie odpowiada³a wymaganiom p³ywania po mo-rzu, zacz¹³ siê zataczaæ i ko³ysaæ, co wcale nie by³o przyjemne. Nazajutrz rano postawiliœmy nogi na ziemi w Basti i zwiedziliœmy wyspê autem.

Wsiedliœmy na statek „Europa” w Cherburgu 1 grudnia. Pod wieczór 23 grudnia „Europa” przybi³a do l¹du w Nowym Jorku. Spostrzeg³em bar-dzo wysoko na niebie przydymione œwiat³a miasta.

Korzystano z ró¿norodnych po³¹czeñ, by uczyniæ sw¹ podró¿ szybk¹ i wy-godn¹. Tym, co zwróci³o szczególn¹ uwagê autora i co ten uzna³ za warte od-notowania, by³a rezygnacja (z pocz¹tkiem lat trzydziestych) z pojazdów kon-nych na rzecz samochodów. Statek („Normandie”, „Esperie”, „Europa”,

„Gordon Pasza”, „Filadelfia”), samolot, poci¹g, samochód stanowi³y podstawo-wy œrodek lokomocji, dziêki czemu œwiat, jak pisa³ A. Potocki, kurczy³ siê dla tych, którzy go byli ciekawi.

Miejsca. Ten aspekt lokatywny wyznacza mapê podró¿y, jakie wówczas od-bywano. Docelowymi miejscami by³y europejskie stolice — Pary¿ i Londyn, ale tak¿e Rzym, Madryt, Wiedeñ, a poza Europ¹ — Nowy Jork i Waszyngton.

Odpoczywano w europejskich kurortach, ale chêtnie udawano siê te¿ na Flory-dê. Przygód poszukiwano w Afryce.

W dalszej kolejnoœci charakterystyka poszczególnych miejsc obejmuje na-stêpuj¹ce kategorie: pa³ace, salony, teatry, œwiatynie, muzea. Tê strukturê z ko-lei wypeniaj¹ konkretne desygnaty, m.in. pa³ac Backingham, Bia³y Dom, Waty-kan, Galeria przy Pi¹tej Alei, np.:

Potem pojecha³em do Anglii i w czasie tego pobytu zosta³em zaproszony na bal dworski w pa³acu Backingham, gdzie od¿y³y wszystkie wspa-nia³oœci. Sala balowa z lœni¹cymi paj¹kami, godnymi podziwu obrazami, pe³na wdziêku i dostojeñstwa obecnych tam osób.

W Galerii na Pi¹tej Alei spêdzi³em prawie trzy godziny na ogl¹daniu naj-bardziej niezwyk³ych zbiorów staro¿ytnoœci, jakie kiedykolwiek widzia³em.

Te i inne wymienione z nazwy miejsca wzbogacaj¹ omawiany profil po-dró¿y o wartoœci kulturowe. Ka¿de miejsce bowiem przedstawia dla pisz¹cego inn¹ wartoœæ: czy to ze wzglêdu na spotykane tam osoby, czy to z racji wagi podejmowanych spraw, czy te¿ z powodu samej estetyki miejsca.

Osoby. Galeria postaci, z jakimi spotyka³ siê Alfred Potocki, podró¿uj¹c za-równo po Polsce, jak i po œwiecie, jest niezwykle bogata. Wieloœæ osób, ró¿-norodnoœæ ich statusu spo³ecznego i towarzyskiego oraz rozmaistoœæ profesji, zainteresowañ wyznaczaj¹ kr¹g, w jakim porusza³ siê autor. Tworz¹ go przed-stawiciele arystokratycznych rodów, wybitni politycy, ludzie kultury i œwiata

re-ligii, m.in. hrabiowie Adam i Zygmunt Zamoyscy, hrabia Benedykt Tyszkie-wicz, ksi¹¿ê Yorku — póŸniejszy król Jerzy VI, król Hiszpanii Alfons XIII, minister finansów Grabski, prezydent Ignacy Moœcicki, marsza³ek Józef Pi³sud-ski, prezydent Roosvelt, Charlie Chaplin. Z tymi i wieloma innymi osobisto-œciami Potocki spotyka³ siê b¹dŸ to w zamku w £añcucie, podejmuj¹c ich jako swoich goœci, b¹dŸ by³ im przedstawiany na europejskich dworach lub w rz¹do-wych gabinetach. Niektóre ze spotkañ mia³y charakter oficjalny, inne — czysto prywatny.

W tym samym roku (1927) spotka³em siê wraz z matk¹ w Rzymie na pry-watnej audiencji u papie¿a Piusa XI, który by³ jak sobie przypominam, nuncjuszem papieskim w Polsce. Papie¿ przyj¹³ nas z ogromn¹ dobroci¹.

Jego œwi¹tobliwoœæ szczególnie dowiadywa³ siê o warunki ¿ycia w Polsce.

W powrotnej drodze w Nowym Jorku by³em na œniadaniu z Roosveltem w Racquet Clubie. Spotka³em tam pianistê Artura Rubinsteina, potem wsiad³em na pok³ad „Europy” i bezpoœrednio otrzyma³em nagrodê w po-staci widoku Marleny Dietrich w spodniach, bardzo wygodnym stroju do uci¹¿liwej podró¿y.

Nastêpnie wyda³em obiad dla Augusta Zaleskiego, ministra spraw zagra-nicznych, cz³owieka o mi³ym charakterze i wielkiego patrioty, obecnie prezydenta polskiego rz¹du na wygnaniu w Londynie. Da³ mi krótki przegl¹d polityki i wywar³ na mnie wra¿enie swoj¹ nowoczesnoœci¹ i realizmem.

Gdy prezydent Moœcicki przyby³ do £añcuta, wjecha³ do miasta pod tryumfalnym ³ukiem i mieszkañcy przyjêli go entuzjastycznie. Razem je-chaliœmy w otwartym czarnym aucie do zamku. Ca³y swój czas spêdza³ na ogl¹daniu posiad³oœci na wypytywaniu o warunki w naszym powiecie, na przyjmowaniu goœci i na ogl¹daniu defilady stra¿y honorowej.

Spotkania przynosi³y efekt zarówno w sferze towarzyskiej, jak i wagi pañ-stwowej. Ich przedmiotem bowiem niejednokrotnie by³y sprawy pañstwowe, w które Alfred Potocki silnie siê anga¿owa³. Ka¿de nadarzaj¹ce siê spotkanie wykorzystywa³ dla poruszenia sprawy pomyœlnoœci Polski i jej bezpieczeñstwa.

Jego rozmówcami w tej kwestii byli m.in.: po stronie polskiej: gen. Sikorski, marsza³ek Pi³sudski, p³k Beck, prezydent Moœcicki, August Zaleski — prezy-dent polskiego rz¹du na wygnaniu w Londynie; po stronie zagranicznej — gen. Ribbentrop, prezydent Roosvelt. Spotkania te mia³y równie¿ inn¹ wartoœæ

— ka¿da z poznanych osób jawi³a siê jako jednostka niepowtarzalna. Potocki by³ wnikliwym obserwatorem — zarówno dostrzega³ piêkno zewnêtrzne, jak i by³ pod urokiem osobowoœci. Pi³sudskiego charakteryzowa³ jako cz³owieka

o ¿elaznej woli i popêdliwej niezale¿noœci charakteru. Jego zdaniem Józefowi Beckowi brakowa³o stanowczoœci i stalowych nerwów — widzia³ w nim cz³owieka bardziej zrêcznego ni¿ silnego wol¹. Nie móg³ zapomnieæ spojrzenia marsza³ka Foche’a, jego ¿ywotnoœci i b³yskotliwego umys³u. Króla Rumunii Karola II zapamiêta³ jako wysokiego, dobrze zbudowanego, o szarych, otwar-tych oczach. Pani Goebbels wyda³a mu siê ³adna i pe³na rezerwy. W pani Roosvelt zaœ poruszy³y go przyjemna powierzchownoœæ i jasne spojrzenie na sprawy polityki. Ka¿da z osób zas³ugiwa³a na uwagê i ka¿da z nich dla autora pamiêtnika by³a wa¿na jako interlokutor, w zale¿noœci od sytuacji — jako Ÿród³o informacji b¹dŸ jako jej odbiorca, ale te¿ w kategoriach przyjaŸni czy choæby tylko ¿yczliwej znajomoœci.

¯ycie towarzyskie. Podró¿e sprzyja³y nawi¹zywaniu kontaktów. Zaspoka-ja³y równie¿ potrzebê rozrywki i relaksu. Ten aspekt wype³niaj¹ nazwy odsy³aj¹ce w rzeczywistoœci pozajêzykowej do ró¿nych form sportu i zabawy:

polowanie, safari, golf, polo, wyœcigi konne, tañce, biesiada. Ka¿de z tych zajêæ dostarcza³o innego rodzaju rozrywki. Polowania, a zw³aszcza safari, stanowi³y wyzwanie dla mêskiego grona znajomych, taniec zaœ pozwala³ na nawi¹zanie kontaktów damsko-mêskich, u³atwia³ bycie na salonach. Sporty stanowi³y pasjê tych, którzy je uprawiali. Umiejêtnoœæ tañczenia by³a wymogiem uczestniczenia w ¿yciu towarzyskim. Polowanie, tak jak muzyka i taniec, stanowi³o tradycyjny sposób ¿ycia wœród arystokracji.

Szczególnie Londyn i Pary¿ szala³y na punkcie tañca, podobnie jak wszy-scy nauczy³em siê nowych tañców, gdy¿ krêpuj¹cym by³o nie znaæ ich.

PóŸniej sama matka bra³a lekcje charlestona.

Tej zimy sprawy odwo³a³y mnie do Francji. Zauwa¿y³em tam nowe uproszczenie ceremonii w ¿yciu towarzyskim, co nawet podoba³o siê no-wemu pokoleniu. Bogaci obcokrajowcy dyktowali swoje upodobania. Fala jazzu ju¿ atakowa³a fortecê wype³nion¹ czcigodnymi zwyczajami. Konne pojazdy zastêpowano samochodami. Zaczêto przyjmowaæ wiele w restau-racjach, co dawniej by³o nie do pomyœlenia. „Biali” Rosjanie na wygna-niu otwierali nocne egzotyczne i weso³e lokale, gdzie tañczono w takt ste-powej muzyki. Godzina cocktailu (wkrótce sta³a siê zwyczajem) zmieni³a jeszcze bardziej tradycyjne przyjêcia.

Lecz taniec by³ tylko po³ow¹ ¿ycia towarzyskiego w Polsce. Polowania, jak muzyka i taniec, by³y tradycyjn¹ czêœci¹ naszego sposobu ¿ycia. Strze-laliœmy w zimie do dzików, na wiosnê do g³uszców, w lecie do saren,

ba-¿antów, przepiórek i innej zwierzyny w jesieni. I nie tylko w Polsce.

Pod Bel-Zefar spotkaliœmy lwa. Wczeœniej z pomostu spostrzeg³em wspa-nia³ego leoparda przeœlizguj¹cego siê wœród traw. Pokaza³em go bratu i na-gle... ukaza³y siê nam cztery lwy. Takie w³aœnie momenty s¹ pasjonuj¹ce

9 — Gatunki...

w ¿yciu myœliwego. Wkrótce byliœmy na stanowiskach i równoczeœnie strzeli-liœmy. Dwa podskoki i dwa upadki. Piêkne zakoñczenie dobrego safari.

¯ycie towarzyskie nie by³o parad¹, przejawem snobizmu, lecz spotkaniem osób darz¹cych siê przyjaŸni¹ o wspólnym krêgu zainteresowañ. Ludzie dzielili siê przyjaŸni¹, radoœci¹ i ¿yczliwoœci¹. By³ to sposób na nawi¹zanie kontaktu spontanicznego, nieobarczonego uprzedzeniami czy sympatiami.

W analizie pojêcia podró¿y — rozumianej, za autorem, jako sposób komu-nikowania siê — mo¿na wskazaæ pewne prawid³owoœci. Wewnêtrzne upo-rz¹dkowanie cech tego pojêcia mo¿e przybieraæ dwojaki kierunek. Pierwszy uwzglêdnia szerokoœæ zakresów poszczególnych wyra¿eñ, które sk³adaj¹ siê na treœæ pojêcia. Podró¿ rozumiana jako komunikowanie siê sytuuje siê w tej hie-rarchii najwy¿ej, obejmuje bowiem ca³oœæ omawianych tu zjawisk. Podró¿

w znaczeniu wê¿szym — jako przemieszczanie siê za pomoc¹ ró¿nych œrod-ków lokomocji, przemieszczanie siê do ró¿nych miejsc, nawi¹zywanie kontak-tów, uczestnictwo w ¿yciu towarzyskim — swym zakresem mieœci siê w obrê-bie podró¿y rozumianej szerzej. Dalej sytuuj¹ siê konkretne zjawiska, np.

podró¿ poci¹giem, statkiem, podró¿ do Ameryki, po Europie, spotkanie rodzin-ne, spotkanie oficjalrodzin-ne, bale, przyjêcia, polowania. Pozostaj¹ one w œcis³ym zwi¹zku z obrazem podró¿y, która dla tej grupy wyra¿eñ funkcjonuje na zasa-dzie hiperonimu. Na taki podzia³ mo¿na na³o¿yæ podzia³ zwi¹zany z wartoœcio-waniem. Sama podró¿ wartoœciowana jest dodatnio. Jej aspekty zaœ s¹ warto-œciowane ambiwalentnie. Ta sama postaæ, to samo miejsce czy sytuacja mog³y zyskaæ w oczach autora sympatiê b¹dŸ niechêæ. Potrafi³ on oceniaæ w katego-riach zarówno in plus, jak i in minus, np.:

Moje pierwsze wra¿enie wyniesione z Nowego Jorku to miasto wielkiego bogactwa i niespo¿ytej energii. Czu³o siê, ¿e Amerykanie przekopali ca³y œwiat w poszukiwaniu piêknych rzeczy. Muzea pe³ne by³y arcydzie³ mi-strzów, w domach podziwia³o siê wspania³e dywany, obrazy i klejnoty.

Odkry³em te¿ zdumiewaj¹ce kontrasty. Domy w pewnych dzielnicach han-dlowych tak brzydkie, ¿e trudno je opisaæ. By³y to podrzêdne wytwory na-gromadzonego bogactwa.

W pamiêtniku o sposobie mówienia o podró¿y i jej aspektach decyduje punkt widzenia autora. Z jednej strony jest to punkt widzenia arystokraty i cz³owieka œwiatowego, z drugiej — gospodarza ogromnego maj¹tku i patrioty, ceni¹cego sobie polskoœæ i o ni¹ zabiegaj¹cego. Ten punkt widzenia opiera siê na wiedzy postrze¿eniowej, poniewa¿ to, co opisuje w pamiêtniku autor, by³o mu dane w jego codziennym doœwiadczeniu i prze¿ywaniu4.

4Artyku³ ilustruje tylko jeden z mo¿liwych kierunków analizy pamiêtnika Alfreda Potoc-kiego. Pamiêtnik ten jest przedmiotem naszych szerszych badañ, prowadzonych w ramach

Komentarz

W Pamiêtniku wa¿ne s¹ te¿ informacje zinterpretowane5, stanowi¹ce rodzaj komentarza, rozumianego jako wypowiedŸ omawiaj¹c¹ aktualne wydarzenia.

Autor wplata w tekst opiniê œciœle powi¹zan¹ z informacj¹ o faktach czy zda-rzeniach. Czyni to w sposób jasny i precyzyjny, nadaj¹c wypowiedzi charakter perswazyjny. Jest to komentarz stonowany, rzeczowy, oparty na argumentacji, objaœniaj¹cy i przybli¿aj¹cy czytelnikowi opisywane zdarzenie. Najszerszy kr¹g w komentarzach zajmuj¹ wydarzenia polityki europejskiej, tak¿e œwiatowej. Po-tocki nie by³ skazany na doniesienia gazet i tygodników, mia³ bowiem dostêp do bezpoœrednich Ÿróde³ informacji. Dan¹ rzecz opisuje z autopsji. Do informa-cji dodaje indywidualny komentarz. Ciekawe s¹ te¿ relacje o opiniach innych osób, z ró¿nych œrodowisk, które autor opatruje w³asnymi glosami polemiczny-mi (zawsze w aspekcie rozwa¿añ o patriotyzpolemiczny-mie i wolnoœci narodu). Na pierw-szy plan wysuwa siê problematyka historyczna zwi¹zana z wybuchem drugiej wojny œwiatowej. W Pamiêtniku czytelnik znajduje bogate informacje o naj-wa¿niejszych politykach, ich strategiach i planach. Poznaje tak¿e stanowisko autora wobec prezentowanych treœci.

Niektóre komentarze maj¹ strukturê argumentacyjn¹ o schemacie (MICZKA, 1992): 1. opinia wstêpna, 2. diagnoza, 3. argumentacja, 4. wniosek, np.:

1. (opinia wstêpna) Je¿eli by³oby mo¿liwe stworzenie prawdziwego soju-szu miêdzy Rosj¹ Sowieck¹, Angli¹ i Francj¹, wp³yn¹³by on na Niemcy powœci¹gliwie i zniechêcaj¹co. 2. (diagnoza) Jednak¿e nie myœlê, by tego rodzaju sojusz by³ prawdopodobny, gdy¿ ostateczne cele Rosji Sowieckiej s¹ krañcowo przeciwstawne celom Francji i Anglii. 3. (argumentacja) Ro-sja nie wesz³aby w wojnê dla obrony interesów Francji i Anglii, a Fran-cja nie wesz³aby w konflikt, w którym by³yby mo¿liwoœci zwyciêstwa komunizmu. 4. (wniosek) Tak kompromisowy sojusz, choæ ma³o prawdo-podobny, móg³by ust¹piæ mocniejszym pierwotnym napiêciom.

Inne realizowane s¹ w nastêpuj¹cym uk³adzie sk³adników: 1. opis opinio-wanego zdarzenia, 2. prognoza, 3. opinia o zdarzeniu, 4. opinia podsumo-wuj¹ca, np.:

1. (opis zdarzenia) Powracaj¹c z inspekcji posterunków wojskowych na terenie Galicji genera³ Rommel z³o¿y³ mi wizytê w £añcucie 10 marca.

za³o¿eñ pragmalingwistyki tekstu. Wybór takiej metody opisu pozwala przyj¹æ ró¿ne p³aszczyzny obserwacji oraz pokazaæ odmienne jakoœci i konfiguracje sk³adaj¹ce siê na pamiêtnik postrzegany jako znak kultury. Podjêty tu temat podró¿y jest tylko jednym z aspektów owego znaku.

5O komentarzu jako informacji zinterpretowanej zob.: WOJTAK, 2004: 166—202.

9*

2. (prognoza) W czasie œniadania nazajutrz zapewni³ mnie on, ¿e jedyny sposób na przyprowadzenie Hitlera do rozumu polega na wypowiedzeniu wojny Niemcom przez inne mocarstwa. 3. (opina o zdarzeniu) To by³ zdrowy rozs¹dek, bowiem Hitler nie móg³by w tym momencie stawiæ d³u¿ej oporu ni¿ parê dni i jego pora¿ka z powodu Nadrenii mog³aby zni-weczyæ nazistowski mit i pozbawiæ Fuhrera w³adzy. 4. (opinia podsu-mowuj¹ca) W rzeczywistoœci Francja pozostawa³a sama bez przyjació³ w rozstrzygaj¹cym momencie dla spraw europejskich, czu³em to.

Zderzenie ró¿nych punktów widzenia przyjmuje formê komentarza dyskur-sywnego. Wystêpuje on w tych fragmentach Pamiêtnika, w których autor przy-tacza — czy to bezpoœrednio, czy to poœrednio — cudze opinie, do których for-mu³uje w³asne stanowisko, np.:

Beck niedawno odby³ d³ug¹ rozmowê z Hitlerem i Ribbentropem, zapew-niaj¹cym go, ¿e nie wnosi ¿adnych bezpoœrednich ¿¹dañ od Polski i ¿e by³oby bardzo nieroztropnie z naszej strony anga¿owaæ siê w pomoc si³om, szukaj¹cym mo¿liwoœci wci¹gniêcia Niemcy w wojnê. Beck by³ najzupe³niej zdecydowany do pozostawania na uboczu. Tê politykê

uwa-¿a³em nie tylko za bezskuteczn¹, lecz niebezpieczn¹ i to mu powie-dzia³em.

S¹ te¿ uk³ady kompozycyjne z parentez¹ — g³ówny tok komentarza zostaje przerwany wywodem niewi¹¿¹cym siê formalnie z fragmentem poprzednim i nastêpnym. Wyodrêbnia siê z niego syntaktycznie, natomiast semantycznie dope³nia kontekst. W tej funkcji wystêpuj¹ tu cytaty z prowadzonego wczeœniej przez autora dziennika, np.:

Wieczorem 20 sierpnia dowiedzia³em siê, ¿e Rosja przerwa³a rozmowy z Angli¹. Potem nadesz³a wiadomoœæ o locie Ribbentropa do Moskwy.

«Ciekawy sentyment. Wydaje mi siê jedynie, ¿e jestem martwy w martwym œwiecie. Wiêcej ze zwyczaju ni¿ z doboru dosiad³em bia³ej klaczy i galo-powa³em jako widmo na koniu». Przyjêcie Ribbentropa w Moskwie mia³o nastêpstwo w postaci paktu o nieagresji, przygotowanego od d³u¿szego czasu miêdzy Niemcami a Rosj¹. Zniszczona ostatnia nadzieja pokoju.

Okaza³o siê jasnym, nasz kraj zosta³ przeznaczony na poæwiartowanie po-miêdzy nazistów i komunistów.

Mówi¹c o gatunkach komunikacji spo³ecznej, nale¿y uwzglêdniæ ich wielo-wymiarowy aspekt. Stratyfikacja gatunków dziennikarskich, podejmowana w licznych opracowaniach, ci¹gle budzi ró¿ne kontrowersje (WILKOÑ, 2003;

WOJTAK, 2004: 304—314). I chocia¿ pamiêtnik nie znajduje w systematyce

ga-tunków dziennikarskich miejsca, to w³aœnie niejednorodnoœæ zjawiska pozwala na uwzglêdnienie i tej formy piœmiennictwa w sferze spo³ecznej komunikacji.

W tym obszarze spotykamy siê bowiem z bogat¹ ofert¹ tekstów, które repre-zentuj¹ b¹dŸ to kanoniczne wzorce gatunkowe, b¹dŸ to ich alternacyjne formy.

S¹ te¿ adaptacje, które modyfikuj¹ konwencje okreœlonych gatunków, wprowa-dzaj¹c np. gatunki spoza sfery dziennikarskiej. I tu mo¿e byæ miejsce dla pa-miêtnika.

Wyodrêbnione z tekstu pamiêtnika gatunki pe³ni¹ tak¹ sam¹ funkcjê: infor-macyjno-perswazyjn¹, jak np. wypowiedzi prasowe o charakterze informacyj-no-publicystycznym w komunikacji spo³ecznej. Tak jak zadaniem dziennikarza jest przestrzeganie zasad paktu faktograficznego, tak autor pamiêtnika opisuje zjawiska znane z autopsji. To nie oznacza, ¿e dla zobrazowania jakiegoœ pro-blemu, wyostrzenia jego istoty czy te¿ zjednania czytelnika, nie mo¿e siêgn¹æ, przy respektowaniu faktów, po elementy fikcyjne. Ta zbie¿noœæ pozwala prag-matycznie sytuowaæ pamiêtnik w obszarze komunikacji spo³ecznej: traktowaæ go jako Ÿród³o wiedzy, siêgaæ do niego po relacje œwiadków i dokumentowaæ materia³ dziennikarski cytatami.

Literatura

BACHÓRZ J., KOWALCZYKOWA A., red., 1991: S³ownik literatury polskiej XIX wieku.

Wroc³aw.

B£ACHOWICZE., LIZAKJ., 2010: Pamiêtnik Alfreda Potockiego — pana na £añcucie — Ÿród³em informacji o podró¿ach polskiej arystokracji w okresie miêdzywojennym.

W: STÊPNIKK., RAJEWSKIM., red.: Komunikowanie i komunikacja w dwudziestole-ciu miêdzywojennym. Lublin.

CIEÑSKI A., 1965: Kryteria oceny prozy pamiêtnikarskiej. „Pamiêtnik Literacki”, z. 2.

CIEÑSKI A., 1965: Kryteria oceny prozy pamiêtnikarskiej. „Pamiêtnik Literacki”, z. 2.