• Nie Znaleziono Wyników

O prozie Zbigniewa Kruszyńskiego

Wojciech Rusinek

Proza Zbigniewa Kruszyńskiego bardzo szybko, bo już od debiutanckiej powieści Schwedenkräuter (1995), zyskała uznanie profesjonalnej krytyki lite-rackiej1. Wydaje się jednak, że uznaniu temu nie towarzyszył spektakularny sukces czytelniczy. Znamienne, że droga wydawnicza prowadziła autora od niszowej Oficyny Literackiej (która nota bene nie zamieściła na okładce debiu-tu żadnych informacji biograficznych dotyczących autora), przez prestiżową serię „…archipelagi…” Wydawnictwa W.A.B. (gdzie Kruszyński opublikował w roku 1999 tom opowiadań Na lądach i morzach…), po — już chyba na za-sadzie stałej współpracy — Wydawnictwo Literackie (tam ukazały się Powrót Aleksandra w roku 2006, drugie wydanie Szkiców historycznych… [1996] w 2008 i Ostatni raport w 2009).

Intelektualny charakter pisarstwa Kruszyńskiego, wymagającego od czy-telnika orientacji we współczesnej teorii literatury i filozofii języka, sprawił, że mimo wielu sukcesów (autor otrzymał między innymi nagrody Fundacji Kultury i „bruLionu”, Nagrodę im. Andrzeja Kijowskiego oraz nominacje do Nagrody Literackiej Nike i Nagrody Literackiej Europy Środkowej „An-gelus”) pozostaje ono raczej w kręgu zainteresowań koneserów literatury, przede wszystkim czytelników związanych z kręgami akademickimi. Takie zawężenie odbioru o tyle może dziwić, że kolejne książki Kruszyńskiego zmierzają ku coraz większej czytelności (na poziomie frazy, narracji, konstruk-cji bohaterów), w coraz oczywistszy sposób wchodząc także w artystycznie interesujące związki z bieżącymi problemami życia społecznego i dyskursem

1 Zob. między innymi najciekawsze rozpoznania krytyczne: D. N : Zawód:

czytelnik. Notatki o prozie polskiej lat 90. Kraków 1999, s. 110—119; K. U : Skądinąd.

Zapiski krytyczne. Bytom 1998, s. 149—161; Z. Z : Historyk Kruszyński. „Regiony” 1998, nr 1—3, s. 228—231.

publicystycznym. Kierunek tej zmiany potwierdza sam autor w rozmowie z Robertem Ostaszewskim: „nie ma dla mnie nic bardziej interesującego niż rzeczywistość. Proza, która ulatuje w regiony wyzwolonej wyobraźni, moim zdaniem, nie jest ciekawa, ponieważ zanika w niej niespodzianka. Dla mnie prymarna jest rzeczywistość in crudo, wcale nie przygody języka, jak wielu krytyków stara mi się wmówić”2. Trzeba przy tym zauważyć, że proza Kru-szyńskiego nigdy, aż do ostatniej na razie wydanej powieści, nie odchodzi od pierwotnych założeń narracyjnych, co ułatwia interpretowanie jej jako zwartej całości, nieustannie oscylującej wokół podobnych pytań.

Także na poziomie tematu w kolejnych książkach Kruszyński powraca nieustannie do kilku kluczowych kwestii. Również to sprawia, że jako czy-telnicy mamy właściwie do czynienia z jednym, nieustannie przepisywanym i uzupełnianym o nowe wątki dziełem. Pierwszą, narzucającą się w sposób najbardziej czytelny, zbieżnością tematyczną kolejnych dzieł pisarza jest j ę -z y k i j e g o s p r a w n o ś ć p o -z n a w c -z a (głównie w mimetyc-znej relacji z rzeczywistością)3. O tyle łatwo podjąć ten problem w odniesieniu do Szkiców historycznych… czy Na lądach i morzach…, że interpretację dzieł pisarza ułatwia obfitość występujących w nich, charakterystycznych metafor. Mieszczą się one w znacznym stopniu w bardzo wąskim polu wyznaczanym przez pojęcia i lek-sykę, związane z t e k s t e m i p r a k t y k a m i t e k s t o t w ó r c z y m i, przy czym odsyłające do tej problematyki metafory znajdujemy nie tylko w kolejnych opo-wiadaniach czy rozdziałach powieści, ale bywa nawet, że w każdym kolejnym zdaniu tekstu. Doświadczenie języka rzutuje Kruszyński zwykle na r e a l i a h i s t o r y c z n e, o b s e s j ą a u t o r a s t a j e s i ę s z c z e g ó l n i e o k r e s PRL -u:

działalność opozycji demokratycznej (Szkice historyczne… i Ostatni raport), typowa dla tego okresu mentalność oraz jej relikty w Polsce po transforma-cji ustrojowej (głównie opowiadania z tomu Na lądach i morzach…), a także emigracja polityczna (Schwedenkräuter). Co interesujące, śladów PRL -u upa-truje Kruszyński właśnie w języku — nowomowie, nadużyciach językowych władzy totalitarnej, w słowniku cenzora. Trzecim wreszcie obszarem, bardzo ważnym w prozie autora, a w tym szkicu tylko sygnalizowanym, jest s e k s u -a l n o ś ć, któr-a przyjmuje zwykle post-ać erotom-anii głównego boh-ater-a, zdr-ad małżeńskich czy przypadkowych zbliżeń. Pomimo obecności na kartach ko-lejnych tytułów różnych bohaterów zostają im nadane niemal analogiczne rysy językowe, biograficzne i charakterologiczne, dzięki czemu wydają się

2 R. O : Etapy. Rozmowy z pisarzami (i nie tylko). Olsztyn 2008, s. 150.

3 Interpretację prozy Kruszyńskiego z tego punktu widzenia podjęli między inny-mi Jerzy F („Podwojona obcość”. Proza Zbigniewa Kruszyńskiego. „Kresy” 2009, nr 1—2) oraz Anna R (Tekst jako przygoda lektury, czyli proza Zbigniewa Kruszyńskiego.

„FA -art” 1999, nr 1). W tym kierunku podążał także mój esej „Śledztwo jest zawsze w toku”.

Strategie narracyjne w prozie Zbigniewa Kruszyńskiego. W: Inna literatura. Dwudziestolecie 1989—2009. Red. Z. A , J. P . Rzeszów 2010.

kolejnymi wcieleniami narratora/narratorów znanych ze Schwedenkräuter. Tym samym taki punkt widzenia, który obiera za podstawowy problem interpre-tacji prozy Kruszyńskiego język i narrację, prowadzi finalnie do uogólnionej diagnozy antropologicznej — do pytań o tożsamość człowieka uwikłanego w system komunistyczny, tożsamość emigranta, w końcu tożsamość człowie-ka ponowoczesnego (społeczną, płciową itp.).

Znamienne jednak, że większość recenzji i szkiców dotyczących powieści i opowiadań autora podkreśla właśnie kluczową rolę analizy języka. Jest to uzasadniony kierunek lektury — swoistość stylistyczna prozy Kruszyńskiego zwraca uwagę już przy pierwszym z nią kontakcie. Pisał o tym doświadcze-niu choćby Zygmunt Ziątek, który podkreślał „niezwykłą podatność języka powieści na wieloznaczność słowa, jego gotowość do nieoczekiwanego pójścia za jakimś znaczeniem, które pojawiło się wbrew pierwotnemu zamierzeniu zdania czy akapitu”4, co prowadzić może do utrudnień odbioru5. Swoistość stylistyczną omawianej prozy dostrzec można na poziomie leksyki i skład- ni, choćby we wspomnianych metaforach tekstologicznych, ale też w prze-kształceniach związków frazeologicznych, grze na sloganach językowych, ironicznych zderzeniach między dyskursem a opisywanym za jego pomocą zjawiskiem. Czytamy na przykład w Szkicach historycznych: „Mówią, mówią, talent fabularny, aż powieść wystąpiła z brzegów i nie starcza nam już kwe-stionariuszy przesłuchania rzeki. Ich projektanci zakładali zwięzłość, nie są-dzili, że uda się schwytać wylewnych narratorów. Trzeba by nam Bachtina, by to posegregować, a specjaliści odbywali szkolenie w innym dziale. Szkoda, bo zrobiliby z tuzin doktoratów na temat kategorii narratora nic niewiedzącego”6 (SzH, s. 90—91). Fragment ten opisuje… sytuację przesłuchania opozycjo-nistów przez siły porządkowe Polski Ludowej. To śledczy opisują świat za pomocą kategorii zaczerpniętych ze słownika teorii literatury.

Szukając literackich antecedencji takiego ukształtowania stylu autora, wskazać trzeba przede wszystkim tradycję Nowej Fali7, zwłaszcza model sty-listyczny wierszy Stanisława Barańczaka. Łączy Kruszyńskiego z poezją zaan-gażowaną lat 60. i 70. przede wszystkim założenie streszczone trafnie w tytule artykułu Włodzimierza Boleckiego: Język jako świat przedstawiony8. Spostrzeże-nia Boleckiego dotyczące języka Nowej Fali można bez obaw o anachronizm

4 Z. Z : Historyk Kruszyński…, s. 229.

5 Podkreśla to M. O : „Powieść” w szkicach. „Odra” 1997, nr 7—8, s. 122.

6 Źródła cytatów z książek Zbigniewa K lokalizuję bezpośrednio w tek-ście: Schwedenkräuter. Kraków 1995 (S); Na lądach i morzach. Warszawa 1999 (NLM); Powrót Aleksandra. Kraków 2006 (PA); Szkice historyczne. Kraków 2008 (SzH — pierwsze wydanie powieści 1996); Ostatni raport. Kraków 2009 (O).

7 Podkreśla tę zależność także Z. C : Historia upodlenia. „Nowe Książki”

1997, nr 3, s. 56.

8 W. B i: Język jako świat przedstawiony. O wierszach Stanisława Barańczaka.

W: T : Pre -teksty i teksty. Warszawa 1991.

odnieść także do omawianych utworów Kruszyńskiego. W Języku jako świecie przedstawionym Boleckiego czytamy, że nowofalowa fascynacja językiem mia-ła przynajmniej trzy obszary: bymia-ła krytyką odziedziczonych z tradycji norm poetyckości, leksem „język” stał się dzięki niej źródłem metafor, wreszcie język był głównym tematem poezji Barańczaka, Krynickiego i innych9. Instru-mentalne traktowanie języka może także przybierać formę kilku kolejnych podobieństw. Jednym z nich jest posługiwanie się sloganami politycznymi, które umieszczone zostają w niecodziennym kontekście albo w charaktery-styczny sposób przetworzone10, warto również wspomnieć o sensotwórczych

„przejęzyczeniach” stosowanych przez pisarzy. Wszystkie te zbieżności nie dałyby powodu do uznania ich za znaczące, gdyby nie analogie na innych poziomach tekstu, na przykład na poziomie tematyki i konstrukcji bohaterów.

Zauważmy, że obaj autorzy umieszczają swoich bohaterów w sytuacjach ży-ciowych będących przede wszystkim sytuacjami językowymi. Komunikacja ma tutaj charakter przemocy dokonującej się na „zwyczajnym” bohaterze, nosicielu dość typowego losu (na przykład naukowca czasów Polski Ludo-wej w prozie Kruszyńskiego czy „człowieka ulicy” pseudonimowanego przez Barańczaka jako N.N.). Jedynym bodaj wyróżnikiem tego „everymana” jest nadświadomość językowa, która sprawia, że obserwacja świata, relacji mię-dzyludzkich, a nawet kategorie etyczne zostają sprowadzone do typów ope-racji językowych.

Zobaczmy zatem, jak te ogólne rozpoznania dotyczące tematu, konstruk-cji bohatera czy tradykonstruk-cji literackiej przekładają się na konkret literacki pro-zy Zbigniewa Kruspro-zyńskiego. Chciałbym jednak spojrzeć na książki autora w nieco innym, niż zwykle stosowany, porządku — zaczynając tę analizę nie od języka, lecz od diagnozy epoki wpisanej w Szkice historyczne… czy Ostatni raport.

Kluczowym doświadczeniem w biografii niemal wszystkich bohaterów Zbigniewa Kruszyńskiego jest życie w systemie komunistycznym. Rozumieć to należy szeroko, nie tylko w znaczeniu historycznym, ale może przede wszystkim — tożsamościowym. Bohaterowie realizują, to prawda, typowe elementy biografii intelektualnej lat 80.: uczestniczą w działaniach opozycji albo współpracują (tajnie) ze służbą bezpieczeństwa, przebywają na emigracji, wreszcie wchodzą w dobę kapitalizmu mentalnie uzależnieni od schema-tów myślowych poprzedniej epoki. Ale nie bez powodu przywołuję pojęcie

„system”, Kruszyński bowiem pokazuje tożsamość bohaterów jako rodzącą się właśnie w sieci relacji, w zderzeniach komunikacyjnych, w tym także

 9 Tamże, s. 199.

10 Zob. B. T : Poetyka Nowej Fali. Katowice 1990, s. 50.

językowych. Paradoksalnie, kształtowana w siatce zależności podmiotowość bohaterów przybiera postać, którą Krzysztof Uniłowski określił jako wykorze-nienie i „nietożsamość”, głównie, a może wyłącznie — wykorzewykorze-nienie i „nie-tożsamość” na polu języka11. Przekłada się owo rozmycie osobowości przede wszystkim na poziom narracji. Zwłaszcza w Schwedenkräuter i Szkicach histo-rycznych… trudno wskazać, kim jest główny narrator, z iloma narratorami mamy do czynienia, kiedy zmienia się instancja nadawcza12. Pierwsze dwie powieści zostają bowiem oparte na ciągu luźnych skojarzeń stylistycznych, wśród których dominują te związane z praktykami językowymi, być może dlatego, że większość z pierwszoosobowych narratorów zajmuje się leksyko-grafią, nauczaniem języków obcych, tłumaczeniem, gromadzeniem fiszek.

W jaki sposób doświadczenie życia w PRL -u wpływa na takie rozumienie podmiotu? Zaznacza Zygmunt Ziątek, że opisana w Szkicach historycznych…

konfrontacja z władzą Polski Ludowej przybiera charakter „przemocy sytuacji komunikacyjnych”13. Działalność opozycyjna, nieustanna ucieczka przed na-macalną i zorganizowaną opresją systemu, zmusza bohaterów Szkiców histo- rycznych… do uchylania stabilnych granic osobowości. Czytamy w powie-ści, że życie spiskującego to „Nerwica przeprowadzek, zmiany tożsamopowie-ści, trudne do ustalenia daty urodzenia. Przypadkowe imiona przyszywanych rodziców, jabłko, które upada z dala od jabłoni” (SzH, s. 10). Opozycjoniści zmieniają ciało (fryzury, ubrania), stają się bezimienni („— Imię — mruknął, przybrane, niewyraźne imię” — SzH, s. 55), a wreszcie pozbawieni zostają tego, co najbardziej ludzkie („Wygrałeś, jeśli nic nie masz […]. Wtedy niczego nie mogą cię pozbawić” — SzH, s. 72). W końcu okazuje się, że nie tyle ludzie tworzą ruch niepodległościowy, ile personifikowany „spisek” materializuje się w różnych ciałach i sytuacjach (SzH, s. 45), a i gramatyka wytwarza prze-dziwne, bezosobowe formy („— Przestań — p o w i e d z i a ł o do Ewy” — SzH, s. 153; podkr. — W.R.)14. W efekcie działania organizacji tracą oczywisty charak- ter — zaczynają wyglądać jak „bezradna gorączkowa bieganina mrówek pod uniesionym na ścieżce kamieniem” (SzH, s. 6). Wybór takiej depersonalizacji podyktowany jest w prozie Kruszyńskiego choćby tym, że to po stronie in-stytucji władzy (śledczych) umiejscowione zostają działania scalające — roz-poznanie tożsamości, ustalenie faktów, odpowiedzialności konkretnej osoby, zbieranie materiału dowodowego: „To my mamy narzędzia — mówi jeden ze śledczych — my tworzymy historię” (SzH, s. 93). Tym samym „nietożsamość”

11 K. U : Skądinąd…, s. 160.

12 W powieściach obecne jest „coś w rodzaju monologu wewnętrznego” będącego mieszaniną „mów cudzych” (A. C : Własne przeżycia, cudza mowa. „Res Pu-blica Nowa” 1997, nr 4, s. 63), zasadne jest też przywołanie w tym kontekście techniki strumienia świadomości.

13 Z. Z : Historyk Kruszyński…, s. 270.

14 Na tę depersonalizację zwrócił uwagę M. O : „Powieść” w szkicach…, s. 122.

spiskowca staje się narzędziem walki politycznej i — paradoksalnie — obro-ny jednostki przed systemem. Proza Kruszyńskiego wchodzi w interesującą polemikę ze społecznym mitem zrywu solidarnościowego — spodziewanemu etycznemu maksymalizmowi etosu opozycyjnego i klarownej (jak się wydaje z dzisiejszego punktu widzenia) wizji świata autor przeciwstawia obraz śro-dowiska rozproszonego i ze swojego rozproszenia czyniącego atut w sporze z totalitaryzmem.

Problem w tym, że tak ukształtowana podmiotowość (czy raczej „an-typodmiotowość”) zdaje się trwalsza i powszechniejsza, niż wynikałoby to z tezy o jej relacyjnym, uzależnionym od czasu i miejsca charakterze. Okazuje się bowiem, że usytuowanie bohatera poza systemem komunistycznym wcale nie przekreśla zarysowanej koncepcji. Znamienna z tego punktu widzenia jest pierwsza opublikowana, a druga napisana powieść Kruszyńskiego — Schwedenkräuter. Poświęcona kondycji emigranta, bardzo podobnie ujmuje doświadczenie społeczne i podmiotowe bohatera. Tym razem alienacja i nie-koherentność jednostki rodzą się w konfrontacji z obcym i nieprzyjaznym systemem społecznym Szwecji. Emigrant w wolnym świecie staje ponownie wobec rzeczywistości, w której rozmycie tożsamości okazuje się koniecz-ne — tym razem w obronie przed stygmatyzacją etniczną i środowiskową.

Znamienne, że trudno określić przynależność narodową bohatera. Może być Ormianinem (S, s. 26), Żydem (S, s. 7), a może Polakiem (jak wskazuje pierw-szy odruch lekturowy i wątek podróży do Kielc) — nie wiemy o nim nic, skoro swój monolog rozpoczyna od słów „Nazywam się… Zresztą i tak nie wymówicie. Zjadłem zresztą swój paszport, smakował urzędowo” (S, s. 5).

Równie prawdopodobna wydaje się teza, że w powieści mamy do czynienia z wieloma narratorami, których łączy wspólnota emigrancka, trudno jedno-znacznie wnioskować na podstawie płynnej struktury powieści. Co ciekawe, jeden z fragmentów — właściwie mało znaczący opis filmoteki emigrantów

— powtarza się i w Schwedenkräuter, i w Szkicach historycznych…! Tak jakby wyjeżdżający „za morze” bohaterowie Szkiców… trafiali także do świata wy-kreowanego przez autora w debiutanckiej powieści. Pewne jest natomiast, że narratorem/narratorami emigranckiej powieści Kruszyńskiego rządzi obsesja ucieczki ze świata po mieszczańsku poukładanego. Realizować się ona może w czynnościach banalnych („Wieczorami wsiadałem na rower i jechałem, sta-rając się zapomnieć o rozkładzie ulic” — S, s. 64), ale też w prowokacyjnych zachowaniach erotycznych (podejrzenie związku z nieletnią — S, s. 75) czy w próbie zmylenia śledczego (urzędnika paszportowego, imigracyjnego, po-licjanta). Ta obsesja ucieczki ujawnia się jednak zawsze, gdy system okazuje się absurdalny i poznawczo nieprzejrzysty.

Interesującym aspektem prozy Zbigniewa Kruszyńskiego jest, jak już wspomniałem, jej związek ze współczesnością. Publikowane od połowy lat 90., książki autora diagnozują także to, w jakim stopniu doświadczenie życia

w Polsce Ludowej oraz na emigracji lat 80. wpływa na tożsamość człowieka wrzuconego w nową rzeczywistość kulturową. Szczególne miejsce w tym za-kresie zajmuje tytułowy tekst (gatunkowo jest to minipowieść lub też dłuższa nowela) ze zbioru Powrót Aleksandra. Szczególne dlatego, że w biografii Alek-sandra znaleźć można kilka elementów pozwalających utożsamić tę postać z jednym z narratorów ze Szkiców historycznych… (a tym samym i ze Schwe-denkräuter): działalność konspiracyjna, zawód leksykografa, rodzinny dom z ogrodem, emigracja do Szwecji. Powrót po latach naznaczony jest samotno-ścią — Aleksander podczas dwutygodniowego pobytu w Polsce nie spotyka nikogo z rodziny czy bliskich znajomych, wszystkie kontakty mają z koniecz-ności chłodny i naskórkowy charakter (rozmowy z celnikami, prostytutkami, recepcjonistami, autostopowiczką). Bohater odwiedza kolejne miejsca, nawet nieproszony wchodzi do swojego dawnego domu, a jednak w tej podróży nie dochodzi do żadnego „odzyskania” przeszłości. Zwłaszcza tego, co w tej przeszłości miało choć trochę stabilny charakter — rodzice Aleksandra nie żyją, do spotkania z dawnymi znajomymi dochodzi tylko w wyobraźni bo-hatera, a każdy potencjalnie głębszy kontakt kończy się ucieczką.

Melancholijna tonacja Powrotu Aleksandra wydaje się logicznie powiązana z obrazem tożsamości, jaki Kruszyński przedstawił w poprzednich książkach.

Schwedenkräuter kończyło się opisem końca związku („Z Anną poróżniliśmy się o jakieś głupstwo, drobiazg” — S, s. 157), a ostatni akapit powieści przy-nosił wyliczenie pozbawione spajającego je sensu („wydrążony widok”, jak mówi narrator — S, s. 157): „Między zderzakiem a karoserią, w pysku utkwi-ła kępa trawy. […] Drogerie i umalowane w nich piękne sprzedawczynie.

Wieczór. Piasek. Śnieg na plaży” — S, s. 158). Cóż bowiem pozostaje po rozproszeniu tożsamości, osłabieniu relacji personalnych, rozerwaniu więzi rodzinnych (jedne z częstszych wątków prozy Kruszyńskiego to koniec mi-łości, rozwód, zdrada15), utracie wewnętrznej spójności (rozbicie podmiotu na wielu narratorów)? Być może właśnie podszyta melancholią samotność.

Jej alegorią staje się podróż Aleksandra, który pozostaje w nieustannym ru-chu, ale owo przemieszczanie się nie prowadzi do żadnego celu, ani też nie przynosi zaskakujących efektów (olśnień, epifanii, spotkań itp.). Aleksander przypomina w tym bohatera Szkiców…, który „mógł jeździć, ile dusza zapra-gnie, w klasie dowolnej, ruchliwy, turystyczny” (SzH, s. 19), tyle że bezładny ruch nie jest już, w nowej rzeczywistości, narzędziem walki z czymkolwiek, może jedynie z banalną małostkowością celników. Pozbawiona odniesienia do systemu totalitarnego, „rozproszona” tożsamość pozostawia bohatera w spo-łecznej i emocjonalnej pustce. Finałem Powrotu Aleksandra ponownie jest

wyli-15 Erotomański rys głównych bohaterów prozy Zbigniewa Kruszyńskiego domaga się z pewnością odrębnej analizy — znamienne, że czym głębiej zaznaczony jest rozpad spójnej tożsamości (biograficznej, językowej), tym bardziej bezuczuciowe, powierzchow-ne i automatyczpowierzchow-ne staje się życie erotyczpowierzchow-ne postaci.

czenie, tym razem martwego świata przedmiotów, które samotny podróżnik zastaje w swoim mieszkaniu po powrocie do Szwecji:

Wyjmował myszy z łapek […]. W herbacie zostawionej w zlewie, nie-dopitej przez muchy, zrobił się tęczujący kożuch […]. Na parapecie leżały rozrzucone pinezki […]. W sypialni pościel na niezasłanym łóżku trwała w tych samych fałdach.

PA, s. 200

Zaskakująco analogicznie kończy się Ostatni raport:

Budzi mnie pianie koguta, usypia rechot żab. […] Znowu pada i jest coraz zimniej, grabieją ręce. Nie miałbym nic przeciwko ociepleniu.

O, s. 230

Czyżby więc doświadczenie rozbicia podmiotowości, którym naznacza bohaterów poprzednia epoka, pozostawiało trwały stygmat, skazując Alek-sandra (a zatem i wszystkich innych narratorów) na życie w cieniu wielkiej straty (sensu, bliskości, celu) i w procesie powolnego, emocjonalnego zamie-rania?

Zobaczmy teraz, jak ta ponowoczesna z ducha koncepcja tożsamości od-bija się w stylu książek Zbigniewa Kruszyńskiego. Bohaterami utworów autor czyni najczęściej nauczycieli, naukowców, świadomych użytkowników języka (na przykład cenzorów, copywriterów), problematyzujących relację między słowem i rzeczą, deklaratywnie traktujących narzędzia gramatyki jako uni-wersalne narzędzia poznania. Co ciekawe, mimo prób swoistego „zamknię-cia” narracji wewnątrz języka zauważalny jest w omawianych tekstach na-pór tego, co w języku się nie mieści, a co przyjmuje postać chaosu, traumy.

Próbując odpowiedzieć na doświadczenie języka, bohaterowie Kruszyńskie-go wybierają kilka strategii poznawczych — czyli sposób, w jaki językowo rozpoznają rzeczywistość. Wydaje się, że Kruszyński buduje problematy-kę swych tekstów w o k ó ł t r z e c h s t r a t e g i i (rozumianych przenośnie):

encyklopedysty -leksykografa, korektora -cenzora i śledczego.

A u t o r e n c y k l o p e d i i i a u t o r s ł o w n i k a tworzą w omawianej pro-zie wspólną figurę, sformułowanie „autorstwo” jest tu jednak dość zwodni-cze. Tworzenie spisu przedmiotów, osób, listy czynności16 oraz poszukiwanie związków między tymi elementami odbywa się mimowolnie, to sama rze-czywistość ma odsłonić relacje zachodzące między jej składowymi, udział

16 D. M : Sprostać rzeczywistości. O prozie Zbigniewa Kruszyńskiego. „Kresy”

1997, nr 4, s. 155.

„autora” ogranicza się zaś do rejestracji, „fiszkowania” i porządkowania fak-tów. W związku z wyborem postawy encyklopedysty podstawową techniką narracyjną omawianej prozy staje się wyliczenie, wstępny etap pracy nad leksykonem.

Schemat ów staje się uniwersalną zasadą spojrzenia na rzeczywistość, po-staci takie jak współczesny ankieter (Spis respondentów, PA), niezrównoważo-ny obserwator uchybień w przepisach ruchu drogowego (Na lądach i morzach, NLM) czy żebrak rejestrujący ruch przechodniów (Żebracy, NLM) są tylko mutacjami roli leksykografa. Każdemu encyklopedyście przyświeca jednak zawsze podobna ambicja — inwentaryzacji wszystkiego, która ma umożli-wić ogarnięcie Całości. Były milicjant (bo nie tylko opozycjoniści są w prozie Kruszyńskiego „sierotami” po minionej rzeczywistości) — obserwator ruchu, przyznaje, że „trzeba mieć na względzie całość. Całość, czyli organizm” (Na lądach i morzach, NLM, s. 14). Czym jest owa Całość? W przypadku ostatniego z bohaterów jest nią uniwersalna zasada łamania prawa, dla jednej z postaci Szkiców historycznych natomiast celem jest dokładne przepisanie: „Czytam, przebiegam tekst, starając się uchwycić sylaby. Nanoszę go na fiszki dokład-nie, pedantyczdokład-nie, żeby nic nie uronić, przepisuję cały” (SzH, s. 134—135).

Katalog -wyliczenie, motyw odsyłający do estetyki melancholijnej17, trak-tować możemy jako językowy ekwiwalent omawianego wcześniej doświad-czenia „braku”, co przekłada się na nieobecność instancji narracyjnej spa-jającej tekst powieści. Natomiast w późniejszej prozie autora widoczne jest napięcie między porządkiem katalogu a jego unieważnieniem przychodzą-cym z zewnątrz. Jest tak na przykład w opowiadaniu Na lądach i morzach,

Katalog -wyliczenie, motyw odsyłający do estetyki melancholijnej17, trak-tować możemy jako językowy ekwiwalent omawianego wcześniej doświad-czenia „braku”, co przekłada się na nieobecność instancji narracyjnej spa-jającej tekst powieści. Natomiast w późniejszej prozie autora widoczne jest napięcie między porządkiem katalogu a jego unieważnieniem przychodzą-cym z zewnątrz. Jest tak na przykład w opowiadaniu Na lądach i morzach,