• Nie Znaleziono Wyników

Wyjazd ze Lwowa: dnia 23 maja (Środa) o go­ dzinie 5tej rano, z dworca koleji Karola Ludwika

Przyjazd do Krakowa: tegoż dnia, o godzinie

2. m. 38 po południu.

Wyjazd z Krakowa: tegoż dnia po złąezeuiu

się z pielgrzymami krakowskimi o godzinio 3. m. 15

po południu.

Przyjazd do Wiednia: dnia 24. (Czwartek) o go­

dzinie 5. rano.

Wyjazd z Wiednia: dnia 25. (Piątek) o godzi­

nie 9tej rano, z dworca koleji południowej (Siidbahn).

Przyjazd do Tryestu: dnia 26. (Sobota) o go­

dzinie 8. rano.

Wyjazd z Tryestu: dnia 26. (Sobota) o godzi­

nie 8. m. 45 wieczór.

Przyjazd do Wenecyi: dnia 27. (Niedziela) o go­

dzinie 5. m. 35 rano.

Wyjazd z Wenecyi: dnia 28. (Poniedziałek)

o godzinie 6, m. 45 rano.

Przyjazd do Padwy: dnia 28. (Poniedziałek)

o godzinie 7. m. 53. rano.

Wyjazd z Padwy: dnia 28. (Poniedziałek) o go­

dzinie 2. po południu.

Przyjazd do Loretu: dnia 28. (Poniedziałek)

o godzinie 11. m. 45 wieczór.

Wyjazd z Loretu: dnia 29. (Wtorek) o godzi­

nie 9. m. 27 wieczór.

Przyjazd do Poligno: dnia 80. (Środa) o go­

dzinie 3. m. 10 rano.

Wyjazd z Poligno: dnia 30. (Środa) o godzi­

nie 3. m. 38 rano:

Przyjazd do Assyżn: dnia 30. (Środa) o godzi­

nie 4. m, 8 rano.

Wyjazd z Assyżn: dnia 30, (Środa) o godzinie

11. m. 47 rano.

Przyjazd do Rzymu: dnia 30. (Środa) o godzi­

nie 6tej m. 35 wieczór.

Pobyt w Rzymie: od 31. maja do 7 czerwca.

Wyjazd zRzymn: dnia 7. czerwca (Czwartek)

0 godzinie 8. m. 20 rano na Civita-Vecchia, Li-

vorno, Pizę, Plorencyą, Bolonią, Modenę, Weronę,

Wenecyą, Hradec, Wiedeń.

N adto o g ło s ił kom itet p ro gra m s zcze g ó ­ ło w y p o b ytu we L w o w ie , K r a k o w ie , W ie ­ dniu i m iastach, g d zie się m ieli zatrzym ać p ielgrzym i, niem niej p o d a ł s z c z e g ó ło w e o b ja ­ śn ien ia co do p o łączen ia się z p ielgT zym am i z W ie lk o p o lsk i i Szlązka, co do p a k u n k ó w 1 ubrania, p rzestró g d y e te ty czn ych , i zach o ­ w an ia się w ciągrn pod róży,: niem niej co do b iletó w , języ k a , p ien ięd zy i t. p . co w szy stk o p od an e b y ło do w iad om ości p ie lg rzy m ó w oso­

bną książeczką, p o d ty tu łe m : „P rzew o d n ik d la p ielgrzym ów do R zy m u ", do której p rzy łą c z o n y b y ł spis w szy stk ich u czestn ików p ie lg rzy m k i.

P r z y g o t o w a n i a .

U rządzenie po raz p ie rw s z y p ielgrzym ki, sk ład ają cej się z osób różn ego stanu i różnej p łc i, i to w kraju gdzie dotąd w y c ie c zk i w spólne i ta k dalekie, ja k zam ierzona przez kom itet, b y ł y nieznane, nie b y ło , p rzy zn a ć trzeba, zw ła szcza p rzy b rak u p o trzeb n ego d o św iad ­ czen ia, rzeczą łatw ą. C hodziło zaś g łó w n ie 0 u zysk a n ie zniżonych cen na kolejach , p o ­ m ieszczenie p ie lg rzy m ó w w drodze i w R zy m ie , 1 o u łatw ien ie, szczegó ln ie w ieśn iakom , samej p odróży. Co do u zyskan ia zniżonych cen na kolejach , zn iósł się kom itet lw o w ski ze znaną w W ied niu firmą p rzed sięb iorstw p o d ró ży

p.

G ustaw a S ch ro ek la , a g d y załatw ien ie ta k ważnej sp ra w y na drodze piśm iennej nie- d oprow ad zało do p ożąd an ego rezultatu, u d ał się w p o czątk ach m aja sekretarz kom itetu, ksiądz H o ły n s k i do WÓednia, g'dzie w sp ó l­ nie z pełn om ocnikiem kom itetu p o zn a ń sk ieg o X . professorem D ziedzińskim , ad hoc w y s ła ­ nym , załatw ion o sp ra w ę w ten sposób, że

dróż z K r a k o w a do R z y m u i napow rót. B i ­ le t y te, zastósow ane do planu jazd y, u łożon ego p rzez kom itet lw ow ski, złożon o dla p ie lg r z y ­ m ów G a licy jsk ich w K r a k o w ie , a dla p ie l­ g rzy m ó w z W ie lk o p o lsk i w B ogu m in ie. C ena za ś d la ja d ą c y c h II. klassą w y n o siła 101 złr. 65 ct. a dla k o rz y sta ją cy c h w A u s tr y i z III. a w e W ło s z e c h z II. k la s y 84 złr. 59 ct. a. w. W celu u zyskan ia zn iżon ych cen na k o lejach g a lic y jsk ic h , zn iósł się k o m itet lw o w sk i w p ro st z jen eraln em i D y re k cy a m i ko leji K a r o la L u d ­ w ik a i C zern iow ieckiej. S ta ran ia kom itetu , dzięki p o śred n ictw u J E x c. K a zim irza hr. K r a ­ sick ie g o , o d n io sły pożąd an y sku tek. D y r e k c y e jed n ej i drugiej k o leji z n iży ły dla p ie lg r z y ­ m ów naszych jad ący ch II. lub III. k la ssą cen ę b iletó w na połow ę, u pow ażn iając w sz y s tk ie s ta c y e do w yd aw an ia tych że b iletó w za o k a ­ zaniem k a rt le g ity m a c y jn y c h kom itetu, p rzy - czem na koleji K a ro la L u d w ik a dołączon e b y ć m u siały d ru gie karty, p o d łu g n a d e słan ych form ularzy sporządzone. P ie lg rzy m i górno- s z lą z c y u zyskali staraniem p. H y trk a rów n ież zniżone, jed n a k odmienne nieco od n a szych b ilety. U czestn icy z P ru s zach odn ich s k o r z y ­ stali z b iletów przezn aczonych dla W ie lk o ­ polan.

Co do pom ieszczen ia p ie lg rzy m ó w w dro ■ dzę, zamówiono dla nich za p o śred n ictw em p. S c h ro e k la w W ied n iu i w W e n e c y i hotele. W L o re cie p o starał się o nie ks. L e o n N oras, sp o w ie d n ik ap osto lski dla P o la k ó w , zaś w R z y ­ mie p rzy g o to w a n o dla n aszych p ielg rzym ó w p om ieszkan ia staraniem O O . Z m a rtw ych w sta ń ' ców , a dla W ie lk o p o la n z p o le ce n ia JEm. X . K a r d y n a ła L ed ó ch o w sk ie g o . P o sta ra ł się też ko m itet lw o w ski, b y g ro m a d z ą cy się w e L w o ­ w ie i K r a k o w ie p ielg rzym i ^znaleźli ch w ilo w y p rzy tu łe k . W jednem i drugiem m ieście z c a łą g o to w o śc ią o tw o rzyli sw e k la sz to ry dla m ęż­ cz y z n OO. D om inikan ie, a dla n iew iast S S . F e lic y a n k i.

O p ró cz p o w yższych p rzy g o to w ań c z e k a ły k o m itety jeszcze in n e.gP rzed ew szystk iem n ale­ ża ło zaznajom ić się bliżej z uczestnikam i, a to tem bardziej, że nie b y ło pew nem , c z y li w s z y ­ s c y ze z g ła s z a ją c y c h się od p ó ł ro ku trw ają w zam iarze o d b ycia w sp óln ej p ielg rzym k i. W tym celu za żą d ał ko m itet p o zn ań ski od W ielk o p o lan , a

p.

H y tr e k od G ó rn o szlązak ó w , sk ład an ia potrzebnej na zakupn o b ile tó w k w o ty, lw o w sk i zaś kom itet, k tó ry dla w ażn ych p r z y ­ c z y n nie c h c ia ł przyjm ow ać p ien ięd zy od p ie l­ g rzy m ó w , ro z e sła ł do w szystkich zap isan ych

u czestn ików drukow ane lis ty z zapytaniem , c z y stan ow czo p rzy łą c za ją się do p ielg rzy m k i ? w razie pom yśln ym , ja k ą chcą jech ać k la ssą że­ laznej kolej i, i na jak iej p rzy łą c z a ją się sta cy i? Z o d eb ran ych 'od p ow ied zi p o kazało się, że z licz­ b y 254 za p isa n ych z końcem k w ietn ia w G a - lic y i, od stąp iło o k o ło 40 osób. Z d ecyd o w a n ym do ja z d y rozesłano następnie k a rty le g ity m a ­ c y jn e kom itetu, tudzież (p rzyłą cza jącym się na sta cy a ch ko leji K a ro la L ud w ika) drugie w y ­ żej wspom niane ka rty , niem niej p ro gram p o ­ d ró ży z objaśnieniam i. Że podobne zajęcia, zw ła szcza g d y do ostatniej ch w ili c ią g le z g ła ­ szali się now i u czestn icy, w iele za jm o w a ły czasu i w braku p o p rzed n iego dośw iad czen ia, nie ła tw ą b y ł y rzeczą dla osób o b arczo n ych obow iązkam i sw ego p ow ołan ia, nie trudno pojąć.

Co się t y c z y opieki nad p ielgrzym am i (mia­ n o w icie w łościanam i) w drodze, sp ad ł te n o b o ­ w ią z e k w P ozn an iu na X . kan. M aryań skieg o , w S zlą zk u g ó rn ym na p. A d o lfa H y trk a , a w e L w o w ie na X . O. H o ły ń sk ie g o . Że jed n ak niepodobną b y ło b y rzeczą p od ołać jed n e­ mu, zaprosili sobie w ym ien ien i p rze w o d n icy p o d ró ży po k ilk u do p o m o cy. K s . H o ły ń sk i zap ro sił w tym celu k się d za Józefa B o ch - d a n a , z D e la t y n a , księdza Jana S tep h an a

z H ału szczyn iec X . Jana S ta ch o w a z & a w y R u ­ skiej, ks. T eo d o ra T e la k o w sk ie go , unitę ch ełm ­ skieg o , a w drodze nadto ks. K o c iu b ę , k a p ła n a obrząd ku ru skiego arch id yec. lw o w sk iej i pan a W ła d y s ła w a D ąbrow ę, ex-żuaw a p a p iezkie- g o . W koń cu p r z y r z e k ł k s . J ó zef A z b ie - w icz, objąć (jako k a p e la n i spow iedn ik) o p ie­ k ę duchow n ą nad w ieśn iakam i, a D r. M ed. R o m a n G arbiń ski z K o ło m y ji w razie p o trzeby czuw anie nad chorym i. O ile inni k sięża i p ie lg rzy m i o d szczegó ln ili się w niesieniu p o m o cy podróżującym , zo b aczym y później. K o m ite t, ja k w idzim y, u c z y n ił co b y ło w je g o m o cy, a b y u ła tw ić i uprzyjem n ić podróż p ie l­ grzym om . Jeśli zaś nie zaw sze zdołan o zapo- b ied z ch w ilo w ym niepow odzeniom , winien tem u zb ie g n ie p o m yśln ych okoliczn ości.

Do R z y m u !

M yśl o d b y cia w spólnej narodow ej p ie l­ g rz y m k i do R zym u , w z n ie ciła n iew ątp liw ie, szczeg ó ln ie pom ięd zy jej uczestn ikam i za p a ł, k tó ry w zm ó g ł się je szcze bardziej, g d y na p o ­ czątk u maja częste d o ch o d ziły w iad om ości 0 sp ieszących zew sząd do R z y m u w ie rny Ch 1 o przyjęciu , ja k ie g o doznają u O jca £w

p ie lg rzy m i. D la w szy stk ich m a P iu s I X §ło - w a nauki, upom nień i za ch ę ty — p o m y ś la ł nie je d e n — dla czego żb y dla n as b ie d n y ch P o la ­

ków , po raz p ierw szy grom adnie przed rtim stających , niezn ałazł słó w p o c ie c h y ... A w ięc do R zym u! I pod tern w rażen iem n ik n ę ły trudności, a k a żd y ja k m ó g ł sp o so b ił się do podróży, p orów n yw u jąc zaoszczędzon y, a m oże i p o życzo n y grosz z obliczeniem ko sztó w p o­ d a n y ch przez kom itety.

K to k o lw ie k m iał sposobność p rzyp atrzen ia się ruchow i, ja k i z a p a n o w a ł na p o czą tk u m a­ ja w ziem iach p o lsk ich pod zaborem A u s tr y i i P rus, przyzna, że w id o k p o d o b n y nie p rę d ­ ko się pow tórzy. G o rliw i k a p ła n i zach ęcając się naw zajem do podróży, n ie zapom inali i o ludku, k tó ry ja k zawsze ta k i teraz u nich szukał rad y. Już znano każd ego p ie lg rz y m a w całej o k o licy , a m ówiąc o nim p ytan o : kto w ięcej bierze u d ział w p ielgrzym ce? N ie taili swej ra ­ d o ści zacni dusz pasterze, g d y n iem o gąc sam i w y b ra ć się w podróż, znajdow ali g o to w y c h do niej sw ych parafian. Ci n aw zajem cieszyli się szczerze, g d y w id zieli sw e g o pasterza sp ie ­ sz ą c e g o do O jca św. Co w ięcej, k a żd a g m in a u w ażała się za szczęśliw ą, g d y w y s ła ć m o g ła s w e g o p rze d staw icie la do R zym u .

N a p o p a rcie te g o n iech m ów ią fakta. N a j­ w ię k szy stosun kow o ko n tyn g en s p ie lg rz y m ó w w ie jsk ic h w G a lic y i d o s ta rc z y ły Ś w ię ca n y i okoliczn e parafie, zkąd 12 p ą tn ik ó w pod op ieką ks. K rem en to w sk iego , prób. z Ś w ięcan , p o sp ie ­ s z y ło do R zym u . P o n ie w a ż ta k n ie z w y k ły ruch jednej o k o licy m im ow olnie zw ra ca ł na się u w a g ę , p rosiliśm y w sp om n ion ego ks. p r o ­ b o szcza o szcze g ó ły, z którem i też chętnie się dzielim y z czyteln ikiem , p rzy ta c z a ją c na teraz n a stęp u ją cy ustęp z o trzym an ego lis tu : „ W ia ­ dom ość, że w ło ścia n ie b iorą u d ział w p ie l­ g rz y m c e — pisze X . prób. K r . — radośnie za jęła moich parafian, z k tó ry c h w ielu n a ty c h ­ m iast ' Owzięło zam iar p rzy łą c z e n ia się do rzym skich pątników , i w tym celu do m nie zg ło s iło się po radę. M yśl ich p o ch w aliłem , ale zarazem zw ró ciłem ich u w a g ę na znaczne ko szta i n iem ałe tru d y, czek a ją ce szczegó ln ie starszych (w yb ierał się bow iem 6o-kiłko-letn i starzec). A to li siln ego ducha w s z y s c y n ieza- ch w iali się niczem, m ów iąc: n iech kosztuje co chce, i n iech będą jak ie ch cą tru d y w drodze, m y ch cem y w id zieć O jca Ś w ię te g o i pom odlić się u g ro b u śś. A p o sto łó w ; zresztą m y ch ło p i p rzyzw yczajen i do ró żn y ch n iew yg ó d , d ro ga

nas nie przestrasza, jedn a ty lk o rzecz n ajw aż­ niejsza, c z y ks. proboszcz z nam i pojed zie, sam i bow iem pod żadnym w arunkiem w d ro g ę się n ie puśćim y. W id z ą c ich s ta ło ść i dobre chęci, nie b y łe m w stanie odm ów ić im tej jed yn ej w ich życiu przyjem n ości. W k ilk a ty go d n i potem o p ow iad ali mi u c ie s z e n i, że ani sp ać ani je ść nie m ogą z rad ości, że widzą już w duchu R z y m i O jca Ś w ., m odlą się w L o - recie, i że naprzód już patrzą, ja k b y w łasn em i oczym a, na to z czem się spotkają. Z ap ytan i o pieniądze, odpow iedzieli m i, że w całem życiu n ig d y ta k ła tw o i prędko do nich p rzy jść nie m o gli ja k teraz, w czem B ó g w id oczn ie im dopom aga. G d y w ie ść się rozeszła — p i­ sze dalej ks. K r . — że k ilk u w ło ścian z Ś w ię - can ze sw oim proboszczem jed zie do R zym u, n atych m iast z g ło s iło się do m nie k ilk u w ło ­ ścian z sąsiedn ich w iosek z p ro śb ą o zabra • nie ich do R zym u . B y li m ięd zy nimi zamożni, b y li i ubodzy, lecz w sz y sc y w e d łu g ś w ia d e c tw X X . proboszczów , ludzie bard zo p rzykład n i, pobożni i p racow ici. N a jed n eg o z nich, b ar­ dzo b ie d a e g o Józefa T ry b u sia z S zym b a rk u , z e b ra ł m iejscow y ks. proboszcz jed n orazow ą s k ła d k ę w ko ściele kilk a n a ście złr. zaś n a

od-p u ście za moją in ic y a ty w ą zło ży li sam i k s ię ż ą p rzy stole na ten sam cel 15 złr. tak, że m ając zaledw ie k ilk a złr. nad kon ieczn ą do o p ła c e ­ nia kosztów p o d ró ży k w o tę, szczęśliw y i w e­ s o ły p u ścił się w d rogę.

D o w ło ścian p r z y łą c z y ł się w n u k m ego ko llato ra hr. E u sta ch y R o m er. N iezm iernie to moich c h ło p k ó w na duchu podn iosło, że taki p an razem z nimi jed zie i na ty le trudów się w y sta w ia , b yle ty lk o m ó g ł o b jaw ić sw ą cześć i sw e p rzyw iąza n ie dla O jca Św . i z a g rz a ć sw e g o m łod zień czego ducha p r z y g ro b a ch św . A p o ­ stołów .

D zień odjazdu — to dzień w ielk iej u ro­ czysto ści w Ś w ięcan ach . M sza św . od pra­ w ion a teg o dnia na in te n cy ą p ielg rzym ó w i b ło g o sła w ień stw o , k tó re m ieli o d eb rać na drogę, ścią g n ę ło c a łą parafię do ko ścio ła, k tó ry b y ł n ap ełn io n y w iern ym i. P r z y pożegnaniu p roboszcza z parafianam i, do k tó ry c h tenże p rze ­ m ó w ił k ilk a słów , p ła cz i ję k r o z le g a ł się po sklep ien iach św iątyn i. O d jeżd żających p ie l­ g rzy m ó w odprow adzono daleko, a b y zaś dać dow ód pam ięci i łą c zn o śc i b ra te rsk ie j, ofiaro­ w an o w każd ą niedzielę i św ięto jed n ę część różań ca na n aszę intencyą....

N ieo b eszło się też bez scen rzew n ych , św ia d czą cych , ja k lud p o lsk i p rzyw iąza n y je st do O jca św. i ja k ko ch a sw oich kap łan ó w , g d y ci szczerze o niego się troszczą: „ W m ia­ steczku jednem d y e ce zy i C hełm iń skiej, — c z y ­ tam y w dzielnem czasopiśm ie „ P ie lg r z y m 11, do m ło d e g o księdza, w ik a re g o m iejscow ego, p rzy ­ b y ł parafianin ze stanu w ło śc ia ń sk ie g o i do­ p y t y w a ł się, c z y też pojedzie kto do R zym u , a b y za stąp ić parafią, z ło ż y ć pow in szow anie p a ra ­ fian ukochan em u O jcu w szystkich w iern ych i u prosić b ło g o sła w ie ń stw o ap osto lskie. ,,0 ile mi w iad om o,“ o d p o w ied ział ksiądz, „n ie w y ­ b iera się n ik t z tej p arafi,“ — „O tó ż w ła śn ie dla te g o ,“ p row ad zi dalej w łościan in , „p rz y b y łe m do J ego m o ści z prośbą, a b y r a c z y ł ła sk a w ie p arafią naszę za stąp ić i udać się do R zym u , J ać w p raw d zie sam rad bym je ch a ć do R zy m u , a b y się pom odlić p rzy g ro b ie św. P iotra. A le m ja już nie m łod y, a zresztą W ie lm o żn y ks. D ob rod ziej le p ie jb y się w y w ią z a ł z p o lecen ia p arafii w obec O jca św. i daleko w ię c e jb y sk o rz y s ta ł z takiej podróży, niżeli ja, p ro sty sobie w łościan in , bez gru n tow n iejszej n au ki.'1 — „ A c h !“ ośw iad cza k a p ła n , „ja ćb ym bardzo ch ętn ie w y b ra ł się do R zym u , g d y b y m ty lk o

n a to p o sia d a ł w y sta rcza ją c e środ ki. „ A ileż to,“ p y ta dalej p oczciw iec, „p o trzeb a na ta k ą podróż?” — „D w ie ście ta la ró w ,“ od p ow iad a kap-j a n _te d y ," prow ad zi dalekap-j w łościan in , „ja na ten cel ofiaruję 50 tal., a 150 tal. racz W ie lm o żn y ks. Dobrodziej p rzy ją ć pożyczan ym sposobem , ale nie ch ce żad n eg o rew ersu . Je­ żeli n adejdą lepsze czasy, to m oże Jegom ość będzie je m ó gł oddać, a jeżeli nie będzie w stanie, to i ta k dobrze. P a n B ó g mi p o b ło ­ g o s ła w ił, i z teg o co mi B ó g d ał, radbym się ch cia ł p rzy c z y n ić do uczczen ia N am iestn ika B o ż e g o na ziem i." K sią d z rozrzew n ion y p r z y ­ ją ł ofiarę i w y je c h a ł z p ie lg rz y m k ą p o lsk ą do

R zy m u . #

I w naszej arch id y ecezy i lw o w sk ie j mieli- śm y p od obn y p rzy k ła d p o c zc iw e g o p r z y w ią ­ zan ia ludu do sw ego pasterza. B y ło to na po­ czątku maja. W iad o m o ść o b liskiej p ie lg rz y m ­ ce do R zy m u zain tereso w ała m ocno m iesz­ k a ń c ó w pew nej zam ożnej, w pobliżu L w o w a położon ej w io sk i. W k ro tc e znaleźli się i u- czestn icy, m ian ow icie F ran ciszek B o re k i L u d ­ w ik Jan k o w sk i, k tó rz y też p rzy b y w s z y p e ­ w n e g o dnia do L w o w a , z g ło sili się w celu zasiągn ien ia bliższjm h inform acyj do mnie, j a ­

k o sek reta rza kom itetu. Z n ając stosunki ow ej w ło śc i, zap ytałem , czy jed zie ich ks. proboszcz do R zym u?

— P o je c h a łb y chętnie, bo on bardzo k o ­ cha O jca św. b y ła odpow iedź — a le jem u tru ­ dno, bo niezam ożny. P o ch w ili jed en z nich rzekł: „proszę Jegom ości, nam bardzo p rzy k ro że nasz ks. proboszcz nie jed zie z nami. Ja sam d ałbym zaraz 50 złr. a n aw et w szy stk o com na podróż o d ło ż y ł i zo stałb ym w domu, b y le ty lk o on p o je c h a ł” . S k o ń c z y ła się rozm owa, a o- baj g o sp o d arze odeszli zadumani. W k ilk a dni później dow iedziałem się, że jed zie wspo- m niony ks. proboszcz do R zym u . Zacni je g o p arafian ie zło ży li znaczną kw o tę i p o sp ieszyli na pleban ią z n ieśm iałą prośbą, b y ją p rzy ją ć z e c h c ia ł pasterz, dodając przytem , że resztę do 200 złr. dodadzą z funduszów gm in n ych , „b y le ich pasterz p o jech ał do R z y m u .” R o z ­ czu lo n y proboszcz, dziękując szczerze za ofiarę, zro b ił uw agę, że gm in a może niech ętn ie z e ­ c h c e p on ieść n ie z w y k ły w yd ate k . „ G d y b y je ­ den g ło s b y ł p rze c iw n y ” — • z a w o ła ła dep u tacya, — „m y sam i n atychm iast dodam y resztę.” Jak ła tw o się dom yśleć, je d n o g ło śn ie u ch w aliła rada p rzy czyn ić się datkiem do u ła tw ien ia p o ­

też rzeczyw iście w to w a rzy stw ie w spom nionych parafian o d b y ł p ie lg rzy m k ę . T y m p asterzem b y ł ks. A . S ta ń k o w sk i, a tą g m in ą B iłk a szlach e­ cka. P o d o b n ych w yp a d k ó w b y ło w ięcej. N a ­ w zajem dopom agali k a p ła n i mniej zamożnym parafianom do o d b y c ia p ielg rzy m k i, a to bądź z w ła sn y ch funduszów , bądź ze s k ła d e k 1). Nie- m o gąc w ym ien ić w szy stk ic h w tej m ierze za ­ słu żon ych , w spom nieć m usim y o ks. S t. S to - jało w sk im , redaktorze pism lu d o w ych w e L w o ­

w ie , którem u złożon o na ty le funduszów , iż m ó g ł przeszło 80 w ieśn iako m sk ład ają cy m po 50, 60, 70 i t. p. złr. u zu p ełn ić n ied ostającą k w o tę i zaw ieźć ich do R z y m u i) 2). N iep od ob n a też nie w spom n ieć o te m , że hr. P la te r z Zu­ rych u, chlubnie zn an y z g o rliw o śc i m eseinia p o ­ m o cy księżom w yg n a ń co m w S y b e r y i, n ad e­ s ła ł 400 fran ków na podróż dla k sięd za J. M. św ieżo z S y b e r y i p r z y b y łe g o . W ob ec te g o ruchu n ie p o zo sta ły k o m itety bezczynn em u K o -i) Pomiędzy innymi zebrał ks. kan. Hebda ze Sie­ niawy w Galicyi fundusz na 3 pielgrzymów swej parafii, których też sam o mil kilku zawiózł do stacyi żelaznej ko- leji i polecił opiece przewodnika pielgrzymki.

«) Bliższych szczegółów o pielgrzymce ks. Stojałow- skiego nie podajemy, gdyż tenże zamyślając wydać osobny opis, nie udzielił nam bliższych dat.

m itet p ozn ań ski z funduszów u zb ieran ych n a ten cel d o p o m ó g ł pew nej liczb ie m niej zam oż­ n ych w ieśn iakó w do o d b ycia p ie lg rz y m k i. K o ­ m itet lw ow ski, lubo p rzyjm ow ał ty c h tylk o , co mieli w ła sn e środki, p o stara ł się jed n ak o fun­ dusz zap aso w y, k t ó r y p o k a za ł się później w nie jed n ym w yp a d k u potrzebnym . N adto u ła t­ w ion o z funduszów kom itetu podróż jednem u k a p ła n o w i1) i dw om w ieśn iakom , unitom C hełm ­ skim . j

Im bardziej zb liża ł się czas ro zp o czę cia pielgrzym ki, tern m ocniej zajm ow ała ona um y­ s ły n ie ty lk o sam ych u czestn ików , a le i ty ch , k tó rz y w niej udziału w zią ć niemog-li. Z a czy ­ nano pojm ow ać, że sp raw a p ie lg rz y m k i je st sp ra w ą n iem ałej w a g i i że g o rą co o b ch o d zić p ow in n a c a ły w ie r z ą c y naród. T o zaś u sp o ­ sobien ie o g ó łu , szczegó ln ie ludu, od b ijało się w listach w ieśn iakó w , zam ieszczanych w pism ach lud ow ych , niem niej w od ezw ach red a k to ró w ty ch że pism . Z liczn ych listó w w yjm u jem y ty lk o dw a, jed en zam ieszczon y w N ied zieli p o ­ znańskiej, drugi w lw o w skich Nowinach. P ie r ­ w s z y n ap isan y p rzez zn an ego M arcin a D

ur-J) drugi z x. x. unitów odbył podróż kosztem Hr. Wacława Baworowskiego z Kołtowa.

la k a , z T w ard o w a, k t ó r y w n a stęp u ją cy o d zyw a się sp osób do R e d a k to r a N ied zieli: „P iszę do Szanow nej R e d a k c y i N ie d zie li w zględem mojej p ie lg rzy m k i do R zym u , k tó rą mam od ­ b y ć ze w sp ó łp ielgrzym am i. O p atrzn o ść B o s k a p o b u d ziła szla ch etn ych i w ielm ożn ych p an ów i k s ię ż y , k tó rzy d atk iem swoim w sp arli b ie d ­ n e g o ch ło p k a . Jest to dla m nie szczęście n ie­ ocenione, i b ła g a m ty lk o B o g a , ż e b y m nie szczę śliw ie za p ro w ad ził do stóp N am iestnika C h ry stu so w ego , ażebym m ó gł te s to p y je g o u ca ło w a ć, użalić się, na d u szy p o k rzep ić, sz cz ę ­ śliw ie p ow rócić, i tem szczęściem w e sp ó ł się p o d zie lić__

Z listu d ru g ie g o , szan. R o c h a S a w ic k ie g o z Sam bora, zam ieszczam y n a stęp u ją cy ustęp:

„R a d o ść, ja k a n a p ełn ia serce moje, w sk u ­ te k p rzeczy ta n ia od ezw y, zam ieszczonej w 23 num erze „N o w in ” nie da się piórem o kreślić, je s t to bow iem u czu cie serca, k tó re ty lk o se r­ cu je st wiadom em . S ą d zę, że rad o ść ta, rów nie ja k w mojem sercu, zn alazła ta k że o d g ło s w e