• Nie Znaleziono Wyników

Polska i polskość w literaturze amerykańskiej autorstwa pisarzy o polskich korzeniach

[…] wydaje mi się, że obaj moi dziadkowie padli ofiarą doświadczenia emigracyjnego. Po latach, kiedy myślę o ich losach, odczuwam to, że pozbawieni korzeni nie potrafili się w Ameryce zasymilować. Jedno pozostaje do dziś niezmienne, a mianowicie uczucie z dzieciństwa, że historia mojej rodziny jest owiana jakąś niezbadaną tajemnicą.

Stuart Dybek

Obraz Polski i atrybuty przynależności narodowej odnajdujemy w twórczo‑

ści Polaków na emigracji nieomalże od początków istnienia amerykańskiej ziemi obiecanej, owego nowego Jeruzalem, którego utopijna wizja, w marzeniach Eu‑

ropejczyków, powstała na długo przed „odkryciem” Ameryki przez Kolumba.

Opisy Ameryki, wspominanej w setkach relacji z podróży przez pierwszych pol‑

skich śmiałków, stanowiły rodzaj literatury propagandowej podsycającej zainte‑

resowanie tym kontynentem, a w wielu przypadkach ukazywały konieczność opuszczenia umiłowanej ojczyzny. Warto pamiętać, że w okresie największej, drugiej fali imigracji do Stanów Zjednoczonych w latach 1870—1914 Polska jako państwo nie istniała (od roku 1795 do roku 1918), tak więc przybywający do Ameryki Polacy z podzielonego na zabory kraju odnotowywani są na listach pokładowych statków handlowych (ang. ship manifests1), a później w bramie do amerykańskiego raju, Ellis Island, jako Niemcy, Rosjanie, Austriacy2. Ponadto

1 Listy pokładowe statków transportujących ludność do Ameryki stanowią podstawowe źródło informacji o procesie przemieszczania się ludności. Oprócz nazwisk, często przekręconych, znajdują się tam także cenne informacje o wieku, przynależności społecznej (zawody) i narodowościowej, a nawet o stanie majątkowym podróżujących osób. Należy zwrócić uwagę, iż większość statków przewożących emigrantów to statki handlowe, a nie pasażerskie; na pokładach statków handlowych nie było odpowiednich warunków do przewozu ludzi.

2 Innego rodzaju zjawiskiem były częste powroty Polaków do ojczyzny po odzyskaniu przez Polskę niepodległości na mocy pokoju wersalskiego w 1919 roku. W ten sposób powrócili do Pol‑

54 Jerzy Kossek

wielu z tych, którzy przybywając do Ameryki, deklarowali polską narodowość, należało do etnicznych społeczności żydowskich i ukraińskich.

O przynależności narodowej Polaków od momentu ich przybycia na ziemię amerykańską świadczyć będą często już tylko niemiłosiernie przekręcone pol‑

skie nazwiska, a i te ulegną amerykanizacji lub, często ze względów praktycz‑

nych, zostaną zamienione na podobnie brzmiące wyrazy angielskie. Ciekawym przykładem takiej zmiany czy amerykanizacji nazwiska jest przypadek nazwi‑

ska Czyż, które widać musiało sprawiać wiele kłopotów przybyłemu z Polski z wioski Motolu koło Pińska do Chicago w 1928 roku Lazerowi Samuelowi Czyżowi, przyszłemu twórcy jednej z pierwszych w Chicago race records, wy‑

twórni nagrywającej czarnoskórych wykonawców. Nazwisko to przekształci‑

ło się w angielski niby ‑homofon chess, który z Czyżem ma mało wspólnego, również w warstwie semantycznej, jako że oznacza po prostu szachy; zdaniem Amerykanów jednak chess brzmiało podobnie do Czyż3. Inne nazwiska utraciły końcówki i przywileje odmiany lub uległy procesom redukcji nadmiernej dla Amerykanów liczby samogłosek i licznym transformacjom adaptacyjnym do kryteriów Nowego Świata.

Pierwsze pokolenie imigrantów, zakorzenione w polskim języku i zwy‑

czajach, tak jak początkujący uczący się nowego języka obcego, rozpoczęło zdobywanie nowego lądu od nieustannego porównywania tego ostatniego do

„starego kraju”. Porównania takie często wypadały dla Ameryki niekorzyst‑

nie. Powszechnie znany jest przypadek Ślązaków z Górnego Śląska, którzy, zachęceni przez księdza franciszkanina, przybyli do Teksasu około roku 1866 i założyli tam osadę o nazwie Panna Maria. Po przyjeździe szybko zorientowali się, że „amerykańskie” warunki dalekie są od przedstawionych przez księdza w listach; w przypływie gniewu i złości poszukiwali owego księdza, aby wy‑

równać z nim rachunki:

ski krewni autora niniejszego artykułu, Alojzy Gorszczyk i Helena Małko, którzy pierwotnie wy‑

emigrowali do Ameryki w 1909 roku. Jednakże na skutek różnych zbiegów losowych ponownie opuszczają Polskę już w roku 1922, wraz z pięciorgiem małych dzieci, na pokładzie statku SS Nieuw Amsterdam. Po dziesięciodniowej podróży rodzina ta przybywa do Ameryki, do portu New York (Ellis Island) i osiedla się w mieście Elizabeth w New Jersey. Więcej o tym: J. Kossek: Kroniki rodzin amerykańskich jako (nowe) zjawisko kulturowe i literackie. W: Wielkie tematy literatury amerykańskiej. T. 4:

Rodzina. Red. T. Pyzik. Katowice, 2007, s. 213—227.

3 Więcej o braciach Czyż, pionierach i założycielach wytwórni nagrywających muzykę czar‑

noskórych bluesmanów w Chicago, zob. między innymi: N. Cohodas: Spinning Blues into Gold.

Chess Records: the Label that Launched the Blues. London 2000. Wytwórnia Chess odegrała istotną rolę w fazie przekształcania wiejskiego bluesa z delty Missisipi w miejski, chicagowski styl bluesowy, nagrywając i lansując takich twórców, jak: Muddy Waters, Chuck Berry, Bo Diddley, Howlin’ Wolf, Etta James i Buddy Guy, oraz wyznaczając wysokie standardy dla bluesa, rythm‑ and ‑bluesa i rock and rolla.

55

Polska i polskość w literaturze amerykańskiej…

Początki kolonizacji polskiej w Teksas były, jak widzimy, istotnie opłaka‑

nia godne. Głównym powodem, że opuścili kraj i wyemigrowali do Ameryki, był […] franciszkanin, ksiądz Leopold Moczygęba. Wysłała go jego władza klasztorna na misję niemiecką do Teksas, i tam on powziął myśl o kolonizacji tej dzikiej krainy przez Polaków, i oto 200 rodzin polskich z Górnego Śląska opuściło na jego wezwanie swoje rodzinne zagrody i pospieszyło za Atlantyk do ziemi, jak ich zapewniono, mlekiem i miodem płynącej.

Jakież było ich rozczarowanie, gdy na miejscu, po ciężkiej i niebezpiecz‑

nej podróży, przekonali się, że ich zawiedziono. Wracać już było niemożeb‑

nym — nikt ani funduszów, ani też nie miał odwagi puszczać się znowu na łaskę morskich bałwanów. Musieli pozostać na miejscu i poddać się wszelkiej nacierającej na nich biedzie. Osiedleni, bez domów, pod dębami lub w jamach pod badylami, w towarzystwie rozmaitych płazów, wystawieni na pastwę burz teksańskich, bez znajomości języka, musieli wiele i długo przecierpieć, zanim zdobyli sobie jakąś znośną egzystencję4.

Pisarstwo, lub może trafniej: piśmiennictwo, jeśli nawet istniało, to ograni‑

czało się przeważnie do pisania listów, pamiętników, w których odmalowywano wrażenia ze zderzenia z Ameryką, krajem z pewnością innym od ojczyzny, któ‑

rego Polacy często nie rozumieli. Dodatkowo należy zwrócić uwagę na fakt, iż główną warstwę społeczną pierwszych fal imigracji stanowili chłopi z różnych regionów Polski. Wspomina o tym po latach Czesław Miłosz, który nie chce identyfikować się z tzw. Polonią amerykańską, widząc w niej głównie przedsta‑

wicieli najmniej wykształconych warstw polskiego społeczeństwa5. Polscy chłopi byli masowo rekrutowani do pracy w przemyśle ciężkim: kopalniach, hutach, odlewniach, rzeźniach, rafineriach Pensylwanii oraz miast skupionych wokół wielkich jezior: w Chicago, Pittsburgu, Detroit, Milwaukee czy Cleveland; two‑

rzyli amerykańską klasę robotniczą.

Drugie pokolenie imigrantów z Polski to już Polacy urodzeni w Ameryce, którzy kraj przodków znają jedynie z opowiadań oraz podtrzymywanych zwy‑

czajów świeckich i religijnych, to pokolenie osób, które mówią już po angielsku, a język polski znają, ale mało go używają, lub też kompletnie nie znają języka polskiego. Pokolenie to często jest przedstawiane jako mające już podwójną tożsamość kulturową — polską i amerykańską — w przeciwieństwie do pierw‑

szego pokolenia, które określa się mianem uprooted, czyli „wykorzenionych”, tych, którzy kontakt z Polską już utracili, ale nie zdążyli czy nie chcieli przy‑

4 Cyt. za: B. Grzeloński: Ameryka w pamiętnikach Polaków. Warszawa 1975, s. 157. Więcej o tym w: Dalecy a bliscy. Red. P. Jaskóła. Opole 2004, oraz A. Musialik ‑Chmiel: Amerykańscy Ślązacy.

Katowice 2010.

5 Więcej o tym w: J. Kossek: Continuity in Change — The portrait of Polish immigrants in Polish‑

‑American post war literature — Part I: Nelson Algren, a story of a double offence. In: Continuity and change in English language and culture. Eds. K. Papaja, A. Rojczyk. Katowice 2012, s. 49—61.

56 Jerzy Kossek

jąć nowej amerykańskiej tożsamości. Twórczość literacka tego pokolenia, której tworzywem był język ojczysty, skazana jest w Ameryce na niepowodzenie ze względu na ograniczone przeznaczenie tej literatury adresowanej — z powodu języka i poruszanej tematyki — jedynie do wąskiego kręgu odbiorców.

Do pierwszych polskich twórców w Stanach Zjednoczonych należy zaliczyć między innymi: Helenę Stas, piszącą o amerykańskiej Polonii, umiejscawiającą akcję swoich powieści w biblijnym otoczeniu (Kobieta wobec Chrystusa, Maryja i Marta czy Na ludzkim targu), bohaterami powieści Stas są często katoliccy księża i ich moralne dylematy; Melanię Nestorowicz, dziennikarkę i pisarkę, autorkę między innymi Sprzedawczyni z Broadwayu (The Salesgirl from Broadway);

Izę Pobog6, poetkę i nowelistkę, autorkę między innymi tomiku wierszy Poezyje:

z tułaczej tęsknicy wysnute (1923) i powieści Cudowny kamień. W twórczości tych pierwszych pisarzy ujawnia się przywiązanie do Polski i jej tradycji7, a centralne miejsce zajmuje rodzina widziana jako bastion polskości, wartość, której utrata może równać się z utratą korzeni. W tym okresie (od roku 1919) skrystalizował się pogląd, iż całkowita asymilacja, czyli amerykanizacja (przyjęcie amerykań‑

skich standardów), oznacza coś na kształt wynarodowienia, nieomalże zdra‑

dy Polski. Wielu Polaków przybywało do Ameryki jedynie po to, aby dorobić się, a następnie powrócić do domu z majątkiem do zainwestowania; nie byli zainteresowani asymilacją. W twórczości pisarzy tego pokolenia imigrantów dominują tematy i polemiki lokalne, niewykraczające poza zasięg tzw. Polski zmniejszonej (ang. a miniature Poland), tematyka stosunku pracy między pracow‑

nikiem imigrantem a kapitalistą, zagadnień imigracyjnych, relacji w polskich enklawach, w tym narastającego konfliktu pomiędzy klerykami a przedstawi‑

6 Również wielu pisarzy opuszcza Amerykę, należy do nich między innymi Iza Pobog, która wyemigrowała ze Stanów Zjednoczonych, by w końcu jednak do nich powrócić. Po angielsku na określenie tego zjawiska używa się metafory „double crossing”, czyli o podwójnym przekrocze‑

niu oceanu. Interesujące studium wczesnych pisarzy polsko ‑amerykańskich odnajdujemy w pracy K. Majewski: Traitors and true Poles: narrating a Polish ‑American identity, 1880—1939. Athens 2003.

7 Innym ciekawym aspektem historii Polaków w Ameryce jest temat dziennikarzy oraz wy‑

dawców gazet i książek, osób polskiego pochodzenia, dzięki którym głos polskiej enklawy w Ame‑

ryce mógł być słyszalny. Antoni A. Paryski to przykład uosobienia amerykańskiego mitu „od pucybuta do milionera”. Antoni, syn chłopa, przybywa do Ameryki w roku 1833 z dziesięcioma dolarami w kieszeni i rozpoczyna pracę w drukarniach chicagowskich. Wkrótce awansuje, a jego zdolności i pasja powodują, że obejmuje stanowisko redaktora w licznych periodykach. Następny etap kariery Paryskiego to własna gazeta „Ameryka ‑Echo”. Paryski staje się potentatem prasowym, nazywa się go „polskim Hearstem”; porównywany jest do amerykańskiego magnata prasowego.

U Paryskiego debiutuje właśnie Melania Nestorowicz i inni przedstawiciele tego pokolenia pi‑

sarzy. W „Ameryka ‑Echo” drukuje także swoje powieści w odcinkach (modna wtedy praktyka naśladowana za Dickensem) wielu polsko ‑amerykańskich pisarzy. Więcej o tym między innymi:

W. Rosiński: Antoni A. Paryski: Życie, praca, czyny, 1865—1935. Toledo, Ohio 1945 oraz A. Jaroszyńska‑

‑Kirchmann: Antoni A. Paryski. „Monitor” z dnia 11.10.2006 r. Pozyskano z: http://www.infolinia.

com/monitorarticle/2006_12_02_Antoni_A_Paryski.qb (23.01.2014).

57

Polska i polskość w literaturze amerykańskiej…

cielami świeckich organizacji polonijnych. W czasie, gdy w Europie nie istniała polska państwowość, istotne staje się planowanie rekonstrukcji państwa polskie‑

go i realizacja idei powrotu do Ojczyzny. Dla wielu była to więc przejściowa przymusowa imigracja; często byli oni określani mianem „wakacjuszy” (ang.

vacationals) przebywających w Ameryce jedynie czasowo.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zmienia się literatura tworzona przez Polaków w Stanach Zjednoczonych. Wielu pisarzy wraca do kraju, lecz gdy „nowa” Polska nie spełnia ich nadziei i oczekiwań, z powrotem przyjeż‑

dżają do Ameryki z okrzykiem „But this is supposed to be Poland!” („Ale to miała być przecież Polska!”) i przystępują do budowy Polski alternatywnej, nie tymczasowej, ale prawdziwej Ojczyzny na emigracji, Ojczyzny mającej stano‑

wić przeciwwagę dla nowego polskiego rządu. Celem literatury staje się więc stworzenie nowej, oderwanej od Europy tożsamości kulturowej, bliższej ideałom Polski przedrozbiorowej. Dla wielu oznacza to powrót do ideałów polskich i amerykańskich bohaterów narodowych, takich jak Kościuszko i Pułaski.

Polska inteligencja obawia się, że nieznajomość klasyków narodowych, takich jak Mickiewicz, Słowacki czy Krasiński, szkodzi „polskości”. Inni uważają, że

„polskość” mają w sobie; pomimo iż ich język — zarówno polski, jak i ame‑

rykański — jest broken (‘słaby, połamany’), to jednak mają polskie serca i du‑

sze oraz potrafią swoją „polskość” manifestować przy każdej możliwej okazji (polskie parady). Tak myślą głównie przedstawiciele niższych warstw Polonii, dzieci chłopów — nowe pokolenie urodzone już w Ameryce. Jedynym traf‑

nym rozwiązaniem stają się nie uparte próby przywrócenia na siłę literatury polskiej (której notabene nowi Polacy nie rozumieją) i budowania szacunku do niej, lecz stworzenie nowej tradycji literackiej opartej na dawnych ideałach, opisującej jednak przeżycia obecnych pokoleń. Przed powieścią stawiane są zu‑

pełnie nowe zadania: podtrzymywanie jednych i krytykowanie innych wzorców kulturowych w celu ukształtowania właściwego kodeksu moralnego nowego pokolenia. Do „nowych” twórców o podwójnej tożsamości kulturowej można niewątpliwie zaliczyć Viktorię Jandę, której kariera pisarska przypada na lata dwudzieste i trzydzieste XX wieku. Wanda Kubiak, Monici Krawczyk czy póź‑

niejsi pisarze, tacy jak Matt Babiński, Geraldine Glodek czy Helen Bristol, to już zupełnie inne, nowe pokolenie twórców, ogarnięte uczuciem refleksji nad tematem „polskości”, pragnące sobie i innym odpowiedzieć na nurtujące ich pytania dotyczące procesów asymilacji, akulturacji, utraty jednej i zyskania no‑

wej tożsamości, poszukiwania „polskich korzeni”, zaniku polskości.

Należy tu podkreślić, że na rozwój piśmiennictwa i myśli okresu emigracji międzywojennej mają wpływ przynajmniej dwa istotne ogólnoamerykańskie zjawiska. Po pierwsze, przedstawiciele tego pokolenia imigrantów z Polski to już przeważnie wykształceni przedstawiciele elity, nierzadko absolwenci pre‑

stiżowych amerykańskich uczelni, po drugie, w świadomości amerykańskiego

58 Jerzy Kossek

społeczeństwa następuje przewartościowanie koncepcji ideologii asymilacjoni‑

zmu tzw. melting pot8, czyli stopienia wszystkich imigrantów w jednym kotle i otrzymania jednej nowej wzorcowej rasy amerykańskiej. Do głosu dochodzi idea salad bowl — mozaikowego multikulturalizmu, czyli Ameryki widzianej jako półmisek różnorodnych sałatek, które znajdują się obok siebie na jednym talerzu, ale nie ulegają pomieszaniu. Idee te, zaczerpnięte z metafor kulinarnych, realizują się w koncepcjach podwójnej tożsamości (ang. double consciousness), które w rezultacie przynoszą naznaczenie innych, nieanglosaskich9 imigrantów dwuczłonowym określeniem, takim jak Italian ‑Americans, Afro ‑Americans czy Polish ‑Americans. Takie określenia świadczyły o identyfikacji etnicznej poszcze‑

gólnych przybyszów, którzy zwykle osiedlali się w miejscach stanowiących sku‑

piska ludzi tej samej narodowości (rodzaj getta). Takie getta istnieją do dziś, funkcjonują pod nazwą dzielnic i dowodzą, jak w Ameryce można poprawnie funkcjonować bez znajomości języka angielskiego. Oprócz posługiwania się tym samym językiem dodatkowo w obrębie gett kultywowane są charakterystyczne dla danej grupy etnicznej obrzędy, obyczaje, praktykuje się tę samą religię, ma ten sam styl życia; wszystko to wzmacnia więzi w obrębie grupy, ale utrudnia procesy asymilacji z nowym krajem.

Trzecie i czwarte, współczesne pokolenie Polish ‑Americans, reprezentowane między innymi przez Johna Minczewskiego, Gary’ego Glindera, Johna Guzow‑

skiego, Susan Strempek ‑Shea, Dennis Dee, Leslie Pietrzyk czy Lindę Nemec Foster, rozważania twórców poprzedniego okresu ma już za sobą. Polacy tego pokolenia coraz rzadziej analizują w swojej twórczości polskość, coraz częściej stają się pisarzami amerykańskimi o interesujących, lecz nie dominujących, ko‑

rzeniach etnicznych. Asymilacja z zachowaniem charakteru etnicznego w rezul‑

tacie może prowadzić i często prowadzi do sukcesu na amerykańskim rynku wydawniczym, na którym nie poświęca się zbyt wiele czasu słowiańskim sen‑

tymentom, w nadmiernej ilości niestrawnym dla amerykańskiego czytelnika (bo nie chodzi tu przecież o ograniczone liczebnie grono Polonii amerykańskiej).

Do nielicznego ścisłego grona pisarzy, którym udało się „przemycić” polską nutę do literatury amerykańskiej, a jednocześnie odnieść sukces wydawniczy

8 Nazwa pochodzi od popularnej w 1909 roku sztuki (pod tym samym tytułem) autorstwa Izraela Zangwilla. Więcej o metaforze „melting pot” między innymi w: A. Szahaj: Et pluribus unum?

Dylematy wielokulturowości i politycznej poprawności. Kraków 2004.

9 Przedstawicieli największej, dominującej etnicznej grupy kulturowej w Ameryce nazywa się angielskim skrótem WASP, czyli biali anglosascy protestanci. Ta grupa od początku powstania ame‑

rykańskiej państwowości wyznaczała istotne standardy ‑wzorce, do których inne grupy przybyszów musiały się dopasowywać. To, w jakim stopniu przybysz spełniał te wymogi, świadczyło o stopniu jego „amerykanizacji” i szło w parze z pozycją, jaką ów imigrant zajmował na drabinie społecznej, wpływało na miejsce osiedlenia, dostępność pracy, szacunek przedstawicieli innych grup. Istotnym czynnikiem dominacji WASP ‑ów była ich znajomość języka angielskiego, którego inni imigranci musieli się dopiero uczyć.

59

Polska i polskość w literaturze amerykańskiej…

i zjednać sobie przychylność amerykańskich krytyków literackich niepolskiego pochodzenia, jest Stuart Dybek urodzony w 1942 w Chicago, który tak mówi o sobie:

Urodziłem się w Chicago w 1942 roku i wychowałem w tym mieście. Moi rodzice oboje mówili po polsku, ja niestety nie. Mój ojciec Stanley Dybek był emigrantem z miasteczka z okolic Krakowa o nazwie Jeleśnia. Moja matka Adeline Sala urodziła się w Chicago. Oboje jej rodzice wyemigrowali z Polski.

Rodzina mieszkała w South Side w Chicago, w przemysłowej części miasta10. Dybek należy więc do drugiego pokolenia polskich Amerykanów, słabo zna język polski w stopniu biernym, nie mówi po polsku, postrzegany jest przez Amerykanów jako pisarz etniczny o polskich korzeniach, który w swoich opowiadaniach łączy elementy świata realnego i realizmu magicznego, opisując wielonarodową dzielnicę Chicago zwaną Pilsen, znajdującą się w południowej części miasta. Nazwa dzielnicy wywodzi się od czeskiego piwa Pilsen; to Cze‑

si, wraz z Polakami, Niemcami, Latynosami, Rosjanami, tworzyli społeczność dzielnicy, w której urodził się i wychowywał Dybek. W jednym z wywiadów pisarz przedstawia następującą wizję swojej chicagowskiej dzielnicy:

Wychowałem się na 18. Ulicy, blisko Blue Island Avenue, a następnie prze‑

prowadziliśmy się na 25. i Wastenaw, do przylegającej dzielnicy zwanej Little Village, która dziś jest częścią tej samej meksykańskiej enklawy. Sąsiedztwo, o którym obecnie mówimy inner city (wewnętrzne miasto), to dziś niebezpiecz‑

ne ulice. Nazywają je Pilsen, z powodu migracji Czechów do Chicago. Kiedy dorastałem, dzielnica ta była zdominowana przez różne grupy etniczne ludno‑

ści ze wschodniej Europy i stawała się powoli latynoska, głównie meksykań‑

ska. Dziś Pilsen jest latynoskim barrio [z hiszpańskiego ‘przedmieście’ — J.K], największym na wschód od Los Angeles11.

W tym miejscu warto zwrócić uwagę na pewną nieścisłość, której ofiarą pa‑

dają rzesze badaczy Europejczyków przy ocenie literatury amerykańskiej, a na‑

wet, szerzej, w przypadku analizy wszystkich zjawisk dotyczących Ameryki.

Najistotniejszym chyba kluczem do zrozumienia tego kraju i wszystkich zjawisk z nim związanych jest właściwa ocena jego wielkości. Stany Zjednoczone nie są po prostu duże, są ogromne (ang. huge, vast). Bez tej wiedzy próżno poruszać się po jakiejkolwiek mapie tego kraju wirtualnie czy w rzeczywistości. Podczas jednej z rozmów z pisarzem, jakie przeprowadziłem w czeskiej Pradze, gdzie Dybek rokrocznie uczestniczy w warsztatach pisarskich, autor zwrócił mi uwa‑

10 Fragment wywiadu autora artykułu ze Stuartem Dybkiem opublikowany w pierwszej w ję‑

zyku polskim, ale i pierwszej na świecie, monografii o Dybku. Zob. J. Kossek: Stuart Dybek — bard z Chicago. Bielsko ‑Biała 2012, s. 75.

11 Ibidem, s. 76.

60 Jerzy Kossek

gę na fakt, iż ze względu na wielkość miasta Chicago (trzecie co do wielkości miasto Stanów Zjednoczonych) trudno w rozumieniu amerykańskim mówić, iż Saul Bellow był pisarzem z Chicago, należy mówić, z jakiej konkretnie dzielnicy miasta (ang. neighborhood) pochodził. To samo dotyczy innych znanych pisarzy z tego miasta, takich jak Brooks, Hemingway, Farrel, Algren, Terkel, pisarzy tworzących wielką tradycję miejską Chicago, jednak z wyraźnym określeniem ich dzielnicowej — „neighborhoodowej”12 — przynależności.

Stuart Dybek wirtualnie, a kiedyś realnie przynależy do części Chicago noszącej nazwę South Side (‘południowa strona’), a w niej do dzielnicy Pilsen.

O tym, że już dziś nie identyfikuje się z tą dzielnicą, miałem okazję przekonać się, odwiedzając w Chicago pisarza w jego dzielnicy, która po licznych meta‑

morfozach i upływie czasu dzielących nas od rzeczywistości opisywanej przez Dybka w jego opowiadaniach stała się domeną, nie zawsze żyjących w zgodzie

morfozach i upływie czasu dzielących nas od rzeczywistości opisywanej przez Dybka w jego opowiadaniach stała się domeną, nie zawsze żyjących w zgodzie