• Nie Znaleziono Wyników

Jak starano si<; pokazac powyzej, problem usytuowania centrum du chowego czy spolecznego zalezny jest od przyj<;tego punktu widzenia.

О ile latwiejsze jest okreslenie srodka politycznego, tak problem poja wia si<;, gdy wzi<!c pod uwag<; kulturowe centrum, b<;d<!ce czynnikiem niezwykle waznym przy okresleniu tozsamosci danej grupy.

Okazuje si<; bowiem, ze kazdy z przedstawionych etnos6w odwoluje si<;

do zupelnie innej tradycji. Jednak wlasnie spotkanie szeroko rozumianej obcosci z rodzimosci<! lub swojskosci<!, kontakt r6znych kultur і religii, j<;zyk6w і ras prowadzi do tolerancji, kt6ra jest tu zgod<!

na uznanie zlozonosci charakter6w і przyj<;ciem kulturowej r6znorodnosci4 1 •

Kresowosc, problem oddalenia od centrum, moze prowadzic do problem6w z jednoznaczn<! identyfikacj<!, do dwuwartosciowego stanowiska wobec "swoich" і "obcych". Mimo tego, wedlug Jerzego Nikitorowicza, mieszkancy pogranicza powinni odznaczac si<; empa ti<! і immanentn<! tolerancj <!42• Oddalenie od centrum zdaje si<; zatem tworzyc nowy typ czJ:owieka przynaleznego wi<;cej niz jednej rylko kulturze, posiadaj<!cego kontakt przestrzenny z dwoma (przynajmniej) narodami4 3 , а tak<! rzeczywistosc prezentuje Vincenz. Warto

zastano-41 S. Uliasz, ор. cit., s. 25.

42

J.

Nikitorowicz, ор. cit., s. 15.

43 G. Babir\.ski, ор. cit., s. 43.

Н,ucul zc na jako pogranicze

29

wic si nad relacjami "nowego" czlowieka pogranicza ze spotykanymi ,,obcymi".

,,Swoimi" dla Hucul6w byli Polacy, Ormianie czy Zydzi - kulturo wo r6zni, ale wychowani na tej samej karpackiej ziemi, posluguj<!cy si tym samym systemem wartosci, kt6rego nadrz dщ wartosc stanowila swoboda, szacunek dla przyrody і przede wszystkim wiara w Boga.

Zderzenie owego systemu z kodeksem przybylych wydaje si definiowac

"innych': Mozna zatem kolejny raz wysnuc wniosek, ze wspomniane wczesniej r6znice etniczne nie S<! czynnikiem wywoluj<!cym konflikty, skoro one wlasnie czyni<! pogranicze heterogenicznym і daj<!

mozliwosc tolerancyjnego spojrzenia na drugiego czlowieka; decyduj<!

ce S<! tu wsp6lne wartosci.

Takie podejscie jest zbiezne z definicj<! Floriana Znanieckiego, przywolaщ przez Zbigniewa Benedyktowicza: ,,Z obcym mamy do czynienia zawsze wtedy і tylko wtedy, gdy zachodzi z nim stycznosc na podlozu rozdzielnych uklad6w wartosci". Dodaje on jednoczesnie, ze оЬсу nie musi Ьус od razu wrogiem, zatem problem obcosci nieko niecznie niesie za sob<! negatywne konotacje

44• Charakter pogranicza koncentruje si na wielosci і r6znosci

kulturowej, а specyfika tego miejsca zaklada r6wniez akceptacj ,,innych". Mozna w tym miejscu przytoczyc opini Jerzego Nikitorowicza, ze "Pogranicze і zawarta w nim odmiennosc stwarza konflikty, ale daje takze szans , pozwala na ksztaltowanie otwartosci, poszanowania і wyrozumialosci dla innych, stwarza naturalщ sytuacj budowania pozytywnych wi zi mi dzyludz kich тіто r6znic"45 •

Celowywydaje si podzial obcych z poloniny na dwie grupy. Pierw sza, raczej formalna, polega na uj ciu w kontekscie wielokulturowosci mieszkanc6w samej Huculszczyzny. Przyjmuj<!c wi c za kryterium opisu takie czynniki, jak r6zne wyznanie, r6zny j zyk czy historia і zaj cie, nalezy przyznac, ze w relacje оЬсу - sw6j wchodч wszystkie

44 Z. Benedykrowicz, Portrety Obcego: od stereotypu do symbolu, Кrak6w 2000, s. 63.

4 5

J.

Nikitorowicz, ор. cit., s. 15.

30

Huc lszczyzna jakop_ogranicze wymienione grupy etniczne. Czytelnik tetralogii odnosi wrazenie, ze przedstawiciele poszczeg6lnychgrup nie maj<1: problem6w z tozsamosci<1: etniczn<1: (czynnik ten zostal uznany za jedщ z mozliwych cech ludzi z pogranicza), а wyrazna identyfikacja nie prowadzi do konfli.ktu. Ten rodzaj obcosci mozna w przywolanym kontekscie nazwac obcosci<1: wewш,trzn <41:6 •

Opisana obcosc przejawia si'r na r6zne sposoby. Zazwyczaj spro wadza si'r do skonstatowania faktu і przedstawienia r6znic mi'rdzy mieszkancami Huculszczyzny. Bardzo dobrym uj'rciem stosunku do innych S<\; pantomimy przedstawiane przez Siopieniuka w czasie wyr'rbu. Warto przytoczyc obszerny fragment inscenizacji g6rskiej:

"Potem weszli Zydzi kupowac mlyn. Obchodч, nabieraj<1: ochoty [...]. Targuj<І: si'r coraz smielej. Zawistni, rozgor<1:czkowani, kl6c<1:

si'r,

skacч sobie do oczu. Im glosniej turkoce mlyn, tym bardziej szalej<І:

kupcy, op'ttani і<1:dч kupowania'' (Z, 36). Nieco p6zniej Siopieniuk parodiuje sprytnego Ormianina napadni'rtego przez opryszk6w. Tak relacjonuje саl<І: sytuacj'r: ,,Kupiec, zduszony przez zlosliwego konia, sapie ci'rzko і cedzi przez nos jak to Ormianie: «Panie watazku, oj! Wyscie slawny а honorowy - oj, jak sam Dobosz! Gdybym byl wie dzial, przygotowalbym niejedщ strzelb'r pansk<1:, Ьа і moze jakis dukat czerwony bym wam sprezentowal. Tymczasem biedny jestem, nie mam nic pr6cz brzucha і nosa». Opryszki spogl<1:daj<1:na wodza [...] - «No, skoroscie taki fajny panek». Niespodziewanie kon roztr<\;Ca wszystkich, kupiec wsiada na konia w biegu, uciekaj<1:c galopem" (Z, 37).

46 Benedyktowicz podaje inny przyldad wewш,trznej obcosci, ogranicza

j<}cy si<r do rodziny; zalicza do tej kategorii kobiety, b<1di w сі<}іу, b<1di w czasie menstruacji. Wyj<}tkowosc tych stan6w, dostrzegana przez wiele rodzaj6w kultur, opisywana пр. w Starym Testamencie w Ksi<rdze Wyjscia, zaldada czasowe, r6znie pojmowane odizolowanie kobiety od rodziny.

W przypadku lud6w zamieszkuj<}cych Huculszczyzn<r podzial wzgl<rdem pochodzenia implikowal grupow<! izolacj<r, jednak wci<}i poszczeg6lne etnosy pozostawaly w scislym zwi<}Zku z innymi. Podobnie bylo w sytuacji opisanej kobiety - choc izolowana, ci<}gle byla czlonkiem rodziny. Por.

Z. Benedyktowicz, ор. cit., s. 188-189.

Hucu[sz _zyzna_ja_ko p9gra11ic_ze

31

Celem pantomim jest przedstawienie najwazniejszych wad lud6w Huculszczyzny і wysmianie ich. Humorystyczne przedstawienie nie ogranicza si jednak tylko do Zyd6w і Ormian, Siopieniuk stara si

Ьус

sprawiedliwy - parodiuje r6wniez huculskie "powolne myslenie", uderzaj,J;c tym samym w mit о sprawiedliwym і bystrym opryszku.

Nie mozna zatem pos<J:dzac go о megalomani , skoro potrafi do strzec takze wady swych pobratymc6w і je wysmiewac. Umiej rnosc obiektywnego spojrzenia czyni przedstawienie bohatera prawdziwym і wiarygodnym.

Pani Otylia, kolejny przyldad "swojego obcego': choc byla przyby szem z Bukowiny, а mieszkank,J; Huculszczyzny dopiero od czasu slubu z panem Sranislawem, nie odczuwala swej "innosci" ро przeprowadzce.

Inna kultura mieszkanc6w poloninywydala jej si ciekawa і pi kna

Ьус

moze dlarego, ze sama nie byla autochtonk<J: і czula, ze nie ma prawa krytykowac nowo poznanych Hucul6w. Ani przez moment nie my slala о nich tak, jak tesciowa: ,,Pani Matka ich nie lubi, patrzy na nich z obrzydzeniem, m6wi na nich, ze sami rozb6jnicy, Ьо ich przodkowie nieraz urz<J:dzali napady. І m6wi о nich, ze S<J: obrzydliwymi Huculami" (Z, 422). Pani Otylia, w przeciwienstwie do tesciowej, jest w stanie zaakceptowac poczucie swobody g6rali, kt6rzy "m6wi<J:, ze nie S<J: і nie byli ani chlopami, ani poddanymi, tylko "gazdami", to znaczywolnymi gospodarzami і jak gdyby obywatelami" ( Z, 422 ).

System wartosci Ory lii oraz Stanislawa, oparty na braku przymusowej zaleznosci od innego czlowieka, wydaje si sporykac z mysleniem Hucul6w, со umieszcza ich w tym samym kr gu "obcych'' blizszych, zamieszkuj<J:cych poloniny. Ten sam system jednak umieszcza matk Stanislawa poza tym kr giem, czyni j,J; osob<J: dalek,J;, nieprzygotowan<J: do r6wnoprawnego dialogu. Zreszч nie mozna przeciez prowadzic go z kims, kto uwaza wsp6lrozm6wc za poddanego. Wyjscie bowiem do dialogu, jak powiedziano, polega na poszanowaniu і wyrozumialosci47 • І о ile ze srrony Hucul6w panuje gotowosc do rozmowy, zrozumienie і szacunek (ale nie poddanczy!), о tyle zabraldo tych cech ze strony matki Stanislawa.

47

J.

Nikitorowicz, ор. cit., s. 15.

32 _ culs_zc_ 11ajako _pogran_icze Drugi rodzaj "obcych" - dalekich sprowadza si<r do analizy stosun k6w niejako "na zewn<!trz". Najciekawsze wydaj,! si<r relacje Hucul6w z osobami przybylymi na polonin<r z odleglych, nieznanych ziem. Nic dziwnego: wychowani w kulturze pasterskiej g6rale nie mieli czasu, mozliwosci, а r6wniez, jak wspomniano, ochoty na podr6ze. Ich wyobrainia geograficzno-przestrzenna nie musiala - і zazwyczaj nie si<rgala poza Huculszczyzn<r, poza opisany P<rpek.

Przeciwienstwem S,! podr6iuj,!cy Polacy, jak pan Stanislaw czy Tytus, oraz Ormianie і Zydzi, maj,!CY na uwadze swe duchowe korzenie daleko poza gra nicami Huculszczyzny. Oczywiscie, gwoli przypomnienia, zgodnie z przedstawioщ powyiej definicj,! ,,obcych", kluczowe znaczenie zdaje si<r miec wsp6lny system wartosci, odr6iniaj,!cy mieszkanc6w poloniny od przybysz6w z zewn<!trz.

Problem r6inych system6w wartosci obrazuje przede wszystkim przyklad przybylych na polonin<r dyrektor6w, kt6rzy kupowali drewno ро butynie. Ich innosc od autochton6w tak ocenia Foka, jeden z nielicz nych Hucul6w, kt6rzy podr6zowali duio wmlodosci: ,,z miejsca poznal, іе сі panowie, to wlasciwie nie panowie. То znaczy nie gazdowie, moie nawet daleko od gazd6w, zn6w sami dyrektorzy.

Во zaledwie zacz<rli mi<rdzy sob<! m6wic, slychac bylo, іе klopotywielkie, odpowiedzialnosc wielka, musч і to і tamto і w koncu musч zdawac rachunki przed dyrekcj<!'' (Z, 103). Foka nie rozumie, со znaczy uiywane przez dyrek tor6w powiedzenie "Czas to pieni,!

dz". Przeciei, m6wi: ,,ja nie czas m6j

mam na sprzedanie, tylko drzewo" (Z, 104). Korzysci materialne nie mog,!

Ьус

dla Hucul6w wainiejsze nii swi<rtowanie і oddawanie czci Bogu. ,,Czas nie na sprzedai" oznacza swobod<r - nadrz<rdn<! wartosc dla ludzi g6r, niezrozumial<! dla przybyszy.

Brak wsp6lnej plaszczyzny wartosci nie niweluje jednak istnienia poczucia wsp6Inoty, kt6ra kaie Huculom zachowac szacunek w stosun ku do "dyrektor6w': Innymi slowy, choc tak bardzo r6ini,! ich systemy wartosci, przybylych zawsze czeka goscinne przyj<rcie4 8 •

48 Miroslawa Oldakowska-Kuflowapisze: ,,Jego podstawow'l zasad'l (sysremu naturalistycznego) jest og6lna solidarnosc wszystkiego, со istnieje -

lu-Huculszczy_znc1jako pogranicze _ 33 R6zne systemy wartosci reprezentowali pracuj:i:cy na butynie Wlosi і Huculi. Widac to szczeg6lnie na przykladzie posizinia -czuwania przy zmarlym Kamiu, znalezionym w lesie w sniegu. Brak porozumie nia wyrazaj:ic slowa Maria: ,,Nie dziwcie si'i, sinior, zesmy markotni і smutni. Od kiedyz to przy zmarlym towarzyszu weselic si'i trzeba? І u nas czuwaj:ic przy zmarlym, ale jak? U nas, u chrzescijan, ро boze mu Ewangeli'i czytaj:ic, u nas przez cal:i: noc spiewy pobozne spiewaj:ic. А tutaj? Tu pociechy zadnej nie ma. Od tego smiechu hucznego, od zabawy- to chyba smutniej jeszcze і serce boli" (Z, 30).Jednak mimo braku wsp6lnych plaszczyzn porozumienia Huculi pragn:i: wyjasnic motywy swojego dziwnego, wydawaloby si'i, zachowania, wychodz:i:c z inicjatyw:i: dialogu, kt6ra zostaje przyj'ita przez Wloch6w. Gotowosc do porozumienia jest tym cenniejsza і bardziej godna uwagi, ze dotyczy poziomu sacrum; pocz:i:tkowo zupelnie r6zny, niemal niemozliwy do pogodzenia stosunek do zmarlego і smierci w rzeczywistosci okazuje si'i srodkiem okazywania szacunku czlowiekowi, kt6ry odszedl. Zreszч tak Italianie, jak і Huculi odwoluj:ic si'i w swym dzialaniu do chrzesci janskiej tradycji, przekazanej przez przodk6w.

Mimo ze nie zawsze istnialo porozumienie mi'idzy mieszkancami poloniny і Wlochami z butynu, l:i:czyly ich przyjazn і szacunek.

Tana senko, choc sklonny byl uwierzyc, ze przybysze zywi:i: si'i zabami lub W'izami, zastanawial si'i nad usynowieniem Kamia.

Pracuj:i:cym przy wyr'ibie Huculom przypadla rola niejako opiekun6w, nauczycieli kultu ry і tradycji poloniny.Jednak wymiana nast'ipowala w obu kierunkach

- Wlosi poprzez zabaw'i, cyrkowe sztuki Kamia przedstawiali r6wniez swoj:ic kultur'i. Dzi'iki dialogowi mogla zaismiec przyjain і pr6by zrozu mienia. ОЬіе grupy etniczne pol:i:czone byly tym samym charakterem dzi, zwierz:i:t, przedmiot6w, nawet byt6w abstrakcyjnych jak na przyklad pewne odcinki czasu. Czlowiek b d:i:c czlonkiem takiej wsp6lnoty musi stosowac si do rчdчcych ni:ic praw і zachowywac postaw zyczliwosci wobec wszystkiego, со go otacza. Inne byty, nawet

przedmioty maпwe, S<! swiadome jego post powania, а nawet rozumiej<! motywacj czyn6w. Zerwanie wi z6w solidarnosci poci<!ga za sob<!kar{; М. Oldakowska-Ku flowa, Stanisfaw Vincenz wobec dziedzictwa kultury, Lublin 1997, s. 119.

34 _НuculszczyzQa_jakІJpog anicze

pracy - zaleznosci<! od wsp6lpracownik6w і zmiennosci przyrody, со sytuowalo ich na tym samym poziomie. Latwiej о porozumienie w takiej sytuacji niz w6wczas, gdy wyst puje zaleznosc finansowa, jak w opisanej opowiesci о przyjeidzie dyrektor6w. Nawet

nieznajomosc j zyka nie jest zasadniczym problemem; duzo wazniejsza wydaje si milosc і szacunek dla stworzenia Bozego, respekt dla pracy і dobre ch ci. Jak stwierdzil Tanasenko о Kamiu:

,,А ten pajac jak przyjdzie tutaj, to і z psami pobawi si , і z koil tami fika jak koziel і ciel ta popiesci. Cieszy si z nim wszelka chudoba'' (Z, 19). Foka natomiast widzi і konstatuje z

podziwem, ,,jak spr zyscie atakowali Italiany hakami і czekanami nieruchome bilanie jedna za drug<!. Jak z mozo lem wytrwalym str<!cali kloda ро klodzie. Cudowny nar6d!" (Z, 25). Werbalne porozumienie nie jest wi c tak istotne, jak porozumienie na plaszczyinie pracy і wsp6lny szacunek do przyrody. Wlosi czuj<!

zatem, ze Ч solidarn<! cz sci<! wszystkiego, со istnieje4 9• Zbliza ich to do Hucul6w, czyni<!c ich systemy wartosci tozsamymi.

Z powyzszych refleksji widac, ze kieruj<!c si kryterium wsp6lnego (lub rozl<!cznego) systemu wartosci przy analizie problemu "obcego", mozna dojsc do wniosku, iz r6znica kultur na poloninie nie zawsze implikuje powstanie ostrej, rodz<!cej konflikty opozycji sw6j-obcy. Czasem porozumienie Hucul6w z blizszym kulturowo і j zykowo Polakiem, jak z matk<! Stanislawa, wydaje si duzo trudniejsze niz tw6rczy dialog z Wlochami, choc poza tym przypadkiem relacje mi dzy Polakami і Huculami charakteryzowal pok6j. Jednak w przy padku braku empatii і tolerancji ze strony w tym przypadku polskiej, na przykladzie matki czy ze strony dyrektor6w kupuj<!cych drewno, nie mozna m6wic о budowie wsp6lnego dziedzictwa 50 • Z drugiej strony, ani ЬаЬсі , ani dyrektor6w trudno nazwac ludimi pogranicza,

wychowanymi w r6znorodnosci kulturowej, trudno wi c wymagac od nich tolerancyjnych postaw - Ьус moze dlatego trudno im zrozumiec huculskie post powanie, wybory і system wartosci.

49 Ibidem, s. 119.

so

J.

Nikitorowicz, ор. cit., s. 15.

Hu uls c znci jciko pogra_nicze _ 35

Powiązane dokumenty