• Nie Znaleziono Wyników

Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię

1. M o jż . 1, 1.

T a k je st na p isan e. S ło w o to pro m ien ieje p rz e z c a łe dzieje ludzkości. P o słu c h a j, o czem lu d y śp ie w a ją od la t ty s ię c y , z a p y ta j się ich, co je st p o d s ta w ą ich p o glądu n a św ia t, co je st ją d re m ich opo w ieści relig ijn y ch , w s z y s tk ie one, od je d n e g o b ieg u n a do d ru ­ giego, w s ta r y m i n o w y m śiwiecie o d p o w ie d zą ci: „N a p o c z ą tk u s tw o rz y ł B ó g n ieb o i ziem ię". C z ę sto w p ra w d z ie , p o z n a w sz y B oga, nie c h w a liły Go jako B o g a, ani M u d z ię k o w a ły , lecz o b ra ły sobie w e d łu g ż ą d z y z e p su te g o s e rc a ró ż n y c h in n y c h b o g ó w i p ó ł­

bogów , bo m y śla ły , że ci b o g o w ie b ęd ą w y g o d n ie jsi i bliżsi, niż w z n io sły P a n c h w a ły . Ale B o g a te g o z a w s z e p o z n a w a li ich m ę d rc y i k ap łan i. W s z y s tk ie ludy, n a w e t te, k tó re p o p a d ły w n ajg o rsz e b a łw o c h w a lstw a , m ają p rz e c z u cie , że w y s o k o p o n ad w sz y stk ie m i b o ży szczam i w ła d a jed en B óg, S tw ó r c a w sz e c h rz e c z y , rz ą d c a w sz y stk ic h b o g ó w i ludzi, n ie b a i ziemi...

Od d a w ie n d a w n a p y ta ła się lu d zk o ść c a ła : S k ą d id z iem y ? D okąd z d ą ż a m y ? I n ie m asz p o d sło ń cem ani je d n e g o n aro d u , k tó ­

— 48 —

r y b y nie b y ł w y m y ślił so b ie histo rji sw o je g o p o c z ą tk u . C z y ż b y B óg, k tó r y n a z w a ł się O jcem w s z y s tk ic h du ch ó w , k tó r y s tw o rz y ł s e rc e lu d zk ie i z n a w s z y s tk ie p ra g n ie n ia jego, nie m iał d a ć o d p o ­ w ie d z i n a te p y ta n ia ? C z y ż b y tem u B ogu, k tó r y je s t m iłością, m iało b y ć o b o ję tn e m , c o te s tw o rz e n ia i d zieci J e g o m y ślą o Nim, o sw o im S tw ó r c y ? C z y ż b y te n B óg, k tó re g o ś w ia tło ś ć o g a rn ia w s z e c h ś w ia ty , ch ciał n a s p o z o s ta w ić w ciem ności i c z y ż b y M u nic n a tem nie za le ż a ło , b y ś m y Go z n a li? Nie, B ó g nie m oże p o z o s ta ­ w ić n a s bez ś w ia d e c tw a o S obie, O n oznajm ił nam ła sk a w ie , sk ą d p rz y c h o d z im y , — p o w ia d a n a m to p ie rw s z a k a r ta J e g o księgi.

O znajm ił n am też, d o k ą d id ziem y , — o te m z w ia stu je n a m o sta tn ia jej k a rtk a . P o m ię d z y o b iem a ja k a w s p a n ia ła zg o d n o ść i h arm o n ja!

„N a p o c z ą tk u s tw o r z y ł B ó g niebo i ziem ię". A n a k o ń cu m ów r.

„ O to w s z y s tk o n o w e c zy n ię, s tw a r z a m n o w e n ieb o i n o w ą ziem ię".

W p o śro d k u z a ś sto i w ielkie, z a sp o k a ja ją c e w s z e lk ą tę sk n o tę d u sz y ludzkiej, n iez n a n e żad n e j innej religji ś w ia ta ob jaw ien ie:

„ T a k B ó g u m iło w a ł św ia t, że S y n a S w e g o je d y n e g o dał^ a b y k a ż d y , k to w e ń w ie rz y , nie zg in ął, a le m iał ż y w o t w ie c z n y " .

„Na początku s tw o r z y ł B ó g niebo i ziem ię". J a k ą ż b ło g o ść s p ra w ia d u sz y zm ęczo n ej, p o g rą ż o n e j w n ie p e w n o śc ia c h i z w ą tp ie ­ n iach ta k ie p ro s te i p o tę ż n e sło w o ! O b u rz a jc ie się na nie, m ę d rk o ­ w ie ; k ry ty k u jc ie je i w y k rę c a jc ie , k ry ty c y , z a c h w y c e n i w ła s n ą u c zo n o ścią; w y śm ie w a jc ie je, b ezb o żn icy ! S e rc e w p ie rsi m ojej p o tw ie rd z a m i: T u je st p ra w d a . M ożecie się n a m ę c z y ć i n akom bi- n o w a ć , ile ch c e c ie; c z e g o ś le p sz e g o n ie w y m y ślic ie . C zeg o już to ludzie nie n a b a ja li o p o c z ą tk u w s z e c h rz e c z y , c zeg o w s z y s tk ie g o nie n a w y m y śla li, a b y u k ry ć się p rz e d obliczem te g o B o g a, k tó ry n a p o c z ą tk u sto i ja k o S tw ó r c a n ieb a i ziem i w m aje sta c ie sa m o t­

ności i w n ie o g ra n ic z o n ej m o cy . — A le ja k ż e p u ste i b e z tre ś c i są w s z y s tk ie te sp ek u la cje! B o jeżeli B ó g ś w ia ta nie s tw o rz y ł, to ten ś w ia t alb o je st w ie c z n y , alb o s tw o r z y ł sa m siebie. Ze nie je st w ie czn y m , m ó w i n am u sta w ic z n ie sa m o so b ie; c a la p rz y ro d a w o ła n a m : J e s te m od w c z o ra j i śp ie sz ę się do celu sw o je g o . K ażd y z n a w c a p rz y ro d y , k a ż d y filozof p o w ie : Ś w ia t te n je s t zb ieg o w i­

sk iem ró ż n y c h p rz e c iw n y c h sobie sił, k tó re sz u k a ją w y ró w n a n ia , ta k np. ciep ło sło ń c a chce z ró w n a ć się z zim nem w p rz e strz e n i w s z e c h św ia ta . G d y b y ś w ia t b y ł w ie c z n y m , m u sia ło b y b y ło to w y ­ ró w n a n ie już d a w n o 1 n a stą p ić . Ż e je d n a k daleicim je sz c z e je st od teg o , to dow o d zi, że ś w ia t m iał sw ó j p o c z ą te k , ba, że je sz c z e je st m ło d y . T a k sam o p rz y z n a ją , że w s z y s tk o n a ty m św ie cie w s k a ­ zuje n a p r z y s z ły je g o koniec.

W s z e c h ś w ia t je st k a z a n ie m w ielkiej p r a w d y o p o c z ą tk u w s z e c h rz e c z y . Je ż e li z a ś ś w ia t te n m iał sw ó j p o c z ą te k , a me

— 49 —

zo sta ł s tw o rz o n y p rz e z B oga, to m u siał sam siebie s tw o r z y ć i to z niczego. Ale ja k ? C z y ż „n ic“ m oże p o w z ią ść z am iar, b y sta ć się „ c z e m ś“ ? A c h o ć b y ta k by ło , ja k ż e w y k o n a ten z a m ia r b ez n iczeg o ? C o za głupie b e z p o d s ta w n e p rz y p u sz c z en ie , sprzeciw ia*

jące się w s z y s tk im p ra w o m m y śle n ia i n a tu ry ! A w ła ś n ie w tak ie b e zd en n e b z d u rs tw a w p a d a ją ci, k tó r z y z w y n io sły m uśm iechem drw ią sobie z „cudu p rz e c iw n e g o ro z u m o w i11, k rz y c z ą c głośno, że tylko w to w ie rz ą , co o d p o w ia d a p ra w o m p rz y ro d y , c o je st s tw ie r ­ dzone niezbitem i d o w odam i, co d a się p o jąć i u d o w o d n ić, co m oże

P o w i t a n i e u c z e s t n ik ó w Z ja z d u e w a n g . p r z e z d z ie c i Z a k ła d u w D z ię g ie lo w ie .

o stać się p rz e d try b u n a łe m rozum u. Nie p a m ię ta ją ci ludzie o tem , że i w ie d z a n a sz a nie o p iera się n a su ch y c h d o w o d a ch , le c z na w ierze, czyli n a tem , co duchem m o żem y Oglądać. S ą bow iem takie pew niki, k tó ry c h nie m o żn a ani nie p o trz e b a u d o w a d n ia ć , bo g d y je z a p rz e c z a m y , d o ch o d z im y do a b su rd ó w . N ie d a się u d o ­ w odnić, ż e c z ę ść je st m n iejsza od całości, alb o ż e d ro g a p ro s ta m iędzy d w o m a p u n k ta m i je st z e w s z y s tk ic h d ró g n a jk ró tsz ą , albo że 1 = 1 , że 1 + 1 = 2 . K to te g o nie rozum ie i nie uzn a, je s t b łaznem . M uszę w ie rz y ć , że d rz e w o i sło ń ce , k tó re w id z ę , rz e c z y w iśc ie istnieją, g d y ż o k o m oje n ig d y nie p o w ie mi, ja k p a trz y , ani ucho moje, jak sły s z y , ani p ale c m ój, ja k d o ty k a .

4

50

-D a lsz y m d o w o d e m dla ty c h p ie rw s z o rz ę d n y c h p ra w d jest, że od nich w y c h o d z i św ia tło , k tó re o św ie c a i o b ja śn ia to, c o b y bez niego p o z o sta ło n iep o jęte. Że ś w ia t s tw o r z y ł B ó g m ądry __ g dyż głupi nie b y łb y B ogiem —• to d o w o d z i jeg o celo w o ści, k tó ra go sk u p ia ra z e m , b ez k tó re j m u sia łb y się ro z p a ść , n a m o c y k tó re j oko je st p rz e z n a c z o n e dla św ia tła , u ch o dla d ź w ię k ó w , u s ta i ż o łą d e k dla p o ż y w ie n ia , n o g a dla ch o d zen ia, d u sz a d la m y ślen ia, duch dla p ra w d y . Ż e ś w ia t s tw o r z y ł B ó g ś w ię ty — g d y ż n ie ś w ię ty b y łb y sz a ta n e m — teg o d o w o d z ą p r a w a m o raln o ści w św iecie. B o n a w e t w stw o rz e n iu m a te rja ln e m i w życiu cielesn em w s z y s tk o p rz e w ro tn e i p rz e c iw n e p ra w o m p rz y ro d z o n y m zn ajd u je sw o ją k a rę . Że ś w ia t s tw o r z y ł B ó g dobry, je st o d p o w ied ź na p y ta n ie , — sk ą d po ch o d zi w sp ó ln a w s z y s tk im isto to m ra d o ś ć z istn ien ia i w ie l­

ka, n ie u g a sz o n a tę s k n o ta d u s z y d o sz częśc ia, n ieza m ąco n eg o ś w ia tła i ż y c ia w iecz n eg o . G d y b y B óg, k tó r y s tw o r z y ł św ia t, b y ł zły m B ogiem , b y ła b y n a jw y ż s z ą n a sz ą ro z k o sz ą ciem n o ść i nie­

n aw iść, śm ie rć i zn iszczen ie i w z a je m n e m o rd o w a n ie się. Że B ó g jest, te g o d o w o d z ą n a w e t ci, k tó rz y istn ien ia J e g o z a p rz e c z a ją . P rz e s z u k u ją n ieb o i ziem ię, n a jo d le g le jsz y ś w ia t g w ia z d i k ro p elk ę w o d y i ś w ia t n a jd ro b n ie jsz y c h u stro jó w , a b y z n aleść d o w ó d , że B ó g nie istnieje..., sz u k ają , ale n a d are m n o , a n iech ęć ich i w s tr ę t tem w ię c e j u w ie lb ia G o; b o z „n iczem “ n ikt nie to c z y w alk i. T a k ż e b ezb o żn ik ch w ali B o g a sw o ją n ie n a w iśc ią i s z a ta n sw o im d rż e ­ niem . (Jak . 2, 19). C h rz e śc ija n in zaś, k tó r y ży je z ty m B ogiem i od n ieg o w ie le o d b ie ra d o b ro d z ie jstw , śm ieje się, g d y k to ż ąd a od niego d o w o d ó w , że je st B óg. K tó ry ż sy n r u s z y łb y ch o ć p alcem w bucie, a b y zn a le ź ć d o w ó d , że ojciec, k tó r y go ż y w i i z a o p a tru je , w k tó re g o dom u m ieszk a, k tó re g o m iłości codziennie doznaje, k tó re g o sło w o i g ło s s ły s z y , rz e c z y w iś c ie istn ie je ? '

Je ż e li B ó g s tw o r z y ł św ia t, w ię c s tw o r z y ł i m nie; je ste m Je g o w ła s n o ś c ią w e d łu g o d w ie c z n e g o p r a w a ; Jem u n a le ż y m oje ży cie, m oje s iły i m yśli, J e g o m u szę słu c h a ć , s p ra w o w a ć się p o d łu g Je g o w oli.

N a p o c z ą tk u ! P o c z ą te k te n je st tą je d n o stk ą , z k tó re j p o w s ta ła liczba, z k tó re j z a ra z e m ro z w ija się w n ie sk o ń czo n o ść c z a s i p rz e ­ strz e ń , k tó re n ig d y sie nie sk o ń c z ą , c h y b a ż e b y B ó g z n o w u c a łe stw o rz e n ie S w o je z a m ie n ił w nicość.

K ied y ż n a s ta ł te n p o c z ą te k ? K ied y ż B ó g z a c z ą ł s tw a r z a ć n ieb io sa i z ie m ię ? J a k s ta r z y s ą an io ło w ie i sz a ta n y , ch eru b o w ie, se ra fo w ie i lu c y fe r? Nie d o w ie m y się te g o n ig d y n a ziem i. O stw o ­ rz e n iu w id zia ln em o p o w ia d a n am p ro m ień św ia tła , z k tó re g o m o w y z a c z y n a m y co ś n iec o ś p o jm o w ać, ż e n a sklepieniu nie- bieskiem b ły s z c z ą g w ia z d y i m g ła w ic e g w iez d n e, k tó re już

istn iały p rz e d ty sią c a m i, n ie k tó re p rz e d m ilionam i lat. Ale czy p o c z ą te k n a s ta ł p rz e d m ilionem lat, alb o p rz e d n ie d a w n y m c z a ­ sem , to i ta k p o z o sta n ie d ziw n y m , n ie p o ję ty m p o c zątk iem — k ażd e p o w s ta w a n ie je st cu d em — c z a s zaś, k tó r y u p ły n ą ł od p o czątk u , p o z o sta n ie n iesk o ń c zen ie d ro b n ą c z ą s te c z k ą , k tó ra w oczach w ie c z n e g o B o g a je st ch w ilk ą ty lk o . O m ałej planecie, k tó rą zam ieszk u je m y , w ie m y jed n ak , że je st sto su n k o w o m ło d ą. Je sz c z e d rż y i trz ę s ie się sk o ru p a o k ry w a ją c a n ie w y g a s łe je s z c z e w n ę tr z e ziemi, je sz c z e dy m ią w u lk a n y , je sz c z e w s z y s tk ie w o d y nie w s ią k ły do śro d k a ziem i, ja k n a k sięż y cu , je sz c z e d e sz c z i k rą ż ą c e w o d y nie s p łu k a ły w s z y s tk ic h gór, je sz c z e tw a r z n a sz e j p la n e ty p o siad a o stre , w y r a z is te ry s y . T a k ż e ż y c ie o rg a n ic z n e istn ieje n a ziem i od n ied aw n a, a c z ło w ie k , jej m ieszk an ie c, je st jej n a jm ło d szem dzie­

cięciem . S ta rs z e od n ieg o są, to m ó w i n am B ib lja i geologja, — rośliny, ry b y , c zw o ro n o g i. Z a le d w ie jak ich 6.000 lat, p rz e z k ró tk ą chw ilkę ty lk o , nosi c z ło w ie k w in y i c ie rp ien ia sw o je. A nie od m a łp y pochodzi, alb o od jak ieg o ś p ó ł-z w ie rz ę c ia , p ó ł-c z ło w ie k a z A fryki śro d k o w e j, lecz od B o g a . „S y n E n o ch a, s y n S e ta , sy n A dam a, sy n B o g a “ (Łuk. 3, 38), — to je s t ro d o w ó d C h ry s tu s a i nasz. Z tak im ro d o w o d e m m o ż e m y się p o k a z a ć . T o s ą w ielkie, p ro s te i z d ro w e p r a w d y o p o c z ą tk a c h ludzkości.

N a p o c z ą tk u s tw o r z y ł B óg. S tw o r z y ł? Z c z e g o ? Nie z n icze­

go, jak g d y b y w B ogu lub o k o ło Niego, k tó r y w s z y s tk o w y p e łn ia , nie b y ło nic. P rz e d te m , nim b y ł św ia t, B ó g b y ł w s z y s tk ie m ; c z y ż p rz y s tw o rz e n iu p o w s ta ła p ró żn ia, w k tó re jb y Jeg o nie b y ło ? Nie, O n p rz e n ik a w s z y s tk o , O n w sz ę d z ie je st i w y p e łn ia w sz y stk o . On s tw o r z y ł w s z e c h ś w ia t z S ieb ie sam eg o , ja k n ap isa n o : „ Ś w ia ty sp ra w io n e są sło w e m B ożem , ta k iż rz e c z y , k tó re w id z im y , s ta ły się z r z e c z y n ie w id z ia ln y c h (Ż yd. 11, 3, te k s t o ry g .). B iblja opo­

w ia d a n am o stw orzeniu tego, c z e g o p rz e d te m nie było-, d alej zaś o w y k o ń c z e n iu i w y k s z ta łto w a n iu teg o , co ju ż b y ło stw o rz o n e . W ie rsz p ie r w s z y m ó w i o stw o rz e n iu , n a stę p n e o pisują w y k o ń ­ czenie stw o rzo n e j ziem i, d okonane w szechm ocnem s ło w e m B o­

żem . B ib lja nie uczy , że ś w ia t ro z w in ą ł się sam w ła s n ą siłą, lecz uczy, ż e w św ie c ie d o k o n a ł się ro zw ó j, e w o lu cja w sz e c h m o c n e g o S ło w a B o żeg o . O n a nie u c zy , że B ó g s tw o r z y ł ś w ia tło ść , ty lk o że O n rz e k ł: N iech b ę d zie św ia tło ść , a ta k sa m o : N iech się sta n ie ro z p o sta rc ie ; — niech zb io rą się w o d y ; -— niech w y d a ziem ia; — niech p o w s ta n ą ś w ia tła n a sk lepieniu niebieskiem . N a to m ia st dusza u z w ie rz ą t i duch B o ż y w c z ło w ie k u je st n o w y m c z y n e m stw o ­ rzenia, nie ty lk o w y k s z ta łto w a n ie m , ro z w o je m po p rzed n ich tw o ró w . I ta k ś w ia t te n je s t n a p ra w d ę boski, je s t objaw ieniem B oga, je st z B o g a, je st nie ty lk o d ziełem Jeg o , n ie je st d la niego

4*

— 51 —

---tem tylko, czem m a rm u r dla rz e ź b ia rz a , k tó ry b ie rz e g o tylko, a b y z niego w y rz e ź b ić p o sąg , le c z nic w ięc ej z nim n iem a w sp ó l­

nego. Nie je s t te ż je d n a k te n św ia t ty lk o c z ę śc ią b ó stw a , ja k uc zą p an teiści. B o g d y b y się B ogu sp o d o b ało , sło w e m S w o jem znów św ia t ten p rz y w ró c ić do nicości, z k tó re j go n ie g d y ś w y w io d ło , tw ó rc z e sło w o Jeg o , nie s tr a c iłb y ani jo ty ze S w o jej isto ty , ani c z ą stk i S w o jej m o cy , B ó g nie p o trz e b u je stw o rz e n ia . W o czach J e g o są w s z y s tk ie n a ro d y ja k k ro p le ś c ie k a ją c e z w ia d ra , sło ń ca w p rz e s tw o rz a c h s ą jak pro szk i, u n o sz ą c e się w pro m ien iach , c a ły w s z e c h ś w ia t je s t jak ziarn k o piask u . M iljony lat nie są n a w e t ch w ilk ą w J e g o w iec zn o ści. C a ły ten św ia t, jeżeli B óg go z w a ż y , ja k ą ż w a g ę p o s ia d a ? Je że li sp o jrz e n ie B oże go o g arn ie, ja k ą ż z ajm u je p rz e s trz e ń ? Je żeli O n o g ląd a go, n a có ż p a tr z y ? Je ż e li On g o p rzen ik n ie, c ó ż z n a jd z ie ? N a jstra sz n ie jsz a ze w s z y s tk ic h k a ta ­ strof, sp a len ie w s z e c h ś w ia ta , czem m o że b y ć w o cz ach Jeg o , jak w y b u c h e m je d n e g o z ia re n k a p ro c h u ? G d y b y S tw ó r c a o d e b ra ł D ucha o ż y w ia ją c eg o , nie p o z o sta ło b y z c a łe g o w s z e c h ś w ia ta ani k a w a łk a ; w s z y s tk o w ró c iło b y w nicość, jak p rz e d stw o rz e n ie m . Ale B óg je st m iłością, jeg o sz c z ę śc iem je st tw o rz e n ie i p o w o ły ­ w an ie do ż y c ia c o ra z n o w y c h istot...

B ó g s tw o rz y ł! — S tw ó rc a w m a je sta ty c z n e j sa m o tn o śc i stoi n a p rz e c iw k o S w e g o d zieła. B óg! C zem b y ło b y stw o rz e n ie , czem b y lib y śm y b e z C ie b ie ? Ach, n a sa m ą tę m y śl je st nam tak , jak dziecięciu, k tó re się boi, że je m a tk a puści na ziem ię — i tem silniej c h w y ta m y rę k ę o jco w sk ą. — „Gdy mam tylko Ciebie, nie pytam się o niebo i o ziem ię!"

A co za B o g a o b ja w ia nam sło w o Je g o i stw o rz e n ie . M ieszka O n w św ia tło śc i n ie p rz y stę p n e j; n ie u stan n ie p ły n ie z tro n u Jeg o stru m ie ń o g n isty ż y c ia i r o z le w a się w e w sz e c h św ie c ie (Dan.

7, 10). B ó g te n je st o rk a n e m ś w ia tła i ognia, je st sło ń cem c e n tra l- nem , z k tó re g o u sta w ic z n ie p ro m ien ieją a ż do n a jd a lsz y c h g ran ic w s z e c h ś w ia ta s tra s z n e siły i niezło m n e p r a w a ; je st m o carzem , k tó r y z m g ła w ic u g n ia ta sło ń ca, o g n isk a ś w ia tła i barw ', a potem je ro z sie w a w p rz e s tw o rz a c h jak ziarn a, p ę d z ą c je tchnieniem S w o jem z p rz e w a ż a ją c ą p rę d k o śc ią p o d ro g ach , k tó re im w y z n a ­ c z y ł i z k tó ry c h nie o d w a ż ą się z b o c z y ć ani o w ło s. J e s t B ogiem z a ra z e m , k tó r y z lic z y ł w ło s y n a g ło w ie tw o jej, k ieru je lo tem w r ó ­ bla i chodem b ak cy li, w id zi k rą ż ą c e so k i w tra w ie i a to m y w z ia rn k u ; je st B ogiem , k tó r y codziennie s tw a r z a ty sią c e dusz, w y ­ s y ła ją c je n a ziem ię, k tó r y ta k ż e co d zien n ie w y s y ła a n io ły sw oje, a b y z b ie ra ć ty s ią c e d u sz d o sto d ó ł sw oich, a inne do w ieczn eg o ognia. J e s t B ogiem , p rz e d k tó re g o o c z y m a płom iennem i ja w n e

52

-stoi c a łe stw o rz e n ie , n ieb a niebios, jak o te ż p ie k ła z ich niezli­

czo n y m tłum em .

S ło w o B o ż e p rz y r z e k a nam , że k ie d y ś te g o B o g a b ęd ziem y o g ląd ać i że to o g ląd an ie b ęd zie n a jw y ż s z ą n a g ro d ą d la Je g o w y b ra n y c h . „ B ło g o sła w ie n i c z y s te g o se rc a , alb o w iem oni B o g a oglądać b ę d ą “ . I có ż je st p ro s ts z e g o i n a tu ra ln ie jsz e g o ? Je ż e li B ó g te n je st O jcem m oim , ja k ż e m am nie ż y c z y ć sobie p o z n a ć Go osobiście i w id z ie ć Go tw a r z ą w tw a rz . Je ż e li je st p o czątk iem w sz e c h r z e c z y i S tw ó r c ą w s z y s tk ic h du ch ó w , ja k ż e b y te duchy nie m ia ły c zu ć p o trz e b y , b y o trz y m a ć w re s z c ie z J e g o w ła s n y c h u st ro z w ią z a n ie z a g a d k i b y tu sw eg o . Je żeli B ó g ten je st m iłością, c z y ż m ia łb y się na w iek i k ry ć p rz e d tym i, k tó r z y Go m iłu ją ? Nie, w id zieć Je g o , to je st n a jg łę b sz e m p ra g n ien iem s tw o rz e ń Je g o i nie w ielk a b y ła b y to m iłość, g d y b y teg o ż y c z e n ia nie m iała w sobie.

P r a w d a ! T u ta j na ziem i B ó g je st n iew id z ia ln y ; m ieszk a w ś w ia tło śc i n ie p rz y stę p n e j i nikt Go n ig d y je sz c z e nie w id ział, ani n a w e t M ojżesz, c h o ć ta k b a rd z o p ra g n ą ł w id z ie ć J e g o oblicze.

S k o ro je d n a k k ie d y ś p rz e sta n ę b y ć czło w ie k iem , ale b ęd ę b ra te m S y n a J e g o jed n o ro d zo n eg o , Jem u p o d o b n y m , to w te d y z Nim r a ­ żeńj b ęd ę o g ląd ać Ojca.

Z B e tte x a : ,,P ie ś ń S tw o rz e n ia " .

---o q o

— 53

-U c z c iw o ść .

N au k a c h rz e śc ijań s k a n a d z w y c z a j szc z ę śliw ie ro z w ią z u je s p ra ­ w ę w ła sn o śc i i p o siad a n ia. U cz y o n a: C a ły św ia t i w s z y s tk o , co na nim, je st d ziełem B o g a dla c z ło w ie k a . K ażd y c z ło w ie k m oże sobie ze s k a rb ó w ś w ia ta n a w ła s n o ś ć p rz y s w o ić ty le, ile u c zciw ą p ra c ą zdobędzie. N a w e t p o siad an ie ta k ich p rz e s trz e n i ziem i, jak ą je st c a ła E u ro p a, nie je st w y k lu czo n em , an i zab ro n io n em , g d y b y b y ło u c z c iw ą p ra c ą z y sk a n e m .

W sz e lk ą w ła s n o ś ć s trz e ż e B ó g p rz e d sz k o d ą sw o jem p rz y k a ­ zaniem : Nie k rad n ij. W zro zu m ien iu ch rz e śc ijań sk iem z n a c z y to p rz y k a z a n ie : Nie p rz y s w a ja j sobie n iczeg o z d ó b r ś w ia ta teg o n ie u czciw ą p ra c ą .

Ja k iż sto su n e k zajm ują p o sz c z e g ó ln e n a ro d y pod w z g lęd em u czciw o ści i n ie u c z c iw o śc i? |P odaję p a rę w ie le m ó w iący ch p rz y k ła d ó w .

— 54 —

1. P o n ieu d a łem p o w sta n iu w y je c h a ł T a d e u sz K ościuszko do S z w a jc a rji, g d zie m ie sz k a ł w p ew n em m ia ste c z k u p rz e z d łu ż sz y czas.

D o n o sz o n o m u w ie le o u c z c iw o śc i S z w a jc a ró w , k tó r z y nie n a ru sz ą cu d zej w ła sn o śc i. O p o w ia d a n o J e n e ra ło w i ty le p ięk n y ch p rz y k ła d ó w , że n i e ,c h c ia ł u w ie rz y ć póki się n ie p rzek o n a. C h cąc m ieć p e w n o ść pod ty m w zg lęd em , p o sta n o w ił u cz y n ić n a s tę p u ­ ją c ą p ró b ę. W śro d k u ry n k u m ia s te c z k a b y ła c y s te rn a obm

uro-U r o c z y s ta c h w ila w Z a k ła d z i e „ E b e n e z e r " w D z ię g ie lo w ie .

w a n a m urem . B y z a c z e rp n ą ć w o d y , p o trz e b a było w stąp ić na schodki, w m u ro w a n e w m u rz e z dw óch stro n ry n k u . W p ięk n iejsze dni b a w iło się na ry n k u dużo dzieci, k tó re z w y k le s p o c z y w a ły n a sch o d k ach . Na te sch o d k i p o ło ż y ł T a d e u s z K o ściu szk o n iesp o - s trz e ż n ie z ło ty p ieniądz, p e łe n b ę d ą c ciek aw o ści, c z y te ż zo sta n ie o d d a n y do u rz ęd u p o licy jn eg o ja k o z n ale zio n a c u d z a w ła sn o ść .

C od zień w c z e s n y m ra n k ie m p rz e je ż d ż a ł K o ściu szk o n a koniu p rz e z ry n e k i z d a ła śledził, c z y z lo ty p ieniądz ju ż z a b ra n y . A co­

dziennie k o n s ta to w a ł, ż e je sz c z e n ie tk n ię ty .

P o u p ły w ie ja k ic h ś 10 dni p rz y s z e d ł do p o m ieszk an ia G e n e ra ła s tró ż m iejski i p rz y n ió sł w e z w a n ie , b y P a n J e n e ra ł z a b ra ł so b ie

sw ój pieniądz z lo ty , p o n ie w a ż on je sz c z e n ie tk n ię ty leży na sc h o d ­ kach c y s te rn y . S z w a jc a rz y nie ty lk o nie tknęli cu d zej w łasn o ści, ale d o ło ży li w sz e lk ic h s ta ra ń , b y się d o w ied zieć, kom u o na n ależy i b y ją w ła śc ic ie lo w i oddać.

1 o je s t u c z c iw o ść sz w a jc a rs k a .

2. Je d e n z n a sz y c h in ż y n ie ró w p rz e b y w a ł d łu ż sz y c z a s p o ­ m ięd zy m a h o m etan in am i w B ośni. D om je g o n ig d y nie b y w a ł z a m ­ k nięty. Z d a rz y ło się n a w e t, że p rz e d w y ja z d e m n a 14-dniow y urlop słu ż ą c a ro z w ie siła b y ła c a łą św ie ż o c z y sz c z o n ą bieliznę w p o d w ó rz u i z o s ta w iła tak , w y je ż d ż a ją c z p a ń stw e m i z o sta w ia ją c dom p u sty . G d y po 14 dniach w ró cili z urlopu, b y ła bielizna sucha, a nie b ra k o w a ło ani jed n eg o k a w a łk a .

T o je st u c zciw o ść m a h o m etań sk a.

3. Je d e n z n a sz y c h śląsk ich p ro fe so ró w , z a m ie sz k a ły ch w W a rsz a w ie , b y ł p rz e d d w o m a la ty w K openhadze. K iedy już w r ó ­ cił do dom u, w sp o m n ia ł sobie, że g d z ieś w p o d ró ż y zg u b ił sw ó j pled. Nie m ógł sobie p rzy p o m n ieć, c z y z g u b ił go n a o k ręcie, czy w pociągu, c z y hotelu. P rz y p u s z c z a ł jed n ak , że n a jp raw d o p o d o b n ie j z o sta w ił g o n a okręcie.

D o p iero po d w ó ch m ie siącach zg ło sił s w ą zg u b ę na pew nern duńskiem to w a rz y s tw ie o k rę to w e m w W a rs z a w ie . Z a 4 dni już mu doniesiono, że pled się z n alazł, a po ośm iu d niach od d an o m u bez w szelk ich k o s z tó w jego zgubę.

T o je st u c z c iw o ść duńska.

4. Je d e n z n a sz y c h k się ż y w y je c h a ł p rz e d la ty do Anglji. Kupił sobie bilet o k rę ż n y z p e w n ą śc isłą w y k a z a n ą d ro g ą p rz e z Niem ce, D anję, A nglję, B elgję. D ro g a b y ła u ło żo n a tak, b y m o żn a zw ied zić i w id zieć n ajw a ż n ie jsz e m iejsco w o śc i w y m ie n io n y c h k ra jó w z a ­ chodnich.

W d ro d z e p o w ro tn e j p o sta n o w ił je d n a k w ła śc ic ie l biletu jaz d ę zm ienić. W y b ra ł linję inną. K o nduktor, k tó ry p ie r w s z y n a sz e g o p a ­ s a ż e ra na linji, w bilecie n iew y m ien io n ej n a p o tk a ł, a p rz e d k tó ry m n asz ziom ek n iem ało m iał stra c h u , że b ę d zie mu m u siał d o b rz e do­

płacić, n ie ty lk o nie u czy n ił żad n y c h w y r z u tó w i nie u d zielał ż a d ­ nej n a g a n y , ale z n a jw ię k sz ą u p rz ejm o śc ią z a n o to w a ł n a bilecie n o w ą linję ja z d y i k a z a ł bilet po u k ończeniu p o d ró ż y p rz e s ła ć do biura zak u p n a. |Po niedługim cz a sie p rz e sła ło w y m ie n io n e biuro n aszem u ziom kow i k w o tę o k oło 2 k o ro n z w ro tu , p o n iew aż linja.

k tó rą on jechał, b y ła co k o lw iek k ró ts z ą od linji, k tó rą p ierw o tn ie w y b r a ł i za p łac ił.

» -To je st u c z c iw o ść zach o d n ia!

_ 56 —

5. W m ojej 20-letniej p r a c y c z ę s to już o g ła sz a łe m , że zgubiono w d ro d z e pieniądze, buciki, książk i, cz ęści u b ra n ia itp. L ecz ra z ty lk o o d d a n o z g u b io n ą a zn a le z io n ą rz e c z u m nie. P ie n ię d z y nie o d d an o n igdy. A o k ra d z ie ż a c h p rz e z okno, w o g ro d ach , n a polach, łą k a c h i sz a ła sa c h , w sk lep a ch j fa b ry k a c h ani n iechcę w sp o m in ać.

To je st n ieuczciw ość n a sz a , k tó rą zm ieńm y n a uczciw ość d u ń sk ą!

---o q o