Część IV. Alternatywa
IV. Berliniana
1. Tożsamość na styku trzech kultur
WOKÓŁ BIOGRAFII ISAIAHA BERLINA PIÓRA MICHAELA IGNATIEFFA'
1.1. Pierwsze przybliżenie: iluzja ponownego spotkania
Aparat telefoniczny znajduje się tuż przy jego łokciu i dzwoni często.
Wówczas za każdym razem następuje ta sama sekwencja gestów. Mru
czy do słuchawki: przyjemnością, z przyjemnością, momencik, tyl
ko sprawdzę”, unieruchamia słuchawkę pomiędzy szyją a ramieniem, wynajduje w kieszeni kamizelki kalendarzyk, przesuwa szkła ponad li
nię brwi, wkłada na nos pince-nez, przewraca kartki kalendarzyka, za
stanawia się, a potem mówi: „Środa, o trzeciej po południu”; pośpiesz
nie gryzmoli, potem wkłada z powrotem kalendarzyk do kieszonki, odkłada słuchawkę, mruga i mówi: „Na czym to skończyliśmy?”12.
1 M. Ignatieff, Isaiah Berlin: A Life, London 1998.
2 Tamże, s. 2.
Czytam tenmistrzowski opis wielokrotnie powtarzanego ry
tuału i nieomal widzę zagłębionego w fotelu Isaiaha Berlina.
Co prawda Michael Ignatieff odbywał z nim rozmowyw Lon dynie, wAlbany House, aja w Oksfordzie, w Ali Souls Colle ge, wszelako klimat spotkań był łudząco podobny. Czytamdługi
144 IV. BERLINIANA
akapit poświęcony specyficznemu sposobowi mówieniaSirIsa- iahai odnoszę wrażenie, że Ignatieff zapisał moje spostrzeżenia iodczucia:
Jego wymowa jest zdumiewająco szybka, a dla osób nieprzygotowa
nych niemal zupełnie niezrozumiała. [...] Porządek wypowiedzi jest melodyczny, raczej intuicyjny i skojarzeniowy niż logiczny. Jego za
wrotnie szybki, gwałtowny sposób mówienia jest odzwierciedleniem sposobu myślenia - zrazu nakreśla w ogólnych zarysach hipotezę, już w trakcie wypowiedzi przewidując zarzuty i zastrzeżenia, tak iż za
równo hipoteza, jak i jej modyfikacja zostają jednocześnie wkompo
nowane w to samo zdanie. [...] Jego sposób wypowiadania się słynie nie tylko ze względu na swą szybkość i wnikliwość, ale także dlatego, że daje do zrozumienia, iż myśl jest niejako wspólną wyprawą w nie
znane. Po rozmowie z nim pamięta się [...] nie tyle to, co dokładnie powiedział, lecz samo doświadczenie z przebywania w salonie jego intelektu. Dlatego właśnie rozmowa nie jest nigdy spektaklem. Nie jest to dlań sposób na zrobienie show, to jest jego sposób przebywania
w towarzystwie3.
Tamźet s. 3-4.
Nie można było tego lepiej wyrazić. Miałamprzywilej od bycia prawie 20 spotkań z Isaiahem Berlinem w trakcie czte
rokrotnych pobytów na stypendiach w Oksfordzie, kiedy pra
cowałam nad rozprawą doktorską, poświęconąjego koncepcji wolności, a następnie nad książką traktującąo jego filozofii li
beralnej.Mam w pamięci nasze pierwsze spotkanie wAli Souls College latem 1986 roku, kiedy trema i przejęcie nieomal ode brały mi głos; a także szereg następnych, w trakcie których Sir Isaiah z właściwym sobie taktem usiłował stworzyć wrażenie, że rozmawia jakrówny z równym.
MichaelIgnatieff spotykał się z Isaiahem Berlinem przezkil kalat,gromadząc materiały do jegobiografii. Zgodniezwarun kiem postawionym przez Sir Isaiaha, miał onnie ujrzeć ani linijki powstającego manuskryptu, zaś całość mogła się ukazać dopie
ro pojego śmierci. „Nagrywałem jego wypowiedzi - wspomi na Ignatieff - godzina pogodzinie, jak sługa czerpiącywiadrami
3
1. TOŻSAMOŚĆ NA STYKU... 145 z fontanny”4 5. Mnie było dane przysłuchiwać się Isaiahowi Ber linowi przezkilkadziesiąt godzin. Wychodziłamz tych spotkań
4 Tamże, s. 6.
5 Tamże, s. 8.
- podobnie jak Ignatieff - odmieniona i ubogacona. Nie tylko intelektualnie. Było tojedyne w swoim rodzaju doświadczenie przebywania w obecności głęboko mądrego człowieka, który przy całej swojej erudycji i bogactwie przemyśleń potrafił być szczęśliwy. Brzmi to trochę naiwnie, niemniejtakiewłaśnie było moje odczucie. Po raz kolejny znakomicie wyraził to Ignatieff:
On się świetnie czuje we własnej skórze, zaś w świecie - jak we wła
snym domu; zachowuje spokój nawet wobec zbliżającej się perspekty
wy własnej śmierci. Ta wyciszona, wręcz niewzruszona pogoda jawi mi się jako tajemnicza, nieprzystępna, dla mnie nieosiągalna; i to właśnie ją, po naszych wszystkich spędzonych razem popołudniach, najbardziej chciałbym zrozumieć. Być intelektualistą często oznacza być zarazem nieszczęśliwym; fakt, iż on jest szczęśliwy jest zjawiskiem, dla którego warto szukać wyjaśnienia’.
Owego wyjaśnienia szuka Ignatieff na z górą 350 stronach biografii Berlina.Biografii - trzeba to mocno podkreślić - napisa
nej zwielką swadą i polotem. Obszerne fragmenty książkiczyta się jak pasjonujące dzieło literackie. Nasuwa się myśl,że koleje losu oksfordzkiego myśliciela,toczące sięnastyku trzech kultur - żydowskiej, rosyjskiej i brytyjskiej - i przypadające na przeło mowy okres w historiitychżekultur,stanowią samew sobie zna komity temat literacki.Praca Ignatieffa w pełni sprostała wyzwa
niom,jakie postawił przed biografem barwny życiorys Berlina.
1.2. Od rewolucji sowieckiej po narodziny oksfordzkiej szkoły języka potocznego
Obrazkiz dzieciństwai młodości oksfordzkiego filozofa ilustro
wane są licznymi anegdotami, które przybliżają sylwetkę bo
hatera, plastycznie i żywo ją odmalowując. Ototrzyletni Isaiah
146 IV.BERLINIANA
w białym, jedwabnym ubranku uczestniczy w odbywającym się wRydze przyjęciu weselnym: „Przygrywa orkiestra; wokół niego wirują taneczne pary. Stawiają go na stole - znajduje się w centrum zainteresowania. Prezentują ciotkom i wujkom, uj
mująpod brodę.Ktoś bierze gonaręce;dokoła wirują tancerze, muzyka gra coraz głośniej i głośniej.W dziecięcej furiizaczyna nagle krzyczeć: Ich hasse diese Scheissemuzik! Ich hasse die-se Scheisdie-semuzik! Tupie nogą na tę gównianą muzykę, ażcały dorosły światzamiera w tańcu”6. Isaiah jest żywym dzieckiem, z krwi i kości, głęboko przeżywającymi spontanicznie reagują
cymna okruchy wielkiej historiidostępne jegodziecięcemu po
strzeganiu. Po tym, jak zamordowano arcyksięcia Ferdynanda, karmi w Rydze biszkoptem żydowskiego uchodźcę z liniifrontu.
W 1917roku, zmartwiały z przerażenia,przygląda się w Piotro-grodzie tłumowi wlokącemu policjanta, by za chwilę dokonać na nim linczu.Poza tym jednym,traumatycznymprzeżyciemre wolucja dlakilkuletniegodziecka „nic nie znaczy. [...] Wszyst
kojest tak, jak być powinno”7. Może z wyjątkiem faktu, że za mieszkująca w tej samej piotrogrodzkiej kamienicy kaukaska księżniczka wraz z córką Rimskiego-Korsakowatrudni się pale
niem w piecach,wynoszeniem popiołuizamiataniem podwórza, zaś ojciec Isaiaha szmugluje pod płaszczem mąkę, z której pie cze się chleb przeznaczony wyłącznie dla jedynaka.
6 Tamże, s. 18-19.
7 Tamże, s. 28.
• Tamże, s. 29.
W 1920 rokurodzice Isaiahapodejmują decyzję o emigracji - najpierw z powrotemnaŁotwę, którajest wówczasniezależną republiką, a w dalszej perspektywiedo Anglii. Zgodnie z wypo
wiedziąojca Isaiahao decyzji przesądziło „poczucie uwięzienia, brak kontaktu zeświatem zewnętrznym, szpiegowanie na każ dym kroku,nagłe aresztowania iuczuciecałkowitej bezradności wobeckaprysu byle jakiego chuligana, afiszującego sięjako bol
szewik”8. Emigracja byłamożliwadzięki środkom, które Men
del Berlin, niegdyś znakomicie prosperujący kupiec w branży
1. TOŻSAMOŚĆNA STYKU... 147 drzewnej, szczęśliwie zgromadził wangielskimbanku. Obrazki z Rygi i rewolucyjnej Rosji ustępują wspomnieniom wydarzeń z dzieciństwa, które od 1921 roku toczyło się jużna angielskiej ziemi. Oto dwunastoletni Isaiah wraca we łzach po spędzeniu pierwszego dnia w szkole w Surbiton,niezrozumiawszyani sło
wa z tego, co mówili nauczyciele i koledzy. Kilka lat później młody imigrant został przyjęty do Westminster, jednej z elitar
nych, londyńskich szkółprywatnych. Cieszył sięna rozpoczęcie roku szkolnego do momentu, w którym jego opiekun wyraził obawę, że życieucznia o imieniuIsaiah możebyć w Westminster trudne i zasugerował jego zmianęna James lub Robert. W rezul
tacie chłopieczdecydowałsię podjąć naukę w St. PauTs School.
Ukończyłją jako laureat TruroPrize za esej traktującyo wolno ści. Kontynuował edukacjęw Corpus Christi College wOksfor
dzie, studiując filologię klasyczną, historię i filozofię. Ignatieff relacjonuje wspomnienia swegobohatera dotyczące tego okre su -inspiracje, znajomości i przyjaźnie, którewywarły wpływ na formację intelektualnąchłonnego studenta. Pamiętnym wy darzeniem byłowprowadzenie w filozofię Wittgensteina. Doko nał go „buńczuczny młodystudent, Freddie Ayer, wygłaszając wiosną 1932 roku referat na temat Traktatu przed audytorium złożonym z wykładowców filozofii w Christ Church College.
Wystąpił,coutkwiło Isaiahowi w pamięci, w bardzo eleganckiej wieczorowej marynarce z goździkiem w klapie’”. To pierwsze spotkanie miało mieć swoją kontynuację. W tym samym roku obaj świetnie zapowiadający się młodzifilozofowie podjęli ry walizację o członkostwo wAli Souls College, Parnasie oksfordz- kiego życia akademickiego; ostatecznie wybrano Berlina jako pierwszego Żyda w historii tejniezwykle elitarnej instytucji. Po poniesionej porażce Ayer spędził zimę 1932-1933 w Wiedniu, gdzie wraz z Moritzem Schlickiem, RudolfemCamapem, Otto nem Neurathem i Friedrichem Waismannem uczestniczyłwfi lozoficznych seminariach Koła Wiedeńskiego. Pisał stamtąd do *
Tamże, s. 50.
148 IV. BERLIN1ANA
oksfordzkiego kolegi listy, donoszącoczynionych przez siebie postępach. Berlin zbliżył się z wybranymw rok później do Ali Souls College Johnem Langshawem Austinem: „Wkrótce stali się nierozłączni, spędzając wolne od dydaktyki poranki w po
kojach AliSouls lub spacerując po Addison’sWalk wMagdalen College, głęboko zatopieni w rozmowie”10 11. Pomysłem Isaiaha było rozszerzenie owego tête-à-tête z Austinem na innych ko legów.Z uwagi na pełnioną przezsiebie funkcjęfilozoficznego pośrednika między pozytywizmem logicznym Ayera a filozofią języka potocznego Austina,rzuciłideę regularnychdyskusjifi
lozoficznych, wktórych obaj byuczestniczyli: „Między wiosną 1937 a latem 1939 «bracia» spotykali się wczwartkowewieczory po kolacji w pokojach Isaiaha wAli Souls. Magicznekółko było niewielkie:Ayer, Berlin, Hampshire,Austin, Donald McNabb, A. D. Woozley i Donald MacKinnon. [...] Wieczorybyły hała
śliwe -jedenz uczestników porównałprowadzone dysputy do polowania zesforą psów”11.Zgodnie z relacją Berlina spotkania były pojedynkami wtym samym stopniu charakterów, co inte lektów; pojedynki te„zostawiały prawdziwe rany”. Spierali się o cel i naturęuprawianej przezsiebie dyscypliny; o to, czy fi
lozofia powinna ubiegać się o status nauki; o to, które pytania sądoniosłe imożliwe do rozstrzygnięcia,a które nie; o to, czy jest możliwydo osiągnięcia postęp w filozofii, a jeśli tak, tona jakiej drodze. Fascynującą opowieść oswymaktywnymuczest nictwie w narodzinach oksfordzkiej szkoły analizy języka Ber
lin kwituje następującym stwierdzeniem: „Wiedziałem, że nie jestem wczołówce, ale byłem dość dobry. Byłem całkiem sza
nowany. Nie pogardzano mną. Byłem jednym z braci”12. Plejada znakomitości, która przewinęła się przez życie młodego uczo nego na wczesnymetapiejego kariery, nie ograniczała się do twórców złotego wieku filozofii oksfordzkiej. Jesienią1938 roku Berlin złożyłwizytęnajsłynniejszemu uchodźcy z nazistowskiej
10 Tamże, s. 84.
11 Tamże, s. 85.
12 Tamże, s. 86.
1.TOŻSAMOŚĆNA STYKU... 149 Europy - Sigmundowi Freudowi. Spędził wówczas godzinę w towarzystwie„nie tylegeniusza, costarego, żydowskiego le karza, bystrego, złośliwego i mądrego”. Poznał VirginięWoolf, zaprzyjaźnił się zpisarką ElizabethBowen, która miała donio
sły wkład w ostatecznąredakcję pierwszej książki Berlina - bio
grafii Marksa. W jej to domu młody autor kończył pracę nad manuskryptem, zamknięty nawłasną prośbę wjednym z poko jów przez gospodynię. Już powybuchu wojny wygłaszał referat w Cambridge;na wykładzie tym pojawiła się„niewysoka postać o przystojnej twarzy, otoczona wianuszkiem akolitów w iden
tycznychjakjegotweedowychmarynarkach i koszulach o roz
piętych kołnierzykach”13. Był to Ludwig Wittgenstein.
13 Tamże, s. 94.
1.3. W służbie dyplomatycznej
Wydarzeniem, którewywarło istotny wpływ na późniejsze ży cie młodego uczonego, byłozawarcie w 1939 roku znajomości z Chaimem Weizmannem, późniejszym prezydentem Izraela.
Berlin zetknąłsię znim ponownie w czasiewojny w USA, gdzie przez pięć latpełnił służbę dyplomatyczną zramienia rządu bry tyjskiego. Zaangażował sięwówczas w ożywioną działalność na rzecz ruchu syjonistycznego, zręcznie lawirując między rywali
zującymio przywództwo Chaimem Weizmannem ibardziej ra dykalnym Davidem Ben Gurionem. Ignatieffsugestywnie odma
lowuje rozterki, zjakimi zmagałsięBerlin,usiłując dochować wiernościzarówno brytyjskiej racji stanu, jaki ideałom syjoni
zmu. Praca narzecztego ruchu miałaswojąkontynuację w la tach powojennych, w okresie formowania się młodego państwa Izrael. Zarówno Weizmann, jak i Ben Gurion apelowali do Ber lina,by przeniósł się na stałe do Izraela i zaangażował w karie rę politycznąw kraju. Berlinjednakodmówił, oświadczając, że choć na zawszepozostanie syjonistą, to jednak nie zwiąże swo jego życia z nowo powstałym państwem. Służba dyplomatyczna,
150 IV. BERLINIANA
pełniona w czasie wojny w Nowym Jorku i w Waszyngtonie, była ważnym doświadczeniem formacyjnym dla oksfordzkie-go uczoneoksfordzkie-go. Młodyfilozof przeobraził się w pełnego wigoru, zręcznego propagandystę, którego zadaniem było wciągnięcie StanówZjednoczonychdo walki zfaszyzmem. Współpracował ze związkami zawodowymi,organizacjami czarnych i grupami żydowskimi. Każdego tygodnia słał do Londynu raporty rela cjonujące aktualne nastrojei stan amerykańskiej opiniipublicz
nej. Zewzględuna cięty styl i niezwykłą spostrzegawczość au tora depesze cieszyły się wielkim zainteresowaniem Winstona Churchilla. Ignatieff opowiada o zabawnym epizodzie, który wydarzył się w czasie kariery dyplomatycznej Berlina. W 1944 roku skierowano doń zaproszeniena lunch w siedzibiepremiera przy Downing Street. Churchillzasypał Berlina pytaniami doty
czącymi sytuacji w Stanach. Poirytowany wymijającymi odpo wiedziami swego gościa zapytał o tytuł jego ostatniegotekstu.
White Christmas - odparł Irving Berlin,amerykańskikompozy
tor muzyki rozrywkowej, gdyż to jego, zamiast Isaiaha, zaproszo
no przez pomyłkę na Downing Street.Afera „Irving-Winston-Isaiah” odbiłasię szerokim echem wpolityczno-dziennikarskich kręgach po obu stronach Atlantyku,ugruntowując jeszczepozy cjęoksfordzkiego uczonegojako dyplomaty i eksperta w dzie
dzinie spraw amerykańskich. Odzwierciedleniem tej pozycji było zaangażowanieBerlina w prace nad rosyjskim przekładem Karty Narodów Zjednoczonych.Dojegozadań należało prześle
dzenie zaproponowanejwersji przekładu tegodokumentu w celu wykluczenia ewentualnych, dogodnych dla sowieckiej strony wieloznaczności. Berlin zakwestionował rosyjskie sformułowa nie, zgodnie z którym wszystkiebrytyjskieterytoriamandatowe winnyzostać natychmiast zniesione. Żartowano z niegopotem, że jednym pociągnięciem ołówka ocalił Imperium Brytyjskie.
W czasie służby dyplomatycznej pełnionej w Waszyngtonie nastąpiło wydarzenie, które stało się punktem zwrotnym w inte lektualnym życiu Berlina. W 1944roku młody filozof zetknąłsię na Uniwersytecie Harvardaz logikiem matematycznym, Harrym
1.TOŻSAMOŚĆ NA STYKU... 151 Schefferem. Scheffer w ostrych,wręczszyderczychsłowach po
tępił „pseudonaukowe pretensje” pozytywizmu logicznego, bę
dące w jegoprzekonaniu źródłem nieodwracalnych szkód, jakie ów kierunek wyrządziłfilozofii. Ta druzgocąca krytyka wydała się Berlinowi zbyt radykalna; niemniej wzmogła nawiedzające go wątpliwości co do powrotu do uprawiania filozofii. Rozwa
żał słowa Schellera podczas nocnego lotu z Ameryki do Europy.
„Doszedłem downiosku - napisałpóźniej - że wołałbym zająć się dziedziną, w odniesieniu do której możnaprzynajmniej ży wić nadzieję, żepod koniecżycia będzie sięwiedziałowięcejniż w chwili, wktórej zaczęło się ją uprawiać”14. Po wylądowaniu podjął brzemienną w skutkach dla swej naukowej przyszłości decyzję o porzuceniufilozofii narzecz historii idei.
14 1. Berlin, Authors Preface, w: tenże, Concepts and Categories: Philo
sophical Essays, red. H. Hardy, Harmondsworth, Middlesex 1981, s. viii.
Jako ukoronowanie działalności Berlina wbrytyjskiej służ bie państwowej można uznać wizytę w Związku Sowieckim w 1945 roku z ramienia Foreign Office. Jej celem było przy gotowanie obszernej relacji na temat stosunków amerykańsko--sowiecko-brytyjskich w powojennymświecie. Wtrakciepoby tu w Związku Sowieckim Berlin poznał między innymi Siergieja Eisensteina. Odwiedził także Borysa Pastemaka w jego daczy w Pieriediełkino. Był pierwszym przybyszem zZachodu, któ
remu pisarz zwierzyłsię znapisania powieści traktującej o dra
matycznych losach swojej generacji w rewolucyjno-wojennej zawierusze. Kilka rozdziałów zostało już ukończonych; Pa sternak powierzył je gościowi z Anglii z prośbą o przekazanie ich mieszkającym w Oksfordzie siostrom pisarza. Dziesięć lat później, kiedy Berlin ponownie odwiedził Pieriediełkino, Pa
sternak wręczył mu kompletny manuskrypti oświadczył, że nie bacząc na konsekwencje, zamierza opublikować go naZacho
dzie. Do najważniejszego spotkania wokresie wizyty w Związ ku Sowieckim, a także, w odczuciu Berlina, w całym jego ży ciu, doszło zimą 1945 roku w Leningradzie. Spędził wówczas
152 IV. BERLINIANA
całą noc na kilkunastogodzinnej rozmowie z poetkąAnną Ach-matową. Rozmawiali o literaturze, cierpieniu, miłości i śmierci.
Powierzyła mu bolesną historię aresztowania i egzekucji swo jego pierwszego męża, Lwa Gumilowa. Wspominała także sie-demnastomiesięczną katorgę żebrania pod leningradzkim wię
zieniem o wiadomość o uwięzionym synu. Recytowała swoje utwory, wtym niedokończony Poemat bez bohatera. Po latach wprowadziła doń postaćswojegorozmówcy jako tajemniczego
„gościazprzyszłości”. Wspomnieniuwielogodzinnejrozmowy i przeżytego zauroczenia poświęciła cykl wierzy Cinque. Poet kazapłaciławysoką cenęza spotkanie z przybyszem z Zachodu.
Oskarżona o szpiegostwo, została wykluczona ze Związku Pisa rzy, jej syna zaś ponownie aresztowano. Dla Berlina pozostała na zawszesymbolem heroicznej odwagi.Powrócił z Rosji pełen wrogości do sowieckiej tyranii. Ostra polemikaskierowanaprze ciwko zwolennikom idei determinizmuhistorycznego,jaką póź niej rozwinął, przepojona jest duchem tamtej pamiętnej rozmo wy. Jej piętno noszątakże wszystkie teksty Berlinapoświęcone obronie zachodniego liberalizmu iwolności indywidualnej.
1.4. Ku głównemu powołaniu
Intelektualne powołanie Isaiaha Berlina wykrystalizowało się ostatecznie w okresie zimnej wojny, w latach 1949-1953. Pod
jął wówczas refleksję nad zagadnieniem, które stało się nicią przewodnią jego późniejszej twórczości - kwestią wolności i jej zdrady. Ignatieff omawia pokrótce ważne teksty z tamte gookresu. W 1950 roku został opublikowany esejIdee politycz
ne XX wieku - liberalny manifest w obronie wolności indywi
dualnej przed płynącym z komunistycznej Rosji zagrożeniem.
Autor zwrócił w nim uwagę na niebezpiecznątendencję zmie
rzającą do zastępowania głębokich debat nad moralnymi i po litycznymi celami dyskusjami dotyczącymi wyłącznie środków technicznych. Dwa lata później Berlin wygłosił cztery wykła
dy „O politycznych ideach wieku romantyzmu” w BrynMawr
1.TOŻSAMOŚĆ NA STYKU... 153 Collegew Pensylwanii. Przeprowadził wówczas poraz pierwszy rozróżnienie dwóch pojęć wolności -liberalnego, rozumianego jako brak przeszkód dla działania, i romantycznego, tożsame go z samorealizacją. Przeciwstawienie to miało później przyjąć postać odróżnienia wolności negatywnej od pozytywnej. Wwy kładach tych zakwestionował także po raz pierwszyzasadniczy błąd, jakimbyłaobarczonaoświeceniowa koncepcja człowieka - pogląd, iż wszyscy ludzie dążądo tychsamych celów, które ze sobą harmonizują. Berlin zaakcentował fakt,żeludzkie cele częstopopadają w konflikty. Zwrócił także uwagę na złożoność ludzkiej natury ina sprzeczne impulsy, którenader często czło wiekiem targają. Wobec brakupewników zarówno jednostki,jak i społeczności skazane sąna dokonywanie brzemiennych w skut
kiwyborów.Było to pierwsze przybliżeniekoncepcjipluralizmu etycznego. Zdaniem Ignatieffa u podstawwewnętrznie podzielo
nej itarganej sprzecznymi namiętnościami wizjinatury ludzkiej leżało głębokie poczucie rozdarcia,jakie było udziałem samego Berlina. W okresie pełnienia służby dyplomatycznej kilkakrot nie doświadczył bolesnej kolizji między lojalnościąprzedstawi
ciela rządu brytyjskiego a lojalnościąsyna narodużydowskiego.
Odwołując się do ulubionej maksymy greckiego poety Archi-locha: „Lis wiewiele różnych rzeczy, zaś jeż wie jedną, ale za to wielką”, Berlin zwykł charakteryzować wielkich myślicieli przeszłości jako „lisy” lubJeże”. I tak, Goethe i Puszkin byli
„lisami”,zaśDostojewski iTołstojJeżami”. Sam Isaiah był po strzeganyprzez przyjaciół jako„lis” - bystry, lotny, przeskaku
jącyztematunatemat;niemniej w rzeczywistości w głębi duszy marzył,aby zostaćJeżem”.
W 1953 roku Berlin wygłosił w London SchoolofEconomics doniosływykład, opublikowanypóźniej pod tytułem Historical Inevitability™. Zwrócił w nim uwagę na fakt, iż współczesna
15 I. Berlin, Historical Inevitability [1954], w: tenże, Liberty, red.
H. Hardy, Oxford 2002, s. 94-165; polski przekład: I. Berlin, Koniecz
ność historyczna, przeł. D. Lachowska, w: tenże, Cztery eseje o wolno
ści, Warszawa 1994, s. 101-177.
154 IV. BERL1NIANA
nauka, w szczególności biologia, psychologia behawioralna i genetyka, albo postrzega sferę,w obrębie której można mówić o niezdeterminowanym ludzkim zachowaniu, jako niezwykle zawężoną, albo wręczkwestionujejej istnienie. Taka wizja kon dycji ludzkiej nie przystaje dopowszechnie stosowanegosłow
nauka, w szczególności biologia, psychologia behawioralna i genetyka, albo postrzega sferę,w obrębie której można mówić o niezdeterminowanym ludzkim zachowaniu, jako niezwykle zawężoną, albo wręczkwestionujejej istnienie. Taka wizja kon dycji ludzkiej nie przystaje dopowszechnie stosowanegosłow