• Nie Znaleziono Wyników

Potencjał samodzielnego trudu poznania

Życie jako ćwiczenie w etyczności

2. Potencjał samodzielnego trudu poznania

Nauczyciele – zauważa Korczak – nie uczą dzieci ważnej umiejętności, jaką jest sztuka przyznania się do własnej niewiedzy:

Jakże piękna jest wiedza, gdy waha się, gdy nie ufa sobie, gdy szuka w sobie i wokoło błędu, zaniedbań, nawet nieświadomego kłamstwa9.

Wychowawcy budują swój autorytet na poczuciu nieomylności, przez co za-pominają przekazać młodemu pokoleniu cenną prawdę, że zarówno każda wiedza, jak i każda pewność bierze swe źródło z wahania i niewiedzy.

Dlaczego dorośli nie lubią się przyznawać, że nie wiedzą, ale zobaczą w książkach albo zapytają kogoś, kto wie więcej10.

Tę umiłowaną prawdę o własnej niewiedzy pragnął w szczególny sposób przekazać dzieciom Korczak, ponieważ uważał, że tylko ona może stać się przy-czynkiem do ich wewnętrznej wolności, dzięki której będą miały one odwagę samotnie poszukiwać własnych prawd. „A zresztą, czy umiłowanie prawdy może się obejść bez znajomości dróg, którymi chadza fałsz?”11.

Korczak ma odwagę zapytać: Jeżeli dziecko robi to, czego nie wolno, to dlacze-go to robi? Analizuje zachowanie dzieci niczym biolog obserwujący zwyczaje nowo poznanych gatunków zwierząt; próbuje najpierw zrozumieć, aby móc następnie ocenić. Taka metoda pozwala mu wniknąć w wewnętrzny świat dziecka, poznać jego meandry i tajemnice, dzięki czemu możliwe staje się znalezienie odpowiedzi na pozornie proste pytania, które zmieniają sposób patrzenia na złe zachowania dzieci. Dzieci kłamią – zauważa Korczak – także wówczas, gdy zmuszamy je do

 9 J. Korczak, W getcie. Nowe żródła, Oficyna Wydawnicza Latona, Warszawa 1992, s. 58.

10 J. Korczak, Pisma wybrane, t. 3, s. 322.

11 Ibidem, t. 1, s. 234. Niemiecki filozof Odo Marquard zwraca uwagę na nowożytne zjawisko bonizacji zła gnozeologicznego: „Znamion zła zostało pozbawione zło gnozeologiczne: ciekawość, niegdyś wiodąca do piekła, staje się główną cnotą naukową; przede wszystkim zaś złem przestaje być błąd. Droga jego nowoczesnej pozytywnej kariery prowadzi wręcz pionowo w górę. Jako pro-duktywna fikcja, błąd wysuwa się na pozycję jednego z ważniejszych warunków poznania i działa-nia”. O. Marquard, Apologia przypadkowości, Oficyna Naukowa, Warszawa 1994, s. 22.

powiedzenia prawdy, której powiedzieć nie mogą lub nie chcą. Korczak podkreśla, że czasem dzieci muszą kłamać, by pozostać w zgodzie z wszystkim tym, co czyni ich życie prawdziwym; co więcej, czasem muszą skłamać, by nauczyć się mówić prawdę. Jeśli bowiem dziecko choć raz nie skłamie, nie ma szans stać się uczci-wym człowiekiem, gdy dorośnie. Dziecko musi zetknąć się z dobrem i złem, aby zrodziła się w nim potrzeba wyboru, która jest źródłem świadomości etycznej.

Błądzenie jest nie tylko zejściem z drogi, ale i szukaniem jej. Kiedy dziecko robi źle, pyta tak naprawdę o to, dlaczego ma czynić dobrze; upewnia się co do prawdzi-wości tego, co słuszne. Tylko ten, kto nic nie robi, może uniknąć pomyłek; każda próba samodzielnego dotarcia do celu jest sumą dobrych i złych decyzji. Nauczy-ciel, często chcąc prowadzić dziecko tą najszybszą, najprostszą drogą, odbiera mu jednocześnie samodzielność poznawczą. Samo błądzenie jest sytuacją poznawczą, wymaga bowiem od człowieka niespotykanej czujności i samodzielności w po-dejmowaniu decyzji. Ten, kto nigdy nie zbłądził, nie dotrze nigdy do dojrzałej, powstałej na doświadczeniu prób i błędów wiedzy. „Dziecko jest cudzoziemcem, nie rozumie języka, nie zna kierunku ulic, nie zna praw i zwyczajów” – zauważa Korczak12. Musi błądzić, aby odnaleźć własną drogę. Każda droga, którą dziecko przejdzie bez błądzenia, będzie drogą dla niego obcą – nie drogą, którą przeszło, lecz drogą, przez którą zostało przeprowadzone.

Dlatego nauczanie etyki jest niczym nauka równowagi, którą ćwiczyć możemy tylko na nierównej powierzchni. Przypatrzmy się urządzeniom na placach zabaw wymuszającym ćwiczenie równowagi, a zrozumiemy, czym jest etyka w życiu dziecka. Jest tym stanem równowagi, jaki osiąga się wówczas, gdy potrafi się utrzymać równowagę poprzez zrównoważenie przeciwieństw. Tak jak chodzić pewnie dziecko uczy się poprzez ćwiczenie stąpania po nierównym gruncie, tak tylko w ten sposób może nauczyć się utrzymywania etycznej równowagi. Dziecko prowadzone prostą drogą gotowych prawd moralnych, niewyćwiczone w podej-mowaniu samodzielnych etycznych zmagań z różnorodną rzeczywistością, na własnej drodze życia okaże się duchową kaleką. Korczak pisze:

Zasada. Niech dziecko grzeszy. Nie zabiegajmy o to, by każdy czyn uprzedzić, w każdym zawahaniu się natychmiast drogę wskazać, przy każdym pochyleniu biec z pomocą.

Pamiętajmy, że w momencie silnych zmagań może nas zabraknąć. Niech grzeszy. Gdy z namiętnością walczy drobna jeszcze wola, niech pokonane będzie w walce. Pamiętajmy, że w utarczkach z sumieniem ma się ćwiczyć i wzrastać jego moralna odporność. Niech grzeszy. Bo jeśli nie błądzi w dziecięctwie, a pilnowanie i ochraniane nie nauczy się brać za bary z pokusą, wyrośnie na bierne moralnie w braku sposobności, nie – czynnie, przez siłę powściągów13.

12 J. Korczak, Pisma wybrane, t. 1, s. 69.

13 Ibidem, s. 234.

Dziecko musi toczyć etyczne zmagania w walce z pokusą, by móc przeciwsta-wić się złu w przyszłości. Błądzenie dziecka jest zarazem nauką bycia w świecie:

„Dziecko ma prawo skłamać, ukraść, wymusić... ono nie ma prawa kraść, kłamać, wymuszać”14. W najwcześniejszym okresie rozwoju każda umiejętność, jaką opa-nowało dziecko, opłacona jest nieskończoną liczbą porażek. Pierwsze samodzielne siedzenie to suma upadków, jakich, ucząc się, musieliśmy doznać. Rola błądzenia – pisze Korczak – jest ogromna zarówno w procesie wychowawczym, jak i pod-czas zdobywania wiedzy. Dziecko musi błądzić, musi podejmować samotny trud zdobywania wiedzy.

Korczak, widząc w młodym człowieku równoprawną sobie osobę, dostrzegł nie tylko potencjał, ale i odpowiedzialność zrodzoną wraz z tym potencjałem. Kie-dy możesz samodzielnie szukać – podkreśla wielokrotnie – musisz i samodzielnie za swoje poszukiwania odpowiadać. Z praw, jakie Korczak daje dziecku, wypływają obowiązki, jakie będą pierwszym etycznym zadaniem, któremu musi ono umieć sprostać. Dziecko ma prawo być tym, kim chce. Korczak pociągnie je do odpo-wiedzialności za to, kim jest, tak też pozostałe prawa, które należą się dziecku, są jednocześnie obowiązkami wypływającymi z praw, przed jakimi dziecko zostaje postawione. Z prawa do szacunku wypływa obowiązek dziecka do poszanowania innych. Z prawa do niewiedzy – konieczność poznawania. Z prawa do upadku – wytrwałość w podnoszeniu się. Z prawa do własności – poszanowanie dóbr należących do innych. Z prawa do tajemnicy – wierność tajemnicom powierzonym nam. Z prawa do radości – wrażliwość na radość, którą inny przeżywa. Z prawa do wypowiadania własnych myśli i uczuć – szacunek wobec myśli i uczuć innych ludzi. Z prawa do dnia dzisiejszego wypływa zadana każdemu z nas odpowiedzial-ność za ten dzień. Korczak wiedział doskonale, że aby dziecko szanowało prawo, musi samo posiadać prawa. Jednocześnie wie, że dając dziecku prawa, pociąga je do odpowiedzialności za nie. Prawa dziecka stają się zarazem jego obowiązkami – te zaś stanowią ćwiczenie, poprzez które kształtuje się nie tylko pilność dziecka, ale i wykraczającą poza powierzone zadanie jego uczciwość.

Ten samotny trud poszukiwania odpowiedzi przez dziecko jest zarazem świadectwem wyjątkowości tego okresu jego życia. To właśnie dziecko, które nie zna jeszcze pojęć etycznych, ma możliwość kształtować w sobie samodzielną odpowiedź na najważniejsze pytania etyki. „Są jakby dwa życia – podkreśla Kor-czak – jedno poważne, szanowane, drugie pobłażliwie tolerowane, mniej warte”15. Każde dziecko jest już sobą – dzieckiem, dla którego jego małe życie stanowią zarazem najważniejsze lata jego życia. Lata, które umykając pamięci, jednocześnie ją tworzą. „Dzieci są ludźmi, w duszy ich są zadatki tych wszystkich myśli i uczuć, które my posiadamy – przypomina Korczak. Więc rozwijać te zarodki, delikatnie

14 Ibidem.

15 Ibidem, s. 67.

kierować ich wzrostem należy”16. Prawa, które daje Korczak dziecku, to zarazem odpowiedzialność. Taka jest właśnie Korczakowska wizja etyki – etyka jako ćwi-czenia, na które odpowiadamy, czyniąc się odpowiedzialnymi za innych. Korczak wiedział, że etyka jest samodzielnym trudem poznania swego miejsca w świecie.

Dopiero wówczas, gdy pozwolimy dziecku tego miejsca szukać, umożliwimy mu jego etyczny rozwój. Ta budowla, którą człowiek będzie mógł ukończyć, dopiero gdy zyska moc dorosłości, swój kształt zawdzięcza transformacjom, jakie dokonały się w jego dzieciństwie. To właśnie w dzieciństwie uczymy się budować systemy myślowe, które będziemy wykorzystywać przez resztę życia.

Dlatego rolą wychowawcy jest zagwarantować dziecku wolność. Chodzi o stworzenie mu takiej przestrzeni, która pozwoli swobodnie i jednocześnie odpowiedzialnie kształtować postawę młodego człowieka. Jedynym sposobem na umożliwienie dziecku doświadczenia etyki jako jego osobistej wewnętrznej przemiany jest pozostawienie go wolnym. Wychowawca nie może być mora-lizatorem, który przekazuje gotowe doktryny; nie może jednak być nieobecny, ponieważ dzieci uwolnione od jego dominacji popadną w niewolę silniejszych rówieśników. Wychowawcy, którzy chcą uczyć dzieci etyki, muszą przyjąć wła-ściwą postawę wychowawczą. Postawę tę Korczak porównywał do roli przy-rodnika-obserwatora, mając na myśli wybitnego entomologa Jeana Henriego Fabre’a. Tak jak przyrodnik badał lot i zwyczaje, troski i radości owadów, tak Korczak badał dzieci. Wobec natury duchowej dziecka miał ten sam szacunek i podziw, z którym jako lekarz obserwował żywy dziecięcy organizm. Wiedział, że i w jednym, i w drugim toczą się tajemne procesy i przemiany, wobec których możemy tylko uznać własną niewiedzę. Natomiast zachodzące pomiędzy dziećmi interakcje były dla niego społecznym laboratorium, pozwalającym urzeczywistniać życiowe eksperymenty. Wychowawca, pozwalając na swobodne kształtowanie się postaw interpersonalnych, nie ingerował w te procesy, lecz wciąż je obserwował, wkraczając dopiero wówczas, gdy było to konieczne. Wolność nigdy nie była ro-zumiana przez Korczaka jako pozostawienie dziecka samemu sobie; wolnym jest ono bowiem tylko wówczas, gdy dorośli potrafią mu tę wolność zabezpieczyć. To wcale niełatwe wychowawczo zadanie być nieustannie w życiu dziecka obecnym i jednocześnie pozostawiać mu etyczną suwerenność we wzajemnych relacjach.

Tym bowiem różni się człowiek od zwierzęcia – podkreśla Korczak – że rodząc się wolnym, jest już skazanym na wybory, którymi sam odpowiada na pytanie, kim jest. Człowiek, pozbawiony wyłącznie władzy instynktów, zmuszony jest budować swe bycie w świecie na mocy własnych wyborów; rodząc się, jest już skazany na swoją wolność. Korczak wiedział, że aby zapewnić dziecku wolność, trzeba mu tę wolność zagwarantować. Nie wystarczy pozostawić dzieci samym sobie, aby mogły same odkryć, czym jest wolność. Bardziej aniżeli tyranii dorosłych obawiał

16 M. Chymuk, Janusz Korczak – dziecko i wychowawca, s. 63.

się „prawa silniejszego”, które szybko zaczyna obowiązywać w każdej grupie dzieci pozbawionych opieki.

My jesteśmy rzeczoznawcy naszego życia i naszych spraw – ostrzegał Korczak. My tylko milczymy dlatego, że nie wiemy, co wolno mówić a co nie. My się boimy nie tylko doro-słych, ale więcej jeszcze kolegów, którzy nie chcą porozumienia, nie chcą porządku, wolą w mętnej wodzie kłótni i niezadowolenia łowić ryby własnych korzyści17.

Małe dziecko kieruje się w swym postępowaniu, podobnie jak wszystkie żyjące istoty, dobrem własnym; podlega tym samym prawom co przyroda, jednocześnie jako jedyne stworzone jest do tego, by za dane sobie prawa odpowiadać, a zatem by z prawa natury przejść do natury prawa. To właśnie rolą wychowawcy jest przeprowadzić dziecko przez rzekę życia z brzegu prawa natury, rozumianego jako biologiczne prawo do życia jedynie organizmu silniejszego, na brzeg natury prawa, które prawo do życia gwarantuje także słabszemu, dlatego że każdy, kto żyje, obdarzony jest prawem do wolności urzeczywistniania własnego życia.

System wychowawczy Korczaka był w istocie polemiką z tezą Thomasa Hob-besa, który uważał, że kiedy ludzie nie mają nad sobą jakiejś siły, znajdują się nieustannie w stanie wojny. Korczak wiedział, że jedyną siłą, którą dzieci mogą mieć nad sobą i która pozwoli im uniknąć stanu nieustannej wojny między nimi samymi, musi być siła, którą stanowią oni sami. Tylko prawa przez nich samych współtworzone będą pragnąć nie tylko przezwyciężyć, ale i zachować. Takim rozwiązaniem kształtującym wymiar etyczny życia był sąd dziecięcy – pomysł na etyczną samorządność dzieci.