D zień 6. czerw ca na zaw sze pozostan ie nam P olakom pam iętnym . Już od ran a n ie z w y k ły p a n o w ał ruch k o ło W aty k a n u .
P o m szy św. w ysłu ch an ej u św. P io tra i zw ied zeniu w y s ta w y m ów iono i m yślano ju ż ty lk o o aud yen cyi.
O k o ło god zin y i i. ujrzano znow u sze re g i n aszych pielgrzym ów , zdążających do W a t y kanu. U w schodów , p row ad zących do p om ie szkania O jca Św . stali d e le g aci ko m itetó w p ie lg rzy m k i, czuw ając, b y osoby n iep o w o łan e nie w cisn ę ły się na aud yen cyą. Trudno o p isa ć , z jak ie m uczuciem zbliżali się nasi p ielg rzy m i do sal w a tyk a ń sk ich . S zc ze g ó ln ie na tw arzach w ieśn iakó w m alow ała się rad o ść, k tó rą w y w o ły w a ła m yśl o gląd an ia za ch w ilę O jca św. P o m ięd zy tym i ostatnim i sp o strze g liśm y w ło ścian in a, k tó ry zap ad łszy na zdrow iu w Ło- recie, mimo p róśb żadną m iarą, ja k ju ż w sp o m inaliśm y, nie c h cia ł tam p o zo stać c z a so w o , b ła g a ją c , b y g o , ja k m ó w ił, c h o ć b y „n ieży w ego zaw ieziono do O jca św .“ P o c zc iw y ten starzec (W ojciech R a c h e l z D om inikow ie), o d zy sk a w szy zdrow ie w jed n y m ze szp ita li rz y m s k ich , lubo drżącym krokiem , z w yrazem n iew yp o w ied zian ego szczęścia p o d ą ż y ł za i n nym i do sali aud yen cyon aln ej.
A b y un ikn ąć zb ytn iego g o rą ca , d ziałają c e g o szkod liw ie na zdrow ie O jca św., zatrzym a no p ie lg rzy m ó w w obszernej, p r z y le g łe j sali.
W i d o k s a l i k o n s y s t o r s k i e j w czasie posłuchania pielgrzymów polskich.
T ym czasem w tej ostatniej (w m iejscu oznaczonem na podanym tu rysun ku g w ia zd kam i *, w zd łu ż ła w J. H., które z ła w k ami H. G. d zie liły salę n a części) u sta w iał JEm. ks. k a rd y n a ł L ed ó ch o w sk i n io sących d a ry i m a ją cy c h b y ć przed staw ionym i O jcu św ięt. (W m iejscu oznaczonem Q sta n ę ły p an ie a w m iejscu D szlachta w kon tuszach 1). K o ło g o d z in y 12. wpuszczono drzw iam i L . resztę p ielg rzy m ó w do sali a u d ye n cy o n a ln e j, gd zie zajęli m iejsca oznaczone N. N. S a la ta mimo że n ależy do w iększych , została w całem te g o sło w a znaczeniu zapełnioną.
W g łę b i sali w znosił się tron (A), na któ rym w k ró tce u k a zać się m iała n iep osp olita p o stać jed n eg o z n a jw ięk szy ch p ap ieży, P iu sa I X . Z bijącem sercem o czek iw aliśm y tej chw ili, niem ało od dni k ilk u zaniepokojeni stanem zd row ia O jca św. I słuszn e b y ły n a sze o b aw y. O jciec św. p rzyjm u jąc od 6 t y g o dni n iem al codziennie liczn e p ie lg rzy m k i i d e p u ta cy e , ta k b y w a ł n ie k ie d y zm ęczony, że niepodobna M u b y ło daw ać p o d łu g p rzy ję te g o zw yczaju posłuchań. M iało to m iejsce na k ilk a dni przed naszą au d yen cyą. W
dzielę 3 czerw ca p r z y b y ła na p osłu ch an ie p ierw sza p o ło w a 18.000 w ło sk ic h p ie lg rz y m ów. O jciec św . w n iesio n y ta k b y ł cie rp ią c y m , że zaled w ie następ ujące sło w a zd o łał w y p o w ie d z ie ć: „ A n i p rzem ow y, ani adresów , ani W a szy ch darów p rzy ją ć nie m o gę; b ło g o sła w ię W as ja k b ło g o s ła w ił J a k ó b syn ó w sw o ich przed śm iercią", poczem zaraz o p u ścił salę i p ielgrzym ów . W y p a d e k ten słusznie nas zan iepokoił, ale obaw a nasza o k a za ła się p ło n ną. B ó g w y słu c h a ł m odłów , któ rem iśm y G o b ła g a li, b y nas nie zasm ucił w dniu, k tó ry nam m ia ł p ozostać drogim na c a łe życie.
O jciec św . mimo n ie s ły c h a n y c h trudów , jak ie p o d ejm u je, o kazał się nad sp od ziew an ie nasze czerstw ym i zdrow ym , a n aw et w y d a ł mi się siln iejszym niż przed dw om a la ty , k ie d y m iałem szczęście o g lą d a ć G o z blizka. P o p rzed zo n y d łu gim szeregiem p ra ła tó w , b isk u p ó w i 17 k a rd y n a łó w (którzy zajęli m iej s c a oznaczone B . B.), n iesion y na k rze śle , u k a za ł się O jciec Św . w drzw iach (E), a g d y sp o jrzał na salę, i sp o strzeg ł ta k zn aczn y zastęp p ielgrzym ów , p r z y b y ły c h z dalekiej P o lsk i, śród trudów n iem ałych (o czem mu przed tem opow iadano), z a w o ła ł: „C a ri P o - !a c c h i“ . N a w id o k N am iestnika C h rystu so w ego
p ad liśm y na kolana. N ied ługo jed n ak dozw olił nam P ius I X . k lę c z e ć, g d y ż za sia d łszy na tronie p o le c ił nam p ow stać. JE. X . K a r d y n a ł P rym as, ubrany jak inni k a rd y n a ło w ie w c zar ną sutaną i m ając na sobie k rz y ż po b isk u pie w yg n a ń cu (ś.
p.
X . M arcelim G utkow skim *) sta n ą ł n aprzeciw tronu O jca św. (w m iejscu P) p om ięd zy przew od n ikam i p ielg rzym k i X . K o n sta n tym C rartoryskim i p. Ż ó łto w sk im , a o d d aw szy g łę b o k i p o kło n N am iestnikow i C h ry stu sa , o d czy ta ł łaciń sk i adres, k tó ry tu p o dajem y w polskim p rzek ład zie :Ti całego świata wierni chrześcianie spieszą do
stóp Waszej Świątobliwości, aby dać świetny dowód wielkiej swej ku Namiestnikowi Chrystusowemu mi łości i życzenia swe najgorętsze wyrazić. I myśmy chcieli wziąść udział w tej ogólnej radości, my, któ rych przodkowie woleli znosić cierpienie i najgorszy ucisk, aniżeli zasmucić przesławną św. Piotra S to licę, a którzy sami co do czci i posłuszeństwa dla Kościoła rzymskiego nikomu nie ustępujemy. Stąd też naród nasz usłyszawszy, że na uroczystość jubi leuszu biskupiego Waszej Świątobliwości zbiegną się
*) Krzyż ten pochodzący od ś. p. ks. Marcelego Gutkow skiego. Biskupa Podlaskiego, a później Arcybiskupa Mar- eyanopolitańskiego i p. inf. ( f 1863 we Lwowie) ofia rował JExc.ks. Arcybiskup Wierzchlejski JEm. Kardyna łowi Ledóehowskiemu, gdy tenże opuścił więzienie Ostrowskie.
wszyscy, co wierzą, spodziewają się i kochają, wy słał nas tutaj stojących u progów św. Apostołów, abyśmy byli tłómaczami i gorących naszych życzeń i wdzięczności wszystkich.
Winszujemy zatem Tobie, Ojcze Św., że Bóg najdobrotliwszy i wszechmocny doprowadził Cię do tak podeszłego w ieku, abyś Kościół św., którego rządy Ci powierzył w tak burzliwych czasach, wśród największych niebezpieczeństw zachował nieskażony.
Winszujemy Tobie, żeś tyle i tak wielkich tak dla religijnego jak i świeckiego społeczeństwa do konał czynów, i z każdym dniem większe dzieła albo wykonujesz lub dokonać zamierzasz, skąd kato licy wszyscy czerpią tyle ufności i męztwa, i wszyscy żywią wielką nadzieję, że odniesiesz jak najprędzej znakomity nad wrogami Kościoła tryumf.
Winszujemy, żeś dożył tego uroczystego dnia, w którym przed laty pięćdziesięciu Duch św. posta nowił Cię Biskupem, abyś przez prace i zasługi biskupiego zawodu znalezion był godnym rządów całego świata chrześcijańskiego.
Wdzięczność jak największą żywimy dla Ciebie, Najwyższy Pasterzu, żeś ogłosił Najświętszą Maryą Pannę Niepokalanie Poczętą i zwołałeś św. Solór watykański; że w czasie, kiedy niewątpliwe obja wiały się znaki zbliżającego się prześladowania, da wną o niomylności rzymskiego Biskupa v* nauczaniu naukę jako dogmat przez Boga objawiony do wie rzenia wiernym ogłosiłeś; żeś tyłekrotnic, jakoby przewidując przyszłe klęski, wielkim głosem świat cały upominał; żeś po całym świecie Kościół i umac niał i rozszerzał, że nareszcie tuląc do siebie wszyst
kich jedną i tą samą miłością, ukochał przedew szyt- kiem nędzarzy i sieroty, czego świadkami są K o ściół i Ojczyzna nasza. Nigdy to nie zatrze się w du szach naszych, ani najdłuższe lata nie pogrążą w zapomnieniu tego, coś dla pociechy nas wszyst kich, odkąd do najwyższej godności w Kościele po wołany zostałeś, uczynił, ileś nam dawał rad, upom nień i zachęt, abyśmy w nieszczęściach naszych nigdy z prawej drogi cnoty nie zboczyli. Tyś w zy wał nieraz katolików całego świata i mieszkańców wiecznego miasta, aby modły swoje za nami do Boga zanosili, celem zaś zachęcenia nas do postępo wania gorliwszego drogą cnoty, w szeregach błogo sławionych umieściłeś wielkiego męczennika Andrzeja Bobolę, innego zaś bohatyrskiego męczennika Joza fata Kuncewicza policzyłeś uroczyście pomiędzy świę tych. Nadto idąc śladem Twoich poprzedników, któ rzy otwierali seminarya święte dla okolic uciskiem nawiedzonych, otworzyłeś tu w mieście kollegium dla wykształcenia alumnów polskich, dodając do tego wszelką zachętę, aby się udolnili do rozszerzania chwały Bożej. Ty wreszcie, katolickiego imienia obrońco, mścicielu sprawiedliwości i religii i waleczny prawdziwej wolności szermierzu, nie przestałeś opieką swoją otaczać uciśnionych i prześladowanych Unitów, nawet przeciwko najpotężniejszym tego świata książętom.
Dla tych wszystkich znakomitych w obec Oj czyzny naszej zasług Twoich składamy Ci Ojcze Św. dzięki nasze i uwielbienia. Niepojętą jesteśmy przejęci radością, że możemy oświadczyć uczucia na sze dla Ciebie, lękamy się jednak, czy one potrafią
oddać należny hołd godności Twojej. Racz tedy przyjąć ze zwykłą sobie uprzejmością objawy naszej względem Ciebie czci, posłuszeństwa i miłości, nie w wyszukanych wypowiedziane słowach, i udzielić nam apostolskiego błogosławieństwa. Będzie ono dla nas pociechą i obroną, zachęci nas do gorliwej pracy około sprawy chrześcijańskiej i sprawi, że Bogu i Jego Zastępcy na ziemi wierni aż do ostat niego tchu życia zostaniemy i koroną sprawiedliwo ści uwieńczeni będziemy *).
P o p rzeczytan iu te g o ad resu p rzy stą p ił JE. ks. K a r d y n a ł do tronu, i u ca ło w a w szy rę k ę O jca św ., p rzed staw ia ł k o le jn o w y w o ły w a n e osoby. P ie r w s z y p o d a ł ks. K o n st. C za r to r y s k i nasz ad res z G alicyi. P o nim w r ę c z y ł p. Ż ó łto w sk i adres W ie lk o p o la n , a ks. N eu- b a u e r ad res i g ro sz w d ow i d y e c e z y i ch ełm iń skiej. D alej p rzystęp ow ali: R e d a k to r Przyja
ciela Ludu, p. T o m aszew ski, z osobn ym egzem
plarzem sw e g o pism a i św iętopietrzem . K s . p ra ła t Jurkow ski ze św ięto p ietrzem archid. lw o w sk ie j i cz y te ln ik ó w Wiadomości Kościel
nych, K s . E d w ard P o d o lsk i, re d a k to r P rze glądu Lwowskiego z k ie lich e m , k tó r y O jcie c
Ś w . w zią w szy do rąk , z a w o ła ł: ja k i p ię k n y
*) Jestto adres Wielkopolan; zmieniony jest tylko k o ń cowy ustęp.
k ie lic h ! „E cco M ad on n a dei P o la cch i" (oto N . P . P olaków ), jjrzekł p atrząc na obraz N . P . C zęsto ch o w sk iej, na czaszy k ie lic h a w y r y ty .... A k tó ry a rty sta r o b ił to w szy stk o ? — „ T o nasz rodak, P o la k , o d rzekł na to JEm . X . K a rd y - n ał-P rym as, „jeden z n ajp ierw szych , ż y ją c y c h dzisiaj n aszych poetów , p oeta na w sk ro ś ch rze ścijań ski — rzeźb ia rz“ . — „O św ia d cz mu, r z e k ł n a to O jcie c Ś w . do red a k to ra Przeglądu11, że mu daję moje b ło g o sła w ie ń stw o n a ż y c ie i na śm ierć11. P o X . P od olskim p rzystęp o w ali: k s . G ieb u row ski z kosztow n ym relikw iarzem w ie l k o p o lsk im , ks. kan. M a ry a ń sk i i p. Z a k r z e w ski z św iętop ietrzem , ks. L eo p o ld S ie m iń sk i z św ięto p ietrzem zabran ych p ro w in cyj, ks. S to jało w sk i ze św iętop ietrzem *), książę A d a m C zartoryski z obrazem N, P . C zęsto ch o w sk iej na zło tej blasze, i 1000 fra n k ó w św iętop ietrza od x. W ła d y s ła w o w e j C zartoryskiej, z dom u k się żn iczk i N em ours. P an H ytrek , R e d a k to r „Katolika“ z k o szem , w y ło żo n y m brzegiem bankn otam i i n ap ełn io n ym złotem , pp. O
fier-*) Piękną chorągiew pielgrzymów X. Stojałowskiego z obrazem N. Panny Częstochowskiej na czerwonej jedwab nej materyi, trzymał jeden z włościan w miejscu oznaczo-
sk i, K u lk a i R a ta jc z a k z tom am i p o d p isó w W ie lk o p o la n , ks. Stephan n, D r. Jarocki, G ło w a c k i , M o czyd ło w sk i z tom am i p o d p isó w G a lic y i i K ra k o w a , autor K o r o n y polskiej. E . H elen iusz z dziełem sw o jem , hr. P u sło w sk a i inne osob y z bogatem i daram i. W koń cu p rze d staw ia ł JE. ks. K a r d y n a ł rozm aite osoby, ja k : ks. S ta n is ła w a J a b ło n o w sk ie g o , hr. S t a n isła w a P o to c k ie g o , ks. F e rd y n a n d a R a d z i w iłła , pp. S ta n isła w a i K a zim . C hłapow skich, księżn ę F erd y n a n d o w ą R a d z iw iłło w ą , p. K a - zim irzow ą C h ła p o w sk ą z synem , p. B rom irską, hr. W ie lh o rs k ą , hr. E rn e styn ę S ta rze ń sk ą , p. K le m e n tyn ę z B o ch d an ó w W ito sła w s k ą i inne.
O p rócz w ym ien io n ych w yżej osób p rzed staw iano O jcu św. n ie k tó ry ch jeszcze p ie l g rzym ó w . D o liczb y ty c h n ależał ks. Justyn M ie le c h o w ic z , świeżo po 15-letnim p o b ycie n a S y b e r y i p r z y b y ły do G a licy i, sk ą d z p ie l grzym am i p o d ą ży ł do R zym u*). G d y mu p rzed staw iano U n itę ch e łm sk ie g o , Ł u k . S k ib iń s k ie g o , (który już dn ia pop rzed n iego cało g o - dzinne m iał p osłu ch an ie u O jca św.) i k tó ry
*) Ks. Mieleebowicza polecił Ojciec Św. opiece naszego
sędziwego Arcypasterza, który też ma mu dać przytułek w swojej arehydyecezyi.
teraz na k lęczkach zb liża ł się do tro n u , z a p y t a ł O jciec św .: C zy z C h ełm a? a otrzym a w sz y p o tw ierd zającą o d p ow ied ź, za k re ś lił nad je g o g ło w ą zn ak k rz y ż a św.
P a n S ta n isła w C hłapow ski w rę c z y ł O jcu Sw ięt. m edal złoty, b ity na cześć X . K a rd . L e - d óch ow skiego, O jciec Św . przyjm u jąc g o rz e k ł: „C ie s z y m nie bardzo, że ta k um iecie czcić do stojn ego K s ię c ia K o ś c io ła , k tó ry z a sz c z y t p rzy n o si kard yn alsk iej purpurze11.
P o p rzyjęciu darów naszych p o b ło g o s ła w ił O jcie c św. k rzy że i m edaliki, p rzy w ią z u ją c do ich u ży c ia odpust zu p ełn y , poczem m iał n astęp u ją cą p rze m o w ę :