• Nie Znaleziono Wyników

W ojow ników i rody szlacheckie, z k tó ry c h się oni rekrutow ali, widzimy w zaraniu tw orzenia się n a jp ro stsz y c h organizm ów politycz­

nych. W wieku X IX upowszechnił się pogląd, k tó ry i dziś jeszcze m a dużo zwolenników, że szlachta je s t to w a rstw a zdobywców, k tó ra siłą m iecza narzuciła ludowi w ieśniaczem u sw oje panow anie. Mówiliśmy już o tym , że pogląd to z g ru n tu błędny. Przede w szystkim w ojow ni­

cy i szlachta w początkach swego pow staw ania i przez długie dalsze wieki wcale nie panow ali nad ludem w iejskim . Mieli oni zależnych od siebie w ieśniaków na swoich g ru n ta c h , ale nie posiadali żadnej w ładzy nad w siam i rodowych w ieśniaków obok nich zasiedziałych. Nie byli oni zatem zdobywcami. S zlachta rzym ska i lud p ro sty , rolny i bezrolny (plebs), byli tego sam ego pochodzenia. W Sparcie, co praw da, było inaczej, ale był to w y ją te k co do u s tro ju agrarnego G recji, w k tó re j rozróżniano w śród rodowców plem iennych w arstw ę przednią od pospolitych. W czasie w ędrów ek narodów , na p rze strz e ­ ni starożytności i wieków średnich, przenikały nowe plem iona z jed ­ nych k rajó w do drugich, jak o najeźdźcy i zwycięzcy, ale nie zam ie­

niały podbitych w chłopów, a sam e nie staw ały się szlachtą, tylko

przenosiły się na zdobyte te ry to ria z rodam i zarów no wieśniaczym i po­

spolitym i, ja k i ze szlachtą sw oją i zachow yw ały u stró j swój we włas­

nym łonie, ja k również uznaw ały go u zwyciężonych, jakkolw iek ich staw iały niżej od siebie.

Pogląd, jakoby podbój leżał u podstaw każdej pierw otnej o rg an i­

zacji państw ow ej, w yrobił się pod wpływem hipotezy, że u stró j poli­

tyczny społeczeństw rodowo-plem iennych, k tó ry w ytw arzał podział na rolników i szlachtę-w oj owników, był w ytw orem później szym i że przez dłuższy czas u stró j rodowo-plem ienny był tylko organizacją życia spo­

łecznego bez nadbudow y politycznej p a ń stw a 31). W m yśl tej hipo­

tezy n ajp ierw po w stają m niejsze organizm y polityczne plem ienne, nie znające w a rstw y wojowników i niezdolne do tw orzenia w iększych organizacyj, będących ju ż początkow ym państw em . Dopiero podbój m iał dawać podstaw ę dla pow stania organizacji państw ow ej.

P rof. K. Tym ieniecki w swoim „Społeczeństwie Słowian lechie- k ich “ tw ierdzi, że w X X w. ug ru n to w ał się w nauce h isto rii gospodar­

czej pogląd odm ienny o równoległości organizacji politycznej i spo­

łecznej plem iennej. O rganizacja zaś polityczna, polegająca na obro­

nie i zapew nianiu bezpieczeństw a życia i pracy, prow adziła w u s tro ju plem iennym do pow staw ania osobnej w a rstw y wojowników, później­

szych rycerzy-szlachty.

Nie każda o rganizacja państw ow a prowadzić m usi do w y tw a rz a ­ nia w iększej własności, ja k to wyżej wyłożyliśmy, nie każda też m usi opierać swój sposób obronności i w ojow ania n a szlachcie. Może ona opierać się na zorganizow anym z góry zespole rodowców w ieśnia­

czych. P rz y pierw szym w yłącznie sposobie w ojow ania nie m a pola do w yróżniania się w śród pospołitaków osobnych wojowników, szcze­

gólnie nad innym i górujących. Konnica w pierw otnym sposobie wo­

jow ania znam ionow ała nowy potężny sposób obrony i napaści. K on­

nicę trz e b a było albo utrzym yw ać, albo ją w ystaw iać w postaci służby publicznej. D rużyny książęce konne w Słowiańszczyźnie nie były w y­

staw iane początkowo przez rody plem ienia, lecz utrzym yw ane przez k sią ż ą t i w ładyków możnowładców32), Z czasem członkowie ty ch d ru ­

31) T y m i e n i e c k i , str. 15.

32) A r n o 1 cl S tan isław : Możnowładztwo polskie w X I i X II w. i je ­ go podstaw y gospodarczo-społeczne. — „P rzegląd H istoryczny" tom V, str. 32.

żyn konnych zostali osadzeni na gruncie i zobowiązani do służby w oj­

skowej konnej.

Ani w iększa własność, ani pow stanie szlachty, jak o w arstw y wo­

jow niczej i sta n u wyższego, nie. je s t koniecznym w arunkiem w ytw a­

rza n ia się w iększych organizm ów państw ow ych. W praw dzie widzi­

m y ją u podstaw rozw oju dziejowego ogrom nej większości dużych społeczeństw w szystkich ludów i ras, ale czynnik te n spotyka się w różnym stopniu n atężenia i znaczenia, a czasam i naw et nie spoty­

ka się go wcale. Gdy w ładza państw ow a u trz y m u je wojowników sa­

m a i nie osadza ich na gruncie i nie dopuszcza, by do w ytw arzan ia w a rstw y wojowników brali się sam orzutnie silniejsi rodowcy, — w te ­ dy s ta n szlachecko-ziem iański wcale się nie tw orzy. Mongołowie n a­

rzucali sw oje panow anie i utrzy m an ie swoich drużyn w ojennych przy pomocy system u danin bez tw orzenia szlachty-ziem iaństw a ani we w łasnym łonie, gdyż byli koczownikam i, ani w łonie społeczeństw pod­

bitych, gdyż w śród nich nie osiadali. M andżurowie w Chinach za­

sklepili się w osobnych dzielnicach, utrzy m y w an i z podatków , pełniąc fu n k cje organów bezpieczeństw a i obrony państw ow ej, bez w ytw a­

rza n ia sta n u szlachty panującej nad określonym dla każdej rodziny te ry to riu m . Szlachty ziem iańskiej wojowniczej nie było w wielu re ­ publikach greckich.

Typowym n a to m ia st środow iskiem w ytw arzan ia się szlachty zie­

m iańskiej i w ojennej jednocześnie była E u ro p a z czasów średniow ie­

cza. N aw et te społeczeństwa, k tó re w późniejszym średniowieczu w y­

tw orzyły czysto chłopskie k ra je , rządzące się dem okratycznie, ja k Szw ajcaria niem iecka i D ithm arschen, m iały sw oją szlachtę plem ien­

ną, w praw dzie mało liczebną i mało wpływową, ta k że w D ithm arschen zanikła ona z czasem zupełnie33).

Gdy rody wieśniacze o kazują duże uzdolnienie do zorganizow ania w łasnego do walki orężnej, w tedy podstaw y dla form ow ania się szlachty w ojenno-ziem iańskiej są m niejsze. O dw rotnie, słabość ro ­ dów w ieśniaczych, b rak w śród n ic h 'd u c h a organizacyjnego, b ra k po­

rywczości w ojennej, niezbędnej nie tylko do napaści, ale i do sk u tecz­

nej obrony — są tłem społecznym, przy k tó ry m tw orzy się szlach­

ta , bądź drogą w yłaniania elem entów silniejszych z łona w łasnego

33) H a n s f e 1 d, s tr . 184. W r. 1281 o sta tn i ra z w zm ianka o m iej­

scowej szlachcie.

plem ienia, bądź drogą przenikania takiego elem entu silniejszego przy najeździe plem ienia obcego.

Szereg europejskich społeczeństw średniow iecznych w ytw orzyło się w w yniku w ielokrotnych najazdów . Co do F ra n cji, znaną je st rzeczą, że uległa ona podbojowi n ajp ierw ze stro n y Rzym ian, później W estgotów oraz F ran k ó w i B urgundów , w reszcie częściowo N orm a­

nów. Ale czy podbój rzym ski był w Galii pierw szym ? Roupnel w sw ojej h isto rii w si fra n c u s k ie j34) w ypow iada pogląd, że Gallowie nie byli wcale plem ieniem m iejscow ym , lecz w a rstw ą najeźdźców o t y ­ pie nie osiadłym , nie rolniczym , a tru d n iący m się głównie m yśli­

stw em . Oni to podbili ziemie F ra n c ji w ty m okresie, gdy rody w ieś­

niacze zaczęły się rozprzęgać i nie um iały zabezpieczyć spokoju w e­

w nętrznego ani obrony zew nętrznej. Gallowie, jak o plemię nie rolni­

cze, pozostaw ili rolników sam ych sobie, zobowiązali do danin, a sami, jak o m yśliwi, objęli w posiadanie lasy. Pogląd Roupnela co do b rak u rolnictw a u Gallów je s t hipotezą, ale że nie byli autochtonam i, je s t rzeczą znaną powszechnie.

O n ajazdach w Anglii już w spom inaliśm y. Anglowie i Duńczycy przenikali do niej orężnie, w ycieśniając Celtów w góry i z a jm u ją c zie­

m ie żyzne, na k tó ry c h tw orzyli społeczeństw a rolnicze uw arstw ow io- ne, z w łasną szlachtą, pozostaw iając w śród siebie najbiedniejszych Celtów jak o m ałorolnych. Później przyszli N orm andow ie, k tó rzy zor­

ganizow ali państw ow o wyższe klasy i dali im w łasną nadbudowę.

G erm anow ie sam i byli najeźdźcam i i nie ulegali podbojom ple­

m ion obcych. Ale w śród plem ion germ ańskich trw a ły często walki rów ne najazdom obcym. Frankow ie podbijali Sasów i Bawarów.

Szczególnie krw aw ym był, ja k wiadomo, podbój Sasów. Frankow ie narzucali im sw oją organizację państw ow ą i zapładniali swą m yślą ich klasy wyższe. Saski lud w ieśniaczy pozostał przy czystości ple­

m iennej. Ale czy lud ten nie był przem ieszany z elem entem odm ien­

ny m ? Czym byli ,,L itow ie“, stanow iący w arstw ę niższą wieśniaczą, pom ocniczą w pracy chłopów saskich ? Czy to nie pozostałość daw nej ludności podbitej w swoim czasie przez Sasów, zanim ulegli oni F ra n ­ kom. Ich bardzo podrzędne stanow isko dowodziłoby, że nie byli to krew niacy, a zupełnie obcego pochodzenia, może słow iańskiego, a m o­

34) R o u p n e l : E xquise d‘une histoire.

że i daw niej jeszcze w k ra ja c h nad m orzem północnym osiadłych odrębnych plemion.

W ielka połać Niemiec na w schód od Łaby pow stała drogą podbo­

ju ziem słow iańskich przez Niemców ju ż w czasach historycznych.

Podbój ten nie polegał n a tym , że wolni Słowianie zostali zam ienieni n a chłopów poddanych, a Niem cy stali się ich panam i. Słowiańszczy­

zna podbijana przez Niemców m iała swoich panów, a chłopi nie byli w niej wolni, przeciwnie, byli oni poddanym i i ciężko zależnym i od swej w łasnej szlachty. Niem cy jedne ziemie podbijali orężnie, d ru ­ gie przyłączali do siebie jak o sojusznicze i uległe. W ty ch o sta tn ic h pozostaw ali panowie słowiańscy, k tó rzy się germ anizow ali. S zlachta (dziś niem iecka) śląska, Pom orza pruskiego, M eklem burga— je s t prze­

w ażnie słow iańskiego pochodzenia. Co do chłopów słow iańskich, N iem cy pozostaw iali ich w stanie tego ciężkiego poddaństw a w jakim oni już byli, a jednocześnie sprow adzali na ziemie jeszcze nieupra- w iane lub sk utkiem w ojen opustoszałe kolonistów chłopów niem iec­

kich, dając im lepsze w aru n k i i więcej swobody niż mieli chłopi sło­

w iańscy. Chłopi niem ieccy mieli przeto o tw a rtą drogę do ekspansji rolniczej dzięki podbojowi niem ieckiem u, a słow iańscy utrzym yw ani byli w n ajg o rszy m położeniu ludności m ałorolnej i osobiście zależnej.

Zarówno w śród panów, z czasem niem ieckich, n a ziem iach słow iań­

skich podbitych przez Niemców wiele je s t krw i słow iańskiej, ja k i w śród włościan w ty ch ziem iach je s t wiele krw i niem ieckiej.

Z agadnienie pow stania szlachty polskiej wywołało w końcu X IX w. wielki spór w nauce h istorycznej. Jakkolw iek żadne dane nie s tw ie rd z ają żadnego n ajazd u plem iennego w Polsce w czasach h isto ­ rycznych, pow stała w śród historyków polskich hipoteza n ajazdu w czasach przedhistorycznych, jak o źródła pochodzenia szlachty .Typ szlachecki polski, wojowniczy, poryw czy zdawał się ta k odbiegać od w yobrażeń o słow iańskiej m iękkości i łagodności, że n a p raszała się h i­

poteza obcego pochodzenia szlachty. Późniejsze tw a rd e obchodzenie się z włościanam i zdawało się potw ierdzać tę hipotezę, że szlachta m usiała być obcą co do krw i gnębionem u przez nią ludowi. Za ta k ą hipotezą z początku w ypow iadali się ci, k tó rzy dla szlachty szukali ja k gdyby lepszej krw i od słow iańskiej, a później aż do dziś dnia za tą hipotezą w ypow iadają się ci, którzy, ceniąc k rew słow iańską u lu­

du, p rag n ą w yprzeć się je j u gnębicieli tego ludu — szlachty.

W m ojej „H isto rii w si polskiej" przytoczyłem 35) spór historyków naszych co do hipotezy najazd u i, rozpatrzyw szy go, przychyliłem się do poglądu w nauce polskiej dziś przew ażającego, a odrzucającego tę hipotezę. A leksander Świętochowski w sw ojej „ H isto rii chłopów pol­

skich", rozpatrzyw szy ten sam co i ja tem a t, w yrażał się o moim po­

glądzie, obalającym tę hipotezę, nieprzychylnie, u p a tru ją c w szlach­

cie polskiej tyle odm ienności od ludu w iejskiego, że skłoniło go to do przy jęcia genezy szlachty z n ajazd u zbrojnego n a lud.

Nie będę tu ta j przytaczał sporu naukow ego o hipotezę n a­

jazdu. N au k a do niej nie pow raca w ięcej. W praw dzie w książce podręcznikow ej o Polsce współczesnej, w części h istorycznej n ap isa­

nej przez prof. F. B u jaka, nie odrzuca a u to r możliwości w Polsce najazdów , ale przed staw ia to w ten sposób, że najazd czy najazdy, j a ­ kie m ogły m ieć lub m iały w Polsce m iejsce, nie były podbojem Sło­

w ian przez obcoplemienników i nie stanow iły źródła genezy szlach­

ty 30). „Co do p a ń stw a polskiego" pisze F. B ujak, „to powszechnie się p rzy jm u je , że pow stało ono drogą podboju plem ion lechickich m iesz­

k ający ch m iędzy O drą a W isłą przez jedno z nich, tj. przez Polan m ieszkających m iędzy N otecią i W a rtą, podobnie ja k to było w Cze­

chach, Serbii i u plem ion germ ańskich. W ielka różnorodność elem en­

tów antropologicznych na obszarze ziem polskich przem aw ia za mo­

żliwością podbojów daw niejszych przez obce plem iona najeźdźcze, po­

dobnie ja k to było na R usi, w B ułgarii, A nglii itd., ale nic pewnego o nich nie wiemy. B rak w yraźnie w ykształconych fo rm system u len­

nego oraz żywotność u s tro ju rodowego, bez którego rozbicia nie je s t możliwy system lenny, w skazuje, że dokonany przez Polan podbój nie był bezwzględny, ale polegał raczej n a zm uszeniu do związku fed e ra ­ cyjnego plem ion sąsiednich".

H isto ry cy niem ieccy silnie p o dkreślają fa k t, że nad W isłą w pierw szych w iekach po N. Chr. przebyw ali w ciągu kilku wieków Goci, zatrzym aw szy się n a ziem iach polskich dłużej w ciągu sw ojej wędrów ki z południowej Szwecji poprzez całą n astępnie E uropę po­

łudniow ą od D n iestru do H iszpanii. Ale wiadomo, że Goci wyszli w sw oją w ielką w ędrów kę św iatow ą z k ra ju nad W isłą, ta k , ja k i przy ­ szli nad W isłę ze Skandynaw ii, tj. całym plem ieniem i ze w szystkim i

35) G r a b s k i, str. 68-73.

36) B u j a k i inni, str. 157.

jego uw arstw ow ieniam i, z k tó ry c h później pow staw ali panowie i chło­

pi ostgoccy i w estgoccy, k tó rz y osiedlali się we W łoszech północnych, F ra n c ji południowej i H iszpanii. N ad W isłą, D n iestrem i D unajem śladów nie pozostawili. H isto ry cy niem ieccy zaznaczają, że m usieli w yw rzeć duży wpływ n a Słowian sąsiadujących z nimi, k tó rz y po ich odejściu objęli ziemie ich w posiadanie i n a Gotach w niejednym się wzorowali. Nie w iem y o tym nic pozytyw nego. W pływ ta k i je s t oczywiście m ożliwy i praw dopodobny, ale nie należy do tego czynni­

k a przyw iązyw ać zbyt dużego znaczenia, gdyż Goci sam i prócz swej wojowniczości niczym nie górow ali nad Słowianam i.

O przebyw aniu w śród ziem słow iańskich plem ion germ ańskich pisze K. Tym ieniecki: „Dwa ludy barb arzy ń sk ie p rzeciw staw iają się w zajem nie z wielkim trudem . In w a z ja jednej ra s y n a te ry to riu m drugiej nie prow adzi zazw yczaj do ścisłego współżycia, lecz obie ra s y u k ład a ją się grupam i jed n a obok d rugiej. L udy germ ańskie, które, poczynając od B astarn ó w m iędzy połową I a połową I II w. po Chr., przechodziły przez ziemie słow iańskie, nie pozostaw ały tu ta j n a stałe, lecz przenikały d a le j"37) .

P lem iona g erm ańskie wszędzie tam , gdzie osiadały na stałe lub gdzie pozostaw iały część swego społeczeństwa, w ęd ru jąc z re sz tą d a ­ lej, nie zatrac a ły prędko swego oblicza i nazw y. Tym czasem w Polsce w dobie wcześnie historycznej żadnych śladów ty ch plem ion nie w i­

dzimy. K ra j i państw o były czysto słowiańskie.

W spółcześni h isto ry cy polscy p rzy p isu ją szlachcie polskiej pocho­

dzenie w yraźnie polskie. K. Tym ieniecki idzie ta k daleko, że w ro ­ dach szlacheckich widzi praźródło całego narodu naszego. „N ajbliż­

szych podobieństw ", pisze on, „do rodu pierw otnego trz e b a szukać u Słowian lechickich nie w zadrudze lub rodzie chłopskim , lecz przede w szystkim w rodzie szlacheckim "38). „W związku z ty m również dla kw estii pierw otnego osadnictw a rodowego p u n k tem w yjścia będzie dla nas rodowe osadnictw o szlacheckie". „N ależy zasadniczo uznać dawność tego o sadnictw a"30) . „O sadnictw o szlacheckie było sta re i miało c h a ra k te r rodowy. Za praw dopodobieństw o należy również uważać, że przew ażała w nim nie wielka, lecz m ała w łasność".

37) T y m i e n i e c k i , str. 192.

3S) T y m i e n i e c k i , str. 77.

39) T y m i e n i e c k i str. 80.

„W przeciw ieństw ie do szlacheckiego osadnictw a, włościańskie w Polsce nie posiada n a to m ia st widocznego zw iązku z pierw o tn iej­

szym osadnictwem"-40) .

W ydaje m i się, że pogląd prof. K. Tym ienieckiego n a rody szla­

checkie je s t jed n o stro n n y . O ile jasn y m je s t dla m nie, że rody szla­

checkie w Polsce były plem iennym i, bo za obcym ich pochodzeniem nic nie przem aw ia, o tyle nie w y d aje m i się praw dopodobnym , by m ożna było nie dostrzegać konieczności znajdow ania się obok rodów szlacheckich plem iennych niem niej silnie z plem ieniem zrośniętych chłopskich rodów w ieśniaczych. To, że później w ieśniacy stracili łączność z rodem , że osiadali n a cudzym gruncie szlacheckim , nie do­

wodzi, że nie mieli swoich rodów i swoich gruntów .

Ciekawe św iatło n a zagadnienie pochodzenia w łasnoplem iennego szlachty d aje J. O staszew ski w pracy swojej o dziejach pierw otnych szczepu m azurskiego.11) W M azurach widzi on plemię słow iańskie o głębokiej k u ltu rz e rodzim ej w łasnej, o p artej nie n a władzy, a na zw yczaju rodzinnym i n a a u to ry tecie uznaw anym . W skazuje on, że szlachta n a M azowszu była najb ard ziej typow ą słow iańską. N a M a­

zowszu w szyscy rodowi M azurzy zostali uznani za szlachtę naj częściej drobną, żadnych w łasnych chłopów nie m ającą. W chłopach m azu r­

skich widzi J. O staszew ski zdegradow anych byłych rodowców, a czę­

sto i ludność obcego pochodzenia. Poglądy J. O staszew skiego zbie­

g a ją się z poglądam i K. Tym ienieckiego. Jeżeli idzie o Mazowsze, o bardzo licznej szlachcie, są te poglądy bardziej uzasadnione. Jeżeli idzie o całą Polskę, tru d n o byłoby widzieć w rodach szlacheckich główne źródło polskości narodu naszego. Dom ieszki obce do szlachty w W ielkopolsce i Małopolsce są bardzo praw dopodobne, a m ała je j liczebność wobec dużej liczebności km ieci w skazuje, że rody km iece były liczne i m usiały stanow ić najsiln iejsze podstaw y liczebne w fo r­

m owaniu się narodu naszego.

W yprow adzenie wniosku, że szlachta polska była innego niż chło­

pi pochodzenia z fa k tu , że była ona surow a i ciężka dla swoich wło­

ścian v/ epoce poddaństw a, je s t bezpodstaw ne. Zarówno u Słowian nadłabskich w poganiźm ie tkw iących, ja k w Czechach i Serbii, gdzie

40) T y m i e n i e c k i , str. 82.

41) O s t a s z e w s k i J ó z e f : Dzieje pierw otne szczepu m azurskie­

go. W arszaw a 1935.

była w łasna szlachta rodzim a, plem ienna, widzim y, że podział klaso­

w y i upośledzenie ludu było bardzo wielkie.

O Serbii m am y pojęcie, jak o o społeczeństwie z daw na dem okra­

tycznym . Dziś Serbia je s t k ra je m chłopskim , ta k samo ja k C horw a­

cja. Ale przed zaborem tu reck im szlachta czysto serb sk a trzy m ała włościan w poddaństw ie i w ynosiła się ponad lud więcej niż w k ra ja c h ościennych.

M ilan Lusić w pracy sw ojej o „Z agadnieniach a g ra rn y c h Ju g o ­ sław ii"42) w ypow iada w yraźnie pogląd, że panowie pochodzenia sło­

w iańskiego nie byli wcale lepsi dla włościan od innych panów, a w po­

rów naniu z sąsiednią republiką wenecką trzym ali lud w gorszym upo­

śledzeniu. Słynna republika ra g u s k a ustanow iła ciężkie poddaństw o włościan swoich, podczas gdy w D alm acji W enecja dała chłopom sło­

w iańskim wolność osobistą, użytkow anie g runtow e na podstaw ie dzierżaw y i możność nabyw ania g ru n tu n a w łasność. Tenże a u to r w ykazuje, że za wielkiego w dziejach Serbii króla D uszana ucisk wło­

ścian przez panów serbskich był znaczny.

Z fa k tu ucisku i poddaństw a nie m ożna absolutnie wnioskować 0 obcym pochodzeniu panówT i włościan. W ładza sw ojska, rodzim a p o tra fi być rów nie ciężka dla podwładnych, ja k i obca. Doznały t e ­ go liczne społeczeństw a w daw nej i niedaw nej przeszłości.

D zieje E uropy w średniowieczu stw ie rd z ają istnienie pow szech­

ne na wsi szlachty ziem iańskiej, oddanej spraw om w ojow ania i rz ą ­ dzenia, posiadającej obszerne m ajętności, z ludnością w iejsk ą zależną 1 poddaną daninom i posługom.

Obok wxsi n a ziem iach tej szlachty były liczne wsie n a w łasnych ziem iach. Byli panowie-dziedzice i chłopi-dziedzice. Byli więksi posiadacze ziemi i m niejsi. Ci o sta tn i nie mieli nad sobą innych p a ­ nów, ja k k sią ż ą t panujących. Dziedziczenie g ru n tu zarów no w ięk­

Obok wxsi n a ziem iach tej szlachty były liczne wsie n a w łasnych ziem iach. Byli panowie-dziedzice i chłopi-dziedzice. Byli więksi posiadacze ziemi i m niejsi. Ci o sta tn i nie mieli nad sobą innych p a ­ nów, ja k k sią ż ą t panujących. Dziedziczenie g ru n tu zarów no w ięk­