• Nie Znaleziono Wyników

3.1. Trzy pojęcia wolności: wzajemne relacje

Zastosujmyzalecenie krakowskiegofilozofa, dotyczące „poważ­

nego myślenia o poważnych problemach”, do wzniesionej przez niego konstrukcji intelektualnej. Nawet jeśli dyskusjazTrakta­

tem ma mieć z założeniafragmentaryczny charakter, to nie spo­

sób w niej abstrahowaćod dwóch kontrowersji.Mają one różny ciężar gatunkowy,niemniej obie wymagają krytycznego komen­

tarza. Pierwsza z nich dotyczy szczegółowego zagadnienia,dru­ gazaś kluczowej kwestii, której Traktat -pomimo jej rangi- nie oddaje sprawiedliwości.

Rozważmy najpierw relacje zachodzące między trzemawy­ różnionymi w Traktacie rodzajami wolności. Przemyślenia Le-gutki zdają się sugerować, iż między wyróżnionąprzez niego wolnością negatywną awolnością pozytywną zachodzi stosunek krzyżowania. Świadczy o tym następującyfragment:

Pamiętamy, iż wolność negatywna i wolność pozytywna nie pokrywały się, a więc bez popadania w sprzeczność było możliwe powiedzenie, iż ktoś jest wolnym negatywnie, a jednocześnie zniewolonym pozy­

tywnie, na przykład ów ubogi nieszczęśnik, któremu nikt nie wchodził w drogę, ale który nie posiadał żadnych środków na realizację jakich­

kolwiek istotniejszych celów”.

Nie ulega wątpliwości, że na gruncie zaproponowanego w Traktacie rozróżnienia można także być jednocześnie pod­

miotem obu rodzajów wolności, dysponując zarówno pew­ ną sferą niezależności, jak i środkami do realizacjipowziętych

” R. Legutko, Traktat..., s. 209.

40 I. WOKÓŁ FILOZOFIIPOLITYCZNEJ

zamierzeń. Relacja między wolnością negatywną a wolnością wewnętrzną przedstawia się odmiennie.Rekonstrukcja stanowi­ ska autora wtym względzie koniecznie wymaga odwołaniasię do odnośnych wersetów Traktatu, tym bardziej że w takkluczo­ wym momencie najwyraźniej wkradł się drukarskilapsus:

W wypadku wolności negatywnej i wolności zewnętrznej [podkr.

B.P.-S.J takiego łatwego rozdziału nie da się przeprowadzić. [...] Wy­

daje się [...] możliwa taka sytuacja, że w imię wolności negatywnej dopuścimy zło, ignorancję i nierozumność, natomiast w imię wolności wewnętrznej będziemy je zwalczać. Taka sytuacja jednak zawiera nie­

możliwą do pogodzenia sprzeczność. Nie można jednocześnie deklaro­

wać wolności do zła i nierozumu i prowadzić walki z nimi411.

Wszystko wskazuje nato, że fraza: „wolności zewnętrznej”

winna brzmieć: „wolności wewnętrznej”, co w pierwszym mo­

mencie utrudnia zrozumienie tego kontrowersyjnego fragmen­ tu. Abstrahując od drukarskiego błędu, należy chyba wysnuć wniosek, iż w przekonaniu Legutki wolność negatywna i wol­ ność wewnętrzna pozostają w stosunku wykluczania.Źródłata­ kiej relacji autorupatruje w nałożeniunasiebie„dwóchperspek­ tywpatrzeniana naturę ludzką”4041 42. Jak wdalszymciągupowiada,

„teoria uzasadniająca wolność negatywną jest indywidualistycz­ na, teoria uzasadniającawolność wewnętrzną- nie”4:. Trudno się oprzeć wrażeniu, że specyficzna forma, nadana wyrażonej w przytoczonej fraziemyśli,służyuniknięciu przymiotnika, któ­

ry się powinien pojawić na końcu zdania, to jest: „kolektywi­ styczna”.Z oczywistych względów autor uznałjednak za stosow­

ne ominąć tę rafę. Nie to jest jednak najistotniejsze. Powróćmy razjeszcze do wcześniejszego cytatudotyczącego relacji mię­ dzy wolnością negatywną a pozytywną. Analizując wzajemny stosunek między tymi pojęciami, Legutkoprzyjmuje zapunkt wyjścia perspektywę hipotetycznego podmiotu obu rodzajów

40 Tamże, s. 209-210.

41 Tamże, s. 210.

42 Tamże.

1. TRAKTAT OWOLNOŚCI 41 wolności. Zwraca uwagę fakt, iż na dalszym etapie rozważań, kiedy to autor podejmuje problematykę wolności wewnętrz­ nej, jej podmiot całkowicie znika z jego pola widzenia. Wtym kontekście refleksja jest już prowadzona napoziomiecałościo­ wych teorii. Spróbujmyjednak, wbrew przyjętej w Traktacieli­

nii myślenia, abstrahować od powyższego„przeskoku” i pójść pierwsząścieżką. Taki zabieg prowadzi wprost dopytania: czy możliwe jest, bypodmiot obdarzony wolnością negatywną jed­ nocześniecieszyłsię wolnościąwewnętrzną? Innymisłowy,czy -dajmy na to -człowiekżyjący w liberalno-demokratycznym społeczeństwie, w którymdysponuje sporym zakresem wolno­ ści negatywnej, może być równocześnie wolny wewnętrznie, to jest pozostawać autorem swoich czynów? Bez wątpienia tak.

Byćmożejest to niewczesna uwaga, niemniej trudno sięoprzeć nasuwającemusię nieomal automatycznie skojarzeniu. W takiej właśnie sytuacji znajduje sięwszak samautorTraktatu, którego nikt niepowstrzymał przed napisaniem i opublikowaniem tegoż dzieła i któryjednocześniejest jego autentycznym, azarazem autonomicznym twórcą. Wynikałoby stąd, że wolność negatyw­ na nie wyklucza wolności wewnętrznej, lecz że pozostają one w stosunku krzyżowania. Tak właśnie przedstawia się ta kwe­ stia na gruncie koncepcji Berlina (przy zastrzeżeniu wcześniej wspomnianych odmienności terminologicznych). Czy zatemma rację autor Traktatu, utrzymując, że „nie można jednocześnie deklarować wolności do zła i nierozumu oraz prowadzić wal­

ki z nimi”? Otóż Berlin uważa,żemożna. Wolność negatywna obejmuje swym zakresem także i wolność do popełniania błę­ dów i doczynieniazła. Nie jest ona jednak wartościąabsolutną.

Takieodczytaniekoncepcji Berlina idzie całkowicie wpoprzek jego najgłębszym przekonaniom, zresztą wielokrotnie wyrażo­ nym explicite. Doprawdy nie sposób zrozumieć, jak to możliwe, by ta schematyczna, tylekroć kwestionowana w literaturze inter­ pretacja wciąż jeszcze się pojawiała; wdodatkutym razem wpo­

ważnymdziele poważnego autora. Wolność negatywna nagrun­ cie doktryny Berlina jest jedną spośródwielu wartości. Dlatego

42 I.WOKÓŁ FILOZOFIIPOLITYCZNEJ

może - ipowinna -podlegać stosownym ograniczeniom w imię pozostałychwartości. Wszak strategia „transakcji wymiennych”

ma zastosowanierównieżdo wolnościnegatywnej.W dalszym ciągu, w bezpośrednim nawiązaniu takżedoBerlina, autor Trak­ tatu powiada, iż „wolność wewnętrzna głosząca jedność z do­

brem i odwrócenie się od zła bywa niemal zawsze zestawiana z inkwizycją, faszyzmem, fundamentalizmem, totalitaryzmem, teokracją, torturami i wieloma innymi przerażającymi prakty­ kami zmierzającymi do realizacji jakiegośzbiorowego celu”43. W przekonaniu Legutki charakterystyczny między innymi dla Berlina kierunekmyślenia,bezwarunkowo przedkładającysche­ matycznieczywręczprymitywnie rozumianąwolność negatyw­ ną nad wolność wewnętrzną, zmusza„swoich wyznawców do przyjęciastanowiskaradykalnie dualistycznego”44. Otóż Berlin nie jestradykalnym dualistą, zaś pochodzące od niego rozróżnie­

nie dwóch rozumień wolności nie ma charakteru podziału logicz­

nego. Oba pojęcia niesąod siebie zbyt odległe,anawet częścio­ wo nasiebie zachodzą. Niemniej, jak powiada Berlin,„rozwijały się historycznie wrozbieżnych kierunkach, nie zawsze przy tym respektując zasady logiki [...]”45.Wolność wewnętrznaw rozu­ mieniu Legutki, czyliw przybliżeniu Berlinowska wolność po­

zytywna, może, lecz nie musi prowadzić do zniewolenia. Ten wątek wymaga szerszego rozwinięcia. Znamionuje on ów wspo­

mniany wcześniej kluczowyproblem,potraktowany w Traktacie zniedostatecznąpowagą.

« Tamże, s. 210-211.

44 Tamże, s. 211.

45 I. Berlin, Dwie koncepcje wolności..., s. 192.

3.2. Paradoks wolności pozytywnej

Wśród szeregu paradoksów, zidentyfikowanych przez Legutkę we współczesnymmyśleniuowolności - wkażdymzjej trzech wyróżnionych znaczeń - ranga tegokluczowego, wyekspono­ wanego przez Berlina, została zdeprecjonowana. Jak bowiem

1. TRAKTAT O WOLNOŚCI 43 inaczej należałobyzinterpretować uwagę, iż podnoszone między innymi przez Berlina zarzutydotyczące koncepcji wolnościro­

zumianej jako samokontrola „osiągnęły pewien poziombanaliza­

cji w dzisiejszym myśleniu politycznym”46?Chodzi o uwikłaną w tej perspektywie patrzenia na wolnośćszczególną podatność na wypaczenia, która może potencjalnie prowadzić do utożsa­ mienia wolności z jej zaprzeczeniem,zarówno napoziomie ję­

zyka, jakrzeczywistościspołecznej. Wspomniana „banalizacja”

zapewne ma sugerować, żepowyższakwestia została tyle razy omówiona, przeanalizowanai skomentowana, iż na dobrą spra­

węstała się jużnudna, jeśli nietrywialna. Tenkontekst nieomal automatycznie przywodzi na myśl ulubiony cytat Berlina, po­

chodzący od Clarence’a IrvingaLewisa:„niema żadnych aprio­

rycznych powodów, by przypuszczać, że odkryta wreszcie praw­ daokażesię interesująca”47. Wydajesię, że autor Traktatu usiłuje stworzyćwrażenie, jakoby powyższy paradoksbył niedostatecz­

nie interesujący, by mupoświęcić więcej uwagi. We własnym stosunkowo oszczędnym komentarzu zaledwie wspomina o tek­ stach rozwijających tę problematykę, ograniczając się wyłącz­ nie do jednego nazwiska- Leszka Kołakowskiego. Znamienne, żewtym istotnym kontekście wkład Berlin^ został w Traktacie całkowicie pominięty. Wypełnijmyzatemtę zastanawiającą lukę odwołaniami doprzemyśleńkilkuautorów - literatówi myśli­ cieli- zktórych każdymiałszczególne powody do zajęcia się właśnie tym,anie innym paradoksem. Wartosięgnąć wprost do stosownych cytatów, by ocenić, czy przedstawiona w nich ar­ gumentacja rzeczywiście zostaław dzisiejszychczasach na tyle strywializowana, że niema sensu jużdo niej wracać.

46 R. Legutko, Traktat..., s. 209.

47 1. Berlin, Introduction, w: tenże, Liberty, red. H. Hardy, Oxford 2002, s. 3-54; polski przekład: I. Berlin, Wstęp, w: tenże, Cztery eseje o wolności..., s. 23.

Motyw mechanizmu prowadzącego do utożsamienia wolno­

ści zjej przeciwieństwem pojawia się wdziełachpisarzy,któ­

rzy albo osobiściezaznali życia w systemie totalitarnym, albo to

44 I. WOKÓŁ FILOZOFII POLITYCZNEJ

doświadczenie było jednym w głównychwątków ich twórczo­

ści. Oto jakSławomir Mrożek ilustruje wspomniany mechanizm w znanej jednoaktówce Napełnym morzu.Jeden z trzech rozbit­

ków, wyraziwszypostosownympraniu mózgu zgodę na bycie skonsumowanym przez swych współtowarzyszy, wygłasza na­ stępującą mowę o wolności:

Wolność to nic nie znaczy. Dopiero prawdziwa wolność to znaczy coś.

Dlaczego? Bo jest prawdziwa, a więc lepsza. Wobec tego gdzie szukać prawdziwej wolności? Pomyślmy logicznie. Jeżeli prawdziwa wolność to nie jest to samo, co zwykła wolność, to wobec tego gdzie jest praw­

dziwa wolność. To jasne. Prawdziwa wolność jest tylko tam, gdzie nie ma zwyczajnej wolności.

Włudząco podobnej perspektywie postrzega zjawisko wypa­ czaniawolności autor słynnej antyutopii Nowy wspaniały świat, Aldous Huxley. Przytoczmy rozmowę dwóch bohaterówjego powieści Niewidomy wGhazie:

- Ale kto chce zdobyć wolność, musi stać się niewolnikiem. Jest to warunek zdobycia wolności - prawdziwej wolności.

- Prawdziwa wolność! - powtórzył Antoni, parodiując głos księ­

dza. - Przeciwieństwo czegoś nie jest przeciwieństwem. O mój Boże, skądże znowu! Jest właśnie tą samą rzeczą, tylko prawdziwą. Zapy­

taj skrajnego konserwatysty, czym jest konserwatyzm, a odpowie ci, że to prawdziwy socjalizm. A w zawodowych pismach gorzelniczych pełno jest artykułów o pięknie prawdziwej wstrzemięźliwości. Zwy­

czajna wstrzemięźliwość jest po prostu ordynarnym powstrzymywa­

niem się od pijaństwa, ale prawdziwa wstrzemięźliwość to coś znacz­

nie wykwintniejszego. Prawdziwa wstrzemięźliwość to butelka wina przy każdym posiłku i trzy duże kieliszki whisky po obiedzie. Co do mnie, jestem zwolennikiem prawdziwej wstrzemięźliwości, ponieważ wstrzemięźliwości nie cierpię. Ale cenię wolność i dlatego nie chcę mieć nic do czynienia z prawdziwą wolnością.

- Co nie przeszkadza, że prawdziwa wolność istnieje - nalegał Brian z uporem.

- Czym jest nazwa? - ciągnął dalej Antoni. - Należy odpowiedzieć, że jest właściwie wszystkim, jeśli dobrze brzmi. Wolność to wspania­

ła rzecz i dlatego człowiek pragnie gorąco używać wolności. Zdaje ci

1. TRAKTAT O WOLNOŚCI 45 się, że jeżeli ochrzcisz niewolę mianem prawdziwej wolności, przycią­

gniesz tym ludzi do więzienia. A co gorsza masz zupełną słuszność.

Jeszcze inną interpretację paradoksu zrównania wolności z kontrolą oferuje w swej powieści The Fountainhead urodzona w Rosji kontrowersyjna amerykańska pisarka, Ayn Rand (Ali­ sa Zinowiewna Rosenbaum), która zdołała już po rewolucji so­ wieckiejwyemigrować doUSA:

Podstawowym problemem współczesnego świata [...] jest intelektual­

na ułuda, iż wolność i przymus są przeciwieństwami. Aby rozwiązać gigantyczne problemy, ciążące dziś nad światem, musimy uporząd­

kować nasz umysłowy zamęt. Musimy osiągnąć perspektywę filozo­

ficzną. W istocie wolność i przymus są jednym i tym samym. Podam prosty przykład. Światła uliczne ograniczają naszą wolność do prze­

chodzenia przez ulicę w dowolnym miejscu. Ale to ograniczenie daje nam wolność od bycia przejechanym przez ciężarówkę. Jeżeli byli­

byście przypisani do miejsca pracy i objęci zakazem jej opuszczenia, ograniczyłoby to waszą wolność do kariery. Ale dałoby wam wolność od strachu przed bezrobociem. Za każdym razem, gdy nakładają na nas nowy nakaz, automatycznie zyskujemy nową wolność. Są one nieodłączne.

„Kuglarska sztuczka”, zasadzająca się na takim przeina­

czaniu pojęć, iż w efekcie przeradzają się one w swoje prze­ ciwieństwa, dotyczy nie tylko wolności. W niedawno wydanej rozmowie-rzece zeZbigniewemMentzlem LeszekKołakowski wspomina dokonaniaideologa amerykańskiej rewolty studenc­

kiej z 1968 roku, HerbertaMarcusego. Co prawda przedmiotem przywołanych wywodów tego ostatniego była tolerancja, nie­ mniej mechanizm nadużycia intelektualnegojest analogiczny do tego,jaki zachodzi w przypadku wolności:

W Ameryce Marcuse pisał rzeczy okropne. Weźmy choćby jego gło­

śną rozprawę o tolerancji represyjnej. W państwach kapitalistycznych tolerancja służy dzisiaj uciskowi, co nie może być tolerowane. Istnieje nietolerancja przez przemoc i nietolerancja przez tolerancję. Ten dru­

gi rodzaj nietolerancji jest o wiele gorszy, bo tolerancja, która rozsze­

rza zakres i treść wolności, jest zawsze nietolerancyjna wobec prze­

ciwników represyjnego status quo. Prawdziwa i głębsza tolerancja

46 I. WOKÓŁ FILOZOFIIPOLITYCZNEJ

musi polegać na nietolerancji dla idei i ruchów, które tolerowane być nie powinny. A kto będzie miał prawo orzekać o tym, które są które?

Oczywiście takie prawo będą miały siły rewolucyjne, a więc posiada­

cze świadomości niezmistyfikowanej przez demokratyczne środki in­

formacji... Bzdury kompletne4’.

48 L. Kołakowski, Z. Mentzel, Czas ciekawy, czas niespokojny, cz. 2, Kraków 2008, s. 27.

4’ R. Legutko, Traktat..., s. 207.

50 L. Kołakowski, Czy diabeł może być zbawiony i 27 innych kazań, Kraków 2006, s. 337.

Autor Głównych nurtów marksizmu z oczywistych wzglę­ dów gruntownie przemyślał kwestię manipulowania definicją wolności. Wydaje się, że pisząc stosunkowo obszerne dzieło, poświęcone problematyce wolności, nie sposób od tych prze­ myśleń abstrahować. Nawiązanie, na jakie mamy okazję na­ tknąć się w Traktacie Ryszarda Legutki, brzmi następująco:

„Znane są takżeteksty - jak choćby Kołakowskiego - naigra- wające się z rozmaitych rozróżnień na wolność prawdziwą i nieprawdziwą,z których pierwsza była faktycznym zniewole­ niem, atę drugą notoryczniegwałcono w imię tej pierwszej”4849. Oddajmysprawiedliwość wadze rozważań jednegoznajwybit­

niejszych krytyków marksizmu,bezpośrednio przytaczając klu­

czowe fragmenty:

Czym jednak jest „wolność” całości kompletnie wyobcowana w sto­

sunku do wolności jednostek składających się na tę całość? Dlacze­

go mielibyśmy w ogóle określać ją jako „wolność” i dlaczego uważać ją za godną pożądania? Definicja Engelsa [wolność to „zrozumienie konieczności” - przyp. B.P.-S.J jest tylko jednym z wielu przykładów aberracji, do jakiej można dojść, kiedy pojęcia odnoszące się do „dobra ogólnego” usiłuje się całkowicie uniezależnić od dobra poszczególnych ludzi. Gdy już uda się taka operacja myślowa, nie ma tak monstrualne­

go systemu społecznego, który nie dałby się sławić jako wcielenie naj­

wyższej wolności50.

Przywołajmy jeszcze znany passus, w którym Kołakow­ ski, wedle określenia Legutki, „naigrawa się” z rozróżnienia

1.TRAKTAT O WOLNOŚCI 47 wolnościzaledwie „formalnej” i tej głębszej, prawdziwej, „nie­ formalnej”wolności:

Sama sytuacja technologiczna naszego świata sprawia, że coraz więcej ważnych decyzji społecznych musi być podejmowanych przez central­

ne ośrodki władzy i grona ekspertów i że poczucie bezsilności jednost­

ki w stosunku do organizmu społecznego jako całości może wzrastać.

Najgorszą rzeczą, jaką w obliczu tej perspektywy możemy uczynić, jest obciążenie pojęcia „wolności” coraz nowymi i coraz liczniejszymi za­

daniami, wśród których pierwotny i zwyczajny sens tego pojęcia ginie w końcu jako nieważny szczegół.

Jeśli wyrażenie „wolność formalna” znaczy tyle, co zakres decyzji, jaki organizacja społeczna i prawo pozostawiają do uznania jednostki, to „wolność formalna” nie oznacza nic innego jak wolność po prostu i żadnej innej wolności niż „formalna” nie ma. Jeśli jednak ktoś używa wyrażenia „wolność formalna” w taki sposób, iż daje do zrozumienia, że ma w pogotowiu inną, lepszą, „nieformalną” wolność, którą można by lub należałoby ową „formalną” wolność zastąpić, wówczas wzy­

wa po prostu, pod oszukańczym pretekstem słownym, do zniszczenia wolności51.

51 Tamże, s. 338-339.

Na koniec sięgnijmy jeszcze do rozważań Isaiaha Berlina.

Nie sposób przytoczyć in extenso jego mistrzowskiej analizy metafizyki racjonalistycznej, unaoczniającej proces, w wyniku którego koncepcja wolności pozytywnej, rozumianej jako ideał kierowania samym sobą, potencjalnie przeradza się w apoteozę autorytetu. Przywołajmy zatem tylko dwanajbardziej wymowne fragmenty, które, co znamienne, wzaskakującowysokim stop­ niu harmonizują z cytowanymi powyżejprzemyśleniami Leszka Kołakowskiego:

Łatwo mi wyobrazić sobie, że przyjmuję wobec innych przymus dla ich własnego dobra, w ich, a nie moim interesie. Twierdzę wtedy, że lepiej od nich samych wiem, czego naprawdę potrzebują. Znaczy to tyle, że nie opieraliby mi się, gdyby byli racjonalni i równie mądrzy jak ja i rozumieli swoje interesy tak, jak ja je rozumiem. Mogę jednak iść o wiele dalej - stwierdzić, że w istocie rzeczy oni dążą do tego, co ich ciemnota nakazuje im świadomie zwalczać, mają bowiem w sobie

48 I. WOKÓŁ FILOZOFII POLITYCZNEJ

tajemny byt - uśpioną rozumną wolę albo „prawdziwy” cel - i właśnie ten twór, chociaż przeczy mu wszystko, co jawnie czują, robią i mówią, jest ich „prawdziwą” jaźnią, o której biedna empiryczna jaźń zanurzona w przestrzeni i czasie może nie wiedzieć nic lub bardzo mało, ten zaś wewnętrzny duch jest jedyną jaźnią, która zasługuje na to, aby jej ży­

czenia były brane pod uwagę. Przyjąwszy taki punkt widzenia mogę się nie liczyć z rzeczywistymi pragnieniami ludzi i społeczeństw; mogę ich torturować, uciskać, znęcać się nad nimi w imię i dla dobra ich „praw­

dziwych” jaźni [...]“.

Nagruncie koncepcji pozytywnej swoboda czynienia tego, co nierozumne, głupie lub złe nie ma z wolnością nic wspól­ nego. Zatem narzucenie siłą właściwego wzorca jaźniom empi­ rycznym nie jest żadną tyranią, lecz wyzwoleniem. Ten wątek stanowi dominujący motyw Berlinowskiej refleksjinad wolno­ ścią. Przywołajmy jeszczesugestywnywywód filozofaoferują­ cyodpowiedźna pytanie, wjaki sposób prawodawca lub rządzą­ cy, wcielający w życie jedyny wzorzec, spełniającywymagania rozumu, winientraktować opome jednostki:

Wolność to panowanie nad sobą samym, usuwanie przeszkód dla mo­

jej woli, jakiekolwiek by one były - oporu natury, moich niesfornych namiętności, nieracjonalnych instytucji, przeciwstawnych pragnień i zachowań innych osób. Przyrodę, przynajmniej w zasadzie, zawsze mogę ukształtować za pomocą środków technicznych i nagiąć do swo­

jej woli. Ale jak mam traktować opornych ludzi? Także i im, jeśli po­

trafię, muszę narzucić swą wolę, „uformować” ich na swoją modłę, przydzielić im role w mojej sztuce. Ale czy nie będzie to znaczyło, że tylko ja jestem wolny, podczas gdy oni są niewolnikami? Byliby nimi, gdyby mój plan nie miał nic wspólnego z ich życzeniami i wartościa­

mi, a wyłącznie z moimi. Lecz jeśli mój plan będzie w pełni racjonal­

ny, to umożliwi pełny rozwój „prawdziwej” natury każdego z nich, pozwoli im wykorzystać zdolność podejmowania racjonalnych decyzji do tego, „aby się spełnić" - a to jako część samorealizacji mojej wła­

snej „prawdziwej” jaźni”. * *

52 I. Berlin, Dwie koncepcje wolności..., s. 193-194.

” Tamże, s. 208-209.

1. TRAKTAT O WOLNOŚCI 49

3.3. Dwie szale: niebanalność czy odpowiedzialność Powyższe obszerne odwołanie do tekstów, ilustrujących zja­

wisko wypaczania pojęciawolności rozumianej jako kierowa­ nie samym sobą, dopełnia rozważania Ryszarda Legutki, które wtymkonkretnym aspekcie jawią sięjako niedostatecznie po­

głębione czy teżnieoddające należytej sprawiedliwości wadze analizowanego zagadnienia. Nasuwa się następujące pytanie- czy w świetle przytoczonychprzemyśleńargumenty krytyczne kierowane pod adresem perspektywy filozoficznej, utożsamia­

jącej wolność z samorealizacją, istotnie wydają sięanachronicz­ ne i nie dość mocno uzasadnione? Czy fakt, że są onedobrze znane i stosunkowo często przywoływane sprawia, iż stały się

jącej wolność z samorealizacją, istotnie wydają sięanachronicz­ ne i nie dość mocno uzasadnione? Czy fakt, że są onedobrze znane i stosunkowo często przywoływane sprawia, iż stały się

Powiązane dokumenty