• Nie Znaleziono Wyników

Roczniki Socjologii Wsi : studia i materiały. 1937

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Roczniki Socjologii Wsi : studia i materiały. 1937"

Copied!
326
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N I K I

SO C JO L O G I I WSI

S T U D I A I M A T E R I A Ł Y

P O D R E D A K C J Ą

PRO Ć \ W ŁA D Y SŁA W A GRABSKIEGO.

S E K R E T A R Z R E D A K C J I D R W. B R O N I K O W S K I

T O M II — R O K 1937

W Y D A N E Z Z A S I Ł K U F U N D U S Z U K U L T U R Y N A R O D O W E J

W A R S Ź A W A 1937

REDAKCJA: INSTYTUT SOCJOLOGII WSI S.G .G .W ., WARSZAWA, HOŻA 74 ADMINISTRACJA: WARSZAWA. JASNA 8 m. 4

K O N T O P. K. O. 46.100

C e n a t o m u 5 z ł .

(2)

)

/

w -

(3)

S O C J O L O G I I W S I

(4)

Warszawskie Zakłady Graficzne. Wilcza 60. Telefon 8-93-47.

(5)

R O C Z N I K I

S O C JO L O G I I WSI

S T U D I A I M A T E R I A Ł Y

P O D R E D A K C J Ą

P R O F . W ŁA D Y SŁA W A GRABSKIEGO.

S E K R E T A R Z R E D A K C J I D R W. B R O N I K O W S K I

t o m II — R O K 1937

W Y D A N E Z Z A S I Ł K U F U N D U S Z U K U L T U R Y N A R O D O W E J

W A R S Z A W A 1937

REDAKCJA: INSTYTUT SOCJOLOGII WSI S.G .G .W ., WARSZAWA, HOŻA 74 ADMINISTRACJA: WARSZAWA. IASNA 8 m. 4

K O N T O P. O. K. 46.100

(6)
(7)

A R TY K U ŁY :

'■W ładysław G rabski: System socjologii wsi. Część I I Wieś i zie mi a w p rzeszłości

A n to n i Żabko-Potopow icz: W ieś polska w św ietle polskich p rac nauko w ych i publicystycznych z okresu po uw łaszczeniu włościan . 67 W ikto r B ro n iko w ski: Chłopska działalność sam orządow a w świetle

. . . 153-

z y c i o r y s o w ... ...

M A T E R IA Ł Y :

R . T.-B .: Moje życie i działalność społeczna w pow. sandom ierskim 177-

K R O N IK A :

• Zakład H isto rii Społecznej i Gospodarczej U niw ersytetu J . K. we Lwowie ... 233- Zakład Ekonom ii Rolniczej U n iw ersy tetu S te fa n a Batorego w Wilnie.

S em inarium Socjologiczne U n iw ersy tetu J. P- w W arszaw ie

238-

I n s ty tu t G ospodarstw a S p o ł e c z n e g o ... 240- W ydział Ekonom iki Rolnej D robnych G ospodarstw W iejskich 245-

In s ty tu t S praw Społecznych 252-

I n s ty tu t P ra c y S am orządu T erytorialnego ... 253- P aństw ow y In s ty tu t K u ltu ry W si ... 255- K onkurs n a życiorysy młodzieży w iejskiej ...

Ś. p. prof. S. Z. Czarnow ski ...

258- str.

- 65

-151

-175

-232

-238 -240 240 -245 -251 -253 -255 -258 -260 260

(8)

B lalia A .: Socjologie inteligence (rec. A. Żabko-Potopowicz). . 261— 263 M enliofers F .: B auerndoktor (rec. M. K acprzak) . . . 263— 264 M aslow S .: K ołchoznaja R ossija (rec. W .' Bronikow ski) . . . 265—271 S tru k tu ra społeczna wsi, polskiej (rec. C. S trzeszew ski). . . 271—275 T u ro w ski G.: W aru n k i i drogi rozw oju gospodarczego wsi polskiej

(rec. E. G .)... '. 275—277 R ostw orow ski S. i S ta h le w sk i S .: Rolnictwo i w ojna (rec. Z. H er­

m aszew ski). 277—280

K oefoed C. A .: E inzelhof o,der D orf (rec. W. K rzysztofik). . 280— 283 Kąclci F . : Ks. S tan isław S tojałow ski i jego działalność społeczno-

polityczna (rec. J. W a r ę ż a k ) ... 283—285 W óycicki A . ks.: P ra c a społeczna w p a ra fii (rec. J. Sondel) . . 285— 287 A m b erg W .: Spółdzielnia m leczarska w P lissie (r. Z. H erm aszew ski) 287— 28!) C ierniak J .: Wieś Zaborów i Zaborowski Dom Ludowy (rec. P.

S z e w c z y k ) ... 289— 293 K arczew ski W .: Lisków, dzieje jednej wsi polskiej (rec. W. B.) 293— 294

B IB LIO G R A FIA :

Polskie książki i rozpraw y z 1936 i 1937 r. . 295— 308

DODATEK:

T reść niektórych czasopism z dziedzin pokrew nych 309— 314

(9)

P O L I S H A N N A L S OF R U R A L S O C I O L O G Y

Published by

T H E IN S T IT U T E OF R U R A L SOCIOLOGY AT T H E C O LLEGE OF A G R IC U LTU R E in W ARSAW ,

Hoża 74, Pol and.

EDITORIAL BOARD:

P rof. W ładysław G rabski D r W iktor Bronikowski

C O N T E N T S O F T H E V O L U M E II. 1937.

S T U D IE S :

Page G rabski W .: System of R u ral Sociology. Village and L and in A ncient

Times . ... ... 1— 65 Żabko-Potopowicz A .: The Polish Villag'e a f te r the E m ancipation in

the L ig h t of Con.temporary W riters . . . . . . 67— 151 B ro n iko w ski W .: Self-gove.rnment L eaders in the L ig h t of B iographies 153— 175

M A T ERIA LS:

R. T. B .: My L ife and Public W ork in the County of Sandom ierz . 177—232

R E P O R T S :

The In stitu te of Social and Economic H istory, U niyersity of Lwów . 233—238 The In stitu te of A g ric u ltu ra l Economy, U niversity of Wilno . . 238—240 The In s titu te of Sociology, U niy ersity of W arsaw . . . . 240

The Institute of Social E c o n o m y ... 240— 245

The D ep artm en t of A g ric u ltu ra l Economy of Smali F a rm s . . 245— 251 The In stitu te of Social A f f a i r s ... 252— 253 he In stitu te fo r T erito ria l S e l f - g o v e r n m e n t ... 253— 255 The S tate In stitu te of R u ral C u l t u r e ... 255— 258 P n z e C ontest fo r County Y outh B i o g r a p h i e s ... 258—260

The late P rof. s_ z. Czarnowski . . . . . . . . 260

(10)

B ła h a A .: Sociologie inteligence (by A. Żabko-Potopowicz) . . 261— 263 M enhofers F . : B auerndoktor (by M. K acprzak) . . . . . 263—264 Masłoiu S .: K ołehoznaja Rosiiija (by W. Bronikowski) . . . . 265—271 Social S tru c tu re of th e Polish Viillage (by C. Strzeszew ski) . . . 271— 275 T u ro w ski G.: W ays and Conditions o f the Economic Development

of th e Polish V illage (by E. G . ) ... 275— 277 R ostw orow ski S . : a n d S ta b lew ski S . : A g ricu ltu re an d W a r (by Z. H e r­

m aszew ski) . 277—280

K oefoed C. A . :■ E inzelhof oder D orf (by W. K rzysztofik) . . . 280— 283 K ą cki F . : The Rev. S. Stojałow ski and, his Poliitical A ctivity

(by J. W a r ę ż a k ) ... 283— 285 W óycicki A . rev.: Social W ork in th e P a rish (by J. Sondel) . . 285— 287 A m b erg W .: D airy Cooperative a t P lissa (by Z. H erm aszew ski) . . 287— 289 C ierniak J . : The V illage Zaborów an d its F olk House (by P. Szew­

czyk) ... 289—293 K a rczew ski W .: Lisków, the H isto ry of a Polish Y illage (by W. B.) 293— 294

BIBLIO G RAPH Y :

Polish Books and A rticles edited 1936 and 1937 295

(11)

S Y S T E M SOCJOLOGII WSI CZĘŚĆ II. W IEŚ I ZIEM IA 1).

W s t ę p.

M ówiliśmy poprzednio o pierw otności g ru p y w iejskiej, je j sym ­ biozie z przyrodą oraz o zdolności do ciągłego odtw arzania pewnych, odpowiednich dla siebie, w arunków życia. Z powyższego widać, że dla rozum ienia wisi trzeb a zdaw ać sobie spraw ę z tego, w jak ie j m ie­

cze tk w ią w niej cechy pierw otności bytu, ja k i je s t u stró j rolny wsi, ja k się rozw inął i w ja k ie j m ierze odpowiada on siłom, które pobudza­

j ą wieś do realizow ania dążeń je j właściw ych wyżej oznaczonych, j a ­ ko bytu niezależnego oraz zabezpieczenia rozm nażania się i prom ie­

niow ania rodzin.

U stró j rolny wsi je s t w yrazem stosunku wsi do ziemi, jak o przy­

rodniczego podłoża p rac y w ytw órczej i źródeł spożycia w ram ach norm społecznych, określających stosunek rodziny do gospodarstw a wiejskiego.

W pierw szej części system u naszego rozw ażaliśm y, jak ie zna­

czenie posiada gospodarstw o w iejskie dla rodzin w iejskich. P rzepro- ,Vadziliśm y też rozróżnienie m iędzy czynnikam i gospodarczym i a ogól- no-społecznymi i k u lturalnym i, odrzucając podporządkow anie tych ru gich pierw szym . Skolei przechodzim y do rozpatrzenia stosunku do

y j ^ Część w stępna i pierw sza są ogłoszone w I tom ie „Roczników Socjologii

'■ K o « n , k ; Socjologii W si, t. II

(12)

ziemi, tj. stosunku pana i chłopa do gospodarstw a, jak o podstaw y do rozum ienia dawnego i współczesnego położenia ludu i wsi.

W yśw ietlenie, czym był lud i wieś — je s t to zagadnienie h isto rii w ogóle, a w szczególności fyistorii gospodarczej, ustro jo w ej oraz h i­

sto rii k u ltury. W yśw ietlenie, czym je s t lud i wieś — stanow i zadanie polityki a g ra rn e j. D la socjologii zagadnienie to je s t rów nież ośrod­

kiem je j zainteresow ań badawczych. W yśw ietlanie dziejów przeszłych nie stanow i przedm iotu socjologii, a tylko histo rii, ale rzucenie św ia­

t ła n a tę przeszłość wsi, ustalenie pew nych pojęć w związku z nią pozostających i z niej w ypływ ających je s t w ażną częścią pozna­

n ia wsi.

W związku z powyższym stanow iskiem naszym dzielim y część d ru g ą naszego system u, zatytułow aną „W ieś i ziem ia“ , na trz y dzia­

ły : dwa, zaw ierające historyczne zagadnienia u stró jo w o -ag rarn e daw ne i bliższe oraz trzeci — zagadnienia współczesne.

W socjologii wsi ty p u am erykańskiego często również sp o ty ­ kam y ro zp atry w an ie szeregu zagadnień historyczno-agrarnych, ja k to już wyżej w części w stępnej przedstaw iliśm y. Oczywiście, wieś i zie­

m ię m ogliśm y uw ażać za jedno tylko zagadnienie i system atycznie wyłożyć je w ośw ietleniu dziejów św ia ta oraz współczesnych sto ­ sunków powszechnych. Takie postaw ienie spraw y rozszerzyłoby zbytnio ram y naszego tem a tu i rozwinęłoby część d ru g ą ponad m ia­

rę. w' stosunku do innych części i dlatego od takiego planu od stąp i­

liśm y z całą świadomością, że skutkiem tego system ow i naszem u na­

dajem y c h a ra k te r zarysu ogólnego więcej niż system atycznego, w y­

czerpującego i szczegółowego w ykładu.

DZIAŁ A. ZA G A D N IEN IA SOCJOLOGICZNE W PRZESZŁOŚCI W SI DO U W Ł A SZ C ZE N IA .

1. Co w przeszłości wsi stanowi zagadnienia socjologiczne.

Każdy sta n życia społecznego je s t w ynikiem poprzedzającego g o . rozw oju czyli przeszłości. Nie m niej, nie m ożna przy poznawaniu da­

nego sta n u sięgać do całej przeszłości wstecz, gdyż w tedy gubilibyśm y się w n ieustannych dociekaniach historycznych, k tó re nie stanow ią przecież przedm iotu socjologii. Wobec tego m usim y przede w szyst­

kim rozważyć, czy nie byłoby rzeczą najw łaściw szą, by całą prze­

(13)

szłość wsi pozostawić jak o przedm iot zainteresow ania jedynie historii i ograniczyć socjologię do poznaw ania obecnych stanów wsi.

Takie ograniczenie socjologii nie w ydaje się nam właściwym.

W praw dzie socjologia dawno w yrosła już ze stadium filozofii historii, ja k ą była przed stu laty. Filozofowanie na te m a t histo rii społecznej m e je s t dziś wcale uw ażane za socjologię. Nie m niej socjologowie do­

by obecnej nie p rz e s ta ją interesow ać się rozw ojem stosunków spo­

łecznych, rozw ojem zarów no przeszłym , ja k i n a naszych oczach się dokonyw ującym .

Ten spośród działów socjologii wsi, w k tó ry m poznanie prze­

szłości m a najw iększe znaczenie poznawcze — to stosunki agrarne.

N a tle stosunków a g ra rn y c h w świadomości samego ludu tkw ią, za­

n ik ają i p o w stają różne pojęcia i dążenia, stanow iące pewne siły spo­

łeczne wsi. Socjologia nie może stać zdała od ty ch pojęć i dążeń, prze­

ciwnie m usi je ośw ietlić naukowo, by móc je rozumieć.

Sam e dążenia wsi op arte o pojęcia dotyczące przeszłości wsi i dróg je j rozw oju w przyszłości stanow ią przedm iot rozw ażania tego działu naszego system u socjologii wsi, k tó ry za jm u je się ustosun­

kowaniem się wsi do Masowości, do państw a i do narodu. Ale oświe­

tlenie zagadnień a g ra rn y c h życia w iejskiego w ich perspektyw ie hi­

storycznej należeć m usi do działu poświęconego rozw ażaniu wsi w jej stosunku do ziemi.

M ówiliśmy już o tym , że gospodarstw o w iejskie, w k tó ry m doko­

nuje się sym bioza człowieka z jego w a rsztatem pracy, ty m się różni od innych w arsztató w pracy, że jednocześnie s ta je się środowiskiem symbiozy rodziny w iejskiej z je j otoczeniem n atu raln y m i społecz­

nym. Z tego względu czynnik ziemi dla wsi w a ru n k u je nie tylko po­

wodzenie pracy w ytw órczej, ale i pomyślność bytow ania i obcowania.

Od stosunku człowieka do ziemi na wsi zależy nie tylko to, w jakiej m ierze potrzeby m aterialn e z n a jd u ją zaspokojenie, ale to, w jakiej m ierze czuje się on wolnym lub zależnym, a w jak iej m ierze zdolnym łest do przezwyciężenia trudności życia społecznego lub zmuszonym do uległości lub bierności.

W świadomości ludu w iejskiego, w yrażonej przez ideologów w a r­

tości dodatnich życia w iejskiego, tkw i i zn ajd u je swój w yraz pogląd, ze wieś w dobie swego pow stania i w zaraniu swego rozw oju znajdo­

wała pełnię w arunków dla swobodnego swego b y tu m aterialnego oraz a pełnopraw nego bytow ania społecznego i politycznego, urzeczywi­

(14)

stn ia ją c dążenia do wolności i równości. W poglądzie tym tkw i nie­

w ątpliw ie wiele pierw iastk u wspólnego w szystkim m itom o r a ju u tr a ­ conym. Pogląd te n jed n ak zn a jd u je w nauce h isto rii u strojow ej częś­

ciowe uzasadnienie, p rzy jm u ją c postaw ę podwójną. Jedni dowodzą, że wieś pierw otna była o p a rtą na wspólnocie zabezpieczającej rów ­ ność i wolność powszechną, inni, że rów ność ta i wolność op arte były n a indyw idualiźm ie gospodarczym poszczególnych rodzin, ale podpo­

rządkow anym niw elującem u wpływowi rodow ych wioskowo-gm innych urządzeń społeczno-politycznych. Obydwa te poglądy są zgodne co do tego, że wieś już w zaran iu swoim stosow ała pewne ideały życia go­

spodarczo-społecznego, k tó re obecnie jeszcze je j przyśw iecają, z n a j­

d u jąc tylko częściowe uw zględnienie w u s tro ju współczesnym . Od­

m iennym je s t pogląd na zaranie dziejów wsi, u p a tru ją c y w nim p rzy ­ tłoczenie człowieka przez trudności życia i podporządkow anie jedno­

stk i oraz pojedyńczej rodziny zadaniom u trz y m an ia rodu i plem ienia bez możności realizow ania jakichkolw iek ideałów.

Pierw szym przeto zagadnieniem socjologicznym, k tó re na tle h i­

sto rii m usim y rozpatrzeć, je s t to, jak im był pierw otny sta n wsi i w j a ­ kiej m ierze pozwalał na urzeczyw istnienie pew nych dążeń rodzin w iej­

skich, dążeń, k tó ry ch ślady widzim y w przeszłości, i na k tó re i dziś p a trzy m y jako na właściwości życia wsi.

Co do pierw otnego sta n u wsi, to w świadomości ludowej mogą istnieć tylko pewne m ity, gdyż je s t on bardzo odległym. Ale co do bliższej przeszłości wsi, lud w iejski świadom je s t tego, że był on po­

niżonym i podporządkow anym interesom m niejszości p anującej po­

litycznie i gospodarczo, m niejszości, k tó ra po dziś dzień z a jm u je po­

w ażne n a wsi stanow isko, choć stra c iła daw ną władzę.

Ideologia ludowa objaśnia sobie poddanie wsi, pierw otnie wolnej i złożonej z rodzin o położeniu gospodarczym rów nym , tym , że drogą przem ocy lud zm uszony został słuchać cudzej woli, sobie narzuconej.

Poglądy odm ienne od tej ideologii w sk a z u ją n a konieczności dziejowe, k tó re w ym agały poddania części słabszej ludu opiece jedno­

stek silniejszych, m ogących ta k ą opiekę zabezpieczyć. D rugim przeto zagadnieniem socjologicznym, k tó re w y stęp u je n a tle historycznym , je s t to rozw ażanie, w ja k i sposób rozwinęło się i pow stało na wsi róż­

niczkowanie stanow e i klasowe i w ja k i sposób w ytw orzyło się na wsi podporządkow anie się znacznej większości ludności nieznacznej m n ie j­

szości.

(15)

Trzecim zagadnieniem socjologicznym na tle historycznym wsi je s t spraw a, k tó rą się obszernie zajm u je polityka a g ra rn a , m iano­

wicie, w ja k i sposób odbyło się zrzucenie więzów dawnego poddań­

stw a w łościańskiego i dojście do obecnej pełnej własności gruntow ej drobnych gospodarstw . Jedni w ty m procesie dziejowym widzą wpływ władzy państw ow ej, drudzy kapitalizm u, inni m asow ych ruchów wy­

zwoleńczych m iast i wsi.

W szystkie te zagadnienia wspólne są socjologii wsi niezależnie od k ra ju , jakiego stosunki pragniem y poznać bliżej.

Dla Polski przybyw a jeszcze zagadnienie szczególnej w agi dla ogólnej świadomości w spraw ach ludu i państw a, w yśw ietlenie, w j a ­ kiej m ierze upadek dawnego P ań stw a Polskiego staw iać możemy w związku z jego stosunkam i ag rarnym i. To zagadnienie wiąże się ściśle z uśw iadom ieniem sobie tego, co w życiu społecznym wsi współ­

czesnej polskiej ciąży jak o spadek jej przeszłości.

Poza tym i przyczynam i upadku Polski, na wsi polskiej ciąży, też jak o spadek przeszłości, spraw a sposobów, jakim i rządy zabor­

cze w ykorzystyw ały spraw y a g ra rn e polskie dla swoich celów poli­

tycznych oraz ustosunkow anie się wsi do dążeń wyzwoleńczych n a­

rodu naszego w dobie zaborów. Ponieważ te dwa zagadnienia doty­

czące wsi w iążą się ściśle z h isto rią polityczną, a nie gospodarczo- społeczną, więc nie będziem y ich rozpatryw ali w części: „W ieś i zie­

m ia", a w dalszym dziale naszego system u, poświęconym wsi w sto ­ sunku do narodu i państw a.

2. Wieś pierwotna. Wspólnota i indywidualizm w niej.

Pogląd na wieś pierw otną, jako na siedlisko wolności i równości ludzkiej w k o rzystaniu z ziemi i je j płodów, był wypływem pojęć filo­

zoficznych X V III wieku, w edług k tó ry ch pierw otnie człowiek był zdol­

ny z n a tu ry sw ojej do urzeczyw istniania wspólnego dobra bez niczy­

jej krzyw dy, ta zaś n a sta ła dopiero później z przew agi silniejszych nad słabszym i, gdy pierw otne dobroczynne podstaw y życia utraciły moc swoją.

Pogląd ten w X IX w ieku znajdow ał pewne dla siebie uzasadnie­

nie w pierw szych badaniach życia i u stro ju gospodarczego różnych plem ion pozaeuropejskich, przebyw ających w stan ie dzikości, a zda­

(16)

jących się być praw zorem tego, czym były w szystkie inne społeczeń­

stw a w swoich pierwocinach.

W ytw orzono sobie schem at kolejności różnych faz rozw oju ludz­

kości. Okresowi dzikości odpowiadało m yślistw o, dalej ludzkość, prze­

chodząc z dzikości do okresu b arb arzy ń stw a, rozw ijać się m iała w kie­

ru n k u p a s te rstw a koczującego, z którego dopiero w ypływ ać miało rol­

nictw o z w siam i osiadłym i. Dalsze bad an ia w ykazały sztuczność tego schem atu i podważyły dawne pojęcia o typie wsi pierw otnej, jako 0 siedlisku pierw szych ustalonych zasad życia gospodarczego i spo­

łecznego.

Poglądy naukow e op arte na najnow szych badaniach nad zaga­

dnieniam i okresów pierw otnej dzikości i b a rb a rz y ń stw a zostały w y­

łożone przez L. Krzyw ickiego w jego badaniach nad okresam i dzi­

kości i b arb arzy ń stw a. Obala on przede w szystkim schem atyzm jed n o ­ kierunkow ego rozw oju faz u stro jó w społeczno-gospodarczych. P oda­

jąc w yniki badań nad u stro jem Nowej Gwinei2), dochodzi on do w nio­

sku ogólniejszego, że „stosow nie do ukształtow ania plem iennej sk a rb ­ nicy dóbr, jedne ludy od tułackiego try b u życia przejd ą do osiadłości, zw iązanej z hodowlą drzew, inne będą im ały się k arczunku ziemi 1 upraw y w arzyw , dokonyw anej bądź zbiorowo, bądź w ysiłkam i odo­

sobnionym i, stosow nie do jakości gleby, potęgi szaty leśnej, u k ształ­

tow ania powierzchni. D rogi więc prow adzące ku osiadłem u trybow i życia w y kazują rozbieżność naw et w swoim stadium początkow ym ".

„D alszy rozwój osiadłości, um ożliw iając przedsiębranie czynności zm ierzających do osw ojenia zw ierząt, jeszcze wzmocni tę rozbieżność:

um iejętność hodowli zw ierząt, dokonana na podłożu osiadłego try b u życia, dotrze do myśliwców i przekształci ich w pasterzy , pa­

sterze zaś z biegiem czasu powołują do istn ien ia rolnictw o zbożowe.

A każdy z ty ch ustro jó w gospodarczych w y tw arza i w ytw arzać m usi inne stosunki społeczne, innego ukształtow ania więź rodzinną, inne­

go ro dzaju sposoby w ładania ziem ią".

A więc w zaraniu dziejów wsi w idzim y różne rodzaje sposobów

■władania ziemią, ja k pisze L. K rzywicki. Ta różnorodność w yraża się w tym , że już w ty m zaraniu w idzim y różne stopnie odchyleń w k ie­

ru n k u w ładania bądź wspólnego, bądź indywidualnego.

2) K r z y w i c k i L.: U stro je społeczno-gospodarcze w okresie dzi­

kości i b arbarzyństw a. W arszaw a 1914, str. 61.

(17)

Jeżeli przeto odrzucić m usim y hipotezę, jakoby wieś pierw otna, pow stała w okresie b arb arzy ń stw a, w w yniku przejścia czy od tuła- ctw a, czy od m yślistw a, czy od p a ste rstw a , m iała zawsze stosować pewne zasady życia wolnego i równego, opartego na wspólnym korzy­

sta n iu z dóbr m aterialnych, to nie m niej m am y bardzo wiele śladów tego, że tak ie wspólne i w zasadzie rów ne korzystanie z tego co daje człowiekowi ziem ia często zn ajd u je zastosow anie we w siach znajdu­

jący ch się w pierw otnym stanie.

Takie wolne i rów ne korzystanie z dóbr m aterialnych we wsi pierw otnej w ypływ a z tego, że wieś ta k a pow staje drogą wolnej oku­

pacji g ru n tu przez plem iona stanow iące zbiór rodów i rodzin. Zakła­

d a ją one wsie pierw otne siłą fa k tu osiadania na m iejscu obranym i zajęcia g ru n tu pod upraw ę i n a pastw iska. Obok p ierw iastku wspól­

noty, widzim y również przy te j okupacji p ierw iastek indywidualny, w ypływ ający z tego, że choć okupacja g ru n tu je s t wolną i dla każde­

go we w si początkowo równo dostępną, ale rody i rodziny, które jej dokonyw ują, nie są rów ne co do rozporządzalnych narzędzi pracy oraz co do ilości i siły członków rodzin. W ieś, ja k to z naszej defini­

cji w ypływ a, to nie tylko zbiór gospodarstw , ale i rodzin. Gdy jeszcze ziemi było tyle, że człowiek nie m yślał o tym , by ją sobie dla siebie jedynie przyw łaszczyć, gdy zatem czynniki gospodarcze sprzyjały w spółnictwu, fa k t, że rodziny w iejskie nie były rów nym i siłami gospo­

darczym i, popychał wieś w ty m kierunku, by każda rodzina ustalała sam a dla siebie część dóbr ogólnych, odpow iadającą w łasnym zdol­

nościom i potrzebom . L. K rzyw icki c y tu je 3), jak o m iarodajny w tym względzie pogląd wypow iedziany przez uczonego rosyjskiego Jefi- m ienko, o p a rty o badania stosunków syberyjskich, a mówiący, że:

„O rganizację wioskową o p a rtą n a posiadaniu g ru n tó w zajęty ch na zasadzie wolnej okupacji m ożna uważać za u tw ó r m acierzysty, k tó ry zaw iera w sobie w szystkie ry sy zasadnicze obu w yłaniających się z niego u strojów , a więc w spólnoty, ja k i własności osobistej'*4).

W olna okupacja g ru n tó w przez rody lub duże rodziny w iejskie je s t ty m czynnikiem , k tó ry sp rz y ja wspólnemu k o rzystaniu z g ru n ­ tów w łonie rodów lub rodzin w iększych. Z chwilą jednak, gdy g ru n ­ tów' w spólnych s ta je się coraz m niej, gdy wreszcie ich zaczyna zu­

3) K r z y w i c k i L., str. 373.

4) J e f i m i e n k o , Izsliedow ania, str. 225 i 226.

(18)

pełnie brakow ać, odpadają m acierzyste podstaw y dla w spólnoty pierw otnej. N ajp ierw g r a n ty położone koło siedzib ludzkich ulegają indyw idualnem u odgraniczeniu od reszty , później g ru n ty orne zo stają dzielone n a łany przeznaczone do użytkow ania poj edyńczych rodzin, tem uż podziałowi u leg ają i łąki, o ile ich obszar je s t nieduży. L asy i p a stw isk a w ciągu znacznie dłuższego okresu czasu pozostają we wspólnym w ładaniu i użytkow aniu i zachow ują c h a ra k te r w spólnot aż do dzisiejszych czasów w k ra ja c h n ajdalej naw et gospodarczo po­

suniętych.

Jeżeli idzie o lasy i pastw iska, to tru d n o byłoby znaleźć k ra j, w k tó ry m indyw idualna ich własność i użytkow anie nie byłaby po­

przedzana okresem posiadania i użytkow ania wspólnego. N atom iast co do g ru n tó w ornych, liczne są ślady ich wspólnego posiadania, ale nie wspólnego użytkow ania, k tó re na ogół było zawsze indyw idualnym .

W spólne użytkow anie g ru n tó w ornych w zaran iu w si m ieliśm y tylko w obrębie dużej rodziny. Nie je s t to zatem w spólnota w iejska, lecz rodzinna. Może być ona w spólnotą w iejsk ą w tedy, gdy duża ro ­ dzina zlewa się z w sią, ale, gdy we wsi je s t kilka dużych rodzin, bę­

dziem y mieli kilka w spólnot rodzinnych, a jednocześnie kilka indy­

w idualnych w spólnych gospodarstw rodzinnych.

Rozróżnienie przeto lasu i p astw isk a z jednej strony, a gruntów ornych z drugiej — na te j podstaw ie, że pierw sze dłużej zachow ują zasady w spólnoty, a drugie pierw ej od niej odchodzą w kierunku indyw idualizm u, je s t nieścisłe. Pom iędzy pastw iskiem a lasem z je ­ dnej strony, a g ru n ta m i ornym i z drugiej istn ieje głębsza różnica.

Podczas, gdy wspólne w ładanie lasem i pastw iskiem prowadzi w prost do wspólnego użytkow ania, to pierw otne wspólne w ładanie g ru n tam i ornym i we wsi nie prowadzi naw et w zaraniu wsi do takiego wspól­

nego użytkow ania. Indyw idualna praca rodziny w iejskiej (dużej czy m ałej) n a zagonie, k tó ry służy n a jej w łasny użytek, je s t fak te m m acierzystym pierw otnym , trw ają cy m od sam ego początku wsi, nie­

zależnym od form w ładania ziemią.

T aka dwoistość w zaran iu wsi, ja k to m ówiliśm y w yżej, o b ja­

śnia się tym , że wieś to g ru p a gospodarstw i rodzin, k tó re z ra s ta ją się z gospodarstw em nie tylko jako narzędziem pracy, ale jak o ze środow iskiem b y tu ogólnego. L as i pastw isko nie stanow ią podłoża dla tak iej symbiozy i tu ta j w spólnota w iejsk a zn a jd u je sp rzy jające dla siebie w arunki ogólne. N ato m iast użytki rolne, w ym agające sta-

(19)

lej pracy całej rodziny w iejskiej w zespole w zajem ności, stanow ią podłoże n a jb a rd zie j odpowiednie dla w y rabiania się ty p u gospodaro­

w ania indyw idualnego.

Isto tn ie, gospodarow ania wspólnego we wsi, tak , by pracowano n a polach razem , a następnie dzielono się płodami, nigdzie w zaraniu dziejów nie widzim y. W ypraw y łowieckie i rybackie byw ają przedsię­

bran e wspólnie dla w iększych grom ad ludzkich z podziałem zdobyczy łowów i połowów, ale ani w p asterstw ie, ani w rolnictw ie zasad współ-5 nictw a w pracy w ytw órczej i w podziale jej wyników, czyli w spo-' życiu, nie widzim y. K ażda rodzina m niejsza czy w iększa sam a n a s ta ­ wia swój w a rs z ta t pracy gospodarczej we wsi, sam a go zastosow uje do procesów w y tw arzania, sam a ich pilnuje, sam a w ykonyw uje u p ra ­ wy i zbiory, sam a zbiory te n a użytek przede w szystkim swoich członków zużywa.

H istorycy i ekonomiści o b jaśn ia ją ta k i odwieczny i zasadniczy indyw idualizm w iejski rodzinny w użytkow aniu rolniczym , w prze­

ciw ieństw ie do użytkow ania pastw isk i lasów, tym , że las n a tu ra ln y i pastw isko dla swej w ydajności nie p o trzeb u ją w ysiłków człowieka.

N ato m iast ziem ia w ym aga w ytężonej pracy, by rodziła. Takie o bja­

śnienie uw ażam za niew ystarczające. P ra cy w ytężonej w ym agają również w ypraw y łowieckie. Ale w tej pracy przy w ypraw ach możli­

w y je s t rów ny udział w szystkich. Biorą w niej udział mężczyźni w si­

le wieku, od k tó ry c h spodziewać się m ożna w ysiłku równego. W p r a ­ cy w gospodarstw ie rolnym bierze udział cała rodzina o różnej skali zdolności do pracy. R egulatorem wysiłków tej pracy może być tylko rodzina z je j o rganizacją zespołu i wzajem ności. Rodzina też tylko zdolną je s t stw orzyć system podziału dóbr przez nią w ytw orzonych, k tó ry byłby sharm onizow any najlepiej z tym , by cykl w ytw orzenia i spożycia zam ykał się w sposób n ajbardziej zgodny z tym , ażeby za­

bezpieczyć nie tylko wyżyw ienie i rozm nażanie, ale i ekspansję wsi.

Do jakiego stopnia indyw idualna gospodarka rodzinna je s t zwią­

zana z odwiecznym i w lrjciw ościam i wsi opartym i na najdaw niejszych podstaw ach, w idzim y w tym , że wszelkie form y gospodarki nierodzin- nej i nieindyw idualnej w y tw a rz a ją się w dziejach wsi nie inaczej, ja k n a podstaw ie narzuconej je j przem ocy politycznej. Dzieje wsi w ytw o­

rzyły gospodarstw a folw arczne, op arte w starożytności na niewol­

nictw ie, w w iekach średnich na pańszczyźnie, obecnie na system ie parobczyńskim , a ostatn io w Sow ietach na u s tro ju „kołchozów".

(20)

W szystkie te fo rm y były i są narzucone wsi przem ocą i utrzym ują, się tylko dzięki pewnym w arunkom historycznym , przy k tó ry ch wieś o d sunięta została od stanow ienia o losach swoich i państw a. N a rz u ­ cenie R osji „kołchozów" na w si wymagało w iększych o fia r te r r o r u w stosunku do wsi, niż daw niejsze zaprow adzenie pańszczyzny. Gospo­

d a rstw folw arcznych w ty ch k ra ja c h , w k tó ry c h wieś m iała swój głos w spraw ach jej dotyczących, nie widzim y, a i u nas dążeniem wsi od chwili gdy odzyskała możność rozw oju o w łasnych siłach, j e s t n ie u sta n n a e k sp an sja w łasna kosztem zm niejszania się folw arków .

Pomimo, że istnienie w spólnoty w iejskiej w gospodarstw ie rol­

nym nie da się nigdzie stw ierdzić, a zaprow adzenie je j we współczes­

nej R osji nie stanow iło żadnego naw ro tu wsi do je j daw nych zasad życia, lecz tak ie sam e je j pogwałcenie, ja k daw ne pow staw anie go­

spodarstw w iększych, pomimo to u trz y m u je się nadal w e rsja o p ier­

w otnym kom unizm ie a g ra rn y m w iejskim . Rzadziej co praw da spoty­

kam y się z tą w e rsją w sferach naukow ych, ale nie m niej je s t ona w piśm iennictw ie nieustannie żywotną.

W obronie tezy o pierw otnym kom uniźm ie a g ra rn y m w ogólno­

ści, a głównie gdy idzie o pierw otnych Germ anów stoi I. M. K uliszer5) . P odaje on obszernie lite ra tu rę dotyczącą sporu naukowego dotyczą­

cego zagadnienia, czy G erm anow ie pierw otnie mieli u stró j a g ra rn y kom unistyczny. Do spraw y u s tro ju p ragerm ańskiego w rócim y je sz ­ cze. T u ta j zaznaczam y tylko, w ja k i sposób p rzed staw ia sobie I. M.

K uliszer te n kom unizm ag ra rn y "). „Zarów no m yślistw o, ja k ry b o ­ łówstwo, hodowla bydła, w ypalanie lasów, prace rolne, budow a m ie­

szkań — w szystko to dokonywało się przez całe plemiona, przez parę połączonych wsi lub wspólnot, w ogóle przez g ru p y ; bierze w tym udział znaczna liczba mężczyzn, kobiet i dzieci. Za wTspólnym u trz y ­ m aniem idzie i wspólne spożywanie zdobytej żywności przez całą g ru ­ pę, wspólne użytkow anie domu wspólnym i siłami zbudowanego itd .“

N a potw ierdzenie takiego poglądu nie d aje J. M. K uliszer żadne­

go dowodu. Podobnie do wielu historyków sta ra ją c y c h się w ykazać, że pragerm anow ie mieli u stró j a g ra rn y kom unistyczny, przytacza Cezara, ale jtJ y n e zdanie, k tó re m a tęgo dowodzić, je s t: „W ładze

B) K u l i s z e r I. M., przełożył M o r a w s k i K .: D zieje gospo­

darcze E uropy Zachodniej. W arszaw a.

°) K u l i s z e r , str. 6-7.

(21)

ile i gdzie uw ażają za właściwe, a po roku znów zm uszają do przejścia na inne m iejsce". Bezpośrednio po te j cytacie tw ierdzi K uliszer, że

„ziem ia up raw ian a była przez całe rody, nie zaś przez poszczególne je d n o s tk i" 7). Ta o s ta tn ia c y ta ta w skazuje w yraźnie, n a jak ie m a­

nowce myślowe sprow adza K uliszera niedostrzeganie rodziny w iej­

skiej. O peruje on pojęciem rodu i jed nostki zam iast rodziny. Jeżeli plem ię wydzielało ziemie rodom, to rody (składając się z rodzin) w y­

dzielały je rodzinom w iększym czy m niejszym , jak o całościom gospo­

darującym . W ydzielanie coroczne ziemi oznacza b rak osiadłości stałej i b rak oczywiście indyw idualnej własności g ru n tu . P ierw otnie ziemia nie należała do pojedynczych rodzin, ale była upraw ianą, gospodaro- w aną i użytkow aną przez nie. P race M eitzena8) i F u stel de Coulan- ges‘a 9) w ykazały, że właściwego kom unizm u agrarn eg o u prager- m anów nie znajdujem y.

Spór co do pierw otnych fo rm u s tro ju a g rarn eg o wsi trw a nie­

u sta n n ie i podsycany je s t różnym i nienaukow ym i względami. Z cy­

t a t I. M. K uliszera widzim y, że popada on w błędne utożsam ianie p ra ­ w a w łasności g ru n tu oraz sposobu gospodarow ania, nie dostrzega on też czynnika rodziny gospodarującej. Rodzina w iejska gospodarująca n a swoim nie je s t to siedlisko indyw idualizm u przeciw staw iającego się rodowi lub plem ieniu. Rodzina ta gospodaruje dla siebie i na swo­

im, ale g ru n te m nie rozporządza i nie uw aża się za w ładną do tego.

U znaje nad sobą ród i plemię. Ale te n ród i plemię inaczej gospoda­

row ać nie um ieją, ja k oddając ziemię co rok, czy na stałe oddzielnym rodzinom w iększym lub m niejszym .

P rzy tak im rozum ieniu rzeczy s ta ją się nam zrozum iałe te k sty C ezara oraz inne dowody, m ające przem aw iać przeciwko używalności indyw idualnej g ru n tu i za kom unizm em a g rarn y m . W łasność indy­

w idualna g ru n tu p ierw otną nie je s t, g ru n t je s t uw ażany za własność n a jp ie rw plem ienia, później rodu, później władzy książęcej, później p a ń stw a i narodu. W łasność indyw idualna g ru n tu w yzw ala się z tych szerszych od rodziny i jednostki pojęć dopiero stopniowo i nie wszę­

7) K u l i s z e r , str. 9.

s ) M e i t z e n A u g u st: Siedelungen und A graw esen der W est- und O stgerm anen, der K elten, Romer, F innen und Slaven. B erlin 1895.

9) F u s t e l d e C o u l a n g e s : Les problem es des origines de la:

p ro p rie te fonciere.

(22)

dzie oraz nie na zawsze. Ale b ra k własności indyw idualnej g ru n tu a kom unizm a g ra rn y — to dwie zupełnie odm ienne spraw y. Tego, by wspólnie upraw iano rolę, sprzątano, młócono i spożywano razem ca­

łym plem ieniem , całą wsią, całym rodem — tego nie widzim y nigdzie i nie m am y śladu, by ta k daw niej bywało. G ospodarują i spożyw ają razem duże lub m niejsze rodziny w iejskie.

A jed n a k m yśl ludzka wciąż n aw raca do tego, by doszukiw ać się w p radziejach wsi kom unizm u agrarnego. U. I. M. K uliszera i innych ro sy jsk ich uczonych i pisarzy up atry w an ie kom unizm u wszędzie, gdzie tylko to w ydaje się możliwym, je s t ja k gdyby potrzebą całej ich umysłowości. I. M. K uliszer, p o w tarzając a rg u m e n ty innych uczo­

nych, k tó ry c h listę przytacza, ta k je s t przyw iązany do idei pierw otne­

go kom unizm u a g rarn eg o u pragerm anów , że chcąc uczynić to tw ie r­

dzenie praw dopodobnym , podaje, że „u G erm anów za czasów Cezara i T acyta rolnictw o było mało rozw inięte, a ziemię upraw iali nie m ęż­

czyźni lecz kobiety, stałe osadnictw o nie istniało10). F a k ty te w y s ta r­

czają I. M. K uliszerow i by bezpośrednio w iązać je z tw ierdzeniem , że indyw idualna gospodarka domowa nie w yodrębniła się w te j epoce życia Germ anów z organizacyj kom unistycznych.

O tym , że kobieta w rolnictw ie pierw otnym odgryw ała dużą rolę, szczególnie przy ręcznych upraw ach m otykow ych, co z re sz tą i obecnie stanow i je j dziedzinę, wiadomo powszechnie. Ale by kobiety praco­

w ały w oderw aniu od swoich rodzin i nie na w yżyw ienie ty c h ro ­ dzin tego nigdzie nie stw ierdzono. Pod przym usem , nie na własne cele, czyniły to kobiety i mężczyźni, jak o niewolnicy, ale w u s tro ju wsiowym kobieta, gdy p rac u je w polu, je s t czynnikiem zespołu ro ­ dzinnego, a nie ogólnowsiowego. Jeżeli I. M. K uliszer podkreśla jako a rg u m e n t m ający przem aw iać za kom unizm em pierw otnym fa k t, że u pragerm anów nie było stałej osiadłości, to znaczy, że nie było jesz ­ cze wsi u nich, nie było u s tro ju agrarn eg o , nie mogło być zatem ko­

m unizm u agrarnego. Skoro zaś tylko pow staw ała osiadłość, skoro tw o­

rzył się zespół wsiowy, pojaw ia się rodzina g o sp o darująca n a p rz y ­ właszczonej lub wydzielonej sobie roli, gospodarująca siłam i w łasny­

mi na w łasną potrzebę.

Poza pew nym specjalnym ogólnym nastaw ieniem d o k trynerskim , do u p a try w a n ia kom unizm u w pierw otnej stru k tu rz e wsi pobudza

10) K u l i s z e r , str. 7.

(23)

pewnego ro dzaju idealizm, w y nikający z p rag n ien ia odnajdyw ania w przeszłości pew nych dodatnich właściwości życia społecznego, k tó ­ ry ch b ra k uw idocznia się w teraźniejszości.

D ążenia tak ie zn a jd u jem y zarów no na praw icy, ja k i na lewicy prądów ideowych n u rtu ją c y c h społeczeństw a współczesne. Dla ideolo­

gii praw icow ej, potępiającej w ybujały indyw idualizm i pogoń za zy­

skiem m aterialnym , k tó re znam ionują środow iska wielkom iejskie, wydawało się sp raw ą zasadniczą odnajdyw anie we wsi p ra s ta ry c h pierw iastków harpionizuj ących życie gospodarcze i społeczne w op ar­

ciu o w zajem ną w spólnotę. Dla ideologii zaś lewicowej ty p u w iejskie­

go w ydaw ało się rzeczą ja k najb ard ziej cenną móc w p ra s ta ry c h za­

sadach życia na wsi odnajdyw ać podstaw y w spólnoty i równości, s ta ­ nowiące dziś najw ażniejsze cele ulepszenia u s tro ju społecznego.

Ale nie tylko te dw a bieguny ideowe zbiegały się, by upatry w ać w zaran iu wsi coś lepszego niż te zasady, na k tó ry ch dziś są op arte nasze niedoskonałe stosunki społeczne. Silniej jeszcze od prawicowego czy lewicowego przeciw staw iania się indywidualizm owi k ap ita listy c z ­ nem u p a rł ku idealizow aniu tego zara n ia w duchu w spólnoty k ie ru ­ nek ideowy nacjonalizm u dem okratycznego. Zarówno słow ianofile ro ­ sy jscy i polscy, ja k i germ anofile niem ieccy up atry w ali w pierw ot­

nych w siach rodzinnych wcielenie zasad rów ności i w spólnoty, a osła­

bienie i stopniow e zanikanie ty ch zasad przypisyw ali wpływom obcym.

Dla słowianofilów ro sy jsk ich i polskich wieś słow iańska była w y­

razem wolnej w spółpracy rówmych sobie rodzin, sto sujących ja k n a j­

szerzej w spólnotę gospodarczą i dopiero w pływy Germ anów n a Sło­

w ian wnieść m iały do niej pierw iastk i zgubnego indyw idualizm u i przem ocy silniejszego nad słabszym . G erm anofile zaś niem ieccy upatryw ali, że to w łaśnie wieś niem iecka stosow ała te zasady rów no­

ści i w spólnoty, a wpływy rzym skie podkopywały je i ustanow iły na ich m iejsce przew agę celów indyw idualno-gospodarczych. Pomimo pozornej sprzeczności, obydw a te poglądy słowianofilów i germ anofi- lów d a ją się pogodzić. S tosunki w iejskie niem ieckie zaczęły oddziały­

wać na wieś czeską, polską czy ru sk ą nie w tedy, gdy panow ał w nich u stró j staro g erm ań sk i, a w tedy gdy zostały one przeniknięte w pływ a­

mi cywilizacji rzym skiej.

Gdyby przeto praw dą było to, że wieś pierw otna stosow ała zasa­

dy równości i w spólnoty, to odstępstw o od ty ch zasad u Słowian pod

(24)

wpływem Germ anów (a na południu również pod wpływem B izan­

cjum ) a u Germ anów we w cześniejszej epoce pod wpływem Rzym ian, d aje się zupełnie objaśnić oddziaływ aniem n a siebie różnych stopni rozw oju u stro jó w społecznych. M oglibyśm y w tedy iść dalej i upa­

try w ać zasady równości i w spólnoty w pierw otnej w si rzym skiej.

Nie znaleźlibyśm y n a potw ierdzenie tej tezy dowodów w t źródłach h i­

storycznych, ale gdy sobie uśw iadom im y, że źródła te dla św iata s ta ­ rożytnego odnoszą się do epok bardziej w ysuniętych w rozw oju form pierw otnych niż te, jak ie m am y dla św iata p ragerm ańskiego i sło­

w iańskiego, to m oglibyśm y w łaśnie p rzy ją ć hipotezę prakom unizm u a g rarn eg o za praw dopodobną. Poniew aż nie je s t ona jednak, ja k w i­

dzieliśm y, o p a rta n a źródłach i nie została uznana przez naukę h i­

storii, więc m usim y ją odrzucić i widzieć w niej jedynie m it o pod­

kładzie politycznym .

Z ty m m item o kom uniźm ie a g ra rn y m spotykam y się n ie u sta n ­ nie, zarów no u polityków, ja k i u um ysłów m arzycielskich. T aki np.

Roupnel w swej h isto rii wsi fra n c u sk ie j, w k tó re j używ a obficie wi- zyj przeszłości, u trz y m u je , że „wieś stanow iła odwieczną wspólnotę w iejską. K ażdy je j członek robił zawsze jedno i to samo co inni. P r a ­ ca była ciężka. N ik t nie w yłam yw ał się od niej przez poczucie wspól­

noty. W ieś żyła sobą. Stanow iła społeczeństwo zam knięte, w łasne.

W ybierała swoich ludzi do swoich spraw . Tysiące la t trw a ła w ten sposób n a ty m sam ym poziomie życia. N a wsi w yrobił się ty p spo­

łeczny czło w iek a"11). W „ H isto rii sta n u żywicielskiego", napisanej przez K. H an sfelda pod wpływem hitleryzm u, z n ajd u jem y odnowie­

nie zapom nianych już w nauce niem ieckiej tw ierdzeń o pierw otnej wspólnocie w si niem ieckiej12). Było to potrzebne autorow i dla ideali­

zowania pragerm anizm u, pełnego poczucia spraw iedliw ości społecz­

nej i dem okratyzm u, w stosunku do indyw idualizm u i przew agi sil­

nego nad słabym , w ypływ ającego jak o b y nie z ducha germ ańskiego a z cywilizacji rzym skiej, k tó rą h itleryzm uw aża za gorszą od tego ducha. Nie w yszczególnia jed n a k M ansfeld, na czym m iała polegać ta p rag e rm a ń sk a w spólnota w iejska. Mówi, że „G erm anow ie wspólnie upraw iali ziemię i wspólnie w o jo w a li" 13). Ale właściwie nic bliżej

11) R o u p n e l G aston: H istoire de la cam pagne fran ęaise. P a ris 1932.

12) H a n s f e 1 d K u rt: Geschichte des deutschen N ah rstan d es.

Leipzig 1935.

13) H a n s f e 1 d, str. 24.

(25)

nie mówi o wspólnej upraw ie. O pisuje n a to m ia st znany z dziejów go­

spodarczych system podziału pól na role w yznaczane oddzielnym ro ­ dzinom.

Pojęcie pierw otnego kom unizm u agrarn eg o zo staje zaciemnione nie tylko z powodu tego, że pojęcie to p rz y sw a ja ją sobie różne ide­

ologie społeczne i polityczne, ale również i z tego, że do kom unizm u .agrarnego zaliczają n iektórzy uczeni także dwie inne właściwości u s tro ju wsi pierw otnej, k tó re z kom unizm em w ioskowym nie m ają nic wspólnego. P ierw sza właściwość — je s t to w ystępow anie często we w siach w ielkich rodzin, złożonych z kilku trz y m ają cy c h się razem stadeł m ałżeńskich o w spólnym pochodzeniu i prow adzących gospo­

d a rstw o na w spólny rachunek. W idzim y to najczęściej tam , gdzie du­

żą rolę odgryw a p asterstw o . M amy w tedy do czynienia z w ielką ro­

dziną p a triarc h aln ą . P a n u je w niej w spólna gospodarka. Ale nie je s t to żadna w spólnota wsi, bo we w si każda ta k a rodzina gospodaruje po sw ojem u n a w łasny rachunek, szeregi tak ic h gospodarstw tw orzą dopiero wieś. Nie łączą się one jed n a k gospodarczo ze sobą, są więc siedliskiem indyw idualizm u dużych rodzin. Prow adzenie przez w ie j­

skie rodziny gospodarstw o p a rty c h o właściwe każdej rodzinie zasa­

dy w spółpracy i współżycia nie stanow i żadnego zalążka kom unisty- czno-agrarnego. W ielka rodzina coraz bardziej m aleje. Zasady, k tó ­ ry m i się ona rządzi, s ta ją się zasadam i życia rodziny m niejszej. W iel­

ka rodzina rozpada się na m niejsze i każda rodzina nadal p racuje i spożywa z osobna. Ale skoro m niejsze rodziny stanow ią razem wieś, to nie rez y g n u ją w niczym ze swoich praw na korzyść wsi i nie ob ar­

czają wsi obowiązkam i, jak ie spoczywały na rodzinie dużej czy m n iej­

szej.

D rugi fa k t, k tó ry się najw ięcej przyczynił do u p a try w a n ia w pierw ocinach u s tro ju wsi podstaw kom unistycznych, je s t to spo­

ty k an e często dzielenie pól ornych we wsi w działach bądź rów nych, bądź stosow nie do ilości rą k roboczych, bądź stosow nie do ilości in ­ w entarza roboczego należącego do każdej rodziny, bądź podług pew­

nych k ateg o ry j i g ru p ludności w iejskiej. Początkow o brano f a k t ten za dowód tego, że wieś na rolę p a trz a ła jak o na w spólną własność.

Z czasem jed n a k h isto ria gospodarcza w ykazała, że podziały pól or­

nych według pew nych system ów nie stanow ią pozostałości pierw otne­

go kom unizm u, a są w ytw orem dalszej ewolucji stosunków a g ra rn y c h .

(26)

Savoy, w sw ojej na w ielką skalę zakrojonej pracy, poświęconej h isto rii powszechnej rolnictw a i u stro jó w rolnych, k tó re j w yszły dwa pierw sze wielkie tom y obejm ujące w stęp i starożytność, widzi w za­

ran iu rolnictw a indyw idualną gospodarkę rodzinną, przy czym władza publiczna n a d a je ziem ię ty m rodzinom , ta k że indyw idualna gospo­

d a rk a nie oznacza wcale indyw idualnej w łasności14). W Babilonie, Egipcie, Egei, w Chinach, G recji i Rzym ie — widzi on wszędzie, że rolnictw o spoczyw a w zaran iu dziejów i cywilizacji n a rodzinach w łościańskich, zao patryw anych w g ru n t przez organizację polityczną społeczeństw a i up raw iający ch go indyw idualnie na w łasną potrzebę.

Czasem państw o k o rzy sta z pracy ty ch rodzin dla w łasnych celów gospodarczych, ja k w Egipcie, ale wszędzie rodziny te z a ra b ia ją na swe u trzym anie pracą w łasną n a osobnym gospodarstw ie.

C opraw da E. Savoy histo ry k iem nie był, w łasnych poszukiw ań źródłowych nie prowadził, podjął się pracy więcej kom pilacyjnej, chcąc dać szeroki z ary s dziejów pow szechnych rolnictw a. Za to M ax W eber je s t znanym histo ry k iem dziejów gospodarczych. I on prze­

czy pierw otności kom unizm u agrarnego. W spólne zaś podziały wio­

skowe g ru n tu , k tó re w ytw orzyły się w R osji, n a Jaw ie, w Chinach v/ daw nych czasach i w Indiach, przypisuj e on później szemu oddzia­

ływ aniu n a wieś władzy politycznej i fisk aln ej, nie dopuszczającej do tego, by w ieśniacy mogli swe użytkow anie rolnicze uw ażać za w ła­

sność, w in te resa c h zabezpieczenia regularności w pływ u pobieranych od nich danin15). See w swej h isto rii ekonomicznej F ra n c ji w yprow a­

dza podziały ról chłopskich przez wieś nie z kom unizm u pierw otnego, którego istnienie zaprzecza16), a z dążenia zw ierzchnich panów g ru n ­ tow ych, pow stałych z dalszej ewolucji a g ra rn e j do w yodrębnienia w łasnych pól dla użytkow ania czysto indyw idualnego z pozostaw ie­

niem re sz ty pól całej wsi, k tó ra , będąc zależną od pana, rozporządzała tym i polam i w sposób zabepieczający panu p rzypadające z nich na- leżności1117) .

S tw ierdzenie, że istnienie pierw otnego kom unizm u ag rarn eg o m usi być naukowo odrzucone, nie prow adzi b y najm niej do wniosku,

14) S a v o y E m il: L ‘a g ric u ltu re a tra v e rs les ages. P a ris 1935.

15) W e b e r M ax: W irtssch aftsg esch ich te 1924, str. 35— 38.

111) S e e H enri: E xquise d‘une h isto ire econom iąue e t sociale de la.

F rance. P a ris 1929, str. 35-38.

17) S e e , str. 73.

(27)

by pierw otny u stró j a g ra rn y był przen ik n ięty p ierw iastk am i przem o­

cy silnych nad słabym i. Poglądy tak ie istn ieją , ale m usim y je również odrzucić jak o nie naukowe. W ieś pierw otna stosow ała w dużym sto ­ pniu podstaw y wolności i rów ności ludzkiej, jakkolw iek nie w stopniu bezwzględnym , ale znacznie w yższym niż to, co w idzim y dziś naw et.

R ozpatrzeniu pierw iastków wolności i równości w życiu w si pierw ot­

nej poświęcim y osobny rozdział.

3. Ustrój pierwotny wsi w Polsce.

W m ojej „H isto rii w si w Polsce“ dałem z a ry s pierw otnego u s tro ­ ju a g rarn eg o naszej w si18). N ie będziem y przeto te ra z bliżej te j sp ra ­ wy rozpatryw ali. Dla Polski w idzim y m niej sporów m iędzy h isto ry ­ kam i niż dla Niemiec. N ik t nie u p a tru je w Polsce istn ien ia kom u­

nizm u wsiowego. N a to m ia st m a dużo obrońców pogląd, jakoby nasz pierw otny u stró j a g ra rn y był o p a rty n a wspólnocie rodow ej. N ik t jed n ak nie mówi o w spólnym gospodarow aniu całego rodu n a gruncie.

W ieś zam ieszkała przez jeden i ten sam ród, składający się z licznych rodzin, nie stanow iła jednego w a rs z ta tu w ytw órczego, lecz cały ich szereg. Je d n o stk ą gospodarującą była rodzina, zaś ród m iał praw a do g ru n tu , p raw a z re sz tą op arte n a uznaw aniu pierw szeństw a rodziny u p raw iającej g ru n t do stałego z niej korzystania.

Rodzina w ieśniacza, gospodarująca we w si naszej pierw otnej, była przew ażnie nieliczna, złożona z jednego, najw yżej kilku stadeł m ałżeńskich (braci niepodzielonych), podobnie do obecnej. Istn ien ia wielkiej rodziny o składzie osób kilkudziesięciu, rodziny starczającej praw ie za całą wieś, ja k u Słowian południowych (za d ru g a ), w Polsce nie widzimy. N iem niej niektórzy dotychczas u trz y m u ją , że w Polsce pierw otnie istn ia ła w ielka rodzina w iejska, w łonie k tó re j, ja k w ło­

nie każdej rodziny, p rac a i spożycie o p a rte były n a wspólnocie. Po­

glądu tego broni ta k a pow aga naukow a, ja k prof. O. Balzer, ale na ogół nie je s t on p rz y ję ty w nauce polskiej.

W poprzednim rozdziale w ykazałem , że istnienie wielkich rodzin jak o jed n o stek gospodarujących nie oznacza jeszcze istnienia kom u­

nizm u agrarnego. Ale jeżeli idzie o Polskę, to nie tylko je s t w ątpli­

ls ) G r a b s k i W .: H isto ria wsi w Polsce. W arszaw a 1929, str.

48-63.

Cytaty

Powiązane dokumenty

spodarczego i publicznego ziem iaństw a polskiego, tam polskość oparła się skutecznie asym ilacji z przem ożną siłą zaborczą i dwór polski był dla niej do

Takie stanow isko je s t oczywiście ze stanow iska nauki dopuszczalnym , ale wcale nie koniecznym.. Płodny w każdej z ty ch dziedzin działalności

13 Federalny Państwowy System Informacyjny Katalog Państwowy Zasobu Muzealnego Federacji Rosyjskiej jest portalem do przekazywania informacji z muzeów Federacji Rosyjskiej

cjach z przetwórstwem, w drugim przypadku zajmujące się całkowitym zbytem. Niekiedy umowy między farmerami a spółdzielniami zapewniają pierwszym po­ moc i opiekę ze

Wpływowy „Tygodnik Ilustrow any” podkreślając zalety „Słowa” po roku istnienia pisma, wska­ zywał, że jeśli redakcja zdoła zapewnić mu dotychczasowy

Inny- mi s³owy, choæ Nietzsche tak zar ysowa³ ideê wolnoœci, to jednak móg³ mieæ sporo racji, o ile tylko rozumienie wolnoœci jako autonomii i autode- ter minacji

Wiesz, odebrałaś mi także zaufanie, radość wiarę w dobro i w drugiego człowieka, no i Kamila...Piszę do Ciebie, bo czuję się okradziona z rzeczy, których już nigdy nie

Zgodnie z tą ustawą, przedmiotowe organizacje, reprezentując po- trzeby oraz broniąc zawodowych i społecznych interesów rolników indywi- dualnych, działają na rzecz