• Nie Znaleziono Wyników

Właśnie gdy kończył swóy dyskurs Pan Podstoli, postrzegłem zostawioną pod lipami flaszkę z winem, śmieli

W dokumencie Dzieła Ignacego Krasickiego. T. 4 (Stron 58-61)

śmy się z tego przypadku, a że okazy a i nayświętszego skusi, nie chcący wypiliśmy ią zupełnie. Wino wymowy dodaie: w różneśmy więc dyskursa weszli i od wstrzemięźliwości do rozmaitych rodzaiów gospodarstwa i handlu. I to należy T rzekł Pan Podstoli, do liczby zastarzałych prewencyi, że kunszt, którym wszyscy źyiemy, upodlamy iak naybardziey. JNie kontenci z tego, żeśmy się wielu części handlu wyrzekli, gardzimy nawTet temi, którzy nimsię bawią. W inszych kra- iaeli kupiec ma swoię konsyderacyą, ma protekcyą kraio- wey jurysdykcyi: u nas stan mieyski nie ma naw et mieysca. w towarzystw ie cyw iłnćm. Stąd też pochodzi, iż miasta na­ sze upadły, towary zagraniczne i to na у gorszy cli gatunków mamy, cudzoziemcy po większey części kupczą, opłacamy zbytki nasze bezcennie, a ci, którzy nas zdarli, czuiąc, że dla ich maiąlku-należytego bezpieczeństwa nie masz , wyno- seą się z kraiu ze swoim zarobkiem.

Każde rządne państwo na tem treść trwałości i szczęścia swoiego zasadza, aby i rozmaite stany iw tych stanach zo- staiące osoby, tyle z pospolitego dobra korzystały, ile się do niego przykładaią. Oświeciła prawodawców potrzeba. Pług i warsztat straciły odrazę, a szabla tak umieszczona, iak się iey należy. Żołnierz godzien względu, godzien nagrody, bo w pokoiu bezpieczeństwa strzeże, wwoynie oyczyzny bro­ ni. Ale dla tego, źe godzien względu, utrzymywać , iż żaden oprócz niego względu niegodzien, wniesienie iest fałszywe i nieprzyzw oite. W każdem zgromadzeniu dystynkcyi ile md

-Żności strzec się naieży; zgromadzenia swobodne, które Hzeczpospolitami zowiemy, różnic takowych cierpieć bar-

d z i e y ieszcze nie powinny. jNie Jaśnie Oświeconość, Jaśnie Wiełmożność, ale użyteczność państwa wspiera. Prawda, iż dla utrzymania porządku i subordynacyi, dysłynfecye,pre­ rogatywy urzędów i stanów były wynalezione. Alt; nie dla inszey przyczyny dystynkcya im się czyni; tylko dla tego, że więccy użytecznemi przez stan swóy bydź mogą. Którzy więc

n i e tytułów, ale pracy i użyteczności w tytułach szukaią, ci względów godni. Szanować ich, że urzędnicy, że starsi, na­ leży: a że dobreini są urzędnikami i umieią starszeństwa u- żjć , we dwóynasób ich ieszcze szanować trzeba.

Gdyby z użyteczności należało brać miarę względów i dy- stynkcyi, odmieniłby się porządek rzeczy. Ten co żywi, pićrwszeby miał miejsce, ten co radzi, szedłby za nim, a ten co broni, za obudwoma. Musieli prawodawcy ulegać wie- łuwzględom; a żęci, którzy bronią i radzą, wzięli mieysce tym, którzy ich żywią i odziewaią, niechże przynaymniey mai i wzgląd na nich. W wielu państwach, lubo stan m iej­ ski , po szlacheckim idzie, przecięż równie iak szlachcic pre­ rogatyw używa, i do prawodawstwa iest przypuszczony: wr Szwecji stan chłopski nawet równo z innemi sejnuiie, radzi i prawa stanowi. Jeżeli u nas tych prerogatyw stamnieyski nie ma, niechże przjnaymniey ma opatrzone bezpieczeństwa dobrego mienia swoiego, niech wzgardzie nie podpada,niech będzie wolnym od opressyi, a wtenczas i handel zakwitnie, rzemiosła się w zniosą i kray się zbogaei. O rolnikach mówi­ ło się wyżey, ci tego tylko zdaiąsię u-nas żądać, żeby ich u.* znano ludźmi.

W porządku natury wszyscy ludzie są równi, że iednak dobro towarzystwa dla wielu względów wyciągało różnic; »tącl poszły rozmaitych rodzaiów litdzi dystynkcje, między któremi pierwsze zawsze miejsce trzymał stan szlacliecki. Patrycyuszowie u Rzymian osiadali pier\vsze miejsca, i lubo stan niższy pospólstwa z przykrością takowe dystynkcye-zno­ sił, przecięż chociaż z czasem w iele własnych patrycy uszom рггуѵ. iłeiów sobie przywłaszczył; nigdy iednak tego dokazać

niomógl, żeby ich z pierwszeństwa wyzuł. Zasadzać takowe stanu szlacheckiego prerogatywy na samem tylko dziwactwie prawodawców, zuchwałość iest naganna. Żeby więc uspra­ wiedliw ić porządek z pierw szego weyźrzenia mniey przyzwo­ ity ; trzeba weyść w istotne przyczyny, dla których chciały państwa miećieden rodzay osobny lakowych ludzi, których- by nad innych wyniosły.

Żeby wielorakie części całość powszechną składały, trze­ ba koniecznie, iżby niektóre z nich trzymały w tey całości mieysca celniejsze: a że te, którym się mieysca celnieysze wyznaczaią, potrzebni,i w iększey nad inne mocy i okazałości; do zastąpienia więc tych mieysc, takowych szukać trzeba części, któreby mocą lub okazałością inne przewyższały. Do rolnictwa, handlu, rzemiosł poszli ludzie pracowici, prze­ myślni i zdatni, do żołnierstwa odważni i mocni. Gdy zaś trzeba było wybierać takowych, którzy by rolników, rze­ mieślników, kupców, żołnierzy trzymali w porządku i kar­ ności; nie dość było na mocy, pracow itości i przemyśle, trze­ ba było takowe znaleźć osoby, któreby znakomitszemi, bo umysłu przy miotami, różniły się od innych. W nayludniey- szemzgromadzeniu liczba takowych osób mała iest, im zaś rzadsza, tem szaeownieysza. Zniey więc wybierano w Rzy­ mie Senat, Areopcig w Atenach, A m fik ty o n y w Grecyi. Źe zaś takowych urzędników nader wielki był ciężar, baczne на ich prace i zasługi prawodawstwo osłodziło przykrość ich prac większością dobrego mienia i pow ierzchownemi dy­ stynkcjami. JNaywiększa z tych była zawsze prerogatywa szlachectw a , ile że się rozciągała do dzieci osób uprzywile- iowanych, i szła do nayodlegleyszych następców.

T o iest istotne źródło szlachectwa: udział oycowskich prerogatyw dzieciom i dalszym następcom nie dla tego tyl­ ko nadany bywał, aby w potomne’ czasy z uagrody zasług przodka sw oiego korzystali. Chciało przez takowy sposób wieczystey nagrody utrzymać rozsądne prawodawstwo w niektórych pokoleniach osobliw szym sposobem ducha patry otyzmu i chęć do dzieł wielkich. Rozumieli przodkowie na­ si, iż pamięć sławnych anteeessorów „ następców do стц

-Jacyi i naśladowania zachęcać będzie. I nie zawiedli się po części w mniemaniu swoiem. Znayduią się dotąd po wszys­ tkich kraiach niektóre uprz.ywilciowane domy, w których cnota tak iest wrodzona, iżzdaie się, ie razem z nazwiskiem piętno iakowcś poczciw ości na sobie noszą. Ta to podobno była przyczyna, dla którey po wszystkie wieki, zacnych imienników osobliwszym sposobem szanowano i czczono. Wchodziła w to poszanowanie pamięć zasług dawnieyszych: ale i to dopomagało do względów, iż następcy familii za­ cnych urodzeniem samem zabierali nieiaki w zględem oyery- /,ny obowiązek, iść torem przodków; a przeto usilniej ieszcze kraiowi służyć, niż drudzy. Domowe przykłady dzielnieysze są od pobocznych, zlezaśakcye, oprócz zwy- kley szkaradności swoiey, wkładaią ieszcze na tych, co wiel­ kie imiona noszą, haniebny przydomek odrodków. Szli, że tak rzekę, pasmem, wielcy F a b iu szo w ie , S c y p io n y . M ar­

cellow ie. U nas wiele zacnych domów upadło , przecięż nie

raz w ubogich i poniżonych potomkach nie trudno ieszcze postrzec wielkie dusze.

Nie idzie zatem, co mówię, iżby nowrvch domów nie wskrzeszać: temu ia nie przeczę, ale powtarzać nie przesta­ nę, iż starych się zaniedbywać nie godzi; a choćby nie tak byli znamienici potomkowie. iak przodki, pamiętaymy ie - dnakże na to, co niegdyś mówił Seneka. Non sine r a tio ­

ne, sacra est m a g n a ru m v ir tu tu m m e m o ria , et esse p lu re s bonos j u v a t, si g r a tia bonorum non cum ipsis ca d a t. Hoc debem us v ir tu tib u s , ut non pra esen tes so ­ lum illa s , sed etia m a b la ta s e conspectu co la m u s.E g re­ g iis m a jo rib u s o rtu s e s t , qualiscunque e s t , sub um bra rorum lateat. De Beneficiis L. IV. c.

3

o.

VII. Gdyśmy się z pod lip ku domowi wracali, postrze­

W dokumencie Dzieła Ignacego Krasickiego. T. 4 (Stron 58-61)