• Nie Znaleziono Wyników

O twórczości Manueli Gretkowskiej

Bernade a Darska

Przyjrzenie się twórczości Manueli Gretkowskiej, poczynając od debiu-tanckiej powieści My zdies’ emigranty z 1991 roku, a kończąc na Transie z 2011 roku i Agencie z 2012 roku, skutkuje postawieniem tezy, iż pisarka wraca do tego, co inspirowało ją na początku pisarskiej drogi, i po dwudziestu latach istnienia na rynku wydawniczym nie tylko potwierdza swoją klasę, ale i na nowo jest skandalicznie intelektualna lub, by pociągnąć tę grę słów, intelektualnie skandaliczna. Nie bez powodu owe dwie dekady z autorką Kabaretu metafizycznego określam za pomocą tych dwóch słów. Od początku bowiem odbiór książek Gretkowskiej skojarzony był nierozłącznie z biogra-fią pisarki. Autorka zresztą świadomie gra i grała swoim życiorysem — nie tylko przetwarzając to, co zakorzenione w jej rzeczywistości, w tekst, ale i świadomie dawkując mediom to, co może wzbudzić sensację. Znana jest także z niebanalnych skojarzeń i konstruowania dość kontrowersyjnych scen, za których sprawą dyskredytacji ulega zwykle całe dzieło. Można by w tym miejscu wymienić na przykład podwójną łechtaczkę i orgazm stereo z Kaba-retu metafizycznego, umieszczanie w pochwie hostii w Transie, ale też twórcze udokumentowanie własnej ciąży w Polce, spisanie historii powstania Partii Kobiet w Obywatelce czy przetwarzanie swoich doświadczeń -romansowych w My zdies’ emigranty, Tarocie paryskim lub w Transie. Gest autobiograficzny u Gretkowskiej nigdy jednak nie jest tylko próbą wywo-łania skandalu, stanowi raczej przemyślaną grę, podjętą w imię szczerości wypowiedzi i zagospodarowania tego, co w przypadku zwierzenia można by nazwać nowym i odważnym. Pisarka nie portretuje przecież tego, co jest nietypowe. Wiele osób doświadczyło emigracji, wiele osób gubi się w zdefi-niowaniu sensu miłości i seksu, wiele kobiet doświadczyło ciąży i wreszcie wiele kobiet ma na swoim koncie nieudany romans, w którego trakcie

od-grywały role małych dziewczynek wobec starszego i rzekomo mądrzejszego mężczyzny. To oczywiście nie jedyne wątki, jakie znajdziemy w twórczości Gretkowskiej. Warto jednak uświadomić sobie, że właśnie przez podjęcie in-telektualnej gry z tym, co można by określić doświadczeniem codzienności, proza pisarki wydała się tak szokująca i nietypowa. Wrażenie to pozostaje ciągle aktualne. Wystarczy przyjrzeć się temu, w jaki sposób odbierano Trans, powieść, dzięki której czytelnik ma okazję obcować z taką wersją pisarstwa Gretkowskiej, jaką zachwycano się w latach dziewięćdziesiątych1. Kinga Du-nin zauważa na przykład: „Jest to stara, dobra Gretkowska, którą pamiętamy z My zdies’ emigranty czy Tarota paryskiego. Dowcipna, prowokująca, miesza-jąca do wszystkiego newage’ową metafizykę”2. Część krytyków tak bardzo przejęło się rolą uświadomienia społeczeństwu niemoralności i bezwartościo-wości powieści, że używa słów niebezpiecznie mocno zbliżających się do wulgarności. Krzysztof Masłoń stwierdza na przykład, iż mamy do czynienia z „książką gównianą”3. Niezależnie jednak od ocen krytyków Gretkowska jest stale obecna na mapie literackich wydarzeń — każda z jej książek jest szeroko komentowana, a autorka potrafi podsycać czytelnicze emocje, umie-jętnie dawkując elementy własnej biografii i przetwarzając je w prowokującą literaturę.

Jedną z charakterystycznych cech pisarstwa Manueli Gretkowskiej jest łączenie spostrzeżeń dotyczących życia społeczno -politycznego z odważny-mi skojarzeniaodważny-mi natury obyczajowej. Pisarka, konstruując lub dekonstruując fabułę, bardzo często wchodzi w rolę komentatorki współczesnej rzeczywi-stości. Ze swadą łączy pozornie nieprzystające do siebie skojarzenia, udo-wadniając nie tylko własną erudycję, ale i dystans do wszelkiego rodzaju form. Gretkowska z łatwością unika patosu, odsłaniając fałsz i pozór tkwiący

1 Oczywiście, nie był to odbiór jednogłośny, niewątpliwie jednak można powiedzieć, że szokująca wielu Gretkowska została przyjęta z dużą życzliwością. Warto zaznaczyć, że w przewodniku autorstwa Grażyny Borkowskiej, Małgorzaty Czermińskiej i Ursuli Phillips pt. Pisarki polskie. Od średniowiecza do współczesności Gretkowskiej nie uwzględ-niono, gdy tymczasem innym pisarkom jej pokolenia — Tokarczuk, Filipiak czy Goerke

— poświęcono oddzielne hasła. Trudno nie uznać takiej decyzji autorek, zważywszy na popularność pisarki, za świadomy gest kontestacji. Z kolei w leksykonie 333 popkulto-we rzeczy… Lata 90. Bartka K natkniemy się na hasło poświęcone osobie Manueli Gretkowskiej. Czytamy: „Ceniona pisarka, w latach 90. znana jednak bardziej jako skandalistka. Nawet ci, którzy nigdy nie mieli w ręku jej książek, gorąco dyskuto-wali o wątkach nekrofilii (Tarot paryski) czy podwójnej łechtaczki (Kabaret metafizyczny)”

(Poznań 2011, s. 193). Miejsce pisarki w obu wspomnianych, różniących się ideowo, książkach pokazuje, jak dwuznaczny był (jest) status pisarki i jak wiele emocji budzi jej twórczość.

2 K. D : Hostia i cipa w jednym stoją domku. „dwutygodnik.pl” 2011, nr 59. http://

www.dwutygodnik.com/artykul/2322 -hostia -i -cipa -w -jednym -stoja -domku.html.

3 K. M : Spowiedź dziewczęcia minionego wieku [rec. Transu]. „Uważam Rze” 2011, nr 17.

u źródła wzniosłości. Nie boi się mocnych słów — gdy wchodzi w rolę ko-mentatorki, mówi to, co chce powiedzieć. Powieści pisarki zamieniają się więc często w rodzaj rozbudowanego felietonu. Ten, kogo nie przekona afabular-ność prozy Gretkowskiej, postmodernistyczny charakter narracji, łączenie dia-logu, impresji z fragmentami tekstów filozoficznych, z pewnością z zadowo-leniem skonstatuje, iż pierwsze powieści autorki można by z powodzeniem traktować jako studium emigracji. Myliłby się jednak ten, kto doszukiwałby się patriotycznych uniesień, nostalgicznych wspomnień czy deklarowanej tę-sknoty za ojczyzną. Zarówno bowiem w My zdies’ emigranty, jak i w Kabarecie metafizycznym, i w Tarocie paryskim dostrzegalny jest gest antyromantyczny.

Zostanie on powtórzony po latach w Transie. Zamierzona skandaliczność, gra z cielesnością, przerysowanie wątków związanych z seksualnością prze-stają epatować łamaniem tabu. Zamieniają się w rodzaj manifestu ideowego.

Gretkowska mówi wprost — nie ma już takiej emigracji, o której uczymy się w podręcznikach historii, emigracja może być dobrą zabawą, niewiele ma za-tem wspólnego z martyrologią, seks da się połączyć z intelektualną rozmową, a czytelne kody kultury służą nie tylko do podtrzymywania komunikacji, ale i do jej przewartościowania.

Pierwsze książki pisarki, co zasygnalizowano już wcześniej, spowodo-wały, iż przylgnęła do niej etykieta skandalistki. Nowa jakość w prozie, jaką niewątpliwie było połączenie odwagi obyczajowej z fragmentami eseistycz-nymi oraz autobiograficzeseistycz-nymi, sprowokowała wiele dyskusji. Krytycy albo byli zachwyceni, albo nie ukrywali swojej niechęci. Opinii neutralnych raczej nie było. Trudności interpretacyjnych nastręczała nie tylko swoboda twór-cza Gretkowskiej, ale przede wszystkim jej jawne kontestowanie wszelkich form związanych z literaturą. Dość powiedzieć, że mieliśmy tu do czynienia i z ucieczką od eksperymentów, i z unikaniem tradycji. Nie bez powodu pisarka szybko zaczęła funkcjonować jako artystka osobna, którą można pró-bować oprotestowywać, nie sposób jednak jej aktywności przemilczeć. Mag-dalena Rabizo -Birek zwraca uwagę na erudycyjność prozy autorki Kabaretu metafizycznego:

Jednym z motywów obsesyjnie powracających w książkach Gretkow-skiej jest krytyka wynaturzeń współczesnej sztuki, kultury, jej wytwór-ców i odbiorwytwór-ców, czyli wąskiej i zdegenerowanej kasty intelektualistów i artystów. Motyw ten jest tym ciekawszy, że kompromitując dzisiejszą sztukę, pisarka kompromituje jednocześnie swoją twórczość, która jest przecież modelowym jej przykładem4.

4 M. R -B : Moje przypadki z Manuelą Gretkowską. „Nowy Nurt” 1995, nr 16, s. 1.

Badaczka zauważa również: „Powieści Gretkowskiej roją się ponadto od smakowitych aforyzmów, złotych myśli, zabawnych konceptów, kalambu-rów i powiedzonek, z których jej ogromna erudycja, zdolność kojarzenia i poczucie humoru tworzą wybuchową mieszankę powagi i śmieszności”5. Krzysztof Varga docenia w twórczości pisarki unikanie patosu i, kolokwial-nie rzecz ujmując, „brak napinania się”. Definiując przyczyny sukcesu au-torki, akcentuje:

Fenomen Gretkowskiej polega na tym, że jej pisarstwo, przynajmniej początkowo, przypasowało zarówno tym, którzy czytają na pierwszym poziomie, jak i tym, którzy chcą drążyć. Było to w dodatku coś zupeł-nie nowego w literaturze polskiej, zawieszonej gdzieś między solidzupeł-nie skonstruowanymi fabularnymi opowieściami, w prostej linii wyrosłymi z tradycji pozytywistycznej, a nie do końca udanymi, a przede wszyst-kim mało komunikatywnymi dla przeciętnego czytelnika eksperymen-tami formalnymi, jak chociażby dokonania pisarzy z okolic miesięczni-ka „Twórczość”. Gretkowsmiesięczni-ka najzwyczajniej w świecie wpasowała się w środek. Z jednej strony pisze w nowy, swobodny, nieznany ostatnimi czasy w napiętnowanej uwarunkowaniami zewnętrznymi literaturze polskiej sposób, z drugiej, dokonując pewnych zabiegów technicznych, niewynikających jednak z realizacji konkretnych planów formalnych.

Ta literatura, co widać najlepiej na przykładzie My zdies’ emigranty, nie była wyrachowana, a jednocześnie naiwna6.

Jeszcze w połowie lat 90. XX wieku Varga przewidywał to, co, jego zda-niem, jest składnikiem typowo polskiej recepcji dzieł pisarzy niepokornych:

Podejrzewam, że teraz przyjdzie czas flekowania Gretkowskiej, ponie-waż w Polsce wszystko idzie falowo: najpierw jest uwielbienie, potem na skutek przedawkowania przychodzi znudzenie i odruch obronny organizmu: dość. Potem już tylko mówi się, że pisarz się skończył.

Zapewne już dzisiaj wielu, zacierając łapki, czeka na kolejne książki Świetlickiego, Gretkowskiej, Podsiadły, Tokarczuk, by powiedzieć lub napisać, że ci autorzy się skończyli, wyczerpali i nie mają już nic do powiedzenia7.

Piotr Śliwiński w trakcie dyskusji z Przemysławem Czaplińskim zauważa, że w twórczości Gretkowskiej jest coś z wolnomyślicielstwa. Fakt ten, jego zdaniem, warto docenić:

5 Tamże, s. 6.

6 K. V : Casus Gretkowska, czyli wyjście z getta. „Nowy Nurt” 1995, nr 16, s. 16.

7 Tamże.

W każdym razie Gretkowska nie chce pisać ani dla „drobnomieszczan”, oczekujących od literatury bądź to rozrywki, bądź to moralizatorstwa, ani dla „patriotów”, widzących literaturę przez pryzmat jej dziewięt-nastowiecznych narodowych zobowiązań, ani dla „interpretatorów”, czyli ludzi utrzymujących się (jakimś cudem) z czytania i recenzowania książek. Pisze dla ludzi wolnych od nastawień, uprzedzeń i porząd-ków. Swoim pisarstwem wielbi różnorodność, nieregularność i niespo-dziankę8.

Z kolei Czapliński krytycznie komentuje osiągnięcia pisarki i stwierdza:

„Fenomenem jest więc nie tyle sama Gretkowska, co mechanizmy rynku, które uczyniły z niej gwiazdę”9. Zdaniem Śliwińskiego, w twórczości pisarki jest dużo świeżości i zaskakujących z perspektywy artystycznej posunięć:

Gretkowska nie stara się pisać tzw. czytadeł, to jest rzeczy obliczo-nych na masowego czytelnika; ona jest ambitna i wymagająca. Ona jest, moim zdaniem, z dwóch powodów nowatorska. Po pierwsze, wchodzi w nieobsadzoną rolę prowokatorki, gorszycielki, kobiety ekscentrycznej i wolnej. Rolę feministyczno -ironiczną. Od dziesięcioleci nikt właściwie tej roli nie usiłował grać. […] Po drugie, Gretkowska porusza tematy nieporuszone, przedstawia światy nieprzedstawione. Ciało, seks — przywykliśmy sądzić, że wolno o nich pisać pod warunkiem, że pełnią jakąś wyraźnie określoną funkcję, że istnieją w utworze ze względu na coś, czym same nie są. Mamy w gruncie rzeczy prokreacyjne podejście do „tych spraw”: „ludzką seksualność poznacie po dzieciach”. Lecz takie podejście nie zgadza się po prostu z doświadczeniem współcze-snych społeczeństw. Gretkowska doskonale o tym wie10.

Warto zauważyć, że zacytowane opinie dotyczące twórczości pisarki zwy-kle wiążą się również z refleksją na temat funkcjonowania rynku książki oraz nowych strategii promocyjnych. Gdzieś w tle bowiem zaznacza się coraz mocniej odczuwane przekonanie, iż po roku 1989 należy mieć nadzieję nie tylko na nowe w literaturze, ale i zaakceptować niekoniecznie oczekiwany sojusz — literatury z marketingiem. Pisze o tym między innymi Inga Iwa-siów. Choć odnosi się do nieco późniejszego okresu, to jednak sposób budo-wania powszechnej wiedzy o istnieniu pisarza (co nie jest równoznaczne ze znajomością jego twórczości) jest dość charakterystyczny, a znaczony bywa, mówiąc wprost, obecnością na łamach kolorowych czasopism. Badaczka, od-wołując się do, jak to określa, „złej sławy” pisarki, konstatuje:

 8 P. C , P. Ś : Gorszycielka na rynku książki. O Manueli Gretkowskiej.

W: T : Kontrapunkt. Rozmowy o książkach. Poznań 1999, s. 218.

 9 Tamże, s. 215.

10 Tamże, s. 216.

Gretkowską „oswojono” najpierw traktując ją jako „kobietę upadłą”

współczesnej literatury. Ostatnio w przejściu podziemnym widziałam reklamę okładki pisma, a na niej: pisarka -skandalistka zostanie matką.

Część kampanii reklamowej zapowiadającej premierę dziennika Polka.

Co Gretkowska o tym jeszcze powie (napisze), jakie będą recenzje i opi-nie — to sprawa drugorzędna. Bo reklama w przejściu podziemnym pozostanie wyraźniejszym znakiem11.

Inga Iwasiów zresztą nie ukrywa, że publikacja pisarki, dokumentu-jąca w wymiarze prywatnym (doświadczenie intymne) i publicznym (do-świadczenie, nad którym sprawują kontrolę inni ludzie) przeżycia zwią-zane z ciążą, to, jej zdaniem, próba zaspokojenia oczekiwań wielu grup społecznych:

Jest kobiecą odmianą sylwy, ale przemłóconej przez rynek: jej cecha gatunkowa to nie tyle wielogłosowość, co wieloadresowość: coś dla kobiet nowoczesnych, coś dla widzów serialu Miasteczko, coś dla cie-kawskich, spragnionych plotek z wielkiego świata. A może jest to ta sama osoba? Albo odwrotnie — czytelnika, który przyjąłby jedno obok drugiego (macierzyństwo jako temat „po doświadczeniu” feminizmu i opis świata telewizyjno -magazynowego), nie ma? Gretkowska pisze książki inteligentne i zachowuje się zgodnie z logiką promocji: stanowi część tekstowego przekazu. […] Nie wdając się w badanie zawarto-ści feminizmu w światopoglądzie Polki, powiem tylko, że niewątpli-wie najważniejszą cechą tego quasi -dziennika jest oponiewątpli-wiedzenie się po stronie rynku, po stronie kultury umasowionej. Z wszystkimi tego konsekwencjami12.

Wróćmy jednak do pierwszych książek Gretkowskiej. To dzięki nim autor-ka bardzo mocno zaistniała na rynku wydawniczym, a jej utwory należą dziś do kanonicznych, gdy mowa jest o literaturze po roku 1989. W My zdies’ emi-granty, Tarocie paryskim, Kabarecie metafizycznym i Podręczniku do ludzi… pisarka utrwala to, co stanie się charakterystyczne dla wczesnego etapu jej twórczości (pierwsza połowa lat 90.), a powróci mocnym akcentem ponad dekadę później w powieści Trans. Mamy więc tutaj z jednej strony obfite czerpanie z włas- nej biografii, fragmenty rozważań filozoficzno -socjologicznych, przewrotne sportretowanie życia emigrantów i bohemy artystycznej, a także swobodę erotyczną. Gretkowska, co trzeba zaznaczyć, nie robi tego wszystkiego z po-wagą i patetyzmem, wręcz przeciwnie — pełno tu ironii, groteski, poczucia

11 I. I : Rewindykacje. Kobieta czytająca dzisiaj. Kraków 2002, s. 34.

12 Tamże, s. 23—24.

humoru. Nic więc dziwnego, że debiutanckie My zdies’ emigranty znalazły się wśród pięciu książek najwartościowszych dla pięciolecia 1990—1995 wskaza-nych przez Przemysława Czaplińskiego na łamach „Nowego Nurtu”:

Wartość jej książeczki upatrywałbym przynajmniej w trzech kwe-stiach. Przede wszystkim w umiejętności nasycenia narracji humo-rem — kpiną, ironią, szyderstwem, dowcipem, prowokacją, wieloma postaciami literatury stojącej po stronie ludyczności. U Gretkowskiej humor ten posłużył do odideologizowania problemu emigranckiego.

[…] Emigrantka u niej przestaje być zatem emigrantką, bo nie odczu-wa cierpienia z powodu swojego niezakorzenienia; odnalazła swobo-dę, która pozwala jej krytycznie, prześmiewczo przyglądać się różnym postawom na emigracji, a także zakwestionować pojęcie „emigracji”

w mieście zamieszkanym przez samych emigrantów. Jej bohaterka zakorzenia się zatem w swoim własnym ciele, a swoje ciało wpisuje w kulturowe fabuły o boskości i zwierzęcości ciała, czyli sposobach przekraczania cielesnych ograniczeń. Stąd u Gretkowskiej ten parok-syzm świętości i seksu. I tu dochodzimy do drugiego atutu jej prozy.

[…] Myślę, że gorszycielstwo i prowokacyjność biorą się u Gretkow-skiej właśnie z ludycznego potraktowania seksu. I wreszcie kwestia trzecia: eseizacja prozy. Nie ma w tym nic nowego, ale styl, w jakim Gretkowska wprowadziła dyskurs do powieści, budzi szacunek, bo wymagało to prezentacji własnych umiejętności interpretacyjnych.

A więc na oczach odbiorcy, w trakcie snucia opowieści, pisarka za-mienia się w czytelnika świata — przedstawia nie tylko swoją wiedzę, ale na bieżąco stosuje ją w praktyce. Czytelnik otrzymuje w takim przypadku dowód zupełnie nowej sprawności pisarza — sprawności intelektualnej13.

Kolejne publikacje autorki badacz ocenia dużo mniej entuzjastycznie, uzu-pełniając swoją wypowiedź o poniższy komentarz: „Można jeszcze dodać, że późniejsze książki Gretkowskiej (Tarot paryski, Kabaret metafizyczny) przyniosły raczej wiedzę i inteligencję niż mądrość, że były bliższe lubieżności niż na-miętności, i wreszcie, że ich kompozycja nie wykraczała poza pomysły. Ale trzeba przyznać, że początek był bardzo ciekawy”14. Tarot paryski, utrzymany w charakterystycznej dla wcześniejszego debiutu stylistyce, spotkał się z po-dobną reakcją krytyków — zarzuty i pochwały rozkładały się właściwie po równo. Wspominana już eseistyczność tej prozy oraz łatwość łączenia od-miennych stylistycznie fragmentów w intrygującą całość pozwalały utrzymać duże zainteresowanie twórczością pisarki. Magda Lengren nie ukrywa na przykład, iż przypadkowość doboru wątków u Gretkowskiej to

realizowa-13 P. C : 5 próz na koniec pięciolecia. „Nowy Nurt” 1996, nr 13, s. 1.

14 Tamże, s. 6.

nie przemyślanej koncepcji. Nie jest to więc spontaniczne poddanie się sile tworzenia, ale wprowadzanie w życie wcześniej opracowanego artystycznego planu:

Niektórzy twierdzą, że madame Gretkowska jest literackim naturszczy-kiem. Nie mają racji. Oddychające prawdą paryskie obrazki są bardziej z głowy niż z życia. Autorka precyzyjnie konstruuje losy swoich boha-terów. Tarot paryski działa jak szwajcarski zegarek15.

Marcin Ciupek zwrócił natomiast uwagę na to, iż powieść Gretkowskiej staje się pochwałą indywidualności. Emigranci z pokolenia pisarki nie próbują włączyć się do wspólnot budowanych na zasadzie odwołania do tradycji.

Ich interesuje fascynujące „tu i teraz”. To współczesność jest największym wyzwaniem, a nie kultywowanie tego, co było, i zapatrzenie w przeszłość.

Ciupek stwierdza:

Bohaterowie Tarota paryskiego są poszukiwaczami sensu na własną rękę.

Nie ufają prawdom ogółu, ignorują politykę, trzymają się z dala od zinstytucjonalizowanego Kościoła. Opierają się na własnym, jednost-kowym doświadczeniu. Są na swój sposób religijni, a nawet mistycz-ni. Odrzucają bowiem racjonalne zasady, na których zbudowane jest zachodnie społeczeństwo. Można pokusić się o twierdzenie, że podają oni w wątpliwość bogatą, dwustuletnią tradycję europejskiej myśli, wy-rosłej z Oświecenia. Stąd tendencje do irracjonalnych zachowań, stąd nawiązania do magii, gnozy, alchemii. Jako naukowcy daleko odchodzą od modelu akademickiej systematyczności i pedanterii, jako mieszkań-cy Paryża — od drobnomieszczańskiego stylu życia16.

Kabaret metafizyczny bardzo ciekawie skomentował Krzysztof Varga. Za-przecza on temu, że książka Gretkowskiej to powieść postmodernistyczna.

Umiejscawia ją natomiast w innych, chyba ambitniejszych w zamyśle, reje-strach, a mianowicie: „Jest pastiszem, i to pastiszem wielowarstwowym. Lite-ratury, sztuki, filozofii”17. To, co może być potraktowane jako siła tej powieści

— ucieczka od autobiografizmu, staje się także pretekstem do punktowania słabości utworu. Varga charakteryzuje tę dwuznaczność następująco:

Kabaret jest mniej przekonujący od Tarota, może dlatego, że nie jest paradokumentem, próbą zapisu zdarzeń prawdopodobnych. Jest za

15 M. L : Papieros Diogenesa. „Twórczość” 1993, nr 12, s. 118.

16 M. C : W tym szaleństwie jest metoda?. „Dekada Literacka” 1994, nr 1, s. 9.

17 K. V : Cierpienia młodego Wolfganga. „Gazeta Wyborcza” 1994, nr 185, s. 8.

to próbą wykreowania innego świata, wykrzywionego, groteskowego, w którym „miłość jest ślepa i dlatego obmacuje”18.

Magda Lengren również akcentuje groteskę jako jedną z podstawowych strategii Gretkowskiej i nie ukrywa, że w tym względzie pisarka jest praw-dziwą mistrzynią. Oddajmy głos krytyczce:

Kabaret metafizyczny to proza o, bagatela, utracie wiary, zwątpieniu w miłość i sztukę. Tracić wiarę można na różne sposoby. Gretkow-ska wybrała groteskę. Byłaby to też proza o wyborze między miłością a sztuką, gdyby nie to, że u Gretkowskiej jedno i drugie jest własną ka-rykaturą. Wybór jest niemożliwy, ponieważ wszystkie wartości wykrzy-wione są w, pardon le mot, postmodernistycznym grymasie. Podobno świat jest tragedią dla tych, którzy czują, i komedią dla tych, co myślą.

Co za trywialne i niesprawiedliwe rozróżnienie! Autorce Kabaretu meta-fizycznego udaje się jedno i drugie: czuje, że myśli, i myśli, że czuje19. Lengren nie ukrywa również podziwu dla fragmentów, które tak wielu czytelników bulwersowały. Seks w powieści Gretkowskiej bowiem nie słu-ży podnieceniu, lecz staje się intelektualną grą. Pisarka traktuje erotykę tak samo jak politykę czy filozofię. Wykorzystuje w powieści, ale od początku do końca panuje nad wątkami, nie pozwalając, by wymknęły się spod kontroli.

Lengren stwierdza:

W polskiej literaturze po jednej stronie seksualnej barykady — Tadeusz Konwicki, po drugiej — Manuela Gretkowska. Konwicki traktuje ero-tykę sentymentalnie i nostalgicznie. Gretkowska szyderczo i ironicznie.

Wychodzi na to samo, to znaczy erotyki jako takiej brak. W Kabarecie metafizycznym zamiast seksu mamy erotyczne przerywniki. U Gretkow-skiej seks jest zawsze mózgowy i wykoncepowany20.

Podręcznik do ludzi… to utwór, w którym strategie narracyjne Gretkowskiej wywołały krytyczne reakcje niektórych recenzentów. Marcin Baczyński suge-ruje na przykład, że pisarce chodzi przede wszystkim o wzbudzenie zachwy-tu w czytelniku. Obiektem podziwu miała być jednak nie proza, lecz sama autorka21. Z kolei Andrzej Franaszek twierdzi, że Gretkowska nie powinna pisać prozy, ale eseje o dość dwuznacznej proweniencji. Sugeruje bowiem

18 Tamże.

19 M. L : Proza w błazeńskiej czapce. „Twórczość” 1995, nr 1, s. 113.

20 Tamże.

21 Zob. M. B ki: Mętna głębia. „Gazeta Wyborcza” 1996, nr 130, s. 16.