• Nie Znaleziono Wyników

Spektakle związane z miejskimi tradycjami Krakowa

Emaus3

Odpust zwany Emaus, odbywający się w Wielki Poniedziałek na Salwatorze – trady-cyjna nazwa części dzielnicy Zwierzyniec, położonej wokół klasztoru Norbertanek – sięgający tradycją XII wieku, to – jak wiadomo – jedno z najbardziej ulubionych przez krakowian świąt. O „odwiecznie” ludycznym charakterze Emausu świadczą źródła historyczne, a o współczesnej atmosferze opisy prasowe pochodzące z ostat-nich lat. Oto ich przykłady:

Wczoraj nad Salwatorem unosił się las kolorowych balonów. Ich szum słychać było już z daleka, podobnie jak gwar rozmów i śmiechów licznie przybyłych na Emaus krakowian, których z domu wygnała piękna pogoda. Na kramach rozstawionych wzdłuż ulic Koś-ciuszki i Senatorskiej królował plastik – zabawki, ozdoby do włosów, baloniki.

Najwięcej było plastikowych karabinów – takich na wodę oraz tych, które świecą ko-lorowymi żaróweczkami i wydają dźwięki mające przerazić przeciwnika. Z tych bardziej przerażających zabawek były też gumowe pająki różnej wielkości, gumowe maski potwo-rów oraz plastikowe modele różnych kosmicznych wojowników. Dla młodszych i łagod-niejszych wybrać można było pluszowe serduszka i słoneczka oraz kolorowe przytulanki [...]. Ze świecą można było szukać tradycyjnej emausowej zabawki, czyli kiwających się drewnianych żydów (ale w końcu udało się znaleźć). Na pojedynczych straganach kryły się drewniane ptaszki-gwizdki czy drewniane terkotki. Honor odpustu ratowały klasycz-ne jarmarczklasycz-ne słodycze: cukrowa wata, lizaki i pasiaste cukierki o różnych nadzieniach:

grylażowym, orzechowym, cytrynowym i nawet poziomkowym. Nie zabrakło również piernikowych serc z lukrowanymi wyznaniami miłosnymi nie tylko dla ukochanej, ale i dla całej rodziny – łącznie z ciotką i teściową4.

W innej relacji czytamy:

Pistolety na wodę, samochodziki, balony i wata cukrowa – to rzeczy, które cieszyły się największą popularnością na tegorocznym Emausie. Na Salwatorze znaleźliśmy tylko jed-no stoisko z tradycyjnymi fi gurami żydków. Były też dodatkowe atrakcje w postaci band miejscowych wyrostków, przechadzających się z pełnymi wody wiadrami i butelkami.

3 O Emausie zob. np. T. Seweryn, Tradycje i zwyczaje krakowskie, Kraków 1961, s. 33–38.

4 Na Emausie królował plastik, „Dziennik Polski” (dalej jako DP), z dn. 22.04.2003.

Kłaniali się grzecznie policji, żeby kilka metrów dalej urządzić klientkom odpustu trady-cyjne, śmigusowo-dyngusowe lanie5.

Ludyczność, wedle dziennikarzy dość wątpliwej jakości – badacz musi się z tym zdaniem w pełni zgodzić – króluje na Emausie od niepamiętnych lat, pozostawiając w cieniu religijne fundamenty święta.

Czy były kiwające się „żydki”, czy funkcjonowały strzelnice, w których dzieci i starsi mogli strzelać do papierowych kwiatków, czy można było nabyć piernikowe serca z de-dykacjami: kocham Zosię, dla Taty, moje serce dla Ciebie? Oczywiście, jak co roku rów-nież to wszystko można było zobaczyć i obejrzeć na Emausie, dorocznym odpuście przy klasztorze Norbertanek. Ponadto funkcjonowały karuzele, była wata cukrowa, a dmucha-ne balony o różnych kształtach mogły przyprawić o zawrót głowy. Mszę świętą, zgodnie z tradycją, odprawiał ks. kardynał Franciszek Macharski. W kazaniu mówił o Miłosierdziu Bożym i wszystko mogącej miłości6.

Emaus – jedna z wizytówek Krakowa – niezależnie od pseudoludycznych agre-sywnych działań rozwydrzonych wyrostków (w ostatnich latach udało się ich nieco poskromić) należy, jak każdy odpust, do spektakli o wysoce ludycznym charakterze.

Emaus to radosne święto parafi alnej wspólnoty, w którym dziś chętnie uczestniczą nie tylko krakowianie z innych parafi i i krajowi turyści, ale również coraz liczniej za-graniczni goście. Rodzinny spacer, oglądanie i zakup – niekonieczny – chińskiej tan-dety, ale również tradycyjne zabawki drewniane, strzelnice, karuzele, cukrowa wata i piernikowe serca, wszystko to zdaje się dominować nad sacrum, nad religijną stroną odpustu, czyni spektakl ludycznym. Emaus, w mojej opinii, bądź co bądź uczestnika Emausu od dziesiątków lat, w swym ludycznym wymiarze chylił się ku upadkowi w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Dziś wprawdzie nie kwitnie – nikt jakoś nie znajduje formuły, aby go uatrakcyjnić – ale przynajmniej prezentuje się mieszkańcom miasta i turystom w nieco odrodzonej szacie.

Słynne w całym kraju kiwające się „żydki” – czytamy w relacji dość życzliwego odpusto-wi dziennikarza, co jest raczej rzadkością, zwykle znęcają się oni nad „tandetą” oferowaną spacerowiczom, nie zauważając towarów estetycznie atrakcyjnych i nie „czując” atmo-sfery zabawy – oraz różańce z ciasta i bibuły można było kupić na tradycyjnym Emausie, który w wielkanocny poniedziałek odbył się na Zwierzyńcu. „Żydki” na sprężynie kosz-towały ok. 40 zł, sprzedawano także drewniane fi gurki Żydów z grosikiem (6–18 zł). Na straganach można też było kupić m.in. watę cukrową, balony, plastikowe zabawki z Chin, drewniane kwiaty, fi gurki Buddy oraz faraonów. Na Emaus przybyły tłumy, głównie ro-dziny z dziećmi. Maluchy były zafascynowane skaczącymi pająkami z pompką, pistole-tami na wodę oraz balonami w kształcie zwierząt. Przy straganach ulokowało się wesołe miasteczko z karuzelą i dmuchanymi zamkami. Nie zabrakło także strzelnicy, na której można było zestrzelić ukochanej czerwoną różę. – „Można ją także kupić” – zachęcała sprzedawczyni pana, który nie wierzył w swoje możliwości7.

5 A. Kajtoch, Dyngusowa kąpiel pod okiem policji, „Gazeta Krakowska” (dalej jako GK), z dn.

29.03.2005.

6 Emausowy odpust, GK z dn. 18.04.2006.

7 Tradycja. Stragany z „żydkami” na Emaus, DP z dn. 14.04.2009.

Ten opis z roku 2009 można będzie zapewne powtórzyć bez zmian za pięć czy dziesięć lat. Może się zmieniać pogoda w czasie odpustu, sam Emaus jest przewi-dywalny do bólu, co, zdaniem wielu uczestników – moich informatorów, jest jego zaletą!

Rękawka8

Rękawka obchodzona przez krakowian w trzeci dzień Wielkiej Nocy (niegdyś dzień wolny od pracy), tajemnicze nawet dla archeologów, historyków i etnografów wio-senne święto (zmarłych?), korzeniami głęboko tkwiące w czasach przedchrześci-jańskich, przeżywa w ostatnich latach niezwykły renesans. Odbywało się niegdyś na wzgórzu Lasoty, obecnie na znacznie większym obszarze pod pobliskim kopcem Krakusa. Ludyczny charakter tego święta, zapewne od zarania dominujący, choć nie można zapominać o jego znaczeniu obrzędowym (nie dziś oczywiście, a w odległej przeszłości), od kilkunastu lat jeszcze bardziej narasta. Wystarczy zapoznać się z pro-gramem tego spektaklu:

Dziś – czytamy – między godziną 11 a 18 pod kopcem Krakusa zapanuje średniowiecze.

Przybędą uzbrojeni w miecze wojowie, którzy zaprezentują swoje umiejętności w walce, a także nadobne niewiasty, które pokażą, jak warzono średniowieczną strawę. W świę-to Rękawki pod fortem św. Benedykta odbędzie się tradycyjny już jarmark, naświę-tomiast pod kopcem Krakusa – impreza pod hasłem: „Pląsy – korowody – igrce”, zorganizowana przez Dom Kultury Podgórza, Radę Dzielnicy XIII i Drużynę Wojów Wiślańskich „Krak”.

Przez cały czas trwania festynu odbywać się będą pokazy tradycyjnych rzemiosł: warzenia soli, kowalstwa, garncarstwa, tkactwa i mielenia zboża. Średniowieczna wiedźma będzie wróżyć, a kat zaprezentuje narzędzia tortur.

Będzie też można skorzystać z przymierzalni średniowiecznych strojów. Specjalny namiot wystawi Muzeum Archeologiczne oraz Koło Naukowe Studentów Wydziału Hi-storycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego.

W południe odbędą się pokazy walk średniowiecznych, o godz. 13 posłuchać będzie można pogadanki historycznej o wczesnośredniowiecznych zabawach, a o 13.10 rozpo-cznie się mecz piłki szkockiej. Na godz. 14 zaplanowano pokaz średniowiecznych oby-czajów weselnych, później popisy bardów i dudziarzy. Między godz. 16 a 17 odbędzie się konkurs łuczniczy, a po nim prezentacja dawnych obrzędów słowiańskich. Przez cały czas organizatorzy zapraszają na wspólne pląsy. Imprezę zakończy koncert zespołu Dre-wutnia9.

Podczas Rękawki w roku 2007 pojawiły się nowe atrakcje, wciąż jednak domino-wał duch odległej, wręcz bajkowej przeszłości, o czym świadczy poniższy fragment relacji:

Tegoroczna impreza odbywała się pod hasłem – „Początki grodu Kraka”, dlatego wśród atrakcji znalazła się m.in. opowieść o najdawniejszych dziejach grodu, bitwa Czechów z Polakami i pojedynek najdzielniejszych wojów obu armii. Kto chciał mógł też

przymie-8 O Rękawce zob. T. Seweryn, Tradycje..., s. 51–57.

9 Pląsy i walka, DP z dn. 22.04.2003.

rzyć średniowieczne stroje, kupić wyroby oferowane przez poszczególne bractwa i rze-mieślników, nauczyć się strzelania z łuku, a na koniec zjeść pajdę chleba ze smażoną kiełbasą i cebulką.

Oczywiście każdy mógł także przejść na sąsiednie wzgórze Lasoty i wziąć udział w tradycyjnym odpuście, przespacerować się wśród stoisk zapełnionych plastikowymi zabawkami i słodyczami oraz zajrzeć do otwartego kościółka św. Benedykta10.

Odpust na Rękawkę i związany z nim kiermasz wykazuje podobne cechy co odpust emausowy, jest dość stabilny pod względem zarówno formy, jak i treści, tu mam na myśli na przykład zestaw towarów oferowanych na straganach. Inaczej jest z imprezami towarzyszącymi, co roku można obserwować i uczestniczyć w coraz to nowych zabawach i rozrywkach. Wyobrażenie o inwencji organizatorów może dać relacja z kolejnego spektaklu, z roku 2011:

Wróżba z ogromnym kołaczem, o średnicy ok. 1,6 metra, możliwość postrzelania z łuku lub powróżenia sobie u wiedźmy – to niektóre atrakcje dzisiejszego święta Rękawki pod Kopcem Krakusa. [...] Tegoroczne święto odbędzie się pod hasłem: „W cieniu świętego dębu”, tematem przewodnim imprezy będą wierzenia przedchrześcijańskie. [...] Zre-konstruowana została na tę okazję świątynia przedchrześcijańska – na wzór znaleziska z Niemiec, świątyni pogańskiej z Gross Raden, z XI wieku. Ma 5 na 3 metry podstawy, w środku zasłony z tkaniny, z tkaniny jest też dach. Podczas święta Rękawki będzie można zaglądać do świątyni, jak też do urządzonych warsztatów [...]. W samo południe na szczycie Kopca Kraka zapłonie ogień (do ognia ulewany będzie miód – bóstwom opiekuńczym w ofi erze). Pół godziny później odbędzie się bieg uzbrojonych wojów wokół kopca, dla uczczenia Kraka – zgodnie z obyczajem znanym z różnych kultur, takie wyścigi urządzało się, by uczcić pamięć przodków. Na godz. 13 zaplanowano z kolei pochód Jarowita (z gaikami, wieńcami kwiatów). To bóstwo wiosny i płodności [...]. O godz. 14 będą celebrowane w świątyni obrzędy mające zapewnić pomyślność mieszkańcom Krakowa [...]11.

Lajkonik vel Konik zwierzyniecki12

Zwyczaj harców Lajkonika w oktawę Bożego Ciała najprawdopodobniej nie jest tak dawny jak Emaus czy Rękawka. Nawet jeśli został on wymyślony i upowszechniony w połowie XIX wieku, a XIII-wieczna geneza to tylko sympatyczna bajka, jest – po-dobnie jak poprzednie zwyczaje – wizytówką Krakowa. Nawiązuje do dawnych za-baw cechowych, znanych w innych miastach europejskich, choć dziś prawie nigdzie już niekultywowanych.

Ludyczny charakter i nastrój obrzędu Lajkonika oddaje poniższa relacja z roku 2011:

10 Wojów było co niemiara, DP z dn. 11.04.2007.

11 Zapraszamy na Rękawkę, DP z dn. 26.04.2011.

12 O Lajkoniku zob. J. Bujak, B. Pilichowska, Lajkonik w oczach badaczy, „Polska Sztuka Ludowa”

1980, R. 24, nr 1, s. 3–14. Eidem, Lajkonik – dzieje i przemiany krakowskiego zwyczaju ludowego, ZN UJ „Prace Etnografi czne” 1986, z. 21, s. 7–36.

Lajkonik – to słowo było wczoraj na ustach większości krakowian. Włodarze miasta, dostojnicy kościelni, starsi, młodzież i dzieci, wszyscy czekali na tę niezwykłą postać, która przeszła w barwnym pochodzie ulicami miasta. Lajkonik, wraz ze swoim orsza-kiem i kapelą, zwaną Mlaskotami, tradycyjnie wyruszył spod siedziby wodociągów pod klasztor ss. Norbertanek, gdzie czekało na niego wielu krakowian. Starodawne stroje włóczków, dźwięk bębnów, taniec i wesołe śpiewy – wszystko to tworzyło niezwykły nastrój pochodu. – „To dla nas już rodzinna tradycja, przyprowadzałam swoje dzieci, teraz przychodzą też wnuki. Trzeba coś wrzucić, kiedy Lajkonik otworzy sakwę, ale wtedy i szczęścia nie zabraknie w rodzinie, i młodym w pracy” – mówi pani Helena, mieszkanka Krakowa13.

Być może pani Helena to postać fi kcyjna, prawdą jednak jest, że krakowianie uczestniczą w obrzędzie całymi rodzinami, a śmiechom i radości, nie tylko dzieci, w jego trakcie nie ma końca. Oto dalszy ciąg zabawy:

Na dziedzińcu klasztoru ss. Norbertanek odbył się pierwszy taniec z chorągwią, po którym Lajkonik złożył uszanowanie Kseni, czyli przełożonej klasztoru. Potem przyszedł czas na krótkie spotkanie z najmłodszymi mieszkańcami miasta, którzy zostali hojnie obdarowani słodyczami i uderzeniami buławy na szczęście. – Przyjechałam z Warszawy, na wakacje do babci. Pierwszy raz widzę Lajkonika. Na początku trochę się bałam, ale potem nawet dotknął mnie swoją buławą i mogłam z nim przez chwilę zatańczyć. Ta bardzo ładne świę-to, u nas nie ma takich zabaw” – opowiada 8-letnia Sylwia14.

Można tu wtrącić uwagę: o to właśnie idzie, turysta powinien docenić, nawet jeśli to jest dziecko, oryginalność, niepowtarzalność zabawy!

Korowód Lajkonika trwał dalej:

Spod klasztoru Norbertanek Lajkonik przeszedł ulicami Kościuszki i Zwierzyniecką, gdzie przy Filharmonii zatoczył kolejny magiczny krąg i zatańczył. Dalej wraz z orsza-kiem udał się na Rynek, odwiedzając po drodze kupców i restauracje, by się posilić. Hoj-nie rozdawał razy buławą oraz odbierał należny haracz. [...] Wieczorem pochód dotarł na Rynek Główny, gdzie Lajkonik po raz trzeci wykonał magiczny taniec z chorągwią.

Chwilę później spotkał się z włodarzami miasta, od których odebrał pękatą sakiewkę oraz wzniósł toast za mieszkańców. Impreza zakończyła się kolacją w restauracji Hawełka15. Emaus, Rękawka i Lajkonik to spektakle znane wielu pokoleniom krakowian, wyrastające z miejskich tradycji, o ukształtowanym przebiegu i wyraźnym ludycz-nym charakterze. Inne ich funkcje, na przykład religijna w każdym przypadku, bo Emaus i Rękawka łączą się z odpustem, a Lajkonik z obrzędowością Bożego Ciała, czy magiczna, którą uważny obserwator dostrzeże w przypadku Rękawki, a jeszcze wyraźniej w obrzędzie Lajkonika, zeszły na dalszy plan. Szczególną uwagę nale-ży poświęcić Rękawce, spektakl ten jest najdobitniejszym przykładem szybkiego rozszerzania i ludycznej funkcji dawnego zwyczaju, który bez tego pewnie uległby zapomnieniu.

13 Barwny pochód Lajkonika, DP z dn. 1.07.2011.

14 Ibidem.

15 Ibidem.

Do tej kategorii spektakli (zwyczajów) ludycznych można zaliczyć jeszcze inne:

wybór Króla Kurkowego16, Konkurs Krakowskiej Szopki17, Targi Bożonarodzeniowe i Wielkanocne na Rynku Głównym, Targi Wielkanocne na placu Wolnica18. Nie da się zaprzeczyć, że podobne imprezy – targi – mają przede wszystkim wymiar komer-cyjny, są jednak również okazją do zabawy, wszak zakupy dla wielu to znakomita zabawa.

Warto jeszcze zwrócić uwagę na ludyczne spektakle będące nawiązaniem do za-pomnianych miejskich zwyczajów i próbą ich wskrzeszenia. Dobrym przykładem jest zamysł odnowienia jarmarków świętojańskich:

Puśta mnie – darła się na cały głos Aniela Mucha z Czarnej Wsi, którą za swarliwą na-turę i nieuczciwe metody handlowe rajcy miejscy na rzezanie w koszu skazali. Krzyki nie pomogły. Nieugięci strażnicy miejscy wsadzili babę do kosza i energicznie turlali wzdłuż Grodzkiej. Taką m.in. scenkę można było zobaczyć podczas jarmarku, nawią-zującego do tradycji świętojańskiej. Na Grodzkiej rozłożyli się żebracy w łachmanach.

Były przekupki i gospodynie domowe, które mieszając ciasto w makutrach, pokrzyki-wały na mężów. Na Placu Marii Magdaleny panny plotły wianki, obok dybów przecha-dzał się kat. U wylotu Kanoniczej powiewało pranie, zaś obok kobiety męczyły się nad ogromnymi baliami.

Artystyczną oprawę jarmarku przygotowali studenci Państwowej Wyższej Szkoły Te-atralnej oraz aktorzy teatrów Osmoza i Scena „i”. Oprócz nich na Grodzkiej pojawili się także współcześni kupcy. Były oryginalne zabawki jarmarczne, malowane koniki, ptaszki na kółkach, gliniane garnki i dzbanuszki. Góralki częstowały przechodniów oscypkiem białym i wędzonym.

W organizacji jarmarku wzięli również udział właściciele knajp i restauracji z Grodz-kiej, którzy wystawili na ulicy stoliki. Najlepiej bawili się goście węgierskiej restauracji Balaton, gdzie przygrywała ludowa kapela19.

Relacja jest nieco myląca, historyczne targi świętojańskie nie miały charak-teru ludowego, był to zjazd kupców i ziemian z całej Rzeczpospolitej, na którym dokonywano wielkich transakcji, handlowano m.in. majątkami ziemskimi, lasami itd. Oczywiście, przy okazji kwitł także handel uliczny, była to również okazja dla mieszkańców wsi podkrakowskich do sprzedawania swoich produktów. Zabawę, której opis podałem powyżej, uważałem do niedawna za jedną z efemerycznych atrakcji letniego sezonu turystycznego w Krakowie. Dziś, kiedy Krakowska

Kon-16 „20 lat temu w podpoznańskim Kórniku podpisana została deklaracja o reaktywacji Zjednoczenia Kurkowych Bractw Strzeleckich RP, organizacji zrzeszającej organizacje kurkowe w Polsce, założonej w roku 1922. – »Możemy mówić o sukcesie, gdyż nastąpił żywiołowy rozwój bractw w naszym kraju. Do tej pory reaktywowano i powołano do życia 116 [...]« – mówi Zdzisław Grzelka, wiceprezes Zjednocze-nia i ceremoZjednocze-niarz krakowskiego Bractwa Kurkowego” (Już 116 bractw w Polsce, DP z dn. 26.09.2011).

17 Konkursy szopki krakowskiej odbywają się na krakowskim Rynku przy pomniku Mickiewicza od roku 1937 z przerwą w latach 1939–1944. W roku 2004 Nowa Huta pozazdrościła Krakowowi tej tradycji i zaczęła organizować podobne konkursy.

18 Ofi cjalnie noszą nazwę Wielkanocnego Festiwalu Tradycji i Obrzędu. Organizowane są przez Staromiejskie Centrum Kultury Młodzieży od 2003 roku.

19 Rzezanie baby w koszu, GK z dn. 28.06.2004.

gregacja Kupiecka organizuje wielkie targi, nie bez elementów ściśle ludycznych, jak ten z okazji jej 600-lecia, idea odnowienia targów świętojańskich nie wydaje mi się już utopijna20.