• Nie Znaleziono Wyników

POLITYKA NISKICH CEN A POZYCJE KONSUMENTÓW

W STRUKTURZE SPOŁECZNEJ

Polityka niskich cen zwiększa możliwości realizacji strategii reprodukcji własności siły roboczej przez wrażliwych cenowo konsumentów, ale nie jest czynnikiem, który może samodzielnie zmienić układ pozycji w strukturze społecznej. Utrwala ona jedynie istniejące zróżnicowanie nabywców, które-go zasadniczą linię podziału wyznacza prywatna własność środków pro-dukcji.

Konsumentów wrażliwych cenowo łączy to, że ich siła robocza jest jedy-nym źródłem utrzymania. Uzyskiwane przez nich wynagrodzenie nie po-zwala im na inwestowanie w różnego typu środki produkcji w zakresie, w którym mogłyby one stać się podstawowym źródłem dochodu. Ich wraż-liwość cenową różnicuje natomiast pozycja w strukturze społecznej. Stani-sław Kozyr-Kowalski wyróżnił jej pięć zasadniczych części: klasy, stany, quasi-klasy, quasi-stany, podklasy. Właściciele siły roboczej mogą być za-trudnieni w gospodarczych i pozagospodarczych częściach systemu spo-łecznego. W pierwszym przypadku są członkami klas, w drugim stanów.

Wrażliwość cenowa cechuje członków makroklasy robotniczej w przemyśle.

Wykazują ją również członkowie wielkich klas właścicieli siły roboczej w handlu, finansach i usługach. Występuje ona również wśród członków stanów społecznych: urzędników organów państwowych i samorządowych, nauczycieli, pracowników naukowych uniwersytetów. Przysługują im pew-ne przywileje w stosunku do wrażliwych cenowo konsumentów zatrudnio-nych w organizacjach bezpośredniej i pośredniej produkcji, których funkcjo-nowanie jest uzależnione od cyklu koniunkturalnego w gospodarce.

Trwałym zagrożeniem ich pracowników jest bankructwo firmy czy prowa-dząca do zwolnień restrukturyzacja. Z tego punktu widzenia stanom spo-łecznym przysługuje większa trwałość uzyskiwanych wynagrodzeń. W dłu-gim okresie mogą one, dzięki swojej regularności, przynieść większy dochód

niż w przypadku pracowników zatrudnionych na podobnych stanowiskach w organizacjach produkcyjnych, którzy są narażeni na częstą konieczność zmian miejsca pracy.

Wrażliwość cenową właścicieli siły roboczej różnicuje struktura wyna-grodzenia. Członkowie stanów uzyskują pensję, stały dochód, którego wy-sokość wyznaczają posiadane kompetencje zawodowe oraz zajmowane stanowisko. W dochodach klas właścicieli siły roboczej większą, a często dominującą rolę odgrywają ruchome składniki wynagrodzenia. Wysokość wypłaty jest uzależniona od ilości wykonanej pracy, ilości sprzedanych to-warów, wyników finansowych firmy.

Przynależność do stanów społecznych łagodzi wrażliwość cenową kon-sumentów, zapewniając regularny dochód o stałej wysokości w danym okresie zatrudnienia. Tego typu przywilej podlega znacznej lub całkowitej redukcji w przypadku robotników wynagradzanych stawką godzinową, przedstawicieli handlowych i sprzedawców, których dochód uzależniony jest od obrotu. Pozbawieni go są pracownicy zatrudnieni w branżach sezo-nowych. Struktura wynagrodzeń w przypadku wzrastającego udziału skład-ników ruchomych może kształtować sposób realizacji potrzeb gospodarstwa domowego. Pracownicy uzyskujący nieregularne dochody o zmiennej wy-sokości są bardziej od pozostałych wrażliwych cenowo nabywców narażeni na inflację wpływu wywieranego przez zarządców organizacji produkcyj-nych. Przypływ gotówki może zwiększać ich skłonność do wykorzystania bieżących promocji cenowych i realizacji potrzeb, które niekoniecznie muszą przyczyniać się do wzrostu dobrostanu ich gospodarstwa domowego. Nie-regularność dochodów może również wymuszać sposób zarządzania budże-tem, który polega na spłacie zadłużenie narosłego w poprzedzającym okresie.

Do wrażliwych cenowo konsumentów należy zaliczyć emerytów i renci-stów. Według Kozyra-Kowalskiego [1999b: 266, 277–278] ich pozycję w strukturze społecznej można wyznaczyć ze względu na dawne położenie w okresie aktywności zawodowej: członkowie klas przechodzą w szeregi quasi-klas, natomiast członkowie stanów wchodzą w skład quasi-stanów.

Wspólną cechą ich położenia jest częściowa lub całkowita redukcja własno-ści siły roboczej. Na skutek utraty zdrowia i wieku nie są oni w stanie dużej funkcjonować w społecznym podziale pracy. Wysokość ich emerytur i świad-czeń rentowych w większości przypadków stanowi część przeciętnej warto-ści siły roboczej w danym okresie. Na przykład w 2012 roku przeciętne wy-nagrodzenie w gospodarce narodowej według GUS wyniosło 3521 zł.

Mniejszą od niego wartość uzyskało 93,9% emerytur wypłacanych przez ZUS oraz 95,1% świadczeń rentowych z tytułu niezdolności do pracy. We-dług danych ZUS w okresie 2000–2012 relacja przeciętnej miesięcznej emery-tury brutto z pozarolniczego sektora ubezpieczeń społecznych do

przecięt-nego wynagrodzenia w gospodarce narodowej najmniej korzystną wartość – 59,1% – osiągnęła w 2008 roku, zaś najkorzystniejszą – 66,8% – w 2007 roku [ZUS 2012; GUS 2013c].

Pewne zróżnicowanie wrażliwości cenowej występuje między quasi-kla-sami a quasi-stanami. Na przykład w 2012 roku przeciętna kwota emerytur i rent brutto z pozarolniczego systemu ubezpieczeń społecznych wypłaca-nych przez ZUS wyniosła 1759 zł. Przewyższyły ją świadczenia uzyskiwane przez członków quasi-stanów. Przeciętna miesięczna wysokość emerytur i rent brutto wypłacanych przez Ministerstwo Obrony Narodowej osiągnęła 2959 zł, przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych – 3103 zł, przez Minister-stwo Spraw Wewnętrznych – 2958 zł [GUS 2013b: 24]. Różnica w przeciętnej wysokości świadczeń emerytalno-rentowych między klasami i quasi-stanami nie zmienia jednak faktu, że w obu przypadkach są one mniejsze od przeciętnego wynagrodzenia uzyskiwanego przez aktywnych zawodowo właścicieli siły roboczej.

Do wrażliwych cenowo konsumentów w całości należy zaliczyć podkla-sy społeczeństwa. Współcześni socjologowie uznają je za niejednolitą kate-gorię. Bardziej precyzyjnych narzędzi ich analizy dostarczają pojęcia Maksa Webera: zdeklasowanych, ubogich i zadłużonych. Wspólną cechą ich poło-żenia jest redukcja możliwości dochodowego wykorzystania posiadanej siły roboczej. Proces deklasacji prowadzi do tego, że przestaje ona być ich środ-kiem utrzymania. Zdeklasowany nie rozwija swojej siły roboczej, w rezulta-cie czego traci ona cechy, które wyznaczają jej atrakcyjność na rynku pracy.

Przykładem jest gospodyni domowa pozostająca na utrzymaniu męża, która nie podejmuje pracy zawodowej. Jak podkreśla Kozyr-Kowalski [1979] wła-ściwością położenia ubogiego w ujęciu Maksa Webera nie jest niski dochód uzyskiwany z pracy, lecz brak zastosowania posiadanej siły roboczej w da-nym porządku gospodarczym w celu uzyskania zasadniczych środków utrzymania. Źródłem jego egzystencji stają się niezawodowe typy zarobko-wania, które wzbudzają pogardę pozostałych członków społeczeństwa lub są zabronione prawnie. Ubogimi w rozumieniu Webera są żebracy, ludzie utrzymujący się z pomocy charytatywnej, drobni złodzieje, oszuści. Dyskon-towa polityka cenowa, zwłaszcza na rynku żywności i odzieży, często jest warunkiem ich biologicznego przetrwania. Bezpośrednio i pośrednio repre-zentują oni siłę popytową na rynku masowej konsumpcji. W drugim przy-padku na ich utrzymanie wydawane są środki z budżetu państwa czy z funduszy zebranych w akcjach charytatywnych.

Swoje właściwości eksplanacyjne ujawnia również Weberowskie pojęcie zadłużonych. Spłata pożyczki lub kredytu oznacza zawsze dochodowe ograniczenie własności siły roboczej. Nadmierne zadłużenie może również narzucać bariery o charakterze dominacyjnym. W tym przypadku właściciel

siły roboczej jest mniej skłonny do zmiany miejsca pracy, podejmuje zajęcia zarobkowe poniżej posiadanych kwalifikacji, np. w krajach, w których siła robocza jest wyżej opłacana. Zadłużeni są zagrożeni deklasacją, która polega na utracie cenionych rynkowo składników siły roboczej oraz zubożeniem, do którego może prowadzić bankructwo gospodarstwa domowego.

Cenową niewrażliwością można natomiast określić zdolność konsumen-tów do występowania na rynku dóbr i usług luksusowych w charakterze samodzielnego nabywcy, bez konieczności użycia dodatkowych instrumen-tów finansowych typu kredyt czy pożyczka. Podstawowym warunkiem jej osiągnięcia jest dochód w wysokości przekraczającej wynagrodzenie więk-szości właścicieli siły roboczej. Może go zapewnić prywatna własność środ-ków produkcji. Nie wszystkie jej rodzaje umożliwiają jego spełnienie. Na przykład wysoką wrażliwość cenową zbliżoną do klas pracowników najem-nych wykazuje znaczna część klasy prywatnajem-nych właścicieli środków pro-dukcji obsługiwanych wyłącznie własną pracą. Dotyczy to części osób fizycznych prowadzących tzw. indywidualną działalność gospodarczą.

W Polsce stanowią oni około 76% wszystkich przedsiębiorców. Do jej pro-wadzenia nie jest wymagany minimalny wkład kapitałowy. Na jej rozpoczę-cie mogą decydować się właścirozpoczę-ciele siły roboczej, którzy nie znajdują za-trudnienia w organizacjach produkcyjnych i pozaprodukcyjnych. Nie wszystkich z nich działalność ta prowadzi do uzyskania trwałej pozycji w systemie prywatnej własności środków produkcji. Największe szanse utrzymania się na rynku przypadają firmom, których właściciele posiadają kapitał niezbędny do inwestowania w ich rozwój oraz zatrudnianie pracow-ników. Z badań przeprowadzonych przez GUS na próbie małych firm wy-nika, że spośród podmiotów powstałych w 2007 roku do 2012 roku utrzy-mało się na rynku 55,9% przedsiębiorstw, które w pierwszym roku działalności poniosły nakłady kapitałowe i 39,8% jednostek, w których ich nie zastosowano. Okres ten przetrwało 65,6% firm zatrudniających pracow-ników i 51,2% jednostek opartych na pracy właściciela. W sektorze małych przedsiębiorstw liczy się nie tylko przedsiębiorczość. Posiadanie lub brak kapitału pozostaje ważnym czynnikiem różnicującym możliwości utrzyma-nia się na rynku. W przypadku ich upadłości wrażliwość cenowa właścicieli gwałtownie rośnie, ponieważ indywidualna działalność gospodarcza wiąże się z pełną odpowiedzialnością majątkiem osobistym [GUS 2013d: 38].

Pozycja w strukturze prywatnej własności środków produkcji różnicuje niewrażliwość cenową konsumentów, której kolejne poziomy na rynku dóbr i usług luksusowych wyznacza polityka wysokich cen. Konieczność bezpo-średniego obsługiwania środków produkcji przez ich właściciela oznacza, że jego dochód jest w dużej mierze uzależniony od jego siły roboczej. Redukcja jej składników, przede wszystkim pogorszenie się stanu zdrowia, może

prowadzić do utraty zajmowanej pozycji w strukturze klasowej. Utrzymanie danego poziomu niewrażliwości cenowej prywatnego właściciela środków produkcji wymaga zabezpieczenia jego dochodów w sposób całkowicie lub częściowo niezależny od jego pracy. Z tego powodu większe szanse na jej osiągnięcie i zachowanie mają klasy prywatnych właścicieli korzystający z pracy najemnej. Zwalnia ich ona z konieczności bezpośredniego obsługi-wania posiadanych środków produkcji, jak również częściowo lub całkowi-cie z wykonywania prac kierowniczych w firmie. Właścicałkowi-ciel środków pro-dukcji zatrudniający wykwalifikowaną kadrę menedżerską uzyskuje szansę uzyskiwania dochodów bez konieczności ciągłego potwierdzania swoich zdolności w biznesie. Przykładem jest zjawisko, które Joseph Schumpeter określił automatyzacją postępu. W miarę rozwoju organizacji produkcyjnej zastępuje ona wysiłki indywidualnych przedsiębiorców, jej założycieli.

Z drugiej strony proces oddzielania własności i kontroli rodzi problemy kosztów agencji, asymetrii informacyjnej, które mogą zmniejszać możliwości realizacji własnościowej strategii dochodowej.

Do uniezależnienia swoich dochodów od własnej pracy dążą również formalni pracownicy najemni przekształcający własność siły roboczej w prywatną własność środków produkcji, przede wszystkim menedżerowie zajmujący nadrzędne stanowiska kierownicze. Inwestując swoje wynagro-dzenia, starają się zabezpieczyć przed spadkiem wartości posiadanej siły roboczej, np. na skutek pogorszenia się stanu zdrowia czy też zwolnienia z zajmowanego stanowiska.

Przedmiotem własności, który szczególnie pozwala na uniezależnienie uzyskiwania dochodu od własnej pracy i poszczególnych składników posia-danej siły roboczej są dobra konsumpcji luksusowej o właściwościach teza-uryzacyjnych. Z tego względu mogą one służyć jako środek utrzymujący swo-ich posiadaczy w obrębie klas prywatnych właścicieli środków produkcji. Ich osłonowe właściwości ujawniają się szczególnie w długim okresie. O ile bieżą-ca cena nieruchomości, dzieł sztuki, biżuterii podlega wahaniom, to pozostają one dobrami z reguły nieosiągalnymi dla konsumentów o wysokiej wrażliwo-ści cenowej, którzy nie uzyskują dostępu do instrumentów finansowych zwiększających ich bieżącą siłę nabywczą. Dla prywatnych właścicieli środ-ków produkcji dobra konsumpcji luksusowej stanowią środek, który może ochronić ich oraz przyszłe pokolenia przed skutkami kryzysów gospodar-czych, inflacji pieniądza. Ich dziedziczenie umożliwia członkom rodziny czę-ściowe lub całkowite uniezależnienie uzyskiwanych dochodów od własnej pracy. Polityka wysokich cen na rynku dóbr i usług luksusowych chroni źró-dło dochodu klas prywatnych właścicieli środków produkcji.

Jej konserwujący wpływ ujawnia się szczególnie przy okazji nasilenia się różnych form działań spekulacyjnych. Przykładem jest rynek mieszkaniowy.

Do polityki wysokich cen, która na nim obowiązuje, muszą dostosować się wrażliwi cenowo konsumenci, dążąc do zaspokojenia jednej z podstawo-wych potrzeb życiopodstawo-wych. Akceptują reguły, które odrzucają na rynku ma-sowej konsumpcji. Sankcją nagradzającą staje się dla nich nie tyle spadek cen mieszkań, co obniżenie kosztów kredytu, jego oprocentowania i marży. Ko-rzystają oni z okresowego rozluźnienia polityki kredytowej przez menedże-rów banków, której przejawem jest wzrost dostępności kredytu. Na rynek nieruchomości przyciąga ich wysoka wartość wskaźnika LtV (loan to value), która umożliwia znaczące zmniejszenie wymaganego przez menedżerów banków wkładu własnego, a nawet uzyskanie kredytu bez jego posiadania.

W okresie euforii na rynku mieszkaniowym wrażliwi cenowo konsumenci traktują wzrastające ceny nieruchomości jako wspólną wartość łączącą ich z drugą stroną kontraktu stanowiącą gwarancje spłaty ich zadłużenia. Po-wstrzymuje ich ona przed wycofaniem się z rynku. Przykładem jest mecha-nizm napędzający wzrost cen na rynku nieruchomości w Stanach Zjedno-czonych. Motywował on pierwszych nabywców swoich domów do ich natychmiastowego zakupu. W ten sposób chcieli oni zabezpieczyć się przed dalszym wzrostem cen. Dla nabywców posiadających już swoją nierucho-mość nabycie kolejnej było traktowane jako dobra inwestycja. Według Wio-letty Nawrot [2009: 42] te dwa czynniki zwiększały dynamikę wzrostu cen nieruchomości. Ten sam mechanizm zadziałał również w Polsce.

Menedżerowie amerykańskich banków, konkurując o sprzedaż kredy-tów hipotecznych, „zagospodarowali” segment klienkredy-tów o niskiej zdolności kredytowej. Oferowali im kredyty subprime mortgages przeznaczone dla kon-sumentów o najniższych dochodach, niewielkim poziomie zamożności, czę-sto wywodzących się z mniejszości etnicznych, którzy nie spełniali warun-ków obowiązujących na rynku prime mortgages. O ile w 2003 roku ich udział w rynku hipotecznym wynosił poniżej 10%, o tyle w następnym okresie do 2008 roku jego wartość znacząco wzrosła i oscylowała wokół 20% [Nawrot 2009: 69, 74]. O wzroście dostępności kredytów hipotecznych na rynku ame-rykańskim świadczy ich udział w PKB. Jeśli w końcu lat 90. XX wieku jego wartość wyniosła 40%, to w 2008 roku zadłużenie gospodarstw domowych z tego tytułu osiągnęło 100% amerykańskiego PKB. Swoją dostępność kredyt hipoteczny zawdzięczał przede wszystkim spadającym stopom procento-wym. W okresie 2003–2004 średnie oprocentowanie, jak również oprocen-towanie kredytów o zmiennej i stałej stopie, osiągnęło najniższe wartości.

Ich dostępność, zwłaszcza dla konsumentów o najniższych dochodach, koń-czy zacieśnianie polityki pieniężnej przez FED zapoczątkowane w 2004 ro-ku, co przełożyło się na wzrost ich oprocentowania i zwiększenie kosztów obsługi już zaciągniętych zobowiązań.

Obniżka kosztów kredytów hipotecznych nie była jednak sankcją w jed-nakowy sposób nagradzającą wszystkich konsumentów. W stosunku do klientów z segmentu subprime mortgages menedżerowie banków dopuszczali się licznych nadużyć, np. zawyżając opłaty wstępne i oprocentowanie kre-dytu [Nawrot 2009: 65, 69, 70, 74].

W rezultacie na rynek nieruchomości wciągnięto masy wrażliwych ce-nowo konsumentów, i to wcale nie z powodu spadku cen, co na rynku ma-sowym stanowiłoby bodziec dla ich zwiększonej aktywności. Stali się oni zasadniczym czynnikiem popytowym, dzięki któremu urosła bańka miesz-kaniowa. Właściciele siły roboczej ochronili źródła dochodów, z których mogła czerpać spora część klas prywatnych właścicieli środków produkcji.

Uzyskując łatwy dostęp do kredytów hipotecznych, pobudzili rynek nieru-chomości. Od 2003 roku ceny nieruchomości w Stanach Zjednoczonych dynamicznie rosły. W latach 2006–2008 indeks cen domów w Stanach Zjed-noczonych przekroczył 275% swojej wartości z roku 1987. Równolegle do rynku nieruchomości wzrastał rynek papierów wartościowych. W okresie 2006–2008 indeks Dow Jones Industrial przekroczył wartość 11 000 punk-tów, a w 2007 roku osiągał wartości maksymalne powyżej 13 000 punktów [Nawrot 2009: 43].

W przypadku banków amerykańskich ze względu na charakterystyczny dla tego rynku wysoki stopień rozproszenia akcjonariatu oraz dominujący udział inwestorów instytucjonalnych, realną władzę sprawują menedżero-wie najemni. Ekspansja kredytów hipotecznych stworzyła im szczególne możliwości awansu w strukturze prywatnej własności środków produkcji.

Zwiększenie liczby sprzedanych kredytów powodowało wzrost stałych i ruchomych składników ich wynagrodzeń.

Wykorzystali oni w tym celu stosowaną już wcześniej praktykę zawyża-nia wartości kredytów udzielanych w stosunku do depozytów składanych w bankach. Już w latach 90. XX wieku przekroczyła ona poziom 130%. De-pozytariusze nie musieli odczuwać tej sytuacji jako zagrożenia. Jej zabezpie-czeniem była gwarantowana kontraktowo możliwość postawienia kredytu w stan natychmiastowej wymagalności. Menedżerowie banków przerzucili znaczną część ryzyka wynikającego z nadmiernej ekspansji kredytowej na zadłużonych. Gdy ceny nieruchomości zaczęły spadać, domagali się spłaty różnicy między wartością kredytu a bieżącą wartością nieruchomości, do-datkowych składników majątku zadłużonego jako zabezpieczenia. Zgodnie z warunkami kontraktu kredyt zostawał przekwalifikowany do wyższej grupy ryzyka o wyższym oprocentowaniu. Wzrosły koszty obsługi kredytu hipotecznego. Ostateczne prawo menedżerów banków do interwencji pole-gało na wdrożeniu procedury egzekucyjnej i wystawieniem domów na sprze-daż [Nawrot 2009: 47, 63]. Właściciele siły roboczej, szczególnie z segmentu

subprime mortgages, wpadali w pułapkę zadłużenia, ponosząc w pierwszej kolejności odpowiedzialność finansową za ekspansywną politykę kredytową.

Menedżerowie banków, dążąc do zmiany swojej pozycji własnościowej, wykroczyli poza praktyki uważane za standardowe wzory zachowań.

W okresie wzrostu cen nieruchomości ciągłość i wysokość ich wynagrodzeń chronił proces sekurytyzacji. Przeprowadzali oni emisję papierów warto-ściowych zabezpieczonych na portfelu udzielonych kredytów hipotecznych.

Przez nabywców były one traktowane jako instrumenty podobne do obliga-cji, które przy dalszym wzroście rynku nieruchomości miały przynieść zyski. Traktowano je również jako bezpieczne formy inwestowania, ponie-waż były objęte oceną agencji ratingowych. W strategii dochodowej mene-dżerów banków odgrywały one zasadniczą rolę. Poprzez ich sprzedaż po-zyskiwali oni kapitał na dalszy rozwój akcji kredytowej. Przedłużyli możliwość zwiększania swojego wynagrodzenia, dzięki przyciąganiu na rynek właścicieli siły roboczej, jeśli nawet jej rodzaj i wartość rynkowa nie gwarantowały spłaty zadłużenia. Drugą korzyścią, którą odnosili menedże-rowie banków, dzięki emisji instrumentów ABS (asset-backed securities), czyli papierów wartościowych zabezpieczonych na portfelu udzielonych kredy-tów, był transfer ryzyka. Akcjonariusze i depozytariusze banku udane emi-sje tego typu papierów wartościowych mogli traktować jako dowód wy-sokich umiejętności jego kadry menedżerskiej. Menedżerowie banków nabywali również instrumenty finansowe CDS (credit default swaps), czyli ubezpieczenie od niespłaconych kredytów. W tego typu kontraktach na-bywcy zobowiązywali się do okresowych płatności na rzecz ich wystawcy w zamian za wypłatę wierzytelności, gdyby okazała się ona nieściągalna [Nawrot 2009: 45, 63–64]. Ich nabycie miało swoje walory sygnalizacyjne.

Przez akcjonariuszy i depozytariuszy banków mogło być traktowane jako przejaw przezorności menedżerów, zapewniając tym ostatnim ciągłość rea-lizacji własnej strategii dochodowej.

Konsumenci o wysokiej wrażliwości cenowej, zwłaszcza z segmentu subprime mortgages, wciągnięci na rynek nieruchomości łatwą dostępnością kredytu, wywołując wzrost popytu, wzmocnili pozycję zajmowaną w struk-turze społecznej przez klasy prywatnych właścicieli środków produkcji bez-pośrednio związanych z budową i wyposażeniem domów i mieszkań. Po-średnio ich zachowania rynkowe stworzyły możliwości inwestycyjne właścicielom firm działających w innych branżach, co znalazło odbicie we wzroście całego rynku giełdowego.

Menedżerom banków ekspansja kredytowa związana z rynkiem nieru-chomości stworzyła ponadprzeciętne możliwości przekształcenia własności siły roboczej w prywatną własność kapitału. Zwiększanie sprzedaży kredy-tów hipotecznych przekładało się na wzrost ich wynagrodzeń. Wrażliwi