2.1. Dwie wizje wolności: Legutko i Berlin
Architektoniczny szkielet Traktatu o wolności, jakim jest wy odrębnienie trzech tradycji w obrębie refleksji nad wolnością, stanowi interpretację autorską. Wyczerpująca polemika z za
proponowanym przez Legutkę ujęciem wymagałaby licznych, cząstkowychanaliz. Wiązałabysiętakże z koniecznością umiej scowienia zaproponowanych rozróżnień w niezmiernie bogatym kontekście literatury podejmującej pokrewną problematykę. Nie będę się angażować w szczegółową dyskusję z wzniesioną przez krakowskiego filozofa konstrukcją intelektualną i ograniczę się do sekwencji spostrzeżeń zanotowanych w trakcie lektury.
Skoncentniję się w szczególności na przedstawionej w Trakta
cie miażdżącejkrytyce Dwóch koncepcjiwolnościIsaiahaBer
lina. Przyjmuje ona postać zaledwiekilku uwag; niemniej sąto nawiązania o kluczowym znaczeniu dla całości filozoficznego wywodu. Zaskakuje ichdosadna artykulacja, nieharmonizująca z poważnym tonem głównego nurtu rozważań. Obok przytacza
nej jużwcześniej oceny, zgodnie zktórą refleksja Berlina nad wolnością stanowi „zbiór banałów i fałszów”24, autor Traktatu oskarża ją nadto o „schematyzm, a nawet prymitywizm”25. Choć nie jest to powiedziane wprost, a nawiązaniado oksfordzkiego myśliciela majątylko sporadyczny charakter, tojednak czytel
nik odnosi nieodparte wrażenie, iż ostrze krytyki skierowane przez Legutkę przeciwko współczesnemu liberalizmowi i jego intelektualnej miałkości jest w znacznej mierze adresowane do Berlina jakomyśliciela reprezentatywnego dlategoż nurtu. Sta
wiam jednak paradoksalnąna pierwszy rzutoka tezę, iż mimo wszelkich różnic, zachodzących między dystynkcją trzech pojęć
24 Tamże, s. 6.
25 Tamże, s. 211.
30 1. WOKÓŁFILOZOFII POLITYCZNEJ
wolności autorstwa Legutki a kanonicznym już, Berlinowskim rozróżnieniem wolności negatywnej i pozytywnej, stanowi
skaobu filozofów wykazują - w pewnym niezmiernie istotnym aspekcie- pokrewieństwo. Rzecz jasna,nie sposób abstrahować od zasadniczych odmienności. To, co Legutko określa mianem wolności wewnętrznej, mieści się w Berlinowskimrozumieniu wolności pozytywnej. Pochodzące od obu autorów pojęcia wol
ności pozytywnej krzyżują się, zaś przyjęteprzez nich interpre tacje wolności negatywnej wgeneralnym planie siępokrywają.
Mniejsza jednak o dystynkcje pojęciowe. Zasadniczą kwestią, ze względuna którą ich stanowiskajawią się jakoprzeciwstaw
ne, jest odmienna koncepcja natury ludzkiej - ściśle empiryczna, określona przezkatalog ludzkich potrzeb w przypadku Berlina i mocna, uwarunkowana metafizycznie w przypadku Legutki.
Niemniej obu autorów łączy jedno niezwykle doniosłe prze
konanie - otokażda z wyodrębnionych przeznich interpretacji wolności jest ważnai każda z nich wyraża odmienną, a zarazem w pełni uprawnioną ludzką potrzebę.Tym samymzagwaranto wanie którejkolwiek z nichnie kompensuje niedostatku w pozo
stałym obszarze.
Krakowski filozofzarzuca Berlinowi schematyzm i przyję cie „radykalnie dualistycznegostanowiska”26. Doprawdy trudno zrozumieć powody, dlaktórychtak wyrafinowany myślicielpo
padanimniej, ni więcej, tylko wschematyzm właśnie. Podąża bowiem koleiną, wydeptanąprzez całą plejadę krytyków Ber
lina, oferujących błędnąinterpretację jegopoglądów! Częścio wą odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponosi zapewne sam oksfordzki filozof, nadającswojej doktrynie wolności - wprze
ważającej mierze- charakter metateorii i prezentując ją w nie dostatecznie rozwiniętej formie. Wydaje się zatem, że pewną dezorientację wczesnych komentatorów Dwóch koncepcjiwol
ności co do intencji autora eseju można uznać za usprawiedli wioną.Niemniej ten kanoniczny tekstobrósł w ciągu półwiecza
26 Tamże.
1.TRAKTAT O WOLNOŚCI 31 od jego prezentacji w takrozległą literaturę, iż zgromadzona fi zycznie wjednym miejscu zapewne utworzyłaby obszerną bi
bliotekę. Co najważniejsze jednak, sam autorobudowałgo licz
nymi komentarzami,by wspomnieć choćby cykl rozmów, jakie odbyłzRaminemJahanbegloo27, Stevenem Lukesem28czy z ni
żej podpisaną29. Dziwi zatem niezmiernie fakt, że krakowskifi lozof wciąż z uporemklasyfikuje Berlina jako skrajnego nega-tywistę potępiającego wczambułwolnośćwewnętrzną (czy też - wedle oksfordzkiego filozofa - pozytywną),podobniejak to czynili jego oponencidziesiątki lat temu.
27 I. Berlin, R. Jahanbegloo, Conversations with Isaiah Berlin, Lon
don 1993; polski przekład: R. Jahanbegloo, Rozmowy z Isaiahem Berli
nem, przeł. M. Pietrzak-Merta, Warszawa 2002.
28 I. Berlin, S. Lukes, Isaiah Berlin in Conversation with Steven Lu
kes, „Salmagundi” (Skidmore College, Saratoga Springs, New York) 1998, nr 120 (Fall), s. 52-134.
29 1. Berlin, B. Polanowska-Sygulska, Unfinished Dialogue, Am
herst, New York 2006.
2.2. Esej Berlina a kontekst historyczny
Wykład Dwie koncepcje wolności inaugurujący rok akademic ki w Oksfordzie w 1958 roku został wygłoszony w szczegól
nych okolicznościach historycznych. Mimo trwania zimnej wojny zachodnia opinia publiczna żyła iluzjami natemat Rosji sowieckiej.
Nie sposób zrozumiećintencji Berlina, jeśliabstrahujesięod jego losu łotewskiego emigranta, pamiętającego z dziecinnych latwybuchrewolucji bolszewickiej idoświadczonegowjej wy niku utratąbliskiej rodziny. Dobrzejest sobie uświadomić, że Dwie koncepcje wolności wyszły spod pióra człowieka, który dwukrotnie przebywał w ZSRR z ramienia rządu brytyjskiego, co umożliwiłomu nawiązanie osobistych kontaktówztwórca
mi rangi Achmatowej, Eisensteina czy Pastemaka. Analizując esej Berlina, warto mieć w pamięcifakt, iż jego autorjakojeden
32 1.WOKÓŁ FILOZOFII POLITYCZNEJ
z pierwszych ludzi Zachodumiał okazję zapoznaćsię z manu skryptem DoktoraŻiwago, by następnie spowodować wydanie tegoż arcydzieła w Wielkiej Brytanii. W przeciwieństwie do większości zachodnich intelektualistówBerlin nie miał na żad nym etapie swojej życiowej droginajmniejszych złudzeń na te mat komunizmu. Co więcej, w pełni rozpoznając zagrożenie, jakie ta idea ze sobą niosła, nie wypierał - jak tylu innych
-tej jakże niewygodnej świadomości, czynnie solidaryzując się z ofiarami zbrodniczegosystemu. Lektura Dwóch koncepcji wol
ności, ograniczająca się wyłącznie do płaszczyzny intelektual nej i nieuwzględniająca emocjonalnej warstwy eseju, nie dotyka istoty jego przesłania i musi prowadzić douproszczonej interpre
tacji. Ten niewielkitekst jest w istocierzeczyżarliwym apelem o ochronęprywatnej przestrzeni jednostki, azarazem dramatycz
nym ostrzeżeniem przed groźbą totalitaryzmu. Boprzecież taka groźba realnieistniała; wszak z końcem lat 50. ubiegłego wieku nie sposób było przewidzieć, w jakim kierunku pójdzieświat.
To zaiste zdumiewające, jak to możliwe, by uwadze myślicie la tak dalece świadomego historycznego i intelektualnego dzie
dzictwa, jakim niewątpliwie jest Ryszard Legutko, umknął za sadniczy klucz interpretacyjny, pozwalający w pełni zrozumieć i docenić Berlina. Trzebarównocześniekoniecznie nadmienić, że głębokie zaangażowanie emocjonalne tego ostatniego, wręcz pasja,z jaką dociekałźródeł wypaczania koncepcji wolności po
zytywnej, a następnie formułował swoją przestrogę,w niczym nie umniejsza intelektualnej wartości jego rozważań. Esej Ber
lina jestwciąż aktualnyw tym sensie, że ceną wolnościjest cią
gła czujność. Niewydaje się jednak, by zaledwieramowo zary
sowany, metateoretyczny szkic - bo w tych kategoriach trzeba chyba postrzegać esej Berlina - a ponadto, co wtym przypadku kluczowe, wyrwany z historycznego kontekstu, miał stanowić stosowne narzędzie pozwalające na zmierzenie się z wyzwa
niami współczesności. A właśnie tego rodzaju użytek usiłował zeń poczynić autor Traktatu o wolności. Wobec niepowodze nia tego z natury rzeczy skazanego na fiaskozamysłu, uznał on
______________ 1. TRAKTAT O WOLNOŚCI 33
Berlinowską doktrynę wolności za chybioną, bałamutną, a na wet fałszywą’0.Znamienny jest fakt, że akurat ten aspekt wizji Berlina,którywykracza poza historyczny kontekst jegorefleksji nad wolnością izapoczątkowuje nowy nurt w obrębiemyśli libe
ralnej, tymsamym niosąc zesobą ważne przesłanie dlaprzyszło ści,nieomal całkowicie umyka uwadze krakowskiego filozofa.
Mam tu na myśli leżącą upodłoża Berlinowskiego liberalizmu koncepcję pluralizmu wartości; pochodzące od niego stanowi skow etyce, które,jak powiadahołdujący mutakże John Gray, stanowi „śmiertelny cios, wymierzony w zachodnioeuropejską tradycję’”1. Jeśli warto dziś studiować dziedzictwo Berlina wza kresie filozofii politycznej, to - abstrahując od sformułowane go przezeń ostrzeżenia w kwestii wolności - właśnie z uwagi na zakorzenienie jego refleksji w pluralizmie etycznym, notabe ne kierunku, nad którym toczy się obecnie ożywiona dyskusja o światowym zasięgu. Ryszard Legutko podjął tę problematykę w jednymze swych esejów, wielokrotnie zresztą publikowanym w nieco zmodyfikowanych wersjach*32, niemniej w Traktaciena wiązuje do niejzaledwie śladowo i to nie w kontekście Berlina.
Zob. R. Legutko, Traktat..., s. 5.
” J. Gray, The Unavoidable Conflict. Isaiah Berlin ś Agonistic Liberalism,
„Times Literary Supplement” 1995, 5 VII, s. 3.
32 R. Legutko, On Postmodern Liberal Conservatism, „Critical Review”
1994, nr 8 (Winter), s. 1-22; tenże, O postmodernistycznym liberalnym konserwatyzmie, w: tenże, O czasach chytrych i prawdach pozornych, Kraków 1999, s. 75-101; skrócona wersja: tenże, O obiektywnym plurali
zmie wartości, w: Liberalizm u schyłku XXwieku, red. J. Miklaszewska, Kraków 1999, s. 25-37.
2.3. Chybione zarzuty
Przestroga, jakapłynie zDwóch koncepcjiwolności, w najwięk
szym skrócie brzmi następująco: jakkolwiek obaujęcia wolno ści- tak negatywne, jak pozytywne -teoretycznie mogą pro wadzić do nadużyć i faktycznie do nich prowadziły, tojednak
34 1. WOKÓŁFILOZOFII POLITYCZNEJ
pozytywne jej rozumienie jest ze swej natury szczególnie po
datne na wypaczenia. W ich efekciezgruntu niewinne i dobro czynnepostrzeganie wolności wkategoriach samodoskonalenia może się przerodzićwapoteozę autorytetu. Nie oznacza toby
najmniej, że koncepcja wolności pozytywnej jako taka jest nie uprawniona i że, jakpowiadaLegutko, powinniśmy w związku ztym zrobić „gigantyczną czystkę w dziedzictwie filozoficzny- m”53. WszakBerlin podkreślał fakt, iż wolność pozytywna wy raża ważną ludzką potrzebę. Pamiętam z naszych rozmów, że wypowiedział kiedyś następującą myśl: „Wolność pozytywna jest tym, co czyni osobowośćosobowością. Bez niej nie mogę w ogóle funkcjonować jako wolna istotaludzka”54. Co więcej, wymienił Kantowską koncepcję autonomii jako jedno z głów nych źródełinspiracji,z których czerpał, rozwijając własną re
fleksję nad wolnością: „Podam ci jeszcze jednego filozofa, któ
ry wywarłna mnie wpływ.Jestnim Immanuel Kant - jego idea byciaswoim własnympanem,nieuleganiawpływom zewnętrz
nych czynników. Wolność pozytywna to Kant, zdecydowanie.
Oczywiściewtymdobrymsensie”55. Ostrzeżeniesformułowane przez Berlina dotyczyowego nad wyraz ryzykownego momen tu, w którym uwikłana w pozytywnym spojrzeniu na wolność idea wyższej jaźni zostaje rozszerzonanapewną ponadjednost-kowącałość,jak na przykład rasę, naród, państwo, klasę spo
łeczną czy Kościół. Wówczas todochodzi do owej kuglarskiej sztuczki, w wyniku której wolność może potencjalnie zostać zrównanazniewolą. Tylkotylei aż tyle.
35 R. Legutko, Traktat... s. 6.
34 I. Berlin, B. Polanowska-Sygulska, dz. cyt., s. 155.
33 Tamże, s. 134.
Krakowski filozof nie ogranicza się do rozszerzającej in
terpretacji głównego przesłania Berlina. Ustawiając tego wła
śnie myśliciela w roli głównegoobiektu przypuszczanego przez siebie ataku, kieruje przeciwko niemu - w zawoalowanej for
mie - zarzuty, które się w ogóle doń nie stosują! Zastrzeżenia Legutki względem współczesnych ujęć wolności negatywnej, * 33
1. TRAKTAT O WOLNOŚCI 35 a w szczególności uwikłanych w dzisiejszymmyśleniu rażących paradoksów i sprzeczności, akurat Berlinowi zarzucone być nie mogą.Nie jest prawdą,jakoby jego doktrynyliberalnej dotyczy ływnikliwie opisane przez Legutkę niefrasobliwe „przejścia” ze współczesnej cywilizacji do stanu natury i z powrotem. Libera lizm Berlina nie zakłada bowiem ani hipotezy stanunatury, ani idei umowyspołecznej. W odróżnieniu od wpływowych współ czesnych teorii liberalnych, wBerlinowską koncepcjęwolności wpisana jest idea pluralizmuwartości. Na gruncie refleksji Berli
na człowiek nie jest abstrakcyjnym tworem -stroną hipotetycz nego kontraktu, lecz uwarunkowaną historycznie i kulturowo istotą i - co charakterystyczne właśnie dla tego filozofa -od
czuwającą silną potrzebęprzynależności. Nie stanowi on także bynajmniej egzemplifikacji ironicznie opisanego przezLegutkę
„człowieka liberalno-demokratycznego”, traktującego wolność negatywnąjako przynależnąmu oczywistość. Wręcz przeciw
nie, właśnie zewzględu na ciążenie przeszłego doświadczenia, jakie odczuwa, uwikłany w Berlinowskiej doktrynie liberalnej człowiek jest uwrażliwiony na nadużywanie pojęcia wolności czy też zaciemnianie bądźrozciąganiejego znaczenia.Nie od
rzuca hierarchiczności ani w obszarze własnej jaźni, ani celów, do których dąży. Ceniąc wolność pozytywną, rozumianą jako zdolność do kierowania samym sobą, zakłada, że jego jaźń ma w istocie hierarchiczną strukturę - że jest wnim zarówno ten, który sprawuje kontrolę,jak i ten, który kontroli wymaga. Na
tomiast jest stanowczo przeciwnyidentyfikowaniu swej jednost kowej, wyższej jaźniz jakąkolwiek całością społeczną. Wśród wyznawanych przez siebie wartości wyróżnia tzw. wartości ostateczne[ultimate values], do którychdąży ze względu na nie same, inne rzeczy mającza środki, orazwartości wtórne, które pełniąrolę owych środków.Niewątpliwie trafne argumenty kry tyczne Ortegi, skierowane przeciwko tzw. człowiekowi maso
wemu, z którychLegutkoczyni w Traktacieintensywny użytek, nie mają zastosowania do doktryny liberalnej Berlina. Wszak jawnym absurdem byłoby oskarżać obezmyślnąahistoryczność
36 1. WOK.OL FILOZOFII POLITYCZNEJ
historyka idei właśnie; co więcej, myśliciela, którypoddajc re
fleksji ni mniej, ni więcej, tylko historycznąewolucję dwóch rozumień pojęcia wolności! Zdumieniem napawa postrzeganie Berlinajako jednegoz teoretyków podzielających tzw. determi- nizm liberalno-demokratyczny, tojest interpretujących dzieje jako nieuchronny proces ujawniania sięw sferze publicznej ko lejnych grup, będącyefektem naturalnego ciążenia społeczeństw ku równości. Przecież ostrzeżenie, zawarte w Dwóch koncep
cjach wolności,jest dramatycznym wołaniem o czujność, której wymaga niedające się wyeliminowaćzagrożenie dla wolności!
Zejście społeczeństw z liberalno-demokratycznej ścieżki jest po
strzegane przez Berlina jakojak najbardziej realne. Wreszcie, jakże można zarzucać deterministycznąoptykęautorowijedne go z kluczowych w literaturze filozoficznej tekstów, kwestionu
jących właśnie wiarę whistoryczną konieczność!36 Conie zna czy, iż oksfordzki filozof odrzucał konieczność jako taką, nie dostrzegając jej w żadnym obszarze rzeczywistości. Wszak to właśnie Berlinowi zawdzięczamy interpretację doświadczenia etycznego dokonaną w kategoriach pluralizmu rozpoznającego istnienie wielości obiektywnych wartości, a zarazem nieuniknio- nośćkonfliktu moralnego. Wedle oksfordzkiego filozofaniektó
re zostatecznych wartości sąze sobą sprzeczneniejako z samej swej natury. Ich zderzenia mogą być trywialne, niemniej mogą mieć także wymiar tragiczny, w sytuacjach, w których każ dy z pozostających w gestii danegopodmiotu wyborów niesie ze sobą wielkie zło i nieodwracalnąutratę. Tym samymzarzut Legutki, jakoby na gruncie pluralizmu etycznego został unice
stwiony fenomen tragiczności, jest całkowicie nieuzasadniony.
Polemikę z jego stanowiskiem w tym względzie prowadziłam już w kilku innych tekstach,toteż nie będępowracać do przed
36 I. Berlin, Historical Inevitability, w: tenże, Liberty, red. H. Hardy, Oxford 2002, s. 94-165; polski przekład: I. Berlin, Konieczność historycz
na, przeł. D. Lachowska, w: tenże, Cztery eseje o wolności..., s. 101- -177.
1. TRAKTAT O WOLNOŚCI 37 stawionej tam kontrargumentami37. Na pewnym etapie zabrał głos w dyskusji także Isaiah Berlin, odpowiadając na zrefero
waną przeze mnie krytykę Legutki w prowadzonej przez nas korespondencji”1. Krakowskifilozof- być może pod wpływem mojej polemiki-zmodyfikował w Traktacieswoją interpretację zjawiska tragiczności, rezygnującz uwzględnianegowcześniej wymogu obiektywnej jedności wartości.Wdalszym jednak cią
gu obstaje przy idei konieczności metafizycznejjako warunku wystąpienia fenomenutragedii.Jednakże prześledzenie interpre
tacji zjawiska tragicznościskłania do wniosku, iż przeszła ona w ciągu wieków ewolucję,w wynikuktórej pewne aspekty tego fenomenu zaczęto postrzegaćjako bardziej doniosłe, zaś inne straciłyna znaczeniu. Dotych pierwszych należy konflikt aksjo
logiczny i związanaz nim utrata; do drugich-wyróżniające dla antycznej wizji tragiczności przeświadczenie o jedności porząd
kumoralnego i wiaraw przeznaczenie. Zatempluralizm etycz
ny, który rozpoznaje i w szczególny sposób akcentujezjawisko niewspółmierności wartości, bynajmniej nie niweczy tragedii;
przeciwnie, oddając sprawiedliwość konfliktowi moralnemu, pozwalana adekwatnąinterpretację tragicznych dylematów.Le
gutko przypisuje Berlinowi w Traktacie- zresztą poraz kolejny - typową dla myślenia liberalno-demokratycznego optykę ko
operacyjną, która ma jakoby skutkować całkowitym unicestwie niem heroizmu i tragiczności. Wielokrotnie pisałam już na ten temat, niemniej, jak sięokazuje, muszę powtórzyć razjeszcze
-37 B. P o 1 a n o w s k a-S y g u 1 s k a, Filozofia wolności Isaiaha Berlina, Kra
ków 1998, s. 147-152, Biblioteka Myśli Politycznej; taż, Pluralizm i tra
giczność, w: Studia z filozofii prawa, red. J. Stelmach, t. 2, Kraków 2003, s. 185-199; taż. Pluralism and Tragedy, w: 1. Berlin, B. Polanowska- -Sygulska, dz. cyt., s. 265-278; B. Polanowska-Sygulska, Pluralizm wartości i jego implikacje w filozofii prawa, Kraków 2008, s. 290-306, Bi
blioteka Myśli Politycznej, 61.
3> Aneks: Wybór listów od Isaiaha Berlina, w: B. Polanowska- -Sygulska, Filozofia wolności Isaiaha Berlina..., s. 200-204; 1. Berlin, B. Polanowska-Sygulska, dz. cyt., s. 101-102.
38 1.WOKÓŁFILOZOFII POLITYCZNEJ
Berlinowska idea tzw. transakcji wymiennych[trade-offs], którą w pewnymuproszczeniu możnarozumieć jako zalecenie stoso
wania kompromisu, w najmniejszym stopniu nie jest pomyślana jako nadrzędny ideał. Byłoby to wszak jawnie sprzeczne z du chem pluralizmu!Trudno doprawdy zrozumieć, że tak wnikliwy myślicieljak Ryszard Legutko nie dostrzega,bądź - jak sądzę - niechce dostrzectej oczywistej konsekwencji dokonanej przez siebie interpretacji. W rzeczywistościjest akurat na odwrót - idea „transakcjiwymiennych” płynie z rozpoznania niemożliwe go do wyeliminowania zjawiska kolizji ostatecznych wartości, dlaktórychnie ma racjonalnego rozwiązania. Kompromispełni zatem rolę czysto pragmatycznego wyjścia z nierozstrzygalnego dylematu,azarazem środka pozwalającego na złagodzeniecier pienia, jakie ówdylematrodzi.
Bliższe przeanalizowanie rozważań autora Traktatu, odno szących się do współczesnej myśli liberalnej, a następnie od
niesienie ich do doktryny Isaiaha Berlina, uznanego przez Le-gutkę za jednego z reprezentatywnych teoretykówtegożnurtu, prowadzido nieodpartegowniosku. Otóżprzemyśleniazawarte w Traktacie, jakkolwiek bez wątpienia frapujące i skłaniające dogłębokiego namysłu, dają fałszywy obraz koncepcji liberalnej Berlina,zaśsformułowane diagnozyw rzeczywistości nie mają zastosowaniado jegostanowiska. PolemikaLegutki sytuujesię w głównym nurcie rozwijanej od blisko półwiecza krytyki dok
tryny Berlina, przyjmującejza punktwyjściabłędne odczytanie jegopoglądów.Niejako rykoszetem powraca zawarta w Trakta
cie frazao „zbiorzebanałów i fałszów”; tym razem jednak zda je się ona mieć odmienne, wręczprzeciwstawne odniesienie...
Niemniej, zzasadniczychpowodów, nieidźmywytyczoną przez krakowskiegofilozofaścieżką.Oskarżenie o banałi fałsz wyklu cza bowiem merytoryczną dyskusję. Zamykanadto jej uczestni
ków naargumentyoponentów,nie pozwalającna podjęcie próby zalecanego przez Berlina „empatycznego wglądu” w ich stano
wisko, wreszcie wyklucza poszukiwanie dróg prowadzących do jakiegoś -choćby czystopragmatycznego- porozumienia.
1. TRAKTAT O WOLNOŚCI 39 A przecież, mimo wszelkich zastrzeżeń, jakie z koniecznościna suwająsię zwolennikomodmiennychpoglądów, lektura Traktatu dajegłębokodomyślenia ibezwątpieniaposzerza horyzonty.