• Nie Znaleziono Wyników

Problem polityki kulturalnej państwa w okresie transformacji systemowej

W neoliberalne reformy gospodarcze włączono również system upowszechniania kultury, co w konsekwencji zagroziło finansowym podstawom instytucjonalnemu systemowi upowszechniania kultury. Staraniom i zabiegom Ministerstwa Kultury i Sztuki kierowanego przez Izabelę Cywińską (od 12 października 1989 do 14 grudnia 1990 roku) o utrzymanie stanu jej finansowania towarzyszyła dyskusja dotyczące potrzeby prowadzenia państwowej polityki kulturalnej w demokratycznym państwie, w sytuacji zlikwidowania monopolu państwa w życiu społecznym i kulturze oraz hegemonii partii komunistycznej w strukturach państwowych oraz w warunkach wolnego rynku. Pojawił się zatem „problem polityki kulturalnej państwa”, który Izabella Cywińska przedstawiając swoje credo polityki kulturalnej, wysłowiła następująco:

„Wychowana w PRL-u, byłam zrażona do pojęcia „polityka kulturalna”. Uciekając od negatywnych skojarzeń związanych z tym terminem za komuny, powiedziałam kiedyś, że polityka kulturalna mnie nie interesuje. Odebrane to zostało fatalnie, bo ludzie myśleli, że będę zamykać, jak leci. Po pierwsze, chodziło o odejście od narzucania czegokolwiek komukolwiek, o zlikwidowanie fasadowości socjalistycznej, mocno obecnej w polskim życiu kulturalnym, oraz o stworzenie przekonania, że kto zamawia melodię, ten płaci skrzypkowi, czyli że kultura musi korespondować ze zdrowymi zasadami rynku. Preferowałam takie rozumowanie, że skoro nie ma pieniędzy, to trzeba szczególny nacisk położyć na rzeczy najcenniejsze, na kulturę najwyższą, ale wyselekcjonowaną (mogącą nas reprezentować w świecie), i na kulturę popularną, doceniając jej wagę w kształtowaniu demokratycznego społeczeństwa”.353

352 J. Toporowski, Neoliberalizm: wschodnioeuropejskie przedmurze w: Neoliberalizm przed trybunałem, wybór A. Saad-Filho i D. Johnston, Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 2009, s. 345.

353 B. Bieroń, Kultura kontraktowa. Izabella Cywińska (12 września 1989–14 grudnia 1990), w: B. Gierat-Bieroń, Ministrowie kultury doby transformacji, 1989-2005, (wywiady), Universitas, Kraków 2009, s. 24-25.

175 Jerzy Ładyka, skądinąd przedstawiciel lewicy, formułował je następująco:

„Czy możliwa i pożądana jest polityka kulturalna w sytuacji demonopolizacji państwa?”, „Czy unikniemy związków kultury z polityką?”, a jeżeli odpowiedź udzielimy twierdzącą,

„Co oznaczałaby wtedy „niezależność kultury od polityki?”.354

Oczywistym było, że

„Transformacja polityczna i ekonomiczna wywołała istotne przeobrażenia w zakresie miejsca i roli kultury w społeczeństwie polskim, które rychło wykazały nieprzystawalność modelu polityki kulturalnej do rodzącej się rzeczywistości”.355

Pytanie „Po co nam polityka kulturalna?” konkretyzowano zwykle w pytaniu o zasadność istnienia Ministerstwa Kultury i Sztuki jako organu państwa sprawującego nadzór nad życiem kulturalnym. Różne środowiska zabierając głos w dyskusji postulowały propozycje skrajnie odmienne. Optowano za koniecznością prowadzenia polityki kulturalnej dopasowanej do zasad neoliberalnej demokracji, która zachowałaby jedynie wpływ na strategiczne obszary kultury lub proponowano całkowite – po doświadczeniach epoki „realnego socjalizmu” – odejście od uprawiania polityki kulturalnej, w obawie przed „odgórnym” sterowaniem życiem kulturalnym, przed kontynuacją centralizmu i ideologiczno-politycznym oddziaływaniem na twórczość artystyczną i jej upowszechnianie, co kojarzono z istnieniem „ministerstwa od kultury”.

W negatywnym stanowisku wobec polityki kulturalnej państwa niektórzy dyskutanci szli tak daleko, że kwestionowali w ogóle pojęcie polityki kulturalnej, uważając je za zbędne w określaniu stosunku państwa do sfery upowszechniania kultury. Zwolennicy neoliberalizmu argumentowali, że wprowadzenie „rynku w kulturze” unieważnia wszelką argumentację za kontynuowaniem polityki kulturalnej państwa. Mechanizmy rynkowe w tej dziedzinie, owa „niewidzialna ręka rynku” winna zastępować jakąkolwiek politykę kulturalną, inaczej mówiąc ustanawia jedyną możliwą politykę kulturalną. Według Kazimierza Krzysztofka:

„Ten sposób myślenia wymownie charakteryzował fakt, że samo pojęcie polityki kulturalnej uznawano w kołach liberalnych za nieadekwatne do nowej sytuacji. Wyrażał to slogan: „najlepszą polityką kulturalną jest brak tej polityki”. Taka formuła jednak już na wiele lat przed przełomem ulegała wyczerpaniu, słabła rola dysponenta politycznego, toteż wspomnianą reakcję na poprzedni model można dziś ocenić nieodpowiednią i w istocie dla kultury szkodliwą”.356

354 J. Ładyka, op. cit., s. 76.

355 K. Krzysztofek, Ewolucja założeń i programów polityki kulturalnej w Polsce w: (red.), T. Kostyrko, M. Czerwiński, Kultura polska w dekadzie przemian, Instytut Kultury, Warszawa 1999, s. 269.

356 Ibidem, s. 272.

176 Głosiciele hasła, że „najlepsza polityka kulturalna to brak takiej polityki”, nie w każdym przypadku byli zwolennikami neoliberalizmu w sferze kultury. Jak stwierdzali Andrzej Siciński i Marian Golka, dawali oni jedynie wyraz przekonaniu, że „(…) w państwie demokratycznym, opartym na gospodarce rynkowej, nie ma miejsca na politykę kulturalną (…)”357 czy też, że „(…) w społeczeństwie obywatelskim jakakolwiek polityka kulturalna jest zbędna, albo że powinna to być jakaś «polityka bez polityki»”.358 Zgodzić się trzeba z twierdzeniem, że brak polityki kulturalnej też jest polityką jak i ze stanowiskiem, że „rezygnacja z polityki kulturalnej jest sama w sobie przejawem, negatywnym, stanowiska politycznego”.359 W istocie uznanie zbędności polityki kulturalnej państwa jest opowiedzeniem się za stanowiskiem neoliberalnym, a więc poddaniem sfery twórczości artystycznej i upowszechniania jej dzieł mechanizmom rynkowym. Trudno bowiem wyobrazić sobie inny pozapaństwowy powszechny sposób finansowania działalności twórczej i kulturalnej jakkolwiek na początku lat 90. poszukiwano w tej dziedzinie (jak w całej gospodarce) „trzeciej drogi”. Zwolennicy rezygnacji z polityki kulturalnej państwa i równocześnie niewprowadzania „rynku w kulturze” zdawali się jednak zakładać, że rola państwa winna się ograniczać do zapewniania budżetowych środków

„na kulturę”, zapominając, że ich dystrybucja jest sprawą polityki, w szczególności wtedy, kiedy określa się kryteria ich rozdziału, preferencje i priorytety. Już z tego chociażby powodu polityka kulturalna winna być prowadzona jako ogólnopaństwowa i lokalna polityka kulturalna, jak przekonywał Andrzej Siciński, kierujący resortem kultury w rządzie Jana Olszewskiego (od 23 grudnia 1991 do 10 lipca 1992 roku). Polityka kulturalna na szczeblu państwowym i samorządowym miałaby chronić przed „niekonsekwentnymi, nieprzemyślanymi, czy wręcz przypadkowymi decyzjami” dotyczącymi instytucji kulturalnych, mogącymi zagrażać niekiedy ich funkcjonowaniu w środowisku lokalnym.360

W gruncie rzeczy, nie odżegnywano się od finansowej polityki kulturalnej państwa, czego doświadczyli wszyscy ministrowie kultury zasypywani wnioskami o dotacje przez: twórców,

357 A. Siciński, Kultura polska w nowej sytuacji historycznej (wybrane tezy ogólne) w: J. Damrosz (red), Kultura polska w nowej sytuacji historycznej, Instytut Kultury, Warszawa 1998, s. 15.

358 M. Golka, Kultura czasu przełomu..., op. cit., s. 32.

359 A. Siciński, Instytucje kultury w Polskiej „Rzeczypospolitej samorządnej” w: Muzea a samorządy. Materiały z Forum Dyskusyjnego Łódź, 19-20 kwietnia 1995, red. Mirosław Borusiewicz, Magdalena Okraska-Knapik, Centrum Muzeologiczne Muzeum Historii Miasta Łodzi, Łódź 1996, s. 13. Stanowisko to potwierdził dwa lata później w: Kultura polska w nowej sytuacji historycznej (wybrane tezy ogólne), op. cit., s. 20-21.

360 A. Siciński, Kultura polska w nowej..., op. cit., s. 15.

177 instytucje kultury, stowarzyszenia i wydawnictwa. Kwestionowano jedynie ideologiczno-polityczne ukierunkowanie twórczości artystycznej i centralistyczne sterowanie instytucjonalnym systemem upowszechniania kultury. Nietrudno zresztą było dostrzec, że bez ekonomicznego wsparcia przez państwo instytucje kulturalne nie będą w stanie funkcjonować, wypełniać swoich zadań, kiedy – podobnie jak inne podmioty – poddane zostały redukcjom budżetowym i rygorom oszczędnościowym w ramach „planu Balcerowicza”. W ich rezultacie placówki kultury ograniczyły zakres działalności, a wiele terenowych ośrodków kultury zostało zlikwidowanych.

Andrzej Siciński wskazywał na potrzebę utrzymania silnych związków kultury ze „sferami życia publicznego i prywatnego”. Za pożądane uważał wskazanie przez Sejm zakresu spraw objętych polityką kulturalną państwa i wypracowanie akceptowalnej społecznie formy opieki państwa nad kulturą, oparcie polityki kulturalnej o „zasadę samoorganizacji kultury”

polegającą na centralnych działaniach wobec wybranych instytucji, zaś pozostałe pozostawiając samorządom terytorialnym. Postulował, aby mecenat państwa koncentrować na instytucjach

„najlepszych i najbardziej nowatorskich”, a utrzymywać stan „wolności od presji ideologicznej”

co gwarantować miały regulacje prawne „sprzyjające działalności kulturalnej”. W polityce kulturalnej państwa winny być wyznaczone cele długofalowe i okresowe.

Dominowało zatem stanowisko optujące za potrzebą, a nawet koniecznością prowadzenia polityki kulturalnej, ale takiej, która sprzyjałaby z jednej strony spontanicznym inicjatywom i swobodom twórczym, eliminując ich „wszystkie ograniczenia i wszystkie niebezpieczeństwa”, zapewniałaby „obieg wartości kulturowych”, współdecydowanie i samorządność w sferze zdecentralizowanego systemu upowszechniania kultury, interweniując jedynie w sytuacjach

„ścierania się oddolnych oczekiwań, niekiedy wzajemnie sprzecznych”.361

Z głównych postulatów środowisk twórczych dotyczących polityki kulturalnej, formułowanych na początku transformacji ustrojowej zrealizowany został właśnie ten, który dotyczył decentralizacji polityki kulturalnej, można nawet powiedzieć: demokratyzacji życia kulturalnego. Postulat decentralizacji zarządzania sferą upowszechniania kultury wysuwano na plan pierwszy, po żądaniach odpowiedniego finansowania działalności kulturalnej.

361 K. Milczarek, Postrzeganie roli państwa w kształtowaniu polityki kulturalnej – mecenat i finansowanie kultury w: M. Grabowska (red.), Barometr kultury, Instytut Kultury, Warszawa 1992, s. 153. Wyniki badań były następujące: 8 procent członków Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych wyraziło opinię, iż politycy powinni zajmować się kulturą; 4 procent członków Niezależnych Samorządnych Związków Zawodowych „Solidarność” i 4 procent obywateli nie przynależnych do żadnych związków zawodowych.

Ci, według autorki, stanowili 83 procent społeczeństwa.

178 Za warunek konieczny nowej polityki kulturalnej uznano odrzucenie „scentralizowanego zarządu i ideologicznej kontroli” nad działalnością instytucji kultury i życiem kulturalnym ludzi.

Jak trafnie odnotowała Urszula Kaczmarek:

„Centralizacja w polityce kulturalnej utożsamiana jest bowiem, często apriorycznie, z „odgórnym”

sprawowaniem władzy, a więc podejrzewana o sterowanie, narzucanie, niedemokratyczność, prymitywną instrumentalność, czyli generalnie o postępowanie godzące w jakiejś mierze w interes społeczny (pozbawienie swobody wyboru, wolności, krępowanie nakazami, zarządzeniami itp.).

Decentralizacja wydawała się najlepszym, ale i koniecznym działaniem, którego należało dokonać”.362

Andrzej Siciński przestrzegał jednak, że „(...) likwidacji centralizmu i ograniczenia interwencji państwa w życie społeczne nie należy utożsamiać z całkowitym wycofywaniem się państwa z dbałości o nasze dziedzictwo i wspólnotę kulturową”.363 Środowiska twórcze i „ludzie kultury” odrzucali w polityce kulturalnej jej manipulacyjny charakter, wierząc, że zapobiegnie temu decentralizacja instytucjonalnego systemu upowszechniania kultury. Dokonana ona została wcześnie, bo w ramach „reform systemowych” na początku transformacji ustrojowej, przy czym powody ekonomiczne były równie ważne w sytuacji „zapaści finansów państwa”

i zapoczątkowanych neoliberalnych przekształceń gospodarczych.

W dyskusji merytorycznej nad „obliczem polityki kulturalnej” za podstawowe idee uznawano popieranie narodowej twórczości artystycznej i zapewnienie „dostępu do kultury”

wszystkim obywatelom. U początku reform systemowych jako pierwszy podmiot zbiorowy wyartykułował to Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” w zjazdowych uchwałach programowych. Mamy w nich zapowiedzi dotyczące działań jakie Związek podejmie w odniesieniu do sfery twórczości artystycznej i upowszechniania uczestnictwa w kulturze. W uchwale Programowej II Krajowego Zjazdu z 1990 roku nie podjęto kwestii polityki kulturalnej, ograniczając się do deklaracji zapewnienia zaspokajania potrzeb kulturalnych członków Związku, „ochrony materialnej ludzi kultury” i zadeklarowaniu poparcia działań środowisk twórczych mających na celu rozwój kultury narodowej. Zasadnicze zagadnienia wchodzące w zakres polityki kulturalnej to zapowiedź poparcia rozwiązań zapewniających: „utrzymanie i pomnażanie dóbr kultury”, ochronę kultury polskiej idostęp do dóbr kultury wszystkim obywatelom”. Osiągnąć to można „poprzez pełne wykorzystanie potencjału intelektualnego, twórczego ludzi kultury i środowisk artystycznych i utrzymanie

362 U. Kaczmarek, op. cit., s. 249.

363 A. Siciński, op. cit., s. 21.

179 mecenatu państwa nad kulturą. W trybie kategorycznym stwierdzono, że „Państwo musi wspomagać finansowo wartościowe inicjatywy twórcze oraz instytucje kulturalne i stowarzyszenia służące kultywowaniu tradycji i wzbogacaniu form życia zbiorowego”.364 Świadomość tego miały środowiska artystyczne, organizatorzy życia kulturalnego i wszyscy zainteresowani kształtowaniem polityki kulturalnej w demokratycznym państwie i gospodarce wolnorynkowej,

w szczególności „resort kultury” tworzący programowe, prawne i organizacyjne podstawy

„nowego ustroju kultury”.