• Nie Znaleziono Wyników

Rozwój budownictwa wodnego w Prusach i Austryi

C. Skutki wykonanych budowli

Sprawozdanie omawiane stw ierdza, że skutki budo­

wli tak w ykonanych jak w wykonaniu będących, nie zawiodły w ogólności oczekiwań, co też strony intere­

sowane chętnie p rzy zn ają; nadm ienia je d n a k , iż się po­

jaw iają głosy, z których jedne odm awiają dotychczaso­

wej działalności pr. zarządu bud. wod. pom yślnych sku­

tków, inne zaś naw ołują do dalszej, jeszcze energiczniejszej czynności, szczególnie co do budowy now ych kanałów.

Niezadowolenie pojawiające się tu i owdzie tłum aczy sprawozdanie tern, iż w toku budowli regulacyjnych zaczęto na niektórych rzekach budować statki o większem z ag łęb ien iu , niż na nie stan rzek zezw alał, skutkiem czego nie można było statków stosownie do ich pojem ­ ności ła d o w a ć ; m niema te ż , że na razie nie ma wcale potrzeby narażać skarbu państw a na jeszcze większe iWydatki ja k w upłynionem dziesięcioleciu wyłożone i na najbliższy czas przeznaczone.

Pruskie drogi wodne doprowadzono w ogóle do ta ­ kiego stan u , że dotrzym anie term inów dostaw y je st mo- żliwem przy zmniejszonych kosztach przew ozu, skutkiem czego naw et tow ary wartościowe bez straty i ryzyka

drogą wodną m ogą być przew ożone, czego dawniej nie bywało.

Równocześnie starał się rząd pruski o rozszerzenie żeglugi p aro w ej, zezwalając na kursowanie parostatków po kanałach i przyznając tymże pewne doniosłe p re­

rogatyw y. — Skutkiem tego powiększyła się bardzo znacznie ilość parostatków na wszystkich drogach wo­

dnych.

Pom yślne skutki budowli wykonanych nie ujaw niają się wprawdzie bezpośrednio w dochodach państw a, gdyż przejazd na rzekach pruskich nie podlega żadnej opłacie, nie ulega jednak w ątpliw ości, że w pływ wykonanych robót na ogólny ekonomiczny rozwój p ań stw a, je st wielki i ośmielimy się tw ierdzić, że energiczna i syste­

matyczna działalność na polu uspław ienia rzek i budowy kanałów , nie m ałym była czynnikiem do tak znacznego podniesienia się dochodów państw a, że one w ostatnich latach przewyższają o kilkadziesiąt milionów wydatki, chociaż ostatnie w zrosły o blisko 300 milionów m arek rocznie.

Ogólną poprawę stosunków na drogach w odnych pru sk ich , wywołaną w ykonanem i robotam i, przedstaw ia pr. zarząd bud. wod. z dwóch punktów widzenia, a m ia­

nowicie :

a) o ile one w płynęły na wielkość i pojemność sta­

tków teraz w ruchu będących.;

b) o ile one spowodowały powiększenie się i rozwój ruchu przewozowego.

ad a) N a R e n i e kursow ały do r. 1880 statki z największą ładugą 18.000 Ctr. cł. czyli 900 ton m . dziś wprowadzono na nim statki 80 m. długie, 10 m.

now czo um iał on się decydow ać w sp raw ach czy to arty sty cz n y ch czy życiow ych. T o też z odpow iedzią się nie w aha! i o św iad czy ł, że p ro fesu rę by przyjął.

Gdy V a n d er Niill w rócił do W ie d n ia i ze sw ych p o szu k iw ań złożył sp ra w o z d a n ie , a m iędzy innym i w y szu k an y m i k an d y d atam i w ym ienił S c h m id ta , Arcy- książe F e rd y n a n d , ów czesny p rezes k o m ite tu budow y kościo ła ofiarnego, u jęty p ro jek tem m łodego a rc h ite k ty n a ten że kościół — przechyli! szalę zw ycięstw a n a stro n ę »S z w a b a « i um iał ta k pokierow ać że A rcyks.

M ax y m ilian , ów czesny g u b e rn a to r K ró lestw a L o m - bardyi i W e n e c y i pow ołał S ch m id ta w k o ń cu r. 1857 n a p ro fe so ra A kadem ii do M edyolanu.

Sch m id t o p u szcza K olonią i w m arcu 1858 ro k u o bejm uje k ated rę pro feso rsk ą w stolicy L o m b a rd y i.

S ta n o w isk o je g o było tr u d n e ; sam to później w zau- fanem kółku przyjaciół w y z n a w a ł, o p o w iad ając ró w n o ­ cześnie o pierw szych chw ilach sw ojego w A kadem ii p o b y tu . P rzyjęcie n ow ego p ro feso ra przez uczniów w cale nie było z a c h ę ca ją c e ; przeciw n a rz u c o n e m u im »Tedesco« i »A ustriaco« p ostanow ili z ap ro testo w ać.

K iedy m łody p ro feso r w szedł do sa li, zastał sw ych w łoskich uczniów siedzących n a s to la c h , w nie b a r­

dzo przyzw oitych pozycyach i zajęty ch sw o b o d n ą p o ­ g aw ędką. Nie zm ieszało go to w cale. Z ajął k ated rę i rozpoczął w y k ła d , ro zu m ie się po niem iecku. Ju ż sam o brzm ienie d o n o śn eg o a n a d e r dźw ięcznego głosu, s a m a im p o n u ją c a , sy m p aty czn a p o sta w a nauczyciela, p o d z iała n a niesfornych i w m iarę im dłużej mówił, cichła w rz a w a rozm ow y, stoły opróżniały się , u cznio­

w ie p rzy b ierali pozycye skrom niejsze — w reszcie w szyscy z za p a rty m oddechem , z ciekaw ością i p o ­ dziw em w słuchiw ali się w słow a m łodego p ro feso ra, k tó ry im m ów ił o sztu ce , sław ił ich w ła sn ą ziem ię i p rz y zn a w ał że o n a b y ła k o leb k ą nieśm ierteln y ch geniuszy, że przed sz tu k ą Italii w szystkie in n e n aro d y m u sz ą uchylić czoła, że im należy w stęp o w ać w ślady ojców a w ięc służyć w iern ie: praw dzie i pięknu.

I d em o n stracy e niep o w tó rzy ły się w ięcej. Z k a ­ żdym dniem zyskiw ał liczniejszych słuchaczy, pil­

niejszych uczniów , g o rętszy c h w ielbicieli; se rc a p o ­ biegły k u n ie m u , bo je um iał p o ciąg n ąć sercem ku sobie. A kiedy w lipcu 1859 r - u sta ło w M edyolanie p a n o w a n ie A ustryi i m łody p ro feso r zapow iedział swój w yjazd, cała szkoła jed n y m głosem p ro siła g o : pozo stań z n a m i ! p o z o s ta ń ! O zo stan ie p rosił tak że now y rząd

szerokie, z zagłębieniem przy pełnej ładudze na 2 -8 do 2 -4 m. przewożące do 26.000 Ctr. czyli 1300 t.

Ilość statków wzrosła w tym czasie z 5000 na 6260 czyli o

25°/0-Parow ce holownicze tak kołowe jakoteż śrubowe, 0 sile 1000 koni, ciągną w 4 żelaznych statkach 70.000 do 80.000 Ctr. czyli 3500 do 4000 ton w 20 do 22 godzinach z R u h ro rt do Kolonii na odległość*) 9 P 5 km.

zatem z chyżością 4 '5 7 do 4 T 6 km. na godzinę przy spadku zw ierciadła O‘18°/00, przyczem koszta holowania wynoszą od tony i km. 0 2 1 do 0 '2 4 fenika czyli 0 1 2 do 0 1 4 eta., podczas gdy ten sam transport koleją ko­

sztowałby licząc bardzo tanią taryfą niemiecką z r. 1887/8 3 '9 4 feników czyli 2 '3 6 4 **) ct. w. a.

N a szczególną uw agę zasługują nowo w ru c h wpro­

wadzone statki parowe kursujące w prost między Kolonią 1 Londynem a w najnowszym czasie B rem ą; statki te rzeczno-morskie m ierzą 61 m. długości, 8 '7 m. szero­

kości, a zagłębiają się na Renie przy ładudze 10.000 Ctr.

czyli 500 ton na 2 '5 1 m.

N a W e z e r z e ładow ały dawniej największe statki 2800 do 3000 Ctr., czyli 140 do 150 t o n , dziś kur­

sują na dolnej W ezerze ku Brem ie statki o ładudze 6000 do 7000 Ctr., czyli 300 do. 350 to n , zagłębiając się na P 7 m.

N a Ł a b i e mierzą teraźniejsze, wyłącznie do tej rzeki zastosowane statk i, 7 4 ’0 m. dług.. 10• 6 m. szer. i do

*) Denksehrift iiber die Strome Memel, Weiehsel und Rhein;

B e r l i n 1888.

**) O drogach żelaznych, Leon Paszkowski. W iedeń 1890.

w ło s k i, p rzek o n aw szy się ja k ą . potężną a rty sty c z n ą siłą był S c h m id t, k tó ry w czasie sw ego k ró tk ieg o sto su n k o w o p o b y tu w L o m b a rd y i, potrafił w ykonać re sta u ra c y ę ko ścio ła S. M aria d e lfO rte w W en ecy i i S. A m brogio w M edyolanie. N ie ta jn ą m u sia ła być n o w e m u rządow i tak ż e ta o k o lic z n o ść , że w czasie sw ej krótkiej p ro fesu ry w yk o n ał p lan ra tu sz a dla B e r­

lin a ; że n a k o n k u rsie w stolicy P r u s , zyskał zań pierw szą n a g ro d ę i że do m łodego w ień ca sław y, zn ó w Schm idtow i przybył je d e n listek więcej.

Ale i A u stry a nie była w sp raw ie p o zy sk an ia S c h m id ta n ad al bezczynną. O fiarow ano m u w za m ia n za M edyolan stan o w isk o p ro feso ra A kadem ii sztu k p ięk n y ch w W ied n iu . Ze w y b ó r nie był tru d n y , — i e szala nie m ogła przechylić się n a stro n ę W ło ch , je s t ja s n e i zrozum iale. Ja k o N iem iec, chciał żyć i działać n a sw ojej ziem i, m iędzy sw oim i. G dyby to nie było obow iązkiem S c h m id ta , m u siało b y m u być p o cz y tan e z a zasługę.

T a k z ate m w drugiej połow ie ro k u 1859 S ch m id t liczący w ów czas 34 la t ż y c ia , staje w W ied n iu , aby w nim p o z o stać stale i n a zaw;sze.

W pierw szych la ta c h p o b y tu w W ie d n iu najprzew

aż-2 '0 m. wysokości burtu. Przed niedawnym jeszcze cza­

sem uważano statki o ładudze 10.000 do 12.000 Ctr.

(500 do 600 ton) za bardzo wielkie, teraźniejsze zaś sta­

tki ładują przy wysokości burtu 0 '3 2 m. nad zwiercia­

dłem wody do 15.000 Ctr. (750 ton), zaś dla tran s­

portu w ęgla przy wysokości burtu 0 ’26 m. nad zw ier­

ciadłem wody do 16.000 Ctr. (800 ton).

Większe holowniki z kołam i 60 do 66 m. długie, 7 T m. bez k ó ł, zaś 13• 0 m. do 1 5 0 m. szerokie, cią­

g ną przy zagłębieniu na OTO m. do P 2 0 in. 2.250 do 2.500 ton ; największy na Łabie holownik „H ohenzollern ■ ciągnie pod wodę 3000 ton.

Nowsze parowce pospieszne 60 do 65 m. dług. 7 '0 m.

względnie 1 3 '0 m. szer. zagłębiające się przy pełnej ładudze tj. z wodą w k o tła c h , potrzebnym zapasem wę­

gla i 4000 do 6000 Ctr. czyli 200 do 300 ton ładugi, ciągną jeszcze pod wodę 600 ton.

Na drogach w odnych między Łabem i Odrą używano przedtem tylko statków najwyżej 4 0 '2 111. dług. 4 '6 111. szer., których głębokość P 2 5 m. tylko w yjątkowo mo­

g ła być zużytkow aną, skutkiem czego ładuga ich ró­

wnież wyjątkowo tylko do 2.000 Ctr. czyli 100 ton dochodzić m ogła. Uregulow anie rzeki Haboli od Łalm do Spandawy, przebudowanie kanału P l a n . skanalizowa­

nie dolnej Sprewii między Spaudaw ą i B erlinem spowo­

dowały, że teraz od H am burga z jednej i M agdeburga z drugiej strony, dochodzą do Berlina większe statki Ł a b u , 65 m. dług. S T rn. szer. na P 5 m. zagłębiające się a przewożące 8000 do 10.000 Ctr. (400 do 500 ton).

Jeden parowiec ciągnie ta k ich statków 4 do 5.

Po ukończeniu kanału m iędzy Odrą i Sprew ią będą

niejszą część sw ojej działalności, w łaściw ie całego siebie, oddaw ał szkole, jakkolw iek i w tedy ju ż m iał sobie p o w ie­

rzo n y ch do w y k o n a n ia kilka budow li. W sz a k ju ż z Me- d y o lan u przyw iózł polecenie budow y kościoła Ł azarzy - stów w G r a c u , k tó ry też do ro k u 1862 w y k o n a ł;

tak że akadem ickie g im n azy u m w W ie d n iu , należy do pierw szych je g o ro b ó t w stolicy. O sto su n k u S c h m id ta do A kadem ii sztuk pięknych i do uczniów najdosadniej w y ra ż a się N e u m a n n , jed en z je g o cel­

nych uczniów , w bro szu rze p am iątk o w ej w ydanej w bież. ro k u przez T o w a rz y stw o inżynierów i a rc h i­

te k tó w w W ie d n iu , p t . : »F ried rich Schm idt«.

P o n iew aż nic trafniejszego n ap isaćb y śm y nie p o ­ trafili — cy tu jem y w w y jątk ach słow a N eu m a n n a* ).

»Gdy S ch m id t przy jech ał do W ie d n ia był jeszcze z u p e łn y m , ty p o w y m »Szw abem «.

R u b a sz n a nieledw ie m ęzkość w jeg o obejściu p o ­ działała n a uczniów , k tó rzy tego c z ł o w i e k a jeszcze

*) F ranciszek v. N eum ann jun. Radca budow nictw a jeden ze znakom itych architektów wiedeńskich ulubiony uczeń Schm idta i pom ocnik w jego pracach przy budowie ratusza wiedeńskiego.

6 9

statki o tej samej niem al wielkości dochodziły z Odry do B erlina; skoro zaś dalsza kanalizaeya Sprewii dla ruchu otw artą zo stan ie , statki będą m iały bezpośrednie połączenie z miejscami handlow em i nad Odrą lub Ł a- bem położonemu Rekonstrukcyii kanału F inów um ożli­

w iła używać statki o daw niejszych w ym iarach przy peł- nem zagłębieniu. skutkiem czego nowe statki z nad Odry przewożą tu 3.000 do 3.500 Ctr. czyli 150 do 175 ton.

N a O d r z e kursow ały dotychczas po największej części statki o m ałych w y m iara ch , jednakowoż już teraz powiększa sie szvbko ilość statków większych 5 5 -0 m.

dług. 8 -0 m. szer. o zagłębieniu na F 4 5 m. przewo­

żących do 8000 Ctr. czyli 400 ton.

Od czasu przeprowadzenia regulacyi Odry istnieje tamże 1 1 towarzystw przew ozow ych, posiadających ra ­ zem (r. 1889) 50 parowców o sile 9104 koni (poje­

dyncze parostatki od 02 do 339 koni); na dolnej Odrze kursują przeważnie śrubowe parow ce, na górnej zaś ko­

ło w e, z kołam i u boku lub z tyłu. — Do r. 1880 mo­

g ły parowce między W rocław iem a Szezecinem kursu­

jące ciągnąc pod wodę. najwyżej 6.000 Ctr, czyli 300

d o tąd nie m ieli sposobności p o z n a ć , raczej odstręcza- ją c o niż o śm ielające.

Ciężko m usiał w alczyć aby u g ru n to w a ć w łasn ą

»szkołę« i zdobyć sobie zasłużone uzn an ie sw oich kolegów . D o p ie ro gdy n a akadem ickiej w ystaw ie, p o ­ ja w iły się pierw sze ry su n k i z jeg o klasy, w y k o n an e k re sk o w ą m e to d ą , d o tąd w W ied n iu n ie z n a n ą , w tedy m łodzież zach o w u ją ca d o tąd rezerw ę w zględem S ch m id ta i je g o szkoły, z ro z u m ia ła , że się ta m »czegoś« n a u ­ czyć m ożna. Z asłyszała o gorliw ości z ja k ą S ch m id t p rac o w a ł z u c z n ia m i; w idziano ja k c o d z i e n n i e w chodził do klasy, czego inni profesorow ie bynajm niej nie czynili. I ta k w krótce uprzedzenie pow zięte n a za­

sadzie p ow ierzchow nych sądów znikło, a do szkoły S c h m id ta g a rn ę li się coraz liczniejsi u czn io w ie, p rz e ­ k o n aw szy się, że zyskiw ali w nim nauczyciela n iezró ­ w n an ej w artości.

S ch m id t prow adził w szkole n a u k ę sp o so b em kli­

n ic z n y m , je śli się ta k w yrazić w olno. M istrz p rze­

chodził od sto lik a do s to lik a , każdem u uczniow i czy­

niąc p o p raw k i i u w ag i; do spo strzeżo n y ch błędów z a ra z naw iązyw ał zw ykle w ykład i to w tej żywej, niezrów nanej form ie ja k a m ow ie je g o była w łaściw ą, a k tó ra zaw sze trafiała do um ysłu i pam ięci słu c h a ­ czy, ta k , że w nich p o z o staw ała n a zaw sze, m n o ­ żąc zaso b y w iedzy. P ra w ie nigdy nie obeszło się, aby przy sposo b n o ści w yk ład u nie rzucił in teresu jący ch u w ag n ad p y ta n ia m i w szelkiego ro d z a ju , a często n ad za g a d n ie n iam i, k tó re w praw dzie nie stały w ścisłym zw iązku z przed m io tam i sz k o łn em i, ale staw ały sie dla uczniów k ierującem i zasadam i n a życie całe.

S ch m id t w prow adził w ycieczki n a u k o w e ; n a nich m iała m łodzież zap o zn ać się z ojczystem i p o m n ik am i ubiegłych stoleci; przy doko n y w an iu p o m iaró w i zdjęć

t o n , w r. 1889 ciągną już do 20.000 Ctr.

F lota Odry rozwinie się dopiero należycie skoro ka­

n ał łączący Odrę ze Sprew ią zostanie dla ruchu otwarty, a kanalizaeya górnej Odry wykończoną zostanie.

Korzystne wyniki dotychczasowych budowli regula­

cyjnych ujaw niają się wreszcie na W i ś l e w możności lepszego ładow ania statków tamże k u rsu ją c y c h , wzmo­

g ła sie bowiem pojemność parostatków z 2000 na 6000 Ctr. (100 do 300 ton) żaglowców zaś z 2000 Ctr.

na 4 0 0 0 Ctr. (1 0 0 — 200 to n )." (C. d. n.) H ydrotechnik.

K I L K A S Ł Ó W

o pracowniach chemicznych w praktyce.

(Dokończenie).

doświadczenie poucza mnie, że taki stan rze­

czy je st możebnym. Ze stanowiska chemika cukro­

wnika , które nie dawało żadnej nadziei lepszej

m ieli uczniow ie zaznajom ić się z interesow niejszem i szczegółam i zab y tk ó w a zam ia rem S ch m id ta było r ó ­ w nież, z p om ocą tak ich w ycieczek u g ru n to w a ć szczę­

śliw y sto su n ek m iędzy nau czy cielem a uczniam i, k tó ry znów zyskiw ał n a ścisłości z pow odu, że m istrz o k a ­ zyw ał m łodzieży praw dziw ie ojco w sk ą troskliw ość i przyjaźń. T e w ycieczki zaliczali później uczniow ie S ch m id ta do najm ilszych w sp o m n ie ń życia«.

T y le N eu m an n . Z naszej s tro n y dodam y, że po ty ch w ycieczkach z o sta ła n a d e r trw a ła p a m ią tk a . O to zdjęcia w y k o n an e przez uczniów S c h m id ta pod jeg o k ie ru n k iem i n ad zo rem stan o w iły m atery a! do publi- kacyi ja k ą p ro feso r założył pod ty tu łe m : »W ie n e r B a u h iitte « , a k tóra n a se tk a c h tab lic autograficznie w y k o n a n y c h , daje pojęcie o b o gactw ie zab y tk ó w a r ­ ch ite k tu ry n aw et w tak ich z a k ą tk a c h p a ń s tw a , gdzie d o tąd nie zaszedł w zrok bad acza i m ia ra arch itek ty - archeologa.

P rzez te zdjęcia i b a d a n ia n ab y ł S ch m id t takiej w iedzy o a rc h ite k tu rze śre d n io w ie c z a , że z n ią m ierzyć się m ógł jed y n ie drugi a rc h ite k t: V iolett le D u c w P a ­ ryżu. — Ju ż w r. 1860 zostaje S ch m id t członkiem cen tra ln ej kom isyi dla b a d a n ia i u trz y m a n ia p o m n ik ó w p rz e s z ło ś c i, ab y nim być do k o ń c a ż y c ia , z k ró tk ą p rz e rw ą ro k u 1864 i 18 6 5.

N a m łodego p ro feso ra i m istrza, w m iarę ja k sław a je g o ro ś n ie , zaczy n ają sp ad ać zaszczytne u rzęd a, a z pom iędzy w szystkich najbardziej on cenił ty tu ł budow niczego k a te d ry św. S z c z e p a n a , ja k i m u p rzy ­ padł w udziale 10 sty czn ia 1863 ro k u .

(C. d. n.)

i r .

j

. w.

7 0

przyszłości, udałem się w głąb Bosyi, gdzie m iałem otrzy­

mać zajęcie w hucie żelaznej Kulebaki, oddalonej czter­

dzieści kilka w iorstw od powiatowego m iasta M urom.

Przybyłem na miejsee jako nowieyusz w tym dziale te ­ chniki chemicznej. Jech ałem z górą trzysta mil w obce strony, poinformowany, że znajdę chem ika fabrycznego, i jego mam zostać pomocnikiem. W iedziałem , że Polak i to mnie może najwięcej skłoniło, że przyjąłem posadę, nie znając ruskiego ję z y k a ; — posadę nie świetną, ale przynajm niej zapewniającą praktykę, której tak bardzo potrzeba wobec dość licznie rozsianych hut żelaznych w A ustryi. W spólność języka pozwoliła mi porozumieć się z chem ikiem , który od tego czasu stał się bezpośre­

dnim przełożonym i przewodnikiem w pracach anality­

cznych, wchodzących w zakres żelazo-hutnictwa.

Zapoznawanie się z nową czynnością rozpocząłem naturalnie od dokładnego przejrzenia pracowni. Muszę wyznać otwarcie, że urządzenie jej zrobiło na m nie n a ­ der przyjem ne wrażenie, bo rozczarowany kilkakrotnie, nie spodziewałem się zastać tu laboratoryum tak obficie uposażonego i zaopatrzonego w bardzo ważne dogodno­

ści. Zrobiono tu praw ie wszystko, c-o tylko potrzebnem je s t dla specyalisty-analityka; a w dzisiejszem urządze­

niu, obok praktycznośei, przebija pewien, że się tak w y­

ra ż ę , komfort, niepraktykow any zapewne w fabrykach w ogóle.

Jedno z w rażeń, jakich się doznaje po wejściu do lab o rato ry u m , naprowadza na m y ś l, że pracownia nie pow stała odrazu w tym stan ie, w jakim się dziś znaj­

duje. O w szem , — dostrzegam y tu jeden dowód więcej na to, cośmy powiedzieli wyżej wogóle o laboratoryach w praktyce. B yła to budka raczej , niż b u d y n e k , m ie­

szcząca jedne czy dwie ubikacye; w m iarę postępu czasu i w ym agań, budka zm ieniła się wreszcie w obszerny budynek, obejm ujący pięć nbikacyj. — W ew nętrzny w ygląd dowodzi jasno, że pojedyncze pokoje przystaw iano, przybudow yw ano; traktow anie ścian inne w pierw szych a inne w następnych pokojach, każe się tego domyślać.

Urządzenie samo świadczy, że laboratoryum zostaje obecnie pod zarządem człowieka, dbającego o wygodę i p rak ty czn o ść; i gdyby takowe sam b y ł z gru n tu ob­

m yślał , nie byłby z pewnością popełnił błędów, jakie pow stały przez nieuwagę poprzedników ; błędów, które dziś z trudnością i tylko częściowo usunąć się dadzą.

L aboratoryum nasze stoi w środku zabudowań fabrycz­

n y c h , — kilkaset zaledwie kroków od piętnasto - tono­

wego m ło ta , którego częste uderzenia, udzielają się pod­

stawom naszego budynku.

B łąd ten da się naprawić jedynie przez odsunięcie całego zabudowania, ile możności, ja k najdalej od wroga wag analitycznych. — Do największych błędów’, jakie się popełnia w ogóle, staw iając lab o rato ry a, należy bez­

sprzecznie, umieszczanie takow ych pośród całego kom­

pleksu fabrycznych budynków. W yjątkow o w niektórych tylko w ypadkach, może to nie zasługiwać na miano b łę d u ; •— mianowicie ta m , gdzie fabryka pracuje spo­

k ojnie, bez szczególniejszych objawów ruchu i życia na zewnątrz zabudowań. A le t a m , gdzie na dworze fabry­

cznym trw a nieprzerw anie, szczególnie letnią porą, usta­

wiczny ruch , praca i turkot wozów, — stawianie labo- ratoryów w obrębie fabryki je st nieracyonalnem i prze- eiwnem celowi. Dość przypom nieć, że w stolicach, gdzie wyborne bruki i asfalty pokryw ają całe przestrzenie ulic, wyrabia się wielka ilość p y łu , osiadającego w mieszka­

niach. Cóż dopiero powiedzieć o pracowni chemicznej — 0 przybytku koniecznej czystości, jeżeli takow7a stoi w środku fa b ry k i, gdzie g ru n t niebrukowany, często w ysypany kruchym m ateryałem , — wystawiony je st latem na całodzienny żar słoneczny, a po nim przesuwa się dziennie setki wozów, rozwożących m ateryały —•

1 kopyta końskie nurzają się w7 grubych w7arstw ach pyłu, przez co takow y tum anam i unosi się w powietrze. N ie­

dość na tem . Kto obserwuje w7 zimie śn ie g , leżący po­

śród dw oru fabrycznego, może się przekonać namacalnie, ile go pokryw a sadzy i pyłu węglanego. W szystko to najdrobniejszem i szczelinami wdziera się do naszej pra­

cow ni; i niedość, że m usim y oddechać taką atm osferą, ale nadto- rezultaty pracy, która trw a nieraz kilka dni bywają w ystaw iane na kaprysy tejże atm osfery. Aby tego nie dopuścić, trzym am y latem i zimą podwójne o k n a ; rzadko naw et otw ieram y f u r tk i, aby tylko u n i­

knąć p y łu , uchronić się od strat czasu nad mozolną pracą. Jakie m usim y pędzić życie w zamkniętej labora­

toryjnej p rzestrzeni, wśród kw aśn o -am o n iak aln y ch wy­

ziewów, niechaj sobie dośpiewa chem ik , obeznany z po- dobnemi w arunkam i. W reszcie sam sposób budowania ścian je s t tego ro d zaju , że przy najlżejszych w strząśnie- n ia c h , dostarcza m asy pyłu. Z tej strony m am y być zabezpieczeni przez w ytynkow anie ścian i pomalowanie ich olejną farbą.

Ze w zględu, że pracownia nasza posiada mimo tego wiele dogodnych urządzeń o wielkiej praktycznej donio­

słości, pozwolę sobie przytoczyć tu krótki jej opis.

Poziomy rzut budynku przedstaw ia się jako prosto­

k ą t, na którego podłużnym boku w jednej trzeciej czę­

k ą t, na którego podłużnym boku w jednej trzeciej czę­