• Nie Znaleziono Wyników

anna chańko białystok

ż

ycie w rodzinie z chorobą alkoho-lową, w której uzależniona jednostka jest

„koordynatorem” wszelkich działań podej-mowanych przez jej członków, nie jest ła-twe. Alkoholik w wyrafinowany sposób po-trafi dyrygować nie tylko swoim partnerem, ale przede wszystkim dziećmi, które są jak bezwładne marionetki zawieszone na sznur-kach. Każdemu skinieniu uzależnionego rodzica odpowiada konkretny gest współ-uzależnionego, a cały ten proces ma tylko jeden cel: zachowanie pozorów normalno-ści dla widzów z zewnątrz, podczas gdy we-wnątrz toczy się nieustanna bitwa, którą prawie zawsze wygrywa alkoholik.

25

co w odniesieniu do małżeństwa i rodziny powoduje, że uzależniony często przyjmu-je postawę dziecka, zaś współuzależniony rodzica (A. Wobiz 2001, s. 56). W centrum uwagi rodziny znajduje się osoba uzależnio-na od alkoholu – wszelkie potrzeby, zainte-resowania oraz wcześniejsze plany życiowe pozostałych jej członków schodzą na dalszy plan. Ignorowane są podstawowe uczucia, emocje, zwłaszcza te, które powinny być wyzwalane przez dzieci. Ulegają one nie-malże stłamszeniu. Takie zachowania wy-nikają z lęku przed złością, przed negatyw-ną ocenegatyw-ną, przed krytyką, przed pretensjami i w końcu przed agresją alkoholową ze stro-ny osoby pijącej.

Sylwetka dziecka z rodziny alkoholowej – dziecko współuzależnione Rodzina alkoholowa to rodzina, w której choćby jeden z członków jest uzależniony od alkoholu, co w konsekwencji doprowa-dza ją całą do strat materialnych, do kon-fliktów wynikających z zaburzeń w za-chowaniu pijanej osoby, często agresywnej i brutalnej wobec najbliższych. Fakt ten sytuuje rodzinę alkoholową w kręgu rodzin patologicznych, w których zaburzeniu i dez-organizacji podlegają wszystkie sfery funk-cjonalne, w tym najistotniejsze, tj. funkcja rodzicielska i opiekuńczo-wychowawcza.

Dlatego dziecko ponosi największe kon-sekwencje dysfunkcjonalnego środowiska rodzinnego. Podstawowym źródłem zagro-żeń jest stan chronicznego napięcia i stresu.

Trwanie w ciągłej niepewności, nieprzewi-dywalności tego, co się wydarzy, wywołuje u dziecka poczucie braku porządku życio-wego, stabilności, a co za tym idzie – braku kontroli nad własnym życiem. Jego rozwój obciążony jest brzemieniem wielu trauma-tycznych doświadczeń, destrukcyjnych za-sad i sztywnych ról, a egzystencja polega na kierowaniu się kilkoma podstawowymi zasadami, tj. nie mów, nie ufaj, nie odczu-waj (A. Margasiński 1996, s. 45), które sta-nowią pewną receptę na jego dalsze życie.

Odrzucenie przez rodziców jest bardzo ciężkim urazem, skłaniającym dziecko Dysfunkcja systemu rodzinnego

dopro-wadza do zaburzeń w sferze funkcjono-wania osób współuzależnionych, a przede wszystkim do „zniekształcenia” ich tożsa-mości, którą określam mianem „zranionej”.

Piętno społeczne, jakim obciążone są rodzi-ny, w których nadużywany jest alkohol, cią-gnie się za nimi przez długie lata, dotykając najbardziej dzieci. W miarę ich dorastania, osiągania pełnoletności, stawania się Doro-słym Dzieckiem Alkoholika (DDA), sytu-acja może oczywiście ulec zmianie. DDA może dalej utwierdzać się w przeświadcze-niu, iż społeczne piętno jest na tyle trwale przypisane do jego osoby, iż nic nie da się z nim zrobić, albo starać się je przezwycię-żyć, odrzucić. Sposób „przepracowania”

społecznego piętna przez osobę nim na-znaczoną może być wysoce zróżnicowany.

Dlatego działanie stygmatu, skutek i sto-pień odczucia stygmatyzacji, może być do-strzeżone przede wszystkim z perspektywy Dorosłego Dziecka Alkoholika.

Specyfika rodziny z chorobą alkoholową

– współuzależnienie

Rodzina z problemem alkoholowym nie spełnia swoich podstawowych funkcji.

Najważniejsze wydaje się być po prostu przetrwanie i ukrywanie problemu. Bliscy osoby uzależnionej są często bardzo podat-ni na stosowane wobec podat-nich mapodat-nipulacje.

W najlepszej wierze przyjmują za prawdę nawet najbardziej nierealistyczne wyjaśnie-nia, przez co uniemożliwiają osobie uzależ-nionej skonfrontowanie się z rzeczywisty-mi konsekwencjarzeczywisty-mi swojego zachowania.

Ponieważ bliscy zupełnie nieświadomie wzmacniają mechanizmy obronne osoby uzależnionej, można mówić o współuza-leżnieniu (J. Lindenmeyer 2007, s. 162).

Wszyscy członkowie rodziny doświadczają braku poczucia bezpieczeństwa i cierpią.

Każdy kolejny dzień niesie niepewność, zmianę ról, zasad, wobec czego panuje dez-orientacja. Uzależniony, przez nieobecność fizyczną, emocjonalną, duchową, nie speł-nia swojej roli, a współuzależniony, spara-liżowany postawą pijącego, walczy o niego,

26

badania i sondaże

do wyciągania błędnych wniosków, iż sko-ro sko-rodzice go nie kochają, to nie zasługuje na dobre traktowanie, na zainteresowanie innych i powinno wstydzić się tego, kim jest.

Dzieci o poczuciu niskiej wartości stawiają sobie wymagania często przekraczające ich możliwości i mnóstwo zadań do wykona-nia, aby udowodnić innym to, że mają war-tość, której rodzice nie zauważają. Jednak, gdy coś im się nie powiedzie, załamują się i wracają do swoich podstawowych zało-żeń o własnej bezwartościowości. Ten me-chanizm błędnego koła prowadzi do tego, iż dzieci wycofują się z wszelkich zadań, zakładając z góry, że i tak im nie sprostają.

Ujawnia się to szczególnie w środowisku szkolnym, które staje się dla dziecka źró-dłem dodatkowych lęków i stresów. Trwają one nieprzerwanie w trakcie całego życia jednostki, która z czasem staje się Dorosłym Dzieckiem Alkoholika, osobą samodzielną, choć w głębi duszy pozostającą nadal dziec-kiem pamiętającym, czego doświadczy-ło przebywając obok alkoholika i z czym na swojej życiowej drodze nie zawsze bę-dzie w stanie sobie poradzić. Być bę-dzieckiem alkoholika oznacza mieć doświadczenia, które przerastają możliwości sprostania im.

Takie doświadczenia to te zdarzenia w ludz-kim życiu, których człowiek nie rozumie, nie potrafi przetrwać, umieścić w określo-nym porządku świata, nadać im wyraźnego znaczenia (W. Sztander 1997, s. 47).

Dorosłe Dzieci alkoholików – DDa

Początki biografii DDA są zwykle po-dobne: dom rodzinny, w którym życie wszystkich członków rodziny skupione jest wokół osoby uzależnionej, w którym nie ma mowy o pozytywnych relacjach, wzorcach zachowań, na których można by opierać swoje późniejsze życie. Zaburzo-ny proces pierwotnej socjalizacji „nazna-cza” jednostkę współuzależnioną, powodu-jąc spustoszenie, atakupowodu-jąc emocje, system wartości i sposób reagowania na komunika-ty pochodzące z zewnętrznego świata. Róż-ne style picia rodzica bądź rodziców, czas trwania uzależnienia, kolejność narodzin

czy też obecność różnych źródeł wsparcia poza rodziną powodują, iż losy Dorosłych Dzieci Alkoholików nie zawsze układają się w jeden wzór. Istnieje oczywiście określony przez badaczy zespół utrwalonych osobo-wościowych schematów (poznawczych, emocjonalnych, behawioralnych i inter-personalnych) funkcjonowania psycho-społecznego powstałych w dzieciństwie w rodzinie alkoholowej, które utrudniają osobie adekwatny, bezpośredni kontakt z teraźniejszością i powodują psycholo-giczne zamknięcie się w traumatycznej przeszłości (J. Mellibruda, Z. Sobolewska-Mellibruda2006, s. 284), zwany syndro-mem DDA, jednakże każdy taki dorosły człowiek ma swój unikalny zestaw do-świadczeń wyniesionych z domu rodzin-nego, który powoduje, iż nowe sytuacje i aktualne wydarzenia i relacje interpre-towane są przez pryzmat doświadczeń wyniesionych z dzieciństwa. Nieustan-na walka o przetrwanie, jaką prowadzą DDA, wymaga od nich wielu specyficz-nych umiejętności. W atmosferze cier-pienia, nieprzewidywalności, przemocy i ukrywania prawdy tworzą się u nich sztywne schematy zachowań, negatywne przekonania na temat swojej osoby i ota-czającego świata społecznego.

Na pozór normalne, szczęśliwe i speł-nione dorosłe osoby w głębi duszy są nadal zagubionymi dziećmi, szukającymi wspar-cia i pomocy. Syndrom DDA nie powinien jednak usprawiedliwiać wszystkich życio-wych niepowodzeń ani własnych wad lub popełnianych błędów. Nie dlatego, że pa-tologiczny dom rodzinny nie miał na nich wpływu, lecz dlatego, że usprawiedliwiania umacniają bierność, niezaradność i inne cechy tego syndromu (E. Woydyłło, 2009, s. 71-72).

zraniona tożsamość osoby współuzależnionej Człowiek jest bytem społecznym… eg-zystuje wśród ludzi, dzięki którym może się rozwijać i kształtować swoje własne

„ja”. Jest niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju, stąd też można go odróżnić od

po-27

zostałych ludzi, z których każdy jest swo-istym indywiduum – posiada cechy wspól-ne dla gatunku, ale i takie, które wyróżniają go, są jego własne. Jednostkowa tożsamość osobista – uświadomienie sobie własnej tożsamości, związane z procesem samo-identyfikacji, poznaniem i określeniem swojego „ja”, zbioru cech, które definiują daną osobę, wskazują na to, kim jest. Ten najważniejszy w życiu człowieka proces umożliwia mu prawidłową społeczną eg-zystencję. Jeśli natomiast zostaje zaburzo-ny, w kolejnych etapach życia niesie wiele negatywnych następstw w aspektach: inte-lektualnym, emocjonalnym, poznawczym i duchowym.

W rodzinach chorych na alkoholizm, gdzie całość życia współuzależnionych skupiona jest wokół osoby pijącej, docho-dzi do zakłócenia w ich percepcji własnego

„ja”, co więcej – na miejsce prawdziwego

„ja” wstępuje jego fałszywa wersja. Do-tyczy to zwłaszcza dzieci, które nie mają sposobności, by ich tożsamość tworzyła się ewolucyjnie i stopniowo, gdyż z punk-tu widzenia rozwojowego przeskakują one fazę dorastania i z okresu dzieciństwa od razu wchodzą w role dorosłych, nato-miast w punktu widzenia rozwoju psychicz-nego, emocjonalnie pozostają dziećmi (A.

M. Seweryńska2000, s. 13). Stąd też Do-rosłe Dzieci Alkoholików w przeważają-cej większości nie potrafią odpowiedzieć na podstawowe pytanie: Kim jestem? A je-śli już podejmą się takiej próby, to określają się jako uczestnicy grup, do których nale-żą, bądź pod presją otoczenia, w którym w danej chwili przebywają. Są sterowane z zewnątrz, reagują na sygnały dochodzą-ce od innych, nie zaś na te, które pocho-dzą od nich samych. To z kolei doprowadza do utraty własnego „ja”, o ile jakaś jego część jeszcze istnieje w ich świadomości.

Zdarzają się jednak przypadki, w których Dorosłe Dziecko Alkoholika zaczyna zasta-nawiać się nad swoją tożsamością i odkry-wa fakt, iż wokół niego istnieją dodkry-wa światy wartości: jeden z nich zawiera te elementy, które społeczeństwo uznaje za cenne i po-żądane, które powinny stać się składowymi

jego tożsamości, oraz drugi – skupiający w sobie wartości niebezpieczne i niepożą-dane. Skoro będąc jednostką współuzależ-nioną nie pasuje do tradycyjnego obrazu

„normalnego” człowieka, ujawnia własny opór wobec tego, co społeczne, izolując się i przyjmując tożsamość negatywną. Tożsa-mość negatywna jest dopełnieniem tożsamo-ści pozytywnej i wiąże się z przeżywaniem trwale wbudowanego w ja osobowe konflik-tu między nimi. Konflikt ten jest szczególnie ostry i dramatyczny w okresie adolescencji, kiedy jednostka próbuje ostatecznie określić własną tożsamość na wielu istotnych polach aktywności w dorosłym świecie (A. M. Se-weryńska2000, s. 200). Jest to jednak bardzo utrudnione z racji braku własnych zasobów psychicznych jako skutku wychowywania się w rodzinie dysfunkcyjnej. Syndrom od-rzucenia, który towarzyszy DDA, prowadzi do pogardy wobec samego siebie, poczucia bycia outsiderem, a w konsekwencji przyję-cia wartości, którym się nie do końca ufa.

Występuje tu coś w rodzaju nieświadomej zgody na uznanie własnej niższości, hiber-nacji między wolną wolą a wstydem, między pędem do autonomii w decydowaniu o sobie a lękiem przed sprawieniem zawodu tam, gdzie oczekuje się akceptacji (L. Witkowski 2000, s. 71).

Aby stawić czoła piętnującej rzeczywi-stości społecznej, wiele Dorosłych Dzieci Alkoholików zrzesza się w różnego rodzaju grupach (formalnych lub nieformalnych), które dają im nadzieję na uporanie się z traumą przeżytą w dzieciństwie. W pew-nym stopniu czynią one swoich członków wolnymi, dają możliwość samorealiza-cji, odkrycia własnego „ja”, w atmosferze pełnej akceptacji i zrozumienia. Z drugiej jednak strony niosą pewne ryzyko uzależ-nienia, niebezpiecznego odcięcia od spo-łeczeństwa. Istotne jest więc zachowa-nie równowagi pomiędzy przebywazachowa-niem z grupą określaną jako „my” oraz „byciem”

w otaczającej rzeczywistości, „innej” i ob-cej. Tożsamość bowiem może się rozwinąć prawidłowo jedynie w sytuacji aktywnego funkcjonowania jednostki w obu tych zna-czących obszarach.

28

badania i sondaże

Samoocena i poczucie obciążenia stygmatem społecznym u DDa

– analiza badań własnych Terenem badań jakościowych przepro-wadzonych dla celów niniejszej pracy była nieprofesjonalna samopomocowa grupa Dorosłych Dzieci Alkoholików, funkcjo-nująca przy Białostockim Stowarzyszeniu Klubu Abstynentów „Krokus”. Składa się ona z pełnoletnich kobiet i mężczyzn, pra-cujących zawodowo, uczących się bądź bez-robotnych. Nie sposób określić liczebności tej wspólnoty, bowiem uczestnictwo w niej jest dobrowolne, nieobowiązkowe, stąd też liczba osób biorących udział w czwartko-wych mitingach zmienia się w zależności od tygodnia. Grupa nie ma stałych prowa-dzących, przewodniczących, bowiem funk-cjonuje na zasadzie comiesięcznej rotacji jednostki tytułującej się mianem prowa-dzącego. Same DDA sprawują funkcje nad-zorcze i organizacyjne. Zazwyczaj na mi-tingu pojawia się około 8-10 osób, toteż aby zwiększyć liczebność badanej grupy, posłużyłam się metodą kuli śnieżnej (snow-ball sampling). Ta procedura jest właściwa, gdy trudno jest odszukać członków jakiejś specyficznej populacji (…) W metodzie kuli śnieżnej badacz zbiera dane o kilku człon-kach badanej populacji, których da się od-szukać, a następnie prosi te osoby o dostar-czenie informacji potrzebnych do odszuka-nia innych członków tej populacji, których akurat znają. Określenie kula śnieżna odnosi się do procesu akumulacji, gdyż każda odszukana osoba podaje inne osoby (E. Babbie 2204, s. 205-206).

Poprzez wychowanie w rodzinie, której funkcjonowanie zostało zaburzone przez uzależnionego rodzica, struktura „ja” Do-rosłych Dzieci Alkoholików, jest „nad-szarpnięta”, posiada pewne rysy. Powstały one wskutek zadanego im cierpienia przez tak znaczącą osobę, jaką w ich dzieciństwie był pijący ojciec lub matka. Poczucie ma-łej wartości jest sumą takich rys, pęknięć i wyrw w obrazie własnej osoby.

Wiedza o ludziach i życiu, wyobraźnia, świadomość własnych ograniczeń, a przede

wszystkim możliwości rozwijają się w mia-rę doświadczeń – prób i błędów, porażek i sukcesów, klęsk i zwycięstw. Niestety, Do-rosłym Dzieciom Alkoholików możliwość uczenia się na własnych błędach wsparta konstruktywną korektą rodzicielską niejed-nokrotnie została zabrana. Wielu z nich od-czuło na własnej skórze słowa: „Jesteś do ni-czego”, „Nie jesteś moją córką! Nie kocham cię!”, „Po co w ogóle żyjesz, jesteś tylko moim problemem”, „To przez ciebie piję!”.

W takiej atmosferze wychowawczej nie spo-sób było wykształcić pozytywnego obrazu własnej osoby, nie sposób też było oceniać siebie na równi z rówieśnikami. Co więcej, owo zaniżone postrzeganie siebie w dzie-ciństwie niczym prześladowca ciągnie się za teraz już dorosłym dzieckiem alkoholi-ka, skutkując – jak w przypadku badanych – niską lub skrajnie niską samooceną: „Już od małego powtarzano mi, że jestem do ni-czego. No i tak chyba mi się to gdzieś…

no utkwiło to we mnie na długo. Pracuję na budowie, wiem, wiem, pewnie myślisz, że jestem głupi. Ale powiem ci, że robię to co umiem i tyle” (mężczyzna, lat 35).

„Za każdym razem jak coś mi się nie udaje, to przypominają mi się słowa matki jak była pod wpływem: zobaczysz, niczego w życiu nie osiągniesz, jesteś beznadziejna, tak jak twój ojciec” (kobieta, lat 24). „Głupia, pusta, nudna, beznadziejna, bez sensu…” (kobieta, lat 32), „Jestem nikim? Nie, jestem człowie-kiem, ale raczej nie mam jakichś szczegól-nych ambicji, byle bym miał co zjeść i dach nad głową” (mężczyzna, lat 34).

Wielu badanych DDA mówi o sobie w kategoriach: „bezwartościowy”, „bez-użyteczna”, „nie mam szacunku do siebie samej”, „nie czuję się atrakcyjna fizycznie”,

„mam problemy z nawiązywaniem nowych znajomości, przecież jestem gorszy”, „ mam poczucie winy”, „nie jestem lubiany przez innych”, „mam o sobie nienajlepsze zda-nie i wątpię, że powiedzie mi się w życiu”.

Te stwierdzenia wskazują na duży dystans do siebie, dosadną krytykę wielu sfer wła-snej egzystencji, bardzo często bezzasadną, niepotrzebną. Osoby o skrajnie niskiej sa-moocenie mają ponadto tendencję do

patrze-29

nia w przyszłość na zasadzie wyszukiwania niepożądanych, niebezpiecznych sytuacji, które mogą im się przydarzyć. To z kolei wpływa na ich samopoczucie i koło się zamyka. Przewidywanie „złej” przyszło-ści pogłębia jedynie zaniżoną samoocenę, z kolei niska samoocena wywołuje kolejne wizje „złej” przyszłości.

Badane osoby współuzależnione o ni-skiej samoocenie cechuje nieustanny pesy-mizm, który jest ich mechanizmem obron-nym. Wszystkie swoje obawy przenoszą na innych ludzi, zwłaszcza bliskich. Niski poziom samooceny zawsze powiązany jest z uczuciem wstydu. Wstyd powodu-je, że DDA „chodzi ze spuszczoną głową”.

Brak pewności siebie utrudnia radzenie so-bie także z krytyką ze strony innych. Jeśli ktoś odrzuci czy obrazi Dorosłe Dziecko Alkoholika, to w konsekwencji zanurzy się ono jeszcze głębiej w swoim wewnętrznym świecie, w którym negatywne uczucia we-zmą przewagę nad rzeczywistością i staną się pryzmatem, przez który DDA będzie spoglądało na otaczający świat. Stąd już krótka droga do stanu depresyjnego: „Cza-sami wydaje mi się, że cały świat jest prze-ciwko mnie, że nic mi się w życiu nie uda.

Chciałabym zmienić dużo ze swojej prze-szłości, ale na to jest już za późno. Mam ta-kie chwile, gdy siedzę i płaczę, bo nie wiem, co będzie dalej. Tak jakbym się bała o to, co będzie za parę lat, a nie potrafiła skupić się na tym, co mam teraz”(kobieta, lat 26).

Wśród badanych osób znalazły się takie, których samoocena jest na umiarkowanym poziomie. Chociaż nie zawsze czują się one gotowe do działania, to jednak próbują nie poddawać się przeciwnościom losu. Ba-dani o umiarkowanej samoocenie mają sta-bilne relacje z ludźmi, nie mają problemów z nawiązywaniem nowych znajomości, są często lubiani i świadomi własnych zalet i słabości: „Wiem, kim jestem i wiem, cze-go chcę. Choć czasami wydaje mi się, że idę w złym kierunku, to i tak potem jakoś z po-wrotem wychodzę na prostą drogę i zmie-rzam znów do celu, jaki sobie wcześniej po-stawiłam. Ludzie są różni, wiem, że nie każ-dy musi mnie kochać, bo ja też nie kocham

każdego. Krytyka boli, ale ja też umiem być krytyczna w stosunku do innych” (kobieta, lat 27). „Czuję się dobrze w swoim ciele, to, że mam ojca alkoholika nie świadczy o tym, że ja też będę pił. Poza tym jak na razie ro-bię to, co luro-bię, nie mam jakichś depresji, czerpię z życia. To, że czasem coś mi się nie uda, to jeszcze niczego nie oznacza. Idę dalej” (mężczyzna, lat 25).

Na tle badanej grupy wysoką samooceną wybija się jedynie dwoje Dorosłych Dzieci Alkoholików. Są to kobiety, które swoich niepowodzeń nie chcą tłumaczyć przyna-leżnością do tej grupy: „To, że moja mat-ka piła. niczego nie tłumaczy. Wiem, jakie błędy popełniła, wiem, że ja ich nie popeł-nię, nie zmarnuję sobie życia tak jak ona.

Wiem, na co mnie stać, wiem, co chcę osią-gnąć i będę o to walczyć” (kobieta, lat 25).

„Wiem, że jestem osobą wartościową, wiem, co posiadam, a czego nie. Myślę pozytywnie o przyszłości i mam nadzieję, że ciężką pra-cą zrealizuję swoje marzenia. Grunt to wiara w siebie, a to, że oceniam się wysoko, świad-czy tylko o tym, że starałam się przez tyle lat i staram się dalej (…) mój ojciec nie był dla mnie wzorem, ale jednak przyczynił się do tego, że przyszłam na świat, za to będę mu wdzięczna” (kobieta, lat 36).

Dom rodzinny, w którym na piedestale zasiada alkoholik, jest zamkniętą twierdzą, której bronią współuzależnieni „rycerze”.

Jednak zdarzają się sytuacje, w których wizerunek uzależnionego i jego prawdzi-we oblicze ukazywane są szerszemu au-dytorium, kiedy w żaden sposób nie da się ukryć domowego problemu. Wtedy zaczyna się koszmar i dotyka on tak bardzo nie sa-mego alkoholika, ale jego rodzinę, bo to ona jest narażona na poniżenie i ośmieszenie ze strony obcych ludzi. To z kolei dostarcza jej członkom poczucia bycia

Jednak zdarzają się sytuacje, w których wizerunek uzależnionego i jego prawdzi-we oblicze ukazywane są szerszemu au-dytorium, kiedy w żaden sposób nie da się ukryć domowego problemu. Wtedy zaczyna się koszmar i dotyka on tak bardzo nie sa-mego alkoholika, ale jego rodzinę, bo to ona jest narażona na poniżenie i ośmieszenie ze strony obcych ludzi. To z kolei dostarcza jej członkom poczucia bycia

Powiązane dokumenty