• Nie Znaleziono Wyników

Polityka i świat wartości

W dokumencie FILOZOFIA A EKONOMIA (Stron 163-196)

Część II. Wolność, własność, sprawiedliwość

9. Polityka i świat wartości

9.1. OBECNOŚĆ WARTOŚCI W ŻYCIU PUBLICZNYM

Uczestniczeniejednostek w życiu społecznym i politycznym, tworzenie przez nie organizacji oraz stowarzyszeń w celu realizacji ważnych dla danej zbiorowości zadań jest jedną z podstawowych cech demokracji, a ściślej: społeczeństwa obywatelskiego, które stanowi fundamentdemo­ kracji. Zdaniemteoretyków liberalizmu, umiejętność ta ma podstawowe znaczenie dla istnienia i funkcjonowania państwa demokratycznego.

Analizował ten problem szczegółowoAlexis de Tocqueville,który sądził, żezawiązywanie stowarzyszeń społecznych jest ważniejsze niż istnienie stowarzyszeń politycznych. Bowiem nieobecność partii politycznych może być przyczyną niewoli politycznej, lecz brak umiejętności uczestni­

czenia w stowarzyszeniach religijnych, kulturalnych czy ekonomicznych musi doprowadzićwspólnotę do regresu cywilizacyjnego,dopowrotu do stanubarbarzyństwa33.

33 A. de Tocqueville, O demokracji w Ameryce, przel. M. Król, PIW, Warszawa 1976, t. II, cz. 2, rozdz. 5 (O użytku, jaki ze stowarzyszeń czynią Amerykanie).

W ujęciu de Tocqueville’a stowarzyszenia pełnią w społeczeństwie demokratycznympodobnąfunkcję jak wielkie jednostki w ustrojuarysto­ kratycznym:szerzą wzory do naśladowania. W krajachdemokratycznych umiejętność zrzeszania się jednostek ma ogromne znaczenie, bowiem tylko wwynikuwzajemnego oddziaływania ludzi rozwijają się ich zdol­ ności, przekazywane są idee, normy i wartości oraz wzorce zachowań.

Rząd nie zastąpi stowarzyszeń w tej roli przekazywaniadorobku cywili­ zacyjnego, nie wyręczy ich w zadaniu podtrzymywania obiegu idei w społeczeństwie, podobnie jak rząd nie może zastąpić jednostek w ich

działaniach gospodarczych; jeśli zaś zacznie to czynić, działalność owa musi sięzakończyćtyranią. De Tocqueville byłzachwycony spontaniczną aktywnością obywateli w XIX-wiecznej Ameryce, łatwością, z jaką za­

wiązują najrozmaitsze stowarzyszenia; uważał, że umiejętności tej bra­

kuje Francuzom. Dziś zresztą także podkreśla się fakt, że gdy zachodzi konieczność rozwiązania spraw ważnych dla jakiejś lokalnej zbiorowości, Francuzi oczekują od państwa podjęcia odpowiednich działań, podczas gdywspółcześni Amerykanie nie zatracili tejcennej umiejętności sponta­

nicznego tworzenia dobrowolnych stowarzyszeń {voluntary associations).

Problem partycypacji obywateli w życiu publicznymjest teżprzedmiotem wielu teoretycznych analiz, podejmowanych z rozmaitych punktów wi­

dzenia.

Z liberalizmemkojarzy się pojęcie wolności negatywnej^, gdy mowa jest o działaniach jednostki w zbiorowości i w państwie. Pojęcie to jednak w szerokim rozumieniu interpretowane jest jako zamknięcie się jednostki w kręgu własnych egoistycznych dążeń i interesów. W tym potocznym sensie łączy się ono z koncepcją jednostki jako homo oeconomicus, isto­ ty, która w swych działaniach gospodarczych zabiega wyłącznie owłasne interesyi nie dba o dobro ogólne, bowiem to ostatniewytwarza sięsamo­ czynnie, zasprawą niewidzialnej rękirynku.

Ten punkt widzenia podtrzymywała teoria grup interesu głoszona przez Anthony Downsa i Roberta A. Dahla. W ich opinii, grupy te spie­ rają się i walczą z sobą narynku politycznym, a w rezultacie ścieraniasię sprzecznychinteresów powstaje sytuacja optymalna {consensus), wktórej podejmowane sądecyzjenajlepsze dlawszystkich członkówzbiorowości.

Wystarczą więc demokratyczne wybory, by dobroogółu było w państwie urzeczywistniane. Innyzgoła pogląd prezentują teoretycy szkoły wyboru publicznego. Ich zdaniem, wprowadzona przez Adama Smitha zasada niewidzialnej ręki rynku nie obowiązuje w polityce, a dobro ogólne nie wytwarza sięsamoczynnie - dlatego też konieczna jest świadoma aktyw­ nośćjednostki w dziedzinie polityczno-społecznej. Chodzi tu o aktyw­ ność jednostek, a nie zorganizowanych dużych grup, na przykład związ­

ków zawodowych, które-jak podkreśla Mancur Olson - mogą skutecz­

nie działać we własnyminteresie ze szkodą dlacałejzbiorowości.

Współcześni teoretycy wyboru publicznego powtarzają więc tezę de Tocqueville’a o konieczności udziału jednostek w życiu

polityczno-34 I. Berlin, Two Concepts of Liberty, op.cit.

9. Polityka i świat wartości 163

-społecznym, nie podzielają jednak jego opinii, że uczestnictwo w orga­ nizacjach politycznych jest mniej ważne od udziałuw życiu społecznym;

nie sądzą też, że wystarczy samopójście dowyborów, bymożna już było potem zostawić politykom swobodę podejmowania decyzji zbiorowych.

Odróżnia się przy tym wybory konstytucyjne, które dotyczą kwestii ustrojowych i funkcjonowania najwyższych władz państwa, od decyzji doraźnych, związanych z polityką bieżącą. Początkowo uważano (opinię taką znajdujemy nie tylko we wczesnych pracach z kręgu teorii wyboru publicznego, lecz także, na przykład, w Teorii sprawiedliwości Johna Rawlsa), że każdy obywatel jestzobowiązany uczestniczyć w podejmo­ waniu decyzji o podstawowym znaczeniu dla ustroju państwa, zaś bieżą­

cą politykę należy pozostawić wybranym demokratycznie przedstawicie­

lom władzy. Ostatnio jednak zarówno Rawls, jak i Buchanan wyrażają pogląd,żenawet decyzje bieżące nie powinny być pozostawiane samym politykom, zaś wybrane w demokratycznych wyborach władzemuszą być nieustannie kontrolowane w celu sprawdzenia, czy nie przekraczają swychuprawnieńi niedziałają na szkodę zbiorowości.

Odnoszącte uwagi do praktyki życia zbiorowegow Polsce w ostatnim półwieczu, trzeba zauważyć, że pojęcie zaangażowania, które jest pra­

wem i obowiązkiem każdego obywatela i które wpajała propaganda so­ cjalistyczna, nie miało nic wspólnego z uczestniczeniem autonomicznej jednostki w życiu publicznym, ponieważbyło to działanie pod przymu­

sem. Jednak z końcem lat siedemdziesiątych nasiliły się tendencje do stowarzyszaniasięwgrupynielegalne, opozycyjne, a nieliczne instytucje społeczne, które istniały i niebyły bezpośrednio podporządkowane partii, jak choćby Kluby Inteligencji Katolickiej, niezależne wszechnice czy kluby dyskusyjne, cieszyły się wielką popularnością. Powoływałyone do życia społeczeństwo obywatelskie, którepróbowałozaistnieć bezwłaści­ wej mu formy państwa demokratycznego. Po przełomie ustrojowym i zaprowadzeniu demokracji chęć uczestniczenia w organizacjach spo­

łecznych i politycznych niecoosłabła.

Teoria wyboru publicznego głosi, że ustanowienie nowego porządku polityczno-prawnego jest równie ważne, jak przekształcenie gospodarki.

Nowa polska konstytucja zostałauchwalona przez Sejm wroku 1997. Po jej przyjęciu Polska stała się konstytucyjną liberalną demokracją, pań­ stwem, wktórym prawa człowieka i swobodyobywatelskie, jak również podział władz, własność prywatna i sprawiedliwość społeczna zostały zagwarantowane.

wać werbalną akceptację systemu demokratycznego, której towarzyszy niechęć do aktywnegouczestniczenia w życiu zbiorowości. Napodstawie badań statystycznychstwierdzono wzrost partycypacji w życiu gospodar­

czym, przy malejącym zainteresowaniu zwykłych obywateli działaniem w polityce. Stoimy więc w obliczu zjawiska „biernego obywatelstwa”;

z drugiej zaś strony można zaobserwować aktywność grup nacisku, związ­ ków zawodowych i grup pracowników. Toz kolei wiąże sięze wzrostem ogólnego niezadowolenia, wykazywanym na podstawie badań opinii pu­ blicznejwPolsce, którego apogeum przypadanalata 1997-1999. Spadło wówczas zaufaniedo rządu, instytucji orazpartii politycznych. Tendencja ta utrzymuje się do dziś i dlatego w sondażach wyrażane sądość często pesymistyczne opinie na temat polepszenia się w przyszłości sytuacji osobistej ankietowanej jednostki i kraju. Zarówno wywodzące się z Soli­

darności, jak i postkomunistyczne partie są oskarżane o wytwarzanie powiązań pomiędzy rządem a gospodarką, między ekonomiąasferą po­ lityki. Prowadzi to do fundamentalnych pytań, dotyczących kształtu i przyszłości demokracji w Polsce. W tym świetle bierność obywateli wydaje się zjawiskiem niepokojącym. Mamy tu zapewne do czynienia z zaobserwowanym przez amerykańskich teoretyków zjawiskiem „złu­ dzenia wyborczego”, to znaczy zprzekonaniem, że skoro zaprowadzone zostały wolne i demokratyczne wybory, które wyłaniają kadrę zawodo­

wych polityków, to trzeba ich decyzjom pozostawić wszystkie sprawy zbiorowe i zwalnia to zwykłych obywateli od uprawianiapolityki3536. Nie jest jednakmożliwe, by rząd decydował owszystkim, a jeśli mu sięna to pozwoli, będzie coraz bardziej umacniał swą władzę. Ponadto urzędnicy są takimi samymi ludźmi, jak wyborcy, nie zawszedbająo dobro publicz­ ne, najczęściej bowiem zabiegają o swe własne interesy lub o zyski dla popierających ich grup. Konieczność uczestniczenia jednostek w życiu publicznymwydaje się więcoczywista, pojawia się jednak pytanie: cobez­ pośrednio skłania jednostkę do udziałuw wyborach parlamentarnych bądź lokalnych, dozawiązaniastowarzyszeń lub wstąpienia dojuż istniejących towarzystw kulturalnych, religijnychczy ekonomicznych?

35 Por. Ł. Kolarska-Bobińska, Kapitalizm nie taki, jaki miał być, „Gazeta Wyborcza”, 6-7 listopada 1999.

36 Uleganie owemu złudzeniu może, zdaniem Buchanana, prowadzić do „konstytucyj­

nej anarchii”; J.M. Buchanan, The Economics and the Ethics of Constitutional Order, s. 235.

9. Polityka i świat wartości 165

Jest to potrzeba wyrażenia i wprowadzenia w życie przezjednostkę wartości, które, wjej ocenie, są dobre dla całej zbiorowości, a nie są w danym społeczeństwie wwystarczającym stopniu spełnione lubwydają się zagrożone. Problem uczestnictwa wiąże się więc ściśle z istnieniem społeczeństwa obywatelskiego, które jest zbiorowościąpołączonąsyste­ mem wspólnie uznawanych wartości. Uczestnictwo we wspólnocie wy­ magapodejmowania działań w celu zachowaniatych wartości orazprze­

kazywania ich innym ludziom. Współcześni filozofowie polityki dostrze­

gająwięc obecność wartości w życiu publicznym, nie pojmująjednostki jako istoty wyizolowanejzkontekstu religijno-kulturowego, zmierzającej

w swych działaniachjedynie do osiągnięcia maksymalnego zysku. Nie wnika się przy tym w kwestię pochodzenia wartości, lecz traktuje się je jako absoluty kulturowe. Są oneobecne wdanej kulturze i powinny być

przez działania wolnych i racjonalnych jednostekpodtrzymywane i aktu­ alizowane, bez tego bowiem ani życie polityczne, ani gospodarka czy kultura nie mogą się rozwijać.

Dostrzegają oni jednak także pluralizm wartości wdużychzbiorowo- ściach, państwach wielonarodowych i wielokulturowych. Dlatego tak mocnopodkreślająkoniecznośćdebaty, dyskusji, której celemjest ustale­ nie wartości zbiorowych, udzielenie odpowiedzi na pytanie, co i dlaczego ma być realizowane w danym społeczeństwie. Widać więc, że pojęcie uczestnictwa zmieniło niecosens: chodziw nim dzisiaj przede wszystkim o obowiązek uczestniczenia jednostki w debacie publicznej: poprzez zabraniegłosu w mediach, wymianę poglądów, działalność edukacyjną.

Postulatuczestnictwa obywateli w dyskusji, debacie publicznej, mają­

cej w rezultacie wyłonić właściwą decyzjęzbiorową, pojawia się w naj­ nowszych pracach filozofówreprezentującychróżneodmiany liberalizmu (J. Rawls, D. Gauthier, J.M. Buchanan). Podobne znaczenie mają pojęcia sfery publicznej i opinii publicznej, ze szczególną siłą akcentowane i analizowane przez komunitarystów (Ch.Taylor, M. Sandel, A.MacInty­ re) oraz przez J. Habermasa37. Ten ostatni podkreśla różnicę, jakąnowa koncepcjademokracji wprowadza do istniejących teorii: liberalnej i repu­ blikańskiej. Pojęcie „deliberującej demokracji” kładzie nacisk na to,

37 Zob. M. Sandel, Democracy's Discontent. America in Search of a Public Philo­

sophy, The Belknap Press, Cambridge, Mass. 1996, s. 333, 348; J. Habermas, Obywatel­

stwo a tożsamość narodowa. Rozważania nad przyszłością Europy, przel. B. Markiewicz, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa 1993, s. 24.

w jaki sposób komunikatywneformy demokratycznej opinii i kształtowa­

niawoli mogą być zinstytucjonalizowane38.

38 J. Habermas, Three Normative Models of Democracy. Odczyt wygłoszony w Insty­

tucie Goethego w Krakowie w 1993 r. (maszynopis).

39 Por. J. Rawls, Prawo ludów, s. 27.

40 M. Sandel, Democracy' Discontent, op.cit.; A. MacIntyre, Dziedzictwo cnoty. Stu­

dium z teorii moralności, przel. A. Chmielewski, PWN, Warszawa 1996, s. 460.

Demokracja bowiem to nie tylko typ ustroju politycznego, będący przeciwieństwem dyktatury. W szerszym znaczeniu, demokracja jest typem kultury, obejmującym wzory zachowań ludzkich oraz instytucje wytworzone w ramach społeczeństwa obywatelskiego. Bez tego kulturo­ wego zapleczapolityczny ustrój państwademokratycznego nie może być trwały.

9.2. KONSTYTUCYJNA LIBERALNA DEMOKRACJA JAKO WSPÓŁCZESNA UTOPIA

Konstytucyjna liberalna demokracja, chociaż w pracach Johna Rawlsa jawi sięjako współczesna utopia, czyli państwo najlepsze z możliwych39, jest jednak we współczesnej filozofii także krytykowana z rozmaitych

punktów widzenia.

Komunitaryści winą za panujący, ich zdaniem, powszechnie zanik cnót obywatelskich i degenerację życia wspólnotowego obarczają liberalizm.

Michael Sandel w swej książce Democracy’s Discontent ukazuje, dający się zaobserwować obecnie w Stanach Zjednoczonych, pewnego rodzaju paraliż życia politycznego. Podobnie uważa Alasdair MacIntyre, który w celu odrodzenia życia społecznegoi politycznego proponuje sięgnąć do starożytnych koncepcji obywatelstwa, do Arystotelesa, i zdefiniować je na nowow kategoriach silnych więzi wspólnotowych40.

Quentin Skinner przedstawia podobną do komunitarystów diagnozę współczesności, uważa jednak, że należy przypomnieć i przywrócić do życia nie tyle starożytną myśl polityczną, ile raczej nowożytnątradycję republikańską. Zarys tejkoncepcji znajdujemy w Discorsisopra la prima

9. Polityka i świat wartości 167

deca di Tito LivioNiccoló Machiavellego.Wyrażone tu zostało szczegól­ nie istotnedlarepublikańskiej wizji obywatelstwapojęcie wolności,które zakłada służbę i głosi, że wolność w państwie musi zostać wytworzona, a nie tylko zagwarantowana przez prawo. Według Skinnera:

„(...) połączenie wolności ze służbą publiczną, a nawet z ideą, że wolność może być owocem przymusu, w najmniejszym stopniu nie wymaga przyjęcia poglądu, że sama wolność oznacza coś innego niż brak ograniczeń”41.

41 Q. Skinner, Dwie teorie obywatelstwa, przel. R. Wierzchoslawski, „Czas Kultury”

1997, nr 5-6, s. 40-45.

42 Ibidem.

Zdaniem Skinnera, wolność republikańskastanowi połączenie wolno­ ści negatywnej (w ujęciu Berlina)z pozytywną; różnice między republi­

kanami a współczesnymi zwolennikami klasycznegoliberalizmu (liberta-rianami) polegają jedynie naróżnej ocenie niebezpieczeństwautraty wol­ ności. Republikanieobawiająsię utraty wolności. Twierdzą, że:

„Jeśli chcemy zwiększyć i ochronić naszą własną wolność przed opresją, wbrew pozorom nigdy nie będzie roztropne wynajęcie armii w celu naszej obrony, podczas gdy my będziemy się zajmowali swoimi własnymi sprawami. Konieczne jest stałe pozostawanie w gotowości obywatelskiej, by uczestniczyć w obronie na­

szej własnej wolności, zdanie sobie sprawy, iż nieodwołalnie spoczywa na nas obywatelski obowiązek, aby w ten sposób służyć (...) Krótko mówiąc, wolność zakłada służbę” (zarówno cywilną, jak i wojskową)42.

I,trzebadodać,zakłada ona także udział w rządach, samorządność (self--govemment).

Skinner,chociaż nie zgadza się w pełni z komunitarystami, sam pro­ ponuje powrót do przedliberalnego, republikańskiego pojęcia obywatel­ stwa, zaś zwrócenie uwagi na więź międzywolnością a służbą manacelu wykazanie,że wolność polega nie tylko na braku ograniczeń. Współcze­ sne liberalne i libertariańskie teorie polityczne kładą nacisk jedynie na takie pojęcia, jak: interes własny czy indywidualne uprawnienia, które mająpierwszeństwo przed obowiązkami. Zdaniem Skinnera, jestto nie­ bezpieczne dla zbiorowości; z drugiej jednak strony, przesadne podkre­ ślanie różnic pomiędzy komunitarystami a liberałami, między wartościa­ miobywatelskimi a prawami naturalnymi wydaje sięfałszywe.

Liberałowie zazwyczaj kładą nacisk napowiększenie obszaru wolno­ ścijednostki w państwie, komunitaryści zaś - nawzajemne porozumienie jednostek i wspólne cele. Skinner uważa, że obie te postawy dają się

pogodzić. Nie można jednak traktować społecznych powinności, obo­

wiązków, jako rozmaitych ingerencji iograniczeń - takjak to czyni Ber­ lin, za patrona mając Hobbesa. Jego zdaniem, podobniejak nie można wzajemnie przeciwstawiać sobie dwóchkoncepcjiwolności, tak też alter­

natywadwóch koncepcji demokracji: liberalno-konstytucyjnej oraz opar­ tej na partycypacji, nie daje się utrzymać. Liberałowie zresztą nazbyt wyolbrzymiają obowiązek partycypacji, określając go jako przymus.

Tymczasem jeżeli typ demokracji opisywanyprzezJanaJakubaRousseau może miećtotalitarny charakter (cozauważyłNozick, a wcześniej Jakub Talmon)43, to już społeczeństwo amerykańskie, opisywane przez de Tocqueville’a, zawiera element przymusu w wersji stonowanej i łagodnej (co także podkreśla we współczesnejanalizie tego zjawiskaSandel)44.

43 R. Nozick, Anarchy, State and Utopia, s. 285; por. leż J.L. Talmon, The Origins of Totalitarian Democracy, London 1986.

44 M. Sandel, Democracy' Discontent, s. 319.

45 Por. P. Pettit, Republicanism. A Theory of Freedom and Government, Clarendon Press, Oxford 1997.

Zdaniem Skinnera, tym, czego obecnie potrzebujemy, jest ponowne przemyślenie założeń klasycznego liberalizmu i zgoda na dopuszczenie interwencjonistycznych działań państwa w większym stopniu, niż zakła­ dał to liberalizm. Pojęcie obywatelstwa natomiast należy ująć w katego­

riach bardziej aktywnegouczestnictwa w różnych formach życiaspołecz­

no-politycznego.

Podobne idee odnaleźć można w pracach Phi lipa Pettita, a szczególnie w jego Republikanizmie, gdzie, wbrew tradycyjnej konotacji tego pojęcia, autor przedstawia wizjępaństwaneutralnego,a zarazem głoszącego idee wspólnego dobra, tolerancję dla mniejszości i ochronę praw człowieka.

Koncepcji tej można zarzucić pewien eklektyzm i brak spójności, oddaje ona jednak typowe dlawspółczesnej myśli politycznej pragnienie pogo­ dzenia ideałów komunitaryzmu i liberalizmu,tendencji, któredotychczas uważano zawrogie, zwalczające się obozy45.

Reprezentanci ekologicznego nurtu w filozofii współczesnej, rozwijanego także w obrębie liberalizmu, podkreślają, że liberalna demokracja nie radzi sobie z problemami niszczenia środowiska naturalnego, bowiem brakuje dostatecznych zabezpieczeń przez decyzjami szkodliwymi dla stanu środowiska, podejmowanymi przez niekompetentnych przedstawi­

9. Polityka i świat wartości 169

cieli władz lokalnych lub centralnych. Wskazuje się, że konstytucyjne gwarancje podziału władzy wpaństwie i demokratyczne wybory- to za mało, by zapobiec degradacji środowiska; konieczna jest czujność oby­ wateli i podejmowanieprzez nich działań w obronie zagrożonej przyrody.

To samo dotyczy zresztą dóbr kultury i dzieł sztuki, stanowiących wspól­ ne dziedzictwo kulturowe. Pozostawienie możliwości decydowania o losach tych przedmiotów ich prawnym właścicielom lub władzom po­

litycznym nie gwarantuje ich ochrony, bowiem może się zdarzyć, żejed­ nostki, które podejmują decyzje, kierują się partykularnymi względami politycznymi lub ekonomicznymi, a nie dobrem danego dzieła artystycz­ nego. Nie chodzi tu jednako sytuacje nadzwyczajne:wojny czy katakli­

zmy, unicestwiającezarówno życie ludzkie, jak i dzieła sztuki. Przykła­ dem może tu być pożar instalacji centralnego ogrzewania, który niszczy zbiory w muzeum. Są to przypadki tragicznego braku koordynacji między sferami bytu i wartości, na którewskazywał Max Scheier , prowadzące dokonstatacji, że przyczynowy bieg rzeczynietroszczysięowartości.

Zjawiska, o których tu mowa, wiążą się z funkcjonowaniem liberalne­ go, demokratycznego państwa i procesem podejmowania decyzji. Proce­

durynie mogąbyć w pełni dookreślone i ujętew ramy przepisów; zawsze istnieje margines dowolności działacza, który może wykorzystać swe uprawnienia w sposób nieetyczny, ze szkodą dla zbiorowości. Wydaje się, że występuje tu pewne podobieństwo pomiędzy ochroną środowiska przyrodniczego i dawnych, szczególnie cennych dzieł sztuki; należą one do sfery wartości, do kategorii dóbrwspólnych, których liberalna filozo­ fia politycznanie potrafi właściwieobjąć refleksją. W tymwypadkuwięc konieczne jest odwołanie siędo czujności i aktywności obywateli.

Podobny problem bywaformułowanyw kręgach prawniczych. Pojawiają się argumenty, że sądy w systemie, w którym istnieje podział władz, nie stanowią wystarczającego zabezpieczenia wolności jednostki. Wskazuje się na trudności związane z interpretacją prawa. To, jak wielką swobodę pozostawia się w rękach sędziów, zależy od systemu prawodawstwa, przyjętego w danym kraju. Wyrażane są jednak opinie, że nadrzędne instytucje odwoławcze, takie jak Sąd Najwyższy w Stanach Zjednoczo­ nych, składają się z ludzi, którzy rozpatrując daną sprawę, nie czyniątego

40 M. Scheier, O zjawisku tragiczności [w:] Arystoteles, Hume, Scheier. O tragedii i tragiczności, oprać. W. Tatarkiewicz, Wyd. Literackie, Kraków 1976, s. 71.

bezstronnie, lecz opierając się na wyznawanym przez siebie systemie wartości. Ponadto w niektórych krajach, na przykładw Polsce w czasach socjalizmu, konstytucja bywatraktowanajako „papierowa”, jako coś, co właściwie nie ma praktycznego znaczenia. Argumenty te, formułowane ostatnio przez prawników amerykańskich, przemawiają także za wzmoc­

nieniemelementu partycypacji obywatelskiej.

Wychodząc więc od obserwacji empirycznych, ekologowie i prawnicy formułująpostulaty analogiczne do teoretycznych uwag komunitarystów irepublikan, domagając się przekształcenia modelu współczesnego pań­

stwa. Nie chodzi tu jednak o podważenie czy obalenie demokracji, lecz ojej zreformowanie, polegające na wzmocnieniu elementu partycypacji obywatelskiej w ramach konstytucyjnej liberalnej demokracji. Krytyka modelu ustrojowegokonstytucyjnej liberalnej demokracji (gdzie wolność jednostki jest pojmowana jako wolność negatywna)nie prowadziwięc do postulatu przywrócenia demokracji partycypacyjnej w wersji postulowa­

nej przez J.J.Rousseau, lecz do tego, by w ramach konstytucyjnej liberal­ nej demokracji, zapewniającej wolność negatywną, wzmocnić element uczestnictwa. Postulat partycypacji jest więc formułowany w obrębie konstytucyjnej liberalnej demokracji, nie zaś przeciwko niej. Zgodnie z teorią współczesnegorepublikanizmu, nie przeciwstawia się dziś - za I.Berlinem - koncepcji wolności negatywnej i pozytywnej ani - za

nej przez J.J.Rousseau, lecz do tego, by w ramach konstytucyjnej liberal­ nej demokracji, zapewniającej wolność negatywną, wzmocnić element uczestnictwa. Postulat partycypacji jest więc formułowany w obrębie konstytucyjnej liberalnej demokracji, nie zaś przeciwko niej. Zgodnie z teorią współczesnegorepublikanizmu, nie przeciwstawia się dziś - za I.Berlinem - koncepcji wolności negatywnej i pozytywnej ani - za

W dokumencie FILOZOFIA A EKONOMIA (Stron 163-196)