• Nie Znaleziono Wyników

Powróciwszy z przechadzki, usiedliśmy w cieniu lip na podwórzu, gdzie według zwyczaiu około szóstey zgroma

W dokumencie Dzieła Ignacego Krasickiego. T. 4 (Stron 50-56)

dzała się cala familia. Przyniesiono mleko, iedliśmy wszyscy społem. Gdyśmy się dostatecznie ochłodzili, resztę mleka rozdano chłopskim dzieciom, które nas otaczały. Wdzięk wieku tego, niewinność ich zabaw i igraszek bawiły mnie; a to dziwiło, iż w podziale danego im mleka, nie pokazy­ wały zbytecznego łakomstwa i porywczości, ale obrawszy z pomiędzy siebie iednego, każdy w przystawkę brał, co mu tamten na poreyą naznaczył: ów zaś kontent z dystynkcyi, poważną postać na siebie przywdział, i boiąc się może, żeby go ta dystynkeya za drugim razem nie chybiła, tak dobrze drugich dzielił, iż mu się samemu nic nie dostało. Postrze­ gła to Pani Podstolina, i pochwaliwszy wstrzemięźliwość, w nagrodę kazała mu świeżego mleka przynieść i dała garść orzechów. Zatem nastąpiły między niemi gry różne, które- mi i nas zabawiały dość długo. Rozeszli się inni, myśmy się zostali pod lipami, a gdym zadziwienie moie ze wstrzemię­ źliwości tych dzieci wyraził Panu Podstołemu, odpowie­ dział : iż to iest skutkiem dohrey edukacyi.

Każdemu stanowi, rzekł daley, wychowanie dobre po­ trzebne; do różnicy zaś kondycyi stosować się powinno. Wszystkie chłopów moich dzieci do*szkoly parafialney cho­ dzą, tam uczą się czytać, pisać, rachować. Przychodzi tara niekiedy i sam Xiadz Pleban, i oprócz tego, co na kazaniu lub katechizmie nauczyć się mogą, opowiada im reguły oby czayności, obowiązki stanów, do ich wieku i poięcia akonro- dowane. Czynią niekiedy tak przed nim, iako i przed nami popisy swoie. C i, którzy naywięcey z nauk korzystali, od- bieraią w przytomności rodziców swoich pochwały i nagro­ dy. Przychodzą do dworu i wrota dla nich nie są zamknię­ te, a to dla tego naybardziey, żeby się grubiiaństwa odzwy­ czaiły , traciły wstręt do Panów i boiaźń przestawania z lu­ dźmi wyższego stanu. Słyszą niekiedy rozmowy nasze, wszyst­ ko to nieznacznie wpaia się w umysły m łode, i niepodobcai

ieby z czasom nie miały iakiegoikolwiek pożytku odnieść. Powróciwszy do domów , powiadaj rodzicom , co widzia­ ł y , co słyszały, tym sposobem pamięć się ich poleruie, ro­ dzice z takowych powieści nabywaią pomału wiadomości różnych rzeczy, a widząc łaskawe Państwa z dziećmi postę­ powanie , łączą z uszanowaniem wdzięczność i staią się icli przyiaciołami. Ta ostatnia expressya, zdała mi się bydź mniey przyzwoita, i poniewołnćm wzruszeniem dałem to po sobie poznać. Nie darował mi tego wzruszenia Pan Podsto­ li , i dalszą mowę tak ciągnął.

JNie dziwuię się temu, iż wyraz przy iaźni poddanych wzglę­ dem Pana, zdał się WPanu niewłaściwy. N ie łacno się za­ starzałych impressyy pozbydź można. Ta, która nierówność kondycji przeszkodą przy iaźni uczyniła, ledwo nie powszech­ na. Rzadki iest fałsz na swiecie, któryby nie miał za sobą większości głosów. Niech w ięc drudzy myślą, iak chcą, nie powinno nas to odstręczać od dobrze myślenia. Przyiaźń nie tytułów, ale serca potrzebuie, wszystkim więc stanom wda- ściwaiest: tym tylko wolno kłaść w przyiaźni dystynkeye, którzy w ubóstwie i niskich kondycyach, równo z uięciem dóbr zwierzchnich , upodlenie i skażenie zewnętrznych przy­ miotów umysłu i serca kładą.

III. Wróciliśmy się po tey dygressyi do dawniey zaczęte­ go dyskursu, tak go dałey Pan Podstoli prowadził. Do do­ brego wychowania dzieci, istotnie potrzebny iest przykład rodziców. Z tego powodu starałem się, ile możności, wy­ korzenić w poddanych moich zastarzały nałóg piiaństwa. Panów niebaczność na niewstrzemięźliwość poddanych, za­ kłada u nas nayznaczireyszą część intraty. Trzyma Pan na siebie szynk karczemny, albo go w arendę puszcza; żeby zaś iak naywięcey mógł zyskać, ledwo do tego nie przychodzi, iż chłopom za pańszczyznę upiiać się każe. Prawda, iż gdy­ by chłopi nie pili, zmnicyszylby się szynk; ale niech się Pa­ nowie nad tćm zastanowić raczą, iż zysk ze złych akcyy po­ chodzący, nieprawy; iż daiąc sposobność do piiaństwa, nisz­ czą poddanych; iż staiąc się zabóycami ludzi do siebie nale­ żących , grzeszą przeciw oyczyźnie, która onych naypierwszą

4^ f i if N d s f O Ł i.

iest Panią. Nie wchodzę w zawód sumienia, rzecz ta do T e­ ologów należy; nad tem się zastanawiam, iż dla tak sprawie-* dliwych względów iakiem wyraził, sakryfikować cokolwiek własnego zysku, iest to obowiązek poczciwego człowieka; gdyby nawet zuprłhy zysk arendy karczemney upadł, bo- iaźii, choćby nay większey straty od pełnienia obowiązków nikogo rozgrzeszyć nie może. Ale nie masz się czego obawiać. T o , coby się stracić mogło" na arendzie, gdyby chłopi byli ■wstrzemięźliwi, zyska się na czynszu, zyska na pańszczyźnie, zyska na dobrey uprawie roli, zyska na tysiącznych innych okolicznościach , a to takowym iak u mnie sposobem. Z cza­ sem i cierpliwością przezwyciężyłem w poddanych moich na­ łóg piiaństwa. Szynku wódki w moich karczmach nie masz, ale natomiast piwo dobre, a niezbyt mocne przedaię: p ią go chłopi za zwyczayny trunek, bo ich , ile zamożnych , sta­ nie na to. Co więc przedtem upił się z nich każdy złą wód­ ką za groszy sześć, dziesięć, teraz nie upiiaiąc się wyda za piwo dwanaście. Przed lat trzydziestą zastałem we wsi go- spodarzów piiaków, a przeto ubogich, słabych, niedołę­ żnych, trzydziestu pięciu; iest ich teraz zdrowych, czer­ stwych, dobrze się maiących sto dwadzieścia; liczba więc piiących przymnożyla się w tróynasób. Czemże się pomno* żyła? śmiem powiedzieć, iż naybarclz\ey wstrzemięźliwością. Gorzałka krew zapala, humory suszy: rzadko piiak, oso­ bliwie iednak gorzałezany, starości doydzie, dzieci takich rodziców słabe, nikczemne, po większey części w niemo­ wlęctwie umieraią. Za ieden więc i to źle wykalkulowany karczemny zarobek , niezliczone inne niebaczni Panowie tra­ cą. Uczyniłem ia wczas tę uwagę, ośmieliłem się iść wbrew prewencyom dawnym; mam za to poddanych dostatkiem, a arenda lubo w wiosce, od dwóch tysięcy, prz szła do -

ośmiu, a może i z okładem.

Spytasz mnie WPan podobno, iakim sposobem odzwy­ czaiłem poddanych odpiiaństwa? Wiele mnie t o , przyznać się muszę , z początku kosztowało i nierychło przyszedłem do tego. Przecięż nie traciłem serca, i mimo spodziewania wielu, dokazalem tego, o czem iużem sam

powątpiewał-Ci gospodarze, którychem po śmierci rodziców zastał, byli od młodości do tego nałogu przyzwyczaieni, powoli więc icli odzwyczaiać potrzeba było. JNaypierwszy sposób któregom się chwycił ten był, iż wypędziłem karczmarza żyda. Wziąwszy szynk na siebie osadziłem w karczmie człowieka trzeźwego, obyczajnego, któregom dawniey iuż był sobie upatrzył. Pi­ wo dobre kazałem robić, gorzałkę umyślnie złą: nie pomo­ gło to z początku; iedni i tą złą upiiali się, drudzy dobrą, albo przynaymniey cóżkolwiek od moiey lepszą brali skąd inąd. Pomału zaczęli gustu do piwa nabierać, a tak niezna­ cznie odstręczali się od gorzałki. Zakazałem trunków da­ wać na bórg, czego więc perswazye uczynić nie mogły, do- kazała potrzeba. Starzy wymarli, młodzież łatwiey się da­ ła nakłonić : resztę X . Pleban napomnieniem swoiem wyko­ rzenił. Zaczęli się mieć poddani lepiey, ięli się gospodar­ stwa, piiaństwo ustało.

Uważałem ia to nieraz, iż ubóstwo i mizerya, naywięk- szem iest do piiaństwa zachęceniem. Nawróceni owi piiaey sami mi się przyznawali potem, iż nayczęściey się dla tego' upiiali, żeby oszczędzić wydatku na iadlo, które przy do­ brym, iaki zwyczaynie u chłopa, apetycie, nierównie wię­ cey kosztuie, niż gorzałka. Drudzy, a takich wiele, nie mo­ gąc znieść ciężaru nędzy swoiey, upiiaią się , żeby przynay­ mniey na czas o niey zapomnieli. Stawić więc potrzeba chło­ pów w tym stanie , żeby im na przystoyne pożywienie wy­ starczyło , uczynić ich tak szczęśliwemi, iak tylko w swoiey sytuacyi bydź mogą: zatrudnieni naówczas przemyślnem, a pracowitćm gospodarstwem nie będą mieli ani okazyi, ani pretextu, ani nawet czasu do piiaństwa.

IV. Juźem, przeszło tydzień, w domu Pana Podstolego przebywał: gdy nam dano znać, że goście iadą. Bylto Pan Sędzia ziemski z żoną, córką i zięciem Panem Skarbnikiem. Wkrótce nadiechali synowie Pana Sędziego. Naystarszy bvł Regentem ziemskim, średni porucznikiem w regimencie, naymłodszy towarzysz pancerny, bawił się przy dworze ta­ mecznego Pana Woiewody. Pan Sędzia byłto człowiek po­ deszły , wysoki, suchy, łysy. Czapka rogata, suknie długie,

pikowany żupan i kłapcie u rękawów, oznaczały człowieka, który się dawnych zwyczaiów trzymał: Jeyniość w długich kornetach, w czółku i mantoleciku felpą podszytym prezen­ towała postać naszych prababek. Pan Skarbnik człowiek średniego wieku, ubrany był przystoynie; stróy JPaniSkar- bnikowey wpół był modny, wpół ziemiański: ieszcze muszki z iey czoła nie zeszły b y ły , na skroniu prawem reprezento­ wały podobno Pleiady; a iedna z lewego boku ust pilno wa-, la. Pan Regent boiąc się podobno ślinogorza, bocianowatą nieco szyię swoię muślinowym halsztukiem obwinął. Wy- smukłość iego wydawała się dokładnie, w opiętym kontu- szu papużym, różową kitayką podszytym i żupanie tegoż ko­ loru : zastępowały mieysca mankietów, szeroko podwiiane na żupan, od koszuli batystowe zarękawki. Pan Porucznik był w kamizelce mundurowey i fraku angielskim, włosy z przodu miał nisko ostrzyżone, z tyłu zebrane na grzebień, JNaymłodszy towarzysz pancerny, w czerwonych safiano­ wych skrzypiących botach, opasany pod brzuch, podgolo- ny z wysoka, kuso, buchasto, dźwigał miecz u kolana; u- stawicznie ręce zacierał, pluł w bok, i po czuprynie się głaskał.

Po pierwszem przywitaniu prezentował Pan Sędzia nasze­ mu gospodarzowi dwóch młodszycli synów', porucznika i to­ warzysza: tych lubo od lat kilku, gdy byli w szkołach wi­ dział nieraz Pan Podstoli, przy takich iednak odmianach, przyznał się, iżby mu poznać ich było trudno. Wzięli to za grzeczny komplement i ukłonili się obadwa po swoiemu; Pancerny zaś tak dobrze nogą w zad machnął, iż stolik wy­ wrócił i szklankę stłukł. Postawiono na swoićm mieyscn

stolik, zebrano szkła kawałki. Wtem nadeszli PanowiePod- stolicowie, pokłonili się kompanii i udali się do Panów Sq- dziców chcąc ich zabawić, ale iakem uważał byli przjięci ozięble: domyśliłem się, iż owi rycerze gardzili studentami. Zniknęli wkrótce z izby, a gdy przyszło do obiadu, znale­ ziono Pana porucznika u panien, towarzysza w stayni.

Konwersacya Pana Sędziego nie była wytworna, naywię- cey mówił o interessach ziemiańskich, o spraw ach

obywate-łów ; doniósł Panu Podstolemu, że Pani Podczaszyna ze­ zwoliła n a kompromis z Panem Podwoiewodzym; Pan Vi­ ce-Regent zrzucił się z arendy wsi Pana Cześnika. Prowin­

c j a ł Franciszkański urnarł; reszta dyskursów, o urodzaiu, argach zboża, defluitacyi do Gdańska, a co widzę nay- bardziey Pana Sędziego obchodziło, była wieść z Warsza­ w y , że na przyszłym Seymie maią prowizje spaść do sze-

ciu od sta.

Po obiedzie zniknęła młodzież, Panie piły kawę, z niemi ia: X . Pleban, Pan Regenti Pan Sędzia, nasz Pan Pod­ stoli i 0 0. Reformaci zabawiali się butelką; tak iednak kie­ lichami rozrządzał gospodarz, że można było miarkować, iż się ochota bezpiiaństwa obeydzie. Już się butelka druga kończyła, gdy trzecią, którą niesiono z piwnicy, postrzegł ze stayni naymlodszy Pan Sędzic, przybył więc do kompa­ nii, dogonił w krotce drugich i przerywaiąc dyskurs, na który trafił, zaczął chwalić człapaka cisawego bialonożkę, którego w stayni widział. Kazał go wyprowadzić Pan Pod ­ stoli,- wyszli wszyscy na podwórze, a gdy kilka razy prze­ prowadzono, prosił Pan Sędzic, aby go po swoiemu spro- bował i zażył: pozwolił gospodarz; natychmiast Pan Sędzię zawinął poły, dosiadł konia raźno, wypuszczał, zwracał, a że kilka kłód na podwórzu leżało, począł przez nie skakać. Udało się dwa razy, za trzecią koń się związał, padł z nim Pan Sędzic, skoczyliśmy ku niemu, szczęściem ani nogi, ani ręki niezłamał; głowę iednak rozciął,zatamowano krew, гл- na nie była szkodliwa, a gdy mu konia Pan Podstoli ofiaro- w a ł, choć z zawiązaną głową, duszkiem kielicli wielki wina wypił na podziękowanie. Gdy więc na ganku ieszcze podzię­ kowania trwały, iam się wrócił do dam i zastałem Panią Sędzinę, iuż kończącą kronikę całey ziemi. Właśnie mówiła o pewnym domu pewney szlachcianki, do którey pewny Je­ gomość w pewnym interesie bardzo skwapliwie i wielokro­ tnie uczęszczał, a nawet ostatnią razą, byl tam w wigilią W ayśwT. Panny zielney. Broniła, iak mogła, rodzaiu ludzkie­ go nasza Pani Podstolina: szczęściem zaczął Pan Regent dvskurs o bluzgierach, które iuż z mody zaczynały wycho-

ilzić. Weszła więc w obszerny dyskurs Pani Skarbnikowa, i dowiedzieliśmy się, kiedy ażusta nastały, palatynki zeszły, iakie były rewolucye salop z kapturkami i bez kapturków', iakie były odmiany rogówek, sposoby układania fontaziów. j\ie dala dokończyć Pani Sędzina stara, i zaraz zaczęła się bistorya o bawetach, żużmantaeh, kabatach, pondelaraeh, szarpach, czubach: pamięć zaś dawnego, a daleko lepsze­ go , niż teraz, wieku, tak ią rozrzewniła, iż byłoby się na obfitym płaczu skończyło, gdyby szczęściem reszta kompa­ nii nie nadeszła. Pan Sędzia żegnać się począł, ruszyliśmy się z mieysc, i po wielu ceremoniach, ukłonach i oświadcze­ niach, goście odiechali.

V. ЛѴ olni od grzeczności sąsiedzkiey, siediiśmy pod lipa­

W dokumencie Dzieła Ignacego Krasickiego. T. 4 (Stron 50-56)