• Nie Znaleziono Wyników

SPEKTAKLACH W PRZESTRZENIACH WSPÓŁCZESNEGO MIASTA

„Z perspektywy rozwoju człowieczeństwa nauka należy do naszych najwspanialszych osiągnięć. Możemy się spodziewać, że na Sądzie Ostatecznym będzie ona pierwszą niemal rzeczą, z której będziemy musieli zdać sprawę”.

Neil Postman

Współczesna nauka i wiedza naukowa1 – choć to nie zabawa wedle J. Huizingi – czę-sto zabawie służą, można nimi igrać, a już w szczególności jest to widoczne w prak-tykach pedagogicznych, które wychodzą z założenia, że przekazywanie wiedzy po-przez zabawę jest doskonałym sposobem jej przyswojenia.

W świecie konsumpcji nauka i wiedza naukowa stały się w sposób nieuchronny i niepokojący towarem, podlegają prawom popytu i podaży, jednym słowem – nie zachowały, ale czy było to możliwe? – wyniosłej postawy powagi, tego wyśmiewa-nego i potępiawyśmiewa-nego przez niektórych trwania w przysłowiowej wieży z kości słonio-wej, oblewanej jak samotna wyspa falami agresywnej ludyczności. Nauka i wiedza, zapewne wbrew woli wielu jej twórców, stanęły równie śmiało, jak i bezmyślnie na wolnym rynku kulturowej i ekonomicznej rywalizacji. W większym niż kiedykol-wiek stopniu podlegają ocenie społecznej, społecznej akceptacji bądź negacji. Tym samym nauka i wiedza naukowa, a w istocie ci, którzy ją uprawiają i oferują jej wy-niki społeczeństwu, przyjęły reguły panujące w świecie konsumpcji, reguły reklamy, promocji, czasem wręcz bezwstydnego zalecania się odbiorcy, adresatowi, konsu-mentowi. W tych warunkach, jak zobaczymy, owe przez Huizingę nisko szacowane wpływy ludyczne na naukę i wiedzę naukową nabierają podstawowego znaczenia, potężnieją.

Stawiam tezę, że we współczesnym świecie konsumpcji, także konsumpcji zaba-wy, nauka i wiedza naukowa uległy w znaczącym stopniu „uludycznieniu”, przesu-nęły się wyraźnie z płaszczyzny powagi na płaszczyznę zabawy. Ze wszystkimi tego konsekwencjami, o czym będzie w tym rozdziale mowa. Stawiam w nim pytanie, w jakich spektaklach ludycznych biorą dziś udział współczesna nauka i jej córa: wie-dza naukowa? I czy owe spektakle wpisują się i w jakim stopniu w proces budowy i krzepnięcia społeczeństwa konsumpcji zabawy?

1 Zob. Rozdział V. Tam defi nicja nauki i wiedzy naukowej, a także poglądy J. Huizingi na temat ludyczności nauki.

Powyższe pytanie można sformułować inaczej, zgodnie z dotychczasową tradycją:

w jaki sposób popularyzuje się współczesną naukę i wiedzę naukową? Odpowiedź jest jednoznaczna, choć sposobów popularyzacji może być wiele, do najczęściej dziś stosowanych i jednocześnie najbardziej spektakularnych, a zatem skupiających uwa-gę społeczeństwa – co do skuteczności jeszcze się nie wypowiadam – należą: festyny, kiermasze, jarmarki i pikniki naukowe. Najczęściej jednak imprezy takie zwane są festiwalami nauki.

W Krakowie festiwale nauki odbywają się od roku 2001 i stanowią, do pewne-go stopnia, kontynuację skromnych pod względem atrakcji „dni otwartych uczelni”.

Obserwacja tego rodzaju imprez dokonana została w Krakowie, choć – rzecz jasna – odbywają się one także w innych ośrodkach uczelnianych i naukowych. Różnorod-ność nazw stosowana przez ich organizatorów nie zmienia faktu, że są one bardzo podobne, a różnią się jedynie rozmachem, pomysłowością i bogactwem propozy-cji. Wszystkie one zawierają bogaty ładunek ludyczności, co widać w przytaczanym przeze mnie materiale – relacjach prasowych, tu ze względów oczywistych cytowa-nym w dużej ilości.

Festiwale nauki odbywają się w przestrzeniach miejskich: w budynkach uczelni (sale wykładowe, laboratoria), w ich bezpośredniej bliskości (tereny położone wokół budynków uczelnianych) lub wokół akademików, ale także – coraz częściej – w miej-scach publicznych o dużym natężeniu ruchu. W Krakowie na Plantach i na Rynku Głównym oraz na ulicach od Rynku odchodzących.

Odbiorcami popularyzowanych przez festiwale nauki treści mogą być, z założe-nia, wszyscy, w domyślnej intencji organizatorów, przede wszystkim młodzież szkół podstawowych, a zwłaszcza średnich, potencjalni kandydaci na studia. Imprezy oma-wiane, choć propagują naukę i wiedzę, to w istocie zajmują się głównie reklamą uczelni i poszczególnych kierunków studiów. Reklama ta, jak zobaczymy, obfi cie czerpie z arsenału ludycznego.

Fundament ideowy festiwali nauki przekazywany jest wyraźnie w wypowie-dziach rektorów i dziekanów poszczególnych uczelni. Wypowiedzi te zamieszcza lokalna prasa na kilka dni przed imprezami. W sposób najdobitniejszy ideę tego ro-dzaju – promocyjnych – działań ujął Rektor Akademii Górniczo-Hutniczej profesor Ryszard Tadeusiewicz.

Minęły szczęśliwe czasy – pisał uczony – kiedy rozwój nauki był dziełem genialnych, ale odosobnionych jednostek, samotników zdanych zwykle na łaskę i niełaskę suwerena, któ-ry chętnie trzymał w wieży swego zamku uczonego astrologa, lecz jednym skinieniem ręki mógł także strącić go na dno zamkowego lochu, gdy uznał, że postęp prac badawczych (na przykład nad zamianą ołowiu w złoto) nie odpowiada jego oczekiwaniom. Minęły też czasy, kiedy wprawdzie nauką zajmowali się zawodowi uczeni, głównie profesorowie zre-formowanych uniwersytetów, ale badania naukowe traktowano dalej jako coś, co dostępne jest tylko nielicznym „wtajemniczonym”, a przysłowiowy człowiek z ulicy mógł jedynie dowiadywać się o odkryciach naukowych z prasowych relacji, na przykład związanych z wręczaniem kolejnych edycji Nagrody Nobla2.

2 R. Tadeusiewicz, Festiwal Nauki. Dodatek do prasy krakowskiej, zatytułowany Festiwal Nauki w Krakowie 13–21 maja 2005, z dn. 9.05.2005, s. 2.

Ten baśniowy skrót „dziejów nauki”, lekki, bezpretensjonalny ton wypowiedzi doskonale koresponduje z charakterem festiwali, należy także zwrócić uwagę na zde-cydowanie ludyczny nastrój wypowiedzi, choć słowo „zabawa” nie pada ani w przy-toczonym fragmencie, ani też w następnych.

Dzisiaj wyniki badań naukowych – kontynuuje R. Tadeusiewicz – są obserwowane i rela-cjonowane tak samo żywo, jak wyniki zmagań sportowych, a rosnąca rzesza „naukowych kibiców” coraz częściej garnie się na odczyty popularyzujące odkrycia naukowe, kupuje popularnonaukowe czasopisma i książki, ogląda kanały telewizji związane z popularyza-cją wiedzy – i w ogóle uczestniczy w wielkim dziele naukowego opisywania świata w roli życzliwych obserwatorów. Dla większości badaczy fakt ten jest bardzo miły i pod każdym względem radosny. Zainteresowanie mediów stwarza nowe możliwości dotarcia z wy-nikami naukowymi do potencjalnych inwestorów, chętnych do przetworzenia na nowe formy działalności gospodarczej – co w warunkach deklarowanej w Unii Europejskiej

„gospodarki opartej na wiedzy” jest bardzo ważne. Możliwość dotarcia „pod strzechy”

z wynikami naukowymi jest bardzo ważna dla budowania zaufania ludzi do nauki i na-ukowców, a także stanowi rodzaj „spłacania długu”, jaki badacze zaciągają wobec społe-czeństwa, wyposażając swe laboratoria i prowadząc badania głównie w oparciu o pienią-dze publiczne, to znaczy pieniąpienią-dze podatników3.

W dalszej części wypowiedzi podkreślono liczne zalety popularyzacji nauki

„w warunkach plenerowych, w których można wygodnie i bezpiecznie przedstawić różne wyniki badań naukowych w postaci demonstracji, a nie tylko w formie »drę-twych« odczytów”. Tekst kończy się zaproszeniem na imprezę, na której „znajdą interesujące ich rzeczy zarówno żądni wiedzy gimnazjaliści lub licealiści, jak i ich ciekawi świata Rodzice i Dziadkowie”.

Należy jeszcze przytoczyć ostatni już, jakże dobitny, akapit z wypowiedzi kra-kowskiego uczonego:

Nauka wyjęta z chłodnych murów uczelni i instytutów badawczych wychodzi do Państwa i zaprasza na radosne i ciekawe spotkanie na najpiękniejszym placu Europy – na krakow-skim Rynku. Nie dajcie się długo prosić – przyjdźcie i weźcie udział w wydarzeniu, które może na zawsze zmienić Wasz stosunek do nauki, a z pewnością Was zaciekawi, rozbawi – no i sporo nauczy przy okazji4.

Nauka was zabawi, a ponadto, być może, czegoś nauczy. Warto tę konkluzję za-pamiętać. To właściwie jest motto omawianych imprez.

W roku 2010 obchodzono dziesięciolecie krakowskich festiwali nauki. Ich ideo-logiczna podbudowa jeszcze bardziej się wykrystalizowała.

Jak tłumaczy prof. Kazimierz Furtak, rektor PK [Politechniki Krakowskiej – R.K.], festi-wal jest świętem nauki, ale też sztuki i kultury, adresowanym zarówno do dzieci i młodzie-ży, jak i dorosłych. – „W XXI wieku ludzka wiedza osiągnęła bezprecedensowy poziom, ale przeciętnemu człowiekowi łatwo zagubić się w gąszczu informacji, formułek, twier-dzeń, zasad, często przekazywanych »na sucho« bez szczególnych wyjaśnień i odniesienia teorii do życiowej praktyki. Dlatego inicjatywy takie, jak Festiwal Nauki w Krakowie są

3 Ibidem.

4 Ibidem.

tak cenne” – podkreśla prof. Kazimierz Furtak. – „Pozwalają tłumaczyć prawa rządzące naszym światem w przystępny i zrozumiały dla każdego odbiorcy sposób”5.

Spróbujmy zatem na czterech przykładach – nazywać je będę konsekwentnie spektaklami – pokazać, czego uczą w „przystępny” sposób festiwale nauki, a przede wszystkim, jak przy okazji zabawiają uczestników.

Spektakl A. „Wybuchy i róża w termosie”

Festiwale nauki to właściwie pewien cykl imprez organizowanych corocznie w maju z kulminacją, jaką bywa 2–3-dniowy Festyn Naukowy na krakowskim Rynku. „Festi-wal Nauki w Krakowie 13–19 maja 2007 roku – czytamy w załączonym do codzien-nej prasy anonsie tej imprezy. – Prezentacje w namiocie »Festyn Nauki« w Rynku Głównym [...]. W programie: wystawy, koncerty i spektakle teatralne. Prezentacje prac studentów uczelni artystycznych. Doświadczenia i eksperymenty naukowe. Pa-nele dyskusyjne”6. Naukowy cyrk przyjechał! Przesada?

Nauka nie musi być nudna. Wystarczy tylko ciekawie o niej opowiadać. W Krakowie rusza-ją poszukiwania naukowego idola. [...] Famelab to największy światowy konkurs, którego celem jest wyłonienie młodych talentów w zakresie popularyzacji nauki. Projekt skierowany jest do badaczy, którzy potrafi ą myśleć niestandardowo i w oryginalny sposób odpowiadać o poważnych rzeczach ze świata nauki. Można więc rymować, śpiewać, żonglować, ste-pować, czy używać rekwizytów, by zainteresować publiczność daną dziedziną naukową.

Zdobywca pierwszego miejsca otrzyma ufundowane przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej stypendium w wysokości 30 tys. zł na badania oraz 5 tys. zł na własne wydatki7.

Prasa codzienna zamieszcza festiwalowy dodatek liczący osiem stron dużego for-matu, w którym można znaleźć dokładny program wielodniowej imprezy, informacje o organizatorach (są nimi głównie uczelnie), wypowiedzi – najczęściej w formie wy-wiadów – uczonych (rektorów i dziekanów) na temat sensu i celów proponowanych atrakcji, w duchu już znanym z poprzednich cytatów. A że atrakcje są niebywałe, świadczyć o tym mogą liczne sprawozdania zamieszczane przez prasę już po im-prezie. Zaznaczyć tu muszę jeszcze raz, że – w moim przekonaniu – sprawozdania prasowe w doskonały sposób odzwierciedlają atmosferę imprez, skupiają się zwykle i nie przez przypadek na ich ludycznym wyrazie. Potwierdzają to moje własne obser-wacje, gdyż – czego być może nie muszę kolejny raz podkreślać – w wielu opisywa-nych przez prasę spektaklach uczestniczyłem.

Przyglądnijmy się najpierw fragmentom anonsu prasowego, a następnie sprawo-zdaniu z imprezy, zamieszczonemu w codziennej prasie krakowskiej.

Eksperymenty, prezentacje, gry, zabawy, konkursy – te i inne atrakcje czekają na wszyst-kich, którzy pojawią się na Rynku Krakowskim. O godz. 11 rozpocznie się Festyn Nauki.

Jest on częścią – trwającego od niedzieli – Festiwalu Nauki. W trzydziestu jeden

namio-5 Jutro rozpoczyna się w Krakowie Dziesiąty Festiwal Nauki, DP z dn. 11.05.2010.

6 Dodatek do prasy krakowskiej, zatytułowany Festiwal Nauki w Krakowie 13–19 maja 2007, s. 1.

7 Naukowcy żonglują i rapują, DP z dn. 2.12.2011.

tach prezentować się będą przedstawiciele krakowskich uczelni wyższych, instytutów naukowych i instytucji kultury. W namiocie Akademii Górniczo-Hutniczej będzie moż-na zmierzyć się z robotem grającym w szachy, zobaczyć lewitację magnetyczną, a także wziąć udział... w płukaniu złota. Akademia Rolnicza przygotowała testy sensoryczne na daltonizm smakowy i rozpoznawanie zapachów, pokazy izolacji DNA oraz degustacje pieczywa enzymatycznie modyfi kowanego. Uniwersytet Jagielloński zaprasza na insce-nizacje i rekonstrukcje związane z 750-leciem lokacji Krakowa. Odtworzony zostanie na-jazd Tatarów na Kraków, lokacja miasta, bunt wójta Albrechta. Na estradzie – przy Wieży Ratuszowej – wystąpią: Orkiestra Reprezentacyjna AGH oraz Zespół Pieśni i Tańca AGH

„Krakus”, Chór Politechniki Krakowskiej „Cantata”, a także studenci Instytutu Pedagogi-ki UJ [...]. O godzinie 12 na scenę przy ratuszu wkroczą rektorzy biorących udział w Fe-stiwalu Nauki uczelni, by uroczyście otworzyć festyn8.

Tak miało być, a było jeszcze bardziej interesująco i zabawnie.

Punktualnie o godzinie 12 w południe hejnał mariacki odegrany przez dyżurnego strażaka ze sceny pod Wieżą Ratuszową zainaugurował wczoraj Festyn Nauki na Rynku Głównym w Krakowie. [...] Wczorajsza słoneczna pogoda sprzyjała zwiedzaniu rozłożonego na płycie Rynku od strony ul. Szewskiej miasteczka namiotowego. Gospodarze namiotów prześcigali się, by jak najatrakcyjniej zaprezentować swoją uczelnię. Akademia Rolnicza przygotowała np. instalacje do produkcji biopaliwa i liczne rośliny. Jak zawsze, dużą popularnością cie-szył się wystawiony przez Akademię Górniczo-Hutniczą robot grający w szachy. Na stoisku fi lologii orientalnych Uniwersytetu Jagiellońskiego przebrani we wschodnie stroje studenci udzielali rad, jak najtaniej dostać się na Bliski Wschód, jak wschodnimi alfabetami napisać swoje nazwisko i jak nabić fajkę wodną. Dzieci wręcz oblegały namiot Instytutu Pedagogiki UJ, w którym studenci organizowali dla nich gry, zabawy i konkursy. Na stoisku Papieskiej Akademii Teologicznej można było poczęstować się macą i winem oraz spróbować ułożyć religijne puzzle. Z kolei namiot Instytutu Fizyki Jądrowej odwiedził kardynał Macharski, który z ciekawością posłuchał o badaniach prowadzonych przez Instytut9.

Kilka lat wcześniej tę samą imprezę, w owym czasie dopiero raczkującą, opisał reporter słowami:

Wszystkiego o studiach na krakowskich uczelniach można dowiedzieć się podczas pre-zentacji szkół wyższych odbywających się w ramach Festiwalu Nauki w Krakowie na terenie kwartału uniwersyteckiego przy ul.: Gołębiej, Jagiellońskiej i św. Anny. Na osoby, które tam zajrzą, czeka wiele atrakcji. Pracownicy i studenci szkół wyższych prześcigali się wczoraj w pomysłach na prezentację swoich uczelni, by ofertą zainteresować jak naj-większą liczbę kandydatów na studia10.

Jak widać, dziennikarze nie mieli wątpliwości, jaki jest główny cel imprezy: re-krutacja kandydatów na studia. Już wtedy bowiem przynajmniej niektóre kierunki studiów miały problemy z tzw. niżem, malała liczba chętnych do studiowania zwłasz-cza trudnych dyscyplin, na przykład fi zyki, matematyki itp. Cel – rekrutacja, metoda działania, jak zwykle zabawa i rozrywka.

8 Gry, zabawy i nauka pod namiotami, DP z dn. 17.05.2007.

9 Hejnał na inaugurację, DP z dn. 18.05.2007.

10 Wybuch i róże w termosie, DP z dn. 15.05.2004.

Studenci Akademii Pedagogicznej organizowali gry i zabawy dla dzieci i młodzieży. Moż-na było także wziąć udział w konkursie karaoke. Specjałami starożytnej kuchni grecko--rzymskiej częstowali studenci Koła Naukowego Historyków AP. Zdrowych wypieków można było natomiast posmakować na stoisku Akademii Rolniczej. – „Chleb może mieć także właściwości profi laktyczne i zdrowotne. Trzeba tylko dodać do niego lnu oleistego.

Zjedzenie takiego chleba powoduje obniżenie o 50 procent cholesterolu, a także obniża poziom glukozy. Sprawdzono to doświadczalnie na szczurach” – przekonywali przedsta-wiciele Wydziału Technologii Żywienia AR. Wybuchy towarzyszyły natomiast prezenta-cjom studentów Wydziału Chemii UJ. Duże zainteresowanie wzbudziło m.in. doświadcze-nie polegające na wkładaniu do termosu z ciekłym azotem (temperatura około minus 200) kwiatu róży, który po wyjęciu kruszył się w rękach. Swoje doświadczenia prezentowali też przedstawiciele Wydziału Fizyki, Anatomii [błąd, chodzi o astronomię – R.K.] i In-formatyki Stosowanej UJ. Udowadniali oni, że jeżeli usiądziemy na obrotowym krze-śle z obracającym się kołem w dłoniach, to po chwili sami zaczniemy się obracać wraz z siedzeniem. Studenci Wydziału Historii UJ do odwiedzania swoich stanowisk zachęcali ubrani w stroje z różnych epok. [...] Przy stoisku Politechniki Krakowskiej uwagę zwracał pojazd badawczy „Sławek”. Który na 100 km spala jeden litr benzyny i ma wystartować w „Rajdzie o kroplę benzyny”. Na stanowisku Akademii Wychowania Fizycznego można było sprawdzić się w próbach sprawnościowych i wydolnościowych [...]. Wydział mate-matyki przygotował zagadki matematyczne11.

Już wtedy, jak widać, bogactwo propozycji zabawowych było zadziwiające.

W następnych latach impreza z okolic Uniwersytetu Jagiellońskiego przeniosła się na bardziej prestiżowy Rynek Główny, co świadczy o jej zwiększającej się randze i rosnącym nią zainteresowaniem mieszkańców Krakowa.

Ciekawe uzasadnienie dla podobnych imprez prezentujących naukę znajdziemy w innej relacji: „Według przeciętnego Kowalskiego, nauka to podejrzana działal-ność, w wyniku której powstają nowe rodzaje bomb. Zaś naukowiec ze stereoty-powego wyobrażenia to maniak, który wydaje pieniądze podatników na drogie zabawki. – »Chcieliśmy przezwyciężyć taki wizerunek uczonego i jego pracy« – wyjaśnił wczoraj dr Maciej Kluza z UJ, współorganizator astronomicznego pikniku przed Collegium Novum UJ”12. Przypominają się tu słowa – wcześniej przytoczone – prof. Ryszarda Tadeusiewicza.

Sprawa jasna, nauka – reprezentowana przez naukowców i adeptów nauki – studentów, w żadnym wypadku nie są to osoby podejrzane o konstruowanie bomb najnowszej generacji czy maniacy, pragnąc poprawić swój nieco nadwerężony wi-zerunek, atakuje społeczeństwo zmasowanym ogniem popularyzacji łatwej, lekkiej i przyjemnej, bo ludycznej. Atak ten ma charakter niemal permanentny, odbywa się nie tylko corocznie w maju w postaci Festiwalu Nauki. Ma on miejsce również w in-nych miesiącach, celem są młodzi, kandydaci nie tylko na studia, a na każdy kolejny etap edukacji, zarówno uczniowie liceów, gimnazjów, szkół zawodowych, podstawo-wych, ale też – perspektywicznie – dzieci przedszkolne. Oto cztery dobitne przykłady.

11 Ibidem.

12 Ł. Grzymalski, Pryszcz na Słońcu, GK z dn. 9–10.05.2004.

Przykład I

Makietę Biskupina, chemiczny ogródek czy ziemniaczaną elektrownię z zaciekawieniem oglądali szóstoklasiści, którzy przyszli do Gimnazjum nr 34, by wziąć udział w dorocz-nym Kiermaszu Nauki. „To już 7. edycja kiermaszu. Jak zwykle zaprosiliśmy uczniów klas szóstych szkół podstawowych (w sumie około 250 osób), by zapoznać ich z ofertą naszej placówki” – podał dyrektor Gimnazjum nr 34 Jan Maciejowski. – „Prezentacje, które można oglądać podczas imprezy, nasi uczniowie przygotowują sami (oczywiście, pod okiem nauczycieli). Nie trzeba ich zresztą do tego specjalnie namawiać, zawsze chęt-nie angażują się w organizację kiermaszu13.

Elementy zabawowe w prezentacji zauważa reporter bez trudu:

Otworem stała wczoraj m.in. pracownia geografi czna, gdzie można było obejrzeć skamie-niałości (np. ząb niedźwiedzia jaskiniowego), tellurium (urządzenie do prezentacji ruchów Ziemi, faz Księżyca i zaćmień Ziemi), a nawet piasek złotonośny. Z kolei w pracowni historycznej prezentowano makietę Biskupina (wykonaną z setek wykałaczek) i opowia-dano o bitwie powietrznej o Anglię oraz o bitwie pod Akcjum, w której cesarz rzymski Oktawian walczył przeciw Markowi Antoniuszowi. Atrakcją pracowni biologicznej był natomiast chemiczny ogródek – naczynie wypełnione szkłem wodnym, w którym zanu-rzono chlorek wapnia, chlorek żelaza i siarczan miedzi. „Pod wpływem dyfuzji wszystkie te sole rosną i przybierają różne ciekawe kształty (np. nitek)”. – tłumaczyła Małgorzata Kozioł z klasy III b. Spory tłumek szóstoklasistów zgromadził się również przy mikro-skopach, za pomocą których każdy mógł zobaczyć na własne oczy pierwotniaki z grupy orzęsków. – „Szybko! Szybko trzeba patrzeć” – instruowała Iwona Gruszka – „Te pier-wotniaki dzięki rzęskom prędko się poruszają, łatwo więc mogą uciec z pola widzenia”.

Wielkim powodzeniem cieszyły się też doświadczenia, jakie przeprowadzano w pracowni fi zycznej. Zwiedzający podziwiali np. toczący się pod górę stożek, kulę plazmową czy elektrownię z ziemniaka. Bardzo widowiskowe było doświadczenie z ugotowanym na twardo jajkiem (bez skorupki), „zasysanym” do butelki. – „Do butelki wrzucamy płonący papierek. Powietrze wewnątrz się nagrzewa, rozszerza i ucieka, dzięki czemu powstaje podciśnienie, które wciąga jajko do butelki” – wyjaśnił Mateusz Maciejasz z III c14. Nic nie umknie uwadze uczniów, a uciekające orzęski i wsysane jajko z pew-nością umocnią autorytet nauki i skłonią ich do wytężonej pracy, która zaowocuje w przyszłości badawczą karierą i równie rewelacyjnymi własnymi odkryciami.

Przykład II

Jak popularyzować fi zykę i wiedzę przez tę dziedzinę nauki, przecież nie najłatwiej-szą, wymagającą przygotowania, gromadzoną? To proste, poprzez Jarmark Fizyczny.

W sobotę – czytamy w lokalnej prasie – zakończył się w Krakowie Jarmark Fizyczny.

Przez trzy dni uczeni z 10 krakowskich instytucji naukowych przybliżali wszystkim chęt-nym tajemnice fi zyki. Imprezę zorganizował krakowski oddział Polskiego Towarzystwa Fizycznego, a udział wzięły w niej m.in. Instytut Fizyki i Obserwatorium Astronomiczne

13 Tellurium i uciekające orzęski, DP z dn. 4.12.2006.

14 Ibidem.

UJ, Wydział Fizyki i Informatyki Stosowanej AGH, Instytut Fizyki Akademii Pedago-gicznej oraz Instytut Fizyki Jądrowej PAN. Krakowski Jarmark Fizyczny miał na celu popularyzację fi zyki i jej nauk pokrewnych. Przez trzy dni w specjalnych namiotach, w sa-lach wykładowych i seminaryjnych studenci i naukowcy starali się przybliżyć mieszkań-com Krakowa i Małopolski oraz gościom przyjeżdżającym specjalnie spoza regionu na tę imprezę dziedziny wiedzy, które decydują o współczesnym rozwoju cywilizacyjnym.

W programie jarmarku znalazły się m.in. wykłady popularyzujące fi zykę, prezentacje do-świadczeń pokazowych, eksperymenty oraz sesja dydaktyczna dla nauczycieli fi zyki. [...]

W bloku prelekcji dla uczniów mówiono m.in. o materii widzianej z bliska, najniższych temperaturach we wszechświecie, informatyce kwantowej, a nawet o programowaniu ro-botów z klocków lego15.

Tekst ten, w moim odczuciu, mówi wiele o autorze. Z pewnością nie jest on mi-łośnikiem fi zyki, nie zna się na niej, dopiero – jak i czytelnika – ożywia go nieco informacja o programowaniu robotów z klocków lego. Organizatorzy imprezy

Tekst ten, w moim odczuciu, mówi wiele o autorze. Z pewnością nie jest on mi-łośnikiem fi zyki, nie zna się na niej, dopiero – jak i czytelnika – ożywia go nieco informacja o programowaniu robotów z klocków lego. Organizatorzy imprezy